| SYLWETKA MIESIĄCA |
Śpiewam o tęsknocie za drugim człowiekiem Joanna Prykowska wraca na scenę z nowym projektem Anieli, który tworzy z gitarzystą Pawłem Krawczykiem. I trzeba powiedzieć - jest to powrót piękny. Oboje zabierają nas w świat klimatycznych i sentymentalnych utworów albumu „Jaśniejąca”. ROZMAWIAŁA MAŁGORZATA KLIMCZAK / FOTO JAKUB WITTCHEN
Kiedy usłyszałam pierwsze dźwięki „Jaśniejącej”, miałam wrażenie, że cofnęłam się do czasów świetności wytwórni 4AD. - To były nieuniknione skojarzenia, bo zarówno ja, Kasia Nosowska i Paweł Krawczyk jesteśmy z tego samego pokolenia i myśmy się wychowywali na takiej muzyce. Zasłuchiwałyśmy się z Kaśką w muzyce z wspomnianej wytwórni 4AD. Myślę, że moja muzyczna dojrzałość, która właśnie wtedy się kształtowała, jest głęboko ukorzeniona w zespołach z tej wytwórni oraz wielu innych z tamtych lat. Paweł, opowiadając o naszych piosenkach i płycie, wspominał o tym, że można w niej wyczuć akcenty tejże wytwórni i wielu wykonawców, których ona miała pod swoją opieką. Na pewno nasza płyta jest ukłonem w stronę naszych młodzieńczych fascynacji. Tak już jest, kiedy tworzy się muzykę. Płyta powstawała w czasie pandemii. Jak się nad nią pracowało w takich warunkach? - Pierwszy moment, który pamiętam, to był telefon Kaśki do mnie, która zaproponowała, żebyśmy coś razem zrobiły. To było gdzieś 2,5 roku temu. Hey wtedy już zawiesił swoją działalność, Kasia skupiła się na pisaniu książek i zatęskniła za muzyką. Na pewno wpływ na to miała też nasza szczecińska przyjaźń, bo Kasia zawsze mi kibicowała w moich dokonaniach muzycznych. Zawsze trzymała za mnie kciuki, dopingowała mnie i przekonywała, że warto to robić. Wierzyła w moją siłę i dlatego złożyła mi propozycję nagrania płyty. Na początku mieliśmy to robić jako trio – ja i Kasia będziemy śpiewać, a Paweł będzie grał i komponował wszystkie piosenki. Pomysł wydał mi się ciekawy. Kiedy zaczął się ten pierwszy okres pandemii, kiedy nie wolno było wychodzić z domów, Paweł wysłał mi próbki utworów, pomysły muzyczne. Przy jego pomocy online zainstalowałam program muzyczny i nauczyłam się go obsługiwać. To było dla mnie trudne doświadczenie, ponieważ nigdy nie obsługiwałam takich programów. Nagrywaniem zawsze zajmowali się realizatorzy dźwięków, a ja wchodziłam do studia i śpiewałam. Ale doświadczenie okazało się bardzo cenne. Pomysły Pawła od razu przypadły mi do gustu, bo to były moje melodie, moje piosenki - trafione idealnie w mój gust. Ponagrywałam swoje próbki i wysłałam Pawłowi. Jak tylko zaczę-
38
ły latać pierwsze samoloty do Warszawy, poleciałam do Kaśki i Pawła i zaczęliśmy pracować wspólnie nad materiałem. Weszłam do studia i w ciągu pół godziny od razu nagraliśmy dwie piosenki. Kaśka stwierdziła, że wszystko idzie tak dobrze, że ona jest zbędna i zostawia nas samych z tym projektem. I tak zostało. - Tak. Zrobiliśmy z Pawłem tę płytę w tempie ekspresowym. Spotykaliśmy się w weekendy i z każdego weekendu przylatywałam do Szczecina z dwoma gotowymi piosenkami. Płyta jest, COVID przesunął tylko premierę singla i teledysku oraz samej płyty. Jesteśmy już po premierze waszego teledysku. Widać w nim piękny Szczecin, jakiego w latach 90. nie dałoby się pokazać. - Może to miał być właśnie ten czas. Wszystko miało się zdarzyć tu i teraz. Nasze spotkanie, dwojga dojrzałych artystów i wypiękniały Szczecin w tle. Tym bardziej że dostaliśmy dużą pomoc od miasta Szczecin i Urzędu Marszałkowskiego Województwa Zachodniopomorskiego, więc ten teledysk też jest promocją miasta, a korzyść jest obopólna. Od czasów zespołu Firebirds nie zniknęła pani ze sceny muzycznej, pojawiała się pani co jakiś czas z nowymi projektami. Ta płyta to wynik tęsknoty za muzyką czy była po prostu spontanicznym pomysłem? - Do każdego projektu muzycznego podchodzę z wielką pasją, z dużą energią. Wkładam w to całe swoje serce i wrażliwość muzyczną. Moje piosenki zawsze powstawały z potrzeby wysłowienia emocji, wyśpiewania komentarza do rzeczywistości , która zawsze gdzieś tam mnie uwiera. Ale jakoś tak się złożyło, że działałam na rynku lokalnym, nigdy nie miałam menadżera z prawdziwego zdarzenia. Płytę „Jaśniebajka” mojego ówczesnego zespołu Joanna and the Forests wydała mała wytwórnia prowadzona przez dwójkę naszych przyjaciół Creative Music. Zagraliśmy parę koncertów przy okazji promocji płyty i to tyle. Jednak takie rzeczy stricte branżowe trzeba mieć zaplanowane, a ja zawsze żyłam w świecie muzyki i pisania tekstów, a reszta mnie nie interesowała. Tym razem wszystko się idealnie złożyło. Mamy wspaniałego menadżera, który również jest