Wiara i Mundur 2020/3

Page 1

MAGAZYN EWANGELICKIEGO DUSZPASTERSTWA WOJSKOWEGO

ROK XIII nr 3 (66)

LIPIEC – WRZESIEŃ 2020

TEMAT NUMERU

NA celowniku ewangelika

NA DUCHOWYM FRONCIE

„Kot jest za to odpowiedzialny” – o komunikacji w Internecie

Zapiski z dziwnego czasu

Kryzys i pięta

str. 8

str. 13

Str. 18


2.  Życie liturgiczne Kościoła   3.  Słowo od redakcji

ŻYCIE LITURGICZNE KOŚCIOŁA

5

Lipiec Hasło miesiąca: „Anioł (…) dotknął Eliasza i rzekł: Wstań, posil się, gdyż masz daleką drogę przed sobą.” (1 Krl 19,7). 2 lipca: Dzień nawiedzenia Marii Panny – pamiątka wizyty Marii u jej krewnej, Elżbiety, która nosiła w łonie Jana Chrzciciela. Elżbieta, napełniona Duchem Świętym, zaśpiewała wtedy hymn: „Błogosławionaś ty między niewiastami.” 5 lipca: 4. Niedziela po Trójcy Świętej. 12 lipca: 5. Niedziela po Trójcy Świętej. 19 lipca: 6. Niedziela po Trójcy Świętej. 22 lipca: Dzień Marii Magdaleny. 25 lipca: Dzień apostoła Jakuba Starszego. 26 lipca: 7. Niedziela po Trójcy Świętej.

Hasło miesiąca: „Bóg w Chrystusie świat z sobą pojednał.” (2 Kor 5,19).

Niepotrzebny potrzebny strach – ks. ppłk Sławomir Fonfara

i działalności EDW – Mateusz Jelinek

8.  Temat numeru

8

Hasło miesiąca: „Wysławiam cię za to, że cudownie mnie stworzyłeś. Cudowne są dzieła twoje i duszę moją znasz dokładnie.” (Ps 139,14).

Wrzesień

4.  Rozważanie Słowa Bożego

5.  Relacje z pracy kapelanów ewangelickich

Sierpień

2 sierpnia: 8. Niedziela po Trójcy Świętej. 6 sierpnia: Święto Przemienienia Pańskiego. 9 sierpnia: 9. Niedziela po Trójcy Świętej. 16 sierpnia: 10. Niedziela po Trójcy Świętej. Niedziela Izraela. 24 sierpnia: Dzień apostoła Bartłomieja. 23 sierpnia: 11. Niedziela po Trójcy Świętej. 30 sierpnia: 12. Niedziela po Trójcy Świętej.

Może będzie lepiej? – ks. Marcin Orawski Etyka – nasze refleksje Pandemiczny plus – ks. mjr Tomasz Wola

„Kot jest za to odpowiedzialny” – rozmowa Katarzyną Lesicz-Stanisławską o komunikacji w Internecie

10.  Wydarzenia z Kościoła Ewangelicko-

-Augsburskiego w RP – Mateusz Jelinek

12.  Tornister

Kawalerowie orderów (część trzecia) – mł. chor. w st. spocz. Andrzej Korus

13.  Na celowniku ewangelika

Zapiski z dziwnego czasu – Łukasz Cieślak

14.  Jedynie Słowo

14

To nie wy mówicie – Piotr Lorek

15.  Okiem cywila

Popatrz w niebo! – Urszula Radziszewska Język mówiony – Marek Hause

16.  Psycholog

Kryzys – Twoja droga przejścia – Alina Lorek

6 września: 13. Niedziela po Trójcy Świętej. 13 września: 14. Niedziela po Trójcy Świętej. 20 września: 15. Niedziela po Trójcy Świętej. 21 września: Dzień apostoła i ewangelisty Mateusza. 27 września: 16. Niedziela po Trójcy Świętej. 29 września: Dzień archanioła Michała i wszystkich aniołów.

18.  Na duchowym froncie

Kryzys i pięta – ks. prof. Marek Uglorz

19.  Z kart historii

Stanisław Murzynowski – Joanna Brzastowska Polecamy – Marek Hause

Temat numeru: „Kot jest za to odpowiedzialny” – rozmowa Katarzyną Lesicz-Stanisławską Redaktor naczelny: ks. Marcin Orawski Zastępcy redaktora naczelnego: Anna Hopfer-Wola, mł. chor. w st. spocz. Andrzej Korus Kolegium redakcyjne i stali współpracownicy: Joanna Brzastowska, Łukasz Cieślak, Ewa Grünhaut, Marek Hause, Mateusz Jelinek, Alina Lorek, Piotr Lorek, Urszula Radziszewska, Daria Stolarska, Karolina Suchan-Okulska, ks. Marek Uglorz Zdjęcie na okładce: Karolina Grabowska. Pixabay Adres redakcji: 00-909 Warszawa, ul. Nowowiejska 26, tel.: 22 684 09 60, faks: 22 684 09 40, e-mail: redakcja@wiaraimundur.pl Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo do ich redagowania, zmiany śródtytułów i tytułów oraz skracania tekstów. Skład, łamanie, opracowanie graficzne, druk oraz kolportaż: Drukarnia „TONO Bis”, Laski, ul. Brzozowa 75, 05-080 Izabelin. ISSN1898-598X

Nakład: 1500 egz.

–  Wiesz, może to zabrzmi dziwnie, ale epidemia przyniosła dużo dobrego. Ludzie musieli przestać gnać na oślep.

Więcej na stronie: www.edw.wp.mil.pl Rys. Karolina Suchan-Okulska


Rok XIII nr 3 (66) lipiec-wrzesień 2020

nasze refleksje Pandemiczny plus?

Może będzie lepiej? Ostatnie tygodnie przeobraziły naszą rzeczywistość. Zmiany nadeszły nieoczekiwanie, choć z perspektywy czasu widać, że wiele symptomów zwiastujących problemy zostało zlekceważonych. Kto mógł się jednak spodziewać, że niepokojące doniesienia z chińskiego miasta Wuhan, które zaczęły do nas docierać w grudniu ubiegłego roku, będą miały tak daleko idące konsekwencje w Europie i w Polsce. Ile takich sytuacji było wcześniej? Ptasia grypa, świńska grypa, Sars, Ebola. Jakoś dotychczas kończyło się głównie na strachu, przynajmniej w naszej części świata. Zresztą w ogóle mieliśmy przekonanie, że globalne problemy nas szczęśliwie omijają. Ocieplenie klimatu? Strachy na lachy ekologów. Choroby zakaźne? Tak, ale w mało rozwiniętych krajach, gdzie służba zdrowia przypomina naszą z czasów średniowiecza. Wojny? Możliwe tam, gdzie gospodarki są oparte na uprawach lub surowcach, ale w rozwiniętych rejonach świata, gdzie firmy działają globalnie są one trudniejsze do wyobrażenia. Krótko mówiąc, jesteśmy stosunkowo bezpieczni. Tak przynajmniej było. Jednak tym razem zostaliśmy trafieni. Epidemia Covid-19, oprócz problemów zdrowotnych, dodatkowo zmieniła nasze relacje społeczne – jeszcze mocniej nas podzieliła, wzbudziła nieufność, a w niektórych przypadkach wrogość. Nie mam na myśli jedynie karygodnych reakcji wrogości wobec pracowników służby zdrowia czy obcokrajowców, głównie z dalekiego wschodu, posądzanych o roznoszenie choroby. Myślę też o większości z nas, o naszych obawach, oporach przed zbliżaniem się do innych, o lękach, które mogą wzbudzić się wewnątrz każdej wspólnoty, także kościelnej. Dziś nie znamy odpowiedzi na wiele pytań. Warto mieć nadzieję, że gdy one nadejdą, nie będą negatywne. Może doświadczenie epidemii będzie miało też i dobre skutki? Może byliśmy zbyt zarozumiali, traktując naszą planetę wyłącznie jako źródło czerpania zysków? Może za dużo było pędzenia na oślep, presji, biegania za iluzją bogactwa i dobrobytu? Może byliśmy zbyt egocentryczni i nie docenialiśmy osób, bez których nasze życie ogarnąłby chaos – personelu medycznego, pracowników sklepów, nauczycieli, kierowców, dostawców i wielu innych, którzy byli dotychczas przeźroczyści? Wydawało się, że sklepy niemal same zapełniają się towarem, ulice same się czyszczą, kasjerka w supermarkecie to w zasadzie przedłużenie maszyny, automat – bez twarzy i ludzkiej godności. Przykładów są dziesiątki. Oby to, co nas spotkało, zmieniło nas na lepsze. Oby relacje z innymi stały się bliższe. Oby więcej było szacunku. Oby…

Życzę miłej lektury

Marcin Orawski

Myślę, że wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że nieszczęścia się zdarzają, także takie, na które nie mamy żadnego wpływu. I teraz wielu z nas tego doświadcza. Rodzi się pytanie – czy taka sytuacja może przynieść pozytywne efekty? Czy można wyciągnąć z niej jakąś mądrość? Z pewnością, wielu z nas tęskni za relacjami międzyludzkimi, ponieważ Zoom, Skype czy Messenger nie dają nam możliwości bezpośredniego kontaktu, podania dłoni, przytulenia, cieszenia się sobą. To, tak zwane małe rzeczy, których na co dzień często nie doceniamy, a to właśnie one czynią nas szczęśliwymi. Teraz dostrzegliśmy, że szczęście może nam dać możliwość wejścia do lasu czy wyjścia na spacer, uśmiech skierowany do sąsiada lub wymiana z nim kilku zdań. Zauważyliśmy, jak nam brakuje wyjazdu do babci, wyjścia do kina czy do teatru, jak tęsknimy do społeczności kościelnej. Przekonaliśmy się, że nie potrzebujemy żadnych spektakularnych rzeczy, aby odczuwać radość i szczęście. Nagle, podczas pandemii, dowiedzieliśmy się (większość z nas), że szczęście jest obok nas, i dostrzegliśmy małe – wielkie sprawy, których wcześniej, w codziennym zabieganiu, jakoś nam umykały. To z pewnością duży plus. Ale czy jedyny? Okazuje się, że nie. Kryzys uruchamia potencjał tkwiący w ludziach. Jako istoty społeczne chcemy być potrzebni. Pragniemy posiadać poczucie bycia kimś wartościowym. Wiele osób dostarcza do szpitali jedzenie, maseczki czy przyłbice. Powstaje wiele grup wsparcia dla osób starszych, którym, dla zachowania bezpieczeństwa seniorów, robione są zakupy. Sytuacja epidemiologiczna uruchomiła w wielu ludziach wspólnotowe zachowanie. Część z nas chce mieć wpływ, chociaż mały, na wydarzenia dziejące się w tych trudnych czasach. To nas buduje i przywraca konstruktywne myślenie oraz daje poczucie stabilności, potrzebne tak wielu ludziom. Odkrywanie samych siebie na nowo lub też przewartościowania w naszym życiu, ujawnienie potencjału empatii, który w nas drzemie, to z pewnością kolejny plus, z tych nielicznych, wynikających z zaistniałej sytuacji. A czy coś jeszcze? Każdy z nas potrafi odpowiedzieć sobie sam.

ks. mjr Tomasz Wola

redaktor naczelny

3


Rok XIII nr 3 (66) lipiec-wrzesień 2020

ROZWAŻANIE SŁOWA BOŻEGO

Niepotrzebny potrzebny strach „W miłości nie ma bojaźni, wszak doskonała miłość usuwa bojaźń, gdyż bojaźń drży przed karą; kto się więc boi, nie jest doskonały w miłości”. (1. List św. Jana 4,18) W obliczu pandemii, która wciąż trwa, stwierdzamy, że nie wiemy do końca jak się zachować. Boimy się o swoje życie i życie najbliższych, lękamy się o przyszłość. Pytamy: Jak czas epidemii odbije się na naszym życiu, na gospodarce świata i naszego kraju? Czy będziemy dalej żyć w dostatku, czy też może czekają nas konsekwencje trudne do przewidzenia? Tego wszystkiego nie wiemy, i w obliczu tych wątpliwości musimy przewartościować swoje życie oraz skupić się na tym, co naprawdę jest ważne. Przecież w każdej chwili, w mgnieniu oka, nasze życie może być zagrożone. Z drugiej strony jednak można zapytać: czy nasze życie nie jest zbyt krótkie, aby się ciągle czegoś obawiać, przed czymś uciekać i trwać w strachu odbierającym chęć do życia i paraliżującym nasze działania i radość? Czy nasze kruche życie nie jest zbyt cenne, aby trwonić je na bezsensowne kłótnie i spory? Czy nie jest zbyt krótkie, aby marnować je na czynienie zła i zadawanie sobie cierpień? To, co się wokół nas dzieje, każe zwrócić uwagę na wiarę w sens życia, wiarę w drugiego człowieka, jego dobre intencje i dążenia. Kiedy patrzymy na apostołów, z początku dostrzegamy u nich brak wiary. Po krzyżowej śmierci Chrystusa załamują się, rezygnują i rozpaczają. Chcą powrócić do swoich dawnych zajęć. Wspominają Go jako przeszłość, historię. Zupełnie nie potrafią uwierzyć w zmartwychwstanie swego Pana. Żądają nawet namacalnych znaków i dowodów, gdy pojawia się między nimi. Słowa zmartwychwstałego Jezusa to: „Pokój wam!” Zbawiciel przychodzi z nadzieją, radością i miłością. Nie pragnie niczego innego dla świata, dla ludzi, jak tylko tego, abyśmy żyli w pokoju i w przyjaźni, i abyśmy z radosnej wielkanocnej nowiny o zmartwychwstaniu i pokonaniu śmierci czerpali moc i siłę do tego, by samemu żyć godnie i czynić pokój między sobą. W kontekście zmartwychwstania i pustego grobu, zechciejmy zastanowić się nad obecną sytuacją, nad swoim życiem, przeanalizować, co jest ważne, skoro Chrystus cierpiał za nas, skoro poświęcił swe czyste, niewinne życie. To, co uczynił Zbawiciel, pozostaje dla nas zobowiązaniem do życia w wierze i miłości.

4

ks. ppłk Sławomir Fonfara

Czas epidemii to czas wielkiego sprawdzianu dla wszystkich. Jasno i wyraziście widać, czy porusza nas i fascynuje czynienie dobra czy zła, szukanie tego, co łączy czy tego, co dzieli, czynienie pokoju czy sianie fermentu i niezgody, szukanie u bliźnich dobrych intencji czy tropienie ludzi, którzy nie przestrzegają zasad. Jedni zajmują się wolontariatem, robią zakupy starszym osobom, poświęcają im czas na tak bardzo potrzebną rozmowę, ratują chorych w szpitalach, a inni izolują się, a nawet pilnują sąsiadów, aby nie wychodzili z domu, „wyręczając” służby do tego powołane. Czas epidemii jest czasem testu naszego człowieczeństwa. W obliczu wielu zagrożeń i ludzkich dramatów bardzo dobrze ujawnia się to, jakim ktoś jest człowiekiem, czy można na niego liczyć, czy pomoże, czy też tylko zamknie się w sobie i nie poda pomocnej dłoni, a może, „wypełniając swój obywatelski obowiązek”, doniesie odpowiednim organom o nieprawidłowościach w przestrzeganiu obostrzeń. Bardzo ważne jest zachowanie wszelkich środków ostrożności i nienarażanie siebie i innych na kontakt z groźnym patogenem, by nikomu nie zaszkodzić, lecz chronić życie i zdrowie, swoje i bliźnich. Przestrzeganie w walce z pandemią wytycznych, restrykcyjnych, narzuconych zasad, często uciążliwych, ale mających na celu nasze zdrowie i bezpieczeństwo, świadczy o naszej odpowiedzialności, również tej chrześcijańskiej, związanej z przykazaniem miłości bliźniego. Ale w tym wszystkim powinniśmy zachować zdrowy rozsądek i chrześcijańską wrażliwość, ponieważ życie nie ogranicza się tylko do walki o zdrowie, i o to, aby się niczym nie zarazić. Życie to walka o zachowanie na wieki swej duszy, o zachowanie, choćby dla naszych dzieci i wnuków, człowieczeństwa, dobra i miłości. Strach jest złym doradcą, a panika nie sprzyja zdroworozsądkowemu myśleniu. Łatwo teraz, w imię zasad walki z pandemią, zrezygnować z działań wobec drugiego człowieka, zostawić go samemu sobie, nie przejmować się jego losem i jego trudnym położeniem. Wybór należy do nas, czy czas epidemii potraktujemy jako doskonały moment do rezygnacji z naszych chrześcijańskich wartości, czy może dostrzeżemy szansę na ich skuteczniejszą realizację. Wydawać się może, że panuje chaos, a jedynym prawem, które odnosi sukces i zwycięstwo jest tylko dbanie o samego siebie. Nie ma bardziej egoistycznego, niechrześcijańskiego, szatańskiego myślenia. Co pozostanie ludziom tak myślącym po zakończeniu epidemii? Zniszczone relacje z bliskimi, pustka w życiu, samotność. Boża miłość objawiona w Chrystusie jest wezwaniem do tego, abyśmy i my nawzajem się miłowali, bez względu na to czy wirus jest, czy też go nie ma. Ewangelia każdego z nas wzywa do życia bez bojaźni, bez wyzbywania się ponadczasowych wartości, bo czas epidemii kiedyś się skończy, i oby nie pozostała tylko nieufność i lęk przed drugim człowiekiem.


Rok XIII nr 3 (66) lipiec-wrzesień 2020

RELACJE Z PRACY KAPELANÓW EWANGELICKICH I DZIAŁALNOŚCI EDW www.edw.wp.mil.pl Dzień kobiet w EDW 11 marca w siedzibie EDW w Warszawie obchodzono uroczyście Dzień Kobiet. Z tej okazji Ewangelicki Biskup Wojskowy płk Mirosław Wola odczytał wiersz Wisławy Szymborskiej pt. „Portret kobiecy”, wręczył bukiety kwiatów pracownicom duszpasterstwa oraz złożył okolicznościowe życzenia. W siedzibie EDW pracownice resortu obrony narodowej zajmują się organizacją biura biskupa wojskowego oraz służby duszpasterskiej kapelanów.

Biskup płk Mirosław Wola odczytuje psalm nad grobem zmarłego księdza gen. bryg. Adama Pilcha

na pokładzie, dowódcy sił zbrojnych, a także przedstawiciele duchowieństwa i wielu instytucji. Wszyscy, będący w składzie delegacji, mieli wziąć udział w obchodach 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. W katastrofie zginęło 89 pasażerów i 7 członków załogi.

Modlitwa ekumeniczna w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej 10 kwietnia w Warszawie, w katedrze polowej Wojska Polskiego, odbyła się modlitwa ekumeniczna, z udziałem zwierzchników trzech duszpasterstw wojskowych,

Przedstawiciele trzech duszpasterstw wojskowych w trakcie modlitwy ekumenicznej w katedrze polowej Wojska Polskiego w Warszawie, od lewej: arcybiskup Jerzy Pańkowski, biskup Józef Guzdek, biskup Mirosław Wola. Fot. Ordynariat Polowy Biskup płk Mirosław Wola wraz z pracownicami EDW w Warszawie

Na grobie księdza Adama Pilcha 10 kwietnia minęła rocznica tragicznej śmierci księdza gen. bryg. Adama Pilcha. Był jedną z 96 osób, które zginęły w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem w 2010 roku. Jak co roku, w rocznicę tego wydarzenia, złożono wiązanki kwiatów na grobie kapelana. Ewangelicki Biskup Wojskowy płk Mirosław Wola zapalił znicz, odczytał psalm i uczcił pamięć minutą ciszy. Ksiądz płk Adam Pilch został pośmiertnie awansowany do stopnia generała brygady przez Marszałka Sejmu, wykonującego obowiązki Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. W tym roku przypadła dziesiąta rocznica katastrofy pod Smoleńskiem samolotu rządowego TU-154. W wyniku tego tragicznego wydarzenia życie stracili najwyżsi przedstawiciele władz państwowych z Prezydentem RP

Biskupi wojskowi zapalają znicze pod tablicą smoleńską w Katedrze Polowej. Fot. Ordynariat Polowy

5


Rok XIII nr 3 (66) lipiec-wrzesień 2020 w 10. rocznicę katastrofy smoleńskiej. W uroczystości wzięli udział: biskup Józef Guzdek, arcybiskup Jerzy Pańkowski oraz biskup Mirosław Wola. W trakcie ceremonii odczytano nazwiska osób, które zginęły 10 lat temu w katastrofie. Wymieniono też biskupów polowych: Tadeusza Płoskiego, Mirona Chodakowskiego, a także księdza płk. Adama Pilcha. Po wspólnej modlitwie biskupi zapalili znicze pod tablicą smoleńską oraz udali się do krypty katedry, gdzie spoczywają: biskup gen. bryg. Tadeusz Płoski oraz ksiądz płk Jan Osińki. W modlitwie uczestniczył również gen. dyw. Robert Głąb, dowódca Garnizonu Warszawa. Uroczystość była transmitowana na żywo, na stronie internetowej Ordynariatu Polowego.

nie 10:00. Również ksiądz płk SG Kornel Undas z Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Mikołowie prowadzi nabożeństwa, które w każdą niedzielę o godz. 9:00 są dostępne na Youtube. Wszystkie linki do nabożeństw i rozważań kapelanów dostępne są na naszej stronie internetowej: www.edw.wp.mil.pl

Wspomnienie poległych na misji poza granicami 8 maja w Centrum Weterana Działań Poza Granicami Państwa w Warszawie uroczyście wspomniano żoł-

Nowy dowódca batalionu inżynieryjnego w Brzegu 20 kwietnia ksiądz ppłk Sławomir Fonfara uczestniczył w uroczystości powitania nowego dowódcy batalionu inżynieryjnego w 1. Brzeskim Pułku Saperów. Obowiązki na stanowisku dowódcy 1. Batalionu Inżynieryjnego objął ppłk Piotr Duda. Uroczystość odbyła się na placu apelowym, gdzie nowy dowódca przyjął proporzec batalionu. Zakończyła się w sali tradycji, już w wąskim gronie, dokonaniem wpisu do księgi pamiątkowej 1. Pułku Saperów.

Biskup płk Mirosław Wola pod pomnikiem Żołnierzy Poległych w Misjach i Operacjach Wojskowych poza Granicami Państwa w Warszawie upamiętnia poległych żołnierzy

nierzy poległych na misji zagranicznej. Pod pomnikiem Żołnierzy Poległych w Misjach i Operacjach Wojskowych poza Granicami Państwa zapalono znicze upamiętniające poległych żołnierzy: mł. chor. szt. Marka Krajewskiego oraz kpt. Sławomira Stróżaka. Wspominani żołnierze zginęli 8 maja 2004 roku w czasie służby PKW Irak. W uroczystości wzięli udział żołnierze i pracownicy Centrum Weterana Działań Poza Granicami Państwa. Wśród nich obecny był Ewangelicki Biskup Wojskowy płk Mirosław Wola. Uroczystość powitania ppłk. Piotra Dudy, nowego dowódcy 1. Batalionu Inżynieryjnego 1. Pułku Saperów w Brzegu. Drugi od lewej ksiądz ppłk Sławomir Fonfara. Fot. 1 Pułk Saperów

Transmisje nabożeństw i rozważań W związku z ograniczeniami, wynikającymi z zagrożenia epidemiologicznego, Ewangelickie Duszpasterstwo Wojskowe zachęca do uczestniczenia w nabożeństwach i rozważaniach internetowych, które przygotowują kapelani ewangeliccy. Ksiądz ppłk Tadeusz Jelinek z Parafii Ewangelicko-Reformowanej w Żychlinie prowadzi nabożeństwa w każdą niedzielę o godzinie 10:30, które są transmitowanie na Facebooku strony parafialnej, a w każdą środę o 17:00 odbywają się interaktywne studia biblijne. Ksiądz mjr Tomasz Wola zamieszcza na kanale Youtube transmisję nabożeństw z Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Pile. Ksiądz kpt. Marin Konieczny z Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Tychach, regularnie publikuje w Internecie nagrania audio rozważań biblijnych. Są one dostępne na Youtube, Apple Podcasts i Spotify. Transmisje internetowe na żywo nabożeństw księdza por. Waldemara Gabrysia z Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Lesznie odbywają się na kanale Youtube w każdą niedzielę o godzi-

6

Nabożeństwo w rocznicę zakończenia drugiej wojny światowej W niedzielę Jubilate 10 maja, w kościele ewangelicko-augsburskim Świętej Trójcy w Gorzowie Wielkopolskim, odbyło się nabożeństwo z okazji 75. Rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej, które poprowadził Ewangelicki Biskup Wojskowy płk Mirosław Wola. W okolicznościowym

Biskup płk Mirosław Wola w czasie nabożeństwa w Gorzowie Wielkopolskim w rocznicę zakończenia drugiej wojny światowej


Rok XIII nr 3 (66) lipiec-wrzesień 2020 kazaniu biskup nawiązał do szczególnego daru, jakim jest wolność w życiu narodów, społeczeństw, a przede wszystkim każdego indywidualnego chrześcijanina.

Zapraszamy na bieg charytatywny EDW, jak co roku, współorganizuje bieg charytatywny. Dotychczas odbywał się on w Tychach, ale w tym roku, z uwagi na sytuację epidemiczną, został przeniesiony do Internetu. Każdy z uczestników biegnie w swojej miejscowości i swoim tempie. Bieg trwa od 17 maja do 21 czerwca, a całość zebranych pieniędzy zostanie przekazana Szpitalowi Wojewódzkiemu MEGREZ w Tychach, który jest placówką jednoimienną, czyli szpitalem zakaźnym i walczącym z epidemią koronawirusa. Szczegóły oraz link do zapisów znajdują się na stronie internetowej EDW. Zapraszamy wszystkich do udziału w VI Charytatywnym Biegu Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego „Bieg z Różą”. Zaproszenie do udziału w „Biegu z Różą” znajduje się na ostatniej stronie WiM.

le duszpasterstwa prawosławnego i ewangelickiego, którzy przekazali uczestnikom życzenia. EDW reprezentował ksiądz płk SG Kornel Undas. Tego samego dnia w Gródczankach mszę polową w intencji funkcjonariuszy i pracowników Śląskiego Oddziału Straży Granicznej poprowadził ksiądz ppor. SG Artur Suska. W ceremonii uczestniczył ksiądz kpt. Marcin Konieczny z EDW.

Życzenia dla weteranów Centralne obchody Dnia Weterana Działań Poza Granicami Państwa, zaplanowane na 29 maja w Lublinie, zostały odwołane z powodu sytuacji epidemicznej. Ewangelicki Biskup Wojskowy wraz ze zwierzchnikami innych

Święto Straży Granicznej 16 maja Straż Graniczna obchodzi swoje święto. Z tej okazji, 19 maja w kilku miejscach w Polsce, zostały Biskup płk Mirosław Wola składa życzenia weteranom w kaplicy im. Ryszarda Paszki w EDW w Warszawie

duszpasterstw wojskowych przyłączył się do życzeń składanych Weteranom z okazji ich święta. 29 maja w Warszawie odbyła się uroczysta zbiórka z okazji święta weterana. Tego dnia w Centrum Weterana prezydent Andrzej Duda złożył wieniec przed Pomnikiem Żołnierzy Poległych w Misjach i Operacjach Wojskowych Poza Granicami Państwa. Spotkał się też z uczestnikami Rajdu MotoCeremonia Mszy św. w intencji Straży Granicznej w Katedrze Polowej w Warszawie. Od lewej ksiądz płk SG Kornel Undas. Fot. Ordynariat Polowy

Uroczystość wręczenia odznaczenia Gwiazdy Morza Śródziemnego z okazji Dnia Weterana na dziedzińcu Belwederu w Warszawie. Fot. prezydent.pl Msza polowa w święto Straży Granicznej w Gródczankach. Fot. ŚOSG

zorganizowane msze święte w intencji funkcjonariuszy i pracowników Straży Granicznej. W Warszawie, w Katedrze Polowej Wojska Polskiego, mszę świętą poprowadził biskup polowy Józef Guzdek. Obecni byli przedstawicie-

cyklowego Weteranów. W ciągu 30 dni motocykliści mają zapalić znicze na grobach żołnierzy poległych w misjach poza granicami państwa. Następnie na dziedzińcu Belwederu wręczył odznaczenia Gwiazdy Morza Śródziemnego „za nienaganną służbę w polskich kontyngentach poza granicami państwa”. W uroczystości uczestniczył ksiądz ppłk Sławomir Fonfara.

7


Rok XIII nr 3 (66) lipiec-wrzesień 2020

„Kot jest za to odpowiedzialny”

Rozmowa z językoznawczynią Katarzyną Lesicz-Stanisławską* o komunikacji w Internecie Od wybuchu epidemii, intensywniej niż wcześniej, komunikujemy się ze sobą za pomocą tekstów, krótkich wypowiedzi w Internecie, filmików, maili. Czy ta forma komunikacji ma swoją specyfikę? Od razu poproszę też o wyjaśnienie, dlaczego nie powinno się zaczynać korespondencji od słowa „Witam!” Komunikacja zdalna to obecnie dominujący typ kontaktów, zwłaszcza służbowych. W czasach przedpandemicznych, wiele zadań, wynikających z obowiązków pracowniczych, byliśmy w stanie realizować poprzez komunikację internetową. W obecnej sytuacji, gdy wszyscy ci, którym rodzaj wykonywanej pracy na to pozwala, zostali w trybie awaryjnym wdrożeni do pracy zdalnej, ten typ komunikacji okazał się w wielu branżach konieczny i obowiązujący. W związku z tym warto prowadzić tę komunikację prawidłowo, nie tylko merytorycznie, ale również pod względem poprawności językowej. Z perspektywy komunikacji formalnej warto prezentować się w sieci w profesjonalny sposób. Jednym z elementów budujących nasz wizerunek (nie tylko wirtualny) jest poziom naszej świadomości językowej. Wielu ludzi rozpoczyna formalne maile od formuły „Witam”, jak słusznie Pani zauważa, niekiedy opatrzonej wykrzyknikiem (trudno jednoznacznie określić „po co”?). Dlaczego jest to zła praktyka? Postaram się wyjaśnić. Jestem zwolenniczką odnoszenia teorii komunikacji do naszej praktyki językowej, realnych sytuacji, w których się komunikujemy. Uświadomienie sobie niefortunności pewnych sformułowań używanych przez nas w sieci często nie wymaga pogłębionych studiów językoznawczych, bardziej chwili zatrzymania, zastanowienia, skupienia i logicznego namysłu. Niekiedy wystarczy, że w trakcie pisania maila (oficjalnego, służbowego), wyobrazimy sobie, że osoba do której piszemy (nieznana – na przykład przyszły szef, ewentualnie nawet osoba znana – obecny szef, ale niekoniecznie taki, z którym mamy bliską relację) jest obok nas i to, co piszemy, komunikujemy jej wprost. Czy na powitanie takiego szefa na korytarzu w siedzibie firmy wrzeszczymy do niego entuzjastyczne „Witaj!”? Szczerze wątpię. Myślę, że ani szef nie życzyłby sobie takiego spoufalenia, być może byłby wprost dotknięty takim skracaniem dystansu i mógłby uznać nasze zachowanie za brak szacunku, ani my nie czulibyśmy się komfortowo na poziomie języka w tak nieformalnym spotkaniu.

8

Zatem, w jaki sposób rozpocząć wiadomość mailową? Pytanie to zadaję szczególnie w imieniu naszych młodszych czytelników, którzy komunikując się skrótowcami, często nie wiedzą, jak pisać do kogoś, kto nie jest ich kolegą. W komunikacji formalnej należy odrzucić popularne „Dzień dobry(!)”, często wspierane lubianym przez wielu, wykrzyknikiem. Z perspektywy logicznej – również niespecjalnie fortunne. Wielu moich studentów zazwyczaj przeciwko tej wiedzy protestuje. Często słyszę: „Ale, jak to! (znowu ten wykrzyknik:) Wszyscy tak piszą!”. Cóż, niespecjalnie komfortowo jest „być innym”, ale niekiedy warto:) Wróćmy do naszej wcześniejszej symulacji i wyobrażenia SZEFA, z którym komunikujemy się bezpośrednio. Pisząc wiadomość, nie mamy wiedzy, kiedy adresat ją odczyta. W obszarze logiki niespecjalnie się broni „Dzień dobry” czytane nocą. Więc cóż nam pozostaje? „Szanowny Panie”, „Szanowna Pani”, „Panie Prezesie”, „Panie Dyrektorze”, czy w bliższych relacjach: „Moniko”, „Bartku”, „Basiu, czy „Sławku”; koniecznie z przecinkiem i kontynuacją wypowiedzi w nowym wersie. To najlepsze rozwiązanie z perspektywy logiki oraz, pozostających z nią w łączności, poprawności i kultury języka. Dobrą praktyką skutecznej komunikacji jest również sprawdzanie statusu osoby, do której piszemy. Kapitan, profesor, dyrektor na pewno zwróci uwagę na, nawet nieintencjonalne, obniżenie jego statusu. Złota zasada głosi – lepiej jest błędnie powiększyć czyjś dorobek niż go przypadkiem zredukować;) Język, jakiego używamy, zdradza o nas wiele informacji, prawda? Czy w komunikacji internetowej, która jest szybka, również warto zwracać uwagę na język i środowisko, do którego się zwracamy? Nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, że język, jakiego używamy, oraz sposób jego użycia zdradza o nas wiele informacji. Dane te mogą okazać się cenne dla odbiorcy. Poprzez język (często nieświadomie) ujawniamy nie tylko informacje na temat poziomu naszego wykształcenia, ale często fakty na temat: naszego wieku, pochodzenia, a nawet stosunku do życia czy istotnych dla nas wartości. Należy zatem pamiętać, że Internet przyjmie wszystko, ale i niczego nie zapomina. Nie zapomni naszych kon-


Rok XIII nr 3 (66) lipiec-wrzesień 2020 trowersyjnych wpisów na formach internetowych, nieudanych zdjęć, dokumentujących nasze różnorodne dokonania, czy filmów z naszym udziałem, które kiedyś wydawały nam się bardzo zabawne. Mamy szansę świadomie budować nasz wizerunek w sieci. Korzystajmy z tej możliwości. Jakie są najczęstsze błędy popełniane przez nas na co dzień? Na czarnej liście najczęstszych błędów popełnianych w tworzonych wiadomościach znajdują się: błędy ortograficzne i interpunkcyjne, literówki, używanie języka potocznego, emotikony. W warstwie znaczeniowej najgorszy jest brak precyzji (złożony problem warto opisać w punktach), równie złe są ironiczne stwierdzenia, żarty, dwuznacznie brzmiące wypowiedzi. Natomiast w warstwie intencji (nadawczo-odbiorczych) nieuprawnione jest oczekiwanie natychmiastowej reakcji w postaci wiadomości zwrotnej. Kardynalnym błędem wielu wypowiedzi pisemnych (w tym e-maili) jest konstruowanie zbyt długich, superwielokrotnie złożonych zdań. Reguła głosi – im dłuższe zdanie, tym większe prawdopodobieństwo popełnienia błędu (zwłaszcza interpunkcyjnego, gramatycznego, a w konsekwencji – logicznego). Ogromne ryzyko popełnienia błędu mają także ci, którym zdarza się pisać maile przy użyciu telefonu. Jeśli wspieramy się w tym zakresie słownikiem generującym wyrazy, możemy popełnić wiele, niekiedy śmiesznych, ale częściej żenujących, błędów. Na liście moich ulubionych znajdują się: „Życzymy radosnych świąt spędzonych w rodzinnym grobie”, „Pani Zoo” zamiast „Pani Izo”, czy równie słodkie „Kot jest za to odpowiedzialny?”. Poruszmy jeszcze temat kont internetowych, z których wysyłamy wiadomości formalne. Każdy z nas był kiedyś młody i chciał być superbohaterem lub był czyimś kwiatuszkiem, słoneczkiem, i takie nazwy umieszczane są w adresach internetowych. To jest zabawne, ale do czasu. Gdy treść naszej wiadomości jest dopracowana w szczegółach, powinniśmy również zadbać o jej stronę formalną. Jeśli komunikujemy się zdalnie w sprawach służbowych, to najlepiej wysyłać wiadomość z oficjalnego adresu e-mailowego, który reprezentuje nas, jako pracowników, szefów. W komunikacji prywatnej często posługujemy się „oryginalnymi” adresami mailowymi. Wynika to z faktu, iż najczęściej zakładamy swoje konta mailowe w wieku nastoletnim, który stwarza przestrzeń do konkurowania w tym zakresie na najbardziej oryginalne nazwania. Adresy, które w wieku nastoletnim dają pierwszeństwo na liście „odjazdowych”, w wieku dorosłym, w formalnych relacjach zawodowych, nie wyglądają już tak dobrze i trudno je niekiedy traktować poważnie. Nieprofesjonalnie może zostać oceniony „buziaczek666@wp.pl”, piszący do nas w sprawie audytu, czy „swinka11@gmail.com”, która zawiadamia nas o planowanej kontroli. Komunikując się formalnie, dbajmy o to, by w życiu zawodowym zaopiekować również takie, z pozoru błahe, kwestie. Różnica między „świnką” a „Janem Kowalskim” jest porażająca. U niektórych odbiorców trudno wzbudzić przekonanie, że „świnka” traktuje ich poważnie. Starajmy się również nie pozostawiać wiadomości bez tematu, który powinien być sformułowany w krótki, przystępny, konkretny sposób. Jeśli to pole będzie puste, odbiorca może przeoczyć ważny dla nas e-mail. Chciałabym poruszyć jeszcze temat CV. Pewnie każdy z nas je pisał bądź napisze, ale czy na pewno umiemy to robić? Na jakie kwestie warto zwrócić szczególną uwagę, przelewając na papier nasze życie, po części prywatne, ale też i zawodowe?

Obecna sytuacja na rynku pracy najprawdopodobniej zmusi nas do otwartości na nowe wyzwania. CV, a właściwie curriculum vitae (łac. „przebieg życia”, życiorys zawodowy) to dokument, który może się okazać naszą przepustką do zdobycia nowej pracy. Zalecenie, jakoby CV miało się ograniczać do jednej strony A4, jest aktualnie niemożliwe do zastosowania. W sytuacji, kiedy wielokrotnie zmieniamy pracę, niekiedy zupełnie zmieniając profil, niejednokrotnie przekwalifikowujemy się, uczymy się przez całe życie, trudno byłoby wszystkie informacje na ten temat pomieścić, w sposób czytelny, na jednej stronie. Obecnie dominuje pogląd, że CV powinno być przede wszystkim czytelne, przejrzyste. Studenci często pytają mnie, czy warto korzystać z internetowych generatorów CV. Odpowiadam raczej pokrętnie: „Warto, ale nie zalecam”. Warto,

MOTTO: W języku polskim można zaprzeczyć przez zaprzeczenie, podwójne zaprzeczenie i potwierdzenie. Nie jest możliwe zaprzeczenie przez podwójne potwierdzenie. Moja odpowiedź brzmi: dobra, dobra. bo możemy tam znaleźć inspiracje do stworzenia własnego CV, nie warto, jeśli zamierzamy w takim trybie wygenerować własny dokument. Wyobraźmy sobie, że aplikujemy na atrakcyjne stanowisko w firmie popularnego pracodawcy. Propozycja pracy, którą my uznaliśmy za atrakcyjną, jest taka w ocenie wielu poszukujących pracy. Oni również mogli wybrać „naszą” ofertę, „naszego” przyszłego pracodawcę oraz … „nasz” generator. Co zatem zobaczy przyszły pracodawca? Co najmniej kilka CV, które (wygenerowane przez ten sam program) w pierwszym oglądzie nie różnią się od siebie. Warto nadać indywidualny rys dokumentowi, który reprezentuje nas w ważnej sytuacji życiowej. Wiele osób wzbogaca swoje CV o zdjęcie. Pamiętajmy, że (o ile nie ubiegamy się o posadę wymagającą ponadprzeciętnej fantazji i kreatywności), powinniśmy postawić na klasyczne, formalne kadry. W tym kontekście raczej nie zdobędą uznania nasze zdjęcia z wakacji, łazienkowe selfie, czy (nawet piękne) fotosy naszej roześmianej twarzy na tle zabytków. Prawdziwym hitem opowieści osób, które zajmują się rekrutacją nowych pracowników, jest historia „Dobrych CV bez kontaktu”. Wysyłając taki dokument (najczęściej drogą mailową), zakładamy, że osoby analizujące nasze CV połączą go z naszym adresem e-mailowym – błąd. Wszystkie CV, które docierają do pracodawcy w związku z ofertą pracy, są najczęściej drukowane czy archiwizowane zbiorczo. Jeśli nie wpiszemy w treści życiorysu zawodowego kontaktu do nas (numeru telefonu, adresu e-mailowego) to nawet zainteresowany pracodawca nie będzie miał szansy się nami skontaktować. W konstruowaniu CV broni się przede wszystkim logika. Jeśli skończyliśmy studia lub mamy dyplom MBA, możemy darować sobie umieszczenie w CV informacji o ukończonym przez nas liceum (w kontekście późniejszej edukacji to oczywiste, że nam się to udało;)1. Rozmawiała Anna Hopfer-Wola *  Katarzyna Lesicz-Stanisławska – doktor nauk humanistycznych, nauczycielka, wykładowca, trenerka. Pasjonatka języka polskiego w mowie i piśmie. Prywatnie mama przemądrzałego sześciolatka :), entuzjastka podróży bliskich i dalekich oraz treningów sportowych.

Jeśli skończyliśmy liceum artystyczne, sportowe, technikum – szkoły,

1

które dały nam konkretne kompetencje – oczywiście je wpisujmy.

9


Rok XIII nr 3 (66) lipiec-wrzesień 2020

WYDARZENIA Z KOŚCIOŁA EWANGELICKO-AUGSBURSKIEGO W POLSCE Mateusz Jelinek

www.luteranie.pl Zmarł śp. biskup Janusz Narzyński

14 marca, w dniu swoich 92. urodzin, zmarł biskup Janusz Narzyński. Był zwierzchnikiem Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce w latach 1975-1991 oraz prezesem Polskiej Rady Ekumenicznej w latach 1983-1986. Biskup Janusz Narzyński pochodził z Warszawy. Został ordynowany na duchownego Kościoła w 1956 roku. Był wykładowcą w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie, gdzie prowadził, między in-

Fot. luteranie.pl

nymi, zajęcia z ruchu ekumenicznego. W 1989 roku Fakultet Teologiczny w Bratysławie nadał mu tytuł doktora honoris causa za działalność ekumeniczną. Był również jednym z obserwatorów kościelnych Obrad Okrągłego Stołu. Biskup został pochowany 18 marca na cmentarzu ewangelicko-augsburskim w Warszawie.

Internetowe wykłady biblijne Centrum Misji i Ewangelizacji

Centrum Misji i Ewangelizacji przygotowało wykłady biblijne oraz ewangelizacje, które można oglądać online. W serwisie Youtube opublikowało wykłady Tima Hinrichsa, wygłoszone podczas zeszłorocznego Tygodnia Ewangelizacyjnego w Dzięgielowie. Jest to sześć odcinków, a każdy z nich stanowi osobną całość, więc można je dowolnie oglądać. W ten sposób Centrum Misji i Ewangelizacji

10

rozpoczyna swój nowy projekt „CME learning!”. Zapowiedziało też specjalną formułę tegorocznego Tygodnia Ewangelizacyjnego, który odbędzie się przez Internet. W dniach 5-12 lipca uczestnicy będą mieli okazji wysłuchać wykładów oraz brać udział w seminariach w formie transmisji online.

Apel Diakonii Polskiej

Prezes Diakonii Polskiej biskup Ryszard Bogusz oraz zwierzchnik Kościoła biskup Jerzy Samiec wystosowali apel do wiernych o składanie ofiar na rzecz osób potrzebujących, dotkniętych skutkami epidemii. Wskazując na fakt, że jednym z filarów Diakonii jest pomoc okazywana drugiemu człowiekowi, biskupi zachęcili do wsparcia Diakonii. Jednocześnie apelowali o wrażliwość na potrzeby osób starszych, samotnych, chorych i niepełnosprawnych, a także dzieci i młodzieży, potrzebujących wsparcia. Więcej szczegółów na stronie internetowej: www.diakonia.org.pl

Zmarł śp. ksiądz Alfred Figaszewski

W Poniedziałek Wielkanocny, 13 kwietnia, w Miechowicach zmarł śp. ksiądz Alfred Figaszewski, emerytowany proboszcz parafii w Gliwicach. Ksiądz Figaszewski był najstarszym duchownym Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce. Miał 95 lat. Uroczystości pogrzebowe odbyły się 17 kwietnia na cmentarzu w Warszawie przy

Fot.zwiastun.pl

ul. Młynarskiej. W późniejszym terminie, po zakończeniu epidemii, planowane jest nabożeństwo wspomnieniowe w parafii w Gliwicach. Urodził się w rodzinie pastorskiej. Jego ojciec, ksiądz mjr Alfred Hugon Figaszewski był zasłużonym kapelanem ewangelickim. Ksiądz Alfred Figaszewski w 1944 roku został powołany do Wojska Polskiego, następnie uczestniczył w kampanii wojennej w stopniu plutonowego w 6. Pułku Artylerii Lekkiej. Został odznaczony Krzyżem Walecznych w walkach o Łabę. W 1952 roku został ordynowany na duchownego Kościoła. Początkowo pracował w Kętrzynie na Mazurach, a następnie, do przejścia na emeryturę w 1992 roku, był proboszczem parafii w Gliwicach. Jego wnukiem jest ksiądz ppłk. Wojciech Płoszek, kapelan ewangelicki w Wojsku Polskim i proboszcz parafii w Ostródzie.

75. rocznica wyzwolenia obozu w Dachau

27 kwietnia Luterański Kościół w Bawarii oraz Rzymskokatolicka Archi-

diecezja Monachium i Fryzyngi upamiętniły 75. rocznicę wyzwolenia obozu koncentracyjnego Dachau. Wspólne nabożeństwo ekumeniczne odbyło się na terenie Muzeum Miejsca Pamięci Dachau (KZ-Gedenkstätte Dachau), w ewangelickim kościele Pojednania, niedaleko krematorium. Wielkie nabożeństwo ekumeniczne, zaplanowane z udziałem Biskupa Krajowego Heinricha Bedford-Strohma, Kardynała Reinharda Marxa i Metropolity Augousti-


Rok XIII nr 3 (66) lipiec-wrzesień 2020

nosaLambardakisa, zostało odwołane w związku z pandemią korona wirusa. Z uwagi na to, że nie mogła odbyć się uroczystość publiczna, nabożeństwo zostało nagrane w wersji niemiecko- i anglojęzycznej, na życzenie rodzin byłych więźniów oraz amerykańskich weteranów, którzy wyzwolili Dachau. W obozie tym zginęli, a także byli więźniami, ewangeliccy duchowni z Polski.

List biskupa do premiera w sprawie pracowników transgranicznych

29 kwietnia zwierzchnik Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce biskup Jerzy Samiec wystosował list

Fot. luteranie.pl

otwarty do Premiera Rządu Mateusza Morawieckiego w związku z trudną sytuacją pracowników transgranicznych i ich rodzin. List biskupa był wyrazem starań o zniesienie obowiązku 14-dniowej kwarantanny dla osób pracujących i mieszkających po obu stronach granic. Wyraził w nim przekonanie o braku konieczności utrzymywania dotychczasowego reżimu sanitarnego na granicy oraz troskę o materialny i psychiczny byt pracowników transgranicznych oraz ich rodzin.

List liderów religijnych do premiera w sprawie ograniczeń kultu

30 kwietnia przedstawiciele Polskiej Rady Ekumenicznej, Kościoła Rzym-

skokatolickiego oraz Muzułmańskiego Związku Religijnego wystosowali list do premiera Mateusza Morawieckiego, w którym prosili o zmianę przepisów ograniczających liczbę osób przebywających w pomieszczeniach sakralnych. Zaproponowali zwiększenie limitu, aby więcej wiernych mogło uczestniczyć w spotkaniach religijnych. Liderzy prosili również o doprecyzowanie niejasnego przepisu dotyczącego osoby sprawującej kult religijny. Zwrócili uwagę, że w niektórych wspólnotach, są nimi zarówno duchowni, jak i osoby świeckie, czego nie uwzględniają obecne przepisy.

Modlitwa o powstrzymanie pandemii

14 maja był dniem modlitwy przyczynnej w czasie rozprzestrzeniania się koronawirusa. Na zaproszenie papieża Franciszka i wielkiego imama z Al-Azharu, do modlitwy włączyli się przedstawiciele różnych wyznań i religii. Sekretarz Generalny Światowej Federacji Luterańskiej ksiądz dr Martin Junge podkreślił, w liście skierowanym do Kościołów członkowskich, że aktualnie „świat potrzebuje jedności i solidarności ponad granicami, aby odpowiedzieć na pandemię COVID-19”. Ksiądz dr Junge zachęcił, by modlić się indywidualnie w swoich domach, unikać publicznych zgromadzeń i łączyć się z innymi osobami za pomocą dostępnych mediów. Biuro Wspólnoty udostępniło modlitwę przygotowaną w różnych językach (także w języku polskim). Treść modlitwy dostępna jest na stronie: www.luteranie. pl/nowosci/modlitwa_o_powstrzymanie_pandemii,6708.html

List pasterski Biskupa Kościoła

z okazji niedzieli Rogate (Proście), poruszył temat modlitwy i przypomniał o jej znaczeniu dla każdego chrześcijanina. Równocześnie poinformował o zmniejszeniu ograniczeń związanych z przebywaniem wiernych w miejscach sprawowania kultu religijnego i na innych uroczystościach religijnych. Od niedzieli 17 maja, w nabożeństwach może uczestniczyć więcej osób. Biskup podziękował radom parafialnym i proboszczom, które rozpoczęły organizowanie otwartych nabożeństw, zachowując wszystkie rygory sanitarne zgodnie z zaleceniami oraz wyraził wdzięczność wobec wszystkich członków Kościoła za troskę o parafie i wsparcie materialne. Biskup Samiec zawarł w liście również pragnienie przywrócenia nabożeństw z Komunią Świętą.

Nabożeństwa internetowe

Zagrożenie wynikające z sytuacji epidemicznej doprowadziło do ograniczenia tradycyjnych nabożeństw i jednocześnie zwiększyło zainteresowanie transmisjami nabożeństw z parafii w całej Polsce. Wierni są zachęcani do uczestniczenia w nabożeństwach nadawanych w telewizji, radiu i Internecie. Ogólnopolskie transmisje nabożeństwa z Kościoła Jezusowego w Cieszynie odbywają się w każdą niedzielę o godzinie 10.00 na głównej stronie portalu internetowego www.onet.pl. Z kolei o 13:00 tego dnia, na kanale telewizyjnym TVP 3 transmitowane są nabożeństwa ewangelickie z różnych parafii w Polsce. Ponadto ok. 40 parafii ewangelickich prowadzi co niedzielę internetowe transmisje nabożeństw, które są ogólnodostępne na Facebooku lub Youtube. Więcej informacji znajduje się na stronie: www.luteranie.pl.

15 maja Biskup Kościoła Jerzy Samiec przygotował list pasterski, w którym,

11


Rok XIII nr 3 (66) lipiec-wrzesień 2020

Tornister mł. chor. w st. spocz. Andrzej Korus

stwo na polu walki w czasie licznych misji zagranicznych, między innymi w Iraku i Afganistanie, niesłusznie pozostaje w cieniu dokonań ich starszych kolegów, kombatantów II wojny światowej. Żadna z bitew stoczonych przez polskich żołnierzy po zakończeniu II wojny światowej (na przykład: Siem Rep w Kambodży czy Karbali w Iraku) nie ma swojej tablicy pamiątkowej na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie – najważniejszym miejscu dla wojska i narodu. Dotychczas nie nadano jeszcze Orderu Krzyża Wojskowego w klasie I (Krzyż Wielki z Gwiazdą), nadano natoOrder Krzyża Wojskowego, podobnie jak Order Wojenmiast łącznie 173 Krzyże, w tym: klasy II (Krzyż Komanny Virtuti Militari, posiada swoją Kapitułę, odpowiedzialdorski) – 54 (4 pośmiertnie) i klasy III (Krzyż Kawalerski) ną za wysoką rangę honorową orderu. Na czele kapituły – 119 (43 pośmiertnie). Mam zaszczyt znać osobiście wiestoi kanclerz, jego zastępcy, sekretarz i członkowie – ralu z odznaczonych kawalerów, jak i członków rodzin kawazem sześciu żołnierzy, kawalerów orderu. Na wniosek Minlerów poległych, odznaczonych pośmiertnie. istra Obrony Narodowej, kapituła opiniuje kandydatury Kapituła Orderu wraz z Biurem Bezpieczeństwa Narowskazane do wyróżnienia tym najwyższym odznaczeniem dowego, Ministerstwem Obrony Narodowej oraz Centrum wojskowym i przedkłada je Prezydentowi Rzeczpospolitej Weterana Działań Poza Granicami Państwa opracowała Polskiej. Głosowanie jest niejawne. Order może być także plan zamierzeń związanych z promocją i edukacją w zanadany z inicjatywy własnej Prezydenta RP lub Kanclerza kresie orderu, chcąc w ten sposób Kapituły, co już się zdarzało. nadać Orderowi Krzyża Wojskowe31 marca 2009 r. prezydent go honorową rangę wśród społeRP Lech Kaczyński powołał pierwczeństwa, równą Orderowi Wojenszą kapitułę orderu. Obecnie kanemu Virtuti Militari. Zamierzenia pitułę stanowią: kanclerz – genete mocno wspiera zwierzchnik Sił rał dyw. Andrzej Reudowicz, sekreZbrojnych Rzeczpospolitej Polskiej, tarz – pułkownik Adam Wiak oraz prezydent Andrzej Duda. Trwająpułkownik Grzegorz Kaliciak, major ce prace mają spowodować więkTomasz Nowicki, starszy chorąży szą rozpoznawalność orderu w sposzt. Marek Górski i chorąży Piotr H. łeczeństwie, jak i w samych Sipowołani w sierpniu 2019 r. przez łach Zbrojnych. Granat i karmaprezydenta RP Andrzeja Dudę zyn wstęgi orderowej oraz wizeruDzisiaj Order Krzyża WojskoFot. Wojskowe Centrum Edukacji Obywatelskiej nek insygniów coraz częściej powego nie wzbudza wielkich emocji, jawiać się będą w przestrzeni pumoże za wyjątkiem środowiska żołblicznej. Na stronach Rządowego Centrum Legislacji znanierskiego. W środowisku cywilnym jest traktowany jako leźć można projekt rozporządzenia Ministra Obrony Narojeszcze jedna ozdoba żołnierskiego munduru, jeszcze jeddowej z kwietnia 2020 r. w sprawie noszenia orderów, odna kolorowa baretka. Order Wojenny Virtuti Militari to co znaczeń i odznak przez żołnierzy zawodowych i żołnierzy innego! Po pierwsze jego barwy są ogólnie rozpoznawalpełniących służbę kandydacką. Projekt zakłada, między inne, po drugie – wiadomo, bohaterstwo wojenne! Na taki nymi, możliwość noszenia baretek Orderu Krzyża Wojskostan rzeczy na pewno ma wpływ ponad dwustuletnia histowego na umundurowaniu polowym i ćwiczebnym! Dotychria Orderu Wojennego Virtuti Militari. Jego insygnia można czasowe przepisy mundurowe dopuszczały noszenie oddzisiaj spotkać w wielu świątyniach, jako dary wotywne, znaczeń na mundurach polowych jedynie w czasie wojzłożone przez tych, co przeżyli… Dziesiątki książek autorny. Tak więc kawalera Orderu Krzyża Wojskowego będzie stwa znanych historyków i falerystów, takich jak Krzysztof można poznać po baretce nie tylko na mundurze wyjścioFilipow, Stefan Oberleitner i innych, dostępne są w bibliowym czy galowym. To duże wyróżnienie. tekach (w księgarniach niekoniecznie) i domowych księTeraz słów kilka o bohaterach, kawalerach orderu i czygozbiorach. Egzemplarze Virtuti Militari z różnych okresów nach, za jakie ich odznaczono... Przepraszam, nic nie nanaszej historii osiągają wysokie ceny na internetowych aupiszę, bo powiedzieli mi: „Andrzej, daj spokój. My po prokcjach. Natomiast Order Krzyża Wojskowego nadal postu robiliśmy swoje”. zostaje w cieniu swojego wielkiego poprzednika, tak jak Chwała bohaterom działań poza granicami państwa! i jego kawalerowie, bohaterscy żołnierze Wojska PolskieChwała kawalerom Orderu Krzyża Wojskowego! go, weterani działań poza granicami państwa. Ich bohater-

Kawalerowie orderów Część trzecia

12


Rok XIII nr 3 (66) lipiec-wrzesień 2020

Na celowniku ewangelika Łukasz Cieślak

Zapiski z dziwnego czasu I nagle się okazało, że trzeba siedzieć w domu. Nie dzień, nie dwa, ale przez długie tygodnie. Dziwny to czas, w którym „dystans społeczny” stał się cnotą. A skoro już siedzimy w domach, to garść zapisków ode mnie z tego dziwnego czasu: Z kryzysami – takimi jak trwająca epidemia – wiąże się wysyp spiskowych teorii i tak zwanych. legend miejskich. Poważni ludzie, wydawałoby się, zaczynają sobie udostępniać „demaskujące” materiały. Sam dostałem kilka linków do stron internetowych, z których dowiedziałbym się o programowaniu myśli za pomocą wirusa, wszczepianiu czipów przy okazji szczepień, sterowaniu ludźmi za pomocą fal elektromagnetycznych, ale również o dezynfekowaniu miasta poprzez rozpylanie jakiegoś płynu z helikoptera. Jak mawiał Albert Einstein: „Tylko dwie rzeczy są nieskończone – wszechświat i ludzka głupota”. Przytoczone przykłady nie muszą świadczyć o głupocie, ale raczej o potrzebie jasnego wyjaśnienia sobie pewnych rzeczy, które same w sobie nas przerastają. Epidemia, choroba, kryzys – to słowa, które ostatnio stale nam towarzyszą i choć znamy je od dawna, dopiero teraz (przynajmniej dla mnie) nabrały one realnego znaczenia. Wysyp tak zwanych „fake newsów” dobitnie w obecnym czasie pokazał, że informacja może być cennym dobrem, o ile jest sprawdzona i wiarygodna. Jednak nadal wielką konkurencją dla niej pozostaje informacja atrakcyjna i łatwa w odbiorze. Przyznaję, że nabrałem nie tylko dystansu do ludzi na ulicy, ale ogromnego dystansu do tego, co czytam w Internecie. Taka nauka z tej całej epidemii. Poza tym obserwuję ciekawą zmianę w języku. Sformułowanie „epidemię i wiążące się z nią ograniczenia” zostało w zasadzie zastąpione uniwersalnym polskim słowem „to”. Mówimy tylko „kiedy to się skończy” – sprawa jest jasna, o jakie „to” chodzi. Przypomina mi to scenę ze „Stawki większej niż życie”, w której Hans Kloss egzaminował młodego Niemca, który miał przeniknąć do polskiego podziemia. Chłopak miał opowiadać dowcipy o nazistach itp., i w jednym z nich użył zwrotu „władze okupacyjne”. Na to Kloss odparł, że nikt tak nie mówi, ponieważ mówi się „oni”. „Oni” kogoś aresztowali, „oni” czegoś zakazali i tak dalej. Dzisiaj mamy nasze „to”. Krótkie, znaczące i męczące. To. Kolejna sprawa to planowanie. W zasadzie niecelowe. Kiedy pojadę do Warszawy? Kiedy polecę do Budapesz-

tu? W który weekend pojadę w Beskidy? Nie sposób nic zaplanować, bo jest zbyt duże ryzyko, że plan nie wypali. Dotychczas śmieszyła mnie odpowiedź „trudno powiedzieć”, którą proponowano w różnych ankietach, a dzisiaj jestem chodzącym „Trudno powiedzieć”. Można się z tego trochę śmiać, ale na dłuższą metę bez snucia planów i ich realizacji człowiek staje się niespełniony. Życie sprowadza się biologicznego pulsowania, ale brak mu pełnego smaku. A propos smaku, to okazuje się, że jedzenie pięciu posiłków dziennie jest możliwe, o ile biuro ma się w kuchni. Codzienne gotowanie też zagościło w moim domu i przyznaję, że to czynność, która najlepiej pozwala się odseparować myślowo od sytuacji ogólnej. Całkiem niezła podaż warzyw i owoców jakoś niepostrzeżenie zmieniła moją dietę, co do której przed czasem epidemii można było mieć zastrzeżenia. Jest to jakiś pozytyw, mimo wszystko, choć skutek uboczny posiadania w zasięgu ręki smacznych produktów zaczyna już objawiać się przy zapinaniu spodni. No, ale czas powoli odkurzyć rower i może uda się co nieco spalić. To, czego nie udało mi się dotąd zrobić, to powrót do klasycznej powieści. Miała być „Czarodziejska góra” Tomasza Manna, ale jakoś sanatorium gruźlicze nie okazało się przyjemną scenerią. Dostojewskiego w tym stanie rzeczy nie ruszyłem wcale. Jedną z lepszych rozrywek okazały się za to memy i krótkie nagrania, których nagle pełno pojawiło się w moim świecie. Polityczne, społeczne, życiowe… no, na każdą okazję coś się znajdzie! Zmiany, zmiany, zmiany – jak mawiał Dudała w „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz”. Widać je bardzo w kościelnej rzeczywistości. Nabożeństwa on-line, grupy modlitewne, wspólne śpiewanie, itp. Najbardziej cenne w tych zdalnych formach przeżywania religijności jest to, że można wybrać ich zakres i formę uczestnictwa. Leżąc w łóżku można słuchać kazania z drugiego końca Polski, co w normalnych warunkach było trudniej dostępne. Kościół pokazuje się w sieci jako bardzo różnorodny. Jedni lepiej, inni gorzej radzą sobie z technologią. Jedni kreatywni, inni sztampowi. Ale tacy jesteśmy i nie ma się czego wstydzić. Niemniej, chciałoby się wrócić do „swojej” ławki w kościele i oby było to czym prędzej możliwe. I tak dochodzimy do pojęcia, które gdzieś cały czas mam z tyłu głowy – do nadziei. Nadzieja jest tym, co mimo siedzenia w domu, mimo braku sensowności planowania, mimo tych wszystkich utrudnień, pozwala przeżywać kolejny dzień. Nadzieja, że kolejny dzień zbliża nas do normalności. Nadzieja, że pracownicy ochrony zdrowia nie opadną z sił. Nadzieja, że naukowcy zapanują nad wirusem i nadzieja, że nam się wszystkim po prostu uda. „Albowiem Ja wiem, jakie myśli mam o was – mówi Pan – myśli o pokoju, a nie o niedoli, aby zgotować wam przyszłość i natchnąć nadzieją” (Jr 29, 11).

13


Rok XIII nr 3 (66) lipiec-wrzesień 2020

Jedynie Słowo Piotr Lorek

To nie wy mówicie Publiczne wystąpienia wymagają przygotowań. Trzeba określić modelowego odbiorcę. Należy zastanowić się nad tematem i celem wypowiedzi, oczekiwaną reakcją i jej skutkami. Warto dobrać odpowiednią formę ekspresji. Warto zadbać nie tylko o wymiar racjonalny wypowiedzi, ale także o emocjonalny i wolicjonalny. Z pewnością pożądane jest spisanie swych tez, zaopatrzenie się w skrypt i przemyślenie możliwej krytyki. Trudno nie pochwalić powyższych przygotowań. Ważne okazje wymagają roztropnych zabiegów. Ale jak w tym kontekście zrozumieć słowa Jezusa: A gdy was poprowadzą, żeby was wydać, nie troszczcie się naprzód o to, co macie mówić, ale mówcie to, co wam będzie dane w owej godzinie, albowiem nie wy jesteście tymi, którzy mówią, lecz Duch Święty (Mk 13,11)? Jezus informuje uczniów o tym, jak mają się zachować w owej godzinie, apokaliptycznym momencie końca czasów, gdy będą stawiani przed nieprzychylnymi im władzami. Czy tak wyjątkowy czas, wręcz czas ostateczny, nie wymaga wyjątkowych przygotowań? Co to znaczy, że Duch Święty będzie mówił za uczniów? W Ewangelii Marka motyw godziny, jako kulminacyjnego wydarzenia nie dotyczy tylFot. Piotr Lorek ko uczniów Jezusa u końca czasów, ale i samego Jezusa przed jego śmiercią. Grecki rzeczownik hōra (godzina) występuje także, oprócz cytowanego już fragmentu z rozdziału 13, wiersz 11, w następujących rozdziałach i wersetach: 6,35; 11,11; 13,32; 14,35.37.41; 15,25.33.34. Pierwsze użycie hōra po 13,11 ma miejsce w powiązanym z nim 13,32. Markowy Jezus twierdzi, że nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie (13,30), ale jednocześnie wyznaje, że o tym dniu i godzinie (hōra) nikt oprócz Ojca nie wie, nawet on sam (13,32). Trudno więc przygotować się uczniom na takie wydarzenie.

14

O rychłym nadejściu swojej godziny Jezus wyraźnie komunikuje, zapowiadając swoją śmierć (8,31). Jak więc sam Jezus przeszedł przez swoją eschatologiczną godzinę? Co powiedział w tragicznej godzinie? Tuż przed tą godziną prosi w Getsemane Ojca, aby jeśli to możliwe, ominęła go ta godzina (hōra) (14,35), co jednak nie zostaje wysłuchane. Jezus więc stwierdza, że nadeszła godzina (hōra), gdy będzie wydany w ręce grzeszników (14,41). Tuż przed tym stwierdzeniem jeszcze zwraca uwagę Szymonowi, który przespał godzinę (hōra) modlitwy Jezusa o oddalenie kielicha śmierci (14,36-37). Szymon i inni uczniowie nie stanęli na wysokości zadania w godzinie Jezusa. Piotr zapiera się Jezusa w kluczowej chwili (14,54.66-72). Co zaś Jezus wypowiedział w godzinie śmierci? Gdy staje przed władzami religijnymi Izraela i gdy składane są przeciwko niemu fałszywe oskarżenia milczy i nic nie odpowiada (14,61). Dlaczego Jezus milczy i nie wykorzystuje okazji, żeby się bronić, a po chwili wypowiada słowa (14,62), które dają jego przeciwnikom dodatkowe powody, aby go skazać? Gdy Jezus staje przed władzą rzymską, znów nic nie mówi, aż się mu dziwi Piłat (15,2-5). A miał przecież świetną okazję, żeby zadać kłam oskarżeniom władz żydowskich. Mamy jakby dwie nieudane próby publicznych wystąpień, i to w tak kluczowej chwili. Ostatnie trzy użycia hōra w Ewangelii Marka dotyczą godziny ukrzyżowania (15,25), godzin ciemności podczas Jezusowego bycia na krzyżu (15,33) i wreszcie godziny, w której Jezus wypowiada swe ostatnie słowa: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? (15,34). Po chwili słychać tylko samo jego wołanie, bez odnotowania ostatnich słów (15,37). Ewangelia Marka kończy się milczeniem zalęknionych kobiet powracających od pustego grobu (16,8) Ostatnia godzina Jezusa nie wypadła najlepiej: niewysłuchane słowa w Getsemane, sen towarzyszy, zaparcie się Piotra, pełne milczenia procesy przed władzami, słowa wyrażające opuszczenie przez Boga i zalęknione milczenie kobiet. Jednocześnie dostrzegamy brak informacji o obecności Ducha, przemawiania w kluczowych chwilach z jego natchnienia. Przewijają się raczej obrazy nieudanych wystąpień. A jak wybrzmieją nasze słowa w kluczowych dla nas chwilach, w czasie próby, w eschatologicznej godzinie? Na czym polega przemawianie Ducha i jaki winno przynieść efekt? Jak się przygotować na czarną godzinę?


Rok XIII nr 3 (66) lipiec-wrzesień 2020

Popatrz w niebo! Boimy się. Jedni próbują oswajać lęk rygorystycznie przestrzegając zasad higieny, inni radzą sobie wymyślając teorie spiskowe o przesyłaniu koronawirusa przez fale 5G. Reakcje na zagrożenie bywają bardziej lub mniej racjonalne. To zjawisko stare jak świat. Zakładam maskę i wychodzę z domu, pamiętając, aby w torebce mieć buteleczkę odkażacza. Takie przyszły czasy. Strach przed SARS-CoV-2 uprzytomnił chyba większości z nas, jak bezradny może być człowiek w zderzeniu z siłami przyrody – dopóki huragany i trzęsienia ziemi oglądaliśmy tylko w telewizji, poczucie zagrożenia i zarazem odpowiedzialności mogło wydawać nam się tak odległe, że aż nierealne. Świat się zmienił, nie wiadomo na jak długo, ale zmiany widać, gdy się wyjdzie z domu. Na ulicach mniej ludzi, mniej samochodów, ale jednocześnie, gdy znajdzie się w sobie dość siły, aby się rozejrzeć, można zauważyć przedziwne rzeczy. Mieszczuch zwykle ma problem z odróżnieniem zwykłego wróbla od jego kuzyna mazurka. Choć rośnie świadomość ekologiczna i coraz częściej podejmowane są decyzje, aby w miastach pozostawiać nieskoszone trawniki, nadal tak naprawdę nie wiemy, jaki świat jest naprawdę.

A tymczasem właśnie teraz, gdy jest ciszej, można zauważyć rzeczy niezwykłe. Trzeba tylko uważnie patrzeć. Nad miejscem, gdzie pracuję, wieczorami przelatuje czapla siwa, nisko, tuż nad budynkiem, w centrum dużego miasta! Znajomi ornitolodzy informują, że na polskim niebie od początku pandemii zauważono – a to rzadkie – kolejno: orła cesarskiego (azjatycki drapieżny ptak), sępa płowego (wielki padlinożerca, zapewne przyleciał z dalekiej Hiszpanii), bielaczka (czarno-biała kaczka ze śmiesznym czubkiem), jaskółkę rudawą (z Afryki, z rudymi wstawkami na czarnym jaskółczym płaszczyku), żwirowca łąkowego (ciekawy południowy ptak o brązowym upierzeniu, z charakterystycznymi długimi, smukłymi skrzydłami i głęboko rozwidlonym ogonem oraz czarną obróżką), terekię (mały ptak brodzący o żołtych nogach, z długim dziobem, wygiętym do góry), czaplę modronosą (też z południa, z niebieską nasadą wielkiego dzioba i czerwonymi nogami), orlicę (wielka mewa z Azji), tamaryszkę (malutki ptaszek z południa, z wyrazistymi, szerokimi, białymi brewkami), a nawet cyraneczkę karolińską (kolorowa kaczka z Ameryki). Pomyślmy, co nas omija, gdy się boimy. A wystarczy spojrzeć w niebo.

OKIEM CYWILA

Urszula Radziszewska

Język mówiony Niechlujność językowa jest zjawiskiem powszechnym, a wynika z tego, że nawet wysoko opłacane rozgłośnie radiowe i stacje telewizyjne nie przykładają wagi do poprawności oraz do dykcji w naszym rodzimym języku. Abstrahując od infantylnych treści przekazywanych w tych mediach, ludzie w nich pracujący coraz częściej nie posiadają odpowiedniego i wymaganego wykształcenia, aby być prezenterami. A skoro te profesjonalne media są niechlubnym i niedobrym przykładem do naśladowania, to nic dziwnego, że w przestrzeni wolnego i niedofinansowywanego Internetu pojawiają się liczne, godne pożałowania odsłony amatorskich twórców video. Ponieważ język mówiony zezwala na dużo więcej lapsusów określanych mową potoczną, przenoszone są one na nasze prywatne kontakty i posty społecznościowe. Od momentu, gdy, z powodu ogłoszonej pandemii, większość życia towarzyskiego i kontaktów socjalnych skupiła się właśnie w przestrzeni internetowej,

a połączenia via komputer i telefon zajęły większość czasu antenowego, poziom mowy ojczystej obniżył się jeszcze bardziej. Kandydaci na prezydenta, inni politycy, specjaliści z różnych dziedzin życia i nauki, wolni dziennikarze nadają swoje przemyślenia jadąc samochodem lub siedząc na ganku domu, dlatego nie są w pełni skoncentrowani na treści wypowiedzi, upubliczniają je na żywo, więc błędy są nieuniknione. Livestream jest doskonałym narzędziem, ale przeznaczonym dla wybitnych i wyedukowanych mówców, a nie samozwańczych video blogerów. Popularne w ostatnich tygodniach wyzwanie do rapowania 16 wersów, któremu przyświeca szczytny cel pomagania w zwalczeniu koronawirusa, jest internetową rozrywką, ale w tej zabawie nie brakuje niestety, językowego niechlujstwa. Z uwagi na stały akcent, język polski nie nadaje się do śpiewania każdej melodii, a tym bardziej do rapowania. Standardy językowe podupadają.

Marek Hause

15


Rok XIII nr 3 (66) lipiec-wrzesień 2020

Kryzys – Twoja droga przejścia

Alina Lorek

Kryzys to moment, w którym zostaje zachwiana równowaga, a dotychczasowe sposoby reagowania okazują się niewystarczające, aby przywrócić poprzedni stan. Konieczna jest wówczas zmiana jakościowa, stanowiąca intensywny rozwój. Póki kryzys się nie wydarza, póty powielamy to, co działa, i szukamy takich form działania, które rozwijają nas ilościowo w obrębie tego, co znamy, co daje nam poczucie bezpieczeństwa i stabilność. Mamy obecnie do czynienia z kryzysem o różnych obliczach: społecznym, gospodarczym, politycznym, klimatycznym, finansowym, ideologicznym, zdrowotnym, emocjonalnym… Niektórzy z nas muszą zmierzyć się z nim na wielu płaszczyznach, niektórzy na niewielu. Ma wymiar bardziej osobisty lub globalny. Jeśli przekracza nasze umiejętności radzenia sobie, wówczas staje się traumą, o wiele bardziej dotkliwą w skutkach, wymagającą odrębnych form pomocy, wsparcia i interwencji. Życzyłabym Wam i sobie, aby obecny kryzys wymusił na nas głębokie i dobre zmiany. Piszę słowo ‘wymusił’, ponieważ ludzie jednak bywają zbyt ostrożni, by samowolnie decydować się na zmiany jakościowe, dotyczące ich nawyków, tradycji czy wzorców zachowań. Póki koronawirus nie dotarł do granic Polski, większość osób próbowała funkcjonować tak, jakby nic się nie zmieniło (na przykład gdy uznali, że i tak pojadą na narty do Włoch), odczuwając równocześnie pewne napięcie związane z nadchodzącą nieuchronnie koniecznością zmian funkcjonowania. Kolejny etap to stopniowe, choć czasem nagłe, ze względu na sytuację, dostosowywanie się do okoliczności. Uwidocznił się on masowymi zakupami papieru toaletowego, sosu pomidorowego, makaronu czy kaszy. To był moment, w którym prepersi czuli największą satysfakcję, a także czas, w którym chcieliśmy wierzyć, że sytuacja jest tymczasowa, że to jakaś zmowa, spisek, i że po dwóch tygodniach dyskomfortu będzie znowu „normalnie”. Nie jest normalnie. Poczułam to, gdy w Wielki Czwartek, o godzinie 22:30, stałam w długiej kolejce przed wejściem do jednego ze sklepów. Ale tego się jeszcze spodziewałam. Jednak moment, w którym radiowóz policji przejechał powoli po parkingu, wzdłuż kolejki, a jego pasażer w niebieskim mundurze przyglądał się, czy przypadkiem nie stoimy zbyt blisko siebie, uznałam za symbol przejścia między kiedyś a potem. Uwieńczeniem tej chwili był mój strach o to, czy mogę iść na spacer z moim synem i psem tam, gdzie nie ma ludzi, żeby nieco odetchnąć. Jak wszedłeś w kryzys? Zachwycony sobą i własną skutecznością? A może ostrożny i bardziej ufający

Fot. Alina Lorek

16


Rok XIII nr 3 (66) lipiec-wrzesień 2020

innym niż sobie? Bywa, że osoby postrzegające się dotąd jako silne, które zbudowały swoją pozycję w oparciu o kontrolę nad sobą i innymi, w obecnej sytuacji doświadczają większego stresu, ponieważ kontrola wymyka im się z rąk. Z kolei osoby, które na co dzień mierzyły się z lękiem i niepewnością, właśnie teraz potrafią się bardziej zmobilizować i skoncentrować na konkretnym sposobie przetrwania kryzysu. Nie czują się też tak bardzo osamotnione w swoim doświadczeniu, ponieważ wiele osób wokół również czuje niepokój. Czytając materiały prasowe poświęcone obawom możnych tego świata, którzy nagle poczuli, że zasobność portfela nie ochroni ich przed koronawirusem, uznałam, że prawdopodobnie każdy z nas, w jakimś stopniu, dał się na coś nabrać. Na przykład na ogólne hasło „to mnie nie dotyczy”. To w Afryce jest głód, to w odległej Syrii jest wojna, to w Chinach przemysł zatruwa powietrze, to gdzieś topnieją lodowce. A my tutaj jesteśmy bezpieczni, wyizolowani, sterylni. Warto zatem zastanowić się, czy w kryzys nie wszedłeś zbyt skupiony na swoim własnym „świętym spokoju”? To, jak odpowiadasz na kryzys jest w pewnym stopniu nieprzewidywalne póki się on nie wydarzy. Teraz wielu z nas zaczyna się tego dowiadywać. O ile mamy gotowość by przyznać, że uczestniczymy w kryzysie i zacząć zauważać to, że radzimy sobie z nim najróżniejszymi sposobami. Co chcesz w kryzysie zostawić? To być może najtrudniejsze pytanie. To tak, jakby osobę, która trudni się zbieractwem, zapytać o to, co spakuje na resztę życia do małej walizki. Zostawienie czegoś, wybór między jednym a drugim, niesie ze sobą uczucie straty i żalu. Napewno wielu z Was już musiało wybierać, chociażby pomiędzy pójściem do pracy, a opieką nad dzieckiem, między tym, co trzeba kupić, a tym, co stało się niedostępne z powodu pogorszenia się sytuacji finansowej. Jednak żywiąc nadzieję na polepszenie się sytuacji ekonomicznej i odzyskanie stabilności, możemy skupić się na tym, co jest ważne, a co jest zbędne. Zachęcam do świadomego przeglądu priorytetów. Nie pozwól by ten przegląd wydarzył się samoistnie. Pomimo zachwiania poczucia bezpieczeństwa możesz decydować o wielu sprawach, czy to w sferze konsumpcji, tworzonych relacji, sposobów ‘marnowania’ czasu, czy ilości rzeczy, które są Ci niezbędne do szczęścia. Jak chcesz wyjść z kryzysu? To z kolei już prostsze pytanie, ponieważ potrafimy mówić godzinami o tym, jakich byśmy chcieli zmian. Tyle, że kryzys nie czeka na zmiany „od jutra”. Jeśli nie odpowiesz sobie na to pytanie, to będzie ‘jakoś’, ale niekoniecznie lepiej. Czego się o sobie dowiedziałeś? Czy pozwoliłeś sobie na uznanie tego, że kryzys wydarza się w Twoim życiu, że nie jesteś wyjątkiem, którego on nie dotknie? A może budujesz w sobie przekonanie, że owszem, innym jest ciężko, ale u Ciebie jest wszystko „normalnie”?

Wiele osób dowiedziało się, że potrzebuje mniej, niż mogłoby przypuszczać. Inne osoby odkryły, czego im najbardziej brak, a co powinno, już dawno temu, znaleźć się na liście priorytetów, ale wcześniej nie było ku temu sposobności. Weryfikujemy naszą hierarchię wartości. Wielu z nas odkryło, że są silniejsi, niż sobie to wyobrażali, że potrafią zorganizować wsparcie sobie i bliskim, znaleźć rozwiązania tam, gdzie Fot. Alina Lorek inni widzą rozpacz, i jeszcze pomóc innym. Są też osoby, które powoli przekonują się, że po raz kolejny reagują na stres w niezdrowy sposób (alkohol, jedzenie, bezsenność, pobudzenie), i że „coś muszą zmienić”. Inni doświadczają nasilenia dolegliwości wynikających z chorób przewlekłych, ponieważ długotrwały stres osłabia układ immunologiczny, więc sytuacja wymaga od nich szczególnego zatroszczenia się o siebie, często z pomocą bliskich. Przeżyj swoją żałobę Trwa medialno-masowa żałoba po dawnym świecie. Wiele postaw i przekazów zdaje się przekonywać: spróbujmy jeszcze wskrzesić ten dawny świat. Taka postawa przypomina jeden z etapów żałoby, gdy osoba doświadczająca straty, wypiera tragedię, która ją spotkała i zaczyna wierzyć, że ta osoba jednak przeżyła, że może ukartowała swoją śmierć... Bardzo szanuję osoby, które przeżywają rozpacz w ten sposób, ponieważ uznanie tego, co nieodwracalne wymusza na nas ogrom zmian, na które nie jesteśmy gotowi, których nawet nie potrafimy sobie wyobrazić. Tak może być i tym razem. Istnieje więc ryzyko, że nie wykorzystamy tej szansy na zmianę dobrego świata na świat bardzo dobry, świat ostatniej szansy, kolejny „update’owany” do wersji 20.20. Globalne zmiany wymusi na nas przyroda, tak więc jeszcze niejedna żałoba przed nami. Możesz jednak ten czas wykorzystać na osobistą żałobę po życiu, które prowadziłeś do tej pory. To jest zupełnie w porządku, że przywykłeś do komfortu, do pełnej lodówki, do benefitów w pracy, do gadżetów usprawniających życie, do zagranicznych wakacji, do mil lotniczych nabijanych na karty lojalnościowe i dodatków pracowniczych, które przecież Ci się należały. To było ważne. To było dobre. To było. Teraz jest smutno, niepewnie, frustrująco, obco. Możesz to czuć. Możesz to pokazać. Potem dostrzeż swoje silne strony, doceń to, dzięki czemu sobie poradziłeś i się nie poddałeś. Jaki ma być Twój świat 20.20? Nikt nie wie co będzie. Możesz zatem skorzystać na tej niewiedzy i zdecydować, co ze sobą zabierasz w dalszą podróż.

17


Rok XIII nr 3 (66) lipiec-wrzesień 2020

Na duchowym froncie ks. Marek Jerzy Uglorz

Kryzys i pięta

No proszę, jak pięknie się złożyło. Na bieżący numer, którego tematem przewodnim jest kryzys, przypadł trzynasty tekst w rubryce „Na duchowym froncie”. Jakby tego było mało, do pisania zabrałem się 13 maja. Doprawdy, niektórzy nie kontynuują podróży, gdy drogę przetnie im czarny kot, a inni w trzynastce upatrują zapowiedzi kłopotów. Po prostu kryzys. Tymczasem żywemu nie może przytrafić się nic lepszego i ciekawszego. Kryzys nie jest zapowiedzią nieszczęścia. Przeciwnie, nieśmiało zachęca, abyśmy wspięli się na wyższy „level”, na co pewnie nigdy nie mielibyśmy ochoty, zastygli w starej formie i jakości życia. Kryzys zdrowotny zmienia jednostkę. Kryzys epidemiologiczny zmienia życie całej populacji. Nie ważne czym, przez kogo, i w którym miejscu wywołany, dla jednych jest końcem świata, dla innych początkiem. W pierwszych wywołuje paraliżujący stres, w drugich wzbudza ciekawość i czujne napięcie w poszukiwaniu szansy rozwoju. No właśnie, co wspólnego mają ze sobą tytułowe kryzys i pięta? Kryzys wywołuje napięcie, dlatego jedni, gdy tylko mogą, natychmiast odwracają się na pięcie ku przeszłości, i jak mantrę powtarzają życzenie, żebyśmy jak najszybciej powrócili do normalności. Drudzy natomiast trwają napięci niczym cięciwa w łuku, aby wypuścić strzałę życia, gdy na horyzoncie przyszłości pojawi się cień szansy na zmianę i rozwój. Czy lepiej jest stać na pięcie, aby przywrócić normalność, czy trwać w na-pięciu, aby wyzwolić się z normy, w której żyliśmy przed kryzysem? Odpowiedź zależy od wielu czynników światopoglądowych, religijnego wychowania i predyspozycji psychicznych, ale i tak decydująca jest umiejętność duchowa, która nas różnicuje pod względem tego, w jaki sposób radzimy sobie z lękiem. Chętni do wykonania ruchu „w tył zwrot” na pięcie, ulegają złudzeniu, że codzienne doświadczenia nie sumują się z życiem, więc można wrócić do przeszłości. Umysł podpowiada im, że cena, którą musieliby zapłacić za dodanie wartości kryzysu do osiągnięć dotychczasowego życia, byłaby za wysoka, więc panicznie boją się sumy tego rachunku. Obawiają się, że nie będzie ich stać, aby zapłacić za tę niepowtarzalną transakcję, jaką zaoferowało im życie. Nie potrafią i nie chcą skorzystać z życiowej szansy postawienia wszystkiego na jednej karcie, ponieważ rzą-

18

dzi nimi EGO własnych osiągnięć, stanu posiadania i bycia kimś w społecznej strukturze. Szkoda, bo kryzys różni się specjalnie od gry oszczędnościami życia w luksusowym kasynie. Wygrywają ludzie serca, których lęk nie pozbawił receptorów głębokiego czucia. Czują życie. W kryzysie są czujni, dlatego w napięciu rozglądają za przejściem ku nowej jakości życia. Tego rodzaju postawę można nazwać czułością. Tylko Ci wśród nas, którzy potrafią być dla siebie czuli, są czujni na szansę wygrania w ruletce życia. Nie rozczulają się nad swoim nieszczęściem z powodu kryzysu, ale traktują życie z największą czułością. Wiedzą, że ono o nich nie zapomina i zawsze obdarza najlepszymi darami. Wystarczy trwać w napięciu, zamiast na pięcie wyrywać ku czemuś, co jest trupem. Uznanie trupa uznać za normę życia, to jest naprawdę majstersztyk mądrości. Cechuje wszystkich, którzy z ulgą zrobiliby w tył zwrot ku tzw. normalności. Normalność? Czy coś takiego w ogóle jest możliwe? Czy może trwać coś, co jest zaprzeczeniem istnienia? To tak, jakby niemożliwa była tymczasowość i przemijalność, potwierdzająca siłę życia. Czujne napięcie w odnajdywaniu szansy nowego dnia jest rezonowaniem wespół z życiem, które nie zatrzymuje się ani na moment. W nurcie życia na bezruch nie ma ani jednej chwilki, nawet niewyobrażalnie krótkiej. Ruch jest atrybutem życia, bezruch oznaką śmierci. Ruch zapewnia życiu istnienie, dlatego życie nie zna czegoś takiego, co nazywamy normalnością. W nurcie wartko płynącego strumienia ani jeden refleks słońca nie przypomina poprzedniego. Godzinami można patrzeć i nie zwariować, a wręcz doświadczać spokoju i ciszy. Gdyby w nurcie strumienia było widać normalność, to po dniu spędzonym nad jego brzegiem do domów wracaliby sami szaleńcy. Tymczasem maniakalnie życzymy sobie normalności i gotowi jesteśmy na związek z trupem przeszłości, żeby po kryzysie móc do niej wrócić. Niemożliwy jest powrót do czegoś, co nie istnieje, a co najwyżej jest koncepcją umysłu, który najlepiej czuje się w tym, co już zna. Kryzys nie przytrafił się nam, żeby pozbawić nas normalności, ale żeby otworzyć nam oczy na prawdę o nas samych: w jakie kłamstwa wierzymy, jak żałośnie marnujemy kolejne szanse na rozwój, i jak bardzo boimy się zmian, zamiast ufać życiu. Kryzys jest ostrym stanem zapalnym duchowego życia, bezlitośnie unaoczniającym, że jedyną normą istnienia jest tymczasowość. Jest upomnieniem się przez życie o prawo do naszych dusz, aby zachowały żywotność górskiego potoku i w każdej chwili inaczej odbijały Boże światło. Jest upomnieniem się o życie w czujnym napięciu, abyśmy nie cierpieli na chore pięty, na których chcemy powracać do trupa przeszłości.


Ludzie Stanisław Murzynowski, inaczej Suszyński Żyjemy w czasach, gdy większość ludzi rozumie wolność, jako prawo do robienia wszystkiego według własnej woli, dotyczy to rów-

nież używania języka ojczystego. Dbałość o poprawność językową jest niemodna, na czasie za to jest dostosowywanie wypowiedzi w zakresie chociażby słownictwa do poziomu mowy potocznej. Wydaje się, że nie ma to żadnego znaczenia, a jednak… Niemal 500 lat temu Stanisław Murzynowski pisał: „W każdym piśmie wiele na tym należy, aby każde słowo było czytano i pisano nie jako tako, ale pewnym obyczajem. Wszakże w Świętem Piśmie najwięcej tego potrzeba, aby się tym sposobem zabiezeć [zapobiegać] mogło rożnemu wyrozumieniu rzeczy i błędum które siest [jest] pospolicie pochodzi”. Krótko mówiąc, stosowanie ujednoliconych zasad pisowni służy właściwemu rozumieniu Słowa Bożego. Dodać można, że i komunikacji międzyludzkiej. Kim był człowiek, który pół wieku temu zwracał uwagę na to zagadnienie? Stanisław Murzynowski urodził się około 1528 roku w Suszycach,

Joanna Brzastowska

a zmarł w Królewcu w 1553 roku. W krótkim życiu zdobył wykształcenie na uniwersytecie w Wittenberdze i we Włoszech oraz poznał grekę, łacinę i hebrajski tak dobrze, że dokonał pierwszego tłumaczenia na język polski Nowego Testamentu. Był także autorem dzieł, w tym teologicznych. Właśnie jako tłumacz i pisarz natknął się na kłopoty z pisownią polskich głosek. Z uwagi na fakt, że alfabet łaciński nie obejmował naszych nosówek, znaków miękkich i środkowojęzykowych, każdy tłumacz i wydawca stosował własny sposób ich zapisywania, co powodowało ogromny chaos. Murzynowski, jako jeden z pierwszych zaproponował, reguły ortografii, ujednolicając sposób zapisu. Ten zapomniany, reformacyjny autor poprzedził tłumaczenie pierwszej części Nowego Testamentu traktatem „Ortografija polska”, z którego pochodzi wcześniej przytoczony cytat. Dzieło ukazało się w Królewcu w roku 1551, a w roku 1553 pojawiło się jego pełne wydanie, jako „Testament Nowy zupełny”.

Marek Hause

KSIĄŻKA

FILM

MUZYKA

Colson Whitehead „Miedziaki”

„Jinpa”

Jaga Jazzist „Pyramid”

W tym roku, ze względu na pandemię, majowe ogłoszenie najważniejszych książkowych wyróżnień amerykańską Nagrodą Pulitzera miało miejsce w specjalnym komunikacie online. W dziedzinie literatury pięknej brzmiało ono następująco: „Oszczędne i niszczycielskie zgłębienie nadużyć w zakładzie poprawczym na Florydzie z czasów Jima Crowa, która jednocześnie jest pełną siły opowieścią o ludzkiej wytrwałości, godności i odkupieniu.” Chodzi tu o powieść „Miedziaki” autorstwa nowojorczyka Colsona Whiteheada, który po raz drugi otrzymał to wyróżnienie. Tym razem za oparta na faktach historię, osadzoną w latach sześćdziesiątych – okresie podziału rasowego. „Miedziak” to potoczna nazwa zakładu poprawczego dla Afroamerykanów na Florydzie, działającego tam od ponad 100 lat.

Jinpa to imię tytułowego bohatera chińskiego dramatu z 2018 roku, którego polska premiera kinowa przypadła na koniec maja. Film został doceniony przez krytyków na międzynarodowym festiwalu w Wenecji, gdzie uhonorowano go za najlepszy scenariusz. Twórcami tej niecodziennej, melancholijnej historii są: producent Wong Kar Wai oraz reżyser i scenarzysta Pema Tseden. Film zawdzięcza swoją atrakcyjność młodemu operatorowi Songye Lu, uhonorowanemu Azjtycką Nagrodą Filmową za artystyczne i epickie zdjęcia. Przede wszystkim jednak atutem jest niebanalna muzyka doświadczonego kompozytora filmowego Giong Lima. Przesłanie tego filmu drogi z elementami westernu jest zrozumiałe również w Europie, pomimo dialogów prowadzonych w języku tybetańskim.

Po nazwie norweskiego zespołu muzycznego Jaga Jazzist można sądzić, że to grupa grająca jazz. Tym czasem najbardziej dominującym gatunkiem na sześciu płytach wydanych do tej pory przez zespół jest lekki, instrumentalny rock z elementami elektroniki. Mimo to środowisko muzyczne doceniło ich drugi krążek „A Livingroom Hush”, przyznając im w 2002 roku nagrodę BBC za najlepszy album jazzowy. Jaga Jazzist są znani z koncertów także w naszym kraju. Oprócz dwóch założycieli, braci Larsa i Martina Horntvethów, w skład zespołu wchodzi jeszcze siedmiu wielostronnie utalentowanych i grających na różnorodnych instrumentach muzyków. Teraz grupa wydała nowy album „Pyramid” z czterema długimi utworami o tytułach: „Tomita”, „Spiral Era”, „The Shrine” i „Apex”.



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.