Rok XIII nr 3 (66) lipiec-wrzesień 2020
nasze refleksje Pandemiczny plus?
Może będzie lepiej? Ostatnie tygodnie przeobraziły naszą rzeczywistość. Zmiany nadeszły nieoczekiwanie, choć z perspektywy czasu widać, że wiele symptomów zwiastujących problemy zostało zlekceważonych. Kto mógł się jednak spodziewać, że niepokojące doniesienia z chińskiego miasta Wuhan, które zaczęły do nas docierać w grudniu ubiegłego roku, będą miały tak daleko idące konsekwencje w Europie i w Polsce. Ile takich sytuacji było wcześniej? Ptasia grypa, świńska grypa, Sars, Ebola. Jakoś dotychczas kończyło się głównie na strachu, przynajmniej w naszej części świata. Zresztą w ogóle mieliśmy przekonanie, że globalne problemy nas szczęśliwie omijają. Ocieplenie klimatu? Strachy na lachy ekologów. Choroby zakaźne? Tak, ale w mało rozwiniętych krajach, gdzie służba zdrowia przypomina naszą z czasów średniowiecza. Wojny? Możliwe tam, gdzie gospodarki są oparte na uprawach lub surowcach, ale w rozwiniętych rejonach świata, gdzie firmy działają globalnie są one trudniejsze do wyobrażenia. Krótko mówiąc, jesteśmy stosunkowo bezpieczni. Tak przynajmniej było. Jednak tym razem zostaliśmy trafieni. Epidemia Covid-19, oprócz problemów zdrowotnych, dodatkowo zmieniła nasze relacje społeczne – jeszcze mocniej nas podzieliła, wzbudziła nieufność, a w niektórych przypadkach wrogość. Nie mam na myśli jedynie karygodnych reakcji wrogości wobec pracowników służby zdrowia czy obcokrajowców, głównie z dalekiego wschodu, posądzanych o roznoszenie choroby. Myślę też o większości z nas, o naszych obawach, oporach przed zbliżaniem się do innych, o lękach, które mogą wzbudzić się wewnątrz każdej wspólnoty, także kościelnej. Dziś nie znamy odpowiedzi na wiele pytań. Warto mieć nadzieję, że gdy one nadejdą, nie będą negatywne. Może doświadczenie epidemii będzie miało też i dobre skutki? Może byliśmy zbyt zarozumiali, traktując naszą planetę wyłącznie jako źródło czerpania zysków? Może za dużo było pędzenia na oślep, presji, biegania za iluzją bogactwa i dobrobytu? Może byliśmy zbyt egocentryczni i nie docenialiśmy osób, bez których nasze życie ogarnąłby chaos – personelu medycznego, pracowników sklepów, nauczycieli, kierowców, dostawców i wielu innych, którzy byli dotychczas przeźroczyści? Wydawało się, że sklepy niemal same zapełniają się towarem, ulice same się czyszczą, kasjerka w supermarkecie to w zasadzie przedłużenie maszyny, automat – bez twarzy i ludzkiej godności. Przykładów są dziesiątki. Oby to, co nas spotkało, zmieniło nas na lepsze. Oby relacje z innymi stały się bliższe. Oby więcej było szacunku. Oby…
Życzę miłej lektury
Marcin Orawski
Myślę, że wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że nieszczęścia się zdarzają, także takie, na które nie mamy żadnego wpływu. I teraz wielu z nas tego doświadcza. Rodzi się pytanie – czy taka sytuacja może przynieść pozytywne efekty? Czy można wyciągnąć z niej jakąś mądrość? Z pewnością, wielu z nas tęskni za relacjami międzyludzkimi, ponieważ Zoom, Skype czy Messenger nie dają nam możliwości bezpośredniego kontaktu, podania dłoni, przytulenia, cieszenia się sobą. To, tak zwane małe rzeczy, których na co dzień często nie doceniamy, a to właśnie one czynią nas szczęśliwymi. Teraz dostrzegliśmy, że szczęście może nam dać możliwość wejścia do lasu czy wyjścia na spacer, uśmiech skierowany do sąsiada lub wymiana z nim kilku zdań. Zauważyliśmy, jak nam brakuje wyjazdu do babci, wyjścia do kina czy do teatru, jak tęsknimy do społeczności kościelnej. Przekonaliśmy się, że nie potrzebujemy żadnych spektakularnych rzeczy, aby odczuwać radość i szczęście. Nagle, podczas pandemii, dowiedzieliśmy się (większość z nas), że szczęście jest obok nas, i dostrzegliśmy małe – wielkie sprawy, których wcześniej, w codziennym zabieganiu, jakoś nam umykały. To z pewnością duży plus. Ale czy jedyny? Okazuje się, że nie. Kryzys uruchamia potencjał tkwiący w ludziach. Jako istoty społeczne chcemy być potrzebni. Pragniemy posiadać poczucie bycia kimś wartościowym. Wiele osób dostarcza do szpitali jedzenie, maseczki czy przyłbice. Powstaje wiele grup wsparcia dla osób starszych, którym, dla zachowania bezpieczeństwa seniorów, robione są zakupy. Sytuacja epidemiologiczna uruchomiła w wielu ludziach wspólnotowe zachowanie. Część z nas chce mieć wpływ, chociaż mały, na wydarzenia dziejące się w tych trudnych czasach. To nas buduje i przywraca konstruktywne myślenie oraz daje poczucie stabilności, potrzebne tak wielu ludziom. Odkrywanie samych siebie na nowo lub też przewartościowania w naszym życiu, ujawnienie potencjału empatii, który w nas drzemie, to z pewnością kolejny plus, z tych nielicznych, wynikających z zaistniałej sytuacji. A czy coś jeszcze? Każdy z nas potrafi odpowiedzieć sobie sam.
ks. mjr Tomasz Wola
redaktor naczelny
3