Fotografia jest tajemnicą... Marcin Kania
Fotografia jest tajemnicą. Kto raz dotknął tej tajemnicy, w kim utrwaliła swe piękno, kształt i pokusę — ten będzie do niej nieustannie powracał. Albowiem fotografia zachęca do powrotów. Zachęca, by nie tylko utrwalać rzeczywistość (zostawiając w materiale światłoczułym jej odcisk/ślad) ale także studiować i kontemplować miejsca oraz ludzi, których spotyka się na swej drodze. Powrót skutkuje zwykle nowym, innym spojrzeniem na to, cos wydaje się być nam znane, spojrzenie zaś konotuje głębsze poznanie. Poznanie to powolne odkrywanie wiedzy o bycie, przedmiocie, zagadnieniu lub zjawisku. Od jakości poznania (i zrozumienia) tego, co ma być/jest utrwalane, zależy ostetczny efekt zabiegów operatora kamery. (Fotografowanie bez zrozumienia albo choć chęci zrozumienia nie ma sensu). W liczbie i jakości tych zabiegów ukryty jest sens wykonywanej za pomocą aparatu fotograficznego pracy. Albowiem fotografia, nawet ta wykonywana amatorsko, czyli bez wynagrodzenia (ale tworzona z równie wielką pasją, zaangażowaniem i znajomością technologii) też jest formą pracy, a zatem zajęciem wymagającym uważności, rzetelności, dyscypliny oraz poświęcenia. Zauważmy, że fotografia wiąże się nie tylko z pojęciem czasu minionego lecz zatrzymanego, ale też poświęconego, zainwestowanego (przeznaczonego). Czasu, który wybiera się na nią i dla niej. Wiąże się też z powinnością wobec odbiorców oraz odpowiedzialnością
za formę i treść prezentowanych ujęć. Gość galerii, tak jak czytelnik czy widz poświęca im czas. Wybiera ze swego życia pewien ułamek, którzy zamierza przeznaczyć na zapoznanie się z ofertą przygotowaną przez artystę. Staje się zatem jego gościem (a dokładniej: gościem dzieła, będącego wynikiem działań twórczych) a cała sytuacja przybiera formę spotkania. Spotkanie jest wydarzeniem, które odbywa się pomiędzy człowiekiem a człowiekiem, człowiekiem a grupą ludzi, pomiędzy różnymi grupami (mniejszymi bądź większymi), także — wewnątrz istoty ludzkiej; jest zatem spotkaniem z samym sobą (np. w postaci dialogu wewnętrznego rachunku sumienia, autorefleksji itd.). Bo fotografia to sztuka lub zajęcie uprawiane przy pomocy specjalnego urządzenia głównie w samotności. Fotograf staje wobec ludzi i świata sam. Samotne jest także jego dzieło, oddane ocenie nierzadko bardzo surowych odbiorców. Świat sfotografowany to świat złożony z wyimków. Spojrzeń, kadrów, momentów, szkiców i notatek. Dokumentujących lub wyraźnie kreujących (choć nawet fotografia dokumentalna nosi w sobie ślad wrażliwości jej autora). Będących świadectwem obecności fotografa w świecie i świata w ogóle. Wróćmy jeszcze do problemu świata sfotografowanego. Jest on kreacją szczątkową, uzależnioną od sposobu obrazowania oraz samej obecności fotografa. Miejsce wybrane przez operatora to staje się poniekąd przestrzenią wyróżnioną — utrwaloną, zachowaną, zaznaczoną obecnością człowieka z aparatem a jeszcze dokładniej — światłoczułymi możliwościami owego urządzenia. Ta światłoczułość może się czasem zdawać świato-czułością, a zatem niezwykłym rodzajem widzenia nastawionym na to, co jest na zewnątrz. Fotograf pozostaje w interakcji ze światem, kieruje obiektyw/ subiektyw na zewnątrz, próbując jednocześnie przeniknąć do środka. Odkryć to, co nie jest jeszcze uwidocznione. Jakąś tajemnicę... [47]