Te co skaczą i fruwają, czyli rzeźbiarski bestiariusz krakowski tekst: Celina Bukowy ilustracje: Jakub Michniowski
Gdzie można pójść na wiosenny spacer w czasach zarazy? Las wydaje się dobrą opcją. Nawet jeśli będzie to Las Wolski, można zejść z niebezpiecznie tłumnego szlaku w nieprzyzwoicie zieloną zieleń i na moment się zgubić. Las Wolski tym różni się od innych lasów, że od czasu do czasu słychać w nim ryk najprawdziwszego lwa lub wrzaski niecierpliwych małp z pobliskiego zoo.
Egzotyczne zwierzęta są teraz nieczynne do odwołania, ale dla tęskniących za zwierzyną, którą można obecnie bezpiecznie odwiedzać, mam mały przegląd rzeźbionego bestiariusza krakowskiego.
ul. Grodzka 32
Można zacząć od rzeczonego lwa, którego najstarszy wizerunek znajdziemy nad wejściem do kamienicy Podelwie na ulicy Grodzkiej 32. Do końca XVIII wieku domy w miastach europejskich nie miały numerów, były identyfikowane za pomocą rzeźbionego godła, często z wizerunkiem zwierząt. Cudny, złotowłosy lew z krakowskiej kamienicy zbliża pysk do małych lwiątek. Jedna z interpretacji
12
takiego przedstawienia odwołuje się do opisu lwa ze średniowiecznego bestiariusza, w którym martwe po narodzeniu lwiątka trzeba ożywić oddechem. Z podobnego czasu, to jest z około 1370 roku, pochodzi dziwaczny „lew – nie-lew” spoczywający pod stopami Kazimierza Wielkiego, na nagrobku króla w wawelskiej katedrze. Z krótkim pyskiem i ciałem pokrytym zmierzwioną sierścią, w swojej posturze kazimierzowski lew bardziej przypomina swojskiego bobra. Musimy jednak pamiętać, że średniowieczny artysta nie miał przywileju animalistów z końca XIX wieku, którzy z zapałem studiowali egzotyczne zwierzęta w paryskiej menażerii Jardin des Plantes. Czternastowieczny artysta mógł korzystać z bestiariuszy, w których prawdziwe zwierzęta przeplatały się z wizerunkami smoków i jednorożców. Powielane ręcznie obrazy zwierząt trochę musiały przypominać zabawę w głuchy telefon, gdzie nie wiadomo jaki będzie efekt końcowy. Nieco bardziej do oryginału lwa zbliżył się nieznany twórca nagrobku Jagiełły z pierwszej połowy XV w. Dwa dostojne, acz niezbyt rosłe lwy, swoimi marmurowymi łbami podtrzymują poduszkę, na której spoczywa zmarły władca. Najbardziej znane krakowskie lwy leżą przy schodach wieży ratuszowej. Mało kto pamięta, że są one efektem bezzwrotnej „pożyczki” i przywędrowały pod ratusz całkiem niedawno, bo w latach 60. ubiegłego wieku. Zrelaksowane lwy z białego kamienia pochodzą z kompleksu pałacowo-parkowego z Pławowic z przełomu XVIII i XIX wieku, gdzie obecnie umieszczono ich kopie. Kraków zdecydowanie nie jest miastem przychylnym lwom, nie próbuje w tym względzie rywalizować z Wenecją lub Gdańskiem z imponującą Fontanną Czterech Kwartałów, gdzie potężne cztery rozleniwione Panthera leo wylegują się między kamienicami. Wędrując ulicami Krakowa znajdziemy jednak całkiem sporo przedstawień innych zwierząt w godłach. Na Grodzkiej 38 w przebudowanej w XIX wieku kamienicy „Pod Elefanty” znajdują się dwa godła z metryką średniowieczną – płaskorzeźba przedstawiająca słonia i nosorożcopodobne zwierzę. W XVII wieku mieściła