Nowy Gwóźdź Programu 84

Page 1



NR

84 NGP

U Nas, w NZS-ie

Wspominienia z NZS

Wywiady

Ludzie ludziom

Rozrywka

03 04-05 06-08

SPIS TREŚCI Paulina Klimek

Bo jak nie my to kto NZS – dlaczego warto do nas dołączyć?

Przemysław Majerczak Weronika Dumin

Czego uczy NZS?

09-13

NZS czyli Nie Zmarnujcie Studiów

14-16

Wywiad z Przewodniczącym Zarządu Krajowego NZS – Krzysztofem Białasem

Anna Stalmach

17-18

Wywiad z Przewodniczącą NZS UE Katowice – Angeliką Plucik

Anna Stalmach

19-22 23-25 26-27 28-29 30 30

SOS. Na ratunek Ziemi Czy on-line znaczy off-life? Dylematy w ogniu wydarzeń Tłumacz czy autor przekładu?

Zupa z gwoździa Krzyżówka

|Wydawca:| Niezależne Zrzeszenie Studentów Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach nzs@ue.katowice.pl |Redaktor naczelna:| Anna Stalmach anna.stalmach@nzs.org.pl |Redakcja:| Agnieszka Bartniczek, Agnieszka Ciućka, Weronika Dumin, Paulina Klimek, Wojciech Kowalski, Przemysław Majerczak, Alicja Osiej, Alicja Paszkowska, Anna Stalmach, Barbara Szłapka |Korekta:| Anna Stalmach, Barbara Szłapka |Projekt okładki:| Anna Wszelaka |Skład i opracowanie graficzne:| Anna Wszelaka |Marketing i reklama:| Anna Stalmach anna.stalmach@nzs.org.pl |Druk:| Drukarnia Drukaat ul. Mikołowska 100a, 40-065 Katowice

Wojciech Kowalski

Agnieszka Ciućka Agnieszka Bartniczek Alicja Paszkowska Alicja Osiej

Anna Stalmach Wojciech Kowalski Adres redakcji Ul. 1 maja 50 40 – 287 Katowice Tel./fax (032) 257 72 19 @: ngp.redakcja@gmail.com Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i nie zwraca materiałów niezamówionych. Zastrzega sobie prawo skracania, adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów. Opinie zawarte w artykułach nie muszą być zgodne z poglądami Redakcji. © Wszelkie prawa zastrzeżone. ISSN 1427 – 4120 |Nr 84 |Cena 0zł| Nakład 2000 egzemplarzy| LISTOPAD 2020


Wstępniak

Drodzy czytelnicy! 84. numer Nowego Gwoździa Programu, to wydanie wyjątkowe, jubileuszowe. Niezależne Zrzeszenie Studentów obchodzi swoje 40-lecie. Główna część numeru jest poświęcona organizacji, wspomnieniom i ludziom, bez których NZS nie byłby dziś taki sam. Zaangażowanie zespołu, wzajemna życzliwość i wspólne wartości, to elementy, które spajają organizację od początku jej istnienia. Dzisiaj, obchodząc jubileusz, pogrążamy się w nostalgii i dziękujemy wszystkim, którzy wprowadzili do NZS-u wszystko, co najlepsze. Serdecznie zapraszam do przeczytania artykułów zamieszczonych w tym wyjątkowym numerze. Mam nadzieję, że odpowiedzą Wam na pytania “Czego uczy NZS?” oraz “Dlaczego warto do nas dołączyć?” i zainspirują do aktywnego działania w organizacji. Pojawią się również dwa wywiady z osobami niezwykle ważnymi dla NZS-u. Jako że organizacja zrzesza samych ambitnych ludzi, nie mogło zabraknąć artykułów poświęconych przeróżnym dziedzinom ich zainteresowań - od przekładu literackiego, przez ochronę naszej planety, do tematów związanych z nową rzeczywistością, którą zaskoczyła nas pandemia. Każdy znajdzie coś dla siebie - również miłośnicy smacznych przepisów i dobrych krzyżówek. Tym numerem pragnę powitać Was, drodzy czytelnicy, w pierwszym wydaniu pod moją opieką. W imieniu redakcji życzę miłej lektury, a organizacji NZS dalszych lat aktywnego działania,

Anna Stalmach Redaktor Naczelna

Już od ponad 20. lat tworzymy Nowego Gwoździa Programu - profesjonalne i opiniotwórcze czasopismo tworzone przez studentów - dla studentów. Dołącz do redakcji magazynu, w którym możesz rozpocząć swoją dziennikarską karierę i przekazać światu, co chodzi Ci po głowie. Nieważne, na jakim kierunku studiujesz albo skąd jesteś. Tworzymy zespół ludzi o przeróżnych zainteresowaniach, z różnych miast, którzy pozytywnie podchodzą do życia i wspólnej pracy. Jeśli chcesz robić coś więcej i być kimś więcej, dołącz do naszej zgranej redakcji NGP-a, w której Twoje niebanalne pomysły nie będą pomijane. To świetna okazja do rozwoju i przeżycia przygody, która znajdzie swoje miejsce także w Twoim CV. Jeśli chcesz pomóc również w public relations, marketingu czy tworzeniu treści na fanpage’a na FB, to dzieli Cię od tego tylko jedna, mała czynność: NAPISZ DO NAS! -

ngp.redakcja@gmail.com

-

fb/ NGPkato oraz na issuu.com/nowygwozdzprogramu

2

Nowy Gwóźdź Programu

nr 84


U NAS, W NZS-ie

Bo jak nie my to kto? Przenieśmy się do czasów komunistycznych, a konkretniej do roku 1980. Wyobraźcie sobie kolejki w sklepach i puste półki, kartki na zakupy i identyczne mundurki u wszystkich uczniów. Jednak to wszystko, to tylko poboczne sprawy, bo główną cechą tych lat były strajki robotnicze oraz chęć sprzeciwienia się obowiązującemu reżimowi politycznemu w kraju. Sytuacja ta doprowadziła do jednoczenia się najróżniejszych grup społecznych – od robotników po studentów. I to właśnie w ramach działalności studenckiej, na wzór robotniczej „Solidarność”, powstało Niezależne Zrzeszenie Studentów. Skupiało ono młodych ludzi, którym marzyła się demokratyczna uczelnia, przestrzeganie praw człowieka czy szanowanie polskich tradycji niepodległościowych i politycznych. Nie dziwne więc, że władze PRL-u bardzo długo zwlekały z jej rejestracją. Ale jak już wiemy, studenci bywają upierdliwi i się nie poddali! 17 lutego 1981 roku oficjalnie powstało NZS. Jednak czas radości nie trwał długo, ponieważ - jak można się domyślić, w tamtych czasach nie było kolorowo i cały czas zachodziły kolejne zmiany, które nie obeszły studentów. I niecały rok po oficjalnym powstaniu, a konkretniej 13 grudnia, wprowadzono stan wojenny.

Paulina Klimek

Niejeden by powiedział, że był to koniec organizacji, która mieszała się w sprawy polityczne, a co więcej – popierała Solidarność. Więc nie dziwne, że komuniści chcieli się pozbyć i ich. Dlatego też, zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego, stowarzyszenie zostało zdelegalizowane, a wielu jego działaczy aresztowano. Mimo to, studenci nie poddali się i – biorąc przykład z AK – przenieśli się do podziemi, gdzie działali przez kolejne 8 lat. Teraz jesteśmy w roku 1989. Za sprawą Lecha Wałęsy wyszliśmy z komunistycznego reżimu i wreszcie możemy się cieszyć wolnym krajem. Dlatego chyba Was nie zdziwi, że właśnie wtedy NZS opuściło podziemie. Te kilka lat dało im chyba trochę do myślenia, bo postanowili odsunąć się od tematyki polityki państwowej i skupić się na sobie. A konkretniej, na reprezentowaniu interesów studenckich i na tym, co, jak sądzimy, studenci najbardziej lubią, czyli na zabawie. Dlatego teraz wyobraźcie sobie te natapirowane włosy, kolorowe ciuchy oraz młodzież pełną energii, która żyje bez Internetu, cie-

sząc się każdą chwilą. Jakie lata Wam się nasuwają na myśl? Moim zdaniem odpowiedź jest prosta – LATA 90., które można zatytułować słowami jednej z najpopularniejszych piosenek tamtych czasów „Show must go on”. Dlatego, nie dziwne też, że właśnie w tych latach, a konkretniej w roku 1995, NZS postanowiło rozszerzyć swoją działalność o wydawnictwo, znane dziś jako „Nowy Gwóźdź Programu”. Umożliwił on studentom dzielenie się swoimi spostrzeżeniami na temat świata, swoimi zainteresowaniami, a co ważniejsze – umożliwił pokazanie utalentowanych ludzi, którzy są miedzy nami. A teraz jesteśmy w roku 2020 i obchodzimy 25 urodziny wydawnictwa. Jak myślicie, czy coś się zmieniło przez ten czas? Wydaje mi się, że nie. Nadal poruszamy najróżniejsze tematy oraz chwalimy się swoimi zainteresowaniami i talentami. W ramach NZS walczymy o nasze dobro i lepsze jutro. Bo może i zmienili się ludzie, ale idea jest nadal ta sama. Jesteśmy dla Was i pamiętajcie „SHOW MUST GO ON”.

nr 84 Nowy Gwóźdź Programu

3


U NAS, W NZS-ie

NZS

dlaczego warto do nas dołączyć? Każdy z nas kiedyś po raz pierwszy przekraczał próg uczelni. Towarzyszący niepokój, poczucie niepewności i lęku przed rozpoczynającym się semestrem akademickim nie są nikomu obce. Jak we wszystkim – początki bywają trudne. Przychodząc na uczelnię, mamy różne oczekiwania. Chcielibyśmy, aby kierunek, który wybraliśmy, okazał się słuszny, pozwalający nam w przyszłości znaleźć dobrze płatną pracę i mieć poczucie, że robimy to, co zawsze chcieliśmy.

Przemysław Majerczak

Z drugiej strony, chcielibyśmy także doznać prawdziwego, studenckiego życia, które możemy zaobserwować w wielu amerykańskich filmach. Oczywiście w Polsce panują nieco inne realia, jednak dalej możemy liczyć na pełną wrażeń integracje z innymi studentami, imprezy do rana, niesamowite wyjazdy, poznanie wspaniałych ludzi i zawarcie przyjaźni na lata. Z pomocą zrealizowania tego przychodzą organizacje studenckie. Jedną z nich, która działa na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach jest Niezależne Zrzeszenie Studentów (NZS). Dzięki tej organizacji przeżyjesz najlepsze studenckie lata swojego życia, których nigdy nie zapomnisz.

4

Nowy Gwóźdź Programu

nr 84

Dołączając do naszej organizacji, masz możliwość zdobycia niezwykle cennego doświadczenia. Zarówno dla siebie, jak i dla przyszłych pracodawców. Jesteśmy otwarci na nowe propozycje, idee, pomożemy Ci ze zrealizowaniem własnych pomysłów i wcieleniem ich w życie. Z nami zdobędziesz wiele przydatnych umiejętności. Nauczysz się zarządzać czasem i swoimi obowiązkami, nabędziesz umiejętność pracy w zespole przy różnych projektach, a także udoskonalisz zdolności interpersonalne. Jednak przede wszystkim zyskasz prawdziwe przyjaźnie, wzajemne zaufanie, będziesz miał możliwość wspólnego realizowania projektów i dzielenia się swoimi pasjami i zaangażowaniem. Tym, co wyróżnia nas na tle innych


U Nas, w NZS-ie organizacji jest to, że tworzymy bardzo zgraną drużynę, w której zawsze panuje przyjazna atmosfera. Cechuje nas przede wszystkim chęć wzajemnej pomocy, a także wsparcie członków w dobrych, jak i w trudnych chwilach. Łącząca nas silna więź wynika również z idei organizacji non-profit, a więc z chęci niesienia pomocy innym i działaniem dla dobra społeczeństwa. To

Wyjazdy/ Integracje Adapciak- integracja dla pierwszorocznych studentów Ząb - Wyjazd kilkudniowy dla członków organizacji Obchodzimy urodziny NZS-u Spędzamy wspólnie „Wigilijkę”, a także Wielkanoc Organizujemy Przegląd Kapel Studenckich Miło spędzamy czas przy cotygodniowych planszówkach

wszystko sprawia, że możemy się tutaj poczuć jak w rodzinie, NZS-owej rodzinie. Największą zaletą NZS-u jest rozmaitość przeróżnych akcji, które organizujemy. Bez wątpienia każdy jest w stanie znaleźć coś dla siebie. Nasze działania możemy podzielić na trzy różne kategorie:

Spotkania edukacyjne Targi Work&Travel Drogowskazy kariery

Akcje charytatywne Wampiriada- honorowe oddawanie krwi Słodka Mania Oddawaniaświąteczna zbiórka słodyczy

Wkręć się w Giełdę Nic o Nas Bez Nas Konferencje propagujące idee biznesu i przedsiębiorczości

Zastanawiasz się pewnie, co musisz zrobić, aby do nas dołączyć, jakie wymagania spełniać? Żeby stać się częścią NZS-owej rodziny potrzebne są tylko chęci do działania! Tak naprawdę u nas sam decydujesz o tym, ile chcesz wnieść dobrego do organizacji. Możesz być aktywną, energiczną osobą, udzielającą się w różnych projektach, organizującą wspólne wyjazdy. Jednak jeśli zależy Ci na samej integracji i poznaniu

nowych osób to też, śmiało, zapraszamy! Z pewnością się nie zawiedziesz. Nie musisz się o nic martwić, ponieważ wszystkiego Cię nauczymy. Doświadczysz tego, w jaki sposób pozyskiwać partnerów, zarządzać zespołem, koordynować mniejsze i większe projekty oraz wyjazdy integracyjne.

nr 84 Nowy Gwóźdź Programu

5


U Nas, w NZS-ie

Czego uczy NZS?

Archiwum NZS

Niezależne Zrzeszenie Studentów to organizacja studencka z niesamowicie bogatą historią, zrzeszająca ludzi o różnych charakterach, zainteresowaniach oraz kierunkach studiowania. Ta różnorodność przekłada się na ciekawe i stymulujące środowisko dla realizacji projektów oraz inicjatyw już istniejących, a także nowych, począwszy od charytatywnych, przez artystyczne, edukacyjne, na biznesowych kończąc. Praca w organizacji, w twórczy i przyjemny sposób, umożliwia studentowi zdobycie doświadczenia bardzo przydatnego w przyszłym życiu zawodowym. Rozwija zarówno umiejętności miękkie (np. zarządzanie projektami, planowanie zadań, umiejętność pracy w zespole, a także jej koordynacja), jak i twarde (m.in. praktyczne – w zakresie prowadzenia finansów w organizacji czy inne – zdobyte na organizowanych szkoleniach).

Zarząd Krajowy NZS 2018/2019

Weronika Dumin

Z uwagi na fakt, że NZS powstał 40 lat temu, niezwykle ważnym i interesującym jest kontakt międzypokoleniowy. Alumni NZS chętnie służą radą i są bardzo pomocni, mimo że czas studiowania i działalności w stowarzyszeniu mają za sobą. Swoją działalność w organizacji rozpoczęłam na pierwszym roku studiów na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach, w grudniu 2014 roku. Od razu zostałam ciepło przyjęta i wprowadzona w życie Organizacji Uczelnianej (OU). Początkowo angażowałam się przede wszystkim w projekty, jako członek grupy

6

Nowy Gwóźdź Programu

nr 84

projektowej, dzięki czemu miałam możliwość współpracy z bardziej doświadczonymi działaczami, zyskując wiedzę i umiejętności, dotyczące realizacji różnorodnych zadań, m.in. pozyskiwania partnerów, promocji, opracowania przebiegu całego wydarzenia czy komponowania finału. Ta wiedza pomogła mi w następnym roku akademickim w koordynacji projektu „Studencki Nobel 2016”. W tej edycji mieliśmy możliwość wyboru, czy jako OU podejmujemy się w województwie śląskim jedynie promocji wydarzenia, czy też organizujemy regionalny etap konkursu.


Archiwum NZS

U Nas, w NZS-ie

Zarząd NZS UE w Katowicach 2017/2018

Zdecydowaliśmy się na tę drugą opcję i zorganizowaliśmy galę regionalną w Bibliotece Śląskiej w Katowicach, a dzięki pozyskaniu licznych partnerów, mogliśmy przekazać laureatom pokaźne nagrody. Następnym krokiem w mojej działalności w NZS-ie było stanowisko redaktor naczelnej czasopisma studenckiego „Nowy Gwóźdź Programu” oraz podjęcie się prowadzenia Działu ds. Partnerów. Oba stanowiska wiele mnie nauczyły, a dodatkowo przy pracy nad kolejnymi numerami mogłam spełnić jedne z pomniejszych marzeń i spotkać się z interesującymi osobami, które później gościły na okładkach numerów. Byli wśród nich: zespół Oberschlesien, założyciele Grupy Filmowej Darwin, siatkarz Adam Gruszka oraz aktor Michał Rolnicki. Następnym etapem mojej działalności było przyjęcie stanowiska Przewodniczącej NZS UE w Katowicach. Od tego momentu, wraz ze świetnym Zarządem, koordynowaliśmy pracę całej organizacji. Z perspektywy czasu myślę, że powiodło nam się. Świadectwem tego może być fakt, że organizacja w tamtym roku pozyskała wielu nowych członków, którzy prężnie działają do dzisiaj. Będąc Przewodniczącą OU, zostałam również członkiem Komisji Krajowej NZS. To właśnie podczas zjazdów tej komisji, ogólnopolskich integracji, szkoleń itp. odkryłam, jak wielką organizacją jest NZS. Podczas wyjazdów poznaje się wielu ludzi z uczelni o różnych profilach. Różni nas za-

równo inna sytuacja na poszczególnych uczelniach, jak i regulacje w obrębie samych OU. Taka wymiana doświadczeń pomaga również we wprowadzaniu zmian u siebie. Po zakończeniu kadencji Przewodniczącej i otrzymanej propozycji objęcia stanowiska w Zarządzie Krajowym, na Krajowym Zjeździe Delegatów zostałam wybrana Wiceprzewodniczącą Zarządu Krajowego ds. Finansowych. Bardzo nam się poszczęściło, bo Zarząd, który tworzyliśmy, okazał się niesamowicie zgraną i rozumiejącą się ekipą. Kadencja rozwinęła nasze umiejętności dzięki wielu sytuacjom oraz nowym inicjatywom, z którymi musieliśmy się zmierzyć. Ostatnią funkcją, jaką pełniłam w NZS-ie, było stanowisko członka Krajowej Komisji Rewizyjnej. Wtedy, odpoczywając nieco po intensywnym roku, wraz z pozostałymi zasiadającymi w KKR osobami, mogliśmy podzielić się doświadczeniem i radą z następnym Zarządem Krajowym. Możliwość audytowania pracy z Zarządu oraz – w razie potrzeby – poszczególnych OU z innej perspektywy ukazuje działanie organizacji oraz pozwala na wyciąganie obiektywnych wniosków. Taką ścieżkę kariery NZS-owej polecam każdemu. Pozwoliła mi ona poznać organizację od podstaw zarówno na mojej uczelni, jak i na szczeblu krajowym. Próbowanie różnych rzeczy od początku pozwoliło mi świadomie wybierać następne stanowiska, najbardziej zbliżone do kręgu moich zainteresowań.

nr 84 Nowy Gwóźdź Programu

7


fot. Marcin Zieliński

U Nas, w NZS-ie

Krajowy Zjazd Delegatów w Częstochowie (2017 rok)

Wszystkie powyższe doświadczenia wspominam z wielkim sentymentem. Opisane powyżej stanowią jedynie cząstkę niesamowitych zdarzeń i przygód, jakie miały miejsce podczas tych lat. Każdy z działaczy NZS-u ma inne cechy charakteru, inny światopogląd czy miejsce zamieszkania, a mimo to odczuwana jest jedność i chęć działania. Dzięki NZS-owi poznałam niesamowitych ludzi, których zawsze będę dobrze wspominać, a z niektórymi zawarłam nierozerwalne przyjaźnie, takie na całe życie. Każdemu z Was życzę tego samego!

fot. Marcin Zieliński

Czego NZS nauczył mnie osobiście? Nieważne, jak na początku przerażająca wydaje się dodatkowa odpowiedzialność za projekt, dział, całą Organizację Uczelnianą, finanse w Zarządzie Krajowym czy później ich kontrolę – przy chęci rozwoju i motywacji, dostarczanej przez innych działaczy, wszystko jest możliwe. A doświadczenia, jakie zyskuje się dzięki podejmowaniu takich wyzwań, są niewyobrażalne. Każdy rok i każde doświadczenie nauczyło mnie czegoś nowego. Tę naukę wykorzystuję cały czas – zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym.

Krajowa Komisja Rewizyjna NZS 2019/2020

8

Nowy Gwóźdź Programu

nr 84


Wspomnienia z NZS-u

NZS czyli

Nie Zmarnujcie Studiów Wszystko czego dziś chcę… spełni się tu

11

województw, 13 miast, 28 różnych oddziałów, ponad 1000 aktywnych ludzi pełnych pasji i chęci do działania. Czego więcej chcieć? Okazja, by spełniać się na wymarzonej przez siebie płaszczyźnie, bądź też by poznać ogromną liczbę różnorodnych ludzi – studentów, jak i alumnów, którzy z chęcią podzielą się swoim doświadczeniem, by ułatwić najmłodszym rozpoczęcie prawdziwego życia. Niezależne Zrzeszenie Studentów jest największą ogólnopolską organizacją o czterdziestoletniej tradycji. Lecz o kraju można by pisać i pisać, a i tak wszystkiego by się nie opisało. Skupmy się na jedynym Śląskim NZSie, czyli na naszym Katowickim oddziale. Nie ma to jak wypełnić sobie czas wolny – od zaskakujących i niezapomnianych integracji, aż po ciekawe i różnorodne projekty, których u nas nigdy nie brakuje. Ale co mogą zdziałać słowa jednej osoby, skoro głos zabrać mogą ludzie, którzy wykazywali się niezwykłą: determinacją; odwagą; bystrością i cierpliwością, dzięki czemu ostatnia dekada była niezwykle owocna w radość, uśmiech, rozwój i niesienie dobra.

Wojtek Kowalski

Nie taki wampir straszny, jak go malują Dobrze czytacie. Zastanawiacie się pewnie, skąd ten wampir. Otóż rozwieję zdziwienie i wątpliwości. Jednym z najbardziej ikonicznych projektów, który pojawia się pewnie w całej Polsce, jest tak zwana „Wampiriada”. Jest to cykliczne wydarzenie, promujące bezinteresowne pomaganie innym poprzez oddawanie krwi, zapisy do bazy potencjalnych dawców szpiku oraz szerzenie idei ratowania życia. 1 donacja = 3 życia. Oddanie krwi jest czynnością, którą wielu może wykonać, a nie

każdy się na taki drobny gest decyduje. Dlatego właśnie co roku wybieramy osoby odpowiedzialne za przebieg tak szczytnego programu, które wraz z ludźmi chętnymi do pomocy, szykują wydarzenie, które każdy na długo zapamięta. Oto, co do powiedzenia miał Michał Krakowiak – jeden z organizatorów „Wampiriady” w 2016 roku. Wojciech Kowalski: Jak czułeś się z tak ikonicznym projektem? Michał Krakowiak: Jeżeli chodzi o sam projekt „Wampiriady”… zaproponowano mi go przede wszystkim dlatego, że zajmowałem się działem charytatywnym w NZS-ie i pomyślałem, że to jest fajny pomysł, żeby połączyć ten dział z projektem „Wampiriady”, bo jednak nakłada się wiele kwestii i liczyłem na to, że reszta osób w dziale pomoże mi z tym projektem. Zgłaszając się do „Wampiriady” przeważała chęć do samorealizacji czy pomocy innym? Ogólnie rzecz biorąc, wierzę, że pomaganie innym jest istotne. Tyle, ile dajemy od siebie, tyle też powinniśmy oczekiwać – moim zdaniem – więc pomoc jest istotna i przede wszystkim to jest główny powód, dla którego podjąłem się tego projektu. Jakie jest twoje osobiste podejście do tematyki krwiodawstwa? Jeżeli chodzi o oddawanie krwi, to według mnie należy to robić. Są ludzie, którzy potrzebują krwi, niektórzy naprawdę niesamowitych ilości, w przypadku kiedy są chorzy i po prostu… no bez tej krwi nie mogą się obejść. A niestety krwi nie da

nr 84 Nowy Gwóźdź Programu

9


Archiwum NZS

Wspomnienia z NZS-u

Projekt studencki Adapciak 2015

się wyprodukować, pozostaje tylko pobranie jej od innego, zdrowego człowieka, tak więc jeżeli chodzi o samo oddawanie krwi to jak najbardziej popieram. Sam też oddaję krew, jednak aktualnie ze względu na sytuację związaną z koronawirusem, staram się nie narażać osób w moim najbliższym otoczeniu. Ostatni raz oddawałem bodajże w lutym, ale jeżeli tylko sytuacja zostanie opanowana, to bardzo chętnie do tego wrócę. Każdy szczyt jest w zasięgu ręki „Drogowskazy Kariery” pomagają studentom w kształtowaniu ich przyszłości i odnalezieniu najlepszej drogi rozwoju poprzez zaprezentowanie możliwości, jakie dają im praktyki, staże i praca w przedsiębiorstwach zarówno polskich, jak i zagranicznych. Jest to jeden z typowo biznesowych projektów, można więc rzec, że idealny dla osób z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach. Od lat przez to przedsięwzięcie pomagamy studentom znaleźć najlepszą drogę zawodową, tak by każdy mógł wkraczać do wymarzonej pracy z pełną świadomością i przydatnymi wskazówkami. Tak wielka inicjacja wymaga wiele skupienia i pracy, więc porozmawialiśmy z jednym z koordynatorów

10 Nowy Gwóźdź Programu nr 84

„Drogowskazów Kariery” – Grzegorzem Rosińskim, który zajął się tym projektem w 2017. Wojciech Kowalski: Czy przed zgłoszeniem się na koordynatora miałeś jakieś wątpliwości? Grzegorz Rosiński: Miałem pewne wątpliwości, ale według mnie były zdrowe. Rok wcześniej projekt zebrał bardzo dobre opinie, a że wtedy również brałem w nim udział, miałem większy ogląd na to, co należy zrobić, a czego unikać, aby projekt wyszedł po naszej myśli. Po pierwszych zapowiedziach wiedziałem, że mogę liczyć na wiele fajnych osób, które zgodziły się pomagać przy organizacji wydarzenia. Wtedy dostajesz potężny zastrzyk pozytywnej energii i przekonania, że musi się udać. Jednak myślę, że przy planowaniu czegokolwiek trzeba od czasu do czasu usiąść na spokojnie i pomyśleć, co ewentualnie może pójść nie tak. Później o wiele łatwiej jest zapobiegać. Patrząc w teraźniejszość, co Ci dał tak duży projekt? Bycie koordynatorem to na pewno jeden z tych etapów, po którym wynikło potem coś jeszcze lep-


Wspomnienia z NZS-u szego. Możesz sprawdzić samego siebie, co potrafisz i co lubisz robić. NZS w ogóle daje ci ku temu wiele okazji, których nigdy wcześniej mogłeś nie mieć. Później możliwości jest tylko coraz więcej. Jak wspominasz współpracę ze studentami i firmami, które zgodziły się pomóc przy tym projekcie? W naszym ówczesnym rozumieniu traktowaliśmy ten projekt jako pomost pomiędzy wiedzą zdobywaną na uczelni, a wykorzystywaniem jej poza murami uniwersytetu. To wzbudzało ciekawość zarówno studentów, jak i firm widzących szansę, by pokazać się z dobrej strony. Z tego też powodu wszystkie spotkania przebiegały w miłej atmosferze. Spotkałem wtedy mnóstwo ciekawych osób, a wśród nich również studentów, który już wtedy czynnie działali na rynku. Każdy wykład przebiegał w świetnej atmosferze.

Wojciech Kowalski: Jak wspominasz tak długi wyjazd o takiej dużej skali rozpoznawalności, który zorganizowałaś?

Archiwum NZS

A może nad morze…. lub czasem w góry

Robienie dużych wydarzeń dla studentów naszej uczelni zawsze było dla nas jednym z priorytetów - integracja między młodymi dorosłymi jest u nas niezwykle ważna. Naszym największym wydarzeniem, mającym na celu zintegrowanie pierwszorocznych studentów z ich nowymi starszymi znajomymi, by Ci mogli dać im wartościowe wskazówki co do studiowania, jest tak zwany „Adapciak” – ponad tygodniowy wyjazd organizowany przez naszą organizację. Niegdyś odbywał się on w górach, jednakże od jakiegoś już czasu wolimy spędzać ostatnie tygodnie wakacji nad morzem, gdzie możemy zrelaksować się na piaszczystych plażach Bałtyku, budować zamki z piasku i codziennie tańczyć do białego rana. Poczytajmy więc, co do powiedzenia o tak wyjątkowym projekcie miała Beata Brych – organizatorka „Adapciaka” w 2015 roku.

Adapciak 2015 przygotowania

nr 84 Nowy Gwóźdź Programu 11


Wspomnienia z NZS-u Beata Brych: Nie zorganizowałam, a zorganizowaliśmy. Jako team „Adapciaka” bardzo długo przygotowywaliśmy się do tego wyjazdu. I szczerze? To było wyzwanie! Tak rozplanować te 10 dni, podzielić się obowiązkami, aby każdy dobrze się bawił, miał czas dla siebie, zrealizował swoje pomysły, ale było warto! Zadowolone twarze uczestników są najlepszym dowodem, że to, co robimy, ma sens. Czy byłaś w stanie dobrze się bawić na „Adpaciaku”, czy może poczucie odpowiedzialności Cię blokowało? Uczestnicy „Adapciaka” to dorośli ludzi, którzy odpowiadają za swoje czyny, chcą się dobrze bawić, poznać ludzi, dowiedzieć się czegoś więcej o uczelni. Zadaniem całej kadry „Adapciaka” (wliczając oczywiście koordynatora) było pokazać uczestnikom, że można bawić się odpowiedzialnie do samego rana, śmiać się, rozmawiać. Wiadomo, zawsze jest odpowiedzialność za projekt, za ludzi, czy wszystko wyjdzie, jak się będzie podobało, czy wszystko pójdzie zgodnie z planem. Z perspektywy czasu na pewno wiele kwestii zostałoby rozwiązanych w inny sposób, ale właśnie dlatego działaliśmy, uczyliśmy się tego. Ale odpowiadając na pytanie – tak, byłam w stanie dobrze się bawić.

Trudne pytanie, ponieważ będąc na „Adapciaku” zawsze byłam w innej roli – to znaczy jako uczestnik, członek kadry, koordynator oraz gość. Inne perspektywy, więc i ciężko o porównanie. Tak naprawdę najważniejsi są ludzi, którzy tworzą projekt oraz uczestnicy i to, z jakim nastawieniem przyjechali, a także pogoda, bo co to za wakacje nad morzem, kiedy pada. Cukierek albo p…iosenka Kto nie lubi od czasu do czasu nieść pomocy innym. Największym charytatywnym przedsięwzięciem w naszej organizacji jest projekt ,,Nie Zamykajcie Serc”, który zawsze rozdzielany jest na dwie części: „Słodką Manię Oddawania”, której finał odbywa się tuż przed Bożym Narodzeniem, i „Przegląd Kapel Studenckich”, którego przygotowanie zabiera nam całe przedwiośnie. Razem, te dwa wydarzenia, niosą uśmiech wielu dzieciom i potrzebującym. Otóż podczas „Słodkiej Mani Oddawania” zbieramy słodycze na terenie uczelni i w szkołach podstawowych – gdzie też wystawiamy sztukę własnoręcznie przez nas przygotowaną – by rozdać je dzieciom z domu dziecka jako prezent świąteczny. Odrobinę trudniejszy jest już

12 Nowy Gwóźdź Programu nr 84

Archiwum NZS

Jak oceniasz swój „Adpaciak” na tle pozostałych? Projekt Słodka Mania Oddawania

wcześniej wspomniany „Przegląd Kapel Studenckich”, kiedy to organizujemy koncert z zespołami, kończący się licytacją – zebrane środki zawsze przekazujemy na wyznaczony przez nas cel charytatywny. Więcej do powiedzenia miała Halina Bujok, która to w 2016 roku zajęła się organizacją tak wielkiego projektu. Wojciech Kowalski: Co czułaś na początku wiedząc że niesiesz tyle pomocy potrzebującym? Halina Bujok: Wiedziałam, że to będzie dużo pracy. Generalnie z naszym „Nie Zamykajcie Serc” było tak, że był inny koordynator na początku, no ale po niektórych tam przygodach, musieliśmy tego koordynatora odwołać, więc w sumie przez większość tego projektu byłam za niego odpowiedzialna, bo w sumie też byłam projektową, więc tak naturalnie to przejęłam i uznaliśmy, że nie będziemy tego projektu powierzać komuś innemu, tylko po prostu poprowadzimy team. Na początku wiedziałam, że będzie dużo pracy, bo to jest taki


Wspomnienia z NZS-u bardzo wymagający projekt. Twa w sumie prawie cały rok, a to działo się kiedy byłyśmy w zarządzie, więc duże wsparcie miałam w dziewczynach i to też była w sumie ogromna pomoc. Bardzo się cieszyłam, bo to jest świetny projekt i pomaga się nie tylko dzieciom, ale i osobom starszym, chorym; pomaga się w pewnym stopniu studentom – jakimś tam młodym kapelom, którym dajemy szansę się wybić, pokazać, dotrzeć do nowych odbiorców, co jest mega super. Czułam, że to jest warte świeczki, mimo że ten projekt wymaga bardzo wiele energii i bardzo bardzo dużo czasu na niego trzeba poświęcić. Mimo to uważam, że to jest naprawdę super projekt, wokół którego skupiają się bardzo zaangażowani ludzie, osoby które chcą pomagać, czyli najlepsi ludzie. „Słodka Mania Oddawania” czy „Przegląd Kapel Studenckich”? Myślę, że po prostu „Nie Zamykajcie Serc”. Jedno z drugim się wiąże i wydaje mi się, że jedna część bez drugiej już nie jest taka sama, każda z tych części jest wyjątkowa. W „Nie Zamykajcie Serc” chodzi o to, żeby pomagać. Na początku pomagamy dzieciom, które miały pod górkę, więc widzieć uśmiech na ich twarzach to jest… wow, czaderska sprawa. I to jest w ogóle niesamowite, jesteśmy na uczelni i studenci przynoszą tyle różnych słodkich rzeczy. Później największa bajka to jest pakowanie tych słodyczy, liczenie, a to są zawsze ogromne ilości, więc to jest świetna sprawa, i to ma ogromny urok. Jeżeli chodzi o „Przegląd Kapel Studenckich”, no to tak, jak mówiłam wcześniej. To też jest świetne, bo ja osobiście poznałam wiele zespołów, których słucham do teraz np. „Kolory” czy „Osiem lat w Tybecie”. Są fajne zespoły, które gdzieś tam pojawiły się u nas i pokazały. Dodatkowo, pozyskując wiele różnych fajnych gadżetów i potem licytując je, pomagamy też hospicjum. Dobrze wspominam dwa hospicja, w Katowicach i Sosnowcu, gdzie kontakt paniami tam pracującymi był niesamowity, i taka wdzięczność, no bo uzbieraliśmy kupę kasy. Wiadomo, jeśli chodzi o potrzeby hospicjum, no to są niewiarygodnie duże, ale super jest to, że ludziom, studentom zależy i chcą pomagać w takich miejscach i to jest mega. Więc w sumie nie umiem wybrać, bo chyba nie o to chodzi, po prostu „Nie Zamykajcie

Serc”. Jak się czułaś po finale projektu widząc efekt końcowy? Jeśli chodzi o finał, to byliśmy wtedy w Katofonii. To ogromna sprawa! Od samego rana przygotowania miejsca… to jest po prostu wow, to są takie emocje. Na przemian licytacje i występy zespołów, partnerzy, ogrom osób. Pełna Katofonia, to jest niesamowita sprawa. Szczerze mówiąc, finału nie pamiętam. Mówiłam, że się nie stresuję, ale byłam mega zestresowana. Pamiętam, że jak już się kończyło to wydarzenie, to właśnie Ania Dzieża wzięła mnie na zewnątrz, żebym złapała kilka oddechów, bo powiedziała, że odpływam. Może tak było, ale nie byłam tego świadoma. Ogromne WOW, to jest taka radość, że się udało, że te miesiące ciężkiej pracy, pracy całego teamu nie poszły na marne, a wręcz pozwoliły odnieść taki rezultat. To jest wielkie szczęście, ogromna radość i satysfakcja, że poświęciło się na to tyle pracy i że wszystko się udało, że wszystko się zgrało, że pomogliśmy dzieciom, że mieliśmy świetne zespoły, mieli super nagrody, no i też zebraliśmy pieniądze i mogliśmy pomóc hospicjum. To jest ogromna satysfakcja. No i jeszcze ulga, że się skończyło, ale w takim pozytywnym sensie – radość, że się wszystko udało, ulga że daliśmy radę ) i że efekt był niesamowity. Czy warto było działać tak? Każdej osobie zadane zostały pytania: „Jak wspominasz NZS?” i „Za czym najbardziej tęsknisz?”. Odpowiedzi były różne, lecz spójne zarazem. Nasi alumni tęsknią za ludźmi, wyjazdami i pracą nad projektami. Każda osoba, która już raz wczuła się w rytm naszej organizacji, z uśmiechem wspomina spędzony w niej czas. Niektórzy nawet twierdzili, że to studia były niczym dodatek do NZS-u, a nie na odwrót i to właśnie tu znaleźli większą liczbę inspirujących przyjaciół, niż na własnym kierunku. Jak na razie nie spotkaliśmy osoby, która żałuje poświęconego czasu dla naszej organizacji – wręcz przeciwnie! Tyle możliwości, tylu różnych ludzi, a później tyle niezastąpionych wspomnień. Czego więcej chcieć od tego magicznego okresu w życiu, zwanego przez ludzi studiowaniem?

nr 84 Nowy Gwóźdź Programu 13


Wywiady

Wywiad z Przewodniczącym Zarządu Krajowego NZS – Krzysztofem Białasem Krzysztof Białas, aktualny student polityki społecznej na Uniwersytecie Warszawskim, niebawem absolwent socjologii na Uniwersytecie Rzeszowskim oraz członek Niezależnego Zrzeszenia Studentów od 4 lat. Od sierpnia pełni funkcję przewodniczącego Zarządu Krajowego, ale wcześniej również aktywnie działał w Organizacji.

Anna Stalmach: Jak wyglądała Twoja ścieżka kariery w NZS-ie?

Anna Stalmach

Krzysztof Białas: Na początku byłem koordynatorem regionalnym na Uniwersytecie Rzeszowskim, następnie przez dwa lata pełniłem funkcję przewodniczącego organizacji na tej samej uczelni. Później już pojawił się Zarząd Krajowy, gdzie byłem wiceprzewodniczącym do spraw studenckich i aktualnie – jestem przewodniczącym krajowego NZS-u. Jakbyś w takim razie określił te lata z NZS-em w trzech słowach? To - wspaniała - przygoda. Myślę, że to odpowiednie słowa. Zanim stałeś się przewodniczącym to właśnie, jak mówisz, pewnie po drodze było wiele przygód. Jak się to stało, że jesteś tu, gdzie jesteś?

14 Nowy Gwóźdź Programu nr 84

Podejmując jakąkolwiek działalność studencką, wolontariacką, zawsze jest na początku chęć zrobienia czegoś, działania. Na początku nie miałem tego ściśle sprecyzowanego, ale moją chęcią było stworzenie sekcji debat, co okazało się w końcu projektem krajowym, organizowanym tam, gdzie były NZS-y. Tak się stało, że zorganizowałem wydarzenia na Uniwersytecie Rzeszowskim – wspólnie z kołami naukowymi weszliśmy w cykl debat o migracji, byli zapraszani politycy, posłowie różnych ugrupowań. Czyli na dobrą sprawę, rozpoczęło się od mojego zainteresowania podjęciem szerszych debat, następnie została mi powierzona funkcja przewodniczącego i ta ścieżka się toczyła tak, jak wspomniałem. Jak to się zaczęło, to już wiedziałem, o co chodzi w NZS-ie. Jakie umiejętności powinna mieć osoba, która wchodzi do NZS-u?


Wywiady

Każda osoba, każdy student, człowiek, posiada unikatowe umiejętności i NZS nie patrzy przez ich pryzmat, wybierając członków. W NZS-ie panuje duża różnorodność ze względu na szerokie kompetencje, studiowane kierunki, wiedzę i na dobrą sprawę to NZS sprawia, że szlifujemy te dobre cechy oraz nabywamy te, których nie mamy – ucząc się od siebie wzajemnie. Można uczyć się PR-u, zarządzania zasobami ludzkimi, organizowania eventów, sporządzania budżetu – nie ma tutaj granic rozwoju ani też kryterium, jakie by kogokolwiek wykluczały. NZS nazwałbym kuźnią talentów i może tu dołączyć każdy, kto chce zrobić coś dobrego. Mógłbyś określić, jakie umiejętności Ty szczególnie rozwinąłeś przez te cztery lata w NZS-ie? Przede wszystkim były to umiejętności miękkie – teorii uczymy się na studiach, a NZS uczy nas, najprościej mówiąc – życia. Na pewno było to zarządzanie sobą w czasie, umiejętność współpracy, komunikacji, co nie jest tak łatwe, jak się wydaje. Dużo się mówi, że są to istotne umiejętności, ale nie zawsze jest miejsce, by je szlifować, a NZS jest jednym z takich miejsc. Robiąc coś, angażując się, napotykamy problemy i to jest niezwykle cenne. Może na pierwszy rzut oka przeklinamy te kłody pod nogami, ale potem okazuje się, że to one nas wiele nauczyły. W NZS-ie ważna jest też pod tym kątem współpraca w grupie, która potem jest wysoko ceniona w wielu miejscach pracy. U mnie właśnie te umiejętności miękkie rozwinęły się najbardziej. Pewnie przydają ci się one na stanowisku przewodniczącego, które jest obarczone dużą odpowiedzialnością i, co za tym idzie, wieloma wyzwaniami. Co uważasz za największe z nich? Jednoznacznie na to pytanie nie da się odpowiedzieć, jednak wydaje mi się, że podejmowanie decyzji. Ono bywa zawsze trudne, w każdej dziedzinie życia, ale kiedy przychodzi decydować o podjęciu działań, które mają rozwiązać konkretny problem, to trudno jest się do tego przygotować – możemy

jedynie opierać się na dotychczas zdobytych umiejętnościach, doświadczeniach i wiedzy. Na tym stanowisku kluczowa jest rola lidera – bycie osobą odważną, odpowiedzialną. To bywa bardzo trudne, ponieważ z jednej strony ten zestaw cech pomaga podejmować decyzje, a z drugiej może wiązać się z większym stresem. Czy zaczynając przygodę z NZS-em czułeś od początku chęć podążania w tym kierunku? Chciałeś od razu być liderem w grupie i aspirowałeś na stanowisko przewodniczącego na skalę krajową czy raczej zaskoczyła cię ta droga? Nie myślałem o tym, że tak to się potoczy. Nawet, jak zostałem przewodniczącym organizacji uczelnianej na URz, będąc na swoim pierwszym zjeździe komisji krajowej, taka myśl była dla mnie abstrakcyjna. Wydaje mi się, że budowanie swojej przyszłości w oparciu o karierę uczelnianą czasem bywa zgubne i przede wszystkim powinno się mieć na celu chęć działania i rozwoju środowiska wokół siebie. To właśnie ludzie wybierają swoich przewodniczących i to oni muszą czuć, że idziecie w tym samym kierunku, że jesteś dla nich drogowskazem, wyznaczasz nowe ścieżki rozwoju, dobrej komunikacji. Sam nie myślałem o stanowisku przewodniczącego, ale myślę, że objęcie go przeze mnie jest wynikiem konsekwencji w działaniach. Przyszło ci pełnić tę funkcję w dość nietypowym roku – z jednej strony mamy okazję do świętowania, ponieważ NZS obchodzi swoje 40-lecie, co wiąże się z dodatkowymi obowiązkami, a z drugiej pojawił się trudny okres pandemii, gdzie możliwości są w pewnym stopniu ograniczone. Jakich trudności lub dodatkowych obowiązków dopatrzyłeś się w swojej pracy w związku z tymi dwoma sytuacjami? Zaczynając od 40-lecia – nigdy nie postrzegałem tego jako trudność, wręcz jest to niebywały zaszczyt i przyjemność, że za mojej kadencji będę mógł przyczynić się do organizacji jubileuszu NZS-u. Zostałem wybrany, kiedy już ten rok świętowania trwa,

nr 84 Nowy Gwóźdź Programu 15


Wywiady

więc odczuwam większą odpowiedzialność, by kontynuować działania i dokończyć godnie i z sukcesem dzieło, które rozpoczęli poprzednicy. Oczywiście pandemia te plany krzyżuje bardzo mocno, zobaczymy, co wyniknie z tego na wiosnę, ponieważ wtedy też mam plany związane z 40-leciem. To, że pandemia przewróciła do góry nogami życie nas wszystkich, również organizacji – choćby w kontekście realizowania projektów – wymagało przejścia na zdalną formę pracy. Jest to duże wyzwanie dla NZS-u, pewnie też niedogodność dla odbiorców, czyli studentów, do których większość eventów jest skierowana. Myślę, że trzeba sobie zadać pytanie – po co się to robi, a następnie dobrać odpowiednie narzędzia. Te trudne czasy pozwalają nam stawić czoła nowym sytuacjom, wyzwaniom i im podołać najlepiej, jak potrafimy. Też uważam, że trudności najlepiej definiować równorzędnie z wyzwaniem, bo im mamy więcej wyzwań, tym więcej się uczymy. Który projekt w twojej karierze wspominasz najlepiej? Myślę, że każdy projekt, który organizujemy ma w sobie coś bardzo unikatowego. Ja byłem koordynatorem projektu, który nazywał się „Nic o nas bez nas”, niestety już nie funkcjonuje, ale był on przełomem w moim rozwoju i mam do niego szczególny sentyment. Ze względu na ludzi, z którymi współpracowałem. Wydaje mi się, że każdy projekt jest niesamowity – Wampiriada, Drogowskazy Kariery, Studencki Nobel i wiele innych, to są naprawdę projekty, z którymi też utożsamiam się osobiście, ponieważ wykazują aspiracje studentów z przeróżnych działek. Czasem trudno jest uwierzyć, jak studenci potrafią być kreatywni. Nawet ten sam projekt przygotowywany co roku, potrafi być za każdym razem kompletnie inny – właśnie dzięki

16 Nowy Gwóźdź Programu nr 84

ludziom. Jakimi słowami byś zachęcił studentów, którzy nie mieli okazji dołączyć do NZS-u, by spróbowali tej przygody? Co byś powiedział NZS-iakom, żeby mieli ochotę dalej się rozwijać i być aktywnymi w tym, co robią? Odwieczne pytanie – dlaczego warto się angażować? Z mojego doświadczenia, warto zawsze sobie zadać pytanie – po co coś robię? Jeżeli masz odpowiedź, odnajdujesz cel, to Niezależne Zrzeszenie Studentów jest takim miejscem, w którym możesz rozwijać te umiejętności i realizować się w takich dziedzinach, w jakich masz zamiar się rozwinąć. Ja podkreślam zawsze to, że teoria jest ważna na studiach, po to studiujemy – żeby nabyć też wiedzę teoretyczną, ale niejednokrotnie brakuje nam tej życiowej praktyki i jeżeli ktoś zmaga się z różnymi lękami – też tymi społecznymi, ma problem z wyjściem do ludzi, to w NZS-ie rodzi się pełno osób otwartych i życzliwych. Czasem łatwiej jest przełamać te bariery mentalne i rozwinąć wszystkie umiejętności, które nas interesują, wśród takich ludzi NZS naprawdę oferuje wachlarz tych możliwości i z tego powodu zawsze polecam i nadal będę to robił, żeby dołączyć do Niezależnego Zrzeszenia Studentów – z tych bardzo prostych względów. Dla niektórych kolejnym, może błahym, ale wydaje mi się istotnym elementem tej układanki, są przyjaźnie – to jest miejsce, gdzie można poznać naprawdę fajnych ludzi i nawiązać długotrwałe relacje. Myślę, że każdy, kto jest aktywny w NZS-ie potwierdziłby twoje słowa i stanąłby za nimi murem – i to chyba definiuje NZS – wspólne działania, pasje i poglądy, mimo tak dużej różnorodności ludzi. Dziękuję ci bardzo za rozmowę. Dziękuję serdecznie.


Wywiady

Wywiad z Przewodniczącą NZS UE Katowice – Angeliką Plucik Angelika Plucik, czyli obecna Przewodnicząca NZS-u w Katowicach, a także studentka Przedsiębiorczości i Finansów oraz uczestniczka studiów magisterskich na kierunku Zarządzanie. Jej kariera w NZSie rozpoczęła się wraz z początkiem studiów i trwa już czwarty rok. Na okres jej kadencji przypadła trudna rola poradzenia sobie z realiami funkcjonowania organizacji podczas pandemii.

Anna Stalmach: Jak się zaczęła Twoja przygoda z organizacją, w jakim projekcie brałaś udział po raz pierwszy? Angelika Plucik: O NZS-ie dowiedziałam się podczas wydarzenia Adapciak 2017, którego byłam uczestniczką. Pierwszy projekt to była bardzo integracyjna inicjatywa - Wigilijka NZS-u. Wtedy byłam po raz pierwszy koordynatorem. Oczywiście wcześniej brałam udział chyba w każdym projekcie w jakimś stopniu - pomagałam w Wampiriadzie, Work&Travel, Przeglądzie Kapel Studenckich i wielu innych… Jesteś w stanie policzyć, ile projektów już koordynowałaś? Czy jest to niemożliwe ?

Anna Stalmach

Nie ma ich aż tak wiele! Koordynatorką byłam w sumie tylko trzech projektów: Wigilijka NZS-u, Ząb oraz Oscary NZS-u. Taka ze mnie dusza towarzyska, wolę projekty HR-owe, integracyjne. Pewnie ciężej by było policzyć te, w których brałaś udział? To zdecydowanie! Przez wszystkie lata działalności szybciej bym zaliczyła projekty w których nie brałam udziału. I dlatego nadajesz się na świetną przewodniczącą. Kiedy objęłaś to stanowisko? Jak to się stało?

Świetną bym się nie nazwała, zawsze mógłby znaleźć się ktoś, kto byłby lepszy, ale faktycznie – znajomość projektów oraz znajomość funkcjonowania organizacji zdecydowanie ułatwiło mi początki na stanowisku, które objęłam dokładnie w maju 2019 roku. To wtedy zaczęła się moja pierwsza kadencja jako przewodniczącej, a obecnie zostałam wybrana na drugą kadencję. A jak to się stało? Do teraz pamiętam, jak moja poprzedniczka podczas finału jednego z projektów wzięła mnie na rozmowę i po prostu zaproponowała, żebym kandydowała, więc to zrobiłam! Czyli mija już powoli 1,5 roku odkąd objęłaś tę funkcję. Chociaż ostatnie pół roku pewnie było zdecydowanie inne, również w działaniu NZS-u. Jak, twoim zdaniem, pandemia wpłynęła na funkcjonowanie organizacji? Tak, to zdecydowanie inny czas dla NZS-u, jak i w sumie dla wszystkich ludzi. Z pewnością musieliśmy zmienić podejście do projektów, które są jednym z fundamentów działalności organizacji. Na początku próbowaliśmy wraz z moim poprzednim zarządem „ratować” projekty, które już były w trakcie prac lub na finiszu. Były próby przeniesienia wszystkiego do Internetu, bo przecież prelekcje i tym podobne, dzięki nowoczesnej technologii, można przeprowadzić online. Obecnie również jesteśmy

nr 84 Nowy Gwóźdź Programu 17


Zdrowie

w trakcie planowania i tworzenia projektów w ten sposób. Mam nadzieję, że niebawem wszystko ruszy!

Jak byś określiła waszą misję? Myślisz, że uległa ona zmianie przez 40 lat działalności?

Przeorganizowaliście tryb pracy na formę zdalną. Czy, mimo wszystko, jakichś zaplanowanych projektów nie udało się zrealizować?

Oj, z pewnością uległa zmianie, ale myślę, że główny cel się nie zmienił. NZS od początku walczył o prawa studentów. Nadal to robimy, lecz w inny sposób. To nie są już lata 80. XX wieku, gdzie ta walka wyglądała inaczej niż teraz, wiadomo - czasy się zmieniły. Aktualnie wydaje mi się, że równie ważna – jak prawa studentów –stała się organizacja projektów edukacyjnych, charytatywnych czy integracyjnych.

Niestety tak. Wiadomo, że duża część organizacji opiera się na spotkaniach na żywo, a to aktualnie jest niemożliwe. W poprzednim roku akademickim musieliśmy odwołać jeden z naszych większych projektów - Przegląd Kapel Studenckich. Jednym z powodów z pewnością była rezygnacja z organizacji Juwenaliów, ponieważ wygraną tego projektu był m.in. występ zwycięskiej kapeli właśnie podczas tego wydarzenia. Jak, w Twoich oczach, z pracą zdalną, poradził sobie cały zespół NZS-u? Ucierpiały na tym wasze relacje, mobilizacja, chęci działania? Z pewnością każdy NZS, zarówno ten działający u nas w Katowicach, jaki i krajowy, ucierpiał. Jednak to ludzie stanowią tę organizację, a przyznajmy, że nawet spotkania online nie są w stanie zrekompensować spotkań na żywo. Mobilizacja i chęć do działania to faktycznie coś, nad czym od początku pandemii dużo się zastanawiam. Ciężko czasami zmotywować kogoś zdalnie! Poza tym, wyjazdy czy wyjścia integracyjne bardzo łączą oraz motywują ludzi do dalszej pracy, a aktualnie nie mamy takiej możliwości. To prawda, jednak kontakt z drugą osobą bardziej napędza do działania. A co uważasz za najsilniejszą stronę NZS-u w Katowicach? Haha, ciężko mi wymienić coś jednego! Z pewnością ludzie! To dzięki osobom poznanym tutaj w NZS-ie nadal mam chęć działać. Od początku wszyscy byli bardzo sympatyczni oraz pomocni dla mnie, jak i dla każdej nowej osoby dołączającej.

Też uważam, że warto trzymać się jednego celu, ale elastycznie do niego podchodzić pod kątem realizacji. To zadam jeszcze ostatnie pytanie, na które odpowiedź kierowałabym do wszystkich obecnych i przyszłych członków NZS-u. Jaka jest Twoja złota rada, którą dałabyś każdemu, kto chciałby prężnie działać w waszej organizacji? Złota rada? Żeby się nie bali dołączyć i działać! Tylko chęci, albo ich brak, mogą nas ograniczać. Patrząc z perspektywy czasu, dołączenie do NZS-u było jedną z lepszych decyzji w moim życiu, pod wieloma względami. Zmieniłam się z cichej i zamkniętej osoby w otwartą na poznawanie nowych ludzi. Dodatkowo, wszystkie pełnione funkcje – od koordynatora, przez HR-owca, po przewodniczącą – bardzo mnie rozwinęły, zebrałam cenne doświadczenie, które może przydać się w życiu czy też pracy. A, co najważniejsze, dołączając nie musisz umieć nic, wszystkiego cię nauczymy! Bardzo dobra rada! Myślę, że jest kwintesencją działania w organizacji studenckiej. Dziękuję ci bardzo za poświęcony czas i tak rozbudowane odpowiedzi na pytania. Mam nadzieję, że już niedługo zobaczymy koleje efekty waszej pracy, tym razem w odsłonie zdalnej. Do usłyszenia! Dzięki również!

18 Nowy Gwóźdź Programu nr 84


Ludzie ludziom

SOS

Na ratunek Ziemi. Czy wiesz, że jeżeli zaczęlibyśmy zabijać ludzi w tempie, w którym teraz zabijamy zwierzęta, cała ludzkość zniknęłaby w około 47 dni? Czy wiesz, że co sześć sekund tracimy obszar lasów deszczowych równy boisku piłkarskiemu? Czy wiesz, że jeżeli nie

Agnieszka Ciućka

zrobimy nic, za sto lat Ziemia nie będzie nadawała się do życia?

Zmiany nie następują nagle, ale powoli i często niezauważalnie. Tak właśnie jest w przypadku naszej planety – Ziemi. Codziennie po trochę: zanikają kolejne gatunki, globalne ocieplenie się zwiększa, a ekosystem powoli upada. Każdego dnia, jako mieszkańcy Ziemi, robimy sporo, aby być o kolejny krok bliżej do zniszczenia środowiska oraz upadku świata, jaki znamy.

Co gorsza, ekstremalne tempo niszczenia Ziemi osiągnęliśmy w ciągu ostatniego wieku. Przykład: temperatura na Ziemi była względnie stabilna aż do lat 90. ubiegłego stulecia. Przypuszczalnie dlatego, iż ocean absorbował wzrost temperatury, niwelując wpływ wywierany przez ludzi na środowisko. Obecnie tempo zatruwania świata jest tak szybkie, że nie jest już w stanie odbudo-

Źródło: Instagram @plantbasednews

nr 84 Nowy Gwóźdź Programu 19


Ludzie ludziom wać skutków działalności człowieka. Efekt? W ciągu ostatnich stu lat średnia temperatura na Ziemi wzrosła o 1°C. Niewiele? To tyle, co średni wzrost przez 10 000 lat. Tym razem wzrost temperatury nastąpił więc aż stukrotnie szybciej.

DROGA DO WYMIERANIA Co kilkaset milionów lat na Ziemi dochodzi do katastrofy, w konsekwencji której ogromna liczba gatunków zanika i zostaje zastąpiona przez garstkę innych. Nasza planeta istnieje około 4,5 miliarda lat. Przez ten czas do masowego wymierania doszło pięć razy. Ostatnim razem, podczas uderzenia meteorytu, które zakończyło erę dinozaurów oraz zmieniło warunki życia na Ziemi. Wyginęło 75% żyjących wówczas gatunków. Rekonstrukcja żyjącego świata trwała 65 milionów lat, aż do wykreowania się świata, jaki znamy obecnie. Żyjemy w holocenie. Jednym z najbardziej stabilnych okresów w historii. Kluczem do takiej stabilności jest bogaty, a przede wszystkim różnorodny świat, jaki nas otacza. Fitoplankton na powierzchni oceanu, ogromne obszary lasu na północy, rafy koralowe w oceanach, lasy równikowe, gigantyczne połacie lodu polarnego. To wszystko puzzle składające się w układankę: zrównoważony, stabilny ekosystem. Kiedy równowaga zostaje zachwiana, na efekty nie trzeba czekać długo: zaburzone pory roku, zanik pór deszczowych i suchych, gwałtowne zjawiska pogodowe. Świetne warunki holocenu sprzyjały rozwojowi rolnictwa, a tym samym – cywilizacji. Tak rozpoczęła się historia ludzkości. Tempo rozwoju stawało się coraz szybsze. To, co widzimy dziś, to ostatni rozdział ogólnoświatowego procesu trwającego od tysiącleci.

Naruszamy równowagę ekologiczną, szkody się nawarstwiają. Nadejdzie moment, gdy cały ekosystem się załamie. Co więcej, ten moment jest o wiele bliżej niż nam się wydaje. Co się stanie, jeżeli nic się nie zmieni? 2030 rok. Amazoński las deszczowy staje się suchą sawanną, a w konsekwencji wiele gatunków wymiera, zmienia się także cykl hydrologiczny. Na Arktyce latem nie ma już lodu. Mniej energii odbijanej w kosmos, to wzrost tempa globalnego ocieplenia. 2040 rok. Na północy następuje odwilż zamarzniętej Ziemi, co uwalnia metan, będący gazem cieplarnianym o wiele silniejszym niż dwutlenek węgla. Tempo zmian klimatycznych jeszcze bardziej przyspiesza. 2050 rok. Ocieplenie i kwaśnienie wód oceanu, umieranie raf koralowych na całym świecie. Załamanie się populacji ryb. 2080 rok. Kryzys w światowej produkcji żywności, wywołany zmęczeniem gleby. Zniknięcie owadów zapylających. Pogoda staje się coraz bardziej nieprzewidywalna. 2100 rok. Temperatura na świecie wzrasta o 4°C. Ogromna część Ziemi nie nadaje się do życia. Miliony ludzi nie mają dachu nad głową. Początek szóstego masowego wymierania staje się faktem.

PLANETA RZĄDZONA PRZEZ LUDZI DLA LUDZI Ziemia została opanowana przez jeden gatunek – człowieka. Gatunek, który powoli zapomina, że nie jest jedynym żyjącym stworzeniem na tej planecie. Obok funkcjonują też inne gatunki, bez istnienia których wymrą ludzie. Przykładów dewastacji planety niestety jest wiele. Szczególnie istotne dla równowagi są lasy

ROK 1937

1954

1960

1978

1997

2020

Populacja Ziemi

2.3 mld

2.7 mld

3.0 mld

4.3 mld

5.9 mld

7.8 mld

Stężenie CO w atmosferze

280 ppm*

310 ppm*

315 ppm*

335 ppm*

360 ppm*

415 ppm*

Dzicz (procent powierzchni Ziemi)

66%

64%

62%

55%

46%

35%

20 Nowy Gwóźdź Programu nr 84


Ludzie ludziom

deszczowe. To w nich żyje ponad połowa gatunków lądowych, to one są miejscem gatunkowej ewolucji. Na małym skrawku lasu deszczowego może rosnąć nawet 700 gatunków drzew. To mniej więcej tyle, co w całej Ameryce Północnej. W latach 50. lasy deszczowe stanowiły 75% powierzchni Borneo. Do końca stulecia zmniejszyły się o połowę. Ludzie wycinają drzewa i zmieniają te obszary w monokulturę palmy olejowej. Kilkadziesiąt lat temu rozpoczęły się połowy na masową skalę. Ogromne połowy = zmniejszenie populacji ryb = zaburzenie obiegu substancji odżywczych w oceanie. Tak ocean zaczął umierać. Rafy koralowe w coraz większym stopniu stają się białe. Na pierwszy rzut oka wygląda to pięknie, ale szybko uderza tragizm tego zjawiska. To szkielety martwych stworzeń. Białe koralowce wkrótce zarastają wodorostami. Tak zanika jeden z najniezwyklejszych cudów przyrody – rafy koralowe. Przyczyną bielenia jest to, że ocean staje się coraz cieplejszy. Naukowcy ostrzegali, że klimat będzie się ocieplał przez to, że spalamy paliwa kopalne, co uwalnia do atmosfery dwutlenek węgla i inne gazy cieplarniane. Stężenie CO w atmosferze wzrasta, a to stoi w sprzeczności ze stabilnością Ziemi. Poprzednio, żeby wypuścić tyle węgla do atmosfery, potrzeba było miliona lat ogromnej aktywności wulkanicznej. Teraz – wystarczyło niecałe 200 lat spalania węgla i ropy.

Co jeszcze? W ciągu ostatnich 40 lat ilość lodu morskiego latem na Arktyce spadła o 40%. Wyłowiliśmy 30% zasobów rybnych, aż do poziomów krytycznych. Co roku wycinamy ponad 15 miliardów drzew. Zatruwamy środowisko wodne, co już zmniejszyło populację gatunków słodkowodnych o ponad 80%. Połowa żyznej ziemi na świecie to tereny uprawne. 70% ptaków to ptactwo domowe, głównie kurczaki. Ponad 1/3 łącznej wagi ssaków to ludzie. Kolejne 60% to zwierzęta hodowane na pokarm. Pozostałe stworzenia żyjące na Ziemi to tylko 4%.

JAK URATOWAĆ ŚWIAT? Nie da się zaprzeczyć, że zmiany – jakie zaszły w ciągu ostatniego stulecia – są katastrofalne. Na szczęście nie jest za późno. Jest jeszcze szansa na odbudowanie środowiska. Co należy zrobić? Przede wszystkim przywrócić różnorodność biologiczną. Za sto lat nasza planeta znowu może być dzika. Możemy nadal podnosić standardy życia, jednocześnie nie zwiększając naszego wpływu na świat. Pora zacząć jeszcze bardziej wypierać paliwa kopalne, a korzystać z energii naturalnej. Samej energii słonecznej dociera do Ziemi ponad 20 razy więcej niż my, jako ludzkość, potrzebujemy. Poza słońcem, wykorzystujmy też wiatr, wodę i energię geotermalną. Przyszłość oparta na energii odnawialnej da wiele korzyści: tańsza energia, czystsze i cichsze miasta, nie-

nr 84 Nowy Gwóźdź Programu 21


Ludzie ludziom wyczerpalność zasobów, a co najważniejsze – odwracanie zmian klimatycznych, jakie spowodowaliśmy w ostatnim stuleciu. Kolejna rzecz to odbudowa środowiska wodnego. Połowy nie są złe, o ile funkcjonują w zrównoważony sposób. Im zdrowsze środowisko morskie, tym więcej w nim ryb i pożywienia. Tu nie ma przegranych. Warto w tym miejscu wspomnieć o Palau, kraju wyspiarskim na Oceanie Spokojnym. Kiedy nastąpił kryzys, mieszkańcy Palau zareagowali, ograniczając rybołówstwo, a w wielu rejonach zakazując go całkowicie. Populacja chronionych ryb wkrótce stała się tak znaczna, że przeniosła się na tereny, gdzie łowienie było dozwolone. Połowy miejscowych rybaków zwiększyły się dzięki strefom z zakazem łowienia, a rafy koralowe odrodziły się na nowo. Według szacunków, zakaz połowów na 1/3 mórz przybrzeżnych, zapewniłby tyle ryb, ile kiedykolwiek będziemy potrzebować. Jeśli chodzi o ląd, gwałtownie trzeba zmniejszyć liczbę terenów uprawnych. Najszybszym sposobem jest zmiana naszej diety. Gdy sięgamy po kawałek mięsa, nieświadomie wymagamy ogromnej przestrzeni. Gdybyśmy naszą dietę opierali głównie na roślinach, potrzebowalibyśmy połowy terenu, który obecnie wykorzystujemy. Czy da się to zrobić? Przykładem jest Holandia: kraj, który stał się specjalistą w wyciąganiu maksimum z każdego hektara, zwiększając dziesięcio-

22 Nowy Gwóźdź Programu nr 84

krotnie plony, a zmniejszając zużycie wody, pestycydów i nawozów oraz emitując mniej CO. Niewielki kraj jest obecnie drugim największym eksporterem żywności. Trzeba udoskonalać nasze podejście do rolnictwa. Pilnie potrzebujemy wolnej przestrzeni. Trzeba ratować lasy i ich różnorodność, bo nie tylko pochłaniają dwutlenek węgla, ale też zapewniają różnorodność biologiczną. Powrót drzew na całej planecie pozwoliłby pochłonąć 2/3 dwutlenku węgla, który do tej pory wypuściliśmy do atmosfery. Przede wszystkim, musimy pamiętać o jednym. Natura to nasz największy sojusznik oraz najlepsze źródło inspiracji. Musimy zrobić to, co ona robiła zawsze. Pamiętać, że jeden gatunek może rozwijać się tylko wtedy, gdy rozwija się wszystko wokół niego. Jeżeli zadbamy o naturę, natura zadba o nas. Pora zacząć żyć w sposób zrównoważony. Nie walczyć z naturą, a stać jej częścią. Uczyć się jak dbać o świat wokół, wybierać rozwiązania przyjazne dla środowiska, modyfikować swoją dietę. Jeżeli chcemy, aby ten świat był przyjazny dla nas oraz dla przyszłych pokoleń, oto ostatni dzwonek na wprowadzenie zmian. Powyższy tekst powstał na podstawie dokumentu sir Davida Attenborougha ,,A Life on Our Planet”, do którego obejrzenia – jak i do zmiany swojego stylu życia na bardziej przyjazny planecie – zachęcam każdego.


Ludzie ludziom

Czy on-line znaczy off-life?

Agnieszka Bartniczek

Budzik na 7:58, kiedy zajęcia od 8:00, wykład odsłuchany z kawą w ulubionym kubku czy bezkarne krzątanie się po domu w piżamie do obiadu. To tylko kilka plusów zdalnego trybu nauczania w większości uczelni wyższych w naszym kraju. Z pewnością takich przykładów każdy student znajdzie jeszcze kilka. Niestety, obok mocnych stron takiego sposobu kształcenia, znajdą się i minusy…

Bezpieczeństwo to podstawa Obserwując obecną sytuację w Polsce i innych państwach, łatwo zauważyć, że nie jest kolorowo. Po letniej odwilży i chwili beztroskich wakacji, przyszła jesień – i to dość szybko – a wraz z nią wzrost zakażeń na koronawirusa i kolejne obostrzenia. Są wśród nas tacy, dla których – wyrastają-

ce jak grzyby po deszczu – ograniczenia, niewiele zmieniają w życiu. W końcu większość zakładów, firm i innych miejsc pracy działa (na całe szczęście) bez większych zmian, a życie społeczne, choć zdystansowane i ograniczone, jakoś dalej funkcjonuje. Jednak dla sporej grupy ludzi decyzje rządu i innych instytucji wywracają życie do góry nogami.

nr 84 Nowy Gwóźdź Programu 23


Ludzie ludziom

Do takiej grupy należną studenci, którzy wraz z rozpoczęciem nowego roku akademickiego rozpoczęli kolejny epizod przygody z Google Meet, czy innymi platformami umożliwiającymi nauczanie online. Studia w formie zdalnej powodują skrajne emocje i opinie na ich temat są zróżnicowane, nie mniej jednak, mając na uwadze dobro i bezpieczeństwo innych, musimy się z tym po prostu pogodzić. Obserwując obecną sytuację, powinniśmy dostosować się do nowych reguł i wprowadzonych obostrzeń, by jak najszybciej pokonać panującą epidemię oraz wrócić do normalności i… w mury naszej uczelni.

na okres roku akademickiego teraz mogą spokojnie studiować w swoich rodzinnych stronach, z dala od zgiełku miast, co automatycznie przekłada się na większe zasoby w portfelu i zaoszczędzone nerwy przy poszukiwaniu mieszkania. Dla studentów dojeżdżających na uczelnie, z bliżej lub dalej położonych lokalizacji, to również duży plus. Ceny biletów komunikacji publicznej sukcesywnie rosną, więc odejmując ten wydatek w miesięcznym budżecie przeciętnego studenta, pojawiają się zupełnie nowe możliwości. Nie wspomnę już o zaoszczędzonym czasie, który jest chyba najcenniejszą walutą.

Zawsze warto szukać plusów

Ponadto, kto z nas nie uśmiecha się na samą myśl o całym dniu spędzonym w ciepłym domku, komfortowym dresie i ulubionym kubku wypełnionym taką herbatą, której nie serwuje żaden uczelniany bufet? Dla zapalonych domatorów to istne spełnienie marzeń, a i instagramowe jesieniary miałyby pewnie w tym temacie sporo do powiedzenia. Dla osób ze słabą odpornością na sezonowe przeziębienia, to również jak wygrana w loterii. Ktoś, kto, gdy ledwo

By kompletnie nie popaść w marazm i nie dać się pokonać jesiennej chandrze, należy spojrzeć na obecną sytuację nieco bardziej pozytywnie. Bo przecież oprócz zachowania bezpieczeństwa swojego i innych, zdalne nauczanie ma też inne pozytywne aspekty. Dla wielu z nas studia online przekładają się na zaoszczędzone pieniądze. I to nie małe. Osoby zmuszone do cyklicznego wynajmowania lokum

24 Nowy Gwóźdź Programu nr 84


Ludzie ludziom wyściubi nos przez okno, nabawia się kataru, może teraz spać spokojnie. Zaoszczędzony czas, pieniądze, a u niektórych nawet i zdrowie, można zainwestować w coś pożytecznego. Sytuacja epidemiologiczna spowodowała, że większość szkoleń czy wydarzeń przeniosła się do Internetu i w formie webinarów stwarza nowe możliwości rozwoju. To kolejny plus zdalnego trybu nauczania. Oprócz standardowego harmonogramu zajęć, możemy spożytkować nasz czas na takie rzeczy, na które w normalnych warunkach nie moglibyśmy sobie pozwolić. To wszystko sprawia, że nie taka ta pandemia straszna i, że – mimo licznych ograniczeń – można w tym wszystkim ujrzeć jakieś plusy. Nie wszystko jednak takie kolorowe Patrząc na powyższe plusy można by odetchnąć z ulgą. No bo w końcu nie jest przecież tak źle. Niemniej jednak cała ta sytuacja, mimo najszczerszych chęci doszukiwania się pozytywów, jest dosyć nieciekawa i momentami nawet przerażająca. Abstrahując już nawet od kwestii zdrowia i bezpieczeństwa, o które przede wszystkim martwią się wszyscy, samo nauczanie zdalne również posiada mniej atrakcyjną stronę. Z pewnością cierpi na tym jakość nauczania. Pomimo wysiłków profesorów i studentów oraz całkiem dobrej infrastruktury technicznej – zdalne nauczanie to nie to samo, co stacjonarne. Brak możliwości interakcji i właściwej weryfikacji wiedzy sprawia, że efekty roku akademickiego online nie będą tak owocne, jak w ubiegłych latach. Ponadto, wspomniane wyżej zaplecze technologiczne, również lubi płatać figle. Często odmawia posłuszeństwa, wprowadza trudności techniczne, a niejednokrotnie też jest przyczyną dyskomfortu uczestników spotkań online, gdyż nie każdy czuje się swobodnie przed kamerą. To wszystko sprawia, że nie jest nam do końca tak po drodze z tym zdalnym nauczaniem, a każdy kij, czy tego chcemy czy nie, ma dwa końce. To co najgorsze, czyli era off-life Choć powyższe negatywne oblicze zdalnego nauczania wydaje się być wystarczające,

by zatęsknić za budynkiem uniwersytetu, to niestety długodystansową konsekwencją odizolowania będzie przede wszystkim powiększony dystans społeczny w każdym wymiarze, czego doświadczamy wszyscy już dzisiaj. Nasze społeczeństwo już na starcie nie jest do siebie nawzajem pozytywnie nastawione, a obecnie wygląda to jeszcze gorzej. Oddalamy się od siebie z dnia na dzień, wraz z kolejnymi obostrzeniami. O ile w wymiarze fizycznym jest to zrozumiałe i potrzebne, o tyle pod kątem psychicznym i emocjonalnym zaczyna rodzić spore obawy. Stajemy się jeszcze bardziej samotni niż byliśmy, nie mamy możliwości fizycznego obcowania ze znajomymi i przyjaciółmi, a każdy napotkany przechodzień automatycznie staje się naszym covidowym wrogiem. Zdalne funkcjonowanie uczelni wyższych tylko potęguje zarysowany problem społeczny. Wielu młodych ludzi już teraz skarży się na brak swobodnego kontaktu z bliskimi. I pomimo wszechstronnych i coraz lepszych możliwości technologicznych, umożliwiających kontakt z innymi, to wciąż nie to samo, co wspólnie spędzony czas w realu. Taki obrót spraw spowodował, że młodzi, aktywni ludzie, chcący się rozwijać, podróżować, poznawać ludzi i żyć pełnią życia w najlepszym jego okresie, muszą mierzyć się z izolacją, oddaleniem od bliskich i znajomych oraz licznymi ograniczeniami. Czy więc przejście na formę online oznacza tak naprawdę bycie off-life? Niestety – w wielu aspektach tak. Sytuacja jest niesprzyjająca, narasta frustracja i dystans społeczny, a o poprawie ni widu, ni słychu. Wiele jednak zależy od nas samych. Od nastawienia, podejścia, podejmowanych działań. Możemy narzekać i pogłębiać wszechobecny lęk, złość i marazm albo wziąć sprawy w swoje ręce i, jak tylko to możliwe, starać się budować jedność i pozytywny obraz rzeczywistości. Warto wykorzystać dany nam, może nie do końca przychylny, ale czas na to, by ponad wszystko i pomimo wszystko, dbać o siebie nawzajem, by przetrwać ten okres razem. Bo to wszystko kiedyś minie, a my zostaniemy z tym, co udało nam się ocalić. Oby było tego jak najwięcej!

nr 84 Nowy Gwóźdź Programu 25


Ludzie ludziom

Dylematy

w ogniu wydarzeń Droga niczym rozkwitające drzewo – pień główny, gałęzie i te drobne, najmniej widoczne gałązki, sunące do góry, jak te dzieci (nie)znajomych… Tak wygląda życie człowieka obcującego ze światem. Każda istota myśląca staje w ogniu pytań. Im dalej w głąb lasu, tym więcej drzew. Prędzej czy później niejednokrotnie i Ty będziesz na rozstaju dróg, z których każ-

Alicja Paszkowska

da doprowadzi Cię tam, gdziekolwiek sam dalej podążysz.

Jakiś czas temu sięgnęłam po książkę „7 nawyków skutecznego nastolatka” Seana Covey’a, a następnie „Bóg nigdy nie mruga” Reginy Brett, które wtajemniczyły mnie w sztukę samorozwoju i wpoiły mi pewną zasadę. Jesteśmy ludźmi, kowalami własnego losu i to my wybieramy kierunek własnego rozwoju osobistego czy zawodowego. To żadne zrządzenie losu, że studiujesz, co studiujesz i pracujesz, gdzie pracujesz. W momencie, kiedy dostaliśmy czas, którego każdemu z nas brakowało, ktoś dał nam szansę, by studiować po swojemu. Sposób? Dowolny. Ograniczenia? W głowie. No właśnie, ograniczenia… Trenerzy, a inaczej „coache” w czasach COVID-19 przeżywają renesans. Wszędzie pełno treści z zakresu psychologii i samorozwoju. Instagram, Facebook i inne social media kipią szeroko pojętą motywacją. Obserwując ten trend, zdaje się, że ludzie w obecnych czasach są przesiąknięci idealnym życiem do

26 Nowy Gwóźdź Programu nr 84

tego stopnia, że sami nie są w stanie poradzić sobie z najprostszymi czynnościami. Potrzebują wsparcia w każdej dziedzinie swojego życia. Wchłaniając wszystkie te informacje napływające z zewnątrz, coraz częściej borykają się z rozmaitymi dylematami, a ponadto – przestają wierzyć w siebie. Globalizacja sprawiła, że społeczeństwa upodabniają się, tworzą się kopie, a indywidualiści stają się ich wyrzutkami i przestają w gruncie rzeczy do nich pasować. Wedle panujących przekonań, „inny” jest tożsame z „niewłaściwy”, a ponadto „zły”. Zatem, współczesnym dylematem można nazwać problem odmienności odnoszący się do chociażby planów zawodowych, będących nieszablonowymi, a więc i ryzykownymi w świetle naszego kręgu osób. Takie perspektywy są uznawane za błędne i niewarte zachodu, często wyśmiewane. Bezsens. Zostaliśmy podzieleni. Dylematy rodzą dylematy.


Ludzie ludziom

A co, gdyby przeformułować znaczenie słowa „odmienny” na „właściwy”, a nawet „prawidłowy”? Ile razy zastanawiamy się, czy zaryzykować i postąpić wedle własnego wyboru, mimo iż ten wybór może okazać się fiaskiem? Ilu właśnie tych przedsiębiorców, którzy podjęli się największego ryzyka, którzy robili na przekór i nie stronili od wybierania własnych, niesprawdzonych, niezagruntowanych jeszcze dróg, odniosło największy sukces? Nauczanie zdalne umożliwiło nam wyjście poza ramy własnego komfortu. Dostaliśmy szansę na samorozwój, budowanie własnej marki osobistej. I to wszystko dzięki temu, że świat odkrył fenomen przejścia wszystkiego w tryb „online”. Czas możemy wykorzystać wedle własnych kryteriów. Internet daje nam teraz możliwości, o jakich kiedyś moglibyśmy tylko pomarzyć. Chcesz zrobić kurs, który dałby Ci większe możliwości pracy, ale studiujesz dziennie? Zrób to w trybie wieczorowym lub poszukaj kursu, który jest elastyczny i nie określa czasu, w jakim musisz na niego uczęszczać. Chcesz pracować? Możesz robić to zdalnie. Z drugiej jednak strony, życie „online” nieodłącznie prowadzi do zanikania relacji międzyludzkich, które słabną, kiedy opierają się wyłącznie o Messengera lub inne social media. To kolejny

problem, z którym musimy się zmierzyć w dobie koronawirusa. Wiodącym dylematem studentów dojeżdżających na wybraną wcześniej uczelnię jest jednak to, czy wynajmować, czy zrezygnować. Niepewność sprawiła, że planowanie „do przodu” odeszło w niepamięć i nie jesteśmy w stanie określić nawet tych najbliższych planów na przyszłość. Wielu z nas straciło pracę i wróciło do domów rodzinnych. Powód? Oszczędność, a może bezpieczeństwo tak ważne dla każdego z nas. Nie musisz wierzyć w pandemię, żeby odczuć jej skutki. Będąc osobą wykształconą doszukujesz się drugiego dna. Myślisz nieszablonowo. Opierasz się na faktach. Jak jednak myśleć zdroworozsądkowo, gdy informacja goni informację, a fundamentem każdej z nich jest ta sama treść, przedstawiona przez inną osobę na pokrewnym portalu, specjalizującym się w przekazywaniu wiadomości? Dezinformacja. Problemem jest, czy w ogniu wydarzeń, które obecnie przeżywamy, możliwe jest niedoznanie oparzeń na gruncie myślowym i decyzyjnym. Niektóre kręgi określają obecną sytuację jako „epidemię strachu”. Boimy się nie tyle o własne zdrowie, co o przyszłość, którą kształtujemy tutaj, na studiach. Czy ograniczeni wciąż możemy być wolni? To pytanie zawieszę w powietrzu…

nr 84 Nowy Gwóźdź Programu 27


Ludzie ludziom

Tłumacz czy autor przekładu?

Alicja Osiej

Z tłumaczami książek jest tak, jak z lektorami filmowymi – najlepsi są niezauważalni dla odbiorcy. Pamiętamy autorów takich klasyków jak „Jądro ciemności”, „Proces” czy „Rok 1984”. Ale kto z nas jest w stanie podać autora przekładu? 30 września obchodziliśmy Światowy Dzień Tłumacza. Z tej okazji warto przyjrzeć się temu niedocenionemu zawodowi. Kiedy cofniemy się daleko wstecz, zrozumiemy, dlaczego święto tłumaczy obchodzimy właśnie ostatniego dnia września. Tego dnia, niemal tysiąc lat temu, powstała Wulgata – pierwsze tłumaczenie Biblii na język łaciński. Święty Hieronim jako pierwszy podjął się tego przedsięwzięcia, co zajęło mu blisko 15 lat. Już wtedy ocena jego pracy podzieliła uczonych. Część zarzucała mu nawet herezję. Obawiano się, że przetłumaczone Pismo Święte poróżni wierzących ze wszystkich regionów świata. Dopiero po ok. 200 latach tłumaczenie zdobyło powszechny szacunek. Święty Hieronim jest przykładem autora, któremu zależało przede wszystkim na sensie tekstu i wykazaniu intencji apostołów. Poczynił zmiany w spisanych historiach, a nawet usunął niektóre fragmenty. Dzięki ingerencji w pierwotny tekst stworzył dzieło uniwersalne, które cieszy się uznaniem do dziś. Już tysiąc lat temu święty musiał wykazać się wszechstronnością i niesamowitą wiedzą. Tłumacz, oprócz technicznych i językowych umiejętności, musi orientować się także w kulturze. Wiele zwrotów przetłumaczonych dosłownie nie miałoby takiego samego wydźwię-

28 Nowy Gwóźdź Programu nr 84

ku, jak w oryginale. Nie pracuje on nad słowami, a nad historią. Modyfikuje ją i przekształca tak, abyśmy odczuli emocje, które przekazuje nam autor dzieła. Wiedzą o tym bardzo dobrze tłumacze poezji, której dosłownie przetłumaczyć się nie da. Bardzo często autorzy przekładu sami tworzą własne teksty. Są to ludzie niezwykle wykształceni, którzy w niezauważalny sposób potrafią zaangażować nas w dane dzieło. Niepozorną – ale jakże wymagającą – dziedziną są dla tłumaczy książki dla dzieci. To tam najłatwiej dostrzec słabe tłumaczenie. Dla dziecka świat musi być wiarygodny, ciekawy i przede wszystkim zrozumiały. Dobry tłumacz pozwoli dziecku rozwijać wyobraźnię, prowadząc je za rękę. Andrzej Polkowski, tłumacz wszystkich części przygód Harrego Pottera, bardzo dobrze o tym wiedział. Nie tylko pozwolił polskim dzieciom zapoznać się z dziełem J.K. Rolling, ale także pokazał im magiczny świat. Przełożył na nasz ojczysty język wiele nazw własnych, które urzeczywistniły przygody chłopca. Polkowski, jako doświadczony psycholog i autor tłumaczeń, wiedział jakie słowa warto zostawić. „Prefekt” w dosłownym tłumaczeniu i kontekście znaczy


Ludzie ludziom

„starosta domu”. Jednak nie brzmi dobrze, prawda? Andrzej Polkowski uznał, że oryginalnie użyte słowo lepiej oddaje określenie opiekuna domu w Hogwarcie. Zrobił to tak naturalnie, że zapewne żaden czytelnik nie miał wątpliwości co do funkcji i ważności Prefekta w cyklu o Harrym Potterze. Tłumacze nadają swojej pracy także własny charakter. Jest to zauważalne przede wszystkim w przekładach różnych autorów tego samego tekstu. Dla przykładu posłużę się fragmentem początku „Diaboliady” Michaiła Bułhakowa: Przekład Edmunda Jezierskiego: „Zagrzawszy miejsce w Spimacie, delikatny, cichy blondyn Korotkow w zupełności wypędził z swej duszy myśl, że istnieją na świecie tak zwane przewrotności losu, i zaszczepił sobie w zamian przekonanie, że on Korotkow – urzędować będzie w bazie do końca życia na kuli ziemskiej”. Przekład Ireny Lewandowskiej i Witolda Dąbrowskiego:

opublikowali w 1981. Tak duży upływ czasu mógł zmienić wizję na sposób tłumaczenia Bułhakowa. To właśnie ich przekład większość z nas utożsami ze stylem opowiadania, które ma niemal 100 lat. Jednak to, który przekład jest lepszy, zostawiam do Waszej oceny. Idąc do księgarni nie zastanawiamy się, kto umożliwia nam przeczytanie wyczekiwanej przez nas publikacji. W Polsce nie mamy większego problemu ze znalezieniem lektury w sklepie. Są niestety języki, w których nie ma możliwości przeczytania danej książki. Najlepszym przykładem jest wcześniej wspomniany przeze mnie cykl powieści o Harrym Potterze. W języku białoruskim "Harry Potter i Kamień Filozoficzny" pojawił się dopiero w 2019 roku. Doceniajmy to, że mamy możliwość czytania naszych ulubionych książek w języku polskim. Autor przekładu wkłada niesamowicie dużo pracy, aby (paradoksalnie) nie zostać zauważonym. To nie tylko tłumaczenie kolejnych wyrazów – to tworzenie historii dla nowych czytelników.

„Zasiedziawszy się w Matzapie, subtelny, cichy blondyn Korotkow zupełnie wyrugował ze swojej duszy myśl, że istnieją na świecie tak zwane przeciwności losu, a w zamian nabrał pewności, że on – Korotkow – będzie pracować w bazie, dopóki życie na kuli ziemskiej nie dobiegnie kresu”. W obu tłumaczeniach mamy tę samą treść, ale styl jest znacząco różny. Przekład Jezierskiego jest prostszy w konstrukcji. Nie uważam tego za minus. Co więcej, wydaje mi się, że jest bliższy sposobie pisania samego Bułhakowa. Z kolei duet tłumaczy nadał tekstowi charakter poważniejszy. Forma klimatycznie wprowadza nas w opowieść, która dopiero się zaczyna. Buduje pewną tajemnicę i oddaje charakter zeszłych czasów. W dzisiejszym odczuciu, to ich wersja bardziej pasuje do dzieła napisanego w 1923 roku. Interesujące jest to, iż to właśnie tłumaczenie Edmunda Jezierskiego jest starsze – dokładniej z 1929 roku! Lewandowska wraz z Dąbrowskim swój przekład

nr 84 Nowy Gwóźdź Programu 29


Rozrywka

Zapiekana proteinowa manna z owocami

Anna Stalmach

Składniki:

µ szklanka kaszy manny µ szklanka mleka µ 1 jajko µ pół twarogu klinek µ łyżeczka proszku do pieczenia µ owoce - mrożone truskawki Wszystko poza owocami zblendować lub dokładnie wymieszać, wylać masę do naczynia żaroodpornego, posypać ulubionymi owocami. Wrzucić do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni na 30 minut. Smacznego! Po więcej przepisów zapraszam na aniastalmach

Wojciech Kowalski

Krzyżówka

30 Nowy Gwóźdź Programu nr 84




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.