Rok XIII nr 5 (68) grudzień 2020-styczeń 2021
Bez czerwonego dywanu
– Możemy przekonać do siebie ludzi tylko dając się obserwować i dając przykład godny naśladowania, bo jeżeli ktoś myśli, że jest to miejsce i czas na misję kościelną, jest w błędzie – mówi biskup pułkownik Mirosław Wola, który 31 grudnia br. kończy 10-letnią kadencję Ewangelickiego Biskupa Wojskowego.
100-lecie Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego, którego świętowanie kończymy, obchodzone było, siłą rzeczy, w niespotykany dotąd sposób. Zamiast uroczystych nabożeństw i koncertów, odbywały się małe, kameralne spotkania w jednostkach, w których pracują kapelani, wydane zostały okolicznościowe publikacje, prezentowane także w Internecie. Czy bardzo to Biskupa smuci? Nie, chociaż planowaliśmy to zupełnie inaczej, bardziej radośnie. Cieszę się, że jesteśmy zdrowi, a rozsądek oraz szacunek do drugiego człowieka wymagają zachowania serdecznego dystansu. Taki czas. Dzieje duszpasterstwa też bywały różne na przestrzeni tych stu lat, bo był taki okres, kiedy duszpasterstwa w ogóle nie było. Sto lat to kilka pokoleń, więc okazuje się, że ciągle coś jest w stanie nas zaskoczyć. Bardzo żałuję jedynie tego, że okolicznościowe medale wręczałem bez świadków, a przecież wyróżniani ludzie są warci tego, by ich pokazać. Bardzo sobie cenię harmonijną współpracę z biskupem polowym generałem Józefem Guzdkiem oraz arcybiskupem Jerzym Pańkowskim, zwierzchnikiem Prawosławnego Ordynariatu Wojska Polskiego. Czy jest taka cecha duszpasterstwa środowiskowego, która charakteryzuje tę działalność w każdym czasie? Działalność duszpasterzy wojskowych jest problematyczna, to na pewno. Nie widać jej istoty wewnątrz życia Kościoła i pośród polityki kościelnej, i to nie jest tylko polska specyfika. Odwieczny kłopot duszpasterstw środowiskowych polega na tym, że trudno jest wyjaśnić pacyfiście lub komuś, kto nie wie jak od wewnątrz funkcjonują struktury służb państwowych, jak wygląda nasza służba w wojsku. Widać nas w mundurach na zdjęciach, w telewizji, podczas uroczystości państwowych – jeżeli organizator nie zapomni nas zaprosić – ale to nie jest nasze zasadnicze zajęcie. Będąc przez dziesięć lat w zwierzchnictwie tej struktury zauważyłem ciekawą prawidłowość, wielokrotnie powtarzającą się w działaniu, a polegającą na tym, że dla Kościoła jesteśmy zwykle zbyt konkretni, dla wojska – mówię tu ogólnie – wydajemy się czasem zbyteczni, natomiast dla człowieka – żołnierza okazujemy się niezbędni jako ci, którzy przypominają mu o tym, że wciąż jest człowiekiem.
8
A jest to istotny aspekt etyczny, szczególnie ważny podczas działań zbrojnych. Na czym zatem polega, zdaniem Biskupa, codzienna praca kapelana wojskowego? Jaki model działalności był Biskupowi szczególnie bliski? Praca kapelana to bezpośredni kontakt z żołnierzami w jednostkach, więc trzeba pamiętać, że reprezentuje się Kościół mniejszościowy w Polsce i żadne pohukiwanie tego nie zmieni. Możemy przekonać do siebie ludzi tylko dając się obserwować i dając przykład godny naśladowania. Bo jeżeli ktoś myśli, że jest to miejsce i czas na misję kościelną, to jest w błędzie. Praca duszpasterza wojskowego jest przede wszystkim służbą w terenie, i to na obcym, często nieznanym terenie. To zdecydowanie inny punkt wyjścia dla duchownego, który przyzwyczajony jest do sytuacji, w której to do niego, do jego parafii przychodzą wierni, i on jest gospodarzem miejsca. W wojsku, policji, straży granicznej, więziennictwie jest inaczej. To my idziemy do ludzi, na zewnątrz, i to my musimy dostosować się do warunków, które są nam
Dla Kościoła jesteśmy zwykle zbyt konkretni, dla wojska – mówię tu ogólnie – wydajemy się czasem zbyteczni, natomiast dla człowieka – żołnierza okazujemy się niezbędni. „oferowane“, bo jesteśmy „w gościach”, a nie u siebie. Sytuacja ta wyzwala w mądrym duchownych bardzo cenne i wartościowe uczucie – pokorę i poszanowanie dla inności oraz daje dobrą możliwość obserwacji czegoś nowego. Wreszcie, nie będąc u siebie, trzeba umieć się zachować, być otwartym, elastycznym, potrafić się odnaleźć, nie tracąc własnego charakteru. To nie jest łatwa sztuka, więc to nie jest też służba dla każdego, bo nie każdy jest wyposażony w tak zwane miękkie umiejętności społeczne. Kapelani przychodząc do służby w duszpasterstwie uczyli się dyscypliny oraz stawiani byli przed kolejnym zadaniem – zorganizowania sobie miejsca i obszaru pracy. To, jak się funkcjonuje i współpracuje w danej jednostce, z dowódcą, z kolega-