Ściana albo beton (jak kto woli) Roman Nakook Tracz Byliśmy w kilku więzieniach, patrzyliśmy na upadek budynku kościoła, na naszych oczach malowała się historia końca wielkich przemysłów… Tropiliśmy zabójcę w Orient Expresie, w kryptach szlachty szukaliśmy odpowiedzi na pytania sprzed wieków… Na naszych ubraniach osiadł kurz tych historii — bo jesteśmy każdym i jesteśmy nikim, możemy być wszędzie i możemy być nigdzie… My Szczury — my Legion… Spokojnie — te więzienia tylko nasza pasja. Inna może, może dziwna, może to ani nie urbex1 ani nie czysta fotografia. Może to po prostu chęć bycia sam na sam z czymś, czego już nie ma. Chęć obcowania z historią, niejednokrotnie taką zwykłą, prozaiczną. Może to swoistego rodzaju powołanie, by połączyć nasz świat — realny — z tym przeszłym, minionym, a przez to już nierealnym… Plątamy się niczym szczury, z jednego obskurnego miejsca do drugiego, by przez moment dostrzec w nim to, czego już nikt nie dostrzega. To jest ten moment, ta chwila, kiedy jesteś już „na obiekcie” (najczęściej przebywasz tam nielegalnie) i stoisz Ty oraz ona — ta niby zwykła odrapana ściana, chyląca się ku upadkowi… Na niej, oprócz starych śladów „życia”, są też te zupełnie nowe… Chcielibyśmy wtedy zobaczyć krótki, powiedzmy minutowy flesz historii opowiedzianej przez ten mur. Zobaczyć najważniejsze sceny z jego „życia”… Tyle się tu wydarzyło, tyle widziały te ściany, tyle słyszały… I nic, nie wiemy już nic… Czasem, kiedy dotykasz tych ścian, 1 Urban exploration — eksploracja zazwyczaj niewidocznych lub niedostępnych dla ludzi wytworów cywilizacji (np. pustostanów lub budowli do rozbiórki).
przez moment czujesz jakby chciały Ci „to” opowiedzieć, a później ten chłód… To właśnie to, zobaczyć to nim się zawali, zobaczyć i poczuć to coś. Wchodzisz, widzisz wnętrze. Wyciągasz telefon by „ustrzelić” kolejne zwykłe zdjęcie i nagle rozumiesz to, co chcą powiedzieć Ci te ściany. To trwa moment, chwilę… Skup się i zrób takie zdjęcie, które to opowie… Skup się… Bądź jak ściana… Pstryk i już… Najważniejsze jest bycie ze ścianą sam na sam. Nie sądzicie, że ściana ma ogromną symbolikę? W życiu jest tak, że dochodzicie do tzw. ściany i nie macie już sił, a jej się nie da obejść. „Walicie łbem” w ścianę lecz to nic nie daje… Chociaż, jeśliby walić skutecznie, to z czasem albo ściana nieco się naruszy albo łeb rozleci. Opcji zniechęcenia nie bierzemy tutaj pod uwagę. Czasem wydaje się, że to ściana chce Cię ominąć, zawstydzona, że stała taka właśnie, jaką ją widzisz. Najpierw nie okazuje Ci przyjaźni, stara się bić w Ciebie „łbem”, ale gdy się nie naruszysz — a ona się nie zniechęci (ta opcja również odpada — rzadko się zniechęca), zaprzyjaźnicie się, zrobicie wspólnie niesamowite zdjęcia i ona znów poczuje się świetnie, Ty zaś poczujesz się artystycznie spełniony… I co? I nic. Jutro świat zapomni, Ty pojedziesz po „drugą ścianę”, zaś ściana, niczym czas, pozostanie nie do minięcia. Ścian, czyli mniej lub bardziej prosty beton. Beton z uczuciem. Ale do rzeczy! Nie jesteśmy żadnymi fotografami, co więcej — nawet nie umiemy robić zdjęć… Czasem uda nam się coś „ustrzelić” zwykłym telefonem komórkowym, bo nie mamy w zwyczaju nosić ze sobą sprzętu. Nasze wypady uwieczniamy raczej dla siebie i „do szuflady”, niekiedy w przypływie szaleństwa publikujemy zdjęcia na portalach społecznościowych, jednak nie zawsze mamy na to ochotę i czas (ostatio jest go bardzo mało). Jeśli chcecie zobaczyć coś więcej — zapraszamy Was na małą podróż widzianą naszym „szczurzym” okiem. Tutaj link: www.facebook.com/ratsurbex. [47]