Tomasz Bagnowski
Rosyjskie ataki rakietowe na ukraiñskie centra dowodzenia i infrastrukturê cywiln¹ przeprowadzone na pocz¹tku tygodnia, to drastyczna eskalacja konfliktu. Eskalacja szo kuj¹ca jeœli chodzi o cierpienia zwyk³ych lu dzi, ale nie zaskakuj¹ca, jeœli wzi¹æ pod uwa gê polityczny klincz wokó³ wojny. Zdjêcia pokazuj¹ce ukraiñskie rodziny z p³acz¹cymi dzieæmi, w œrodku dnia uciekaj¹ce z Kijowa w obawie przed kolejnymi bombami, oddaj¹ jedynie namiastkê tego co musz¹ ka¿dego dnia czuæ Ukraiñcy, s³ysz¹c wybuchy i syre ny alarmowe, wzywaj¹ce do schronów zaim prowizowanych na stacjach metra.
W³adimir Putin zarz¹dzi³ ataki na, Kijów, Lwów, Charków i kilka innych miast po tym jak si³y ukraiñskie odbi³y czêœæ zajêtych przez Rosjê terenów i zbombardowa³y new ralgiczny Most Krymski. Prezydent Rosji uzna³ to za zamach terrorystyczny i postano wi³ udowodniæ, ¿e jego reakcja bêdzie ostra. Zostawmy na razie z boku dyskusjê czy Ro sja, która jest przecie¿ agresorem w tej woj nie, ma prawo w ten sposób widzieæ poczyna nia broni¹cej swojego kraju ukraiñskiej armii. Wa¿niejsze wydaje siê to, ¿e konflikt rosyj sko ukraiñski staje siê coraz bardziej nieprze widywalny, a prawdopodobieñstwo tego, ¿e zmieni siê on w otwart¹ konfrontacjê Rosji z NATO, staje siê coraz wiêksze. Dlaczego
fakt, ¿e Rosja zaatakowa³a Ukrainê doprowa dzi³ a¿ do takiej eskalacji? Dlaczego wszyscy, ³¹cznie z prezydentem USA, zaczynaj¹ mó wiæ o „nuklearnym Armagedonie?” Czy na prawdê nie ma innego wyjœcia?
Podstawowym powodem sprawiaj¹cym, ¿e snujemy te czarne scenariusze jest absolutny brak chêci znalezienia rozwi¹zania konfliktu ze strony zakulisowych jego uczestników. Rosja jest oczywiœcie odpowiedzialna za roz poczêcie wojny, ale NATO, a mówi¹c wprost Stany Zjednoczone, które rz¹dz¹ tym paktem, skupiaj¹ siê jedynie na wysy³aniu broni na Ukrainê. O koniecznoœci przerwania wojny, o rozejmie, o planie pokojowym nie mówi w USA prawie nikt.
Indie, Chiny i Turcja (najbardziej politycz nie niezale¿ny cz³onek NATO) po bombardo waniach zarz¹dzonych przez Putina kolejny raz wezwa³y do rozmów. Dlaczego do roz mów nie wzywaj¹ tak¿e USA?
Otó¿ cel Ameryki wydaje siê w tym miej scu rozchodziæ z tym co powinno przyœwie caæ ca³ej spo³ecznoœci miêdzynarodowej (jeœli w ogóle uznajemy, ¿e coœ takiego istnieje), czyli z d¹¿eniem do przerwania wojny. Szef Pentagonu Lloyd Austin ju¿ kilka miesiêcy temu cel Ameryki okreœli³ jednak inaczej. Jest nim: „d¹¿enie do os³abienia Rosji.”
do
Krzysztofem Zacharowem artyst¹
Po covidovej przerwie wznowi³eœ lekcje malarstwa w Centrum Polsko S³owiañskim na Greenpoincie. Kto jest ich adresatem?
Wszyscy. Doroœli i dzieci, których z ró¿nych powodów poci¹ga sztuka. Chc¹ wiedzieæ o niej wiêcej, albo sprawdziæ swoje umiejêtnoœci. Do roœli to najczêœciej osoby, które w przesz³oœci prze¿y³y fascynacjê malarstwem, ale z ró¿nych powodów nie mog³y jej pog³êbiaæ. Teraz kiedy uzyska³y stabilizacjê zawodow¹, finansow¹, ro dzinn¹, s¹ w stanie wygospodarowaæ trochê wol nego czasu, mog¹ do swoich zainteresowañ po wróciæ. S¹ te¿ tacy, którzy kolekcjonuj¹ sztukê, maj¹ swoich ulubionych malarzy i ulubione ob razy. Chc¹ poszerzyæ swoj¹ wiedzê, poznaæ eta py twórczego procesu mistrzów.
A dzieci?
Tu zwykle rodzice zauwa¿aj¹, ¿e dziecko chêtnie maluje, rysuje, zale¿y im ¿eby te umie jêtnoœci w pociechach rozwijaæ. Opiekunowie coraz czêœciej widz¹ zagro¿enia p³yn¹ce ze stro ny technologii, telefonów komórkowych, table tów i staraj¹ siê kierowaæ zainteresowania dzieci w inn¹ stronê. Na naszych zajêciach dzieci ucz¹
wyobraŸni
siê koncentracji, dyscypliny, rozwijaj¹ wyobraŸ niê, wyczucie kolorów, ucz¹ siê kompozycji, ale nic nie dzieje siê na si³ê.
No w³aœnie, wyobraŸnia, dziœ pojêcie tro chê zapomniane...
WyobraŸniê zawsze warto rozwijaæ, bo posze rza nasze postrzeganie œwiata, pog³êbia wra¿li woœæ, dodaje kolorytu codziennoœci. Moim uczniom staram siê uchyliæ drzwi do œwiata wy obraŸni.
Twoi m³odzi uczniowie, to siedmio – trzyna stolatki i ka¿demu co innego w duszy gra. Prawda, artystyczne natury, bez wzglêdu na wiek, to indywidualiœci. Na naszych zajêciach nikt do niczego nie jest przymuszany. Ka¿dy idzie w³asn¹ drog¹ i we w³asnym tempie. Ka¿de dziecko jest inne i wymaga innego podejœcia. Ja ograniczam siê do delikatnej inspiracji.
Wymagaj¹ce zajêcie.
satysfakcjonuj¹ce. Kiedy uczeñ robi po stêpy cieszymy siê razem.
NEW YORK PENNSYLVANIA CONNECTICUT NEW JERSEY MASSACHUSETTS KURIER POLISH WEEKLY MAGAZINE NUMER 1466 (1766) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 15 PAÌDZIERNIKA 2022
Ale
➭ 6 ➭ 9 Z
malarzem i nauczycielem malarstwa rozmawia Zofia K³opotowska. ➭ Czy konieczne jest doœwiadczenie aby – str. 5 ➭ Niepokorna burzliwe ¿ycie Krystyny Skarbek – str. 8 ➭ Zupa ¿ó³wiowa: naprawdê i na niby – str. 15 ➭ Op³yn¹³ Manhattan by pomóc chorym dzieciom – str. 16 ➭ Pañstwo polskie nie ustanie w odzyskiwaniu... – str. 17 ➭ Psia pla¿a wielkich ¿ó³wi – str. 19 PE£NE WYDANIE KURIERA W INTERNECIE: WWW.KURIERPLUS.COM Krzysztof Zacharow – Staram siê nikogo nie ograniczaæ.
Greenpoint.
Jesienne klimaty. Wiêkszoœæ pañstw œwiata, z wyj¹tkiem USA i UE, wzywa do rozmów i zakoñczenia wojny na Ukrainie. Dowód s³aboœci UE Uchylam drzwi
œwiata
F OT . W ERONIKA K WIATKOWSKA
KURIER PLUS 15 PAÌDZIERNIKA 2022 www.kurierplus.com2
Targi Polskich Uczelni w Nowym Jorku
W tych dniach szczególnie zapraszamy m³odzie¿ szkoln¹, osoby rozwa¿aj¹ce pod jêcie w Polsce studiów drugiego stopnia i rodziców. Podczas targów mo¿na bêdzie zapoznaæ siê z ofert¹ edukacyjn¹ 14 najlep szych uczelni medycznych, technicznych oraz uniwersytetów w Polsce, bêd¹ to:
1. Warszawski Uniwersytet Medyczny
2. Uniwersytet Medyczny w Poznaniu
3. Uniwersytet Jagielloñski
4. Uniwersytet Medyczny we Wroc³awiu
5. Uniwersytet Œl¹ski w Katowicach
6. Uniwersytet Rolniczy w Krakowie
7. Akademia Humanistyczno
Ekonomiczna w £odzi
8. Akademia Górniczo Hutnicza w Krakowie
9. Uniwersytet Warszawski
10. Uniwersytet Wroc³awski
11. Politechnika Œl¹ska
12. Collegium Civitas
13. Uniwersytet Kardyna³a Wyszyñskiego w Warszawie
14. Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu
Przy tej okazji warto przypomnieæ, ¿e ka¿da osoba posiadaj¹ca polskie obywatelstwo studiuje w Polsce po pol sku bez ponoszenia op³at.
W przypadku wybrania kierunku wy k³adanego w jêzyku angielskim, studia s¹ p³atne, ale polskie uczelnie oferuj¹ wyso kiej jakoœci studia w bardzo atrakcyjnej ce nie. Rok studiów medycznych kosztuje oko
³o 14.000 USD, stomatologii 15.000 USD, biotechnologii 4000 USD, a informatyki 3000 USD. Koszty utrzymania w Polsce s¹ nadal du¿o ni¿sze, a dyplomy uczelni z Polski – jako kraju cz³onkowskiego Unii Europejskiej – s¹ wysoko cenione w in nych krajach. Studiowanie w Polsce to dobra inwestycja w przysz³oœæ.
Dodatkowym atutem jest mo¿liwoœæ aplikowania do udzia³u w europejskim programie Erasmus+. Wiêkszoœæ uczelni ma podpisane umowy wymiany miêdzy narodowej, które pozwalaj¹ na zdobycie stypendium oraz wyjazd do innego kraju. Jeden semestr lub ca³y rok zajêæ na uczel niach w Berlinie, Amsterdamie, Rzymie albo Barcelonie to wyj¹tkowa okazja nie tylko do zdobycia wiedzy, ale tak¿e do œwiadczenia miêdzynarodowego oraz po znania nowych przyjació³ z ca³ego œwiata.
Polskie uczelnie przygotowa³y pe³n¹ informacjê na temat oferowanych kierun ków i stypendiów. Kandydaci na studia bêd¹ mogli dowiedzieæ siê, jakie doku menty s¹ wymagane przy sk³adaniu apli kacji, jakie s¹ warunki studiowania na kampusie i jakie stypendia oferuj¹ po szczególne uczelnie.
Targi Polskich Uczelni w Nowym Jorku s¹ organizowane przez Narodow¹ Agen cjê Wymiany Akademickiej, Konsulat Generalny Rzeczypospolitej Polskiej w Nowym Jorku oraz Centralê Polskich Szkó³ Dokszta³caj¹cych w Ameryce.
Program wydarzenia: Sobota, 22 paŸdziernika od 16.00 do 20.00 – otwarcie targów. Niedziela, 23 paŸdziernika od 10.00 do 20.00 – zamkniêcie targów.
koncert w Carnegie Hall
W
Tchaikovsky
Selections from
Dyryguje
Gibert
Bielski,
Józef D¹browski, Ma³gorzata Ka³u¿a, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel,
Miekina, Jolanta Szczepkowska,
Odes³oniêcie tablic upamiêtniaj¹cych Tadeusza Koœciuszkê
Ceremonia ods³oniêcia Tablic Pami¹tkowych Tadeusza Koœciuszki na Koœciuszko Bridge odbêdzie siê 15 paŸdziernika. Przygotowuje j¹ biuro gubernatora stanu Nowy Jork Kathy Hochul. Pocz¹tek ceremonii jest pla nowany na godz. 10:00 przy g³ównym filarze – przy k³adce od strony Ma speth.
Od 15 paŸdziernika, dla wszystkich osób przeje¿d¿aj¹cych przez Kosciuszko Bridge, ka¿dy dzieñ – przez kolejne setki lat – bêdzie Dniem Tadeusza Koœciuszki. Most ten znajduj¹cy siê pomiêdzy Green pointem, a Maspeth jest jednym z najwa¿ niejszych i najpopularniejszych mostów w Nowym Jorku. Codziennie przeje¿d¿a przez niego, a czasem stoi w korkach, oko³o 120 tysiêcy samochodów. Od 15 paŸdziernika osoby znajduj¹ce siê w sa mochodach, ale tak¿e spaceruj¹ce i je¿ d¿¹ce rowerami po œcie¿ce dla pieszych bêd¹ mog³y podziwiaæ projekt z³o¿ony z tablic odlanych z br¹zu i poœwiêconych genera³owi Tadeuszowi Koœciuszce. Ta blice te, znajduj¹ce siê na g³ównym pylo nie (filarze) – przy k³adce od strony Ma speth – pozostan¹ tam ju¿ na zawsze, bêd¹ na „dzieñ dobry” i na „dobranoc”, bêda wita³y i ¿egna³y osoby korzystaj¹ce z Ko sciuszko Bridge o ka¿dej porze roku i przez co najmniej kolejne dwa stulecia. Pomimo ogromnych zas³ug podczas Rewolucji Amerykañskiej obecnie nie wiele mo¿emy siê dowiedzieæ o gen. Ta deuszu Koœciuszce, czy to w mediach, czy to szko³ach, czy nawet w muzeach po œwiêconych tej¿e Rewolucji Amerykañ
skiej. Jedyne co Amerykanie wiedz¹ na temat bohatera obojga narodów, to to, ¿e s¹ mosty, ulice, pomniki i szko³y nosz¹ce poœwiêcone komuœ, kto ma trudne do wy mówienia nazwisko.
Projekt nowojorskiej Fundacji Dobra Polska Szko³a, wsparty przez Fundacjê Bêdziem Polakami z Polski, ma to zmie niæ i pokazaæ setkom tysiêcy nowojorczy ków oraz Amerykanów z ca³ych Stanów Zjednoczonych, którzy bêd¹ przeje¿d¿aæ mostem Koœciuszki, a tak¿e tym, którzy zainteresuj¹ siê tym piêknym projektem w internecie, kim by³ genera³ Tadeusz Koœciuszko oraz co zrobi³ dla amerykañ skiej i polskiej historii.
Ten wspania³y projekt którego realizacja zajê³a dwa lata powsta³ przy czêœciowym wsparciu finansowym ze strony Kancelarii Premiera RP. Niestety ostatnie wydarzenia, a szczególnie pandemia i wojna w Ukrainie znacznie podnios³a koszta jego realizacji. Zapraszamy do wsparcia finansowego Ta blic Pami¹tkowych Tadeusza Koœciuszki, które jest niezbêdne do zamkniêcia projektu.
Apelujemy o z³o¿enie donacji na ten wyj¹tkowy projekt:
dobrapolskaszkolafoundation.com/ donacje
www.kurierplus.com KURIER PLUS 15 PAÌDZIERNIKA 2022 3 Zofia Doktorowicz-K³opotowska ki Maria
Andrzej
Weronika Kwiatkowska, Chris
Katarzyna Zió³kowska
Zosia ¯eleska-Bobrowski
John Tapper Zofia Doktorowicz-K³opotowska Adam Mattauszek : 176 Java Street Brooklyn, NY 11222 Pokój numer 10 : (718) 389-3018 (718) 389-0134 : kurier@kurierplus.com : www.kurierplus.com NEW YORK PENNSYLVANIA CONNECTICUT NEW JERSEY MASSACHUSETTS 22 i 23
paŸdziernika w Konsulacie Ge neralnych RP w Nowym Jorku odbêd¹ siê Targi Polskich Uczelni Wy¿szych w Nowym Jorku.
niedzielê, 23 paŸdziernika o godz. 14 w Stern Hall (Carnegie Hall) odbêdzie siê Senior Concert z udzia³em Mieczys³awa Gubernata (skrzypce). W programie: Mendelssohn Ruy Blas Overture Debussy Petite Suite
Violin Concerto Rodgers
Oklahoma
David
➦
Doroczny
Przez modlitwê do zwyciêstwa
W pewnym mieœcie ¿y³ sêdzia, który Boga siê nie ba³ i nie liczy³ siê z ludŸmi. W tym samym mieœcie ¿y³a wdowa, która przychodzi³a do niego z proœb¹; Obroñ mnie przed moim przeciwnikiem. Przez pewien czas nie chcia³; lecz potem rzek³ do siebie: Chocia¿ Boga siê nie bojê ani z ludŸmi nie liczê, to jednak, poniewa¿ naprzykrza mi siê ta wdowa, wezmê j¹ w obronê, ¿eby nie nachodzi³a mnie do koñca i nie zadrêcza³a mnie. I Pan doda³: S³uchajcie, co mówi ten niesprawiedliwy sêdzia. A Bóg, czy¿ nie weŸmie w obronê swo ich wybranych, którzy dniem i noc¹ wo³aj¹ do Niego, i czy bêdzie zwleka³ w ich sprawie? Powiadam wam, ¿e prêdko weŸmie ich w obronê. Czy jednak Syn Cz³owieczy znajdzie wiarê na ziemi, gdy przyjdzie? (£k 18, 2-8)
W tradycji Koœcio³a Katolickiego paŸdziernik poœwiêcony jest modlitwie ró ¿añcowej. Z lat dzieciñstwa pamiêtam niezapomniane nabo¿eñstwa ró¿añcowe w koœciele i wieczorne powroty do domu w gromadzie rówieœników. Ile¿ by³o w tym dzieciêcej radoœci i ekscytacji rze czywistoœci¹, która wype³za³a z ciemno œci. To by³y szczekaj¹ce psy, duchy, które by³y obecne w opowieœciach najstarszych mieszkañców wioski. Wystarczy³a jednak dobra latarka elektryczna, aby odpêdziæ szczekaj¹ce psy i przepêdziæ smug¹ œwia t³a duchy i inne poczwary do nierealnego œwiata.
Oficjalne pocz¹tki paŸdziernikowej modlitwy siêgaj¹ XVII wieku. Otó¿ 7 paŸ dziernika 1571 r. su³tan turecki Selim II, nastêpca Sulejmana Wspania³ego, którego zapewne znamy z popularnego serialu „Wspania³e stulecie”, podobnie jak jego ojciec chcia³ podbiæ chrzeœcijañsk¹ Euro pê, k³ad¹c kres chrzeœcijañstwu.
Na wodach Zatoki Korynckiej niedale ko Lepanto muzu³manie zgromadzili ol brzymi¹ flotê, która znacznie przewy¿sza ³a liczebnoœci¹ flotê chrzeœcijañsk¹. Ów czesny Papie¿ œw. Pius V, gor¹cy czciciel Matki Bo¿ej zdawa³ sobie sprawê z turec kiej przewagi. Na wieœæ o zbli¿aj¹cej siê wojnie ze ³zami w oczach zacz¹³ zanosiæ ¿arliwe modlitwy do Maryi. Dozna³ nie zwyk³ej wizji, po której zarz¹dzi³ wielk¹ b³agaln¹ modlitwê ró¿añcow¹.
¯o³nierze przystêpowali do sakramen tów i przygotowywali siê do bitwy przez trzydniowy post i modlitwê ró¿añcow¹. Has³em do walki by³y s³owa „Królowa Ró¿añca Œwiêtego”, a na sztandarze za wieszono ró¿aniec.
Cud zosta³ wymodlony. Zaledwie po czterech godzinach walki zatopiono szeœæ dziesi¹t galer wroga, zdobyto po³owê okrêtów tureckich, uwolniono dwanaœcie tysiêcy chrzeœcijañskich galerników.
Pius V, œwiadom, komu zawdziêcza cudowne ocalenie Europy, ustanowi³ dzieñ 7 paŸdziernika œwiêtem Matki Bo ¿ej Ró¿añcowej. Od tego czasu paŸdzier nik jest miesi¹cem ró¿añcowym.
Ta wygrana wojna przywodzi na pa miêæ inn¹ wojnê, o której mówi pierwsze czytanie na dzisiejsz¹ niedzielê z Ksiêgi
Wyjœcia. Izraelici walczyli z Amalieki tami, walczyli orê¿em, ale to nie od orê¿a zale¿a³o zwyciêstwo, tylko od modlitwy. W Ksiêdze Wyjœcia czyta my: „Moj¿esz, Aaron i Chur wyszli na szczyt góry. Jak d³ugo Moj¿esz trzy ma³ rêce podniesione do góry, Izrael mia³ przewagê. Gdy zaœ rêce opusz cza³, mia³ przewagê Amalekita. Gdy zdrêtwia³y Moj¿eszowi rêce, wziêli kamieñ i po³o¿yli pod niego, i usiad³ na nim. Aaron zaœ i Chur podparli jego rêce, jeden z tej, a drugi z tamtej stro ny”. Jozue ze swoim wojskiem poko na³ Amalekitów. Wiara Moj¿esza i je go otoczenia oraz pos³uszeñstwo Bogu przechyla szalê zwyciêstwa na korzyœæ ludu izraelskiego. Wzniesione rêce modl¹cego siê Moj¿esza ukazuj¹, ¿e zwyciêstwo ludu Izraela zale¿y bar dziej od pomocy Boga ni¿ od mêstwa walcz¹cych.
Zapewne z wielkim sentymentem wracamy do innego i odmiennego w swej specyfice paŸdziernikowego zwyciêstwa sprzed 44 lat. W oknie pa ³acu watykañskiego pojawi³ siê nowo wy brany papie¿, który powiedzia³ do licznie zgromadzonych wiernych: „Niech bêdzie pochwalony Jezus Chrystus! Najdro¿si Bracia i Siostry! Jesteœmy jeszcze wszy scy pogr¹¿eni w bólu po œmierci naszego umi³owanego papie¿a Jana Paw³a I. I oto najprzewielebniejsi kardyna³owie powo³a li nowego Biskupa Rzymu. Wezwali go z dalekiego kraju… dalekiego, lecz za wsze tak bliskiego przez wspólnotê w wierze i tradycji chrzeœcijañskiej. Oba wia³em siê przyj¹æ ten wybór, ale uczyni ³em to w duchu pos³uszeñstwa wzglêdem naszego Pana Jezusa Chrystusa i z ca³ko wit¹ ufnoœci¹ wzglêdem Jego Matki, Naj œwiêtszej Maryi Panny. Nie wiem, czy po trafiê wyraziæ siê jasno w waszym… na szym jêzyku w³oskim. Je¿eli siê pomylê, to mnie poprawicie. I tak stajê przed wami wszystkimi, aby wyznaæ nasz¹ wspóln¹ wiarê, nasz¹ nadziejê, nasz¹ ufnoœæ pok³a dan¹ w Matce Chrystusa i Koœcio³a”. Tym papie¿em by³ œw. Jan Pawe³ II.
Mia³em wtedy 26 lat i jeden rok ka p³añstwa. By³em wikariuszem w Wojs³a wicach. Któ¿ potrafi opisaæ wzruszenie tamtych chwil i zliczyæ ³zy radoœci. Rado
waliœmy siê wszyscy z tego wyboru, który jawi³ siê jako pewnego rodzaju zwyciê stwo. PóŸniejsze lata pontyfikatu pokaza ³y, ¿e by³o to wspania³e zwyciêstwo, wy modlone zwyciêstwo. T³um zgromadzony na Placu Œw. Piotra modli³ siê tak¿e na ró ¿añcu o wybór dobrego papie¿a na trudne czasy. A my Polacy, chyba z wyj¹tkiem komunistów, wiedz¹c, ¿e na konklawe s¹ polscy kardyna³owie modliliœmy siê nie œmia³o, aby papie¿em zosta³ jeden z nich. Zapewne by³ to owoc modlitwy samego papie¿a. Podejrzewam, ¿e ka¿dy kap³an prosi Boga, aby tak pokierowa³ jego ¿y ciem, aby móg³ jak najowocniej je wyko rzystaæ w s³u¿bie Bogu, Koœcio³owi i lu dziom. W tej modlitwie ró¿aniec by³ za wsze w rêkach papieza. Dobrze wiemy jak owocnie s³u¿y³ Bogu i cz³owiekowi.
Chrystus mówi¹c o skutecznoœci wy trwa³ej modlitwy zadaje na koniec pyta nie: „Czy jednak Syn Cz³owieczy znaj dzie wiarê na ziemi, gdy przyjdzie?” Mo¿na powiedzieæ, ¿e Jezus martwi siê o wiarê swoich uczniów w kontekœcie po wtórnego przyjœcia na ziemiê. Przyjœcia do nas. A ¿e staniemy przed nim twarz¹
w twarz to tylko kwestia szybko mija j¹cego czasu. Ta obawa by³a zawsze aktualna, a szczególnie w dzisiejszych czasach. Jak¿e piêkny przyk³ad takiej wiary daje nam œw. Jan Pawe³ w ocze kiwaniu na przyjœcie Jezusa. Zapewne to odchodzenie do „domu Ojca” wy modli³ przesuwaj¹c w rêku paciorki Ró¿añca. 1X 1995 w Castel Gandolfo powiedzia³: „Ró¿aniec, to moja ulu biona modlitwa! Taka wspania³a mo dlitwa! Wspania³a w jej prostocie i jej g³êbi. W tej modlitwie powtarzamy po wielokroæ s³owa, które Dziewica Ma ryja us³ysza³a od Archanio³a i od swej kuzynki, El¿biety. Na tle s³ów: ‘Zdro waœ Maryja” dusza uzmys³awia sobie zasadnicze wydarzenia z ¿ycia Jezusa Chrystusa… Modlitwa tak prosta i tak bogata. Z g³êbi mojego serca zachê cam wszystkich do jej odmawiania.”
Magdalena Woliñska Ried, znana z w³oskich reporta¿y dla Polskiej Tele wizji napisa³a ciekaw¹ ksi¹¿kê „Zda rzy³o siê w Watykanie. Nieznane hi storie zza Spi¿owej Bramy”, w której s¹ zebrane wypowiedzi ludzi, którzy byli blisko Jana Paw³a II w ostatnich dniach ¿ycia papie¿a. Jeden z nich, Massimiliano mówi: „Najwiêksze wzruszenie wywo³a³a we mnie reakcja doktora Buzzonettiego, który p³aka³ jak dziecko. Przez te wszyst kie lata nie tylko by³ osobistym lekarzem papie¿a, ale te¿ sta³ siê jego prawdziwym przyjacielem. Jego rozpaczliwy p³acz uœwiadomi³ mi jeszcze mocniej, jak wiel k¹ strat¹ by³a œmieræ Jana Paw³a II i jak wielkim by³ on cz³owiekiem. By³ przepe³ niony dobrem, a nade wszystko wiar¹. Mia³ niesamowicie siln¹ wiarê w Boga mo¿e zabrzmi to niewiarygodnie i gór nolotnie, ale dla mnie papie¿ by³ ca³y przenikniêty Bogiem. Kiedy obejmowa ³em go ramionami, by go podtrzymaæ, przenieœæ czy obróciæ, czu³em niewyt³u maczaln¹ moc ducha, coœ wielkiego, nie opisanego, co w nim drzema³o. Czegoœ ta kiego nie doœwiadczy³em nigdy, zbli¿aj¹c siê do ¿adnej innej osoby”.
Zapraszamy na stronê Autora: ryszardkoper.pl
KURIER PLUS 15 PAÌDZIERNIKA 2022 www.kurierplus.com4
❍ Na drogach Prawdy Bo¿ej Ks. Ryszard Koper
Czy konieczne jest doœwiadczenie aby obs³ugiwaæ wózek wid³owy?
Wózki wid³owe s¹ niezbêdne do prze noszenia materia³ów na placach budowy. Jednak s¹ one równie¿ jedn¹ z najczêstszych przyczyn wypadków, które wymagaj¹ za trudnienia prawnika od wypadków z udzia ³em wózka wid³owego. Wózki wid³owe s¹ niebezpieczn¹ maszyn¹ przemys³ow¹, jeœli korzysta siê z nich bez zachowania zasad bezpieczeñstwa. Choæ tego typu wypadki stanowi¹ przyczynê zaledwie 1% wypadków przy pracy, w ich wyniku dochodzi do 10% urazów fizycznych w miejscu pracy. Wed³ug U.S. Bureau of Labor Statistics, w latach 2011-2017 w wypadkach z u¿yciem wóz ków wid³owych ¿ycie straci³o 614 pracowni ków, a ponad 7000 dozna³o obra¿eñ.
Niebezpieczeñstwa zwi¹zane z obs³ug¹ wózka wid³owego
Jedn¹ z g³ównych przyczyn wypadków jest przewrócenie siê wózka wid³owego. Mo¿e to wynikaæ z niew³aœciwego za³a dunku materia³ów, nierównomiernego roz³o¿enia ciê¿aru lub jazdy z nadmiern¹ prêdkoœci¹. Innym czêstym przyk³adem przyczyny wypadku jest uderzenie lub przejechanie pracownika przez wózek wi d³owy. Kolejn¹ przyczyn¹ jest wypadek, w którym operator, który nie zosta³ prze szkolony w zakresie obs³ugi wózka wid³o wego, w coœ wje¿d¿a. Istnieje wiele in nych przyk³adów, ale wszystkie z nich ³¹ czy to, ¿e tym wypadkom mo¿na zapobiec stosuj¹c odpowiednie œrodki ostro¿noœci.
Wyznaczone osoby nadzoruj¹ce, które s¹ na miejscu na co dzieñ, musz¹ dopilnowaæ, by pracownicy za³adowuj¹cy i obs³uguj¹cy wózek wid³owy przeszli odpowiednie szko lenie. Musz¹ oni równie¿ przestrzec pracow ników, by zachowywali bezpieczn¹ odle g³oœæ od wózków wid³owych, gdy s¹ w u¿y
ciu. Jeœli którakolwiek z nadzoruj¹cych osób nie dope³ni swojego obowi¹zku sprawdzenia wózków wid³owych lub ich ³adunków w ce lu upewnienia siê, ¿e s¹ stabilne i dzia³aj¹ prawid³owo, to niefortunnym nastêpstwem tego bêd¹ wypadki.
Nowojorskie prawo dotycz¹ce wypadków z udzia³em wózków wid³owych
W Nowym Jorku pracownik mo¿e po zwaæ w³aœciciela nieruchomoœci lub gene ralnego wykonawcê na podstawie §240 (1) Prawa pracy. Prawo to chroni pracowników przed szkod¹ powsta³¹ w wyniku zadzia³a nia si³y ciê¿koœci na przedmiot lub osobê. Prawo wymaga, aby w³aœciciele budynków i generalni wykonawcy zapewnili sprzêty zabezpieczaj¹ce (na przyk³ad drabiny lub rusztowania), które ochroni¹ pracowników przed urazami zwi¹zanymi z wysokoœci¹. Prawo chroni pracowników, gdy upadn¹ z wysokoœci podczas pracy na nieodpo wiednim sprzêcie zabezpieczaj¹cym, który przyczyni³ siê do ich wypadku.
Ponadto, sekcja 23-9.8 New York State Industrial Code wymaga, aby wózek wid³o wy na placu budowy nie mia³ ³adunku prze kraczaj¹cego jego dopuszczalny udŸwig. Zabronione jest równie¿ u¿ywanie wózka wid³owego na nierównej powierzchni. Ko lejna zasada zabrania poruszania siê wóz kiem wid³owym, gdy za³adowane wid³y s¹ podniesione wy¿ej ni¿ jest to konieczne do ominiêcia przeszkód na ziemi.
Pozew dotycz¹cy urazów zwi¹zanych z wózkami wid³owymi
Jeden przypadek dotycz¹cy wózka wid³o wego pokazuje w jaki sposób operator bez doœwiadczenia mo¿e spowodowaæ powa¿ne obra¿enia u pracownika. Pracownik firmy
handluj¹cej drewnem dozna³ urazu podczas budowy nowego budynku. W tym czasie on i czterej inni wspó³pracownicy usadowili siê z ty³u wózka wid³owego, dzia³aj¹c jako przeciwwaga dla ³adunku blachy aluminio wej. Wózek wid³owy podniós³ blachê z ciê ¿arówki. Po wykonaniu tej czynnoœci ³adu nek sta³ siê niestabilny i wózek przechyli³ siê do przodu. W rezultacie robotnik kata pultowa³ do przodu, wylatuj¹c w powietrze na odleg³oœæ 10 stóp i wyl¹dowa³ na alumi niowej blasze przed wózkiem wid³owym.
W przedmiotowej sprawie s¹d apelacyj ny przyzna³ racjê pokrzywdzonemu robot nikowi. S¹d stwierdzi³, ¿e w³aœciciel budyn ku ponosi winê za obra¿enia robotnika. By ³o to oparte na naruszeniu §240 (1) Prawa pracy. Dowody wykaza³y, ¿e wózek wid³o wy mia³ udŸwig wynosz¹cy 1500 funtów. By³o to zdecydowanie niewystarczaj¹ce, aby podnieœæ ³adunek blach aluminiowych o wadze 2780 funtów, dlatego operator wózka wid³owego nie by³ w stanie kontro lowaæ opadania ³adunku. Spowodowa³o to przewrócenie siê wózka wid³owego i kata pultowanie pracownika. W zwi¹zku z tym s¹d uzna³, ¿e w miejscu pracy wózek wid³o wy u¿ywany by³ jako sprzêt zabezpieczaj¹ cy dla celów ustawy. Dlatego te¿ nie by³ odpowiedni, by móc zapobiec obra¿eniom pracownika z naruszeniem § 240 (1) Prawa pracy. S¹d orzek³, ¿e to w³aœciciel budynku ponosi odpowiedzialnoœæ za obra¿enia od niesione przez robotnika.
Skontaktuj siê z naszymi prawnikami
Ten przypadek pokazuje, jak wa¿ne dla pracowników jest odpowiednie przeszkole nie przed obs³ugiwaniem wózka wid³owe go. Nowy Jork chroni pracowników przed wypadkami wynikaj¹cymi z przewrócenia
Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wy padku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapra szamy do bezp³atnej konsultacji pod nu merem telefonu 212-514-5100, emalio wo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w na szej kancelarii na dolnym Manhattanie.
Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie in ternetowej (www.plattalaw.com) u¿y waj¹c emaila lub czatu, który jest do stêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bê dziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ.
siê wózka wid³owego lub jego lekkomyœl nej obs³ugi. Jeœli przydarzy³ ci siê jakikol wiek wypadek z udzia³em wózka wid³owe go, skontaktuj siê z Kancelari¹ Platta, aby umówiæ siê na bezp³atn¹ konsultacjê. Pod czas konsultacji porozmawiasz z jednym z naszych doœwiadczonych prawników od wypadków budowlanych. Nasi profesjo nalni prawnicy od wypadków z wózkiem wid³owym z Kancelarii Platta podejm¹ nie zbêdne kroki, aby udowodniæ w³aœcicielo wi budynku lub wykonawcy winê z tytu³u naruszenia prawa.
5www.kurierplus.com KURIER PLUS 15 PAÌDZIERNIKA 2022
❍
Kto p³acze po Urbanie?
sowymi z udzia³em dziennikarzy krajo wych i zagranicznych. Wypowiedzi rzecz nika przepe³nione by³y k³amstwami, pó³ prawdami, szyderczymi uwagami pod ad resem przywódców „Solidarnoœci” oraz dzia³aczy opozycji demokratycznej. Z tych powodów zaczêto nazywaæ go „Goebbel sem stanu wojennego”.
Urban zas³u¿y³ siê równie¿ w nagonce na ksiêdza Jerzego Popie³uszkê. Organi zowane przez kap³ana Msze za Ojczyznê nazywa³ „seansami nienawiœci”.
dla m³odych lewicowców – to przede wszystkim ikona dziennikarstwa i satyry, inteligentny bystrzak”.
Natomiast by³y prezydent Aleksander Kwaœniewski zaznaczy³ w swej mowie po¿egnalnej: „Urban nie pozostawi³ niko go obojêtnym, mia³ wrogów i wielbicieli. Nie znosi³ bana³u, nie bêdê mówi³, ¿e by³ wspania³ym dziennikarzem, bo by³. Nie znosi³ hipokryzji”.
*
Decyzj¹ w³adz Warszawy zmar³y w ubie g³ym tygodniu Jerzy Urban zostanie pochowany na pow¹zkowskim cmen tarzu wojskowym. Wiadomoœæ ta spo tka³a siê z ostr¹ krytyk¹ wielu srodo wisk patriotycznych i prawicowych.
W latach 80., jako rzecznik prasowy rz¹ du, Urban by³ twarz¹ re¿imu genera³a Jaru zelskiego. Nie oznacza to jednak, ¿e popiera³ w³adzê komunistyczn¹ przez ca³e ¿ycie. Bê d¹c m³odym dziennikarzem, w latach 19551957 publikowa³ w tygodniku „Po prostu”. Czasopismo by³o bardzo krytycznie nasta wione do autorytarnych rz¹dów i gor¹co po piera³o liberalne przemiany w kraju, szcze gólnie po przewrocie politycznym w paŸ dzierniku 1956 r. Z biegiem czasu tygodnik sta³ siê zbyt niewygodny dla w³adz i zosta³ zlikwidowany pod koniec roku 1957.
Przez szereg lat Urban by³ objêty zaka zem publikacji i pisa³ pod pseudonimami. W „Polityce” i w „¯yciu Gospodarczym” zamieszcza³ swe artyku³y jako Jan Rem. Do piero po dojœciu do w³adzy Edwarda Gierka móg³ w pe³ni rozwin¹æ skrzyd³a. Zosta³ kie rownikiem dzia³u krajowego „Polityki”, a je go felietony cieszy³y siê du¿¹ popularnoœci¹.
W latach 1980-1981 by³ zdecydowa nym krytykiem „Solidarnoœci”. W³aœnie wtedy zosta³ rzecznikiem prasowym rz¹ du. Po wprowadzeniu stanu wojennego Urban zas³yn¹³ swymi konferencjami pra
W roku 1986 zas³yn¹³ oœwiadczeniem o wys³aniu piêciu tysiêcy œpiworów i ko ców dla bezdomnych w Nowym Jorku. W zwi¹zku z tym powsta³ dowcip o og³o szeniu w polskiej prasie: „Zamieniê tapczan w Warszawie na œpiwór w Nowym Jorku”.
Ocena Jerzego Urbana po jego œmierci jest bardzo zró¿nicowana. Œrodowiska le wicowe podkreœlaj¹ jego zdolnoœci dzien nikarskie oraz trafn¹, niekiedy krytyczn¹, ocenê polityczno spo³ecznej rzeczywisto œci w PRL. Konserwatywni publicyœci przypominaj¹ jego kontrowersyjn¹ rolê ja ko rzecznika rz¹dowego w latach 80.
W tygodniku „Sieci” Maciej Walasz czyk pisze: „Dawni towarzysze wspomi naj¹ go z rozrzewnieniem […]. Ale ju¿
Walaszczyk stwierdza równie¿: „Ca³a strategia wojny prowadzonej przez Jerzego Urbana […] polega³a na zrównaniu wszel kich pod³oœci, absurdów i z³a czasów ko munistycznych z okresem, gdy przysz³o Polsce wydobywaæ siê z trudnego dziedzic twa PRL. Urban tego nie u³atwia³, fa³szuj¹c rzeczywistoœæ i specjalizuj¹c siê w atako waniu i niszczeniu ludzi, pl¹taniu prawdy i fa³szu o niedawnej historii, a nawet budo waniu poczucia winy u ofiar tego systemu”.
Po zmianach ustrojowych Urban za³o ¿y³ w roku 1990 tygodnik „Nie”. Czasopi smo wydawane do dzisiaj znane jest z gre sywnych antykatolickich treœci.
Pogrzeb Jerzego Urbana odby³ siê w ubieg³y wtorek i mia³ charakter œwiecki. Uczestniczy³o w nim kilkaset osób, g³ów nie ze œwiata dziennikarstwa i polityki. Przyby³a równie¿ spora grupa protestuj¹ cych, którzy wyra¿ali sprzeciw wobec po chówku Urbana na cmentarzu, gdzie znaj duj¹ siê groby powstañców warszawskich oraz ¿olnierzy roku 1920. Z tego wzglêdu wznoszono okrzyki: „Komuniœci! Pow¹zki dla bohaterów! Precz z komun¹!”.
Przez wiele lat w dyskusjach o Zwi¹z ku Sowieckim lub Rosji zawsze twierdzi ³em, ¿e Rosja to nie tylko Stalin i Putin, lecz równie¿ Puszkin, Lermontow, Oku d¿awa czy Sacharow. Próbowa³em prze konywaæ, ¿e nie nale¿y uto¿samiaæ despo tów z Kremla z narodem rosyjskim. Obec nie nie u¿ywam ju¿ takich argumentów. Wszystko zmieni³o siê 24 lutego.
Zbrodnicz¹ agresjê przeciwko Ukrainie popiera zdecydowana wiêkszoœæ spo³e czeñstwa rosyjskiego. Akty ludobójstwa w Buczy i innych miejscach œwiadcz¹ o tym, ¿e ojczyzna To³stoja i Dostojew skiego wróci³a na stepy azjatyckie. Mo skwa stosuje metody mongolskich tyra nów przejête przez ksi¹¿¹t ruskich w póŸ nym Œredniowieczu.
Sankcje na³o¿one na re¿im Putina doty cz¹ nie tylko gospodarki, finansów i han dlu. Od kilku miesiêcy zamar³a równie¿ wymiana kulturalna miêdzy Rosj¹, a Eu rop¹ i Ameryk¹. Oznacza to, ¿e nale¿¹ce do najlepszych na œwiecie rosyjskie ze spo³y taneczne, orkiestry symfoniczne, so liœci oraz balety nie maj¹ mo¿liwoœci wy stepowania na scenach Berlina, Pary¿a, Nowego Jorku czy Warszawy. Odciêcie rosyjskich artystów od œwiata zachodnie go to równie¿ kolejna zbrodnia Putina.
Czêsto s³ucha³em rosyjskich piosenek, równie¿ tych sowieckich z lat 50. i 60. Mark Bernes by³ dla mnie radzieckim Frankiem Sinatr¹. Od kilku miesiêcy moja kolekcja kilkudziesiêciu rosyjskich p³yt jest nieu¿ywana. Nie mam równie¿ ochoty na ogl¹danie filmów rosyjskich, chocia¿ niektóre z nich znajduj¹ siê na mojej liœcie najlepszych obrazów zrealizowanych w hi storii kinematografii (m. in. „Iwan GroŸny” Eisensteina i „Lec¹ ¿urawie” Kalatazowa). ¯eby nie straciæ kontaktu z jêzykiem Czechowa s³ucham rosyjskich programów Polskiego Radia.
s³aboœci
Ameryka w³¹czy o utrzymanie swojej hegemonii na œwiecie i chce os³a biaæ nie tylko Rosjê, ale tak¿e wszyst kich innych potencjalnych rywali. Wi dzimy to doskonale na przyk³adzie Chin, których dynamiczny rozwój USA staraj¹ siê za wszelk¹ cenê powstrzymaæ. To nie jest jednak cel, który powinna stawiaæ sobie Europa. Dziœ Rosj¹ rz¹dzi Putin, ale nie bêdzie on przecie¿ rz¹dzi³ wiecz nie.
Logika os³abiania Rosji z punktu wi dzenia Europy, a tak¿e Chin, czy Indii, nie ma wiêkszego sensu. Przeciwnie kraje te potrzebuj¹ Rosji i powinny d¹¿yæ do uczynienia z niej rzetelnego partnera, a nie wroga. Rosja, która niezale¿nie od trwaj¹cej teraz wojny ma do rozwi¹zania wa¿ne problemy wewnêtrzne, tak¿e po trzebuje tych pañstw i wspó³pracy miê dzynarodowej. Ta potrzeba mog³aby w tym kraju zwyciê¿yæ, ale Rosja musi uwierzyæ w to, ¿e jest ona mo¿liwa.
W tym miejscu ktoœ móg³by powie dzieæ, ¿e z Rosj¹ próbowano ju¿ po do broci, ale siê nie da³o. Przyszed³ Putin i zacz¹³ odbudowywaæ ZSRR. Tylko czy
to na pewno prawda? Czy czasem czêœæ winy nie le¿y te¿ po stronie Zachodu, któ ry uzna³, ¿e Rosja ju¿ siê nie liczy i zacz¹³ coraz bardziej zapêdzaæ j¹ do k¹ta. Próba w³¹czenia Ukrainy do NATO to jeden z elementów tego zapêdzania.
Stany Zjednoczone maj¹ swoje global ne interesy, ale nie zawsze s¹ one zbie¿ne z tym co le¿y w interesie Europy. Kiedy USA, bez ¿adnego uzasadnionego powo du, w 2003 r. zaatakowa³y Irak, Europa, z wyj¹tkiem Wielkiej Brytanii i szcz¹tko wo niestety tak¿e Polski, do wojny tej siê nie przy³¹czy³a, s³usznie oceniaj¹c, ¿e nie bêdzie to w jej interesie. Tak samo jest te raz. W interesie Europy nie le¿y ani prze d³u¿anie wojny na Ukrainie, ani konflikt z Chinami, do którego zdaje siê d¹¿yæ Ameryka. Unia Europejska powsta³a po to ¿eby Europa by³a silniejszym podmiotem w œwiatowej polityce. Dziœ to myœlenie ca³kiem siê gdzieœ zagubi³o. Dziœ Europa, bez ¿adnej refleksji, wydaje siê brn¹æ w Armagedon. To jest prawdziwy dowód s³aboœci Unii Europejskiej, wa¿niejszy ni¿ wewnêtrzne niesnaski.
Poniedzia³ek
Tydzieñ na kolanie
lem i kochankiem, ¿yj¹cym razem w trój k¹cie z innym synem wielkiego aktora: Czy myœlisz, ¿e to b³ogos³awieñstwo byæ Charlie Chaplinem Juniorem. Ludzie myœl¹, ¿e to jak bajka, jestem synem kró la… Jesteœmy Juniorami, dzieæmi ludzi, którzy nas nigdy nie chcieli
„Blonde” na Netfliksie. W warstwie podstawowej film o Marylin Monroe. Wstrz¹saj¹cy. Naprawdê. Pomijaj¹c Ma rylin, to przypowieœæ o rodzicach, którzy swoimi s³aboœciami, lêkami i chorymi wyobra¿eniami pora¿aj¹ dzieci na ca³e ¿ycie. Ojciec nie chcia³ jej narodzin, mó wi³, ¿e nie kocha jej <matki>. „On Ciê nie chcia³!” wiemy, jak to jest. Prenatalne Z³o, niechêæ. Wzbudzone lêki i strachy… „Nie jestem sierot¹. Mam ojca i mamê. Ojciec obieca³, ¿e przyjedzie wkrótce. Nie jestem sierot¹. On obieca³, ¿e przejedzie”.
A potem wszystko jest na pokaz, wszystko iluzj¹, brakiem domagaj¹cym siê wype³nienia. Pustk¹ z dzieciñstwa… Gdzieœ w g³êbi, na dnie, szukaj¹ uczucia, potrzeby Mi³oœci. Taki dialog filmowej Marylin z Charlie Chaplinem Jr, przyjacie
Ale przynajmniej macie ojców, wie cie kim jesteœcie…
O, wiedzieliœmy, zanim siê urodzili œmy. Ty nie znasz swojego ojca, jesteœ wolna, mo¿esz siebie wymyœleæ…
Problem, ¿e to „wymyœlenie siebie” koñ czy siê jeszcze wiêksz¹ pustk¹ i nicoœci¹. Poza wszystkim, chyba przez przypa dek, Netflix wyprodukowa³ prolajferski film. Tak, film mówi¹cy o tym jak wa¿ne jest ¿ycie… nienarodzonych. Obejrzyjcie sami, warto.
Wtorek
Z dziejów ojkofobii i turbo politycznej poprawnoœci. „Gazeta Wyborcza” ju¿ oburzona inicjatyw¹ Muzeum Pocz¹tków Pañstwa Polskiego, które przygotowa³o koszulki z has³em „Chrobry Tour”. Pla
KURIER PLUS 15 PAÌDZIERNIKA 2022 www.kurierplus.com6
❍
Widziane z Providence Kazimierz Wierzbicki
Jeremi Zaborowski
➭ 1 Dowód
UE
Poparcie Rosjan dla dzia³añ W³adimira Putina zaczyna maleæ.
Kartki
Stale coœ sprawdzam i doczytujê, a mimo to co raz mniej wiem. Topniej¹ pewniki, które by³y moj¹ busol¹ i rozpadaj¹ siê do tychczas wyznawane teo rie. Trzymaj¹c siê staro¿yt nej i chrzeœcijañskiej skali wartoœci, czujê siê coraz czêœciej jak Ostatni Mohi kanin albo jak staroegipska mumia przypadkowo zna leziona podczas wykopa lisk archeologicznych. Ze swoim nawo³ywaniem do równania w górê, sam sobie wydajê siê ju¿ œmiesz ny. I nie mam w nim ¿adnego wsparcia w œrodowiskach, w których obracam siê w Nowym Jorku ani wyrozumie nia dla niego w ojczyŸnie, poza paroma zaprzyjaŸniony mi humanistami i etykami najwy¿szej klasy. Im jestem starszy, tym bli¿sza mi jest normatywna poezja Zbignie wa Herberta – z najlepszego jej okresu – i filozofia jego mistrza – profesora Henryka Elzenberga.
Co robiæ, ¿eby nie byæ dziadersem? Otó¿ nale¿y mó wiæ i pisaæ, ¿e: ka¿dy prawicowiec to oszo³om, znajo moœæ historii to zbêdny balast, zaœ znajomoœæ historii kultury to niedemokratyczne wywy¿szanie siê. Patrio tyzm = ksenofobia i antysemityzm, honor to archaizm. Moralnoœæ = frajerstwo, wiara = fanatyzm. Tradycyj na rodzina to prze¿ytek. Ponadto: jeœli oczekujesz jakiej takiej orientacji w kanonie wielkiej klasyki, to jesteœ wrednym klasist¹. Jeœli mówisz i piszesz „Murzyn” – je steœ rasist¹. Jeœli nie zachwycaj¹ ciê „wyrafinowane” rozbieranki i takie¿ wystêpy „artystyczne” na paradach LGBT – jesteœ homofobem. Jeœli nie przekonuj¹ ciê genderowe teorie o potrzebie zacierania ró¿nic miêdzy p³ciami – jesteœ zacofanym wieœniakiem vel burakiem lub czereœniakiem. Dra¿ni¹ ciê chamskie zachowania i takie¿ odzywki protestuj¹cych feministek i proaborcjo nistek – jesteœ seksist¹ i mizoginem. Nie zachwycasz siê tatua¿ami i nie podziwiasz kolczyków w nosie i na pêp kach – jesteœ rzeczonym dziadersem, który powinien ju¿ jak najszybciej wynieœæ siê z tego œwiata.
Obecne polskie w³adze nieustannie powo³uj¹ siê na chrzeœcijañstwo. „Jesteœmy dzieæmi chrzeœcijañstwa” zapewnia³ premier Mateusz Morawiecki w Madrycie. Piêknie, choæ nieco kontrowersyjnie, bo nie zawsze byli nimi ci, którzy dawali Polsce i Europie to, co najlepsze. Pozwolê sobie te¿ przypomnieæ, ¿e chrzeœcijañstwo to nie tylko rzymski katolicyzm, ale tak¿e m.in. protestan
cówka upamiêtni³a podboje polskiego kró la w popkulturowej formie nawi¹zuj¹cej do tras koncertowych. „Trasa koncertowa s³u¿y dobrej zabawie i nikomu nie szkodzi, a wojna polega na mordowaniu, gwa³ceniu i niewoleniu innych ludzi. Gloryfikowanie wojen – a ju¿ szczególnie podbojów – to ostatnie, czego potrzebujemy – internauci krytykuj¹ nowy wzór koszulek promuj¹ cych Muzeum Pocz¹tków Pañstwa Pol skiego w GnieŸnie – pisz¹ na powa¿nie za troskani redaktorzy „Wyborczej”.
Na zarzuty histeryków odpowiedzia³o Muzeum Pocz¹tków Pañstwa Polskiego: „Mo¿e wiêcej dystansu?”. Da³ te¿ do pie ca na Twitterze publicysta Mi³osz Lodow ski: „Sektê czerskich ludzi znowu uwie ra… #MuzeumPocz¹tkówPañstwaPol skiego nie ustawajcie w wysi³kach – to co robicie jest absolutnie œwietne, z yayem i przymru¿eniem oka #Rewelacja Typy ni¿ej – nie s¹ targetem, jak przez 30 lat ponad po³owa kraju dla nich…” Tak trze ba odpowiadaæ ojkofobom, tak trzeba.
Œroda
No piêknie, wylecia³ w powietrze ka wa³ek Mostu Krymskiego, ³¹cz¹cego Ro sjê z Pó³wyspem Krymskim. Piêkna akcja ukraiñskich s³u¿b (najprawdopodobniej
tyzm, luteranizm, kalwinizm, anglikanizm, prawos³awie i koœcio³y orientalne. Czy uczymy o nich na lekcjach hi storii lub religii? I jeszcze jedno pytanie: skoro jesteœmy dzieæmi chrzeœcijañstwa, to sk¹d w nas a¿ tyle nienawi œci, widocznej np. w obecnej wojnie polsko polskiej?
W parku i pa³acu w warszawskim Wilanowie pod¹ ¿am tropami Stanis³awa Kostki Potockiego, wielkiego intelektualisty, znawcy sztuki, estety, literata, maso na i wspó³twórcy polskiego Oœwiecenia oraz Konstytu cji 3 Maja. Jego postaæ fascynuje mnie niebywale.
³o 1200 szkó³ podstawowych i wiele szkó³ zawodowych. Najbiedniejsi uczniowie otrzymywali od niego buty. Kostka Potocki tworzy³ tak¿e muzea i biblioteki oraz wspó³projektowa³ z Piotrem Aignerem fasady niektó rych warszawskich koœcio³ów i pa³aców. Sam zaprojek towa³ przebudowê Teatru Narodowego przy placu Kra siñskich. By³ równie¿ uzdolnionym felietonist¹, autorem wierszy i poematów satyrycznych oraz recenzji teatral nych. Cenne by³y jego naukowe rozprawy o: jêzyku pol skim, potrzebie æwiczenia siê w ojczystej mowie, sztuce pisania i stylu. Uwieñczeniem tych¿e rozpraw sta³o siê czterotomowe dzie³o „O wymowie i stylu”. Jak przysta ³o na wspó³twórcê ojczystego Oœwiecenia, zwalcza³ sar matyzm, przes¹dy, zacofanie cywilizacyjne i gospodar cze, têpotê umys³ow¹, dewocjê i bezrefleksyjny kleryka lizm. Napisana w roku powieœæ „Podró¿ do Ciemnogrodu” sta³a siê kamieniem obrazy dla zatwardzia³ych przeciw ników reform. Hierarcho wie Koœcio³a zwalczali jej autora tak zawziêcie, ¿e w koñcu uprosili cara Aleksandra I aby zdymi sjonowa³ go ze stanowi ska ministra Wyznañ Re ligijnych i Oœwiecenia Publicznego. Powieœæ, choæ znakomita, posz³a w zapomnienie, pozosta³o natomiast do dzisiaj u¿yte w œlenie „ciemnogród”. Przez 30 lat nie uda³o mi siê na mówiæ „Kuriera Plus” na jej drukowanie w odcinkach. Jest teraz tak bardzo aktualna, ¿e powinna byæ pozycj¹ obowi¹zkow¹ w lekturach nie tylko licealnych.
Ma³o kto wie, ¿e to w³aœnie Stanis³aw Kostka Potocki nada³ pa³acowi i parkowi w Wilanowie obecny kszta³t. To on zgromadzi³ w nim pami¹tki po królu Janie III So bieskim, dodaj¹c do nich dzie³a sztuki z w³asnej kolek cji, pocz¹wszy od waz etruskich, rysunków i obrazów, a skoñczywszy na rzeŸbach w pa³acu i ogrodzie. Ma³o kto te¿ wie, ¿e by³ za³o¿ycielem Uniwersytetu War szawskiego, wspó³za³o¿ycielem Warszawskiego Towa rzystwa Przyjació³ Nauk oraz twórc¹ elementarnego szkolnictwa przeznaczonego dla wszystkich, ³¹cznie z dziewczêtami i innowiercami. Za jego spraw¹ powsta
W Lesie Bielañskim w Warszawie ton¹ w kwiatach i œwiecach kapliczki znajduj¹ce siê przy Akademii Kato lickiej i przy s¹siaduj¹cym z ni¹ Uniwersytecie Kardy na³a Stefana Wyszyñskiego (UKSWordzie). To widome oznaki wiary osób, które tu przychodz¹ lub przyje¿d¿a j¹. Nie tylko z Warszawy. Do lewej œciany przyuczelnia nego koœcio³a kamedu³ów przylega grób Stanis³awa Sta szica. Ilekroæ doñ przychodzê, tylekroæ nie widzê choæ by jednego kwiatka lub znicza. Poza tym, który sam przynoszê.
Ja te¿ czujê siê cz³owiekiem Oœwiecenia, ale nie ka¿ dy to docenia.
od póŸniej jesieni 1944 r. rozpocz¹³ ostrza³ Londynu rakietami V 2, w nadziei na z³a manie woli walki aliantów.
Im wiêcej Putin straszy u¿yciem broni nuklearnej, zniszczeniem Ukrainy, tym bardziej jest zdesperowany. Jego decyzja o ataku na Ukrainê okaza³a siê katastrof¹. Wygubi³ swoje najlepsze jednostki a straty (siêgaj¹ce realistycznie 100 tys. zabitych, rannych i niewoli) oraz nieudana mobiliza cja zaczynaj¹ zagra¿aæ samemu istnieniu jego re¿ymu. St¹d strach i desperacja. Za agresywn¹ propagand¹ (ruscy propagandy œci naœmiewaj¹ siê, ¿e Zachód zamarznie tej zimy bez ruskiego gazu) po cichu Mo skwa wysy³a sygna³y: chcemy negocjo waæ, dajcie nam zachowaæ twarz.
wybuch³a wy³adowana materia³ami wy buchowymi ciê¿arówka). Wielka kom promitacja dla samego cara Putina, który uwa¿a³ zbudowany parê lat temu most za „cud techniki” i imperialnej s³awy Rosji (do tej pory nie by³o po³¹czenia z Matecz k¹). Nie doœæ, ¿e dostawy dla ruskich wojsk wci¹¿ wstrzymane (parê dni po ata ku, po³¹czenie kolejowe dalej nie dzia³a), to psychologiczny efekt – znakomity. Ka capy nie doœæ, ¿e dostaj¹ w ty³ek na wszystkich frontach, to nie s¹ w stanie
uchroniæ swojej imperialnej pere³ki archi tektonicznej.
OdpowiedŸ Putina by³a przewidywalna ostrzela³ ukraiñskie miasta rakietami i dronami. Ale po³owê z nich zestrzelili Ukraiñcy. Tak, zginê³o ze 60 osób, s¹ zniszczenia, ale to przecie¿ akt desperacji i strzelanie z armaty do muchy (ka¿da ra kieta kosztuje miliony, a Ruscy maj¹ ich coraz, coraz mniej i marnuj¹ na propagan dowe strza³y, zamiast zwalczaæ cele mili tarne). To desperacja. Jak Hitlera, który
Mam nadziejê, ¿e Zachód jednak wy trwa w poparciu Ukrainy. Pomimo zimy, wysokich kosztów przetrwania zimnych czasów. Bo Rusek jest Ruskiem – wyko rzysta przerwê w dzia³aniach do wzmoc nienia siê, odbudowania i… ponownego ataku. Znamy ich bardzo dobrze. Znamy te¿, niestety, Zachód – zbyt wygodny i le niwy, aby myœleæ o pokonaniu Putina raz na zawsze. Miejmy nadziejê, ¿e tym ra zem bêdzie inaczej i wiosn¹ zobaczymy Ukrainê zwyciêsk¹.
z przemijania Andrzej Józef D¹browski 7www.kurierplus.com KURIER PLUS 15 PAÌDZIERNIKA 2022
❍
❍
Zniszczenia na Moœcie Krymskim.
Stanis³aw Kostka Potocki. Malowa³ Marcello Bacciarelli. Muzeum Narodowe w Lublinie.
Niepokorna - burzliwe ¿ycie Krystyny Skarbek
Krystyna Skarbek to jedna z najbar dziej tajemniczych kobiet XX w.
Urodzi³a siê 1 maja 1908 r. w Trzepni cy, w rodzinnym maj¹tku. Jej ojciec – Je rzy Skarbek – uchodzi³ za hrabiego utra cjusza. Matka – Stefania, z domu Goldfe der, pochodzi³a z zamo¿nej rodziny ¿y dowskich bankierów.
Od wczesnej m³odoœci Krystyna jeŸdzi ³a konno, uprawia³a wspinaczkê górsk¹ i jeŸdzi³a doskonale na nartach. W 1930 r. og³oszono j¹ vice miss Polonia z tytu³em „Gwiazda Piêknoœci”. Prowadzi³a bogate ¿ycie towarzyskie, czasami wrêcz awan turnicze. Mê¿czyzn zmienia³a jak rêka wiczki. W 1933 r. przez szeœæ miesiêcy by³a ¿on¹ pabianickiego przemys³owca Gustawa Gettlicha. W 1938 r. wysz³a za m¹¿ za podró¿nika i autora powieœci, a tak¿e dyplomatê i szpiega – Jerzego Gi ¿yckiego, ale po roku by³a ju¿ z nim w se paracji. W miêdzyczasie mia³a wielu ko chanków. Wszyscy znali Krystynê Skar bek a ona zna³a wszystkich. Czy taka oso ba nadawa³a siê na szpiega? Do tego na brytyjskiego agenta? Historia wykaza³a, ¿e nadawa³a siê do tej pracy doskonale, staj¹c siê ulubion¹ agentk¹ Churchilla.
Kiedy wybuch³a II Wojna Œwiatowa Krystyna Skarbek by³a w Kenii, gdzie jej m¹¿ pracowa³ jako dyplomata. Na wieœæ o ataku Niemiec na Polskê przyp³ynê³a do Francji pierwszym statkiem z Afryki. Do tar³a tam kiedy Polska ju¿ upad³a. Dla Krystyny ta wojna nie by³a jednak jeszcze skoñczona. Chcia³a walczyæ!
W Anglii, gdzie przebywa³a, nie po wsta³ jeszcze ani polski rz¹d ani polskie si³y zbrojne, ale ona by³a niecierpliwa. Wtargnê³a do siedziby brytyjskiego wy wiadu i zarz¹da³a aby przyjêto j¹ do pracy jako agentkê! Anglicy byli w szoku. Kry styna Skarbek by³a cudzoziemk¹, a do te go kobiet¹! Pomóg³ jej naturalny wdziêk i szerokie kontakty. Po tygodniu zosta³a przyjêta – wys³ano j¹ do Budapesztu. To stamt¹d jako kurierka, przedziera³a siê przez Tatry z przesy³kami dla polskiego ruchu oporu. Z Polski wywozi³a informa cje, kody radiowe i mikrofilmy. Bêd¹c w Polsce, próbowa³a przekonaæ swoj¹ matkê – Stefaniê – aby ucieka³a z kraju. Matka nie chcia³a o tym s³yszeæ. Mówi³a, ¿e jest arystokratk¹, przesz³a na katoli cyzm i przesta³a byæ ¿ydówk¹, a wiêc nic jej nie grozi. Aresztowano j¹ w 1942 r i zabrano na Pawiak, gdzie s³uch po niej zagin¹³. To zapewne po matce Krystyna odziedziczy³a upór.
Krystyna Skarbek by³a przede wszyst kim ¿arliw¹, polsk¹ patriotk¹. ¯y³a mocno i zach³annie i nie cofa³a siê przed niczym.
Uwielbia³a adrenalinê i przygody, a przede wszystkim poczucie wolnoœci i niezale¿ noœci. Walcz¹c o wolnoœæ Polski walczy³a tak¿e o wolnoœæ dla samej siebie. Z pew noœci¹ by³a piêkn¹ kobiet¹, ale jej uroda nie by³a olœniewaj¹ca. Mimo to mê¿czyŸni szaleli na jej punkcie. Nawet jeœli w koñcu ich porzuca³a, pozostawali wobec niej lo jalni. Po jej œmierci zawi¹zali ekscentrycz ne stowarzyszenie milczenia, którego ce lem by³a ochrona jej dobrego imienia.
Prawdziwe piêkno Krystyny Skarbek kry³o siê jednak w jej wnêtrzu i w jej cha rakterze. W swoich czasach by³a kobiet¹ niezwyk³¹ i wyj¹tkow¹. By³a odwa¿na do szaleñstwa. Odda³aby ¿ycie za sprawê, w któr¹ wierzy³a. Mê¿czyŸni nie byli przyzwyczajeni do takich kobiet, dlatego j¹ szanowali.
Towarzyszem ¿ycia Krystyny by³ zna ny jej od dzieciñstwa Andrzej Kowerski.
Przed wojn¹, podczas polowania w jego rodzinnej posiad³oœci, przyjaciel postrzeli³ go w nogê, któr¹ ostatecznie musiano am putowaæ do kolana. Nie powstrzyma³o go to od udzia³u w walce. W 1939 r. Kower ski s³u¿y³ w brygadzie zmechanizowanej genera³a Maczka i walczy³ w bitwie pan cernej pod Tomaszowem Mazowieckim.
To tam jego czo³g przewróci³ siê i go przygniót³. Widz¹cy to ¿o³nierz zacz¹³ wo³aæ sanitariuszy, ale Kowerski odpar³: „Idioto! Nie lekarza mi trzeba, a kowala!” Okaza³o siê, ¿e czo³g przygniót³ tylko je go protezê. Kowerski zosta³ odznaczony orderem Virtuti Militari i wraz z brygad¹ przedosta³ siê na Wêgry, gdzie zosta³ in ternowany. Ukrad³ niemieckiemu oficero wi samochód, którym nie tylko uciek³ z obozu, ale wielokrotnie wywozi³ nim uciekaj¹cych stamt¹d polskich ¿o³nierzy. On sam pozosta³ w Budapeszcie i tam w barze spotka³ Krystynê Skarbek. Opo wiedzia³ jej swoje przygody i od tej pory byli ju¿ nieroz³¹czni.
Kowerski tak jak Krystyna by³ niespo kojnym duchem. Nie chcia³ opuœciæ Bu dapesztu mimo, ¿e szuka³o go Gestapo. W koñcu Niemcy wpadli na ich trop. Kry styna mog³a uciec i nie daæ siê z³apaæ, ale mikrofilmy na które czeka³a spóŸnia³y siê, a ona nie chcia³a wracaæ do Anglii z pu stymi rêkami. Gestapo w koñcu areszto wa³o dwójkê Polaków. Ona zd¹¿y³a na rzuciæ na siebie jedynie szlafrok, a An drzej wzi¹³ ze sob¹ sztuczn¹ nogê. Zabra no ich na osobne przes³uchania. Andrzej by³ bity, ale martwi³ siê g³ównie o Krysty nê. Ona tymczasem wpad³a na dosyæ ma kabryczny, ale oryginalny pomys³. Pogry
z³a swój w³asny jêzyk do krwi i kiedy kaszla³a wygl¹da³o to tak, jakby mia³a krwotok z ust. Przywo³any lekarz uzna³, ¿e to objawy gruŸlicy, której Niemcy pa nicznie siê bali. Natychmiast wyrzucili j¹ z budynku Gestapo, wprost na ulicê, a po chwili wyrzucili tam tak¿e Andrzeja, uznaj¹c, ¿e jako jej kochanek on tak¿e jest zara¿ony. Nie ma w¹tpliwoœci, ¿e Krysty na uratowa³a im obojgu ¿ycie. Musieli jednak jak najszybciej opuœciæ Budapeszt.
Krystyna szczêœliwie przejê³a d³ugo oczekiwane mikrofilmy z Polski i jako francuska dziennikarka Christine Granvil le ruszy³a najpierw do Jugos³awii, a po tem do Bu³garii, gdzie przekaza³a materia ³y Anglikom. Okaza³o siê, ¿e informacje na mikrofilmie by³y wyj¹tkowej wagi. By³a to dokumentacja koncentracji nie mieckich si³ na granicy z Rosj¹. Mikro film wyl¹dowa³ na biurku Churchilla, któ ry szybko zda³ sobie sprawê, ¿e ta infor macja mo¿e zmieniæ losy wojny. Chur chill przekaza³ j¹ Stalinowi, ale ten ¿y³ wówczas w wielkiej za¿y³oœci z Hitlerem i nie da³ Churchillowi wiary. Wkrótce mia³ siê przekonaæ jak bardzo siê myli³.
Krystyny Skarbek za to, co zrobi³a ni gdy nie nagrodzono. Zawiedli j¹ nie tylko Brytyjczycy, ale i Polacy. W 1941 r. do tar³a do Kairu, który by³ kontrolowany przez Wielk¹ Brytaniê, ale tam wykluczo no j¹ z szeregów angielskiego wywiadu. To Polacy przes³ali Anglikom informacje, ¿e Krystyna Skarbek jest podwójn¹ agent k¹. Krystyna wspó³pracowa³a z organiza
cj¹ „Muszkieterów”, Stefana Witkowskie go, która by³a konkurencj¹ dla Armii Kra jowej i dzia³a³a niezale¿nie. Mikrofilm, który przekaza³a Anglikom pochodzi³ w³aœnie od „Muszkieterów”. Wszystko wyjaœni³o siê po napaœci Niemców na Zwi¹zek Sowiecki. Przekazane przez Kry stynê Skarbek informacje okaza³y siê prawdziwe i gdyby by³a podwójn¹ agent k¹, to nigdy nie przekaza³aby tego filmu.
W 1944 r. Krystyna Skarbek zosta³a zrzucona na spadochronie w po³udniowej Francji, za liniami wroga. Pracowa³a jako kurier dla brytyjskiego szefostwa operacji specjalnych, wspieraj¹cych francuski ruch oporu. Jej dowódca – Francis Cammaerts – zosta³ aresztowany wraz z dwoma wspó³pracownikami przez gestapo. Kry styna b³aga³a francuskich partyzantów aby spróbowali odbiæ tych ludzi z wiêzienia. Ci jednak odmówili, uznaj¹c to za misjê samobójcz¹. W tej sytuacji Krystyna wy ruszy³a sama, uzbrojona jedynie w swoj¹ odwagê, determinacjê i… kobiecy wdziêk. Na miejscu zarz¹da³a rozmowy z szefem Gestapo, który planowal egzekucjê aresz towanych agentów. Krystyna opowiedzia ³a o tym, co mu grozi jeœli wyda rozkaz rozstrzelania angielskich szpiegów. Z jej opowieœci wynika³o, ¿e nacieraj¹cy Alian ci szykuj¹ krwawy odwet w przypadku, gdy ich uwiêzionym ludziom przydarzy siê coœ z³ego. Pokaza³a mu kryszta³y i po wiedzia³a mu, ¿e s³u¿¹ do bezprzewodo wej komunikacji. Powiedzia³a tak¿e, ¿e jest siostrzenic¹ brytyjskiego marsza³ka Montgomery’ego, mimo, ¿e mówi³a po angielsku z silnym francuskim akcentem. Gestapowiec s³ucha³ w milczeniu, a jego rêce w pewnym momencie zaczê³y dr¿eæ tak mocno, ¿e rozla³ kawê. Krystyna Skar bek by³a tak przekonywuj¹c¹, ¿e szef Ge stapo w koñcu zgodzi³ siê uwolniæ wiêŸ niów i wraz z Krystyn¹ kaza³ ich odwieŸæ w bezpieczne miejsce.
Wybuch Powstania Warszawskiego zasta³ j¹ we W³oszech. Chcia³a wróciæ do Warszawy i walczyæ. Brytyjczycy jednak wstrzymali loty nad walcz¹c¹ stolicê Pol ski. Sfrustrowana Krystyna zaczê³a wpa daæ w depresjê. Powstanie w koñcu upa d³o, a do Polski weszli Sowieci.
Krystyna ju¿ nigdy nie mia³a wróciæ do swojej ojczyzny. Po wojnie zosta³a zde mobilizowana, bo podobnie jak dziesi¹tki tysiêcy innych Polaków walcz¹cych po stronie Anglii, przesta³a byæ Churchillowi potrzebna. By³o to dla przelewaj¹cych krew za Angliê Polaków ogromne upoko rzenie. Nie mogli wróciæ do Polski, bo tam czeka³a ich œmieræ z r¹k stalinowców. Krystyna dosta³a osobiste podziêkowa nie od Churchilla i sto funtów na drogê. To wszystko. Tak¹ wartoœæ mia³a wdziêcznoœæ Anglii. Aby przetrwaæ Krystyna Skarbek zatrudnia³a siê jako pokojówka, telefonist ka albo sprzedawczyni w domu handlo wym „Harrods”.
Zosta³a zamordowana 15 czerwca 1952 r. w hotelu „Shelbourne”, gdzie mieszka³a. Morderca zada³ jej no¿em cios prosto w serce. Oficjalnie by³a to zbrodnia w afekcie, bo morderca by³ cz³owiekiem niestabilnym psychicznie, zakochanym w Krystynie. Nie wszystko jest jednak jasne w tej zbrodni i byæ mo¿e kryje siê za tym coœ wiêcej. Niektórzy uwa¿aj¹, ¿e wiedzia³a ona zbyt du¿o o okolicznoœciach œmierci genera³a Sikorskiego. Jej partner – Andrzej Kowerski – zmar³ w 1988 r i na jego ¿ycze nie, jego prochy spoczê³y w grobowcu Kry styny Skarbek. Ona sama nie ba³a siê œmierci. Mówi³a, ¿e: tchórz umiera wiele razy, a cz³owiek odwa¿ny tylko raz.
KURIER PLUS 15 PAÌDZIERNIKA 2022 www.kurierplus.com8
Krystyna Skarbek
Krystyna Skarbek i Andrzej Kowerski
Krystyna Skarbek i francuscy partyzanci
Uchylam drzwi do œwiata wyobraŸni
Jak udaje siê praca z dzieæmi i doros³ymi równoczeœnie?
Po pierwsze mamy przestronne studio, du¿o œwiat³a i du¿o miejsca. Po drugie grupy s¹ ma³e, bez trudu jestem w stanie poœwiêciæ uwagê ka¿demu uczniowi. Po trzecie obec noœæ doros³ych, ich koncentracja, skupienie, dobrze wp³ywaj¹ na dzieci. Zawi¹zuj¹ siê nitki porozumienia, sympatii, powstaj¹ nowe pomys³y artystycznych rozwi¹zañ...
Czy na swoich zajêciach preferujesz jakieœ techniki?
Staram siê nikogo nie ograniczaæ. Pa nuje pe³na dowolnoœæ. Jedni maluj¹ akwa relami, inni olejami, jeszcze inni akryla mi. W u¿yciu jest te¿ kredka, o³ówek, fla master, a tak¿e modelina do ma³ych form rze¿biarskich. Ale uczniowie materia³y ar tystyczne musz¹ przynosiæ ze sob¹. My zapewniamy sztalugi, choæ niektórzy wol¹ pracowaæ po prostu na sto³ach.
To ju¿ szósty rok Twoich lekcji malarstwa w CPS.
Sam nie wiem kiedy to zlecia³o, ale ma larstwa uczê ju¿ od bardzo dawna.
Dodajmy, ¿e robisz to na znakomi tych nowojorskich uczelniach. Jesteœ adiunktem w Pratt Institute, uczy³eœ malarstwa i ilustracji w Parson School of Design, a tak¿e w Cooper Union. Doœwiadczenia Ci nie brakuje.
To prawda. Dla pe³ni obrazu dopowiem, ¿e mam oœmioletni¹ córkê z któr¹ du¿o ra zem rysujemy. To wymagaj¹ca uczennica, która pomog³a mi zrozumieæ potrzeby i oczekiwania moich ma³ych studentów.
Czytelników bêd¹ interesowa³y szcze gó³y „techniczne”. Jak czêsto prowa dzisz zajêcia?
Raz w tygodniu, po trzy godziny, przez osiem tygodni. Po tym okresie oczywiœcie kontynuujemy zajêcia. Najlepiej kontaktowaæ siê ze mn¹ telefonicznie (917) 991.1879, wszystko dok³adnie wyt³umaczê.
Pozostaje mi ¿yczyæ Ci ciekawych i in spiruj¹cych uczniów. Dziêkujê.
9www.kurierplus.com KURIER PLUS 15 PAÌDZIERNIKA 2022
FOT. ZOSIA ZELESKA BOBROWSKI
➭ 1
30 lat temu Rosjanie ujawnili najwa¿niejszy dokument
Zbrodni Katyñskiej
14 paŸdziernika 1992 r. Rosja przeka za³a Polsce archiwalia obarczaj¹ce odpowiedzialnoœci¹ za Zbrodniê Katyñsk¹ przywódców ZSRS z Józefem Stalinem na czele. Wœród dokumen tów by³ rozkaz z 5 marca 1940 r. na mocy którego NKWD zamordowa³o blisko 22 tys. Polaków.
Minê³y 82 lata od dokonania mordu na wziêtych do niewoli radzieckiej polskich jeñcach – oficerach, policjantach i urzêd nikach II Rzeczypospolitej, nazywanego Zbrodni¹ Katyñsk¹. Zosta³a ona dokonana na obywatelach pañstwa, które nie by³o nawet w stanie wojny ze Zwi¹zkiem Ra dzieckim i dlatego stanowi najbardziej zbrodniczy i nieludzki przyk³ad kontynu acji zniszczenia znacznej czêœci elit II Rze czypospolitej w czasie II wojny œwiato wej, wczeœniej zapocz¹tkowanej przez hi tlerowskiego okupanta, który dokona³ agresji na Polskê 1 wrzeœnia 1939 r.
Decyzja o wymordowaniu polskich jeñców wojennych z obozów w Koziel sku, Starobielsku i Ostaszkowie oraz Po laków przetrzymywanych w wiêzieniach NKWD na obszarze przedwojennych wschodnich województw Rzeczypospoli tej zapad³a na najwy¿szym szczeblu so wieckich w³adz. Podjê³o j¹ 5 marca 1940 r.
Biuro Polityczne KC Wszechzwi¹zkowej Partii Komunistycznej (bolszewików)
WKP (b) na podstawie pisma, które lu dowy komisarz spraw wewnêtrznych £awrientij Beria skierowa³ do Stalina.
Szef NKWD pisz¹c w nim, ¿e wszyscy wymienieni Polacy „s¹ zatwardzia³ymi, nierokuj¹cymi poprawy wrogami w³adzy sowieckiej”, wnioskowa³ o rozpatrzenie ich spraw w trybie specjalnym, „z zasto sowaniem wobec nich najwy¿szego wy miaru kary – rozstrzelanie”. Dodawa³, ¿e sprawy nale¿y rozpatrzyæ bez wzywania
aresztowanych i bez przedstawiania za rzutów, decyzji o zakoñczeniu œledztwa i aktu oskar¿enia. Formalnie wyroki mia³y byæ wydawane przez Kolegium Specjalne NKWD, w sk³adzie: Iwan Basztakow, Bogdan Kobu³ow i Wsiewo³od Mierku ³ow. Powy¿sze wnioski przedstawione przez Beriê zosta³y w ca³oœci przyjête.
Po trwaj¹cych miesi¹c przygotowa niach, 3 kwietnia 1940 r. rozpoczêto li kwidacjê obozu w Kozielsku, a dwa dni póŸniej obozów w Starobielsku i Ostasz kowie. Przez nastêpnych szeœæ tygodni Polacy wywo¿eni byli z obozów grupami do miejsc kaŸni.
11 kwietnia 1943 r. niemiecka agencja Transocean poinformowa³a o ujawnieniu przez Niemców masowych mogi³ w Lesie Katyñskim. Polskie ofiary sowieckich mordów zidentyfikowano po dokumen
tach, jakie przy nich pozostawiono. Do mordu nie przyzna³ siê ZSRS, który dwa tygodnie póŸniej zerwa³ stosunki dyplo matyczne z Rz¹dem RP w Londynie.
21 kwietnia 1943 r. Stalin wys³a³ tajne i jednobrzmi¹ce depesze do prezydenta Roosevelta i premiera Churchilla, w któ rych zarzuca³ rz¹dowi gen. Sikorskiego prowadzenie w zmowie z Hitlerem wro giej kampanii przeciwko Zwi¹zkowi So wieckiemu. „Wszystkie te okolicznoœci –pisa³ Stalin – zmuszaj¹ Zwi¹zek Sowiecki do stwierdzenia, ¿e obecny rz¹d polski faktycznie zerwa³ sojusznicze stosunki z ZSRS i zaj¹³ pozycjê wroga wobec Zwi¹zku Sowieckiego”. Formalne zerwa nie stosunków dyplomatycznych przez Moskwê z polskim rz¹dem na uchodŸ stwie nast¹pi³o w nocy z 25 na 26 kwiet nia 1943 r. By³ to pierwszy krok sowiec kiego dyktatora w kierunku stworzenia w³asnej marionetkowej ekipy do rz¹dze nia Polsk¹. „W czasie gdy narody Zwi¹zku Radzieckiego, przelewaj¹c krew w ciê¿ kiej walce z Niemcami hitlerowskimi, wy tê¿aj¹ wszystkie si³y w celu rozgromienia wroga narodów rosyjskiego i polskiego i innych mi³uj¹cych pokój krajów demo kratycznych – rz¹d polski, id¹c na rêkê ty ranii Hitlera, zadaje Zwi¹zkowi Radziec kiemu zdradziecki cios” – napisali Sowieci w nocie z 25 kwietnia do polskich w³adz.
W sprawie katyñskiej Polacy nie uzy skali wsparcia ze strony przywódców mo carstw zachodnich, którzy w imiê trwa³o œci sojuszu ze Stalinem, okazywali mu po moc w ukrywaniu prawdy o tej zbrodni.
We wrzeœniu 1943 r. do Katynia przy by³a grupa œledczych NKWD, w celu przy gotowania materia³ów potrzebnych dla przysz³ej komisji, która zajê³aby siê zbada niem zbrodni katyñskiej. Ju¿ wówczas So wieci przyst¹pili do fa³szowania dowodów. Podrzucali spreparowane dokumenty, za czêli likwidowaæ niewygodnych œwiadków i przygotowywali ludzi, którzy mieli sk³a
daæ fa³szywe zeznania. Wnioski ze swoich „prac” zawarli w dokumencie „Informacja w sprawie dochodzenia wstêpnego w tak zwanej sprawie katyñskiej”.
13 stycznia 1944 r. Biuro Polityczne KC WKP (b) powo³a³o do zbadania zbrodni katyñskiej specjaln¹ komisjê œled cz¹. Przewodnicz¹cym Komisji by³ Niko ³aj Burdenko, cz³onek Akademii Nauk ZSRS. Prace komisji od pocz¹tku stawia ³y pod znakiem zapytania jej wiarygod noœæ. Ca³e postêpowanie by³o starannie wyre¿yserowane przez Stalina i jego lu dzi. Celem by³o udowodnienie, ¿e zbrod nia katyñska zosta³a pope³niona przez Niemców. Ju¿ oficjalna nazwa: „Specjal na komisja ds. ustalenia i przeprowadze nia œledztwa okolicznoœci rozstrzelania w lesie katyñskim polskich jeñców wojen nych przez niemiecko faszystowskich na jeŸdŸców” – zawiera³a tezê, która wskazy wa³a, jakie bêd¹ rezultaty jej dzia³ania.
Komisja Burdenki pracowa³a w Katy niu krótko, od 13 do 24 stycznia 1944 r. Przeprowadzono kilka ekshumacji, obej rzano miejsca grzebania zw³ok i rozma wiano ze œwiadkami. Znaleziono tak¿e sfa³szowane dowody podrzucone przez NKWD. Ju¿ 26 stycznia komisja przed stawi³a raport koñcowy. Wskazywano w nim, ¿e wy³¹czn¹ winê za wymordowa nie tysiêcy Polaków w Lesie Katyñskim ponosz¹ Niemcy. Jednoczeœnie podano fa³szyw¹ liczbê ofiar, szacuj¹c iloœæ zabi tych na 11 tysiêcy.
W lipcu 1946 r., podczas procesu przed Miêdzynarodowym Trybuna³em Wojsko wym w Norymberdze, sowieccy oskar¿y ciele nadal uparcie utrzymywali, ¿e winê za zamordowanie polskich oficerów, pra cuj¹cych – jak twierdzili – wiosn¹ 1941 r. przy budowie dróg i umieszczonych w trzech obozach ko³o Smoleñska, ponosi sztab niemieckiego 537 batalionu robo czego. Wed³ug nich zbrodni mieli doko naæ Niemcy we wrzeœniu 1941 r.
Nowy Jork Nr 296 15 paŸdziernika 2022
Widok z lotu ptaka na las katyñski po odkryciu masowych grobów polskich oficerów, 1943 r.
Podczas wizyty
prezydenta Wojciecha
Jaruzelskiego
13 IV 1990 r. w
Moskwie
przywódca Zwi¹zku So wieckiego przekaza³ stronie polskiej kopie wyselekcjonowanych dokumentów na
temat
Zbrodni Katyñ skiej. Na zdjêciu: Wojciech Jaruzelski i Michai³ Gorbaczow.
Zwi¹zek Sowiecki nie przyznawa³ siê do odpowiedzialnoœci za dokonanie zbrodni katyñskiej przez ca³y okres swego istnienia. O Katyniu nie by³o wolno mówiæ, nie uczo no o tym w szko³ach, a ludzie dowiadywali o tej zbrodni w tajemnicy, od starszych. W Rosji by³o wolno o tym mówiæ po 1990 roku, choæ i wówczas niezbyt g³oœno.
K³amstwo katyñskie by³o jednym z mi tów za³o¿ycielskich PRL. W³adze komuni styczne konsekwentnie wymazywa³y pa miêæ o wydarzeniach z wiosny 1940 r. Do 1975 r. has³o „Katyñ” w encyklopediach czy innych pracach starano siê ca³kowicie pomijaæ, bo Gomu³ka uzna³, ¿e lepiej nie pisaæ nic, ni¿ k³amaæ, natomiast od stycz nia 1975 r. nakazywano podawaæ informa cjê, ¿e zbrodnia by³a dzie³em Niemców. Wielu Polaków o Katyniu us³ysza³o po raz pierwszy dopiero po 1989 roku.
Szansa na ujawnienie ca³ej prawdy o mordzie katyñskim pojawi³a siê w okresie pierestrojki Michai³a Gorbaczowa. Coraz liczniejsze grupy obroñców praw cz³owieka upomina³y siê o pamiêæ i wyjaœnienie lo sów milionów zamordowanych w czasach stalinowskich. Tematy te, do tego momentu ca³kowicie zakazane lub zak³amane, czêsto pojawia³y siê równie¿ w oficjalnej prasie i mediach, tak¿e w mediach PRL. Wœród nich najwa¿niejsza by³a sprawa zbrodni ka tyñskiej. Powo³ana w 1987 r. mieszana pol sko sowiecka komisja historyków partyj nych do wyjaœnienia „bia³ych plam” ju¿ na pocz¹tku funkcjonowania podjê³a dyskusjê nad dokumentami dotycz¹cymi Katynia. Polscy historycy stwierdzili, ¿e jedynie ujawnienie wszystkich posiadanych przez Sowietów dokumentów mo¿e zaprzeczyæ wersji wypadków przedstawionych w ra porcie Burdenki z 1944 r. lub j¹ potwier dziæ. W kwietniu 1988 r., w trakcie za mkniêtego wyk³adu w Urzêdzie Rady Mi nistrów, zasiadaj¹cy w komisji prof. Cze s³aw Madajczyk jednoznacznie odrzuci³ wersjê o niemieckiej odpowiedzialnoœci za zbrodniê. W lutym i marcu 1989 r. w czaso piœmie „Odrodzenie” opublikowano wnio ski polskich historyków zasiadaj¹cych w komisji ds. bia³ych plam. Kilka tygodni póŸniej, w kwietniu 1989 r., delegacja Rady Ochrony Pamiêci Walk i Mêczeñstwa z jej przewodnicz¹cym gen. dyw. pil. Romanem Paszkowskim wraz z grup¹ rodzin ofiar mordu pobra³a w Katyniu urnê z ziemi¹, któr¹ 18 kwietnia 1989 r. uroczyœcie z³o¿o no w Grobie Nieznanego ¯o³nierza oraz w Dolince Katyñskiej na Cmentarzu Woj skowym na Pow¹zkach.
Wiosn¹ 1989 r. k³amstwo katyñskie w PRL przesta³o obowi¹zywaæ. W oficjal nym obiegu ukaza³y siê pierwsze publika cje podsumowuj¹ce dotychczasowy stan wiedzy o mordzie. W mediach wci¹¿ jed nak zachowywano sposób okreœlania zbrodni, który oddala³ odpowiedzialnoœæ za ni¹ od w³adz systemu sowieckiego. O „zbrodni stalinowskiego NKWD” mó wiono równie¿ w relacjach z wizyty pre miera Tadeusza Mazowieckiego w ZSRS w listopadzie 1989 r., gdy jako pierwszy przedstawiciel najwy¿szych rang¹ w³adz Polski przyjecha³ do Katynia. Pomimo ta kich gestów jak zgoda na wizytê polskiej delegacji w Katyniu wci¹¿ w ZSRS ofi cjalnie podtrzymywano k³amliw¹ wersjê o zbrodni dokonanej przez Niemców.
Okazj¹ do prze³omu okaza³a siê wizyta prezydenta Wojciecha Jaruzelskiego w Mo skwie w kwietniu 1990 r. Z punktu widze nia w³adz ZSRS ujawnienie prawdy o mor dzie mog³oby wzmocniæ pozycjê polityczn¹ bliskiego im Jaruzelskiego.
Przebieg zbrodniczej operacji wiosn¹ 1940 r. znalaz³ odzwierciedlenie w two rzonych na bie¿¹co dokumentach opera cyjnych NKWD. Dokumenty dotycz¹ce losu jeñców sporz¹dza³y administracje obozowe i centrala Zarz¹du ds. Jeñców Wojennych NKWD, a tak¿e inne wydzia ³y NKWD w Moskwie oraz obwodowe zarz¹dy NKWD, m.in. w Charkowie, Ka
lininie, Miñsku. Czêœæ tej dokumentacji, pomimo jej planowanego niszczenia, przetrwa³a i znajduje siê w archiwach ro syjskich. Ze zgromadzonej w centralnym archiwum KGB w Moskwie dokumentacji Katynia korzysta³ szef KGB Aleksandr Szelepin, który w notatce z 1959 r. poda³, ¿e na podstawie decyzji z 5 marca 1940 r. rozstrzelano 21 857 osób.
Wobec coraz liczniejszych publikacji na temat Zbrodni Katyñskiej, w³adze ZSRR uzna³y, ¿e dalsze ukrywanie prawdy jest bezcelowe. Zwi¹zek Radziecki przyzna³ siê do mordu na polskich oficerach po 50 latach od jego pope³nienia.
13 kwietnia 1990 r. o 14.30 czasu mo skiewskiego rz¹dowa agencja prasowa TASS wyda³a oficjalny komunikat po twierdzaj¹cy, ¿e polscy jeñcy wojenni zo stali rozstrzelani wiosn¹ 1940 r. przez NKWD. Jako winnych wskaza³a: szefa NKWD £awrientija Beriê i jego zastêpcê Wsiewo³oda Mierku³owa. Strona sowiec ka wyrazi³a g³êbokie ubolewanie w zwi¹z ku z tragedi¹ katyñsk¹, nazywaj¹c j¹ „jed n¹ z ciê¿szych zbrodni stalinizmu”.
W dniu wydania oœwiadczenia, Gorba czow przekaza³ Wojciechowi Jaruzelskie mu, pierwsz¹ partiê materia³ów dotycz¹ cych polskich jeñców wojennych w ZSRS. By³y to dwie teczki zawieraj¹ce korespondencjê i notatki ró¿nych ogniw NKWD, 45 imiennych list jeñców z Ko zielska, przes³anych przez Zarz¹d NKWD do Spraw Jeñców Wojennych do komen dy obozu. Wszystkie listy datowane by³y na kwiecieñ i maj 1940 r. Wœród przeka zanych materia³ów, znalaz³y siê równie¿ podobne – dotycz¹ce jeñców obozów w Starobielsku i Ostaszkowie. Mimo i¿ stronie polskiej przekazano tylko czêœæ dokumentów – i to w formie kserokopii, a nie orygina³ów – dodatkowo pozbawio nych oznaczeñ archiwalnych, to jednak
Pismo £awrentija Berii do Józefa Stalina z 5 mar ca 1940 r. z propozycj¹ wymordowania polskich oficerów przebywaj¹cych w niewoli radzieckiej.
mia³y one wielk¹ wagê. Wi¹za³o siê to z przyznaniem, ¿e zbrodni na oficerach WP dokona³o NKWD, przy zachowaniu w tajemnicy zakresu ludobójczego aktu i wiêkszoœci jego szczegó³ów oraz faktu posiadania w archiwum KPZS dokumen tów potwierdzaj¹cych sprawstwo sowiec kich w³adz pañstwo partyjnych.
Znacznie mniejszy rozg³os towarzyszy³ przekazaniu 22 czerwca 1990 r., na rêce konsula generalnego RP w Kijowie Ry szarda Polkowskiego, kolejnych doku mentów, dotycz¹cych podzia³u jeñców na grupy rozes³ane do ró¿nych obozów oraz spraw zwi¹zanych z organizacj¹ we wnêtrzn¹ miejsc odosobnienia. W³adze ZSRS wyrazi³y równie¿ zgodê na prze prowadzenie poszukiwañ w rejonie Char kowa i Miednoje. Ekshumacje trwa³y od 25 lipca do 30 sierpnia 1991 r.
Wiêkszoœæ znanych dziœ dokumentów NKWD, przez kilkadziesi¹t lat znajduj¹ cych siê w archiwum KGB, zosta³a ujaw niona w po³owie lat dziewiêædziesi¹tych, po rozpadzie ZSRS i objêciu funkcji prezy denta Rosji przez Borysa Jelcyna. W³adze rosyjskie zdecydowa³y siê ujawniæ najwa¿ niejsze dla sprawy katyñskiej materia³y, które – jak k³amliwie wyjaœniono – w³aœnie siê odnalaz³y. Takie przedstawienie sprawy by³o prób¹ zatuszowania faktu, ¿e dotych czas zaprzeczano ich istnieniu.
14 paŸdziernika 1992 r. naczelny archi wista pañstwowy Federacji Rosyjskiej Ru dolf Pichoja, dzia³aj¹cy jako specjalny wy s³annik prezydenta Jelcyna, przekaza³ pre zydentowi RP Lechowi Wa³êsie potwier dzone kopie przesz³o dwudziestu doku mentów, przechowywanych wczeœniej w archiwum VI Sektora Wydzia³u Ogólne go KC WKP (b) w tzw. teczce specjalnej,
jako Pakiet numer 1 z pieczêci¹ „Œciœle taj ne” – podstawowy dla sprawy. Znajdowa³ siê tam m.in. plik dokumentów zawieraj¹ cy najwa¿niejsze wytworzone do 1959 r. dokumenty na temat zbrodni katyñskiej. Dostêp do nich mia³ tylko I sekretarz KPZS, a zarazem szef sowieckiego pañ stwa, szef archiwum i szef KGB ZSRS.
Wœród materia³ów by³ „Rozkaz numer 13”, wydany przez Politbiuro 5 marca 1940 r., w którym Stalin oraz jego towa rzysze z Politbiura KC WKP (b) – £aw rientij Beria, Wiaczes³aw Mo³otow, Kli ment Woroszy³ow, Anastas Mikojan, Mi chai³ Kalinin i £azar Kaganowicz zdecy dowali o rozstrzelaniu polskich jeñców z Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa. Do³¹czone by³o do nich ponad 30 doku mentów, ilustruj¹cych historiê ukrywania prawdy o tej zbrodni do 1989 r.
Rosjanie wrêczyli Polakom tak¿e kopiê tajnego dokumentu z 3 marca 1959 r. au torstwa szefa KGB Aleksandra Szelepina, w którym proponowa³ on Nikicie Chrusz czowowi zniszczenie 21 857 teczek perso nalnych Polaków zamordowanych przez NKWD wiosn¹ 1940 r.
Liczba blisko 22 000 zamordowanych Polaków wynika z dokumentacji opera cyjnej NKWD, uk³adanych w kwietniu i maju 1940 r. tzw. list dyspozycyjnych z wykazami wysy³anych z obozów do dyspozycji zarz¹dów NKWD (w miej scach mordu) oraz rozkazów o ekspedio waniu wiêŸniów przetrzymywanych w za chodniej USSR i BSSR do wiêzieñ w g³ê bi ZSSR (prawdopodobnych miejsc mor du). Materia³y NKWD z wiosny 1940 r. koreluj¹ z wczeœniej wytworzonymi do kumentami, m.in. spisami ewidencyjnymi jeñców z obozów. Liczbê wymordowa nych i przebieg zbrodniczej operacji po twierdzaj¹ równie¿ wytworzone post mor tem materia³y sprawozdawcze NKWD. Tworzono je bezpoœrednio po pope³nionej wiosn¹ 1940 r. zbrodni, a tak¿e póŸniej, zw³aszcza po ataku 22 czerwca 1941 r. Niemiec na ZSRS i nawi¹zaniu 30 lip ca 1941 r. przez ZSRS stosunków z rz¹dem RP oraz rozpoczêciu tworzenia Armii Pol skiej na terenie Zwi¹zku Radzieckiego.
Materia³y archiwalne przekazane Polsce 14 paŸdziernika 1992 r. zosta³y przet³uma czone i opublikowane w wydanym jeszcze w tym samym roku przez Instytut Studiów Politycznych PAN zbiorze „Katyñ. Doku menty ludobójstwa”. Kopie ujawnionych dokumentów znajduj¹ siê obecnie w Ar chiwum Akt Nowych w Warszawie.
Przekazanie akt sprawy katyñskiej przez prof. Pichojê sta³o siê prze³omem w ujawnianiu prawdy o tej tragicznej zbrodni, tworz¹cym zrêby wiedzy o ofia rach i osobach za ni¹ odpowiedzialnych. W tym samym roku podjêto decyzje o bu dowie polskich cmentarzy wojennych w Katyniu, Charkowie i Miednoje, a tak¿e utworzono Wojskow¹ Komisjê Archiwal n¹, która we wspó³pracy z archiwistami rosyjskimi sprowadzi³a do Polski ponad 900 tys. arkuszy kserokopii akt dotycz¹ cych losów Polaków na Wschodzie po 17 wrzeœnia 1939 r.
Do dziœ wiele szczegó³ów zbrodniczej uk³adanki Katynia pozostaje jednak za spraw¹ zniszczonych lub nieujawnionych dokumentów zagadk¹.
Redakcja: Jolanta Szczepkowska Teofil Lachowicz
Adres redakcji: P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003
e-mail: pava.swap@gmail.com tel. (212) 358-0306, www.pava-swap.org
Katyñ – niemiecki afisz propagandowy
Naczelny archiwista pañstwowy Rosji Rudolf Pichoja przekaza³ prezydentowi RP Lechowi Wa³êsie ko pie dokumentów dotycz¹cych zbrodni katyñskiej; w œrodku Czes³aw Mi³osz. Warszawa 14.10.1992.
£¹czenie opowieœci spo¿ywczych
Wiemy ju¿, jak w oczach artystów Zachodu wygl¹da³y uczty mo¿nych tego œwiata i swawole staro¿ytnych bêd¹ce w póŸniejszej chrzeœcijañskiej interpreta cji bezbo¿nymi, w istocie rozwi¹z³ymi ba chanaliami.
Cz³owiek religijny je skromnie i z umia rem. Przedstawienia sto³u nale¿y zapewne rozumieæ jako jad³o zalecone i po¿¹dane, sugerowane zgodnie z nakazami wiary i Pi sma Œwiêtego. W taki zapewne sposób po winno siê ogl¹daæ obraz Dierica Boutsa (ok. 1415-1475) – „Chrystus w domu Szy mona”. Chrzeœcijañskie jedzenie, jakim za stawiony jest stó³ w domu owego faryze usza, wygl¹da jak swoista replika innego po¿ywienie pozwalaj¹cego Jezusowi na cu downe rozmno¿enie chleba i ryb.
U Szymona
W ewangelii œw. Mateusza czytamy, ¿e uczniowie poinformowali Jezusa o braku jedzenia dla zgromadzonej rzeszy: „nie mamy tu jedno piêcioro chleba i dwie ry bie”. (Mat. XIV: 17)
Na obrusie u pobo¿nego (na pokaz, jak to u faryzeuszy) Szymona widzimy w³a œnie dwie ryby (nieco nadgryzione – do wód, ¿e posi³ek trwa ju¿ jakiœ czas) na osobnych pó³miskach i piêæ bu³ek/bo chenków (zale¿y, jak liczyæ) rozsianych dooko³a. Przypominaj¹ one pieczywo ja dane w Europie w XV wieku, nie zaœ sta ro¿ytny chleb, który mia³ kszta³t placków. Jest to stó³ z innej opowieœci ewangelicz nej przystosowany do przedstawienia za mówionego przez owego dominikañskie go mnicha, którego widzimy dyskretnie klêcz¹cego nieco z boku po prawej stro nie. Kompozycja przygotowanego posi³ku przypomina popularne (póŸniej) w Holan dii martwe natury z ¿ywnoœci¹.
Na stole stoj¹ jeszcze gliniane dzbanki na wodê, a mo¿e raczej na wino. Przyjêcie to ma zarazem wywo³ywaæ w œwiadomo œci widza wyobra¿enie ostatniej wieczerzy z chlebem i winem. Mo¿emy sobie po zwoliæ na takie stwierdzenie, bowiem na innym dziele tego niderlandzkiego artysty przedstawiaj¹cym w³aœnie ostatni¹ wie czerzê, ogl¹damy taki sam chleb w posta ci ma³ych okr¹g³ych bu³eczek. Ryb nie ma, ale w ikonografii chrzeœcijañskiej ry ba symbolizowa³a Chrystusa, wiêc jej „fi zyczna” obecnoœæ nie jest potrzebna.
Wschodni przepych skromnego przyjêcia
Przedstawiona scena zosta³a wpierw opi sana w ewangeliach œw. £ukasza i œw. Jana,
kiedy „niewiasta, która by³a w mieœcie grzesznic¹” (£. VII: 37), zidentyfikowana przez œw. Jana jako Maria Magdalena, na maœci³a nogi Jezusa i w³osami wytar³a. Na obrazie francuskiego, wziêtego aka demika, Pierre Subleyrasa (1699 – 1749) tê sam¹ scenê przedstawiono zgodnie z wymogami akademizmu, kiedy oczeki wano od artysty zademonstrowania kunsz tu malarskiego, umiejêtnoœci komponowa nia sceny historycznej z mnóstwem detali,
tworzenia wizerunków zatrudniaj¹cych oczy. No i mamy przyjêcie u Szymona jak ucztê wschodniego wielmo¿y, Jezusa w pozie pó³le¿¹cej, stó³ zastawiony wszel kim jad³em, oraz mnóstwo s³u¿by krz¹ta j¹cej siê przy obs³udze goœci. To samo wy darzenie, a dwa ró¿ne ujêcia – wiêcej ni¿ skromny poczêstunek Boutsa i uczta w orientalnym stylu na przyjêcie Jezusa jak króla w wyobra¿eniu francuskiego ar tysty.
Kolacja w Emmaus
Inne ewangeliczna biesiada, tak¿e czêsto prezentowana na p³ótnie, dotyczy spotka nia w Emmaus. Najs³ynniejszym obrazem dotycz¹cym tego epizodu (z ewangelii œw. £ukasza) jest dzie³o Michelangelo Cara vaggia pt. „Kolacja w Emmaus”, kiedy po œmierci Jezusa „dwaj z nich tegó¿ dnia szli do miasteczka” (£. XXIV: 13) Jednym by³ w domyœle – £ukasz, drugim Kleofas. Spo tkali po drodze cz³owieka, w którym nie rozpoznali Zmartwychwsta³ego. Pod wie czór zaprosili go na kolacjê:
„I sta³o siê, gdy siedzia³ z nimi u sto³u, wzi¹³ chleb i b³ogos³awi³ i ³ama³ i poda wa³ im.
I otworzy³y siê oczy ich, i poznali go; a on znikn¹³. z oczu ich” (£. XXIV3 31).
Ten w³aœnie moment rozpoznania przez uczniów przed natychmiastowym znikniê ciem Jezusa utrwali³ Caravaggio. Jezus b³ogos³awi chleb. Obok Kleofas z rozpo startymi (jak w ukrzy¿owaniu) ramionami i nieco wyolbrzymiona praw¹ (z dala od widza) d³oni¹. Zgodnie z zasadami per spektywy winno byæ odwrotnie, ale Cara vaggio tworzy³ wprost na p³ótnie i niektó re elementy kompozycji po prostu mu nie wychodzi³y. A na poprawki nie mia³ cza su. Do kurtki ma przypiêt¹ muszlê – przy najmniej od XIII w. znak pielgrzyma. Zwyczaj ten rozpowszechni³ siê zw³asz cza wœród p¹tników udaj¹cych siê na „el camino” do sanktuarium Santiago de Compostela. Ot, po prostu znak rozpo znawczy, ale symbolik¹ maj¹ byæ te licz ne pr¹¿ki zbiegaj¹ce siê w jednym miej scu: sk¹dkolwiek cz³owieku wiary wyru szasz, zawsze dojdziesz do tego samego celu. Drugi (ów rzekomy £ukasz) w zdu mieniu zrywa siê z krzes³a. Ma podarty na ³okciu kaftan: wiadomo, chrzeœcijanie byli (i powinni byæ) ludŸmi biednymi.
Stó³ w gospodzie nie wygl¹da zbyt ubogo: bochenki chleba, ca³kiem okaza³a pieczona kura ze skurczonymi ³apami jak by jeszcze kurczowo trzyma³a siê resztek ¿ycia i kosz owoców, a w nim winogrona, figi, jab³ka, owoc granatu, gruszka. Ca³ kiem dostatnie jad³o jak na biednych piel grzymów ho³duj¹cych nadto ewangelicz nemu ubóstwu. Kielich wina, wiêkszy –z wod¹ i gliniany dzbanek. Malarzowi jednak bardziej chodzi³o o efekt artystycz ny – namalowania martwej natury jako czêœci obrazu, nie zaœ o wiernoœæ religij nym zasadom czy zgodnoœæ z rzeczywi stoœci¹ (w czasie wielkanocnym na stole znajduj¹ siê jesienne owoce).
❍ KURIER PLUS 15 PAÌDZIERNIKA 2022 www.kurierplus.com12 Dla cia³a i dla ducha
Pierre
Subleyras – Uczta w domu Szymona
Dieric Bouts – Chrystus w domu faryzeusza Szymona
Michelangelo Caravaggio – Kolacja w Emmausy
Niewyobra¿alne
pinki. Nawet nostalgii nam nie zostawia j¹”.*
„Najpierw odkrywacie, ¿e gwiazdy Hollywoodu s¹ od was m³odsze. Potem wychodzi na jaw, ¿e skoczkowie nar ciarscy nie pamiêtaj¹ sprawy Oleksego. Pi³karz, urodzony w roku waszego œlu bu, przechodzi na emeryturê i wyje¿d¿a do Chin. Gwiazda muzyki zostaje sym bolem minionej epoki akurat wtedy, gdy wam udaje siê zapamiêtaæ jej nazwisko (zreszt¹ wy³¹cznie po to, ¿eby go u¿y waæ jako synonimu ostatecznego upadku popkultury). Starzejecie siê i odkrywa cie, ¿e m³odzi ludzie te¿ s¹ w ró¿nym wieku. Maj¹ ju¿ w³asnych starych. Jak na z³oœæ, starzej¹ siê akurat ci m³odzi, do których zd¹¿yliœcie trochê przywykn¹æ. M³odzi dorobili siê te¿ wspomnieñ. To cz¹ ³zy po klubach, które zamkniêto (dwa lata temu). Wpadaj¹ w samorozt kliwienie nad cyfrowymi zdjêciami z przedszkolnych jase³ek. (Utrzymanymi w normalnej kolorystyce i bez daty wy palonej w rogu). Komentuj¹ swoje daw ne stroje, g³upie fryzury, ozdoby i przy
To dzieje siê niepostrze¿enie. Kiedy po raz pierwszy wypowiadam frazê: ta dzi siejsza m³odzie¿ nieironicznie, jeszcze nie zdajê sobie sprawy. Owszem, zauwa¿am, ¿e zak³adaj¹c konto w internetowym skle pie coraz d³u¿ej muszê ruszaæ korbk¹, by znaleŸæ rok urodzenia, a wysy³aj¹c formu larz zg³oszeniowy wpadam ju¿ w inny przedzia³ wiekowy, ale to zaledwie b³yski œwiadomoœci, mgnienia, po których wra cam do myœlenia o sobie w kategoriach: dziewczyna, ewentualnie – m³oda kobieta. Na pewno nie pani w œrednim wieku. Choæ, gdyby siê zastanowiæ, to zak³adaj¹c najbardziej optymistyczny scenariusz po³owê ¿ycia ju¿ dawno mam za sob¹! Pocieszaj¹ slogany: czterdziestka to nowa trzydziestka.I fakt nieposiadania dzieci. A tym samym brak koniecznoœci wcho dzenia w rolê mentorki. Moszczenia siê w pozycji tej, która ma swoje lata. Coœ prze¿y³a. Coœ wie.
Ja niczego nie wiem. A na pewno nie wiêcej, ni¿ dekadê temu. Albo dwie. Nie mam siwych w³osów (geny!). Ani zmarsz czek. Mo¿e poza jedn¹, na czole. Od per manentnego mru¿enia oczu celem wy ostrzenia obrazu. Lub – jak twierdzi znajo ma – ekspresji twarzy wyra¿aj¹cej g³êboki sceptycyzm. Œlady erozji, jeœli wystêpuj¹,
s¹ nieznaczne. W sklepach monopolowych ci¹gle pytaj¹ mnie o dowód. Noszê czapki w kolorze jadowitego ró¿u. I buty (Dr. Martens), w których chodzi³am w liceum. Ani razu nie pomyœla³am, ¿e czegoœ mi (z racji wieku) nie wypada. Iw towarzy stwie te¿ zwykle jestem najm³odsza.
Jednak zdarzaj¹ siê momenty kolizji z tzw. rzeczywistoœci¹. Brutalne, bez wzglêdne chwile przebudzenia. Kiedy na przyk³ad okazuje siê, ¿e polska gwiaz da amerykañskiego show, 14-letnia woka listka, nie wie kim by³ Marek Grechu ta. I czy ¿yje. Bratanica, która jeszcze nie dawno biega³a po naszym nowojorskim mieszkaniu z „fuf¹” miêdzy nogami i k³a d³a siê do ³ó¿ka z Elmo, zdaje maturê. O serialu, którego akcja toczy siê w 1997 roku, recenzenci pisz¹: kostiumowy. Jesz cze nie zd¹¿yliœmy dobrze za³apaæ, o co chodzi z Tik Tokiem, ju¿ sta³ siê passé Uwielbiamy kawa³ek Fisha „Ok Bo omer”, bo identyfikujemy siê z jego tre œci¹. U¿ywamy s³owa „boomer” oraz „passé”. Nie znamy po³owy gwiazd graj¹ cych na Openerze. Nadal jemy miêso. (Ja ograniczam do minimum, ale jednak.) Uczymy siê nowych s³ów: cis p³ciowy, niebinarny, gender fluid. Ale ci¹gle ich
Co by by³o, gdyby…
Ÿle u¿ywamy. Nie chodzimy na imprezy, tylko na kolacje do znajomych. Siadamy wtedy przy sto³ach i rozmawiamy o wyso koœci przysz³ych emerytur. Oraz koñcu œwiata. Sto³y s¹ nakryte obrusami. Gospo darze serwuj¹ piêæ rodzajów przystawek. Danie g³ówne. I wykwintne desery. Po je dzeniu okupujemy fotele i sofy. Nikt nie œpiewa. Nikt nie tañczy. Nikt nie rzyga w ubikacji. Za to wszyscy ziewaj¹, bo ju¿ dziesi¹ta. PóŸno.
*
Kiedy po raz pierwszy koñczy siê dzieciñstwo? Kiedy uœwiadamiamy so bie, ¿e na coœ jest ju¿ za póŸno – pisze Wicha. A doros³oœæ? Dla wielu zaczyna siê w momencie utraty; gdy odchodz¹ ro dzice. Wtedy okazuje siê, ¿e wszystko, co wczeœniej, to jedynie wprawki, æwi czenia. Zostajemy sami. I musimy sobie jakoœ radziæ. Ze œwiadomoœci¹, ¿e jeste œmy nastêpni w kolejce. A to, co niewy obra¿alne, zdarzy siê.
Na pewno.
* Marcin Wicha, Nic drobniej nie bêdzie, Karakter 2022.
Jan Latus
Co by by³o, gdybym nigdy nie wyje cha³ z Polski? Jak by wygl¹da³o moje ¿y cie: uczuciowe, rodzinne, zawodowe, fi nansowe? Zdrowie i samopoczucie? Le piej, gorzej? Na pewno inaczej. A mo¿e niewiele inaczej?
Czasem zadajê sobie to pytanie, zw³aszcza teraz, po powrocie do kraju. Nie jestem odosobniony w takich w¹tpli woœciach – w mniejszym lub wiêkszym stopniu, maj¹ je wszyscy imigranci.
Towarzyszy temu inne pytanie, któ rym zwykle katuj¹ nas ludzie w Polsce:Czy ¿a³ujesz, ¿e wyjecha³eœ do Ameryki? Na to drugie pytanie zawsze odpowia dam, ¿e nie, nigdy tej decyzji nie ¿a³owa ³em i dobrze wspominam swoje ¿ycie w Stanach. Zajmijmy siê wiêc tylko pyta niem pierwszym.
Nigdy nie bêdziemy w stanie policzyæ i zmierzyæ, komu lepiej siê powiod³o z powodu swoich decyzji ¿yciowych. Przecie¿ zwykle wyje¿d¿aliœmy z Polski w czasach smuty: biedy, braku szans, po litycznego zaduchu. Ale przecie¿ po 1989 roku ten kraj zacz¹³ siê zmieniaæ. Inaczej siê ¿y³o w 1983 roku i dekadê póŸniej. Je œli ktoœ wyjecha³ ju¿ po komunie, na przyk³ad w 1993 roku, zwykle nie by³ pod takim wra¿eniem Ameryki, jak ucie kinier z komuny. Z kolei wczeœniejszy uciekinier mia³ dziesiêæ lat, ¿eby siê Sta
nów nauczyæ, zdobyæ papiery, nabyæ no we umiejêtnoœci, a nawet trochê dorobiæ. W scenariuszu idealnym powinniœmy mieæ braci, i to bliŸniaków jednojajo wych. Jeden zosta³by w Warszawie, dru gi pojecha³by do Nowego Jorku. Ale przecie¿ i takie porównanie by³oby nie fair. Bo mo¿e ten pierwszy bliŸniak mia³ by od w³adz mieszkanie, a nawet dom na ¯oliborzu. Ten drugi od w³adz amery kañskich niczego nigdy nie dosta³ – mu sia³ wynajmowaæ pokój, potem mieszka nie, a wreszcie kupiæ na kredyt dom. Po za tym, jak porównywaæ kariery i zarob ki? Pierwszy braciszek jako pisarz czy aktor cieszy³by siê w Polsce presti¿em i niez³ym poziomem ¿ycia. Drugi musia³ by w USA zmieniæ zawód.
Gdyby obaj byli prawnikami, lekarza mi, in¿ynierami, to ten drugi, co prawda po drodze przez mêkê nostryfikacji, sta ¿y, rezydentur, a czasem drugich stu diów, na d³u¿sz¹ metê osi¹gn¹³by lepszy poziom ¿ycia.
A jak porównaæ brata i siostrê, albo ro dzeñstwo z du¿¹ ró¿nic¹ wieku, ró¿nymi talentami i podejœciem do ¿ycia? Porów naæ siê nie da, tym bardziej nie mo¿emy stawiaæ siê obok rodziców i dziadków, bo ich doœwiadczenia: miêdzywojnia, wojny, stalinizmu, by³y absolutnie inne, ni¿ nasze.
W ogóle z porównaniami jest pro blem: pañstw – które szybciej siê rozwi nê³o, a które zosta³o w tyle; artystów kto zrobi³ prawdziw¹ karierê. Chyba tylko sportowców da siê jakoœ porównaæ i sklasyfikowaæ, ale ju¿ gdy konfrontuje my ich z czempionami z przesz³oœci, trudno wydaæ werdykt.
U mnie jest proœciej, bo nie mam ro dzeñstwa w Polsce – jedyna siostra
mieszka w Stanach. Tak wiêc mogê tylko zadawaæ sobie pytania retoryczne: jakim by³bym cz³owiekiem, gdybym jednak nie dosta³ po dwóch latach odmów paszportu i by³ tu jeszcze w 1989 roku, a potem mo¿e ju¿ na zawsze?
Najokrutniejszym weryfikatorem na szych osi¹gniêæ s¹ spotkania klasowe, dlatego wielu z nas ma co do nich mie szane uczucia. Z definicji spotykaj¹ siê bowiem rówieœnicy i to maj¹cy w przy bli¿eniu taki sam start, na przyk³ad matu rê z tego samego liceum. Na spotkaniach dowiadujemy siê, ¿e ktoœ przepracowa³ ca³e ¿ycie w bibliotece miejskiej, a ktoœ inny zosta³ wielkim deweloperem. Naj wiêksza piêknoœæ w klasie strasznie siê rozty³a, straci³a pewnoœæ siebie i sex ap peal, a jej niepozorna kole¿anka sta³a siê asertywn¹ kobiet¹ biznesu. Na takich spotkaniach pojawiaj¹ siê te¿, a jak¿e, absolwenci mieszkaj¹cy za granic¹. I te¿ s¹ porównywani z miejscowymi: czy wy gl¹daj¹ ³adniej, m³odziej, czy przygaœli czy przeciwnie: promieniuj¹ zachodni¹ radoœci¹ ¿ycia i luzem.
Czasem spotykam tu znajomego z po dwórka, uczelni, pracy. I jakoœ w ogóle nie porównujê. Mimo, ¿e zestarzeli siê i zmienili, tak jak ja, od razu rozpoznajê ich cechy charakterystyczne: timbre g³o su, mimikê, œmiech, wyraz oczu, kszta³t nosa. W Polsce niewielu jest nêdzarzy, tak wiêc ci moi dawni znajomi maj¹ na sobie fajne marynarki, sportowe buty (wiadomo, europejskie zami³owanie do elegancji); przyjechali porz¹dnymi samo chodami.
By³em ostatnio w Poznaniu na roczni cowym przyjêciu kuzynki, mojej rówie œnicy. Wielu goœci to byli jej koledzy ze
szko³y i studiów, tak wiêc i moi rówieœni cy. Rozmawiaj¹c z nimi, nie mia³em po czucia, jak podczas wizyt w Polsce 30 lat temu, ¿e jesteœmy z innych planet. Oni biedni – ja ju¿ trochê zarabiaj¹cy; oni pro wincjonalni – ja otrzaskany; oni przyga szeni – ja wiecznie m³odzieñczy; tak wte dy to odbiera³em. Ale teraz siê wyrówna ³o, bo biegn¹ce lata, jak jakieœ wielkie ¿e lazko, wyrówna³y ró¿nice, zniwelowa³y podzia³y. Ci ludzie byli ubrani mniej wiê cej tak jak ja i mówili w podobny sposób. Nie by³o barier mentalnoœci, jêzyka, a na wet pogl¹dów politycznych. I wœród nich by³y ró¿nice w klasie posiadanych miesz kañ, samochodów i zegarków (najbied niejszy by³y profesor muzykologii, najbo gatszy w³aœciciel 500-osobowej firmy), ale mia³em poczucie, ¿e w sumie wyl¹do waliœmy u schy³ku ¿ycia podobnie. Oni czasem mieli wiêksze mieszkania, ale moje mia³o widok na Manhattan. Ja lata ³em na Karaiby i Florydê, oni na pamiêæ znaj¹ Hiszpaniê i W³ochy.
Czy gdybym nie wyjecha³ z Polski, by³bym tym przebojowym biznesmenem czy niezaradnym muzykologiem? Ale przecie¿ i ten muzykolog by³ ostatnio na wycieczce w Stanach; nawet on.
Konkluduj¹c dzisiejsze rekolekcje: nie ¿a³ujê, ¿e kiedyœ wyemigrowa³em, gdy¿ le¿a³o to w mojej naturze, takie mia³em marzenia i aspiracje. Inni, bez takich po trzeb, pewnie nie ¿a³uj¹, ¿e prze¿yli ¿ycie w Polsce. Oni jeszcze odchowali tu dzie ci i wnuki, ja oczywiœcie nie. Teraz jed nak spotykamy siê, samotni w swoich domach, emeryci i rówieœnicy, i bagateli zujemy fakt, ¿e mieliœmy podobno tak zupe³nie odmienne ¿ycia.
13www.kurierplus.com KURIER PLUS 15 PAÌDZIERNIKA 2022
❍
Stany wewnêtrzne Weronika Kwiatkowska Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com
❍
Polski serial hitem Netflixa!
Szeœcioodcinkowa „Wielka Woda” za debiutowa³a na popularnej platformie streamingowej i niemal b³yskawicznie zyska³a uznanie widzów i krytyków. Hi storia inspirowana prawdziwymi wyda rzeniami z lipca 1997 roku, gdy Wroc³aw nawiedzi³a tzw. powódŸ tysi¹clecia, jest nie tylko opowiedziana w przejmuj¹cy sposób, ale równie¿ dopieszczona wizual nie. Zadbano o najmniejszy szczegó³ sce nografii, dziêki czemu uda³o siê idealnie oddaæ klimat lat 90. „Po ulicach miasta je¿d¿¹ stare Ikarusy, z g³oœników w miej scach publicznych leci Kazik i Maanam, a sztywne fryzury prezenterek pachn¹ la kierem do w³osów” – czytamy w jednej z recenzji. „Zalane ulice miasta prezentu j¹ siê imponuj¹co, podobnie jak znakomi te efekty komputerowe. Nic tu nie wygl¹ da sztucznie czy tanio, co z miejsca pod nosi jakoœæ dzie³a. Pod wzglêdem realiza cji jest po prostu kapitalnie” – nie mog¹ siê nachwaliæ widzowie. Za wizjê arty styczn¹ s¹ odpowiedzialni: Jan Holoubek i Bart³omiej Ignaciuk, autorzy scenariu sza to Kasper Bajon i Kinga Krzemiñska. „G³ówn¹ bohaterk¹ jest hydrolog Jaœmi na Tremer, która zostaje wezwana do szta bu kryzysowego we Wroc³awiu. To silna, osch³a i niezale¿na kobieta, znaj¹ca swoj¹ wartoœæ w mêskim gronie. Z pocz¹tku jej obcesowe zachowanie irytuje, ale gdy po znajemy jej burzliw¹ przesz³oœæ i odkrywa my jej wra¿liwsz¹ stronê, to zyskuje nieco sympatii” – czytamy. Partneruje jej wspa nia³y Tomasz Schuchardt, który wciela siê w postaæ Jakuba Marczaka – mê¿czyznê re prezentuj¹cego w³adzê, polityka z ambicja mi i… punkow¹ przesz³oœci¹. „Jest to, rzecz ujmuj¹c rzemieœlniczo, dobra robota widza traktuje siê powa¿nie, to znaczy za sysa z sensem, rozk³adaj¹c emocje, zwroty akcji zgodnie z regu³ami gatunku i sztuki serialowej. Paliwa historycznego (kanwa) i dramatycznego (story) starcza, ¿eby rów no dowieŸæ szeœæ odcinków. Chce siê to ogl¹daæ od pocz¹tku do koñca” – pisze To masz Majeran. I dodaje: „nawet jeœli zasad niczy pomys³ na opowieœæ – topos naukow ca outsidera, który sygnalizuje niebezpie czeñstwo i odbija siê od muru lokalnych in teresów, uk³adów i w³adzy – mo¿e siê wy daæ nieco wyœwiechtany w kinie katastro ficznym, to tutaj broni siê zarówno dziêki kreacji Agnieszki ¯ulewskiej, jak i serii dystynktywnych detali, na których zbudo wano tê postaæ. Bo to detale robi¹ tu robotê i stanowi¹ zamierzony kontrapunkt dla pa
noramicznych ujêæ wielkiej wody, która za la³a pola, ³¹ki, wioski, osiedla i miasta. Po przez detale i dzia³ania poznajemy bohate rów, a nie przez przemowy, wspomnienia i naiwne retrospekcje. Jakieœ radyjko z epo ki, komórka wielka jak ceg³a, faks, szyld. Scenograficznie jest to wiarygodne. Strzel by powieszone na œcianie wystrzel¹, kiedy powinny. Bo widza tutaj traktuje siê powa¿ nie”. Dodatkowego wymiaru dodaj¹ postaci drugoplanowe. Na ekranie pojawia siê nie¿yj¹cy ju¿ – Jerzy Trela i Anna Dym na (w zupe³nie innej ods³onie). Jest przera ¿aj¹co, wzruszaj¹co. I zabawnie. Jak ma wiaj¹ Amerykanie: must see.
*
„Obawiam siê, ¿e ¿ycie w sensie pozy tywnym ju¿ mnie chyba nie zaskoczy.
Prze¿y³em kilka tragedii, wiêc mam na dziejê, ¿e odebra³em ju¿ nale¿n¹ mi porcjê nieszczêœæ” – wyznaje Jerzy Skolimow ski. Jego najnowszy film „IO”, którego g³ównym bohaterem jest… osio³ek, zbiera nagrody na ca³ym œwiecie. Jednak re¿yser nie ma z³udzeñ, ¿e przejmuj¹ca opowieœæ o œwiecie widzianym oczami sympatycz nego zwierzêcia, odmieni losy œwiata. „Nie mogê mieæ tego rodzaju nadziei odbiór filmu nie wstrz¹œnie raczej milio nami ludzi, którzy nagle stan¹ siê wegeta rianami i zechc¹ protestowaæ przeciw przemys³owej hodowli zwierz¹t na miêso i na wyroby futrzarskie” – stwierdza ze smutkiem Skolimowski. „W filmie „IO” jest scena z fermy lisów hodowlanych. Krêciliœmy to jeden dzieñ na prawdziwej fermie i z prawdziwym oprawc¹ tych nie
szczêsnych zwierz¹t, bo wszak inaczej nie mo¿na tego nazwaæ. To, co tam zobaczyli œmy, tak nas zszokowa³o, ¿e przez nastêp nych kilka dni trudno by³o dalej pracowaæ. Pokazaliœmy w filmie zaledwie minutê te go, co tam siê dzia³o, a i tak byliœmy kom pletnie zdo³owani” – wspomina re¿yser. „To straszliwe okrucieñstwo wobec zwie rz¹t. W imiê czego? ¯eby futerko z lisów za³o¿y³a jedna czy druga pani? Albo ¿eby jakiœ elegant podbi³ sobie futrem pelisê? Co pozwala tym hodowcom dokonywaæ tego rodzaju czynów? Przecie¿ musz¹ so bie zdawaæ sprawê z tego, ¿e pope³niaj¹ zbrodnie na ¿ywych istotach. Jak w ogóle mo¿na ¿yæ ze œwiadomoœci¹, ¿e robi siê coœ takiego?! Jak administracja pañstwo wa mo¿e dopuszczaæ istnienie takich ferm?! Oczywiœcie, gdyby tego zabronio no, wybuch³yby protesty ludzi, którzy z tego ¿yj¹. Wprawdzie z³odzieje te¿ ¿yj¹ z tego, co ukradn¹, ale to jest piêtnowane przez prawo i karane. Tymczasem fermy futrzarskie dzia³aj¹ w majestacie prawa” oburza siê zdobywca Z³otego Lwa w Wenecji. Praca na planie „IO” ró¿ni³a siê od poprzednich projektów, poniewa¿ Skolimowski pracowa³ ze zwierzêtami (w filmie wyst¹pi³o kilka osio³ków). „To zwierzê sta³o siê bliskie mojemu sercu. Kiedy patrzy³em mu w oczy, wydawa³o mi siê, ¿e przekazujemy sobie coœ nawza jem, jak¹œ œwiadomoœæ wspó³istnienia. W przeciwieñstwie do aktora – zwierzê niczego nie udaje. Ono jest.” I dodaje: „Oczywiœcie zdarza³o siê, ¿e nie zawsze chcia³ robiæ to, czego oczekiwaliœmy, bo te zwierzêta s¹ z natury uparte, ale wyba cza³em mu to momentalnie. Osio³ rz¹ dzi³! I wynagrodzi³ nam wszystko. Wyda je mi siê, ¿e to zwierzê do nas mówi z ekranu. Ten jego oœli ryk wyra¿a ubole wanie nad swoim losem. Niestety, traktu jemy zwierzêta jak przedmioty, nie widzi my w nich ¿ywych istot, a przecie¿ one czuj¹ to, co my. Potrzebuj¹ poczucia bez pieczeñstwa, czu³oœci, mi³oœci, jakiejœ for my kontaktu z cz³owiekiem. No i przede wszystkim zjadamy nieprawdopodobne iloœci miêsa. Ja sam jeszcze nie jestem w stanie byæ stuprocentowym wegetaria ninem. Jednak pod wp³ywem filmu zmie ni³em mocno mój jad³ospis, ograniczy³em spo¿ywanie miêsa o dwie trzecie” – wy zna³ re¿yser. I ma nadziejê, ¿e po obejrze niu „IO” przynajmniej jakaœ czêœæ wi dzów inaczej spojrzy na to, co ma na tale rzu. Oraz w szafie.
KURIER PLUS 15 PAÌDZIERNIKA 2022 www.kurierplus.com14
❍ GRUBE RYBY I PLOTKI
Weronika Kwiatkowska
Zainspirowany wydarzeniami z 1997 roku i powodzi¹ we Wroc³awiu serial „Wielka woda” bije rekor dy ogl¹dalnoœci na platformie Netflix
Najnowszy film Jerzego Skolimowskiego „IO” zbiera nagrody na ca³ym œwiecie
Zupa ¿ó³wiowa: naprawdê i na niby
W
XIX w. œwiat zacz¹³ siê kurczyæ. Okaza³o siê nagle, ¿e mo¿na ju¿ dotrzeæ w najdalszy jego zak¹tek i stwierdzenie, ¿e mo¿na pójœæ na koniec œwiata straci³o swo j¹ aktualnoœæ. Jako pierwsza, to skurczenie siê œwiata poczu³a gastronomia. Nagle oka za³o siê, ¿e w dowolnym miejscu naszego globu mo¿na zjeœæ befsztyk z bizona, sma ¿onego wieloryba czy zupê ¿ó³wiow¹! Zu pa ¿ó³wiowa sta³a siê szczególnie popular na, a jej obecnoœæ w menu podkreœla³a sta tus gospodarza. Dla Babette – bohaterki opowiadania Karen Blixen pt. „Uczta Ba bette” – zupa ¿ó³wiowa by³a najwa¿niejsz¹ potraw¹ przyjêcia, symbolem wyrafinowa nia i luksusu. By³y to czasy bez lodówek i z³apane w tropikalnych wodach ¿ó³wie musia³y dotrzeæ do klienta ¿ywe. Zupa ¿ó³ wiowa uwa¿ana by³a za zupê wykwintn¹. Obficie przyprawiano j¹ winem Madeira, pieprzem z Cayenne i sardelami. Ugotowa nie takiej zupy wymaga³o umiejêtnoœci i zajmowa³o kucharzowi pó³ dnia.
¯ó³w to gad spotykany najczêœciej w œrodowisku wodnym. To, ¿e mo¿na go jeœæ i na dodatek jest smaczny odkryto w czasach, gdy ludzie zaczêli coraz œmielej przemierzaæ przepastne oceany, a morska podró¿ trwa³a niekiedy ca³e lata. Nie spo sób by³o zabraæ ze sob¹ odpowiedniej iloœci prowiantu, dlatego zapasy ¿ywnoœci uzu pe³niano przy ka¿dej okazji. £owiono ryby, skorupiaki, a tak¿e ¿ó³wie. W tamtych cza sach, w tropikalnych wodach roi³o siê od wielkich ¿ó³wi. Nietrudno by³o je wypa trzeæ i z³apaæ. O ile z³apane ryby szybko siê psu³y, to ¿ywego ¿ó³wia mo¿na by³o prze trzymywaæ w odpowiednich warunkach znacznie d³u¿ej i zjeœæ go wówczas, kiedy nie by³o ju¿ nic wiêcej do zjedzenia. Czêsto zdarza³o siê, ¿e takie ¿ó³wie by³y w stanie przetrwaæ na statku do koñca rejsu i powró ciæ z ¿eglarzami do ich rodzinnego portu. Wielkie gady zadziwia³y wszystkich swoim wygl¹dem, a mo¿ni tego œwiata kupowali je aby zaimponowaæ swoim goœciom, podaj¹c im zrobion¹ z nich zupê ¿ó³wiow¹.
Najcenniejszym z takich jadalnych ¿ó³ wi by³ morski ¿ó³w zielony, któremu nada no tak¹ nazwê od koloru jego t³uszczu. W dawnej Polsce mówiono na niego szyl kret olbrzymi. Najwiêksze okazy tego zwie rzêcia wa¿y³y nawet 500 kg! Takie ¿ó³wie do dziœ mo¿na spotkaæ na Karaibach, gdzie podlegaj¹ œcis³ej ochronie. Popularnoœæ zu py ¿ó³wiowej sprawi³a, ¿e u szczytu swojej popularnoœci – z Karaibów – wywo¿ono piêtnaœcie tysiêcy ¿ywych ¿ó³wi rocznie, a apetyt na zupê ¿ó³wiow¹ przybra³ gargan tuiczne rozmiary. ¯ó³w dzia³a³ na wyobraŸ
niê smakoszy i hedonistów. Jeœli upiec ca³e go indyka, to ma on dwa rodzaje miêsa: ja sne i ciemne. ¯ó³w posiada³ tych rodzajów a¿ siedem! By³ przy tym bardzo smaczny.
O ile w Europie, ¿ó³wie na zupê by³y artyku³em luksusowym, to osadnicy na te renie dzisiejszych Stanów Zjednoczonych mieli ich pod dostatkiem. Polowano przede wszystkim na ¿ó³wie diamentowe, ale tak ¿e na ¿ó³wia o nazwie skorpucha jaszczu rowata. W przeciwieñstwie do ¿ó³wi kara ibskich skorpucha wygl¹da wrêcz odpy chaj¹co, a jej du¿e okazy s¹ agresywne i mog¹ boleœnie zraniæ nieostro¿nego cz³o wieka. Podobno takiego w³aœnie ¿ó³wia zjedzono zamiast indyka podczas pierw szego Œwiêta Dziêkczynienia w Plymouth, w stanie Massachusetts. Sto lat póŸniej zu pa ¿ó³wiowa na stole amerykañskich osad ników pojawia³a siê czêœciej ni¿ rosó³ z kurczaka. ¯ó³wi w Ameryce by³o po pro stu pod dostatkiem i ka¿dy mia³ prawo do tego aby na nie polowaæ. Uwa¿ano nawet, ¿e zupa ¿ó³wiowa powinna byæ symbolem amerykañskiej demokracji, bo by³a dostêp na dla wszystkich. ¯eby zapolowaæ choæby na zaj¹ca potrzebna by³a strzelba i naboje. Aby z³owiæ rybê trzeba by³o mieæ wêdkê lub sieæ. ¯ó³wia mo¿na by³o z³apaæ go³ymi rêkami i to w pojedynkê.
4 lipca 1776 r., John Adams, który nie co póŸniej zosta³ drugim po Waszyngto nie amerykañskim prezydentem, celebro wa³ podpisanie Deklaracji Niepodleg³oœci zup¹ z takiego ¿ó³wia.
George Washington w czasie, gdy bawi³ na Manhattanie, by³ smakoszem ¿ó³wiowej zupy.
W Hoboken, w stanie New Jersey istnia³ nawet „Klub ¯ó³wiowy”, do którego nale¿a³ Aleksander Hamilton, zabity póŸniej w s³yn nym pojedynku z wiceprezydentem Aaro nem Burrem, tak¿e cz³onkiem tego klubu.
W Hoboken podawano zupê ¿ó³wiow¹ z gotowanymi jajkami, z du¿¹ iloœci¹ bran dy. „Hoboken Turtle Club” zosta³ za³o ¿ony przez oficera sztabu genera³a Waszyngtona kapitana Joh na Stevensa. Stevens dorobi³ siê maj¹tku na handlu nieru chomoœciami, a swój ekscen tryczny klub w Hoboken za ³o¿y³ tylko dlatego, ¿e nie nawidzi³ skorpuch jaszczu rowatych i postanowi³ je wytê piæ, a przy okazji na tym zarobiæ.
Zupa ¿ó³wiowa w Ameryce b³yskawicz nie sta³a siê popularna i jedzono j¹ wszêdzie,
wliczaj¹c w to Bia³y Dom. Pierwszym da niem podczas inauguracji rz¹dów prezyden ta Abrahama Lincolna, by³a zupa ¿ó³wiowa. W tamtych czasach ¿ó³wie – zw³aszcza te z ciep³ych mórz – by³y ju¿ coraz rzadsze, a zupa ¿ó³wiowa stawa³a siê rarytasem, na który staæ by³o tylko najbogatszych. To wte dy pojawi³a siê zupa, któr¹ nazwano… „ni by zup¹ ¿ó³wiow¹”. Smakiem przypomina³a zupê z tego sympatycznego gada, ale nie mia³a z ¿ó³wiami nic wspólnego.
Po dok³adnym zbadaniu listy potraw ja kie podano podczas inauguracji prezydenta Lincolna, historycy doszli do wniosku, ¿e zupa ¿ó³wiowa jak¹ tam podano, by³a tak¹ w³aœnie imitacj¹! Okaza³o siê bowiem, ¿e kucharz prezydenta nie by³ w stanie nigdzie kupiæ karaibskich ¿ó³wi, o które by³o ju¿ wtedy coraz trudniej. Nikt z goœci jednak nie narzeka³ i wszystkim ta „niby zupa ¿ó³ wiowa” bardzo smakowa³a. Jej recepturê starano siê utrzymaæ w tajemnicy, ale by³y ku temu powody. Aby j¹ ugotowaæ wrzuca no do garnka wszelkie resztki, takie jak skrawki wo³owiny, szynki, a tak¿e ostrygi, skórê kurczaków, ozorki i mózg zwierz¹t rzeŸnych. Na zupê dla Lincolna wykorzy stano g³owiznê z cielaka.
Na pocz¹tku XX w. „niby zupa ¿ó³ wiowa” sta³a siê niezwykle popularna. Uwa¿ano j¹ za prawdziwy rarytas i nawet
jeœli by³a to tylko imitacja zrobiona z od padków, to jej cena tak¿e nie by³a ma³a ze wzglêdu na cielêc¹ g³owiznê.
W Nowym Jorku tak¹ zupê mo¿na by³o dostaæ w eleganckich hotelach takich jak: „Waldorf Astoria”, „St. Regis” i „Plaza”. Wkrótce „niby zupa ¿ó³wiowa” sta³a siê bardziej popularna od oryginalnej zupy ¿ó³wiowej! By³a to dobra wiadomoœæ dla ¿ó³wi, które sta³y wówczas na granicy wy giniêcia. Pe³ne odejœcie od zupy ¿ó³wiowej zaczê³o siê wraz z wprowadzeniem w USA prohibicji. Zupê obficie przyprawiano sher ry, której nagle zabrak³o, a bez alkoholu nikt nie chcia³ jej jeœæ i to dlatego „niby zu pa ¿ó³wiowa” zajê³a jej miejsce.
Pisarz Lewis Carroll, autor „Alicji w Krainie Czarów” w swojej powieœci stworzy³ nawet postaæ, któr¹ nazwa³ Niby ¯ó³wiem. Alicja mówi tam, ¿e nie ma po jêcia co to jest Niby ¯ó³w i nawi¹zuje to do „niby zupy ¿ó³wiowej”, gdzie na podobnej zasadzie trudno by³o okreœliæ z czego siê dok³adnie sk³ada ten przysmak. „Niby zupa ¿ó³wiowa” by³a popularna a¿ do lat 50tych, by nagle odejœæ w zapomnienie.
Lata 50-te i 60-te to czasy amerykañ skiej prosperity. Spo³eczeñstwo staje siê coraz bardziej zorganizowane i zurbanizo wane. Ludzie maj¹ coraz mniej kontaktów z natur¹ i ma³o kto ma czas aby przeczesy waæ bagna w poszukiwaniu ¿ó³wi. Poja wiaj¹ siê pierwsze supermarkety – takie ja kie mamy teraz – aw nich gotowe, mro¿o ne jedzenie w pude³ku i coraz gêstsza sieæ restauracji fast food. W takich warunkach coraz mniej ludzi chcia³o poœwiêcaæ czas aby ugotowaæ pracoch³onn¹ zupê z ¿ó³wia czy nawet jej imitacjê. Zasobniejsza kie szeñ statystycznego Amerykanina sprawi³a tak¿e, ¿e nie wykorzystywano ju¿ resztek jedzenia z którego robiono „niby zupê ¿ó³ wiow¹”. Z kolei same ¿ó³wie – g³ownie dziêki telewizji – sta³y siê nagle kulturo wym tabu i przesta³y byæ Ÿród³em prote iny, podobnie jak psy czy koty.
Jak zwykle w takich sytuacjach mamy do czynienia z wyj¹tkiem od regu³y i w przy padku „niby zupy ¿ó³wiowej” jest to miasto Cincinnati w Ohio. Miasto mia³o zawsze sil n¹, niemieck¹ imigracjê i z tajemniczych po wodów taka zupa jest tam nadal popularna.
Dziœ, zamiast z resztek i skrawków przy gotowuje siê j¹ z mielonej wo³owiny, Jeœli ktoœ z Pañstwa jest nadal zaintrygowany ni by ¿ó³wiow¹ zup¹ i chcia³by jej spróbowaæ, nie musi jechaæ a¿ do Cincinnati, bo „niby zupê ¿ó³wiow¹” sprzedaje w puszkach fir ma „Worthmore”. W ka¿dej puszce takiej zupy znajduje siê ugotowane na twardo jaj ko natomiast sama zupa to niezbyt apetycz nie wygl¹daj¹ca, ¿elatynowata breja.
Nadal te¿ mo¿na kupiæ prawdziw¹ zupê ¿ó³wiow¹! Znana firma „Heinz” od czasu do czasu wypuszcza na rynek krótkie serie tej zupy w puszkach. Nie jestem pewien, czy odwa¿y³bym siê jej spró bowaæ. Niektóre, drogie re stauracje maj¹ w swoim me nu oryginaln¹ zupê ¿ó³wio w¹, zrobion¹ z ¿ó³wi pocho dz¹cych z hodowli, ale wygl¹da to, ¿e zup ta na na sta³e pozo stanie reliktem gastrono micznej przesz³oœci i o tym, ¿e kiedyœ j¹ jedzono, pamiê taæ bêd¹ Czytelnicy dzisiejszego wydania „Kuriera Plus”.
15www.kurierplus.com KURIER PLUS 15 PAÌDZIERNIKA 2022
❍
Dooko³a sto³u Adam Ma³osolny
¯ó³wie w kuchni
Transport ¿ó³wi w Nowym Jorku, 1898 r. Skorpucha jaszczurowata Heinz – zupa ¿ó³wiowa i Worthmore – niby zupa ¿ó³wiowa
Pogoda dopisa³a tym razem, i pelery ny zosta³y w plecakach, gdy harcerki wybra³y siê na jesienny biwak pod nazw¹ „Igrzyska Przetrwania”.
Hufiec Harcerek „Podhale” – Szczep Pieniny, wspólnie z nowojorskim szcze pem Hufca Harcerzy „Warmia”, zagospo
Powrót do lasu
darowali siê ju¿ w pi¹tek wieczorem na terenach skautowych Camp Pouch w Sta ten Island.
Pod nadzorem m³odszej i starszej ko mendy zajêcia harcersko pionierskie, gry i æwiczenia wytrwa³oœci, oraz wieczorny
œpiew przy ognisku rozpali³y entuzjazm m³odzie¿y po ciê¿kich latach pandemii.
Jedna z najm³odszych harcerek by³a tak zachwycona pobytem w lesie i kolejn¹ harcersk¹ przygod¹, ¿e przy po¿egnaniu skwitowa³a „by³o za krótko”.
Teraz czas na planowanie ZIMOWISKA.
chorym dzieciom
Po ponad oœmiu godzinach walki z ¿ywio³em i pokonaniu p³ywackiego dystansu 49,5 kilometrów Piotr Biankowski ukoñczy³ nowojorski maraton „20 mostów wokó³ Manhattanu”.
Jest trzecim Polakiem w historii, który tego dokona³. Sportowiec ekstremalny i p³ywak zimowy, a tak¿e wolontariusz i Ambasador Fundacji Ronalda McDonal da podj¹³ to ekstremalne wyzwanie, aby wspomóc budowê trzeciego Domu Ronal da McDonalda w Polsce.
Piotr Biankowski rozpocz¹³ swoj¹ nie zwyk³¹ próbê we wtorek, 11 paŸdziernika, o godzinie 14.45 czasu polskiego, startu j¹c z przystani A na po³udniowo zachod nim brzegu Manhattanu. Pomimo silnego pr¹du wody u zbiegu rzeki Hudson i East River, pierwszy odcinek p³ywackiego dy stansu Piotr pokona³ wyj¹tkowo szybko. Temperatura wody wynosi³a poni¿ej 16 stopni Celsjusza, a bliskoœæ oceanu powo dowa³a jej stosunkowo du¿e zasolenie.
Piotr Biankowski pokaza³ wielk¹ deter minacjê, si³ê i serce, koñcz¹c w znakomi tym stylu tê ekstremaln¹ próbê. Na ca³ej trasie, zmaga³ siê z wieloma przeciwnoœcia mi – wiatrem, sporymi falami i przeciw stawnymi pr¹dami w miejscu, gdzie rzeka ³¹czy siê z oceanem. Jak sam powiedzia³, o koñcowym sukcesie zdecydowa³o nie tyl ko dobre przygotowanie, ale tak¿e œwiado moœæ, ¿e robi to, by pomagaæ innym!
Dystans 49,5 kilometrów Biankowski przep³yn¹³ w czasie 8 godzin i 2 minut.
Nowojorski maraton p³ywacki 20 mo stów, to trasa wokó³ Manhattanu kolejno trzema rzekami – East River z Mostem Brookliñskim na granicy dzielnic Bro oklyn i Queens, rzek¹ Harlem pomiêdzy Manhattanem, a Bronxem oraz potê¿n¹ rzek¹ Hudson z widokiem na most Wa szyngtona, oddzielaj¹c¹ Manhattan od sta nu New Jersey.
Polski p³ywak nie u¿ywa³ stroju ter micznego, tzw. pianki. Przed wych³odze niem chroni³a go lanolina, któr¹ posmaro wane by³o jego cia³o oraz mo¿liwoœæ sko rzystania z ciep³ych napojów podawanych na wysiêgniku, bez kontaktu z asystuj¹c¹ ³odzi¹. Piotrowi towarzyszy³a na ca³ej tra sie ekipa, sk³adaj¹ca siê z Beaty Zwoliñ skiej, ¿ony Piotra oraz Aleksandry Kabe lis, znakomitej p³ywaczki. P³ynê³y one ³o dzi¹ wraz z oficjaln¹ obserwatork¹ repre zentuj¹c¹ organizatora maratonu „20 mo stów wokó³ Manhattanu”, organizacjê New York Open Water.
Zakoñczona sukcesem trasa wokó³ Manhattanu to kolejny ekstremalny wy czyn p³ywacki Piotra Biankowskiego. Niedawno jako pierwszy Polak przep³yn¹³ legendarne jezioro Loch Ness w Szkocji. Przep³yniecie akwenu licz¹cego 37 km d³ugoœci zajê³o mu nieco ponad 12 go dzin. W ubieg³ym roku, po 15 godzinach walki z ¿ywio³em i przebyciu a¿ 60 km, przep³yn¹³ w ekstremalnie trudnych wa runkach Kana³ La Manche.
P³yn¹c wiedzia³em, ¿e nie mogê zawieœæ przyjació³ z Fundacji Ronalda McDonalda
i dzieci, które mierz¹ siê z trudami choro by i d³ugotrwa³ej hospitalizacji. Nowe, wielkie marzenie Fundacji, jakim jest bu dowa trzeciego w Polsce Domu Ronalda McDonalda, prawdziwego Domu poza do mem dla rodzin ma³ych pacjentów, jest marzeniem piêknym, ale i kosztownym. Projektem wymagaj¹cym wsparcia w ka¿ dy mo¿liwy sposób. Ja równie¿ gor¹co pragnê do³o¿yæ swoj¹ cegie³kê do jego re alizacji. Zbiórka charytatywna, któr¹ zaini cjowa³em www.zrzutka.pl/z/swim2helpNY towarzysz¹ca moim zmaganiom z woda mi wokó³ Manhattanu ma w³aœnie temu s³u¿yæ. To symboliczne rozpoczêcie, st¹d i symboliczny cel mojej fundraisingowej inicjatywy.
Proszê wszystkich o wsparcie zbierzmy pieni¹dze na zakup drzwi wejœciowych do nowego Do mu. Bo klucz ju¿ jest. Kluczem je steœmy my wszyscy, wolontariusze przyjaciele Fundacji, wszyscy lu dzie, którym nie jest obojêtny los ciê¿ko chorych dzieci i ich najbli¿szych. Wszyscy, którzy chc¹ wspieraæ misjê Fundacji „Aby rodzina mog³a byæ razem”. Ka¿dy, kto choæ raz zetkn¹³ siê z ludŸmi Fundacji wie, ¿e wszystko, co robi¹, robi¹ z sercem. Ja te¿ jestem z nimi ca³ym sercem, bo doce niam, jak wa¿ne jest wsparcie, które otrzy muj¹ od Fundacji rodziny chorych dzieci, zdanych na d³ugotrwa³y pobyt w szpitalu z dala od rodzinnego domu.
Piotr Biankowski to by³y rugbista Arki Gdynia, dziœ triathlonista i jeden z najlep szych na œwiecie p³ywaków ekstremalnych.
KURIER PLUS 15 PAÌDZIERNIKA 2022 www.kurierplus.com16
*
Ka¿dy mo¿e wesprzeæ zbiórkê zainicjo wan¹ przez Piotra Biankowskiego, wp³a caj¹c darowiznê online poprzez portal Zrzutka www.zrzutka.pl/z/swim2helpNY Darowizny na rzecz budowy 3-go fun dacyjnego Domu w Polsce mo¿na równie¿ wp³acaæ przelewem bankowym na konto: USD BIC (SWIFT): INGBPLW IBAN: PL 35 105000861000002273644266 PLN BIC (SWIFT): INGBPLW IBAN: PL 46 105000861000002273644068
F OT . A LEKSANDRA K ABELIS Op³yn¹³ Manhattan, by pomóc ciê¿ko
Pañstwo polskie nie ustanie w odzyskiwaniu polskich dóbr kultury
Wraz z wybuchem II wojny œwiatowej Niemcy rozpoczê³y konsekwentn¹ i celow¹ akcjê wymazywania Polski z mapy Europy. Naród polski mia³ zo staæ pozbawiony elit intelektualnych, to¿samoœci i niepodleg³oœci. Niszcze nie i grabie¿ nie ominê³y polskiej kul tury. Literatura, muzyka, film, teatr, sztuki plastyczne – wszystkie dziedzi ny kultury ponios³y niepowetowane straty, które do dziœ s¹ odczuwalne.
Polska w wyniku II wojny œwiatowej utraci³a najwiêcej obywateli proporcjonal nie do przedwojennej liczby ludnoœci. Zgi n¹³ co szósty przedwojenny polski obywa tel. Nie do przecenienia s¹ straty poniesione w wyniku eksterminacji elit – profesorów, in¿ynierów, prawników, polityków, ksiê¿y, studentów, ludzi kultury. Ich œmieræ na wie le lat zahamowa³a proces kszta³cenia no wych elit intelektualnych i artystycznych oraz spowolni³a rozwój polskiej kultury.
Tylko w jednym obszarze dziejowa krzywda spowodowana dzia³aniami oku panta mo¿e byæ choæ czêœciowo napra wiona: zagrabione, ale niezniszczone do bra kultury wywiezione z Polski mog¹ jeszcze do niej powróciæ.
Polskie straty wojenne odnajduj¹ siê na ca³ym œwiecie – w kolekcjach publicznych, i prywatnych. Kolejne pokolenia czêsto nie znaj¹ historii i pochodzenia tych obiektów. Wielokrotnie nie maj¹ te¿ œwiadomoœci, w jak destrukcyjny sposób w³adze okupa cyjne obchodzi³y siê na terenie Polski z dziedzictwem kulturowym. Straty w ru chomych dobrach kultury poniesione przez Polskê szacowane s¹ na ponad 516 tys., sa me muzea pozbawione zosta³y w przybli¿e niu 50 proc. swoich zbiorów, straty biblio tek ocenia siê na 70 proc. stanu przedwo jennego. Szacunki te s¹ jednak z ca³¹ pew noœci¹ zani¿one, poniewa¿ dokumentacja kolekcji i bibliotek zwykle by³a równie¿ re kwirowana lub celowo niszczona.
Polskie kolekcje artystyczne ju¿ od pierwszych dni wojny by³y polem walki o strefê wp³ywów miêdzy przedstawicie lami najwy¿szych w³adz III Rzeszy: Re ichsführerem SS Heinrichem Himmle rem, feldmarsza³kiem Luftwaffe Herman nem Göringiem oraz Hansem Frankiem –gubernatorem generalnym na terenach okupowanej Polski. Na zachodnich tere nach Polski, wcielonych do Rzeszy, dzia ³a³ urz¹d powo³any przez Göringa –Haupttreuhandstelle Ost, z kolei General ne Gubernatorstwo utworzone z ziem okupowanych by³o terenem rozgrywek specjalnego komanda – Einsatzkomman do Paulsen, dzia³aj¹cego w strukturze or ganizacji „Ahnenerbe” powo³anej przez Himmlera, specjalnego pe³nomocnika dla sporz¹dzenia spisu i zabezpieczenia dzie³ sztuki i zabytków kultury – dr Kajetana Mühlmanna wys³anego do Krakowa przez Göringa, specjalnego pe³nomocnika Hitle ra do spraw utworzenia muzeum Führera w Linzu – dr. Hansa Posse i wreszcie sa mego gubernatora generalnego Hansa Franka, któremu nie w smak by³a dzia³al noœæ wszystkich innych jednostek zajmu j¹cych siê grabie¿¹ dzie³ sztuki.
Niemcy z pe³n¹ œwiadomoœci¹ ³amali postanowienia konwencji haskiej, usi³owa li jednak nadaæ grabie¿y pozory prawo rz¹dnoœci. Zarówno na ziemiach polskich wcielonych do III Rzeszy, jak i w General nym Gubernatorstwie wydane zosta³y
Prof. Piotr Gliñski, Wiceprezes Rady Ministrów, Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego
okólniki i rozporz¹dzenia sankcjonuj¹ce rekwizycjê dzie³ sztuki ze zbiorów prywat nych, koœcielnych, a tak¿e publicznych. Rabunek ze zbiorów publicznych na tle Europy Zachodniej by³ zdarzeniem bez precedensu i nie mia³ miejsca w innych krajach okupowanych, takich jak np. Ho landia czy Francja. Osoby bezpoœrednio zaanga¿owane w ten proceder nie by³y do brane przypadkowo – byli to utytu³owani niemieccy i austriaccy historycy, historycy sztuki i archeolodzy, pracownicy muzeów, uczelni i instytutów badawczych.
Dzia³aniom okupanta na terenach Pol ski przyœwieca³a myœl Josepha Goebbelsa: „Polski naród nie jest wart bycia nazywa nym narodem kulturalnym”. Niszczenie polskiej kultury odbywa³o siê bowiem tak¿e poprzez œwiadome jej deprecjono wanie. Niemcy dowodzili zale¿noœci sztu ki rozwijaj¹cej siê na ziemiach polskich od sztuki niemieckiej lub jej niewielkiej samodzielnej wartoœci artystycznej. We wstêpie do katalogu Sichergestellte Kun stwerke im Generalgouvernement, który stanowi³ podsumowanie prac zespo³u Mühlmanna i zawiera³ opis ponad 520 najcenniejszych dzie³ sztuki zarekwirowa nych z polskich kolekcji, mo¿na przeczy taæ: „Zbêdne zdaje siê mówienie o samo dzielnym rozwoju polskiej kultury w epo kach historycznych. Istnieje twórczoœæ o cechach niemieckich, wystêpuj¹ dzie³a holenderskie lub flamandzkie, które w swym duchu i charakterze nie wyra¿aj¹ nic innego, jak tylko niemieck¹ istotê i si ³ê niemieckiej kultury”.
Równie¿ przyby³y do Polski w listopa dzie 1939 roku dr Hans Posse – dyrektor Gemäldegalerie w DreŸnie i specjalny pe³nomocnik Hitlera ds. budowy muzeum Führera w Linzu – z przek¹sem pisa³: „W Krakowie i Warszawie uda³o mi siê zwiedziæ publiczne i prywatne zbiory, jak równie¿ dobra koœcielne. Inspekcja po twierdzi³a moje przypuszczenie, ¿e z wy j¹tkiem dzie³ sztuki najwy¿szej rangi, zna nych nam ju¿ w Niemczech, to znaczy o³ tarza Wita Stwosza i obrazów o³tarzo wych Hansa Süssa z Kulmbachu z koœcio ³a Mariackiego w Krakowie, Rafaela, Le onarda i Rembrandta ze zbiorów Czarto ryskich i kilku eksponatów z Muzeum Narodowego w Warszawie, nie ma tam wielu eksponatów, które powiêkszy³yby niemieck¹ kolekcjê malarstwa”.
Zinstytucjonalizowanej i rozbudowanej niemieckiej grabie¿y towarzyszy³y nieudo kumentowane dzia³ania rekwizycyjne dy gnitarzy niemieckich i ich rodzin, którzy
zabierali dzie³a sztuki na przyk³ad na po trzeby dekoracji biur, kwater i mieszkañ.
W 1944 roku œwiadomoœæ zbli¿aj¹cej siê klêski Niemiec i przesuwaj¹cy siê front wschodni przynios³y now¹ falê rabunku pospolit¹ kradzie¿ dokonywan¹ równie¿ przez szeregowych ¿o³nierzy. W ten spo sób poza planowan¹ akcj¹ grabie¿y zrabo wanych i wywiezionych w g³¹b Rzeszy zosta³o wiele dzie³ sztuki ze zbiorów Mu zeum Narodowego w Warszawie oraz in nych polskich kolekcji, tak¿e prywatnych.
Niemcy nie by³y jedynym krajem do konuj¹cym zniszczeñ i grabie¿y polskich dóbr kultury. Na Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej, wcielonych do ZSRR, nast¹pi³a konfiskata w³asnoœci prywatnej, ogo³ocone koœcio³y zamieniano na maga zyny, a dzie³a sztuki ewakuowane na Kre sy z Polski centralnej i zachodniej zosta³y przejête przez Armiê Czerwon¹.
Drugim etapem grabie¿y radzieckiej by³a ofensywa frontu wschodniego, za którym pod¹¿a³y brygady trofiejne. Jed nostki te sk³adaj¹ce siê ze specjalistów ró¿nych dziedzin sztuki, w zamyœle mia³y zaj¹æ siê rekompensat¹ strat ZSRR, wy rz¹dzonych przez Niemców po wybuchu wojny niemiecko sowieckiej. Szybko jed nak okaza³o siê, ¿e planowana rekompen sata przerodzi³a siê w zwyk³y, brutalny ra bunek, który nie omin¹³ równie¿ polskich zabytków. Utworzone przez Niemców sk³adnice zagrabionych dzie³ sztuki zosta ³y zaanektowane przez Sowietów. Czêœæ z tych obiektów powróci³a potem w cza sach PRL jako dary od „bratniego narodu sowieckiego”, ale wiele z nich nadal spo czywa w magazynach rosyjskich muzeów.
Szeroko zakrojona i celowa grabie¿ pol skich dzie³ sztuki przez niemieckich i so wieckich okupantów pozostawi³a dojmuj¹ ce poczucie straty w polskiej kulturze. Straty, która mimo up³ywu ponad 80 lat od wybuchu II wojny œwiatowej nadal jest odczuwalna i bolesna.
Baza strat wojennych, prowadzona przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP, liczy blisko 66 tys. obiektów, co jest namiastk¹ szacowanej liczby 516 tys. utraconych dzie³.
Polski resort kultury nie ustaje w stara niach dokumentowania, poszukiwania i odzyskiwania utraconych dzie³ sztuki, kontynuuj¹c tym samym dzia³ania podej mowane przez polskich muzealników, ar chiwistów czy bibliotekarzy, którzy ju¿ we wrzeœniu 1939 r. rozpoczêli spisywanie strat w kolekcjach, archiwach i ksiêgo zbiorach. Minister kultury w ramach spe
cjalnego programu co roku przyznaje œrod ki finansowe na prowadzenie badañ doty cz¹cych utraconych kolekcji. Od 2017 r. w wyniku tych dzia³añ bazê strat wojen nych uda³o siê wzbogaciæ o niemal 3000 wpisów wczeœniej niezidentyfikowanych obiektów, utraconych w zwi¹zku z II woj n¹ œwiatow¹. Zawarte w bazie informacje s¹ podstaw¹ do prowadzenia poszukiwañ, a nastêpnie restytucji zaginionych w czasie wojny dzie³ sztuki.
Prowadzone przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP dzia³ania re stytucyjne, a tak¿e realizowane od lat liczne projekty informacyjne i edukacyjne przy czyniaj¹ siê do podniesienia œwiadomoœci kwestii strat wojennych. Wymiernym efek tem tych dzia³añ jest wiêksza iloœæ informa cji o mo¿liwym miejscu przechowywania poszukiwanych dóbr kultury oraz – niestety pojedyncze – gesty ludzi, którzy zwracaj¹ zagrabione przez ich przodków dzie³a do macierzystych kolekcji. Tak post¹pi³ oby watel Niemiec, który zwróci³ obraz Fran ciszka Mra¿ka Na przypiecku zrabowany w czasie II wojny œwiatowej przez jego dziadka stacjonuj¹cego jako oficer Wehr machtu w pa³acu w Spale. Pod koniec 2018 r. do zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie powróci³ tak¿e lekyt czerwono figurowy – antyczne naczynie, skradzione przez nazistowskie w³adze, zwrócone przez prywatn¹ posiadaczkê z Niemiec. Kunstge werbemuseum w DreŸnie zwróci³o z kolei do Muzeum Pa³acu Króla Jana III w Wila nowie biurko i kabinet w stylu chiñskim, zi dentyfikowane jako polskie straty wojenne w wyniku prowadzonych przez muzealni ków z Drezna badañ proweniencyjnych. I choæ te pojedyncze przypadki s¹ bu duj¹ce, pamiêtaæ nale¿y, ¿e jest to kropla w morzu zrabowanych dóbr kultury, prze chowywanych, a nierzadko ukrywanych w prywatnych kolekcjach. Tylko zmiana postawy w³adz oraz zmiany w prawodaw stwie pañstw takich jak Niemcy, w któ rych zrabowane i wywiezione z Polski w czasie II wojny œwiatowej dzie³a sztuki wci¹¿ s¹ przechowywane, a i wystawiane na sprzeda¿, mog¹ spowodowaæ, ¿e oby watele tych krajów bêd¹ musieli zwróciæ te obiekty do ich macierzystych zbiorów.
Pamiêtajmy i mówmy g³oœno, ¿e sprawy grabie¿y dóbr kultury nie ulegaj¹ przedaw nieniu nie tylko w wymiarze etycznym i moralnym, lecz tak¿e w sferze prawa miê dzynarodowego. Ze wzglêdu na szczególny charakter dzie³ sztuki oraz ich wartoœæ po zamaterialn¹ zwrot zagrabionych obiektów do miejsca, z którego zosta³y skradzione, to najw³aœciwsza forma zadoœæuczynienia, niezale¿na od rozwi¹zañ takich jak repara cje, digitalizacja czy wykonywanie kopii. Restytucja to proces ci¹g³y i nieskoñczony, a pañstwo polskie nigdy nie ustanie w jego realizacji. Wchodz¹c w nowy obszar resty tucji dóbr kultury, jakim s¹ ostatnie przy k³ady zwrotów zagrabionych dóbr kolonial nych do pañstw ich pochodzenia, dokony wanych przez zachodnioeuropejskie muzea, pamiêtajmy, ¿e ci¹gle jeszcze niezamkniête s¹ kwestie restytucji dzie³ sztuki zrabowa nych w czasie II wojny œwiatowej.
Tekst publikowany wspólnie z polskim miesiêcznikiem „Wszystko co Najwa¿niej sze” w projekcie historycznym z Instytu tem Pamiêci Narodowej i Polsk¹ Funda cj¹ Narodow¹.
17www.kurierplus.com KURIER PLUS 15 PAÌDZIERNIKA 2022
Ave.
Anna-Pol Travel
NY
Acupuncture and Chinese Herbal Center Dr Shungui Cui, L.Ac, OMD, Ph.D
od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni.
● katar sienny
● zapalenie cewki moczowej
bóle pleców
bezp³odnoœæ
● zespó³ przewlek³ego zmêczenia
rwê kulszow¹
parali¿
artretyzm
Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing
Poniedzia³ek, œroda
pi¹tek:
Ave.
czwartek i sobota: 12:00-6:00
(718) 266-1018
12:00 - 3:00
MANHATTAN AVE. (blisko Metropolitan Ave.)
718-387-2281
N.Y. 11211;
718-387-7042
KURIER PLUS 15 PAÌDZIERNIKA 2022 www.kurierplus.com18 Zapraszamy do s³uchania Radio RAMP na czêstotliwoœci WSNR 620 AM w NY, NJ, CT w soboty od 15:00 do 21:00 Zasiêg Radio RAMPA 620 AM to piêæ dzielnic Nowego Jor ku, a tak¿e Long Island, stany New Jersey i Connecticut, czyli najwiêksze skupiska Polonii na Pó³nocno Wschod nim Wybrze¿u USA. Ponadto, sobotni¹ audycjê, bez zmian, s³uchaæ bêdzie mo¿na za poœrednictwem naszej stro ny internetowej www.RadioRAMPA.com oraz aplikacji RAMPA na telefony komórkowe. Wszystko bezp³atnie.
– jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje
●
●
●
●
●
●
● na³ogi ● objawy menopauzy ● alergie ● zapalenie prostaty ● rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp. Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku 144-48
NY 11354
i
12:00 - 6:00 PM; tel. (718) 359-0956 1839 Stillwell
(off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223 Wtorek,
PM, w niedziele
pm
www.drshuiguicui.com
821 A Manhattan
Brooklyn,
11222 Tel. 718-349-2423 WWW.ANNAPOLTRAVEL.COM Zamów og³oszenie drobne Cena $10 za maksimum 30 s³ów 289
BROOKLYN,
Tel.
Fax:
W³oska ciastkarnia czynna codziennie do 11:00 wieczorem, a w weekendy do 12:00 w nocy. Zapraszamy. Fortunato Brothers MICHA£ PANKOWSKI TAX & CONSULTING EXPERT ✓ Rejestracja biznesu i licencje ✓ Konsultacje ✓ Bezpodatkowa zamiana domów ✓ #SS - korekty danych ✓ Ksiêgowoœæ ✓ Rozliczenia podatkowe indywidualne i biznesowe, w tym samochodów ciê¿arowych Us³ugi w zakresie: Email: Info@mpankowski.com 96 Manhattan Avenue Suite 27 (na piêtrze) - Brooklyn, NY 11222 Tel: (718) 609-1560, (718) 383-6824, Fax: (718) 383-2412 ● INSTALACJA NOWYCH BOILERÓW ● ZAMIANA BOILERÓW OLEJOWYCH NA GAZOWE ● USUWANIE GAS, NATIONAL GRID, DEPT OF BUILDINGS VIOLATIONS ● RPZ/BACKFLOW PREVENTER INSTALACJA & COROCZNE SERWISY ● CON ED/ NATIONAL GRID GAS SERVICE RESOTRATION ● INSPEKCJE SYSTEMÓW LINII GAZOWYCH ZGODNIE Z LOCAL LAW 152 tel. 718-609-0088 email: Kobomusic@verizon.net Szko³a z tradycjami Rejestracja Bo¿ena Konkiel Nauka gry na fortepianie, gitarze i skrzypcach oraz lekcje œpiewu ✓ Rozliczenia podatków indywidualnych i biznesowych (jeden w³aœciciel, partnerstwo, korporacja), ✓ Pe³n¹ ksiêgowoœæ ✓ Rejestracjê i rozwi¹zywanie biznesów 110 Norman Ave, Brooklyn, NY 11222 718-383-0043 lub 917-833-6508
Psia pla¿a wielkich ¿ó³wi
Nie wiem, jak zeszliœmy na temat ¿ó³wi Loggerhead
Swoj¹ nazwê zawdziêczaj¹ wielkiej g³owie pokrytej tarczkami. Silne szczêki potêguj¹ wra¿enie „grubej (têpej) g³owy” i wiod¹ do znaczenia niezbyt przychylnie okreœlaj¹cego te zwierzêta w slangu.
Trzy psy wybieg³y w szalonym pêdzie na bia³y piasek. Psy umiej¹ siê œmiaæ. Te wypisane mia³y na mordkach wiel kie zadowolenie. Psie zadowolenie z psiego szaleñstwa.
Trzy labradory o ró¿nych odcieniach be ¿u: jasno ¿ó³ty, jasno kawowy i prawie bia³y. By³y jeszcze doœæ daleko, kiedy Przyja ciel zdecydowanym ruchem uniós³ Niuniê i obj¹³ obiema rêkami.
Bez smyczy?
Na pewno w³aœciciele s¹ blisko. Sta ra³am siê uspokoiæ Przyjaciela, który mocniej przycisn¹³ Niuniê do piersi.
Proszê siê nie baæ, us³yszeliœmy. D³u gimi krokami sunê³a ku nam smuk³a, wy soka szatynka, w maleñkich b³êkitnych szortach. Czemu zapamiêta³am te szorty, nie wiem. – One s¹ spokojne, nie widzie liœmy waszego pieska, dlatego puœciliœmy je wolno. S¹ karne. Nic nie zrobi¹. Kocha j¹ biegaæ po pla¿y. Ale przepraszamy. Nie przestraszy³eœ siê, malutki? Tak zwróci³a siê do Niuni w objêciach Przyjaciela. Oczywiœcie, ¿e tak! Odpowiedzia³ Przyjaciel za Niuniê. – To jest maleñka psinka! O ile wiem ta pla¿a jest psom przyjazna, dlatego tu jesteœmy, ale powin ny byæ na smyczy.
Sombrero Beach to atlantycka pla¿a na wyspie Marathon, nale¿¹cej do archipela gu zwanego The Keys Klucze. Jedyna w swoim rodzaju pod wieloma wzglêdami. Zadbana, cienista, bezp³atna pla¿a rodzinna.
I wa¿na dla nie tylko florydzkiej fauny: jest terenem lêgowym dla zagro¿onego gatunku ¿ó³wi, zwanego Loggerhead
Zanim wziêliœmy ze sob¹ moj¹ Niuniê, Przyjaciel poszpera³ w Internecie. Psy mog¹ na pla¿y przebywaæ pod warun kiem, ¿e nie przeszkadzaj¹ (w tym i ¿ó³ wiom). I s¹ na smyczy!
Tymczasem trzy be¿owe labradory naj wyraŸniej ignorowa³y to zalecenie. Trójka w³aœcicieli: mê¿czyzna i dwie kobiety, próbowa³a przywo³aæ je do porz¹dku. A one, rozbawione skaka³y wokó³ Przyja ciela i Niuni. Czym bardziej przestraszony by³ Przyjaciel.
Powinny byæ na smyczy powtórzy³ spokojnie, kiedy labradory odbieg³y od nas. Pewno w poszukiwaniu ciekawszych rozry wek ni¿ skakanie – bez rezultatu – do góry!
Przepraszamy! Naprawdê. Mê¿czyzna uœmiechn¹³ siê. – Wychodzimy tu wieczo
rem kilka razy w tygodniu. Mieszkamy na Vaca Key, niedaleko. Lubi¹ p³ywaæ. To w ich naturze. Dziœ je jakoœ ponios³o. Jeœli poniesie jego, wskaza³ na najwiêkszego, tego o najciemniejszym umaszczeniu, – to one obie od razu wpadaj¹ w jego nastrój. To rodzeñstwo. My – wskaza³ na dwie ko biety – te¿! Wziêliœmy je ze schroniska po ostatnim huraganie, piêæ lat temu. Teddy, Coco i Luna. Zrozumia³am, ¿e przedstawia pieski, nie siebie i siostry.
Opuszczone. Zostawione w zamkniê ciu. W³aœciciele nie zabrali ich ze sob¹. D³ugo dochodzi³y do siebie. By³y przera ¿one, kiedy wychodziliœmy z domu.
Na tej pla¿y, wtr¹ci³a jedna z sióstr, wolno siê pieskom k¹paæ, p³ywaæ. Takie pla¿e s¹ rzadkoœci¹ nie tylko na Florydzie.
Jedyna przyjazna psom pla¿a jak¹ znam na Kluczach to maleñki skrawek na Key West. Oprócz nazwy: Dog Beach i piêkne go napisu przy wejœciu, nic tam ani psa, ani w³aœciciela poci¹gaæ nie mo¿e. Miejsce maleñkie, jak wszystko na Key West, za niedbane i… wype³nione po brzegi nie tyl ko pieskami. Ogromne zagêszczenie na niewielkiej przestrzeni. Brudno.
Klucze s³yn¹ z piêknych pla¿yczek za roœniêtych mangrowcami. Sombrero Be ach wysadzana kokosowymi palmami za którymi rozci¹ga siê rodzaj parku z po mieszczonymi w nim zadaszonymi miej scami zachêcaj¹cymi do pikniku, boiskiem do siatkówki, cienistymi œcie¿kami, ma wyj¹tkowy urok. Tu mo¿na spêdziæ dzieñ, przyjœæ wieczorem odpocz¹æ, pop³ywaæ. Woda p³ytka, spokojna. Osiem mil w g³¹b rafa koralowa. To ona wycisza fale.
No i ¿ó³wie.
Loggerheads mierz¹ ponad metr d³ugo œci i wa¿¹ oko³o stu kilogramów. Trafiaj¹ siê jednak kilkusetkilowe olbrzymy.
Kiedy samice wychodz¹ na brzeg czekamy na nie. Czuwamy nad nimi z da leka. Obserwujemy.
Przyjaciel siê o¿ywi³. – „My”? Jeste œcie wolontariuszami?
Tak, to nasza pasja. Moja i moich sióstr. Jedna z pasji! Rozeœmia³ siê i wskaza³ na trzy labradory, które jak nie wini¹tka le¿a³y teraz zziajane na piasku z³oconym ostatnimi promieniami s³oñca. Wolontariuszem mo¿na zostaæ doœæ ³atwo. Trzeba przejœæ szkolenie na wiosnê, przed okresem lêgowym. No i nie spaæ w nocy! Mamy wyznaczone nocne dy¿u ry. Obserwujemy samice. Kopi¹ do³y p³e twami i sk³adaj¹ tam jaja. Sto kilkadziesi¹t jaj. Chodzi o to, aby spokojnie mog³y to zrobiæ. Œwiat³a na ulicach wokó³ pla¿y s¹ wygaszone albo skierowane w drug¹ stro nê. Œwiat³o dezorientuje samice. Na szczê œcie tu nie ma wielu domów. Dopiero kie dy siê oddal¹, wróc¹ do oceanu, rozpoczy na siê nasza praca oznakowywania miejsc lêgu na piasku, zabezpieczania ich palika mi, taœmami i napisami.
Rozumiem, ¿e to zajmuje czêœæ pla ¿y. Co oznacza pewne ograniczenia dla pla¿owiczów. No i te psy biegaj¹ce…
Gniazda zajmuj¹ mo¿e jedn¹ dziesi¹t¹ powierzchni pla¿y. Psy? Mog¹ wejœæ do wo dy, mog¹ siê bawiæ, ale uwa¿amy, ¿eby nie zbli¿a³y siê do gniazd. A jeœli chodzi o ludzi? Nie mieliœmy przypadku braku zrozumienia.
Teddy, Coco i Luna patrzy³y jakby bar dzo chcia³y zrozumieæ o czym mówimy.
Widzia³am, jak Przyjaciel odtaja³. Nie wypuœci³ oczywiœcie Niuni z objêæ, ale wiedzia³am, ¿e „wybaczy³” tym trojgu.
To niezwykle po¿yteczne, niezwykle wa¿ne, co robicie. Loggerhead wystêpuje co prawda w wielu ciep³ych wodach mórz i oceanów, ale praktycznie jest wszêdzie zagro¿ony. Ginie nie tylko zapl¹tany w rybackie sieci, ale te¿ z powodu plasti kowych toreb, które bierze za meduzy czy ka³amarnice, za swój ulubiony pokarm. Ginie z powodu zaœmiecenia.
Psie rodzeñstwo oddali³o siê wraz z ro dzeñstwem ludzkim. Teddy, Coco i Luna zosta³y teraz wziête na smycz. Gdzieœ w zatoczce ³¹cz¹cej tê czêœæ wysepki z in n¹, k¹pa³o siê kilka rodzin.
Robimy tyle krzywdy Naturze. Do brze, ¿e s¹ ludzie, którzy choæ trochê usi ³uj¹ to naprawiæ. Przyjaciel uœmiechn¹³ siê do mnie i nareszcie postawi³ Niuniê na ziemi. Otrz¹snê³a siê. Chcia³a pobiegaæ.
*
Z setek, tysiêcy jaj z³o¿onych przez sa mice Loggerhead na Sombrero Beach, wylegn¹ siê ¿ó³wiki, które wolontariusze odprowadz¹ bezpiecznie do oceanu. Dojrza³oœæ osi¹gnie jeden na tysi¹c. Prawo selekcji naturalnej. I tej nienatural nej stworzonej przez nas.
Zapraszamy na stronê
19www.kurierplus.com KURIER PLUS 15 PAÌDZIERNIKA 2022
❍ Z (nie tylko) florydzkiego ¿ycia
Sombrero Beach
Gniazdo ¿ó³wia Loggerhead
Autorki: www.anna4book.com
KURIER PLUS 15 PAÌDZIERNIKA 2022 www.kurierplus.com20