Tomasz Duszyński. Dziwne przypadki Grzymółki Kownycza

Page 59

Grzymółka Kownycz

59

Grzymółka i stawonóg Nie żeby Grzymółka tak od razu nic nie pamiętał. Uderzenie co prawda silne było, ale przytomności nie stracił na dłużej niż dziesięć minut. Tego był pewien. Pamiętał trochę jakby przez mgłę, jak jakiś osobnik zadzwonił dzwonkiem od roweru, a potem wjechał w niego z całym impetem. Pamiętał też Kownycz, że kierownica wbiła mu się w żebra, rama od roweru zakleszczyła się na głowie i dłonie weszły między szprychy. Pamiętał Grzymółka to bardzo dobrze. Sęk w tym, że nie pamiętał nic poza tym. Nie pamiętał nawet, jak się nazywał. A wszystko to zaczęło się rankiem, we wtorek, dwudziestego pierwszego czerwca. Słoneczko świeciło wtedy bardzo jasno. Listonosz Eustachy jechał na swoim zdezelowanym rowerze wzdłuż stawu, szumnie zwanego jeziorem, podziwiając piękno przyrody budzącej się wczesnym rankiem do życia. Raźno przyciskał pedały, wsłuchując się w skrzeczenie kaczek łysek, szum listowia i pluskanie wody. Słyszał też skrzypienie swojego roweru, ale nie wydawało mu się, żeby zakłócał nim odgłosy natury. Jak później napisano w „Nowinach Powiatu” właśnie wtedy Eustachy jako pierwszy zobaczył to na własne oczy – podłużny kształt jakby połączonych sklejką kawałków pilśniowych płyt. Dziwny twór zakotwiczył w szuwarach, uno-


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.