Dzieje pałacu
w Zarzeczu Zarzecze – majątek Magdaleny z Dzieduszyckich Morskiej, z pałacem pełnym klasycznego wdzięku oraz otaczającym go romantycznym ogrodem i parkiem, uważany był za jedno z najpiękniejszych miejsc w Galicji XIX stulecia. Tekst Antoni Adamski Fotografie Tadeusz Poźniak
T
wórczyni tej wspaniałej posiadłości przyszła na świat w Żukowie na Pokuciu w1762 r., a zmarła w Zarzeczu w 1847 r. Jej portret, namalowany na krótko przed śmiercią przez lwowianina Alojzego Rejchana, przedstawia hrabinę ubraną – jak zawsze – wedle ostatniej mody, w czepiec oraz kapelusz ozdobiony koronką na tiulu. Ciemnogranatowa suknia z podobnym koronkowym kołnierzem kontrastuje z przepięknym orientalnym szalem tkanym w delikatne kwiatowe wzory. Wizerunek pokazuje starszą kobietę o surowej twarzy i ogromnych, badawczo patrzących na widza oczach. Widzowi może się wydawać, iż te oczy widziały zbyt wiele, by postrzegać jeszcze urodę świata. A jednak hrabina pod koniec życia czuła się szczęśliwa. Stworzyła własne miejsce na ziemi wedle swego znakomitego gustu, dzięki wszechstronnej wiedzy i wyobraźni, której nie stawiała żadnych zapór i granic. Mogła powtórzyć za starożytnym mędrcem: „Nie całkiem umrę”. Dopiero rok 1944
80
VIP B&S CZERWIEC-LIPIEC 2021
wniósł karykaturalne zmiany do jej dzieła. Nie zostało ono jednak starte z powierzchni ziemi, choć w pałacu przez krótki czas stacjonowała Armia Czerwona. Od 2008 roku, po wielu staraniach władz gminy oraz pracach konserwatorskich Muzeum w Jarosławiu Kamienica Orsettich, znów możemy cieszyć się pięknem Zarzecza. W tym właśnie roku zostało ono udostępnione zwiedzającym. Z początkiem lat 90. XVIII stulecia młodzi małżonkowie Ignacy i Magdalena Morscy wyruszyli w podróż do Włoch. Hrabina przywiozła stamtąd wiele dzieł sztuki oraz dwa wizerunki pędzla rzymskiego malarza Pietro Labruzziego. Włoskiemu artyście zabrakło tej głębi obserwacji, jaki miał jej polski portrecista. Młoda mężatka z obrazu patrzy na nas oczami pełnymi melancholii. Ignacy Morski spogląda zaś na widza martwym wzrokiem, pełnym wyniosłości i dystansu. Zniekształcony tors i krótkie ręce z trudem ukrywają jego garb. Z fizycznymi niedostatkami szedł w parze zły charakter. Otaczał się kobietami niekoniecznie najlepszej konduity. Ostatniej kochance omal nie zapisał całego wspólnego majątku. Wiele trudu kosztowało Magdalenę, by rzecz całą zmienić na swoją korzyść. Nic dziwnego, iż małżeństwo przez lata pozostawało w separacji. Do formalnego rozwodu nie doszło. Szczęściem w nieszczęściu był fakt, że Ignacy pozostawiał żonie w artystycznych przedsięwzięciach wolną rękę, a nawet przesyłał ze Lwowa farby i potrzebne do wykończenia pałacu materiały. Choć w Zarzeczu czekał na wracających z podróży poślubnej odnowiony dwór, hrabiostwo zaplanowało nową rezydencję. Powstała ona w latach 1807-1818. Jej budowę powierzyli najlepszym twórcom: architektowi Chrystianowi Piotrowi Aignerowi oraz Fryderykowi i Wirgiluszowi Baumanom, którzy wykonali sztukaterię we wnętrzach. W Puławach