HODOWLA Dojarnię
typu karuzela firmy
Gea
zainstalowano w gospodarstwie rolnym
Trzyma ster w swoich rękach
Państwa Kosińskich
w Rudce w powiecie bielskim
||
Właściciel gospodarstwa pan Krzysztof przed najnowszą inwestycją. Wydajność krów to teraz 8,5 tys. l. Po zainstalowaniu karuzeli, spodziewa się on wzrostu do 10 tys. l, a po budowie obory dalszy rozwój, czyli 11 tys. l. od jednej krowy na rok.
Karuzela na 40 stanowisk to nowy nabytek Krzysztofa Kosińskiego z Rudki koło Brańska. Gospodarz hoduje ponad 800 sztuk bydła. A dzięki nowoczesnej dojarni obsługa 350 krów mlecznych ma zająć trzem osobom zaledwie dwie godziny. Inwestycja to efekt współpracy Kosińskich z firmą Gea. Aby porozmawiać i o gospodarstwie, i o nowoczesnych w nim rozwiązaniach, Krzysztof Kosiński zaprosił mnie i Pawła Tenderendę, przedstawiciela firmy Gea, do siebie, do Rudki. Pan Kosiński obrabia 500 ha ziemi w okolicach Rudki, Popław i Augustowa w powiecie bielskim. – 120 ha kukurydzy na zielonkę, 40 ha na ziarno – zaczyna wymieniać. Dalej są zboża, trochę buraków i marchwi, resztę stanowią trawy. Do tego oczywiście bogaty park maszynowy: komplet ciągników o mocy od 60 do 260KM, zestaw maszyn zielonkarskich, potrzebnych do upraw polowych, i obsługi bydła… No i ostatni nabytek – karuzela na 40 stanowisk, poczekalnia i strefa separacyjna. Wszystko umieszczone w nowoczesnym budynku na przestronnym podwórku. A wokół… zabytkowe budynki. – Kiedyś te ziemie należały do rodu Potockich. Nieopodal znajduje się park i Pałac Ossolińskich – wskazuje Krzysztof Kosiński. Jego rodzice – Jadwiga i Waldemar – gospodarstwo posiadają od wczesnych lat 90. – Ojciec to prawdziwy pasjonat rolnictwa, a mama zawsze wspierała go w jego działaniach – zapewnia nasz rozmówca. I opowiada o początkach rolniczej, rodzinnej historii. W 1993 r. Agencja Własności Rolnych Skarbu Państwa wystawiła te ziemie, wraz z budynkami, którymi wtedy jeszcze zarządzał PGR, do dzierżawy. Pan Waldemar jako jedyny zgłosił swoją kandydaturę do przetargu. Miał wtedy 41 lat – dokładnie tyle, ile pan Krzysztof teraz. Była to decyzja odważna: wymagała ogromnego wkładu finansowego na wykup 20
maszyn i zwierząt. No i niezwykle precyzyjnej organizacji, bo zagospodarować 370 ha ziemi (tyle na początku liczyło gospodarstwo), oporządzić 80 krów i przystosować budynki do pracy mechanicznej, to nie lada wyzwanie. – Mnie to uczy pokory – podziwia zapał swoich rodziców pan Krzysztof. Dopiero w 2009 r. państwo Kosińscy zakończyli proces wykupu ziemi. Jako prawowici właściciele zaczęli przekształcać, unowocześniać stare budynki. A pan Krzysztof w międzyczasie szukał swojej drogi i realizował plany niezwiązane jeszcze z rolnictwem. W 2004 r. ukończył Szkołę Główną Handlową w Warszawie – wydział finansów i bankowości. Później pracował jako bankowiec. A następnie był kierownikiem finansów w dziale kontrolingu w międzynarodowej korporacji. – Byłem tzw. słoikiem, któr y zjeżdżał do domu na weekendy – śmieje się dziś na myśl o tamtych czasach. Miło wspomina zagraniczne delegacje i zawarte znajomości. Ale z czasem chęć powrotu na wieś była coraz większa. W 2012 r. już z rodziną: dwójką dzieci i żoną Justyną, wrócił na ojcowiznę. Wtedy zaczął na poważnie pracować w gospodarstwie. Podzielili się z ojcem obowiązkami. Syn zajął się krowami, a ojciec polem. Obecnie funkcję zarządzania produkcją roślinną przejmuje od ojca brat pana Krzysztofa – Grzegorz. Wtedy też coraz bardziej zaczęli unowocześniać gospodarstwo. Budowę hali udojowej rozpoczęto we wrześniu 2020 r. z firmą Multi-Construction Plus. Kolejny etap to nowoczesna obora. Nietypowym, ale
przemyślanym sposobem działania było rozłożenie inwestycji na raty. Zazwyczaj hodowcy decydują się na zrobienie wszystkiego naraz, gdyż twierdzą, że podwyższa to dobrostan zwierząt, który proporcjonalnie zwiększa wydajność. W tym przypadku zaważyła jednak
||
Stanowisko chłodzenia mleka, pierwsza faza.
||
Responder identyfikuje krowy na hali udojowej. Informacje sczytywane są przez bramkę
separacyjną, która automatycznie kieruje zwierzę do odpowiedniej grupy. C.D. NA STR. 22
PODLASKIE AGRO