Magazyn FOLK24 1/2017 (8)

Page 1

MAGAZYN Nr 1/2017 (8) marzec-maj ISSN 2353-1142 www.folk24.pl www.folk24.org Bezpłatny

JA JESTEM TYM WIRUSEM Rozmowa z Darkiem Sojką z Carrantuohill

FOLKOWE PŁYTY WSZECHCZASÓW Podsumowanie sondy wśród dziennikarzy

WYDAŁO SIĘ Spis wydawnictw z 2016 r.

TAKIE FAJNE CHŁOPAKI Banana Boat – marzenia są dla odważnych FELIETONY

R. Chojnacki, T. Konador, W. Ossowski, M. Świątek, R. Zieliński 2/2014 (3) Magazyn FOLK24

1



W FOLKOWYM NA POCZĄTEK TONIE

FOLKOWY TOP WSZECHCZASÓW Wiosna to czas m.in. różnych plebiscytów i konkursów płytowych. Znamy już laureatów Folkowego Fonogramu Roku za 2016 rok, w konkursie Polskiego Radia. Pierwszą nagrodę otrzymała płyta projektu „Żywizna” Raphaela Rogińskiego i Genowefy Lenarcik, drugie miejsce ma piękny „Duch gór” Trebuniów-Tutków i Gruzinów z Urmuli, a trzecie ex aequo „The Voice of suka” Marii Pomianowskiej z zespołem oraz „Umówmy się na dziś” Warszawskiej Orkiestry Sentymentalnej. Lista finalistów tego konkursu trochę nas w redakcji zaskoczyła brakiem na niej – genialnej naszym zdaniem – płyty „Mody i kody” Orkiestry św. Mikołaja. Ucieszyła za to obecność „Crowded Head” grupy Shannon.

MAGAZYN Nr 1/2017 (8) marzec-maj ISSN 2353-1142 www.folk24.pl www.folk24.org Bezpłatny

JA JESTEM TYM WIRUSEM Rozmowa z Darkiem Sojką z Carrantuohill

FOLKOWE PŁYTY WSZECHCZASÓW Podsumowanie sondy wśród dziennikarzy

WYDAŁO SIĘ Spis wydawnictw z 2016 r.

TAKIE FAJNE CHŁOPAKI Banana Boat – marzenia są dla odważnych FELIETONY

R. Chojnacki, T. Konador, W. Ossowski, M. Świątek, R. Zieliński

Z kolei w dziesiątce finalistów Gęśli więcej moich typów, zobaczymy jaki będzie wynik finalny. Także konkurs na okładkę budzi od kilku lat moje zainteresowanie, a w tym roku zwłaszcza, bo znalazło się w nim cudo prawdziwe - przepiękna okładka płyty „Biotop” grupy Karpaty Magiczne. Cacuszko.

2/2014 (3) Magazyn FOLK24

1

MAGAZYN FOLK24 Nr 1/2017 (8) Wydawca: Fundacja Folk24 Adres redakcji:

Oczywiście, z werdyktami, zwłaszcza w takich „zawodach”, trudno dyskutować, bo jak tu tak naprawdę porównywać muzykę? Każdy ma swoje, mniej lub bardziej subiektywne racje, swoje doświadczenia i swoje punkty odniesienia. Każdy taki konkurs, plebiscyt, należy traktować raczej jako pewne sygnały, wskazówki, niż wyrocznię.

41-902 Bytom, ul. A. Józefczaka 49 tel. 32 722 03 07

W tym numerze naturalnym stało się, że po liście festiwali (nr 6), wykonawców (nr 7), przyszedł czas na wydawnictwa i to im głównie poświęciliśmy pierwsze, tegoroczne wydanie Magazynu FOLK24. Znajdziecie więc tu nie tylko listę 70 tytułów płyt wydanych w 2016 r. (skupiliśmy się tylko na etno i folku), czy felietony naszych autorów o ich płytach kultowych (piękna historia Rafała Zielińskiego czy trafne refleksje Wojtka Ossowskiego). W tym wydaniu mamy dla Was jeszcze coś! Postanowiliśmy namówić Was na wspólne stworzenie listy najważniejszych płyt polskiej sceny etno-folkowej. Takiej „lektury obowiązkowej”. A może uda nam się, wzorem Trójkowego Topu Wszechczasów, stworzyć nasz, Folkowy Top CD Wszechczasów? W numerze znajdziecie już taką wstępną listę, stworzoną na podstawie sondy, zrobionej kilka lat temu wśród dziennikarzy zajmujących się muzyką folkową. Znajdziecie tam 150 tytułów. Liczymy, że z Waszą pomocą tę listę przynajmniej podwoimy. Żartowałem. Oczywiście nie chodzi o ilość, chodzi o jakość. I dobrą zabawę. Zapraszam.

Skład dtp: Marcin Łęczycki – MUZO

A poza tym w numerze honorujemy dwie ważne dla sceny folkowej kapele. O, obchodzącym w tym roku 30-lecie działalności, zespole Carrantuohill opowiada nam Darek Sojka. Z kolei o dwudziestolatkach – Banana Boat – niezwykłym zespole sceny t.zw. „szantowej” opowiadam ja. Co, poza kreatywnością, sukcesami w swoich nurtach łączy te dwie grupy? To, iż od początku działają w niezmienionym składzie. Nie każdemu dane.

mail: redakcja@folk24.pl Redaktor naczelny: Kamil Piotrowski Projekt: Robert Derda Redaguje zespół: Ewelina Grygier, Monika Samsel-Chojnacka, Anna Wilczyńska, Rafał Chojnacki, Tomasz Drozdek, Tadeusz Konador, Wojciech Małota, Wojciech Ossowski, Maciej Świątek, Witt Wilczyński, Rafał „Zielak” Zieliński Współpraca: Adam Labus, Patryk Pesta Na okładce: Carrantuohill, zdj. materiały press Numer zamknięto: 20.04.2017 Nakład: 5000 egz. Dystrybucja i reklama: Agencja INVINI tel: 32 722 03 07 | mail: biuro@invini.pl

ZAPRASZAMY NA WWW.FOLK24.pl

Na koniec witam w zespole Rafała Zielińskiego, mam nadzieję, że na dłużej. Kamil Piotrowski Redaktor naczelny Bytom, 3 maja 2017

1/2017 (8) Magazyn FOLK24

3


SPIS TREŚCI

WIEŚCI

SONDA

6 Newsy, zapowiedzi, ogłoszenia

SONDA

KAPELA ZE WSI WARSZAWA Wiosna ludu (2002)

W FOLKOWYM TONIE

9 pkt

Przełomowa płyta w dorobku zespołu, który stał się jednym z najlepszych polskich towarów eksportowych. Nic dodać, nic ująć. Rafał Chojnacki (folkowa.art.pl)

3 pkt

Lista Rafała:

8 Moja płyta roku

HIGHER HEIGHTS

Twinkle Inna Polish Stylee (1992)

WYWIAD

Jeśli robić mieszankę kulturową, to tylko tak, jak zrobili to mistrzowie z Jamajki z mistrzami z Białego Dunajca. Te 20 lat temu przedsięwzięcie ryzykowne, to mogła być spektakularna klęska. Wyszło genialnie - aż ciężko uwierzyć, że muzyka góralska tak doskonale może współgrać z reggae. Darek Anaszko (etno.serpent.pl)

7 pkt

9 Ja jestem tym wirusem

Lista Darka:

KWARTET JORGI

Kwartet Jorgi (1986)

(…) podwaliny pod rozwój polskiej sceny folkowej lat 90, całkiem nowy dla mnie, muzyczny świat. Piotr Piegat (Muzyczne Podróże)

6 pkt

SONDA

Balkan Sevdah Ramizem (2005) | Čaci Vorba Tajno Biav (2011) | Czeremszyna Hulaj, póki czas (2003) | Czeremszyna i Todar Co na sercu (2010) | De Press 3 potocki (1991) | Grzegorz Tomaszewski Rośnie ziele (2005) | Kapela ze Wsi Warszawa Wykorzenienie (2005) | Kapela ze Wsi Warszawa Nord (2012) | Kroke The Sounds of The Vanishing World (1999) | Lautari Muzica Lautareasca Nova (2002) | Muzykanci Muzykanci (1999) | Orkiestra p.w. Św. Mikołaja Muzyka gór (1992) | Orkiestra p.w. Św. Mikołaja Z wysokiego pola (1994) | Orkiestra p.w. Św. Mikołaja Z dawna dawnego (2000) | Ossian Księga deszczu (1975) | R.U.T.A. Gore. Pieśni buntu i niedoli XVI-XX w. (2011) | Różni wykonawcy Nowa Tradycja - Antologia polskiego folku (2002) | Sarakina Junctions (2004) | Sarakina Dance of Fire (2012) | Szela Pani Pana zabiła (1992) | Szwagierkolaska Luksus (1995) | Tołhaje A w niedzielę rano (2002) | Werchowyna Pieśni święte i grzeszne (2005) | Żywiołak Muzyka psychodelicznej Świtezianki (2007) | Żywiołak Nowa Ex Tradycja (2008)

Lista Piotra:

PSIO CREW

15 Folkowe płyty wszechczasów?

Szumi Jawor Soundsystem (2007) 5 pkt

Najbardziej udana jak do tej pory fuzja futurystycznych brzmień i muzyki źródeł. Do dziś brzmiąca świeżo i porywająco. Jakub Winerowicz (Czytelnik)

5 pkt

Zaskoczenie. Przyjemne. Płyta, która przekonała mnie, że nowoczesność z tradycją może dobrze zabrzmieć. I że nawet przy etno-folku można się świetnie bawić na dyskotece. A jak się tego słucha… Kamil Piotrowski (folk24.pl)

W FOLKOWYM TONIE

Lista Jakuba:

VILLAGE KOLLEKTIV

Motion Rootz Experimental (2006)

20 Jestem z Ashtabula

Ania z Zielonego Wzgórza Ania z Zielonego Wzgórza (2003) | Antek Kania Antek Kania oraz polskie instrumenta jako Syrbacy (2004) | Beltaine Rockhill (2005) | Čači Vorba Szczera mowa (2008) | Dikanda Jakhana, Jakhana (2002) | Goście z Nizin Gościniec (2001) | Green Wood Elegia o latach minionych (2009) | Hajlandery Lume Haj (2003) | Hambawenah Tu ru ru ru (2007) | Jacek Hałas Zegar bije (2007) | Janusz Prusinowski Trio Mazurki (2008) | Joszko Broda Na dunaj. Kolędy ze Wschodu (2008) | Kapela Drewutnia Hej, wiśta (2004) | Kwadrofonik Folklove (2008) | Metamuzyka MetaMuzyka (2009) | Mosaic Ludovava 2 pkt

Lista Kamila:

WYDAWNICTWA TU

16 Magazyn FOLK24 1/2017 (8)

22 Recenzje z kraju

W FOLKOWYM TONIE

WYDAWNICTWA TAM 23 Recenzje z zagranicy WYDAWNICTWA 2016 26 Wydało się W FOLKOWYM TONIE 31 Najlepsi w folku WYKONAWCY TU

WYWIAD WYWIAD

MOJA PŁYTA ROKU

Rozmowa z Darkiem Sojką,Sojką, Rozmowa z Darkiem muzykiem zespołu muzykiem zespołu

Opracowanie: Rafał „Zielak” Zieliński

Carrantuohill Carrantuohill

Może jakieś podsumowanie płytowe 2016? A może twoje ulubione, polecane? - zasugerował naczelny „Magazynu Folk24”, pytając o nowy felieton. Do głowy przyszedł mi wtedy tylko jeden krążek. Zero wątpliwości w temacie „płyta roku”.

No więc mamy 1998: - Słyszałeś nowego Namysłowskiego? Ma nominację do Fryderyka - mówi Siwek. Odsłuchuję „Dances”, od razu kupuję. Odjazd! Zmieszane z jazzem tango, charleston i samba, węgierskie klimaty oraz - zaskoczenie - krakowiak, mazurek, oberek i fantastyczny „Kuyaviak Goes Funky”. Katowałem krążek tygodniami. Potem usłyszałem to na żywo, zdobyłem autografy. Do dziś to jedna z ważniejszych dla mnie płyt - pokazała, że polska muzyka ludowa może być inspiracją dla tak znamienitych postaci, jak legenda jazzowego saksofonu Zbigniew Namysłowski. Mamy 9 września 2016 roku, czyli... 77. urodziny Namysłowskiego. Premierę ma płyta „Polish Jazz - Yes!” jego kwintetu. Utwory częściowo poznałem na koncertach i w sieci, ale słuchając krążka czuję dreszcz: wróciły wspomnienia sprzed kilkunastu lat, gdy maltretowałem „Chrząszcz Brzmi w Krakowie”, „Mazurka Uborka”, „Taniec Dudziarza”, „Gogoszary” czy „Bop-Berka”. Bo „Polish Jazz 8

Yes!” to te same klimaty - to trudny, ale znakomicie zaranżowany i perfekcyjnie zagrany materiał pełen skomplikowanych rytmów i zmian tempa, różnych skal, polifonii i nieoczywistych harmonii. Ale całość brzmi lekko, przystępnie, nawet tanecznie, a niektóre numery, jak „Nie O’krzesany”, są wręcz pełne humoru. Nie brak solówek instrumentalistów, a na pierwszy plan wybijają się nawiązania do melodii z Podhala, Mazowsza czy okolic Krakowa - tytuły, jak „Jadąc Zakopianką”, „Poseł Mazur”, „Chór z gór” i „Mistrz oberka” mówią wszystko. Warto podkreślić, że to nie opracowania melodii ludowych, ale napisane od zera kompozycje Namysłowskiego, pełne inspiracji folklorem. I tak jak „Dances” nie jest to płyta stricte polska orientalnie brzmią choćby „Abra-besqua” i „Ślepa komenda”. Tak, „Polish Jazz - Yes!” to moja płyta roku. Panie Zbigniewie! Dzięki wielkie za tę wycieczkę w czasie. Bo muzyka to nie tylko nuty, to emocje, wspomnienia, obrazy. A te do mnie wróciły już przy pierwszym przesłuchaniu krążka. Każdemu życzę takich „płyt roku”. Są na płycie też pewne nie-muzyczne smaczki. Otóż za perkusją siedzi Grzegorz Grzyb, który brał udział w nagraniu „Dances”, a w kilku utworach gra basista Paweł Puszczało, muzyk mający na koncie współpracę z zespołem Shannon. Fajnie, prawda?

Rozmawiał: Rafał Zieliński | Zdjęcia: Kamil Piotrowski Rozmawiał: Rafał Zieliński | Zdjęcia: Kamil Piotrowski

Od zawsze w tymwsamym składzie, od początku wierniwierni jednejjednej muzyce i nic na siłę Od zawsze tym samym składzie, od początku muzyce i nic na- siłę tak wygląda przepis na sukces górnośląskiej formacji Carrantuohill. IkonaIkona celtyctak wygląda przepis na sukces górnośląskiej formacji Carrantuohill. celtyckiego kiego graniagrania w Polsce, obchodzi właśnie trzydziestolecie istnienia. O początkach, w Polsce, obchodzi właśnie trzydziestolecie istnienia. O początkach, wzlotach, upadkach, sukcesach, pomysłach i Celtach. wzlotach, upadkach, sukcesach, pomysłach i Celtach.

1/2017 (8) Magazyn FOLK24FOLK24 9 1/2017 (8) Magazyn

str. 8

WYDAŁO SIĘ Płyty sceny etno-folkowej A.D. 2016 Opracowanie: Anna Wilczyńska | Zdjęcia: Kamil Piotrowski

W FOLKOWYM TONIE 41 Na ludową nutę COUNTRY

Ile tak naprawdę ukazało się w minionym roku płyt, które zaliczylibyśmy do folku trudno w tym momencie powiedzieć. Nie mamy wątpliwości, że nasz spis to spis niepełny. Jednak w miarę rozstrzygania kolejnych konkursów, plebiscytów i mamy nadzieje, że z Państwa pomocą, uda nam się wkrótce tę listę wypełnić do końca. Oto, co udało nam się zebrać do momentu zamknięcia wydania.

Banda Nella Nebbia Banda Nella Nebbia radical ethno, rock Premiera: 13.05.2016 Wydawca: Unzipped Fly Records/PR 2 Banana Boat Aquareal piosenka żeglarska Premiera: 23.02.2016 Wydawca: BananaArt.pl Beltaine Live Fusion, muzyka celtycka, bretońska Premiera: 1.02.106 Wydawca: BeltArt

Anna Broda Thousand Lakes folk, muzyka tradycyjna Premiera: 4.11.2016 Wydawca: Ania Broda Production/ Polskie Radio SA PATRONAT FOLK24 Bubliczki Turbofolk muzyka bałkańska, folk/etno Premiera: 18.03.2016 Wydawca: Dobrzewiesz Nagrania

Bum Bum ORKeSTAR Niesiądz muzyka bałkańska, folk/etno Premiera: 25.06.2016 Wydawca: Own Records

Ola Bilińska Liebelid – pieśni miłosne w jidysz/ Yidish Love Songs muzyka żydowska, ambient, etno, folk Premiera: 5.05.2016 Wydawca: Żydowski Instytut Historyczny

Fifidroki Blomkul folk rock, alternatywny folk Premiera: 21.01.2016 Wydawca: Fifidroki

CBB Ensemble Doni Doni muzyka afrykańska, world music Premiera: 07.10.2016. Wydawca: CBB Ensemble

Fleciki Hej, zagrajcie muzykanty muzyka polska i bałkańska, folk Premiera: 30.06.2016 Wydawca: Fleciki Hańba Hańba punk folk Premiera: 7.02.2016 Wydawca: Antena Krzyku / Karoryfer Lecolds

Karolina Cicha, Shafqat Ali Khan Poland - Pakistan. Music Without Borders etno, world music Premiera polska: 10.06.2016 Wydawca: Wydźwięk

Helroth I, Pagan pagan, folk metal Premiera: 30.09.2016 Wydawca: Art of the Night Productions

Cronica Na tej ziemi folkmetal Premiera: 2.10.2016 Wydawca: Cronica

Jar Żywo medieval folk, folk słowiański Premiera: 14.08.2016 Wydawca: EastSide Records

CzessBand Wespół folk miejski Premiera: marzec 2016 Wydawca: Karrot Kommando

Jar i Brzezica Jarzyca mediewal folk, folk słowiański Premiera: 20.10.2016 Wydawca: EastSide Records

Dagadana Meridian 68 etno-jazz, elektronika, world music Premiera: 28.02.2016 Wydawca: Karrot Kommando

JRM Celtic Fusion - LIVE 2010-2015 muzyka celtycka Premiera: 13.11.2016 Wydawca: JRM Records

Diaboł Boruta Widziadła folkmetal Premiera: 11.11.2016 Wydawca: Pure Underground Records

Leśne Licho Pieśni Starego Lasu folk metal, folk słowiański Premiera: wrzesień 2016 Wydawca: Leśne Licho

PATRONAT FOLK24

Kapela Hanki Wójciak Znachorka etno, folk, piosenka autorska Premiera: 3.06.2016 (reedycja z 2014) Wydawca: Anna Wójciak Muzyczna Agencja

Dobroto Dobroto folk, muzyka ludowa Premiera: 11.11.2016 Wydawca: CM Records

The Bumpers LIVE folk rock, muzyka celtycka Premiera: listopad 2016 (reedycja z 2004) Wydawca: The Bumpers

26 Magazyn FOLK24 1/2016 1/2017 (6) (8)

Na starcie to były próby, małe koncerty dla znajomych. Ale to był dobry moment, był popyt na takie granie. To była zabawa i hobby, ale gdy widzisz, że zabiera ci to czas i nagle zarabiasz, to decydujesz się wszystkim walnąć i skupić na zespole. Zrezygnowałem z pracy bez żalu, bo chyba się urodziłem, by być takim lekkoduchem i zajmować się rzeczami ulotnymi, a taka jest muzyka. Postawiliśmy na nią, choć Marek prowadzi sklep, a jeden z nas ciągle chodzi - jak to się mówi - na osiem godzin do roboty. Dołączyliście perkusję. „Nowe otwarcie”? Sprawcą tego jest poniekąd Jurek Owsiak, oczywiście nieświadomie. Z Przystankiem Woodstock byliśmy związani od jego początku. Jurek nas zaprosił, ale nie było sceny folkowej tylko jedna dla wszystkich. Stwierdziliśmy, że ze skrzypkami, akordeonem, flecikami się nie obronimy. Padło, by zatrudnić jednorazowo, jednorazowo powtarzam, perkusistę. Mieliśmy dwóch na oku, Marek odebrał telefon. Zagraliśmy udany koncert i ustaliliśmy, że jak będą większe występy, to będziemy go zapraszać. Tak go zapraszaliśmy, że został. Eksperymenty z jazzem, popem - folk jest za ciasny? Kiedyś Cejrowski napisał zdanie, za które byłem strasznie wściekły. Graliśmy na Pikniku Country, był „Dzień Irlandzki” i on stwierdził, że „muzyka irlandzka na dłuższą metę jest jak borowanie zębów”. To było jakieś dwadzieścia lat temu. Strasznie mnie to denerwowało, ale dziś poniekąd przyznałbym mu rację. Dla tych, którzy siedzą w temacie, jest naturalne to okrojenie z instrumentów harmonicznych, perkusyjnych. Ale my chcemy grać tę muzykę dla wszystkich i czasami trzeba się odwrócić w stronę słuchacza i zaproponować mu muzykę irlandzką, podaną nieco inaczej. Nie komercyjnie, bo uważam, że nigdy nie zniżymy się do pewnego poziomu, ale próbujemy wypośrodkować między graniem tradycyjnym, a tym dla szerszej publiczności.

10 Magazyn FOLK24 1/2017 (8)

NAJLEPSI W FOLKU Nagrody Grammy – podsumowanie Tekst: Patryk Pesta | Zdjęcie: Rounder Label Group Gala wręczenia nagród Grammy to wielkie kolorowe zdjęcie Ameryki. I choć na pierwszym planie jest miejsce dla najbogatszych członków rodziny, to nikt nie zostaje pominięty. Podsumowujemy to, co wydarzyło się w murach areny Staples Center w Los Angeles. Możemy odetchnąć z ulgą, bo kolejne rozdanie nagród amerykańskiego przemysłu muzycznego za nami. Music’s Biggest Night, jak określają galę amerykańskie media, w tym przypadku trafiają w sedno. To bez wątpienia wielkie święto muzycznego biznesu, a często po prostu biznesu, jednak nigdzie indziej nie uświadczycie muzyki w tak szerokim ujęciu. Buisness is buisness. Najważniejszą statuetkę otrzymała Adele za „25”, ale tę płytę widywałem niegdyś codziennie, promowaną na dedykowanym stoisku tuż przy wejściu do supermarketu. Czy Sturgill Simpson nagrał lepszy album? Pewnie tak, ale biorąc pod uwagę skalę marki Adele to już sama nominacja jego najnowszej płyty „A Sailor’s Guide to Earth” do nagrody za najlepszy album to niemały wyczyn. Statuetka pozłacanego gramofonu koniec końców trafiła w ręce Sturgilla, nagradzając jego najnowszy krążek w kategorii Best Country Album. Odbierając nagrodę Sturgill wspomniał, że ledwie przed sześciu laty pracował na kolei w Utah, a piosenki komponował po nocach. Dopiero żona przekonała go do przeprowadzki do Nashville, gdzie spełniają się wszystkie marzenia muzyków country. Nagrodzony album jest trzecim w dorobku muzyka. Poprzedzający go „Metamodern Sounds in Country Music” był przed dwoma laty nominowany do nagrody Grammy w kategorii Best Americana Album.

Sarah Jarosz laureatka dwóch gramofonów

Kelsea Ballerini i Maren Morris nominowane do statuetki dla najlepszego nowego artysty, to kolejne reprezentantki country w ogólnej kategorii. Nagroda trafiła jednak w ręce rapera Chance the Rapper. Maren Morris udało się zdobyć nagrodę za najlepsze solowe wykonanie utworu country. Legendarny przebój „Jolene” przyniósł Dolly Parton Grammy dopiero po 44 latach od jego premiery w 1973 roku. Interpretacja utworu w stylu a cappella wraz z grupą Pentatonix pozwoliła tchnąć nowe życie w i tak nieśmiertelny klasyk. Dla 71-letniej ikony muzyki country to już ósme Grammy, wliczając przyznaną w 2011 roku nagrodę za osiągnięcia życia. 1/2017 (8) Magazyn FOLK24 31

1/2017 (8) Magazyn FOLK24 27

str. 26-30

44 Nowe brzmienie country WATS’ON

Postawiliście w pewnym momencie tylko na zespół.

W FOLKOWYM TONIE

The Cajun Spices The Cajun Spices jazz trad, swing, folk Premiera: 17.02.2016 Wydawca: The Cajun Spices

PATRONAT FOLK24

Po raz Pierwszy w naszej redakcji pokusiliśmy się o zebranie tytułów płyt szeroko rozumianej sceny folkowej wydanych w 2016 roku. Ku pamięci, do archiwum, dla naszej ciekawości i oglądu sytuacji.

37 Takie fajne chłopaki

9

Ja jestem tym wirusem. To był koniec, może połowa lat 80. Telewizja puszczała serial „Porwany za młodu”, muzykę zrobił Vladimir Kosma, francuski Rumun, na uilleann pipes grał Liam O’Flynn. Utkwiły mi w głowie piękne dźwięki i instrumenty, o których nikt nie miał pojęcia. Później był film „Pod wiatr” o skazańcach irlandzkich zesłanych do Australii. Tam wszystko się kręciło wokół pędzenia bimbru (śmiech), ale była znakomita muzyka w irlandzkich klimatach. „Kropką nad i” była pierwsza płyta Kwartetu Jorgi. Dostałem ją na urodziny od naszego basisty. Na jednej stronie była muzyka bałkańska, na drugiej irlandzka. Słucham i mówię: „Cholera, już to słyszałem, te irlandzko-szkockie granie. Chcę to grać”. Mimo, że zawsze ciągnęło mnie do bluesa i jazzu, a z Adamem Drewniokiem i Zbyszkiem Seydą obracaliśmy się wokół poezji, to wylądowałem w muzyce irlandzkiej. Trzeba też wrócić do takiego eksperymentu żorskiego, to szantowy skład Miondze. Tam grał na gitarze nasz Boguś Wita. On, tych dwóch moich kolegów ze szkoły średniej, potem doszedł skrzypek Maciek i perkusista Marek... No i tak się do dziś „kulamy”.

WYDAWNICTWA 2016

W FOLKOWYM TONIE

Balkan Sevdah Sevdalinki - pieśni z Bośni muzyka bałkańska, folk Premiera: 15.04.2016 Wydawca: Balkan Sevdah

Historycznie ponoć dużo. Celtowie przechodzili przez Polskę, Czechy, Austrię, Śląsk. Mówimy zawsze, że szli i gwałcili, a z gwałtów czasami powstawały dzieci, więc celtyckie geny w nas zostały (śmiech). Ale myślę, że bez względu na to, czy zaczynalibyśmy na Śląsku, w poznańskim, mazowieckim czy nad morzem, to ta muzyka byłaby tak samo odbierana. Jest niezwykle nośna. Harmonia i melodyka sprawia, że się podoba przy pierwszym zetknięciu. A dodatkowo Śląsk i folkiem, i bluesem stoi, więc to było dobre miejsce do startu. Nie chcę, by zabrzmiało to górnolotnie, ale jeśli chodzi faktycznie o muzykę irlandzką i celtycką, to wszystko robiliśmy jako pierwsi. Byliśmy lodołamaczem. Następnym już było łatwiej. I bardzo dobrze.

str. 9-14

WYDAWNICTWA 2016

PIEŚNI MORZA

Ile ma wspólnego Górny Śląsk z Irlandią?

Kto was pozarażał tą muzyką?

Magazyn FOLK24 1/2017 (8)

33 Old Friends

35 Do źródeł wrażliwości

WYWIAD

JAJA JESTEM JESTEM TYM WIRUSEM TYM WIRUSEM

Wędrówka w czasie z panem Zbyszkiem

Wrocław, rok 1998, nieistniejący już sklep muzyczny. Spotykam Wojtka Siwka, dziennikarza, organizatora koncertów, menagera, człowieka-instytucję w miejscowym jazzie. Znamy się już kilka lat i w ciemno biorę polecane przez niego płyty: lubię folk, więc daje mi jazzmanów czerpiących z niego. Pili Pili, Pharoah Sanders, Ivo Papazov, Ahmed Abdul-Malik i inni... Nie wiem, jak mój studencki budżet wytrzymał te zakupy. Ale warto było.

15-19

18 Magazyn FOLK24 1/2017 (8)

str. 31 W FOLKOWYM TONIE

WYKONAWCY TU

COUNTRY

46 Folkowe białe kruki DO ŹRÓDEŁ WRAŻLIWOŚCI „Kołysanki niedzisiejsze” Anety Strzeszewskiej

od lewej: Darek Sojka, Michał Skuza, Władek Kołodziejczyk

OLD FRIENDS

Tekst: Maciek Świątek | Zdjęcia: Robert Strzeszewski

W klimatach amerykańskiego Południa Tekst: Kamil Piotrowski | Zdjęcie: Marek „Hans” Czerepkowski

Inicjatorem powołania zespołu, który grałby muzykę z południa USA, głównie czarnego i białego bluesa, ale też folk czy Americanę, był Michał Skuza. Na co dzień pasjonat kultury Ameryki, nauczyciel języka angielskiego. Po godzinach muzyk folkowy, bard, songwriter. Pomysłem zaraził Darka Sojkę, również miłośnika czarnego bluesa. Od słowa do słowa powstał pomysł programu pod roboczą nazwą „American Travels”, który obok muzyki miał też zawierać w sobie opowieści o muzykach, tekstach, historii bluesa, folku, o istniejących naprawdę miejscach i ludziach, którzy zyskali sławę (lub niesławę) dawno temu, gdzieś na południu Stanów. Pierwsze próby zaczęły się w listopadzie 2014 roku, a premiera spektaklu „The Grass Harp”, w wykonaniu dziewięcioosobowego zespołu Blind Pumpkin Band, miała miejsce w październiku 2015 r. w katowickim klubie Old Timers Garage. Odbyły się dwa przedstawienia i... - „Nie było łatwo zebrać 9 osób z różnych światów, by kontynuować to dzieło” – tłumaczy Michał Skuza.

By dwanaście miesięcy ciężkiej pracy nie poszło na marne, Michał Skuza i Darek Sojka postanowili pociągnąć tę historię w mniejszym składzie. Dołączył jeszcze basista Władek Kołodziejczyk. Zmienili kilka utworów, przearanżowali pozostałe, dodali własne i tak powstał zespół Old Friends. Michał Skuza, folkowiec, rozmiłowany w amerykańskiej muzyce drogi oraz pieśniach śpiewających poetów, przez lata całe śpiewał dla tych, którzy kochają taką muzykę i cenią sobie delikatny akompaniament, piękne teksty i krótkie sceniczne opowieści o tamtych ludziach i tamtych czasach. Władek Kołodziejczyk to na co dzień skrzypek znanej i cenionej Orkiestry Kameralnej „AU-

Czy coś takiego jak „a a a, kotki dwa” może mieć jakieś znaczenie kulturowe? Kim jest babcia nucąca nad kołyską jakąś usypiankę? A przecież taki, pozornie nieistotny obrazek to kulturowa inicjacja, pierwszy kontakt małego człowieka z muzyką, początek wtajemniczenia w zaklęty krąg dźwięków i słów, poezję, literaturę, sztukę. To właśnie wtedy rodzi się wrażliwość, kształtują podstawy, na których zbudowane będzie całe nasze przyszłe odczuwanie i postrzeganie owoców kultury. Powstaje też coś jeszcze, pokoleniowa więź, włączenie się w tradycję, w przekaz między dawnymi, a nowymi laty. Taka właśnie świadomość legła u podstaw, zakończonego nagraniem płyty, projektu Anety Strzeszewskiej, zatytułowanego „Kołysanki niedzisiejsze”. Rodzinna sytuacja, w której spotkały się cztery pokolenia, nieznana piosenka zanucona przez babcię, stały się impulsem do szerokiej refleksji i początkiem dwuletnich poszukiwań. Nie muszę tłumaczyć, jak wielką rolę w folkowej twórczości odgrywa poszukiwanie korzeni, te swoiste podróże do źródeł czasu, tam, gdzie można odnaleźć niezmienione, oryginalne dźwięki i słowa. W tym przypadku była to podróż w głąb ludzkiej pamięci, w obszary, które nieuchronnie pokrywa zapomnienie.

Ile znamy polskich kołysanek? Te powszechnie znane można zliczyć na palcach jednej ręki. Okazało się jednak, że ta anonimowa w większej części twórczość jest znacznie większa, niż mogłoby się wydawać. W ciągu dwóch lat rozmów ze starszymi ludźmi, wizyt w domach spokojnej starości, Aneta Strzeszewska odnalazła ok. trzydziestu, w większości nieznanych i zapomnianych kołysanek. Bywało i tak, że niektóre przetrwały we fragmentach w różnych częściach kraju i całość udawało się utworzyć właśnie z tych kawałków. To dość charakterystyczne dla twórczości, która przetrwała tylko w tradycji ustnej, podobnie jak pewne różnice w tekstach, zmieniających się z upływającym czasem. Zapewne wiele z nich, gdyby nie poszukiwania Anety, odeszłoby w mroki niepamięci. Zebrany materiał był bardzo surowy, ale niezwykle bogaty, zarówno w melodie, jak i w treści. Wiele z niego wskazuje na dość odległy czas powstawania i z pewnością jest bardzo interesujące dla badaczy 1/2017 (8) Magazyn FOLK24 35

1/2017 (8) Magazyn FOLK24 33

str. 33 4

Magazyn FOLK24 1/2017 (8)

str. 35

NOWE BRZMIENIE COUNTRY Mesjasz Sturgill Simpson Tekst: Maciek Świątek | Zdjęcia: LooseMusic.com Wśród pięciu płyt nominowanych do nagrody Grammy za 2016 rok, w kategorii Album of the Year - to jedna z czterech kategorii łączących wszystkie gatunki muzyczne - znalazł się album Sturgilla Simpsona „A Sailor’s Guide To Earth”. Nie przebił się przez „25” Adele, ale nominacja w towarzystwie Adele czy Beyonce pokazuje, że wartościowe produkcję z pogranicza country, folku i Americany są w artystycznym świecie zauważane i doceniane. Płyta zwyciężyła jednak w kategorii Best Country Album, zostawiając w pokonanym polu krążki wydawałoby się znacznie bardziej popularnych countrowców. Rzecz ciekawa, bo piosenki z płyty nie trafiały na listy przebojów, a sam Sturgill Simpson nie zalicza się do świetnie zarabiających gwiazd muzyki coun-

try, co więcej, mainstream patrzy na niego raczej niechętnie. Trafiłem na Sturgilla Simpsona kilka lat temu zupełnie przypadkowo, ot, kliknąłem jakiś nie najlepszej jakości film na You Tube. Nagrany w niewielkim barze filmik obejrzałem jednak do końca, a pierwszym skojarzeniem był Waylon Jennings, legendarna countrowa postać, artysta, który wraz z Tompalem Glaserem i Willie Nelsonem zaliczany jest do rewolucyjnego w latach siedemdziesiątych

44 Magazyn FOLK24 1/2017 (8)

str. 44


WSTĄP do KLUBU FOLK24 JEŚLI CHCESZ otrzymywać KOLEJNE wydania Magazynu FOLK24

BEZPŁATNIE przyślij nam swoje dane do wysyłki mailem na: redakcja@folk24.pl JEŚLI CHCESZ zdobyć poprzednie wydania Magazynu ZAJRZYJ na folk24.pl/sklep

Uwaga organizatorzy festiwali! Jeśli ORGANIZUJECIE FESTIWAL i CHCIELIBYŚCIE, by uwzględnić go w spisie, który pojawi się w Magazynie Folk24 nr 2/2017 prosimy o kontakt z redakcją.

redakcja@folk24.pl

Przesłanie danych jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na ich marketingowe przetwarzanie przez Fundację FOLK24 oraz Invini sp. z o.o. na potrzeby realizacji powyższych usług.


WIEŚCI

W CARRANTUOHILL BEZ ZMIAN

środków. Na razie są już fundusze na nową płytę. Zatem życzymy sto lat i bogatych mecenasów.

DWIE DEKADY DIKANDY

Nielada sukces będzie świętować w tym roku śląska grupa Carrantuohill. Od trzydziestu lat promują w Polsce kulturę i muzykę Irlandii, w praktycznie niezmiennym składzie. Darek Sojka, Bogdan Wita, Adam Drewniok, Zbyszek Seyda, Maciej Paszek, Marek Sochacki tworzą dziś jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek. W programie obchodów m.in. jubileuszowy koncert, jesienią w Rybniku oraz nowe DVD „Touch of Ireland – Storm”, nagrane z zespołem Treblers.

TRZY PŁYTY NA JUBILEUSZ Matragona jesienią tego roku obchodzić będzie jubileusz 25-lecia działalności. Oprócz uroczystego koncertu w Sanoku (możliwy też

w Warszawie), w ramach obchodów zespół planuje wydanie trzech płyt - CD z nowym materiałem, DVD retrospektywnego projektu koncertowego z najciekawszymi utworami z 25 lat oraz reedycję, odnowionego albumu „Trans Silvaticus”. Jak poinformował nas Maciej Harna - skala przedsięwzięć wydawniczych uzależniona jest od pozyskania 6

Magazyn FOLK24 1/2017 (8)

W marcu, specjalną trasą koncertową, celebrowanie swojego dwudziestolecia rozpoczęła Dikanda. Wydarzeniem tej trasy był niewątpliwie pobyt na jednym z bardziej niezwykłych festiwali – Festiwalu Nomadów w Maroku.

PIĄTE OGRODY DŹWIĘKÓW Katowice już szykują się do WOMEXu, ale zanim spadnie na nie gorączka targowa, 23-24 czerwca w Mieście Muzyki UNESCO odbędzie się kolejna, piąta edycja Festiwalu Muzyki Świata „Ogrody Dźwięków”. Program poświęcony będzie muzyce Europy Środkowej i jest wynikiem kilkuletniej współpracy z festiwalem Colours of Ostrava i partnerstwa przy współorganizacji Czech Music Crossroads, czyli branżowej konferencji i showcase’u poprzedzających festiwal. Imprezę zakończy gwiazda muzyki romskiej - węgierski zespół Romengo.

POLSKA – ŚCIEŻKI TAŃCA Ukazały się płyty (CD i DVD), podsumowujące roczny polsko-szwedzki projekt. To muzyczna i filmowa opowieść o grupie muzyków z Polski i ze Szwecji, która pod wodzą Janusza Prusinowskiego spotkała się w grudniu 2015, by poszukać wspólnych źródeł. Od pierwszych sesji mu-

zycznych w Warszawie, poprzez festiwal Wszystkie Mazurki Świata, aż po szwedzkie festiwale muzyczne w Bingsjö i Korrö, gdzie odbyły się pierwsze wspólne koncerty, muzykom towarzyszyła ekipa filmowa: reżyser Tomasz

Knittel, autor zdjęć Maciej Puczyński i realizator dźwięku Michał Baczuń, która na bieżąco rejestrowała materiał, który znalazł się na obu płytach. „Polska – Ścieżki tańca” to także opowieść o polskiej i szwedzkiej mentalności, kulturowych podobieństwach i różnicach.

SHANNON Z TELEDYSKIEM

Zespół muzyki irlandzkiej Shannon z Olsztyna pracuje nad nowym teledyskiem. Do utworu „Here‘s a Health to the Company” z ich ostatniej płyty „Crowded Head”. Teledysk będzie w pełni animowany, oparty o rysunki Jarosława Gacha, autora okładki płyty. Informacje o koncertach, festiwalach, premierach wysyłajcie na adres redakcji. Więcej zapowiedzi w dziale „Wieści” oraz „Wydarzenia” na Folk24.pl


www.folk24.org

6—9 JULY 2017

ROOTS FOLK W ORLD MUSIC

THURINGIA / GERMANY

FO L K & W O R L D M U S I C H I G H L I G H T S Asaf Avidan//ISR · Bears of Legend//CAN Humanophones//FRA · Jupiter/Okwess//CON Toots and the Maytals//JAM · Emicida//BRA El Gusto//ALG · Rebel Babel//POL · Dreiviertelblut//GER Nishtiman//IRN/IRQ/TUR · Branko Galoić//HRO/FRA Gerardo Jerez Le Cam//ARG/FRA · Krar Collective//ETH Helgi Jonssón//ISL · Ringsgwandl//GER · & many more

300 concerts on 20 stages all over city, castle and park ceilidhs & stage dances / children‘s festival / street performances exhibitions / instrument makers‘ centre / workshops / discussions Country of focus 2017: Scotland

Amy Macdonald · Breabach · Fred Morrison

Niteworks · Mairi Campbell (Pulse) · Mairearad and Anna Sketch · Ceilidh Minogue · Yorkston Thorne Khan

Special Project: A Man For A’ That – A World Music Tribute To Robert Burns: Artists from various countries perform works by the poet in their native languages. Produced by Fred Freeman, Royal Conservatoire of Scotland full weekend ticket 80 € / 40 € (kids from 7—16) ticket order: www.rudolstadt-festival.de 1/2017 (8) Magazyn FOLK24

7


W FOLKOWYM TONIE

MOJA PŁYTA ROKU Wędrówka w czasie z panem Zbyszkiem Opracowanie: Rafał „Zielak” Zieliński Może jakieś podsumowanie płytowe 2016? A może twoje ulubione, polecane? - zasugerował naczelny „Magazynu Folk24”, pytając o nowy felieton. Do głowy przyszedł mi wtedy tylko jeden krążek. Zero wątpliwości w temacie „płyta roku”.

Wrocław, rok 1998, nieistniejący już sklep muzyczny. Spotykam Wojtka Siwka, dziennikarza, organizatora koncertów, menagera, człowieka-instytucję w miejscowym jazzie. Znamy się już kilka lat i w ciemno biorę polecane przez niego płyty: lubię folk, więc daje mi jazzmanów czerpiących z niego. Pili Pili, Pharoah Sanders, Ivo Papazov, Ahmed Abdul-Malik i inni... Nie wiem, jak mój studencki budżet wytrzymał te zakupy. Ale warto było. No więc mamy 1998: - Słyszałeś nowego Namysłowskiego? Ma nominację do Fryderyka - mówi Siwek. Odsłuchuję „Dances”, od razu kupuję. Odjazd! Zmieszane z jazzem tango, charleston i samba, węgierskie klimaty oraz - zaskoczenie - krakowiak, mazurek, oberek i fantastyczny „Kuyaviak Goes Funky”. Katowałem krążek tygodniami. Potem usłyszałem to na żywo, zdobyłem autografy. Do dziś to jedna z ważniejszych dla mnie płyt - pokazała, że polska muzyka ludowa może być inspiracją dla tak znamienitych postaci, jak legenda jazzowego saksofonu Zbigniew Namysłowski. Mamy 9 września 2016 roku, czyli... 77. urodziny Namysłowskiego. Premierę ma płyta „Polish Jazz - Yes!” jego kwintetu. Utwory częściowo poznałem na koncertach i w sieci, ale słuchając krążka czuję dreszcz: wróciły wspomnienia sprzed kilkunastu lat, gdy maltretowałem „Chrząszcz Brzmi w Krakowie”, „Mazurka Uborka”, „Taniec Dudziarza”, „Gogoszary” czy „Bop-Berka”. Bo „Polish Jazz 8

Magazyn FOLK24 1/2017 (8)

Yes!” to te same klimaty - to trudny, ale znakomicie zaranżowany i perfekcyjnie zagrany materiał pełen skomplikowanych rytmów i zmian tempa, różnych skal, polifonii i nieoczywistych harmonii. Ale całość brzmi lekko, przystępnie, nawet tanecznie, a niektóre numery, jak „Nie O’krzesany”, są wręcz pełne humoru. Nie brak solówek instrumentalistów, a na pierwszy plan wybijają się nawiązania do melodii z Podhala, Mazowsza czy okolic Krakowa - tytuły, jak „Jadąc Zakopianką”, „Poseł Mazur”, „Chór z gór” i „Mistrz oberka” mówią wszystko. Warto podkreślić, że to nie opracowania melodii ludowych, ale napisane od zera kompozycje Namysłowskiego, pełne inspiracji folklorem. I tak jak „Dances” nie jest to płyta stricte polska orientalnie brzmią choćby „Abra-besqua” i „Ślepa komenda”. Tak, „Polish Jazz - Yes!” to moja płyta roku. Panie Zbigniewie! Dzięki wielkie za tę wycieczkę w czasie. Bo muzyka to nie tylko nuty, to emocje, wspomnienia, obrazy. A te do mnie wróciły już przy pierwszym przesłuchaniu krążka. Każdemu życzę takich „płyt roku”. Są na płycie też pewne nie-muzyczne smaczki. Otóż za perkusją siedzi Grzegorz Grzyb, który brał udział w nagraniu „Dances”, a w kilku utworach gra basista Paweł Puszczało, muzyk mający na koncie współpracę z zespołem Shannon. Fajnie, prawda?


WYWIAD

JA JESTEM TYM WIRUSEM Rozmowa z Darkiem Sojką, muzykiem zespołu Carrantuohill

Rozmawiał: Rafał Zieliński | Zdjęcia: Kamil Piotrowski

Od zawsze w tym samym składzie, od początku wierni jednej muzyce i nic na siłę tak wygląda przepis na sukces górnośląskiej formacji Carrantuohill. Ikona celtyckiego grania w Polsce, obchodzi właśnie trzydziestolecie istnienia. O początkach, wzlotach, upadkach, sukcesach, pomysłach i Celtach.

1/2017 (8) Magazyn FOLK24

9


WYWIAD

Ile ma wspólnego Górny Śląsk z Irlandią? Historycznie ponoć dużo. Celtowie przechodzili przez Polskę, Czechy, Austrię, Śląsk. Mówimy zawsze, że szli i gwałcili, a z gwałtów czasami powstawały dzieci, więc celtyckie geny w nas zostały (śmiech). Ale myślę, że bez względu na to, czy zaczynalibyśmy na Śląsku, w poznańskim, mazowieckim czy nad morzem, to ta muzyka byłaby tak samo odbierana. Jest niezwykle nośna. Harmonia i melodyka sprawia, że się podoba przy pierwszym zetknięciu. A dodatkowo Śląsk i folkiem, i bluesem stoi, więc to było dobre miejsce do startu. Nie chcę, by zabrzmiało to górnolotnie, ale jeśli chodzi faktycznie o muzykę irlandzką i celtycką, to wszystko robiliśmy jako pierwsi. Byliśmy lodołamaczem. Następnym już było łatwiej. I bardzo dobrze. Kto was pozarażał tą muzyką? Ja jestem tym wirusem. To był koniec, może połowa lat 80. Telewizja puszczała serial „Porwany za młodu”, muzykę zrobił Vladimir Kosma, francuski Rumun, na uilleann pipes grał Liam O’Flynn. Utkwiły mi w głowie piękne dźwięki i instrumenty, o których nikt nie miał pojęcia. Później był film „Pod wiatr” o skazańcach irlandzkich zesłanych do Australii. Tam wszystko się kręciło wokół pędzenia bimbru (śmiech), ale była znakomita muzyka w irlandzkich klimatach. „Kropką nad i” była pierwsza płyta Kwartetu Jorgi. Dostałem ją na urodziny od naszego basisty. Na jednej stronie była muzyka bałkańska, na drugiej irlandzka. Słucham i mówię: „Cholera, już to słyszałem, te irlandzko-szkockie granie. Chcę to grać”. Mimo, że zawsze ciągnęło mnie do bluesa i jazzu, a z Adamem Drewniokiem i Zbyszkiem Seydą obracaliśmy się wokół poezji, to wylądowałem w muzyce irlandzkiej. Trzeba też wrócić do takiego eksperymentu żorskiego, to szantowy skład Miondze. Tam grał na gitarze nasz Boguś Wita. On, tych dwóch moich kolegów ze szkoły średniej, potem doszedł skrzypek Maciek i perkusista Marek... No i tak się do dziś „kulamy”.

10 Magazyn FOLK24 1/2017 (8)

Postawiliście w pewnym momencie tylko na zespół. Na starcie to były próby, małe koncerty dla znajomych. Ale to był dobry moment, był popyt na takie granie. To była zabawa i hobby, ale gdy widzisz, że zabiera ci to czas i nagle zarabiasz, to decydujesz się wszystkim walnąć i skupić na zespole. Zrezygnowałem z pracy bez żalu, bo chyba się urodziłem, by być takim lekkoduchem i zajmować się rzeczami ulotnymi, a taka jest muzyka. Postawiliśmy na nią, choć Marek prowadzi sklep, a jeden z nas ciągle chodzi - jak to się mówi - na osiem godzin do roboty. Dołączyliście perkusję. „Nowe otwarcie”? Sprawcą tego jest poniekąd Jurek Owsiak, oczywiście nieświadomie. Z Przystankiem Woodstock byliśmy związani od jego początku. Jurek nas zaprosił, ale nie było sceny folkowej tylko jedna dla wszystkich. Stwierdziliśmy, że ze skrzypkami, akordeonem, flecikami się nie obronimy. Padło, by zatrudnić jednorazowo, jednorazowo powtarzam, perkusistę. Mieliśmy dwóch na oku, Marek odebrał telefon. Zagraliśmy udany koncert i ustaliliśmy, że jak będą większe występy, to będziemy go zapraszać. Tak go zapraszaliśmy, że został. Eksperymenty z jazzem, popem - folk jest za ciasny? Kiedyś Cejrowski napisał zdanie, za które byłem strasznie wściekły. Graliśmy na Pikniku Country, był „Dzień Irlandzki” i on stwierdził, że „muzyka irlandzka na dłuższą metę jest jak borowanie zębów”. To było jakieś dwadzieścia lat temu. Strasznie mnie to denerwowało, ale dziś poniekąd przyznałbym mu rację. Dla tych, którzy siedzą w temacie, jest naturalne to okrojenie z instrumentów harmonicznych, perkusyjnych. Ale my chcemy grać tę muzykę dla wszystkich i czasami trzeba się odwrócić w stronę słuchacza i zaproponować mu muzykę irlandzką, podaną nieco inaczej. Nie komercyjnie, bo uważam, że nigdy nie zniżymy się do pewnego poziomu, ale próbujemy wypośrodkować między graniem tradycyjnym, a tym dla szerszej publiczności.


WYWIAD

Co znaczy Fryderyk dla zespołu muzyki folkowej, której... praktycznie nie ma w mediach? To jest zawsze wielki prestiż i wydarzenie, które można wpisać do historii zespołu. Ale szczerze, to ani koncertów, ani talentu od tego nam nie przybyło. Ciągle gramy swoje. Oczywiście jak ktoś nas zapowiada na koncertach, to pada „laureaci Fryderyka”, ale gdybyśmy nie dostali tej nagrody, to i tak bylibyśmy na tym etapie, na którym jesteśmy teraz. Z drugiej strony to frajda i fajnie, że nas rynek od muzyki „masowego rażenia” dostrzegł i docenił. Jak to się stało, że do zespołu wpuściliście wokalistkę? Zawsze większe szczęście mieliśmy do wokalistek niż do wokalistów, choć Robert Kasprzycki był z nami przez pewien czas. Z drugiej strony jak spojrzeć na irlandzkie zespoły, to w wielu przypadkach są w nich wokalistki. Nie dobieraliśmy płci wokalu, ale chyba tak to jakoś musi być. Wiele razy mówiliśmy, że facet by się przydał, bo jak coś dziewczyna zbroi, to głupio jest jej nagadać. Jednak uważam, że kobieta sprawia, że ta współpraca jest fajniejsza. Z różnych przyczyn. Ania, która w tej chwili robi drugi rok Akademii Muzycznej, to dziewczyna z talentem, którą poznaliśmy jak miała chyba dwanaście lat. Śpiewała w Teatrze Rozrywki w Chorzowie i brała udział w międzynarodowym konkursie młodych wokalistów w Żorach. Ona nam już gdzieś tam przemykała i jak przyszedł moment, że trzeba było zastąpić poprzednią wokalistkę, która poszła w stronę opery, to ktoś przypomniał o Ani.

Czy lata świetności muzyki folkowej już były czy są teraz, dzięki internetowi? Nie było ani lepiej, ani gorzej. Było inaczej. Nie wiem czy to wynika z perspektywy wieku, bo jak człowiek jest młody i zaczyna robić coś świeżego, to inaczej patrzy. Zaczynaliśmy grać muzykę irlandzką i dotarcie do jakichkolwiek materiałów to była niesamowita historia. Dziś na YouTube masz co chcesz. Podejrzewam, że mieliśmy z tych trudności większą frajdę niż teraz młodzi zakładający nowy zespół, bo mają wszystko na tacy. Mam też wrażenie, że festiwali z tradycyjną muzyką folkową było więcej niż obecnie. Nasz „Sari”, który ma tyle lat ile zespół, ma korzenie w muzyce żeglarskiej, potem był szantowo-folkowy, potem folkowo-szantowy, teraz to festiwal folkowo-trudnopowiedziećjaki. Tak jest często dlatego, że rynek muzyczny w Polsce jest rozregulowany, zdeformowany. Nie ubliżając nikomu - są gwiazdy jednosezonowe z wytwórni, potem gwiazdy od lat funkcjonujące na listach przebojów, długo nic i cała reszta. Nie tylko folk, ale są i znakomite zespoły rockowe, reggae, które się nie przebiją. Nigdy nie mieliśmy potrzeby „pchania się”, ale widzieliśmy równowagę między niszami i tymi komercyjnymi artystami, ze szpicy list przebojów. Teraz jest szpica, duża dziura i reszta.

Trzydzieści lat zlewa się już w całość? Mogę mówić za siebie, mam już 53 lata. Niedawno jeden człowiek napisał naszą biografię. Lekturę zostawiam sobie na emeryturę. Ale przeczytałem parę rozdziałów o początkach zespołu, to stwierdziłem, że czytam nie o sobie, bo o tym pozapominałem. Oczywiście są sytuacje, które decydowały o losie zespołu i to się na zawsze zapamięta.

1/2017 (8) Magazyn FOLK24 11


WYWIAD

12 Magazyn FOLK24 1/2017 (8)


WYWIAD

Rządzą specjaliści od rynku muzycznego, nie od muzyki.

Najdziwniejsze miejsce, w którym graliście?

Kiedyś popularność była produktem ubocznym talentu, a dzisiaj kilku gości robi analizę, że w sezonie letnim jest potrzebna brunetka z dużym biustem, niech ma 22 lata... Potem kombinują, co ma śpiewać i szukają kogoś, kto spełni te warunki. Niekoniecznie musi mieć talent i potrafić śpiewać. To produkt sezonowy. A zespół niszowy, który istnieje od trzech dekad nie jest wynikiem produkcji. Istnieje dzięki potrzebie własnej i publiczności, która na koncerty przychodzi. Jeśli przestaliby, to nie ma sensu tego ciągnąć. Nigdy nie związaliśmy się z żadną wytwórnią, sami wytwarzamy płyty, produkujemy i mamy złotą, platynową. Nigdy nikt nie narzucał jak mamy grać i co - to jest między innymi siła zespołu. Nie potrafiłbym tak funkcjonować, że robimy numer i przychodzi gościu, który nie zna się na muzyce i każe mi coś zmieniać.

W Niemczech graliśmy na przeogromnej koparce. Bardzo dziwny koncert zagraliśmy kiedyś w Krakowie w pubie. Pierwszy numer i cisza, drugi i cisza. Konsternacja, rozglądamy się i widzimy, że cała publika macha rękami. Okazało się, że dwa piętra wyżej było centrum głuchoniemych i oni po zajęciach zeszli na piwo. Zagraliśmy parę numerów, po czym stwierdziliśmy, że chyba skończymy (śmiech). Fajnie się grało na promie, zwłaszcza podczas sztormu, gdy bujało. Były nieczynne kościoły... Nasze koncerty można liczyć już w tysiącach, ale ciągle trafiają się miejsca, gdzie przyjeżdżasz i robisz wielkie oczy i pytasz „to my tu serio gramy”? Policzyliście przejechane kilometry? Myślę, że równik objechaliśmy i to może dwa razy. Europę zjeździliśmy, udało nam się być w Stanach Zjednoczonych, w Moskwie. Na początku jeździliśmy własnymi autami. Przestaliśmy się w nich mieścić i w tej chwili mamy już czwartego busa. Jest naszym drugim domem, czasami spędzamy w nim pół roku. Podejrzewam, że za niedługo będzie numer pięć, bo tego już zajeżdżamy. Nie ukrywajmy: wygoda jest ważna, organizm jest mniej

1/2017 (8) Magazyn FOLK24 13


WYWIAD

POLECAMY!

Wywiad z Bogdanem Witą, managerem i gitarzystą Carrantuohill, na portalu Folk24.pl.

odporny na długie podróże. Pierwsza myśl na wieść o koncertach na przykład we Francji jest taka „O Jezu, mój kręgosłup”. Ja mówię, że chorobą zawodową muzyków jest nie marskość wątroby, ale płaski tyłek (śmiech). A koncert jest jak minimalna wisienka na torcie po długiej trasie. Były momenty, że chcieliście to skończyć? Jak w małżeństwie - w trzydziestoletnim związku bywają kryzysy. Rodzina, dzieci, brak czasu, proza życia... - wszystko przekłada się na zespół. Kryzysy zdarzały się na początku, sam kiedyś chciałem rozpieprzyć zespół. Ale trzon składu to sześciu facetów, a z facetami jest tak, że jak się ktoś wnerwi, to powie parę słów, a za tydzień już siedzą razem przy piwie. Musieliśmy umieć znaleźć kompromis personalny i muzyczny, bez tego nie da się tworzyć. Daliśmy radę. Dziś znamy się jak łyse konie, dłużej niż z żonami. Chyba nam wyszło, bo od wielu, wielu lat nie było akcji po tytułem „pieprznijmy tym” (śmiech). Dziękuję za rozmowę.

Jak powstał materiał do tego programu? Głównie oparliśmy się o twórczość takich gwiazd jak Loreena McKennitt, Mary Black. Znamy ich repertuar od lat, mamy ich płyty. Bardzo nam się to podoba. Ja z każdej podróży do Irlandii zawsze przywoziłem jakąś ich płytę. Materiał mieliśmy ale jakoś nigdy nie było możliwości by go wykonywać na koncertach. Brakowało nam osoby o odpowiednim głosie. Aż pojawiła się Kasia Sobek…

KSIĘGARNIA MUZYCZNA śpiewniki, nuty, partytury, podręczniki do nauki gry, gadżety muzyczne, struny, akcesoria muzyczne.

KOMPUTEROWE PRZEPISYWANIE, EDYCJA NUT I PARTYTUR PROJEKTOWANIE GRAFICZNE

WYDAWNICTWO MUZYCZNE SKŁAD DTP redakcja, korekta, skład i łamanie czasopism, książek, katalogów, folderów, ulotek, itp. 14 Magazyn FOLK24 1/2017 (8)

www.muzo.com.pl • www.sklep.giszowiec.org tel. 32 411 07 85 • 601 44 69 12


SONDA

FOLKOWE PŁYTY WSZECHCZASÓW? Polish Press Top Folk CD według dziennikarzy Tekst: Kamil Piotrowski Kilka lat temu poprosiliśmy dziesięcioro dziennikarzy muzycznych zajmujących się muzyką etnofolkową o to, by spróbowali stworzyć taką własną listę płyt, które uważają za ważne, a nawet przełomowe dla polskiej sceny folkowej, lub do których po prostu często wracają. Listy mogły zawierać kilka lub kilkadziesiąt tytułów, warunek był jeden – płyta musiała być wydana w Polsce.

POLISH PRESS TOP FOLK CD EVER

Stworzyła nam się z tego całkiem poważna lista, 150 tytułów, które zdaniem dziennikarzy wpłynęły na tworzenie się polskiej sceny etno-folkowej, a na pewno na nich samych. My z kolei z tej listy stworzyliśmy pewien ranking, dając każdemu z wymienionych tytułów punkt i tak oto wyłoniły nam się płyty, na które wskazywano częściej. Jak się okazało, nieoficjalnym „zwycięzcą” naszej zabawy została płyta Kapeli ze Wsi Warszawa pt. „Wiosna ludu”, z dziewięcioma wskazaniami, na dziesięć możliwych. Poniżej publikujemy zestaw wszystkich płyt, które wymienili dziennikarze, w kolejności od największej, do najmniejszej liczby wskazań. Zdajemy sobie sprawę, tak jak i nasi „respondenci”, że

ta lista mogłaby być dłuższa, że z pewnością dopisalibyście kolejne tytuły – i prawdę mówiąc na to liczymy. Stwórzmy razem Folkowy TOP CD Wszechczasów, listę obowiązkową etnofolkowych „lektur”, do której każdy miłośnik etnofolku, Państwa i naszym zdaniem, powinien sięgnąć. Jeśli na tej liście nie znajdziecie płyty, którą uważacie za ważną dla muzyki folkowej w Polsce, przyślijcie nam na maila jej tytuł, wykonawcę i rok wydania oraz parę zdań dlaczego uważacie, że ta płyta w zestawie tych „the best” powinna się znaleźć. Może będzie to początek corocznej zabawy, wzorem radiowej Trójki, w głosowanie na Polską Folkową Płytę Wszechczasów? 1/2017 (8) Magazyn FOLK24 15


SONDA

KAPELA ZE WSI WARSZAWA Wiosna ludu (2002)

9 pkt

Przełomowa płyta w dorobku zespołu, który stał się jednym z najlepszych polskich towarów eksportowych. Nic dodać, nic ująć. Rafał Chojnacki (folkowa.art.pl) Lista Rafała

HIGHER HEIGHTS

Twinkle Inna Polish Stylee (1992)

7 pkt

Jeśli robić mieszankę kulturową, to tylko tak, jak zrobili to mistrzowie z Jamajki z mistrzami z Białego Dunajca. Te 20 lat temu przedsięwzięcie ryzykowne, to mogła być spektakularna klęska. Wyszło genialnie - aż ciężko uwierzyć, że muzyka góralska tak doskonale może współgrać z reggae. Darek Anaszko (etno.serpent.pl) Lista Darka

KWARTET JORGI

Kwartet Jorgi (1986)

6 pkt

(…) podwaliny pod rozwój polskiej sceny folkowej lat 90, całkiem nowy dla mnie, muzyczny świat. Piotr Piegat (Muzyczne Podróże) Lista Piotra

PSIO CREW

Szumi Jawor Soundsystem (2007) 5 pkt

Najbardziej udana jak do tej pory fuzja futurystycznych brzmień i muzyki źródeł. Do dziś brzmiąca świeżo i porywająco. Jakub Winerowicz (Czytelnik) Lista Jakuba

VILLAGE KOLLEKTIV

Motion Rootz Experimental (2006) 5 pkt

Zaskoczenie. Przyjemne. Płyta, która przekonała mnie, że nowoczesność z tradycją może dobrze zabrzmieć. I że nawet przy etno-folku można się świetnie bawić na dyskotece. A jak się tego słucha… Kamil Piotrowski (folk24.pl) Lista Kamila

16 Magazyn FOLK24 1/2017 (8)


SONDA

DIKANDA

4 pkt

Lista Ani

Muzyka czterech stron Wschodu (2000 r.)

Debiut jednego z najlepszych folkowych zespołów koncertowych w kraju. Bałkańskie granie pełne temperamentu, choć i pojawiają się polskie, góralskie melodie. Trochę chaotyczny dobór materiału, ale porywa do tańca. Ania Wilczyńska (folk24.pl)

GRZEGORZ Z CIECHOWA

4 pkt

Oj Dada na (1996 r.)

Pierwsza próba zderzenia tradycyjnej muzyki z jej elektronicznym przetwarzaniem, dyskusyjnym do dzisiaj, ale po latach muzyka brzmi świeżo. Maria Baliszewska Lista (Polskie Radio, PR 2) p. Marii

KROKE I NIGEL KENNEDY 4 pkt

East Meets East (2003 r.)

Spotkanie na szczycie - z jednej strony wszechstronny i otwarty na eksperymenty Kennedy, z drugiej jedni z najciekawszych w Polsce reinterpretatorów tradycji klezmerskiej. To musiało się udać. Od zaśpiewanej na otwarcie przez Natashę Atlas świetnej wersji „Ajde Jano” po finałowy „Kukusz” ta płyta nie ma złych momentów. Tu nawet ograny do znudzenia Bregović brzmi ekscytująco. Robert Sankowski (Gazeta Wyborcza)

MARIA POMIANOWSKA I PRZYJACIELE 4 pkt

4 pkt

Lista Wita

Chopin na 5 kontynentach (2010 r.)

Lista p. Roberta

Właściwie nie wiem co tu jest bardziej genialne - sam pomysł czy jego wykonanie. Być może najważniejsze dzieło, które warto zapamiętać po obchodzonym w Polsce w 2010 Roku Chopinowskim. Robert Sankowski (Gazeta Wyborcza)

MICHAŁ CZACHOWSKI Indialucia (2005 r.)

Znakomita transformacja „world music” w krajowych warunkach, a jednocześnie odważne połączenie korzeni indo-europejskich wędrówek ludów. Klasyka. Witt Wilczyński (Gniazdo, RadioWid)

KWARTET JORGI

Life (1985 r.)

4 pkt

Moje uznanie dla Kwartetu Jorgi, za stworzenie u nas progresywnego folku. Wojciech Ossowski (Polskie Radio, PR 3)

OPEN FOLK Bretonstone (1993) 4 pkt

Szczytowe osiągnięcia w dziedzinie polskiej muzyki „celtyckiej”. Po Bretonstone można grać szybciej, sprawniej, ale to już nie to... Wojciech Ossowski (Polskie Radio, PR 3)

Lista Wojtka

2/2017 (8) Magazyn FOLK24 17


SONDA

3 pkt

Balkan Sevdah Ramizem (2005) | Čaci Vorba Tajno Biav (2011) | Czeremszyna Hulaj, póki czas (2003) | Czeremszyna i Todar Co na sercu (2010) | De Press 3 potocki (1991) | Grzegorz Tomaszewski Rośnie ziele (2005) | Kapela ze Wsi Warszawa Wykorzenienie (2005) | Kapela ze Wsi Warszawa Nord (2012) | Kroke The Sounds of The Vanishing World (1999) | Lautari Muzica Lautareasca Nova (2002) | Muzykanci Muzykanci (1999) | Orkiestra p.w. Św. Mikołaja Muzyka gór (1992) | Orkiestra p.w. Św. Mikołaja Z wysokiego pola (1994) | Orkiestra p.w. Św. Mikołaja Z dawna dawnego (2000) | Ossian Księga deszczu (1975) | R.U.T.A. Gore. Pieśni buntu i niedoli XVI-XX w. (2011) | Różni wykonawcy Nowa Tradycja - Antologia polskiego folku (2002) | Sarakina Junctions (2004) | Sarakina Dance of Fire (2012) | Szela Pani Pana zabiła (1992) | Szwagierkolaska Luksus (1995) | Tołhaje A w niedzielę rano (2002) | Werchowyna Pieśni święte i grzeszne (2005) | Żywiołak Muzyka psychodelicznej Świtezianki (2007) | Żywiołak Nowa Ex Tradycja (2008) Ania z Zielonego Wzgórza Ania z Zielonego Wzgórza (2003) | Antek Kania Antek Kania oraz polskie instrumenta jako Syrbacy (2004) | Beltaine 2 pkt Rockhill (2005) | Čači Vorba Szczera mowa (2008) | Dikanda Jakhana, Jakhana (2002) | Goście z Nizin Gościniec (2001) | Green Wood Elegia o latach minionych (2009) | Hajlandery Lume Haj (2003) | Hambawenah Tu ru ru ru (2007) | Jacek Hałas Zegar bije (2007) | Janusz Prusinowski Trio Mazurki (2008) | Joszko Broda Na dunaj. Kolędy ze Wschodu (2008) | Kapela Drewutnia Hej, wiśta (2004) | Kwadrofonik Folklove (2008) | Metamuzyka MetaMuzyka (2009) | Mosaic Ludovava 18 Magazyn FOLK24 1/2017 (8)


SONDA

(2010) | Muzyka Odnaleziona Mety grają! Kapela z Gliny (2007) | No To Co Nikifor (1968) | Orkiestra p.w. Św. Mikołaja Czas do domu (1997) | Orkiestra p.w. Św. Mikołaja Kraina Bojnów (1998) | Orkiestra Św. Mikołaja i Kapela Romana Kumłyka Czeremosz Huculskie muzyki (2006) | Osjan Roots (1983) | Percival Oj, Dido (2008) | Percival Schuttenbach Reakcja Pogańska (2009) | Południca! Spóźnione wejście w XXI wiek (2012) | Stanisław Grzesiuk Szemrane piosenki (1995) | Stara Lipa Vivum (2001) | Swoją Drogą art.pl (2003) | Swoją Drogą Trio i Apolonia Nowak Pola (2009) | The Cracow Klezmer Band Bereshit (2003) | The Cracow Klezmer Band Remembrance (2007) | Tołhaje Stereokarpaty (2011) | Varsovia Manta Varsovia Manta (1987) | Village Kollektiv Subvillage Sound (2010) | Wołosi i Lasoniowie Wołosi i Lasoniowie (2011) | Zbigniew Namysłowski Quartet & Zakopane Highlanders Band Zbigniew Namysłowski Quartet & Zakopane Highlanders Band (1995) Ajagore Ajagore (2000) | Alne Alne (2012) | Alnestabs Kerda etbaudinlai Prusan meddin (2010) | Ars Nova i Apolonia Nowak Zaświeć niesiądzu 1 pkt (1996) | Balkan Sevdah Yari Nani (2010) | Carrantuohill Rocky Road to Dublin (1993) | Chutir Cycata Hanka (2001) | Czeremszyna … (2000) | Cztery Refy Pożegnanie Liverpoolu (1997) | Danar Danar (2007) | Dautenis Można tak, można tak (2009) | De Press Dwie tęsknoty (1998) | Dikanda Ajotoro (2008) | Emerald Folk No More (2006) | Graboszczanie Polish Sexy Folk Songs (2004) | Hoboud Wskrzeszenie Hobouda (2011) | Jak Wolność To Wolność Złoty łańcuszek (1998) | Janusz Prusinowski Trio Serce (2011) | Joanna Słowińska Możesz być (2007) | Julia Doszna Czoho płaczesz (2002) | Kapela Brodów Tańce polskie (2008) | Kapela po Zagonach Heca kieca (2007) | Kapela ze Wsi Warszawa Infinity (2008) | Kontraburger Kontraburger (2002) | Kroke Trio (1996) | Kroke Ten Pieces to Save the World (2003) | Kwartet Jorgi To i tao (1991) | Kwartet Jorgi Muzyka na trąbkę, gitarę i flet (2002) | Li’l Wally Smutku nie ma, gdy mały Władziu śpiewa (1961) | Maria Pomianowska Chopin Roots, Dances from Polish Plains (1999) | Maria Pomianowska Suita Jedwabnego Szlaku (2003) | Masala Long play (2004) | Matragona Budzenie góry (1998) | Mechanicy Shanty Mechanicy Shanty (1989) | Muzyka Odnaleziona Ostatni wiejscy muzykanci (2001) | Muzyka Odnaleziona Kajocy. Wokół Kędzierskich (2008) | No To Co Zielona łączka (1972) | North Wind 0 (2006) | Olo Walicki Kaszebe (2007) | Open Folk Tańce szkockie (1995) | Orkiestra p.w. Św. Mikołaja Czas do domu (1996) | Orkiestra p.w. św. Mikołaja Jeden koncert (2002) | Orkiestra p.w. Św. Mikołaja Stara muzyka (2007) | Orkiestra z Chmielnej Od piosenki do piosenki (2005) | Osjan Księga chmur (1979) | Osjan Księga liści (2004) | Osławiany Oj tam w Mokrym (2008) | Pchnąć w Tę Łódź Jeża Szksipcze (2008) | Percival Eiforr (2007) | Percival Schuttenbach Tutmesz Tekal (2002) | Piersi Piersi (1992) | Poles Apart & Tom Lewis On My Ocean (2002) | Przylądek Starej Pieśni Święto Nocy (2001) | Raga Sangit Muzyka z księgi (1990) | Robert Kanaan i Riabina Białe gołębie (2004) | Roksana Vikaluk Barwy (2005) | Różni wykonawcy Etnofonie Kurpiowskie (2012) | Ryczące Dwudziestki i Shannon Ryczące-Shannon Project (2005) | Sarakina Sarakina: Grekow, Mlejnek, Mlejnek (2001) | Sarakina Fryderykata (2008) | Shannon Shannon (2000) | Skaldowie Cała jesteś w skowronkach (1969) | Stanisław Fijałkowski z Chrzanowa na Roztoczu Portret śpiewaka (2011) | Stilo Opowieści kamieni (2001) | Światogor Pan Połaci Ziem Pomorskich (2004) | Swoją Drogą Swoją Drogą (2003) | Teresa Mirga i Kałe Bała Niewiele nam trzeba /pieśni z Czarnej Góry/ (2003) | The Bumpers Jedziem do Irlandii! (1993) | The Cracow Klezmer Band The Warriors (2001) | The King Stones The King Stones 2 (1991) | Transkapela Sounds & Shadows (2005) | Voo Voo Rapatapatoja (1995) | Werchowyna Werchowyna (1993) | Werchowyna Krynyczeńka (1996) | Werchowyna Oj, zza hory (2000) | White Garden Terra est rotunda (1993) | Zespół Polski Oj chmielu. Stare pieśni i tańce polskie (1996). 1/2017 (8) Magazyn FOLK24 19


W FOLKOWYM TONIE

JESTEM Z ASHTABULA Nobel dla Dylana = Nobel dla folku Tekst: Adam Labus Nagroda Nobla z dziedziny literatury została przyznana za „tworzenie nowych form poetyckiej ekspresji w ramach wielkiej tradycji amerykańskiej pieśni”. To - de facto - wielkie uznanie folku, pieśni ludu. Tradycje amerykańskiej pieśni wywodzą się przecież i z brytyjskiego i z irlandzkiego folku.

A i sposób w jaki Dylan podaje swoje pieśni, od pierwszych występów w coffee-house’ach Greenwich Village po Rolling Thunder Revue w folkowych jest fatałaszkach. Jako, że przez wiele lat z Dylanem przeszedłem wiele dróg, ośmielę się powiedzieć o sobie: Jestem z Ashtabula. Jest Ashtabula, Ohio, w tekście Dylana: I’ll look for you in old Honolulu San Francisco, Ashtabula Yer gonna have to leave me now, I know But I’ll see you in the sky above In the tall grass, in the ones I love Ashtabula jest tam nie tylko dlatego, że jakoś rymuje się z Honolulu. Pogłoski mówią, że to rodzinne miasteczko jednej z przelotnych love affairs Dylana. Ale Ashtabula, taka Ameryka B lub nawet C, z jakąś historią miejsca przesiadkowego zbiegłych niewolników w drodze do Kanady, to jedno z takich miejsc, które wyciąga z niebytu Dylan. Tak jak wyciąga z niebytu niejasne dialogi z kelnerkami gdzieś po drodze. Empire Burlesque Dylan trubadur, wędrujący wiele lat od miasta do miasta, ze swoim show, które czasem ma miejsce 20 Magazyn FOLK24 1/2017 (8)

w jakiejś bilardowej sali, w jaskini hazardu, do kotleta prawie. Po co on to robi, po co jeździ tam i sam, a nie tylko po świecie, wielkich salach, stadionach, za naprawdę porządne pieniądze? Po co ten wodewil? Bo należy do tej tradycji, to jego „job”. Wyjść na scenę, zaśpiewać, pogadać z ludźmi. Zaczynał w lokalikach Greenwich Village, sprzedając swój fach the entertaining artist. Zatrzymuje się czasem w miastach, gdzie nikt „ważny” nie dawał przed nim koncertu. A czasem znika w interiorze USA, incognito, penetrując. Nie jest politykiem, nie robi objazdu dla uzyskania poparcia – bo wybory. Nie potrzebuje od dawna promować swoich płyt, by ktoś raczył je kupić. Ludzie przychodzą, niektórzy by raz w życiu na żywo posłuchać tekstów, które mają w krwiobiegu, inni podchodzą bliżej, gdy pojawia się coś nowego i są „all ears”. Czasem podaje tekst niedbale, znużony ślizga się po głoskach. Niektórzy drzemią na ramieniu sąsiada, inni wpadają w przerwie między porządnymi wieczornymi rozrywkami. A Dylan ćwiczy, bo te jego tysiące już koncertów to ciągle jedno: ćwiczenie się w ćwiczeniu. Jednoosobowa Tin Pan Alley, z tekstami, których zawodowi tekściarze nie byliby w stanie stworzyć. Scenarzyści też nie napiszą ci życia. O życiu mówią ballady i pieśni ludu, które nalepkarze określają mianem folk songs. Z tej tradycji wyrasta Dylan. Z „come you all”, chodźcie, opowiem wam, ludzie się zbierają i słuchają,


W FOLKOWYM TONIE

jeśli opowieść jest tego warta, idzie ona dalej, jeśli prawdziwa i dobrze złożona. Rozwija tę linię, w sposób naturalny. A przy tym jest jej nową odroślą, rozpieprzając jednocześnie tę tradycję na swój słodki sposób. Jak kiedyś Kristofferson rozpieprzył Nashville. You don’t know what it is, do you Mr Jones? Sketches from memory Jest taki dialog z kelnerką w snuju pod tytułem „Highlands”, za długi do przytaczania czy streszczania. Pyta ją „Tell me what I want”, gdy ona przyszła wziąć zamówienie, ale takie odwrócenie to nic wielkiego. W pewnej chwili ona prosi, by ją narysował, on na to, że nie rysuje z pamięci, a ona, że przecież tu stoi. W końcu po wymówkach – że nie ma czym ani na czym – ulega, rysuje, pokazuje, a ona nie widzi żadnego do siebie podobieństwa. Gdzie poezja w tym dialogu? Po mojemu, w tym, że narysować można z pamięci serca, a nie twarzy, gdy twarz do sportretowania ma się przed oczyma, wyjdzie inna. Ona mówi: narysuj mnie, a on wie, że jest tylko jedna ona, a nie chce znowu brać się za jej portret. Bo taki mu spod ręki wyjdzie. It’s only my opinion, I may be right or wrong. Everybody must get stoned Granie na dwuznacznościach. Gdy to nagrywali, zapytał ponoć „What do you do here?”, a sesyjni muzycy, że czasami pograją w golfa. Nie zrozumieli, więc powtórzył „What do you do here?” To oni, że po pracy zrobią browara. Zamówiono w końcu jakieś ciekawe cocktaile, chciał, by zagrali jak marszowa orkiestra, żeby to brzmiało surowo; wymienili się przy tym instrumentami. Puzonista, dokooptowany pod wpływem chwilowego impulsu, nie zdążył się nawet rozgrzać. Dylan zamierzony efekt sonorystyczny osiągnął, jak tyle razy przedtem i potem. A tekst? Twierdzi, że ludzie nie czytają Biblii i nie znają już pierwocin frazy o kamienowaniu. Wszystko im się z psychoaktywnymi kojarzy.

They’ll stone ya when you’re tryin’ to make a buck They’ll stone ya and then they’ll say, “good luck” Recording artist, którego ambicją było mieć kontrakt z dobrą wytwórnią i robić porządne albumy, w których zbierał pieśni. Samo słowo „album” tyle właśnie oznacza. Jak się miało odpowiednią ilość pieśni, zbierało się je w album. Father of day, Father of night Jego teksty stanowią część mojej pamięci, zasoby, z którymi idę przez życie. Nie zamierzam dyskutować o jego znaczeniu czy też braku takowego. Polityczna gadka mnie męczy, jego mogę słuchać, odkąd wiem, że jest, słuchać wręcz potrzebuję. Żyję gdzieś na peryferiach, sukcesu nie osiągnąłem, ciągnę niełatwe sprawy, potrzebuję powietrza, pieśni podawanych kozim steranym głosem, żeby dalej iść. Ja też jestem znikąd, z Ashtabula, możecie mnie znaleźć w jego tekstach. Są pośród tych, dzięki którym się odnajduję i wychodzę z Mordoru egzystencji. Przecież każdy jest kamienowany. Cudem jest, że jeszcze dycham. It’s a wonder that I still know how to breathe. Komentarz pod artykułem w Rolling Stone, sprzed roku, pod tekstem jego wystąpienia po przyznaniu nagrody MusiCares: Never much cared for Dylan. Didn’t realize for a long time that many folk songs I loved in the ‘60s (and still love) were his. Reading this speech has changed my mind about the man. Life’s funny. Makes me undacja Folk24 want to goFback and relive it. w w w. f ol k 2 4 . org

Fundacja Folk24 w w w. f ol k 2 4 . org

They’ll stone ya when you’re at the breakfast table They’ll stone ya when you are young and able 1/2017 (8) Magazyn FOLK24 21


WYDAWNICTWA TU

Rodzinna Kapela Wasilewskich Muzyka Bojków na Mazurach 2005

Bojkowie zamieszkiwali Wschodnie Bieszczady od wieków, ale w czasie akcji „Wisła”, ich resztki wyrzucono z ich ziem i rozproszono po Polsce. O ile ich sąsiedzi, Łemkowie, w miarę szybko zaczęli wracać do korzeni, to Bojkowie mieli problem - po prostu było ich za mało. W latach 70. i 80. ub. w. muzycy Dymitr Hodowaniec i Piotr Lesk, Bojkowie osiedleni na Mazurach, stworzyli kapelę Bobrowiczanie i nagrali oryginalną muzykę ludową graną na Bojkowszczyźnie jeszcze przed wysiedleniem. I to praktycznie wszystko, co zostało u nas z kultury Bojków, zwłaszcza z bogatej muzyki. Niewiele osób wiedziałoby o tych nagraniach, gdyby nie Ewa i Robert Wasilewscy z Transkapeli. To oni tę muzykę odświeżyli i w 2005 r., w Niedźwiedzim Kącie, nagrali koncert. Efektem czego jest ta płyta, na której znalazło się kilkanaście utworów. Bardzo ciekawie wypadł na płycie utwór „Oj, tam za rikoju”, zaśpiewany spokojnie, z oszczędnym kontrabasem i krótką wstawką skrzypcową, czy „Oj, wyjdu ja”, bardzo stylowo zaśpiewany a cappella. Znajdziemy tu też m.in. utwory instrumentalne, gdzie w polce „Łkająca skrzypka” czy „Zbójeckiej” do tańca, skrzypce grają tak, jak grali muzycy ze wschodniej łemkowszczyzny. Jako że obie grupy narodowe były sąsiadami ten sposób grania i utwory często się

22 Magazyn FOLK24 1/2017 (8)

przenikały. Przykładem jest tu piosenka „Mała ja fraira”. To bojkowska wersja łemkowskiej „Kataryny”. Jednak Wasilewscy nie byliby sobą, gdyby nie nadali tym utworom bardziej folkowego brzmienia. Słychać to zwłaszcza w „Ładkanka do wianka”, zagranym bardzo transowo. Można się w nim doszukać nawet elementów muzyki żydowskiej. Żydowskie kapele były na tamtych terenach bardzo powszechne i grały nawet na weselach łemkowskich czy bojkowskich. W „Zahrajte muzykanty” z kolei słychać bardzo wyraźne wpływy instrumentalnej muzyki Hucułów, sąsiadów Łemków i Bojków. Na koncercie nie mogło zabraknąć kołomyjki. To bardzo ważna płyta, która w ciekawy sposób pokazuje prawie nieistniejącą już u nas muzykę Bojków. T. Konador

Łysa Góra Siadaj, nie gadaj Łysa Góra 2017

U świeżej krwi naszego folkmetalu, folkowe inspiracje są bardzo wyraźnie słyszalne. Drugi album „Siadaj, nie gadaj” (tytuł z jednej ze znanych, polskich pieśni weselnych) przynosi nielichą fuzję brzmień. Obok heavyfolku sporo jest folkcore‘u, countryrocka, hardrocka, gothic metalu, artrocka, a nawet jazzrocka z elementami zimnej fali. Ważną częścią muzyki są dialogi skrzypiec z melodyjnymi, gitarowymi riffami. Istotne jest też to, że obie wokalistki nie posiłkują się typowym dla

metalu growlem, ale ich rockowy śpiew poszedł w stylizacje neoludowe. Wśród 10 utworów są ciekawie zaaranżowane pieśni tradycyjne z wschodniej Polski oraz wschodniej i południowej Słowiańszczyzny. Rodzima scena folkmetalowa i folkrockowa wzbogaciła się o bardzo ciekawy album. Witt

Łukasz Wierzbicki Drzewo. Mity słowiańskie i inne opowieści Pogotowie Kazikowe

2016 To, co urzekło mnie w tej pozycji, to język i ilustracje. Narracja prowadzona jest tak, że ma się wrażenie, jakby kierowana była tylko do nas, wciąga w opowieść niesamowicie, tak że książkę dla dzieci połknąłem w jeden wieczór! „Drzewo”, to podróż przez słowiańskie mity – gdzie świat narodził się z jaja, człowiek powstał z wiechcia słomy, zakuty w łańcuch Weles miota się w podziemnej krainie, a dusze przynoszą bociany z Wyraju. Nie dosłowna, trochę poetycka, ale oparta o rzetelną lekturę źródeł historycznych i podań ludowych. Pierwsza część książki, to opis stworzenia świata. W drugiej są trzy opowieści z pogranicza mitów i baśni: o porwaniu Jutrzenki (strażniczki niebiańskich bram), o Marzannie (bogini śmierci) oraz o bohaterskiej wyprawie na spotkanie własnego przeznaczenia. Ilustrują to klimatyczne fotografie, połączone z grafikami Wojciecha Nawrota. Efekt robi wrażenie, nie tylko na dzieciach. KP


WYDAWNICTWA TAm

Ivar Bjørnson & Einar Selvik „Skuggsjá” Season Of Mist 2016

Wspólny projekt gitarzysty i kompozytora Enslaved oraz muzyka Wardruny to mocne zderzenie co najmniej dwóch muzycznych światów, które po fuzji dały nową jakość. „Skuggsjá” to olbrzymia mnogość brzmień, jakimi od lat raczy nas, szeroko rozumiana, muzyczna scena pogańska. Z jednej strony są tu brzmienia pagan-folkowe, rodem z wczesnej Hedningarny, z drugiej bitewne dźwięki blackmetalowe (także z użyciem instrumentów dętych), a w środku sporo przenikających się dźwięków folkowo-rockowo-metalowo-chóralnych. Wszystko zostało spięte klamrą pagan-metalową, ale dość luźno, dzięki czemu każdy z dziesięciu utworów jest czymś odmiennym ale całość to naprawdę bardzo poważnie przemyślane dzieło, z dobrymi proporcjami między smutkiem, gniewem, nostalgią, a zadumą. Oprócz Ivara i Einara na płycie udzielili się muzycy sesyjni, Grutle Kjellson i Lindy-Fay Hella (śpiew), Eilif Gundersen i Olav L. Mjelva (fidel i inne instrumenty folkowe) oraz Cato Bekkevold (perkusjonalia). Początek i koniec krążka to melorecytacje (ostatnia ucięta w pół słowa niczym mieczem lub biczem), środek - to pogański kocioł, pełen bóstw, demonów, żywiołów, duchów. Tych solarnych i tych chtonicznych. Rzeczywiście jest tu energia Enslaved i duch Wardruny. Norweska „Skuggsjá” jest jednocześnie albumem i metalowym i folkowym, ale dalekim od zaszufladkowania. Witt

Negură Bunget „Zi” Lupus Lounge 2016

Kerekes Band „Back to Følk” (Music from Følkland) Kerekes Band 2016

Tym razem Negura Bunget nagrała album mający niecałe 50 minut ale nie jest to największym zaskoczeniem „Zi”. Całość rozpoczyna utwór „Tul-ni-ca-rînd” będący neofolkowym nawiązaniem do tradycyjnej nuty rumuńskiej. Następnie klimat płynnie przechodzi w post-blackmetalową nostalgię, doskonale już znaną z twórczości Negru. Z czasem brzmienie znów odpływa w klimaty folkowe i w patetyczny, ale wciąż post-rockowo-blackmetalowy trans, domieszkowany bliskimi rockowi psychodelicznemu lat 70 ubiegłego wieku („Gradina Stelelor”). Kolejny kawałek „Brazda de foc” jest jeszcze bardziej pokręcony i zawiera elementy muzyki filmowej. Powrót z tej mistycznej podróży trwa przez „Baciu mosneag”, utwór bardzo rozbudowany pod względem gitarowym i jednocześnie pełnym różnych folkowych i para-normalnych dźwięków. I to nie jest koniec zaskoczeń na „Zi”. Przedostatni „Stanciu Gruiul” to jeden z najbardziej folkmetalowych utworów Negury, jakie się do tej pory ukazały, przepleciony zimnofalowym nastrojem i melorecytowanym wokalem, co na swój sposób jest nawiązaniem do folkrockowych brzmień legendarnej rumuńskiej formacji Phoenix. „Marea Cea Mare” kończący płytę to ponad jedenastominutowa dawka ambientu, z echami post rocka i gościnnym udziałem Thy Veils. „Zi” („Dzień”) to jedna z ciekawszych płyt nowej Negury po zmianach w zespole. Witt

Najnowszy album, istniejącej już 20 lat, grupy zapowiada „Powrót do folku”. Zaczynali od grania melodii pasterskiego ludu Csángó, by z biegiem czasu sięgnąć również po instrumenty elektryczne, elektroniczne i przerodzić się w znaną na Węgrzech grupę world music. „Back to Folk” to koncept album z muzyką Følklandu – mitycznego kraju położonego na wyspach, do którego w X wieku przybyły pasterskie plemiona madziarskie i żyją tam do dziś, zachowując swoje tradycje. Utwory, które znajdziemy na płycie to prezentacja ich folkloru, w tym hymn tej społeczności, która czci Świętego Wróbla. To dopiero początek całej historii, opowiedzianej z humorem (można obejrzeć na stronie zespołu – polecam!). Płyta zawiera 12 utworów – dynamicznie zagranej fuzji etno z elementami rocka i jazzowych improwizacji. Nadal słychać inspiracje tradycją Csángó, ale dość dalekie, gdyż brzmienie instrumentów (flet, kobza, altówka, bass i perkusja) jest przetworzone (mnóstwo efektów). Znakiem rozpoznawczym zespołu jest flet, na którym wirtuozersko gra Zsombor Fehér. Płynąca z pasterskich melodii hardrockowa energia momentami sprawia, że nogi rwą się do tańca, ale są i fragmenty podobne do siebie. To płyta dla fanów world music, a nie tradycyjnego grania. Bliżej jej do twórczości tuzów węgierskiego rocka – Lokomotiv GT czy Omega – którzy (zwłaszcza ci ostatni) też czerpali z węgierskiego folkloru. Anna Wilczyńska

1/2017 (8) Magazyn FOLK24 23


N

AZY

MAG

) 016 (7 N r 2/2 -1142 2353 l ISSN 24.p .folk www 4.org olk2 .f w ww łatny Bezp

zyn F

4 2/201

aga (3) M

4

O L K2

Fundacja Folk24 w w w. f ol k 2 4 . org

Michał Kukielka /Wrocław/ Krzysztof Janiszewski /Jastarnia/ Ewa Wójcik /Bytom/ Martyna Włodarska /Będzin/ Artur Fierzbik /Radom/ Robert Swirsky /Buttenheim/

Fundacja Folk24 w w w. f ol k 2 4 . org

Dziękujemy za największe FSPARCIE


Jeszcze można nas fspierać i otrzymać prezent wpłacając 80 zł otrzymasz Dwie płyty Szeli: nigdy nie wydana na CD legendarna „Pani Pana zabiła” oraz prapremierowa, nowa płyta „Szelawi”

wpłacając 100 zł otrzymasz dodatkowo Słoneczną koszulkę Fundacji Folk24 lub płytę CD niespodziankę

Nie zwlekaj!!! Mamy jeszcze 5 pakietów Napisz maila wyślemy szczegóły fundacja@folk24.org


WYDAWNICTWA 2016

WYDAŁO SIĘ Płyty sceny etno-folkowej A.D. 2016 Opracowanie: Anna Wilczyńska | Współpraca: Kamil Piotrowski Po raz Pierwszy w naszej redakcji pokusiliśmy się o zebranie tytułów płyt szeroko rozumianej sceny folkowej wydanych w 2016 roku. Ku pamięci, do archiwum, dla naszej ciekawości i oglądu sytuacji.

Ile tak naprawdę ukazało się w minionym roku płyt, które zaliczylibyśmy do folku trudno w tym momencie powiedzieć. Nie mamy wątpliwości, że nasz spis to spis niepełny. Jednak w miarę rozstrzygania kolejnych konkursów, plebiscytów i mamy nadzieje, że z Państwa pomocą, uda nam się wkrótce tę listę wypełnić do końca. Oto, co udało nam się zebrać do momentu zamknięcia wydania.

Balkan Sevdah Sevdalinki - pieśni z Bośni muzyka bałkańska, folk Premiera: 15.04.2016 Wydawca: Balkan Sevdah Banda Nella Nebbia Banda Nella Nebbia radical ethno, rock Premiera: 13.05.2016 Wydawca: Unzipped Fly Records/PR 2 Banana Boat Aquareal piosenka żeglarska Premiera: 23.02.2016 Wydawca: BananaArt.pl Beltaine Live Fusion, muzyka celtycka, bretońska Premiera: 1.02.106 Wydawca: BeltArt Ola Bilińska Liebelid – pieśni miłosne w jidysz/ Yidish Love Songs muzyka żydowska, ambient, etno, folk Premiera: 5.05.2016 Wydawca: Żydowski Instytut Historyczny

26 Magazyn FOLK24 1/2016 1/2017 (6) (8)

Anna Broda Thousand Lakes folk, muzyka tradycyjna Premiera: 4.11.2016 Wydawca: Ania Broda Production/ Polskie Radio SA PATRONAT FOLK24 Bubliczki Turbofolk muzyka bałkańska, folk/etno Premiera: 18.03.2016 Wydawca: Dobrzewiesz Nagrania

Bum Bum ORKeSTAR Niesiądz muzyka bałkańska, folk/etno Premiera: 25.06.2016 Wydawca: Own Records The Bumpers LIVE folk rock, muzyka celtycka Premiera: listopad 2016 (reedycja z 2004) Wydawca: The Bumpers


WYDAWNICTWA 2016

The Cajun Spices The Cajun Spices jazz trad, swing, folk Premiera: 17.02.2016 Wydawca: The Cajun Spices

Fifidroki Blomkul folk rock, alternatywny folk Premiera: 21.01.2016 Wydawca: Fifidroki

CBB Ensemble Doni Doni muzyka afrykańska, world music Premiera: 07.10.2016. Wydawca: CBB Ensemble

Fleciki Hej, zagrajcie muzykanty muzyka polska i bałkańska, folk Premiera: 30.06.2016 Wydawca: Fleciki

PATRONAT FOLK24 Karolina Cicha, Shafqat Ali Khan Poland - Pakistan Music Without Borders etno, world music Premiera polska: 10.06.2016 Wydawca: Wydźwięk

Hańba Hańba punk folk Premiera: 7.02.2016 Wydawca: Antena Krzyku / Karoryfer Lecolds Helroth I, Pagan pagan, folk metal Premiera: 30.09.2016 Wydawca: Art of the Night Productions

Cronica Na tej ziemi folkmetal Premiera: 2.10.2016 Wydawca: Cronica

Jar Żywo medieval folk, folk słowiański Premiera: 14.08.2016 Wydawca: EastSide Records

CzessBand Wespół folk miejski Premiera: marzec 2016 Wydawca: Karrot Kommando

Jar i Brzezica Jarzyca mediewal folk, folk słowiański Premiera: 20.10.2016 Wydawca: EastSide Records

Dagadana Meridian 68 etno-jazz, elektronika, world music Premiera: 28.02.2016 Wydawca: Karrot Kommando

JRM Celtic Fusion - LIVE 2010-2015 muzyka celtycka Premiera: 13.11.2016 Wydawca: JRM Records

Diaboł Boruta Widziadła folkmetal Premiera: 11.11.2016 Wydawca: Pure Underground Records

Leśne Licho Pieśni Starego Lasu folk metal, folk słowiański Premiera: wrzesień 2016 Wydawca: Leśne Licho

PATRONAT FOLK24 Dobroto Dobroto folk, muzyka ludowa Premiera: 11.11.2016 Wydawca: CM Records

Kapela Hanki Wójciak Znachorka etno, folk, piosenka autorska Premiera: 3.06.2016 (reedycja z 2014) Wydawca: Anna Wójciak Muzyczna Agencja

1/2017 (8) Magazyn FOLK24 27


WYDAWNICTWA 2016

Kapela Po Zagonach Pola nutą malowane folk, folklor Premiera: maj 2016 Wydawca: Kapela Po Zagonach Karpaty Magiczne Biotop etno, awangarda, improwizacja Premiera: styczeń 2016 Wydawca: World Flag Edition Klezmafour Orkiestronicznie muzyka klezmerska, symfoniczna Premiera: 19.02.2016 Wydawca: Karrot Kommando/Orkiestra Symfoniczna Filharmonii w Szczecinie Laboratorium Pieśni Rosna folk słowiański, pieśni tradycyjne Premiera: listopad 2016 Wydawca: Laboratorium Pieśni Lelek Brzask Bogów folk słowiański, etno, world music Premiera: 21.03.2016 Wydawca: Karrot Kommando Mamadou & Sama Yoon Umbada afrobeat, etno, reggae Premiera: 8.04.2016 Wydawca: For Tune Masala Soundsystem Ziemia na sprzedaż elektro-etno, ragga Premiera: 29.05.2016 Wydawca: Antena Krzyku Męski Chór Szantowy Zawisza Czarny Pod żaglami Zawiszy trad. folk morski w tym szanty, piosenka żeglarska Premiera: Wydawca: Fundacja HALS

28 Magazyn FOLK24 2/2016 (7)

Megitza Trio Happy Metal etno pop, world music Premiera: maj 2016 Wydawca: Kaprol Music Waldemar Mieczkowski Koncert w Radiu Gdańsk piosenka żeglarska, turystyczna, poetycka Premiera: 23.02.2016 Wydawca: Fundacja HALS Tersa Mirga i Kałe Bała Khoro (Dzban) muzyka cygańska, bałkańska Premiera: Listopad 2016 Wydawca: Wydawnictwo Sem Tersa Mirga i Kałe Bała Mire Gila (Moje pieśni) muzyka cygańska, autorska Premiera: Listopad 2016 Wydawca: Wydawnictwo Sem PATRONAT FOLK24 Mosaik Wolno! folk/etno, muzyka orientalna, dawna Premiera: 22.06.2016 Wydawca: Verge Sound

Nina Nu i Paweł Gawlik Chilli Folk Games folk, chillout, elektronika Premiera: styczeń 2016 Wydawca: Studio H PATRONAT FOLK24 Orkiestra Św. Mikołaja Mody i Kody folk słowiański Premiera: 11.03.2016 Wydawca: Dalmafon


WYDAWNICTWA WYKONAWCY TAM 2016

Pangraj Birobidżan (EP) folk, muzyka autorska Premiera: styczeń 2016 Wydawca: Pangraj Percival Schuttenbach Strzyga progressive folkmetal Premiera: 7.10.2016 Wydawca: Sony Maria Pomianowska The Voice Of Suka folk, muzyka tradycyjna Premiera: 5.09.2016 Wydawca: For Tune Por Fiesta Fuente flamenco Premiera: 30.08.2016 Wydawca: Polskie Radio Lublin

PATRONAT FOLK24 Różni wykonawcy Nowe Brzmienie Bieszczad folk/etno, etno jazz, muzyka autorska Premiera: lipiec 2016 Wydawca: Nowe Brzmienie Bieszczad Shannon Crowded Head folk celtycki, etno-jazz Premiera: 17.03.2016 Wydawca: Folk Management Sokół Orkestar Wariacka miłość folk, etno, muzyka bałkańska Premiera: 24.06.2016 Wydawca: Mystic Production PATRONAT FOLK24

Quferał i Zora Qra (EP) World music, ethno, jazz, fusion, muzyka tradycyjna Premiera: czerwiec 2016 Wydawca: Quferał i Zora Rhiannon An Chead muzyka celtycka Premiera: 10.03.2016 Wydawca: Rhiannon Rokiczanka Oj, zagraj mi muzyko! folk, folklor Premiera: wrzesień 2016 Wydawca: Rokiczanka Różni wykonawcy Bo to Morze moje jest piosenki żeglarskie, folk morski - w tym szanty Premiera: 23.02.2016 Wydawca: Fundacja HALS Różni wykonawcy Z wiejskiego podwórza etno, folk Premiera: lipiec 2016 Wydawca: Stowarzyszenie Miłośników Kultury Ludowej w Czeremsze

Studium Instrumentów Etnicznych 3.5.7 psychofolk, alternatywa Premiera 21.10.2016 Wydawca: SIE

Stworz Na Trzy Strony Słońca akustyczny pagan folkmetal Premiera: 21.06.2016 Wydawca: Werewolf Promotion The SuperTonic Orchestra The Journey folk, etno Premiera: 10.01.2016 Wydawca: Marcin Natorski i The SuperTonic Orchestra Trebunie Tutki & Urmuli Quintet Duch Gór folk góralski, world music Premiera: 30.09.2016 Wydawca: Unzipped Fly Records

1/2017 (8) Magazyn FOLK24 29


WYDAWNICTWA 2016

PATRONAT FOLK24 Jan Trebunia-Tutka & eM Band Po co tyle mówić folk, piosenka Premiera: 2.09.2016 Wydawca: Agencja Muzyczna Polskiego Radia Tekla Klebetnica Folk Crossover folk, etno, world music Premiera: 30.01.2016 Wydawca: Tekla Klebetnica Turnioki Folk Atak folk rock Premiera: sierpień 2016 Wydawca: Gitarek Studio Wano Wejta Wano Wejta etno-jazz, ambient, elektronika Premiera: czerwiec 2016 Wydawca: Requiem Records

Wiano Wiano folk, etno Premiera: 24.06.2016 Wydawca: Muzeum Miejskie w Tychach Yurodivi Dziwy na niebie (EP) alternatywny folk, psychofolk Premiera: 8.02.2016 Wydawca: Yurodivi Żywiołak Muzyka psychoaktywnego Stolema (EP) folk metal, folk rock Premiera: 1.04.2016 Wydawca: Karrot Kommando WYDANO JESZCE KOLĘDY I PASTORAŁKI Chwila Nieuwagi Anieli śpiewają Drewutnia Zajaśniała śliczna gwiazda

Warszawska Orkiestra Sentymentalna Umówmy się na dziś folk miejski Premiera: 20.05.2016 Wydawcy: Karrot Kommando/Polskie Radio PR 2

Frument i Pelagia Mroczne kolędy

Werchowyna 25 folk słowiański, pieśni tradycyjne Premiera: 22.10.2016 Wydawca: Konador

Redlin Kolędy świata

30 Magazyn FOLK24 1/2017 (8)

Kapela góralska Howerna Na Niemcowy holi

Zakopower Kolędowo


W FOLKOWYM TONIE

NAJLEPSI W FOLKU Nagrody Grammy – podsumowanie Tekst: Patryk Pesta | Zdjęcie: Rounder Label Group Gala wręczenia nagród Grammy to wielkie kolorowe zdjęcie Ameryki. I choć na pierwszym planie jest miejsce dla najbogatszych członków rodziny, to nikt nie zostaje pominięty. Podsumowujemy to, co wydarzyło się w murach areny Staples Center w Los Angeles. Możemy odetchnąć z ulgą, bo kolejne rozdanie nagród amerykańskiego przemysłu muzycznego za nami. Music’s Biggest Night, jak określają galę amerykańskie media, w tym przypadku trafiają w sedno. To bez wątpienia wielkie święto muzycznego biznesu, a często po prostu biznesu, jednak nigdzie indziej nie uświadczycie muzyki w tak szerokim ujęciu. Buisness is buisness. Najważniejszą statuetkę otrzymała Adele za „25”, ale tę płytę widywałem niegdyś codziennie, promowaną na dedykowanym stoisku tuż przy wejściu do supermarketu. Czy Sturgill Simpson nagrał lepszy album? Pewnie tak, ale biorąc pod uwagę skalę marki Adele to już sama nominacja jego najnowszej płyty „A Sailor’s Guide to Earth” do nagrody za najlepszy album to niemały wyczyn. Statuetka pozłacanego gramofonu koniec końców trafiła w ręce Sturgilla, nagradzając jego najnowszy krążek w kategorii Best Country Album. Odbierając nagrodę Sturgill wspomniał, że ledwie przed sześciu laty pracował na kolei w Utah, a piosenki komponował po nocach. Dopiero żona przekonała go do przeprowadzki do Nashville, gdzie spełniają się wszystkie marzenia muzyków country. Nagrodzony album jest trzecim w dorobku muzyka. Poprzedzający go „Metamodern Sounds in Country Music” był przed dwoma laty nominowany do nagrody Grammy w kategorii Best Americana Album.

Sarah Jarosz laureatka dwóch gramofonów

Kelsea Ballerini i Maren Morris nominowane do statuetki dla najlepszego nowego artysty, to kolejne reprezentantki country w ogólnej kategorii. Nagroda trafiła jednak w ręce rapera Chance the Rapper. Maren Morris udało się zdobyć nagrodę za najlepsze solowe wykonanie utworu country. Legendarny przebój „Jolene” przyniósł Dolly Parton Grammy dopiero po 44 latach od jego premiery w 1973 roku. Interpretacja utworu w stylu a cappella wraz z grupą Pentatonix pozwoliła tchnąć nowe życie w i tak nieśmiertelny klasyk. Dla 71-letniej ikony muzyki country to już ósme Grammy, wliczając przyznaną w 2011 roku nagrodę za osiągnięcia życia. 1/2017 (8) Magazyn FOLK24 31


W FOLKOWYM TONIE

Najlepszą piosenką country została „Humble and Kind”, skomponowana przez Lori McKennę. Utwór został nagrany przez Tima McGraw’a i został drugim singlem promującym album „Damn Country Music”. Lori nagrała piosenkę także na swoją solową płytę „The Bird and the Rifle”, za którą została nominowana w trzech kategoriach: Best Americana Album, Best American Roots Song i Best American Roots Performance. „Undercurrent” Sary Jarosz został najlepszym folkowym albumem minionego roku, a pochodzący z niego utwór „House of Mercy” został nagrodzony w kategorii Best American Roots Performance. To już czwarty album pochodzącej z Teksasu 25-letniej artystki, o polskim nazwisku, która wcześniej była trzykrotnie nominowana do nagrody Grammy. Pisząc o najmłodszych gwiazdach folku nie sposób nie wspomnieć o tym, który dziś jest jego najstarszą gwiazdą. Dwunasta już odsłona „The Bootleg Series” Boba Dylana, zawierająca niepublikowane wcześniej nagrania pochodzące z sesji do „Bringing It All Back Home”, „Highway 61 Revisited” i „Blonde on Blonde”, została nazwana najlepszą płytą historyczną. Najnowszy album Dylana „Fallen Angels” był z kolei nominowany w kategorii Best Traditional Pop Vocal Album. „Kid Sister” zespołu The Time Jumpers, nowego projektu Vince’a Gilla, przyniósł nagrodę w kategorii Best American Roots Song. To już dwudziesta statuetka Grammy dla legendarnego muzyka, uważanego za jednego z najlepszych gitarzystów country. Najlepszym albumem americana został „This Is Where I Live” Williama Bella. To pierwszy krążek Bella od 10 lat, a także powrót uznanego soulowego artysty do korzeni. Płyta została nagrana w wytwórni Stax Records z Memphis, w której przed laty Bell rozpoczął i rozwinął swoją karierę. Najlepszym albumem bluegrassowym nazwano „Coming Home” zespołu O’Connor Band. Przewodzący zespołowi wirtuoz skrzypiec Mark O’Connor został nagrodzony Grammy po raz trzeci. W 2001 roku otrzymał statuetkę za „Appala32 Magazyn FOLK24 1/2017 (8)

chian Journey” nagranym z wiolonczelistą Yo-Yo Ma, który w tym roku otrzymał osiemnastą Grammy. Yo-Yo Ma po raz pierwszy został nagrodzony w kategorii Best World Music Album, za „Sing Me Home” nagranym z zespołem The Silk Road Ensemble. Grammy za najlepszy album z muzyką regionalną trafił do pochodzącego z Hawajów Kalani Pe’a za jego debiutancką płytę „E Walea”. Kalani jest pierwszym artystą pochodzenia hawajskiego, który został nagrodzony w kategorii Best Regional Roots Album. To także pierwszy raz, od utworzenia kategorii w 2011 roku, kiedy nagrodzony album nie zawiera muzyki cajun lub zydeco wywodzących się ze stanu Luizjana. Pe’a śpiewa w języku angielskim oraz hawajskim, a jego sukces hawajskie media określiły mianem historycznego.


WYKONAWCY TU

od lewej: Darek Sojka, Michał Skuza, Władek Kołodziejczyk

OLD FRIENDS W klimatach amerykańskiego Południa Tekst: Kamil Piotrowski | Zdjęcie: Marek „Hans” Czerepkowski

Inicjatorem powołania zespołu, który grałby muzykę z południa USA, głównie czarnego i białego bluesa, ale też folk czy Americanę, był Michał Skuza. Na co dzień pasjonat kultury Ameryki, nauczyciel języka angielskiego. Po godzinach muzyk folkowy, bard, songwriter. Pomysłem zaraził Darka Sojkę, również miłośnika czarnego bluesa. Od słowa do słowa powstał pomysł programu pod roboczą nazwą „American Travels”, który obok muzyki miał też zawierać w sobie opowieści o muzykach, tekstach, historii bluesa, folku, o istniejących naprawdę miejscach i ludziach, którzy zyskali sławę (lub niesławę) dawno temu, gdzieś na południu Stanów. Pierwsze próby zaczęły się w listopadzie 2014 roku, a premiera spektaklu „The Grass Harp”, w wykonaniu dziewięcioosobowego zespołu Blind Pumpkin Band, miała miejsce w październiku 2015 r. w katowickim klubie Old Timers Garage. Odbyły się dwa przedstawienia i... - „Nie było łatwo zebrać 9 osób z różnych światów, by kontynuować to dzieło” – tłumaczy Michał Skuza.

By dwanaście miesięcy ciężkiej pracy nie poszło na marne, Michał Skuza i Darek Sojka postanowili pociągnąć tę historię w mniejszym składzie. Dołączył jeszcze basista Władek Kołodziejczyk. Zmienili kilka utworów, przearanżowali pozostałe, dodali własne i tak powstał zespół Old Friends. Michał Skuza, folkowiec, rozmiłowany w amerykańskiej muzyce drogi oraz pieśniach śpiewających poetów, przez lata całe śpiewał dla tych, którzy kochają taką muzykę i cenią sobie delikatny akompaniament, piękne teksty i krótkie sceniczne opowieści o tamtych ludziach i tamtych czasach. Władek Kołodziejczyk to na co dzień skrzypek znanej i cenionej Orkiestry Kameralnej „AU1/2017 (8) Magazyn FOLK24 33


WYKONAWCY TU

KSO”. Udziela się również jako skrzypek i mandolinista w zespole The Reel Jigs - grającym muzykę irlandzką, a jakby tego było mało, to jeszcze gra na basie w zespole rockowym. Darka Sojki – multiinstrumentalisty i frontmena zespołu Carrantuohill fanom folku przedstawiać chyba nie trzeba (rozmowa z nim na str. 9 – przyp. red.). W nowym zespole realizuje swoje odwieczne marzenie o graniu bluesa na gitarze rezofonicznej. Dodajmy, że o utworach czarnych bluesmanów z początków ubiegłego wieku wie prawie wszystko. W nowym składzie panowie postawili na brzmienie w pełni akustyczne, aby przywołać klimat

34 Magazyn FOLK24 1/2017 (8)

sprzed kilkudziesięciu lat, zarówno w wykonywanych coverach, jak i własnych, autorskich kompozycjach. Co prawda słychać tu elektryczną gitarę basową, ale jak sami twierdzą - to jeszcze bardziej dodaje uroku wykonywanym przez nich utworom. Nadal nie jest im łatwo zebrać się by grać koncerty (Carrantuohill i AUKSO, to dość zapracowane zespoły). Na razie udało się wystąpić w kilku klubach muzycznych, gdzie chyba łatwiej uzyskać klimat, o który im chodzi. Jeśli gdzieś w Polsce natraficie na plakat obwieszczający koncert Old Friends, i jeśli takie nazwiska czy nazwy jak Neil Young, Gregg Allman, Robert Johnson czy Leadbelly nie są Wam obce, nie przegapcie tego spotkania.


W FOLKOWYM TONIE

DO ŹRÓDEŁ WRAŻLIWOŚCI „Kołysanki niedzisiejsze” Anety Strzeszewskiej Tekst: Maciek Świątek | Zdjęcia: Robert Strzeszewski

Czy coś takiego jak „a a a, kotki dwa” może mieć jakieś znaczenie kulturowe? Kim jest babcia nucąca nad kołyską jakąś usypiankę? A przecież taki, pozornie nieistotny obrazek to kulturowa inicjacja, pierwszy kontakt małego człowieka z muzyką, początek wtajemniczenia w zaklęty krąg dźwięków i słów, poezję, literaturę, sztukę. To właśnie wtedy rodzi się wrażliwość, kształtują podstawy, na których zbudowane będzie całe nasze przyszłe odczuwanie i postrzeganie owoców kultury. Powstaje też coś jeszcze, pokoleniowa więź, włączenie się w tradycję, w przekaz między dawnymi, a nowymi laty. Taka właśnie świadomość legła u podstaw, zakończonego nagraniem płyty, projektu Anety Strzeszewskiej, zatytułowanego „Kołysanki niedzisiejsze”. Rodzinna sytuacja, w której spotkały się cztery pokolenia, nieznana piosenka zanucona przez babcię, stały się impulsem do szerokiej refleksji i początkiem dwuletnich poszukiwań. Nie muszę tłumaczyć, jak wielką rolę w folkowej twórczości odgrywa poszukiwanie korzeni, te swoiste podróże do źródeł czasu, tam, gdzie można odnaleźć niezmienione, oryginalne dźwięki i słowa. W tym przypadku była to podróż w głąb ludzkiej pamięci, w obszary, które nieuchronnie pokrywa zapomnienie.

Ile znamy polskich kołysanek? Te powszechnie znane można zliczyć na palcach jednej ręki. Okazało się jednak, że ta anonimowa w większej części twórczość jest znacznie większa, niż mogłoby się wydawać. W ciągu dwóch lat rozmów ze starszymi ludźmi, wizyt w domach spokojnej starości, Aneta Strzeszewska odnalazła ok. trzydziestu, w większości nieznanych i zapomnianych kołysanek. Bywało i tak, że niektóre przetrwały we fragmentach w różnych częściach kraju i całość udawało się utworzyć właśnie z tych kawałków. To dość charakterystyczne dla twórczości, która przetrwała tylko w tradycji ustnej, podobnie jak pewne różnice w tekstach, zmieniających się z upływającym czasem. Zapewne wiele z nich, gdyby nie poszukiwania Anety, odeszłoby w mroki niepamięci. Zebrany materiał był bardzo surowy, ale niezwykle bogaty, zarówno w melodie, jak i w treści. Wiele z niego wskazuje na dość odległy czas powstawania i z pewnością jest bardzo interesujące dla badaczy 1/2017 (8) Magazyn FOLK24 35


W FOLKOWYM TONIE

Wśród trzynastu znajdujących się na płycie utworów znalazłem jeden, który kiedyś, kiedyś mi śpiewano i w moim przypadku ten powrót do wrażliwości z ponad już półwiecza był niezwykle poruszającym przeżyciem.

zarówno folkloru jak i języka. Sporo tu, charakterystycznych dla kołysanek zdrobnień, ale i być może tylko jednorazowych spieszczeń. Kołysanki rządzą się swoimi prawami i czekają na osobne analizy i opracowania. Przypomina mi się w tym miejscu film „Songcatcher” o muzykolożce, odnajdującej w początkach XX wieku, w Appalachach, zapomniane pieśni, które przetrwały w regionie, odseparowanym od wielkiego świata. Tu, przeszło 100 lat później, mamy podobną sytuację, czas zatrzymany w prostych śpiewankach, niczym baśniowe dżiny, czekających na swojego odkrywcę. I rzeczywiście, kołysanki zebrane przez Anetę Strzeszewską odkrywają inne światy, paradoksalnie do swojego przeznaczenia rozbudzają ciekawość i intrygują potencjalnego badacza. Wydaje się, że to tylko początek wędrówki w krainę zapominanego dzieciństwa, naszego, ale i naszych babć, dziadków, pradziadków. Należy więc zacząć od ich wysłuchania. Każdego z nas poprowadzą zapewne zupełnie innymi ścieżkami, których końca nie sposób przewidzieć. Te piosenki trafiają bowiem w bardzo różne struny naszej duszy, często nie trącane od lat wczesnego dzieciństwa.

Sama płyta „Kołysanki niedzisiejsze” niewątpliwie zasługuje na uwagę, ale traktowana jako furtka do odchodzącego w zapomnienie świata, jest czymś znacznie więcej, niż tylko zbiorem piosenek dla dzieci. Dla dzieci, ale również dla dorosłych, dla tych, którzy dziecięcej wrażliwości nie utracili, albo dla tych, którzy daleko od niej odeszli. Powrót jest w ich przypadku niezwykle wzbogacający. Okazuje się też, że poszukiwanie dawnych dóbr naszej kultury nadal ma głęboki sens. Nie wszystko jeszcze zostało odnalezione, dla wielu treści tradycji ustnej to mogą być ostatnie chwile istnienia w kulturze. Oszczędna oprawa muzyczna, przy czym wcale nie banalna, prostota interpretacji, ale na tyle wyrafinowana, by trafiać nie tylko do dziecięcych uszu, czynią z „Kołysanek niedzisiejszych” płytę wartą zauważenia także ze względów artystycznych. Lokuje się ona w niszy muzycznej, w której niewiele jest konkurencji i jednocześnie pokazuje, że w obecnej dobie mocnych brzmień te wyciszające mają swoją szczególną wartość. Można mieć tylko nadzieję, że dzięki Anecie Strzeszewskiej repertuar mam i babć śpiewających swoim dzieciom znacznie się poszerzy, co będzie bardzo istotnym wkładem w fundamenty wrażliwości przyszłych pokoleń. Krążek niezwykle cenny, domagający się wręcz szerokiego udostępnienia. W świadomości tego płytę objął patronatem Rzecznik Praw Dziecka, Marek Michalak.

Aneta Strzeszewska, absolwentka Autorskiej Szkoły Muzyki Rozrywkowej i Jazzu im. Krzysztofa Komedy w Warszawie. Pracuje w szkole podstawowej „Szkoła marzeń” w Piasecznie. Debiutancka płyta „Kołysanki niedzisiejsze” powstała w rezultacie dwuletnich poszukiwań zapomnianych kołysanek. W ich efekcie na płytę trafiło 13 utworów (jeden w formie wideo). Producentami płyty są: Aneta Strzeszewska i Kacper Zasada, aranżacje: Kacper Zasada, a także: Wiktor Tatarek, Michał Kowalski, Zdzisław Kalinowski. Pozostali muzycy: Kamil Mikos, Natalia Wrochna, Elżbieta Drozdowska, Agata Wojciechowska, Damian Pietrasik, Tomasz Zieliński, Bartosz Nazaruk, Przemysław Kuczyński. Wydawnictwo Soliton, 2016

36 Magazyn FOLK24 1/2017 (8)


PIEŚNI MORZA

TAKIE FAJNE CHŁOPAKI Banana Boat – marzenia są dla odważnych Tekst: Kamil Piotrowski | Zdjęcia: Basia Wójcik, Kamil Piotrowski Wszystko zaczęło się, od spotkań z gitarmi, śpiewnikami na zebraniach Szkolnego Koła Ligi Morskiej w IV LO w Sosnowcu. By móc zrealizować pewne marzenie – rejs do Islandii – powołali do życia wokalno-instrumentalny zespół muzyczny. Grupa, jako Jack Steward, pojawiła się nawet na festiwalu „Tratwa” w 1993 r. w Katowicach. Niestety, nie udało się, ani wygrać „Tratwy”, ani zebrać funduszy na rejs. Pozostało śpiewanie.

Zespół poznałem bliżej na początku XXI w. gdy trafiłem do redakcji Portalu Szantymaniak, który część z nich założyła. Tak jak wielu innych, tak i mnie zarażali pozytywną energią. Byłem, i nadal jestem, pod wielkim wrażeniem tego co i jak robią. Nie raz im zazdrościłem pomysłów, miejsc, które odwiedzili, tego, jak się tym wszystkim bawią. A oni tak od ponad dwóch dekad. Jaki to gatunek? Nazwa zespołu zainspirowana jest tytułem tradycyjnej szanty z Trynidadu, spopularyzowanej

przez Harrego Belafonte, a później przez sławną scenę z filmu „Beetlejuice”, Banana Boat Song, czyli „Day-Oh! ”. Ta piosenka stała się utworem flagowym zespołu i jest z nimi od samego początku. Od początku działalności bowiem, inspirowali się tradycyjnym folkiem morskim (maritime folk) i uczyli się go od swoich mentorów, zespołów Stare Dzwony i Cztery Refy. Potem przyszły bardziej skomplikowane aranżacyjnie inspiracje od Ryczących Dwudziestek i zespołu Tonam and Synowie (i nieszantowy repertuar). Jednak, w zasadzie już od 2004 r. trudno o nich mówić „zespół szantowy”, bo w repertuarze tych tradycyjnych szant było coraz mniej, choć inspi1/2017 (8) Magazyn FOLK24 37


PIEŚNI MORZA

racje żeglarstwem, morzem trwają do dziś. Ich początki świetnie obrazuje pierwsza (jak dotąd jedyna) płyta studyjna z morskim repertuarem – „A morze tak, a może nie”, z 2005 r. Dziś wykonują coś pomiędzy folkiem, a jazzem, pomiędzy tradycją, a nowoczesnością. Odstąpiwszy od „szantowych archiwów”, piszą własne teksty, tworzą własne melodie i aranżacje. Całkowicie autorska jest już EP-ka „Aquareal” (z 2016 r.), zapowiadająca nową płytę, a ta powinna ukazać się wreszcie w tym roku. Monolit Jako grupa a cappella Banana Boat, w składzie: Maciej Jędrzejko, Paweł „Konik” Konieczny, Aleksander Kleszcz i Karol Wierzbicki, zadebiutowali w kawiarni „Basztowa” w Olsztynie w 1994 r., zaraz potem znów stanęli na deskach wspomnianej „Tratwy”, i tym razem ją wygrali. W ciągu dwóch lat szli jak burza, wygrywając wszystkie możliwe festiwale piosenki żeglarskiej, a potem poszli na studia i… zniknęli. Gdy wrócili, pod koniec w 1996 r., to już z nowym

składem, który od tamtej pory zmienił się tylko raz, kiedy w 2009 roku, do piątki wesołych chłopaków, Maćka, Konika, Pawła Jędrzejko, Michała Maniary i Tomka Czarnego, dołączył szósty, Piotr „Qdyś” Wiśniewski. Nienormalni Ich ponad dwudziestoletnia droga na t.zw. „szantowej scenie”, to ciąg autentycznych sukcesów, ale też niezwykłych projektów i „nienormalnych” zdarzeń. Bo czyż normalnym jest, że zespół, zaczynający przygodę, spóźnia się na własny koncert na najważniejszym festiwalu żeglarskim w Polsce („Shanties”), będąc kilkadziesiąt metrów od sceny (zagadali i zapomnieli się w zakulisowych śpiewankach)?! Mimo, że nie mogli już wystąpić, nie stracili swojej szansy, wręcz przeciwnie (wciśnięto ich na scenę dzień później, w jakiejś dziurze programowej, bo „to takie fajne chłopaki”). Czy normalnym jest przelot na koncert z południa Polski na północ dwupłatowcem AN-2? A oni polecieli, gdy musieli szybko, ze ślubu przyjaciela dotrzeć na festiwal w Białymstoku, bo i tu, i tu na nich liczono. Czy normalnym jest wreszcie, że zespół szantowy śpiewa na imprezie techno? Gdy na plakacie imprezy zobaczyli nazwę „Banana Boys” nie mieli wyjścia. Takich „wypadków” mają na koncie sporo. Kreatorzy Swój ogromny entuzjazm do śpiewania (szant, folku, jazzu, czegokolwiek) przelewali nie tylko na innych, ale też na imprezy, które organizowali lub współorganizowali. Przez sześć lat w Łaziskach Górnych (do 2007 r.) mieli swój festiwal „Zęzę”. Wymyślili też koncepcję i program, stawianego przeze mnie do dziś za wzór, festiwalu „Euroszanty&Folk” w Sosnowcu czy wreszcie, z czego są najbardziej dumni, wspólnie z ogromną rzeszą ludzi, rozkręcili wielki koncert charytatywny „Szantymeni Szantymenom - Zobaczyć Morze” i współtworzyli koncep-

38 Magazyn FOLK24 1/2017 (8)


PIEŚNI MORZA

cję potrójnego (sic!) albumu-cegiełki, który przy okazji tego koncertu się ukazał. Wędrowcy Zagrali już ponad 600 koncertów co, dla zespołu nie parającego się zawodowo muzyką, jest sporym wyzwaniem. Byli m.in. w Irlandii, USA, Holandii, Francji, Włoszech, Czechach, zaliczyli też dwie trasy po Kanadzie. Ich śladami szli potem inni, bo młodszym zawsze pomagali. Są jedynym jak dotąd zespołem sceny żeglarskiej, który pojawił się na Liście Przebojów Trójki. Singiel pt. „Little Look”, nagrany z wielką gwiazdą muzyki irlandzkiej – Eleanor McEvoy (bo się z nią zaprzyjaźnili), na LP3 zajął 11 miejsce! Wystąpili z nią później na koncercie w Studiu im. Agnieszki Osieckiej w Trójce, gdzie zaśpiewali na jubileuszu 25-lecia Carrantuohill. Występowali też na scenie z największymi szantymenami – Anglikami Johnnym Collinsem i Jim’em Mageean’em, Irlandczykiem Patem Sheridanem czy z kanadyjskim pieśniarzem – Claud’em Michaud.

Dwadzieścia lat razem W tym roku, podczas Festiwalu „Kopyść” w Białymstoku, który jak piszą jest dla nich bardzo ważny, Banana Boat obchodzili oficjalnie swoje dwudziestolecie. Sam nie wiem czy to rok za późno, czy rok za wcześnie, bo początków mieli kilka, najważniejsze, że w niezmienionym składzie działają do dziś, a to bardzo rzadko jest zespołom dane.

Co to jest sukces Gdy zapytałem Maćka Jędrzejko, frontmena grupy o to, co uważa za największy sukces zespołu, to bez wahania odpowiedział: – „Nasza historia to LUDZIE, których spotkaliśmy. Na początku bardzo nam pomogli - Ewa Barańska, Krzysztof Bobrowicz, Agnieszka Krajewska, Ela Minko, Mirek Kowalewski. Zęzy nie byłoby bez załogi MDK w Łaziskach Grn., Euroszant bez Wojtka Ptaka i Agencji Gama, Zobaczyć Morze i wielu innych projektów bez m.in. Tomka Honkisza, Krzyśka Kłosa, Jacka Parzycha, Marka Majewskiego, Pereł i Łotrów, Danielle Lopin i mógłbym tak wymieniać długo. To nasze rodziny, przyjaciele, fani, znajomi, sprawiają, że widzimy sens w tym co robimy i od ponad 20 lat sprawia nam to ogromną frajdę”.

Paweł Jędrzejko, tekściarz i z racji znajomości kilku języków, spec od spraw kontaktów zagranicznych zespołu, na pytanie czy 20 lat to dużo dla integracji, tak odpowiada: – „Kilkanaście odwiedzonych krajów i setki tysięcy przejechanych wspólnie kilometrów, setki hoteli, scen i kolosalne bogactwo wspólnych doświadczeń - to coś, co cementuje relacje. Wspólnie cieszyliśmy się z narodzin dzieci, wspólnie opłakiwaliśmy śmierć najbliższych, kibicowaliśmy sobie nawzajem przy kolejnych etapach zawodowego rozwoju, bawiliśmy się na weselach, wspieraliśmy się przy rozwodach. Przez wszystkie te lata nauczyliśmy się siebie nawzajem: znamy nasze wady i zalety. Jesteśmy faktycznie przyjaciółmi, bo beczek soli już skonsumowaliśmy co najmniej kilka”.

1/2017 (8) Magazyn FOLK24 39


FESTIWALE TU

XXXIII Festiwal Kubryk 26-27.05.2017 Łódź Jeden z najbardziej zasłużonych, i najbardziej tradycyjnych festiwali morza w Polsce. Jeśli słuchać szant, prawdziwych morskich pieśni pracy, to tylko tu, bo wykonuję je na Kubryku sami mistrzowie. W tym roku do Łodzi zjadą m.in. Flash Creep, Mechanicy Shanty, North Cape, North Wind, Old Marinners, Poszedłem na Dziób, Ryczace Dwudziestki, Sąsiedzi, Wikingowie. Dowodzą jak zawsze Cztery Refy. www.kubryk.szanty.pl

II CzarnOFF Fest 9-11.06.2017 Rudawy Janowickie To już druga edycja festiwalu muzycznego odbywającego się w połowie czerwca na obszarze Przełęczy Rędzińskiej w Rudawach Janowickich, nieopodal Czarnowa. Ideą wydarzenia jest zrzeszenie ludzi ceniących piękno przyrody, a także różnorodną muzykę, począwszy od etnicznych brzmień afrykańskich bębnów, poprzez reggae, ska, muzykę świata po dub’owe i elektroniczne brzmienia. W tym roku zagrają m.in. SANGO, Obierek, Afrotuba i gospodarze – Foliba. Festiwal wypełnią też jam session, warsztaty jogi oraz pokaz fireshow. www.folibamanagement.com

X Festiwal Ethno Port 8-11.06.2017 Poznań Z okazji jubileuszowej 10. edycji Festiwalu organizatorzy złamali dotychczasową zasadę i zaprosili artystów, którzy już występowali na Ethno Porcie w minionych latach. I tak do Poznania przyjadą m.in.: DakhaBrakha z Ukrainy (EPP 2011), Driss El Maloumi z Maroko (EPP 2011), Felix Lajko Trio z Węgier (EPP 2013), Jambinai z Korei (EPP 2014), Balakke Sissoko z Mali (EPP 2011) i Iva Bittova z Czech (EPP 2009). Po raz pierwszy na ethnoportowej scenie staną: Bixiga 70 z Brazylii i Danyel Waro z Reunionu. www.ethnoport.pl 40 Magazyn FOLK24 1/2017 (8)


W FOLKOWYM TONIE

NA LUDOWĄ NUTĘ Subiektywny przegląd imprez muzyki tradycyjnej Tekst: Tadeusz Konador | Współpraca: Kamil Piotrowski

Zbliża się wiosna, a z nią coraz więcej festiwali muzyki folkowej i ludowej. O ile te folkowe są Czytelnikom naszego Magazynu raczej dobrze znane, o tyle te ludowe z pewnością dobrze jest przybliżyć, bo na pewno warto się nimi także zainteresować.

W tak krótkim artykule nie da się przedstawić wszystkich wydarzeń, dlatego opisuję te, moim zdaniem najważniejsze i najciekawsze. Zaczniemy od Bydgoszczy Nad Wisłą, w przepięknej Bydgoszczy od kilku lat odbywa się festiwal Ethniesy (22-26 marca). Jego naczelnym punktem programu od początku była zabawa taneczna do muzyki tradycyjnej. Oczywiście wcześniej, na warsztatach uczono się tańców. Do koncertów zaprasza się co roku muzyków tradycyjnych jak i zespoły folkowe. W tym roku już piąta edycja, i w porównaniu do poprzednich bardzo rozbudowana. Festiwal po raz pierwszy potrwa trzy dni, a muzycznych i tanecznych atrakcji nie zabraknie. A w stolicy Warszawa ma swoje Wszystkie Mazurki Świata (17-22 kwietnia). To festiwal poświęcony tradycyjnej kulturze ludowej, gdzie duży nacisk kładzie się na taniec. Najbliższą nam terminowo, wiosenną edycję (jest jeszcze skromniejsza, jesienna), oprócz koncertów, warsztatów i kiermaszu instrumentów muzycznych, wyróż-

nia konkurs dla młodych adeptów muzyki ludowej „Stara Tradycja“, na którym młodzi pokazują to, czego nauczyli się od starych mistrzów, muzyków wiejskich, zawsze z konkretnego regionu Polski. To najmłodszy z festiwali muzyki ludowej na naszej festiwalowej mapie, odbywa się od 2010 r, ale już zgromadził sobie wierną publiczność i nabrał znaczącej rangi. Choć warszawski Festiwal Folkowy Polskiego Radia „Nowa Tradycja” (12-14 maja) prezentuje głównie folkowe podejście do tradycji, nie brakuje na nim jednak mocnych akcentów ludowych. Pierwszego dnia wręczane są tu nagrody w konkursie „Fonogram Źródeł” dla najlepszej zdaniem jury płyty z muzyką tradycyjną, a koncerty wykonawców muzyki tradycyjnej, podsumowujące ten dzień, nierzadko biją rekordy frekwencyjne. Ciekawostką dotyczącą tego festiwalu jest fakt, że przez wiele lat jego jurorem był Czesław Niemen. Obecnie jury wręcza nagrodę główną jego imienia. Najbardziej prestiżowy Przeglądając mapę imprez nie możemy pominąć Kazimierza Dolnego, małego zabytkowego 1/2017 (8) Magazyn FOLK24 41


W FOLKOWYM TONIE

miasta, ale niezwykle prężnego kulturowo, i odbywającego się tu od półwiecza Ogólnopolskiego Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych (22-25 czerwca). Festiwal w ub.r. obchodził jubileusz 50-lecia, jego pierwsza edycja odbyła się w 1966 r. Kazimierski festiwal nastawiony jest na muzykę tradycyjną, kapele w konkursie powinny grać na instrumentach tradycyjnych i mieć repertuar tylko swojego regionu. To przyczynia się do szukania repertuaru w archiwach, zakamarkach pamięci swoich rodziców, dziadków, a więc wyszukiwania tego, co pomału odchodzi w niepamięć. Zawsze sporo emocji wzbudza konkurs „Duży-Mały”, którego celem jest, jak piszą organizatorzy „promowanie młodzieży, kontynuującej tradycje ludowe”. Łemków świat Niezwykle barwną imprezą jest Międzynarodowy Festiwal Folklorystyczny „Świat pod Kyczerą” (koniec czerwca), odbywający się w Legnicy i okolicach. Z małego przedsięwzięcia rozrósł się do wydarzenia potężnych rozmiarów, gdzie możemy zobaczyć folklor mniejszości narodowych z różnych krajów. Organizowany jest przez Jerzego Starzyńskiego, kierownika łemkowskiej grupy Kyczera. Pomimo wielkich trudności ten festiwal istnieje już ponad 20 lat.

A jeżeli już jesteśmy przy Łemkach, to nie można pominąć ich Watr. A więc Watra w Beskidzie Niskim w Żdyni (21-23 lipca), na Pomorzu w Bytowie (30 czerwca - 2 lipca) czy w Ługach (29-30 lipca) i na Dolnym Śląsku w Michałowie (4-6 sierpnia). Fenomen polega na tym, że Łemków, po wysiedleniach w 1947 roku, w Polsce zostało ok. 30 tys., a na wszystkie Watry przychodzi ok. 30 tys. (!) widzów. Wygląda więc na to, że na Watrach spotyka się cała polska populacja Łemków, wliczając w to niemowlaki i starców. Watry, to nie tylko zwykłe trzydniowe koncerty, ale przede wszystkim okazja do rodzinnych spotkań. U górali Sierpień należy do górali. Najpierw w Beskidach odbywa się, w tym roku już po raz 54, jeden z najstarszych festiwali folklorystycznych w Polsce, Tydzień Kultury Beskidzkiej (29 lipca - 6 sierpnia). Impreza gromadzi co roku wykonawców z całego świata, a jest okazją do prezentacji na tym tle bogatej tradycji regionu Beskidów. Konkursy, prezentacje, warsztaty, wystawy, spotkania to tylko drobny fragment tego, co festiwal oferuje. W Zakopanem z kolei odbędzie się już 49 Międzynarodowy Festiwal Folkloru Ziem Górskich, (17-25 sierpnia), a więc kolejny z imponującą liczbą edycji, festiwal muzyki i tradycji ludowych w Polsce. Zawsze w sierpniu, przez cały tydzień, prezentują się górale praktycznie z całego świata. Ale najciekawszy jest konkurs, gdzie jury bardzo dokładnie pilnuje, aby zespoły nie dodawały do swojej muzyki czy tańców obcych elementów. Ma być jak najbardziej tradycyjnie, zgodnie z folklorem danego górskiego regionu. Na jarmark W przerwie pomiędzy góralskimi klimatami można wpaść na niezwykłe wydarzenie, jakim jest lubelski Jarmark Jagielloński (12-15 sierpnia). W tym festiwalu muzyka ludowa to tylko część działań. Jak jarmark to jarmark, więc spotkamy tutaj około trzystu (!) twórców ludo-

42 Magazyn FOLK24 1/2017 (8)


W FOLKOWYM TONIE

wych z prawie całej Wschodniej Europy, prezentujących swoje dzieła, a nawet tworząc je na oczach publiczności (przy okazji je sprzedając). Są też koncerty muzyki ludowej, głównie z Polski, na których zawsze prezentują się młodzi adepci tradycyjnego grania, pokazując to, czego nauczyli się od starych mistrzów. Mamy też różnego rodzaju warsztaty, jak śpiewu czy nawet haftu. Prawdę mówiąc łatwiej chyba byłoby napisać czego tu nie ma, sam opis działań przekracza wielkość artykułu, wspomnę więc tylko o wystawach, filmach, opowieściach, nie zapominając o bardzo popularnych potańcówkach. Bogaty świat mniejszości Oprócz festiwali stricte opartych na muzyce polskiej prawie każda mniejszość występująca w Polsce ma swoje większe czy mniejsze imprezy. Romowie to Międzynarodowe Spotkania Zespołów Cygańskich „Romane Dyvesa” (22-24 czerwca) w Gorzowie czy Międzynarodowe Dni Kultury Romskiej w Krakowie. Żydzi mają Festiwal „Warszawa Singera”

(26 sierpnia - 3 września) czy Festiwal Kultury Żydowskiej (24 czerwca – 3 lipca) na Kazimierzu w Krakowie, który jest chyba największą prezentacją współczesnej kultury tworzonej przez Żydów na całym świecie. Nie brakuje też prezentacji kultury ludowej Niemców, Białorusinów, Ukraińców, Ormian, Karaimów, Tatarów, ale wiele z tych imprez ma zasięg lokalny, co wcale nie znaczy, że poziom prezentacji, wydarzeń jest niższy. Na koniec Pisząc ten artykuł zdałem sobie sprawę, że temat jest ogromny i nie ma możliwości opisać go w kilku słowach, a z pewnością jest masa imprez, o których w ogóle nie wiemy. Podejrzewam, że gdyby choć krótko każdą opisać, zajęłoby to co najmniej dwa numery tego pisma, jeśli nie więcej. Narzuca się od razu temat stworzenia chociaż prostego kalendarium, co oczywiście nie jest rzeczą łatwą, ale zachęcam do kontaktu z redakcją reklama 2 c.pdf 1 26.04.2017 14:09:55 Folk24 i podsyłania informacji. Wspólnymi siłami może się to udać.

Miejsce, które łączy ludzi

aIMPREZY

- FIRMOWE - RODZINNE - INTEGRACYJNE

aWESELA aKONFERENCJE

aKONCERTY aFESTIWALE aWYPRAWY DO MAROKA

Goleszów k. Ustronia, ul. Wiejska 22 a

organizyjemy: C

M

Y

CM

MY

CY

CMY

K

www.topolej.pl

607 272 831

1/2017 (8) Magazyn FOLK24 43


COUNTRY

NOWE BRZMIENIE COUNTRY Mesjasz Sturgill Simpson Tekst: Maciek Świątek | Zdjęcia: LooseMusic.com Wśród pięciu płyt nominowanych do nagrody Grammy za 2016 rok, w kategorii Album of the Year - to jedna z czterech kategorii łączących wszystkie gatunki muzyczne - znalazł się album Sturgilla Simpsona „A Sailor’s Guide To Earth”. Nie przebił się przez „25” Adele, ale nominacja w towarzystwie Adele czy Beyonce pokazuje, że wartościowe produkcję z pogranicza country, folku i Americany są w artystycznym świecie zauważane i doceniane. Płyta zwyciężyła jednak w kategorii Best Country Album, zostawiając w pokonanym polu krążki wydawałoby się znacznie bardziej popularnych countrowców. Rzecz ciekawa, bo piosenki z płyty nie trafiały na listy przebojów, a sam Sturgill Simpson nie zalicza się do świetnie zarabiających gwiazd muzyki coun44 Magazyn FOLK24 1/2017 (8)

try, co więcej, mainstream patrzy na niego raczej niechętnie. Trafiłem na Sturgilla Simpsona kilka lat temu zupełnie przypadkowo, ot, kliknąłem jakiś nie najlepszej jakości film na You Tube. Nagrany w niewielkim barze filmik obejrzałem jednak do końca, a pierwszym skojarzeniem był Waylon Jennings, legendarna countrowa postać, artysta, który wraz z Tompalem Glaserem i Willie Nelsonem zaliczany jest do rewolucyjnego w latach siedemdziesiątych


COUNTRY

nurtu outlaw. Skojarzenie okazało się jak najbardziej prawidłowe. Muzyka country ma to do siebie, że od swoich medialnych początków, czyli lat dwudziestych ubiegłego wieku, balansuje między wiernością tradycji, a komercją. Siły czerpie z korzeni, ale jest częścią muzycznego biznesu, nastawionego przede wszystkim na zysk, a jak coś ma się dobrze sprzedać, nie może być przecież zbyt artystycznie ambitne, musi trafiać do szerokich rzesz odbiorców. Waylon Jennings zmagał się niegdyś z Nashville soundem, takim wypolerowanym i upopowionym country, Sturgill stanął na przeciw obecnego komercyjnego nurtu, którego kierunki wskazują takie globalne gwiazdy jak Shania Twain czy aktualnie Taylor Swift. Country ma na szczęście instynkt samozachowawczy, więc jeśli się zbyt oddali od źródeł, co jakiś czas wraca do nich, żeby zaczerpnąć nową energię. W pewnym wymiarze Sturgill to taki właśnie powrót i to nie tylko pod względem muzycznym. W opozycji do aktualnych countrowych gwiazd, które dostają się na szczyt dzięki popularnym programom telewizyjnym, przeszedł dość chropowatą drogę kariery. Nie bez problemów skończył szkołę, zaciągnął się do marynarki, a potem za przykładem ojca został policjantem. Pochodzi z Kentucky i cała jego rodzina ma górnicze korzenie. Jak przystało na urodzonego w stanie Billa Monroe, karierę muzyczną zaczynał od bluegrassu, później występował w lokalnych klubach, aż zdecydował się na nagranie pierwszej płyty - „High Top Mountain”. Nagrał ją co prawda w Nashville, ale własnym sumptem, bez niczyjego wsparcia. Album został jednak zauważony i stał się dobrą przygrywką do kolejnej płyty, noszącej znaczący tytuł „Metamo-

dern Sound In Country Music”. Ta płyta przyniosła Sturgillowi Simpsonowi tytuł Emerging Artist of the Year Americana Music Association, a rok później (2015) już tytuł Artysty Roku AMA. Aplauz publiczności i uznanie krytyków sprawiły, że nominowana aktualnie do Grammy płyta „Sailor’s Guide To Earth” została wydana już nie przez niezależną wytwórnię, a szacowną Atlantic Record. Zwłaszcza krytyka wydaje się być pod wrażeniem. Kilkakrotnie pisał o Sturgillu Simpsonie Rolling Stone, nazywając go nawet mesjaszem muzyki country, zapraszają go do swoich programów liderzy amerykańskich talk show - David Letterman, Jimmy Fallon czy Seth Meyers. Sturgill pod wieloma względami jest ciekawym rozmówcą. Potrafi opowiadać nie tylko o swoim barwnym życiu, ale także o wierszach Artura Rimbaud czy o „W poszukiwaniu straconego czasu” Marcela Prousta. Żyje jednak, jak mówi, przede wszystkim muzyką. I to właśnie słychać w jego piosenkach. Jest tu życie. Jednym z największych sukcesów życiowych Sturgilla jest, jak mówi, 10 lat trzeźwości, jest często filozoficzne i literackie przesłanie jego utworów, ale jest przede wszystkim muzyka, której nie sposób określić nazwą jakiegoś stylu czy gatunku. Czy rzeczywiście stanie się countrowym mesjaszem? Czy odmieni smakujące jak zbyt rozcieńczona wodą sodową whiskey mainstreamowe brzmienie muzyki country? Trudno powiedzieć, komercja wszak jest wszechpotężna. Na pewno jednak Sturgill Simpson pokazuje wiele nowych możliwości i zainspiruje niejednego ambitnego młodego artystę. Z naszej polskiej perspektywy warto wiedzieć, że ktoś taki w muzycznym świecie jest i warto zapoznać się z jego twórczością.

Sturgill Simpson śpiewa barytonem nieco zbliżonym brzmieniem do Waylona Jenningsa, ale ma w głosie również tę miękkość z jaką śpiewał Keith Whitley, najważniejsze jednak, że jego interpretacje oparte są na najlepszych countrowych wzorach, według których istotny jest każdy wyśpiewywany dźwięk, każde słowo nawet każda sylaba ma swoje niepodważalne, wycyzelowane miejsce. W aranżacjach, bardziej utworów niż piosenek, słychać nie tylko tradycyjne nuty, ale także znane z brzmienia Bakersfield instrumenty dęte, pojawia się fortepian, trafiają zsyntetyzowane psychodeliczne dźwięki. Obecny album rozwija ów metamodern sound z poprzedniej płyty, rzeczywiście ma w sobie coś z głębi i różnorodności oceanu, odchodzi daleko od przebojowego banału i jest na tyle wieloraki i ciekawy, że prowokuje do wielokrotnego słuchania. Sturgill Simpson jest po prostu inny niemal w każdym przejawie niż seryjnie produkowani przez wytwórnie płytowe współcześni wokaliści country.

1/2017 (8) Magazyn FOLK24 45


WATS’ON

FOLKOWE BIAŁE KRUKI Kiedy płyta jest nowa? Tekst: Wojciech Ossowski Zastanawiam się, kiedy płyta przestaje być nowa i idzie na półkową emeryturę. Sam mam chyba kilka (kilkanaście?) tysięcy płyt, co powoduje, że instynkt zbieracza znacznie się u mnie stępił. Może to właśnie kwestia nadmiaru, a może i czasu? Kiedy przychodziłem do radia w połowie lat 80., przepytujący mnie szef redakcji muzycznej Paweł Sztompke, gdy tylko ustalił, że posiadam wiedzę fachową, spytał: - Ale płyt, na pół roku emisji takiej folkowej audycji to masz? Wówczas grało się pół godziny na tydzień i to z płyty, po kolei, jak leci, więc płyta starczała na półtora audycji - łatwo policzyć, że trzeba było mniej niż 20 longów, by zacząć. Tyle nie miałem. Chyba nikt nie miał. Zresztą, ciekawe, że akurat na pół roku. Paweł pośpieszył z wyjaśnieniem: - Pół, bo w tym czasie, na bank, odezwie się jeden, a potem drugi słuchacz i napisze, że dostał płytę, której nie słucha, kurzy się więc może podesłać... To była prawda. Dziękuję wszystkim słuchaczom, którzy wsparli mnie w tych niełatwych początkach. Uwaga, dla młodszych. To były czasy, gdy płyty zachodnie były nielada rarytasem. Jak się już pojawiały to te jazzowe, rockowe, popowe, no z „poważką” - ale nigdy z folkiem. Folkowe były doprawdy białymi krukami. I tak w mojej pierwszej audycji zabrzmiały fletnie pana z Mozambiku. Koleżanka z Muzeum Etnograficznego miała płytę. Za cholerę nie chciała pożyczyć. Jechałem z gramofonem, magnetofonem, całym sprzętem do Muzeum, by przegrać piosenkę... Druga, nieoczekiwanie poświęcona była Maorysom. A stało się tak. Byłem w Bibliotece Naro46 Magazyn FOLK24 1/2017 (8)

dowej. Czekałem na książkę i nagle pojawia się kolega z liceum. Dawno niewidziany, bo jak się okazało poleciał na Nową Zelandię. Miał chyba z siedemnaście przesiadek - łodzie, statki, samoloty transportowe. W drodze powrotnej taszczył longa z muzyką maoryską. Ledwo dowiózł w całości... Potem pojawiły się płyty Jorgów - w Warszawie zagrzały sklepowe półki na kwadrans i znikły, mimo, że nikt nie wiedział, co to za kolesie ci Jorgi. Varsovia pobiła chyba rekord - co tam złote i platynowe płyty. Ta Varsovii, pierwsza, wydana w nakładzie 5000 sztuk, nie dojechała do sklepów! Wykupiona została już w hurtowni i po drodze do jednostek handlu uspołecznionego. Kto pamięta kasety legendarnego Folk Time’u? Sam byłem świadkiem, jak przyszedł do firmy meloman, po kolejną kasetę Pete’a Mortona. Kupował je co chwila, słuchał do zajechania i pojawiał się po następną. Raga Sangit, Atman, cała scena „szantowa”... wymieniać trudno. W każdym razie, miało to swój urok. Każda płyta była zauważona, skomentowana, przetrawiona. Na spotkaniach ludzie zachwycali się, kłócili o nie, a często w miejscach, w których królowało badziewie, znalazł się ktoś, kto poprosił, by zagrać z jego kasety i leciała na full Garmarna, budząc najpierw zdumienie, a potem uznanie. Czy dziś, gdy ekscytujemy się nowymi płytami, gdy wybieramy fonogramy roku, Wirtualne Gęśle choć jeden z laureatów dorównał tamtym wydawnictwom? Czy jakaś z płyt tegorocznych przekona do siebie większe grono słuchaczy i stanie się płytą znaczącą (już nie powiem kultową)? Czy na koniec, ktoś z czytelników, chciałby wziąć w obronę swoje ulubione wydawnictwo i dać świadectwo, że jest płytą ważną, trafiającą do przekonania?



Kiedy po jednym z organizowanych przez nas koncertów, ktoś w komentarzach napisał: „dziękuję, że spełniacie cudze marzenia”, trochę się zdziwiliśmy. Dotąd myśleliśmy, że spełniamy tylko nasze. Okazało się, że można spełniać marzenia innych, wychodząc od własnych. Muzyka folkowa, inspirująca się lokalną tradycją, to dla nas jeden z cudów świata. Jest ciekawa, różnorodna, nie zamyka się w schematach i co najważniejsze, inspiruje od wieków. Chcemy to bogactwo pokazać jak największej liczbie ludzi, sprawić by w świadomości zbiorowej folk zyskał co najmniej taką samą rangę jak blues czy jazz, bo uważamy, że na to zasługuje. Dlatego

ROZWIJAMY FOLKOWE MEDIA

MAGAZYN MIŁOŚNIKÓW PIEŚNI MORZA

Egzemplarz bezpłatny

MAGAZYN 1/2013 CENA 15.90 zł (w tym 5% VAT) www.folk24.pl

1 (27)/ 2012

Michał czachowski o Indialucii i nowej płycie

o czYM ŚPiEwa DziaD i RaPER pieśni dziadowskie a hip-hop

ThE DublinERs N

AZY MAG

koniec legendy

A

SZ N KUPI lk w.fo ww

24.p

ep l/skl

RoŚniE naM

polska scena muzyki celtyckiej

Partnerzy wydania:

FEliEToNy

R. Chojnacki, T. Konador, W. Ossowski 1/2013

Magazyn Folk24

1

ORGANIZUJEMY KONCERTY I FESTIWALE Możesz pomóc

WWW.FOLK24.ORG


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.