Sprawny mózg Z Grzegorzem Prorokiem, Dyrektorem Sprzedaży i Marketingu w Consafe Logistics – o tym, dlaczego nie można rozwijać logistyki bez informatycznego mózgu w gospodarce na żądanie, i o tym, że nie wszyscy dostawcy WMS mają nowoczesne myślenie o procesach i potrzebach klientów – rozmawiał Krzysztof Pograniczny
Krzysztof Pograniczny: Wcale nie tak dawno byłem świadkiem zarządzania magazynem w znanej firmie dystrybuującej narzędzia za pomocą tablicy z odwzorowanymi miejscami regałowymi i flamastrów. Nie chcę powiedzieć, że była to norma, ale ten stan nieuświadomienia potrzeby posiadania WMS panował w Polsce. Co się zmieniło w tej dziedzinie, jaką diagnozę obecnego stanu możemy postawić? Grzegorz Prorok: Oczywiście nadal spotyka się firmy nieposiadające żadnego systemu wsparcia w magazynie, ale jest to już margines czy wręcz wyjątek potwierdzający regułę. Ja dostrzegam inny kłopot, wiele przedsiębiorstw posiada systemy z tak niewydajnymi i ograniczonymi funkcjonalnościami, że efekty są porównywalne do zarządzania za pomocą tablic i papieru. Są to najczęściej jakieś własne historyczne rozwiązania, moduły ERP lub przestarzałe WMS-y o mocno ograniczonych funkcjonalnościach. Bardzo często działają one tylko dlatego, że zostały obudowane różnymi dodatkowymi aplikacjami, tworząc niewydajny i ryzykowny system naczyń połączonych. To właśnie z takimi klientami mamy dziś częściej do czynienia. Posiadają one systemy, które zamiast wspierać rozwój organizacji, wręcz go blokują. Na
44
| Logistyczne Wywiady | Edycja 4
szczęście świadomość tego, że warto zainwestować w WMS wysokiej klasy, jest coraz większa, trochę większa wśród osób związanych z operacjami niż u członków zarządów z innych obszarów. Czy nadal przekonujący informatyk potrafi wmówić klientowi, że aplikacje trzeba napisać pod niego, bo nie istnieje taka, która obsłuży jego procesy. Jakie wady i pułapki niesie z sobą taka strategia? – Z mojego doświadczenia w IT wynika, że wielu klientów ma silne przekonanie na temat wyjątkowości swoich operacji. Im bardziej u klienta stabilny i niezmienny od lat zespół, tym niestety jest gorzej w tej kwestii. Zwłaszcza osoby, które funkcjonują w logistyce, powiedzmy od lat dziewięćdziesiątych, przekonane są o unikatowości swoich operacji i nie dopuszczają myśli, że może być inaczej. Co więcej ich unikatowość polega najczęściej na ogromnej liczbie wyjątków, uznaniowości na każdym kroku i ogromnym nakładzie pracy, który niewiele wnosi. I to częściej tacy właśnie dyrektorzy logistyki są hamulcowymi i namawiają zarządy do szycia systemów pod nich. Po stronie działów IT dużo się zmieniło i tam już w zdecydowanej większości istnieje świadomość
wartości, jaką wnosi standaryzacja systemów IT. Szczególnie gdy mowa o systemach krytycznych dla przedsiębiorstwa, a takim jest WMS, którego jakakolwiek awaria czy spowolnienie automatycznie przekłada się na wymierne straty. Skoro mówimy o nieodwracalnym trendzie końca procesów manualnych, to czy możliwe jest bez technologii IT nadążanie za realizacją zleceń? Jaki modelowy obraz magazynu powinien dominować dziś, w czasie Logistyki 4.0? – Tutaj bym polemizował. Procesy manualne jeszcze długo z nami zostaną, choćby dlatego, że są obszary, których zwyczajnie nie opłaca się automatyzować. Trend w kierunku automatyzacji w magazynach jest w Polsce podyktowany głównie brakiem dostępności pracowników, a niekoniecznie rosnącą presją płacową. Nie jest to na tyle silna motywacja, aby spowodować prawdziwą rewolucję, co nie zmienia faktu, że trend jest mocny. Jeśli chodzi o modelowy magazyn w dobie Logistyki 4.0, to przede wszystkim automatyzacja procesu podejmowania decyzji, a w drugiej kolejności automatyzacja transportu wewnętrznego tam, gdzie ma to ekonomiczny sens. Bez sprawnie działającego mózgu nie będzie wydajnego organizmu.