RECENZJA PŁYTY
„WE GET BY” Do niedawna muzykę i Liverpool łączyła tylko jedno nazwa - The Beatles. Dziś coraz więcej osób ma prawo kojarzyć innego wykonawcę związanego z naszym miastem jak mało kto. Jamie Webster, twórca hitu „Allez, Allez, Allez”, pod koniec sierpnia wypuścił swój pierwszy legalny krążek… a my go dla Was zrecenzowaliśmy! IGOR BORKOWSKI
Z
estawienie Webstera z legendarnym zespołem z lat 60-tych to naturalnie spore nadużycie, które miało jedynie na celu podkreślenie miłości do Liverpoolu i muzyki obu stron. Sam zainteresowany zaznacza, że wciąż jest tylko „normal lad” i choć nieraz spotyka się z przychylnymi komentarzami słuchaczy na ulicach naszego miasta, do „Beatlemanii” wiele mu jeszcze brakuje. Kiedy mowa o 26-latku kluczowy jest jednak jego gwałtowny rozwój i serce wkładane w tworzoną muzykę. Warto pamiętać, że gdy w marcu ubiegłego roku przeprowadzaliśmy wywiad z Websterem, żył on ciągle z bycia elektrykiem. Kilka miesięcy później natomiast miał okazję zagrać przed 60-cioma tysiącami fanów LFC podczas finału Ligi Mistrzów. Ale zacznijmy od początku… Jamie Webster, jak większość dzieci urodzonych w Liverpoolu, marzył o karierze piłkarza. Gdy zrozumiał, że brakuje mu umiejętności sportowych, jeszcze jako nastolatek wziął udział w niedużej wówczas imprezie muzycznej „BOSS Night”, organizowanej po domowych spotkaniach The Reds. Początkowo śpiewano tam piosenki niezwiązane z tymi stadionowymi, ale z czasem zaczęto wykorzystywać również przyśpiewki piłkarskie, a Webster został gwiazdą rozrastającego się festiwalu. Przełomowym momentem dla imprezy jak i samego piosenkarza, było zaprezentowanie przez niego 38• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
utworu „Allez Allez Allez” – największego sportowego hitu ostatnich lat. To głównie dzięki niemu, Liverpoolczyk otrzymał szansę gry w madryckiej strefie kibica w 2019, a także spotkania m.in. Alissona i Jürgena Kloppa. „We Get By” to album poruszający wiele problemów społecznych. Nie znajdziecie w nim nowych przebojów stadionowych, ani też powtarzającej się tematyki piłkarskiej. Autor postawił przede wszystkim na opis swojego życia, a także wielu innych ludzi podobnych do niego. Wywodzący się z „warstwy robotniczej” każdego dnia napotykają na swojej drodze wiele problemów i choć prawdopodobnie nigdy nie będą niezwykle bogaci, kluczowe są dla nich wartości takie jak rodzina i przyjaźń – o tym właśnie jest tytułowa piosenka, umieszczona na końcu płyty jako podziękowanie dla bliskich Jamiego. „Nie wierz w to, co mówi TV, w to, co pisze prasa” – cytat z pewnego polskiego rapera ideal-