Ewa Kołodziejek – z miłości do języka W AUDYCJI RADIOWEJ „SUPERKOBIETA W SUPER FM” MOŻNA BYŁO USŁYSZEĆ PROF. DR HAB. EWĘ KOŁODZIEJEK, JĘZYKOZNAWCZYNIĘ UNIWERSYTETU SZCZECIŃSKIEGO ORAZ WICEPRZEWODNICZĄCĄ RADY JĘZYKA POLSKIEGO. PROWADZONA PRZEZ JOANNĘ SAWICKĄ-BUDZIAK ROZMOWA BYŁA CENNĄ LEKCJĄ JĘZYKA POLSKIEGO DLA WSZYSTKICH MIESZKAŃCÓW NASZEGO MIASTA I NIE TYLKO.
Czy język polski jest obecnie zaniedbany? Wydaje mi się, że coraz częściej przestajemy używać końcówek ą i ę.
Nie mogę powiedzieć, że język jest zaniedbany. Nie dzieje się z nim nic złego. Zmienia się, a jest to naturalna kolej rzeczy. Natomiast trochę zaniedbani jesteśmy my, użytkownicy języka. To od nas zależy jak wyglądają teksty, czyli realizacja języka. Jeśli mówi pani o tych ogonkach przy ą i ę, to my nazywamy je znakami diakrytycznymi. Mowa o znakach, które odróżniają e od ę, czy ł od l. Rzeczywiście, kiedy ktoś pisze niestarannie, najczęściej w mailach czy internecie, to pozbawiamy język czegoś naprawdę ważnego. Te wszystkie znaki graficzne, te litery z ogonkami, są duszą naszego języka. Nie powinniśmy się ich pozbywać. Na przykład w języku mówionym zanika nosowa końcówka ę, kiedy mówimy np. „prosze cie”, ale zapisać musimy „proszę cię”. Często ten ogonek, czy ta kreseczka zmienia znaczenie wyrazu.
K U LT U R A
Taką zmianę widzimy na przykład mówiąc: poszukuję lub poszukuje.
116
No właśnie! Końcówki e i ę zmieniają kategorię gramatyczną, zmieniają osobę. Poszukuję ja, poszukuje on. Inny przykład zmiany znaczenia to kapać i kąpać albo laska czy łaska.
Miałam właśnie taką sytuację na jednym szkoleniu. Pracownik zwrócił uwagę, że trudno mu rozszyfrowywać maile od szefa, który omija polskie znaki. Szef stwierdził, że to bez znaczenia, bo pracownik i tak go rozumie. Wtedy ja zauważyłam: drogi sze-
fie, chyba jest różnica, czy robisz łaskę czy laskę. Wtedy dopiero ten pan zrozumiał. W pewnym sensie szef miał rację, bo my znaczenie słów możemy odczytać z kontekstu. Jednak poprawne zapisywanie to jest po prostu szacunek do odbiorcy. Nawet nie do języka, a właśnie do drugiego człowieka. Jeśli ktoś pisze do mnie maila bez kropek, kreseczek, to mam poczucie, że mnie nie szanuje. To samo dotyczy dziennikarzy, urzędników czy studentów, którzy nie czytają swoich tekstów przed oddaniem. To jest przejaw niefrasobliwości i lekceważenia odbiorcy. Pani profesor, zastanawiam się, skąd ta miłość do języka u pani?
Ja też się zastanawiam, bo ona trwa bardzo długo, właściwie od zawsze. Zawsze lubiłam przedmiot „język polski”, miałam świetnych nauczycieli. Myślę, że to jest właśnie podstawa, świetny nauczyciel, który obudzi w uczniach pasję. Poza tym również mój ojciec zawsze dbał o to, żebyśmy pięknie mówili i pisali, nie używali niewłaściwych słów. Jakie to są niewłaściwe słowa?
Pamiętam, jak kiedyś przyszłam ze szkoły i przyniosłam takie „piękne” słowo: wkurzyć się. Ojciec zrobił w domu straszną awanturę, bo faktycznie kiedyś to było słowo brzydkie, wręcz wulgarne. Dzisiaj wszyscy się wkurzają. Nie jest to słowo najpiękniejsze, ale emocjonalne i potocznie dopuszczalne.