TRYBY K A T O L I C K I M I E S I Ę C Z N I K S T U D E N C K I
ISSN: 2083-8948
MAJ _ CZERWIEC
#5-6 (71-72)/2020 Weź i czytaj!
Rodzina temat numeru
P I W N I C E
"Pod Orłami" Do dyspozycji oddajemy wielofunkcyjną salę konferencyjną znajdującą się w sercu Krakowa (2 min. pieszo od Rynku Głównego) wyposażoną w najnowocześniejszy sprzęt audiowizualny, mieszczącą do 50 os.
W Y P O S A Ż E N I E 75''
TV
�
NA G Ł OŚ N IE NIE
WI -F I
U- SH A P E
KI N OW Y
K O N T A K T
E KS PR E S DO KA W Y
W zależności od potrzeb naszych klientów jesteśmy w stanie zaproponować idealne ułożenie miejsca.
KA M E R A LN Y
ul. Wiślna 12/7, Kraków tel. 793 508 500 podorlami@krakow.ksm.org.pl
Vincentiana to przegląd piosenki religijnej, czas
modlitwy, muzyki i radości. Młodzi ludzie przyjeżdżają tu, by spędzić razem czas, wspólnie się pomodlić, ucieszyć wiarą i młodym Kościołem. Bawią się na koncertach i słuchają świadectw gości. Zespoły biorą udział w konkursie piosenki. Kto wie, może dla kogoś to początek muzycznej kariery? Taką mamy nadzieję! W tym roku Vincentiana nie może odbyć się normalnie, dlatego naszą aktywność skupiamy na Facebooku. Pod koniec czerwca zorganizujemy miniVincentianę online, a przez cały czas zachęcamy młode zespoły, schole, przyjaciół i wszystkich, którzy lubią śpiewać, by nagrali jakąś piosenkę (koniecznie bez wychodzenia z domów). Takie filmiki publikujemy na naszym fanpage'u. Dołącz do nas. Zapraszamy do wspólnego uwielbienia Pana przez muzykę! ORGANIZATORAMI SĄ KLERYCY ZGROMADZENIA KSIĘŻY MISJONARZY
Szukaj nas tutaj: fb.com/vincentianafestiwal #VINCAzDOMU www.vincentiana.misjonarze.pl
2
TRYBY – nr 5-6 (72-73)/2020
Tryby. Dobra nowina dla studentów.
Drodzy Czytelnicy
temat numeru:
Rodzina SPIS TREŚCI:
Mimo że ostatnie miesiące są bardzo trudne dla całego świata, redakcja nie przestała pracować. Przychodzimy do Was z garścią nowych inspiracji i interesujących treści, nie ustajemy w głoszeniu dobrej nowiny, tym razem jednak z przyczyn oczywistych wyłącznie w wersji online. Numer majowo-czer wcowy, ostatni w tym roku akademickim, postanowiliśmy poświęcić wartości, która w obecnym czasie stała się wyraźnie dostrzegalna i doceniana – rodzinie. W maju obchodzimy Dzień Matki, w czerwcu Dzień O jca, warto więc zastanowić się nad rolami tych dwóch początkowo najważniejszych ludzi w życiu człowieka (s. 4). Po lekturze dowiecie się też, dlaczego rodzina to siła i nie tylko na zdjęciach wychodzi się z nią dobrze (s. 6-7). Powstaniem nowej rodziny nie jest jednak moment przyjścia na świat dzieci, lecz chwila za‐ warcia sakramentu małżeństwa – próbujemy zatem również poszukać odpowiedzi na pytanie, na jakich wartościach budować trwałe relacje (s. 5). Maj to także 100-lecie urodzin naszego świętego Jana Pawła II, który w swoim papieskim nauczaniu dużo miejsca poświęcał rodzinie, chcemy więc przypomnieć jego istotne i mądre słowa, aktualne do dziś (s. 12). Oprócz nauczania O jca Świętego przywołujemy też sylwetkę innego niesamowitego Polaka, którego beatyfikacja miała odbyć się tej wiosny – kard. Stefana Wyszyńskiego (s. 14). Z kolei o spotkaniach i wspólnej górskiej pasji obu tych kardynałów przeczytacie na stronie 22. Jak zwykle czeka na Was garść lingwistycznych ciekawo‐ stek (s. 21), recenzji (s. 15), aktualnych tematów – diety-cud (s. 13), problem suszy (s. 20) – i wiele innych.
4
Matka i ojciec w życiu człowieka
Rodzina
5
Solidne fundamenty - co warto wiedzieć o zakładaniu rodziny?
Rodzina
6
Z rodziną ładnie nie tylko na zdjęciach
Rodzina
8
Zwycięstwo nad komunizmem
Historia
9
Miłość, wybór i ofiara / Naprawa świata możliwa
Powołanie
10
Nieść piękno i nadzieję
Rozmowa z charakterem
12
Jan Paweł II - papież rodziny
Inżynier ducha
13
Dlaczego „diety cud” nie są cudowne?
14
B jak beatyfikacja: kardynał Stefan Wyszyński
15
Projekt Estera. Czym jest piękno kobiety? Projekt Eliasz. Czym jest męska tożsamość? Jak się wygrywa wojny?
16
Założyć rodzinę. Ale jaką?
Ona i On
18
Razem damy radę
Pro-life
20
Prysznic, smartfon i truskawki - co może wydarzyć się najbliższego lata
Społeczeństwo
21
Studenci Maturzystom
Poznaj studenta
22
Śladem kardynalskich wakacji
Trybka odkrywa Polskę
23
Rozwój na wyciągnięcie ręki
Dr Trybka
Encyklopedia wiary
Recenzje
Tech Info
Życzę wszystkim dużo zdrowia i spokoju, a także przyjemności płynącej z lektury! KAJA PUDEŁKO REDAKTOR NACZELNA
Redaktor naczelna: Kaja Pudełko Asystent kościelny: ks. Rafał Buzała Manager: Kamila Ciupińska Korekta: Agnieszka Dymek Koordynator kolportażu: Damian Róg Zespół redakcyjny: Maria Cieszkowska, Kamila Ciupińska, Kamil Faber, Dorota Kumorek, Monika Kwater, Wojciech Olejnik, Maria Paruch, Adam Szczygieł, Klaudia Szeląg, Maria Węgrzyn, Magdalena Wielgus, Szymon Rój, Weronika Wierzbińska, Julia Rodek, Adrianna Klimkiewicz
Druk: Printgraph Brzesko
Współpraca:
Adres redakcji: ul. Wiślna 12/7 31-007 Kraków Data zamknięcia numeru: 02.06.2020 r. Nakład: 25 egz.; wydanie internetowe Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania tekstów i zmiany tytułów. www.krakow.ksm.org.pl tryby.redakcja@krakow.ksm.org.pl Wydawca:
DTP, grafika, okładka: Katarzyna Krakowiak Zdjęcie z okładki: www.pixabay.pl Rysunki Trybki: Weronika Piórek, Julia Krakowiak
Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Archidiecezji Krakowskiej
www.krakow.ksm.org.pl 3
Rodzina
Matka i ojciec
w życiu człowieka OBECNOŚĆ MATKI I OJCA WYDAJE SIĘ OCZYWISTA I CZĘSTO NIE ZDAJEMY SOBIE SPRAWY Z TEGO, JAK WIELE IM ZAWDZIĘ‐ CZAMY. TYMCZASEM TO WŁAŚNIE TE DWIE OSOBY MAJĄ OGROMNY WPŁYW NA KSZTAŁT OSOBOWOŚCI I CHARAKTER DZIECKA. W CZYM KONKRETNIE SIĘ ON OBJAWIA? PONIŻEJ SPRÓBUJĘ ZNALEŹĆ ODPOWIEDŹ NA TO PYTANIE. żalnego autorytetu; ich sposoby zachowa‐ nia dziecko często zaczyna potem naśla‐ dować, a później po‐ wielać. Rodzice muszą wówczas szczególnie uważać na to, co mó‐ wią i robią. Mama lub tata przygotowują je do pełnienia najważ‐ niejszych społecznych ról, odpowiednio: ko‐ biety, matki i żony lub m ę ż c z y z n y, m ę ż a i ojca. To do rodziców należy obowiązek uświadamiania go o istnieniu w każdym . . człowieku sfery du‐ chowej, cielesnej i seksualnej. To rodzice są zwykle pierwszymi przyjaciółmi dziecka, pełniąc przez pewien czas również funkcję niepodważalnego autorytetu. Mądrzy i odpowiedzialnie traktujący swoją rolę rodzice kształtują również osobowość i charakter młode‐ go człowieka. WWW PEXELS COM
Zacznijmy od samego początku. Każdy człowiek jest owocem miłości między matką a ojcem. To organizm mamy jest „domem” dziecka przez pierwsze dzie‐ więć miesięcy życia i to ona wydaje je na świat. Przez pierwsze lata, gdy dziecko jest zupełnie bezbronne, to rodzice kar‐ mią je, przewijają i uspokajają, często poświęcając cenne godziny snu, a także stwarzają dziecku odpowiednie warunki rozwoju fizycznego i psychicznego. To mama i tata jako pierwsi pokazali nam świat, nauczyli pierwszych słów, a wreszcie – to oni jako pierwsi opowie‐ dzieli nam o Bogu i to dzięki nim zostaliśmy ochrzczeni, stając się częścią wspólnoty chrześcijan. Gdy dziecko podrasta, rodzice uczą je zaspokajać podstawowe potrzeby życiowe, a także pokazują zasady funkcjonowania w społeczeństwie. To oni przekazują mu wartości, którymi będzie się ono kierować w dorosłym życiu. W pierwszych latach życia są oni dla dziecka kimś w rodzaju niepodwa‐
4
TRYBY – nr 5-6 (72-73)/2020
W tym miejscu warto wspomnieć, że miłość matki i ojca do dziecka różni się od siebie, gdyż ich główne, przyrodzone zadania są zupełnie inne. Zadaniem matki powinno być obdarzanie dziecka miłością bezwarunkową, czułością, podczas gdy miłość ojcowską znamio‐ nuje stawianie wymagań i egzekwowa‐ nie ich, uczenie dziecka radzenia sobie z przeciwnościami życia oraz służby drugiemu człowiekowi. Wzorem miłości ojca i matki jest miłość Boga O jca do człowieka, która odznacza się nie tylko czułością i ciepłem, lecz także stawia‐ niem wymagań oraz mobilizacją do podejmowania codziennego wysiłku, by stawać się coraz lepszym.
Zatrzymajmy się na chwilę na postaci ojca. Każdy tata ma do spełnienia ważne zadanie polegające na wprowadzaniu syna w świat mężczyzn, wpajaniu poczucia odpowiedzialności za drugie‐ go człowieka, nauce pokonywania trudności i opanowywania egoizmu oraz wzmacnianiu jego pewności siebie. Dla córki natomiast dobry ojciec jest pierwszym wzorem mężczyzny. Przekazuje, jak nawiązywać relacje z osobami płci przeciwnej, oraz przeko‐ nuje o jej wartości jako kobiety. Wbrew pozorom przede wszystkim w ojcu, a nie w matce, córka szuka potwierdzenia swojej kobiecości. Niestety wokół nas spotkać można również osoby będące przykładami negatywnego wpływu matki lub ojca na ich życie. Nadużywając alkoholu, stosu‐ jąc przemoc, a nawet nie interesując się życiem dziecka i jego problemami, rodzic również wywiera wpływ na jego późniejsze funkcjonowanie, tworząc w jego sercu ranę, której leczenie może trwać wiele lat. Podsumowując, na barkach każdej mamy i każdego taty spoczywa odpowiedzialność za rozwój dziecka i to, jak będzie sobie ono radziło w dorosłym życiu. To po ich stronie leży prawna i moralna odpowiedzialność za młodego człowieka we wczesnym etapie jego życia i to przede wszystkim oni kształtu‐ ją jego osobowość i charakter. Ponieważ zarówno macierzyństwo, jak i ojcostwo są powołaniem, każdy rodzic będzie również rozliczony z wypełniania swo‐ ich obowiązków przed Bogiem. Warto, abyśmy pamiętali o tym, decydując się w przyszłości na założenie rodziny. SZYMON RÓJ
Rodzina
Solidne fundamenty – co warto wiedzieć o zakładaniu rodziny?
WWW.UNSPLASH.COM
Pragniesz szczęśliwej rodziny? Zacznij od fundamentu miłości – bezwarunko‐ wej, szczerej, zdolnej do poświęceń. Zastanów się, co tak naprawdę jest powodem, dla którego chcesz wejść w związek z drugą osobą, która w przyszłości ma stać się Twoim/Twoją mężem/żoną. Czy pragniesz dla niej w s ze l k i e go d o b ra , cz y s z u k a s z wyłącznie dobra własnego i zaspokoje‐ nia swoich potrzeb? Czy kierujesz się prawdziwą miłością i to właśnie przez nią i dzięki niej chcesz tworzyć trwałe relacje rodzinne? Postaw ją na pierw‐ szym miejscu, dbaj o nią i pielęgnuj ją jak kwiat. Miłość jest fundamentem i spo‐ iwem całej budowli. Nie wystarczy poło‐ żyć jej u podstaw, trzeba za jej pomocą łączyć wszystkich członków rodziny, wszystkie elementy codzienności, opierać na niej wychowanie potomstwa. O konkretne wskazówki postanowiłam zapytać tych, którzy z tematem tworze‐ nia wspólnoty domowej od podstaw są „na świeżo”. Wyjdźmy od małżeństwa, podstawowej komórki rodzinnej. Asia i Paweł Wojdyłowie powiedzieli sobie sakramentalne „tak” pół roku temu. Do założenia rodziny przygotowywali się długo i intensywnie, z domów rodzin‐ nych wynieśli przekonanie o potrzebie budowania „na trwałym”. Oboje marzą, by ich Dom tętnił miłością, by był bezpiecznym miejscem rozwoju dla ich dzieci w przyszłości. Przede wszystkim stawiają na silne, trwałe relacje, którym nie będą straszne wichry i burze. Paweł podkreśla, że budowanie więzów jest ciągłą i nieskończoną nauką, każdego dnia na nowo. Różnice, które pojawiają się, kiedy zaczynamy wspólne życie po
PROCES ZAKŁADANIA RODZINY MOŻNA PRZY‐ RÓWNAĆ DO CZYNNOŚCI BUDOWANIA JAKIEGOŚ BUDYNKU. DOBRY BUDOWNICZY WIE, ŻE OPRÓCZ JEGO UMIEJĘTNOŚCI TECHNICZNYCH I DOBREJ JAKOŚCI MATERIAŁÓW CZYMŚ NIEZBĘDNYM JEST POSTAWIENIE SOLIDNYCH FUNDAMENTÓW, KTÓRE ZAPEWNIĄ TRWAŁOŚĆ KONSTRUKCJI NA DŁUGIE LATA. DOKŁADNIE TAK SAMO JEST W PRZYPADKU BUDOWANIA DOMU, KTÓRY ROZUMIEMY NIE JAKO PRZYSŁOWIOWE CZTERY KĄTY, ALE JAKO WSPÓLNOTĘ BLISKICH SOBIE LUDZI, SIEDLISKO MIŁOŚCI I ZROZUMIENIA. O CZYM WIĘC NALEŻY PAMIĘTAĆ PRZY ZAKŁADANIU RODZINY?
ślubie, są nowością – to drobnostki dnia codziennego. Sztuką w tym poznawaniu siebie są cierpliwość, wyrozumiałość i kompromis, z czego chyba to ostatnie jest najtrudniejsze, bo żeby go osiągnąć, trzeba rozmawiać dosłownie o wszyst‐ kim, i to też jest kolejna rzecz, która sprawia trudność u początku wspólnej drogi – dodaje młody małżonek. Asia spogląda na męża z miłością i wyrywa się, by też zabrać głos w spra‐ wie – Ja jeszcze dodam, że w tym kom‐ promisie i byciu jednym ciałem bardzo ważna jest umiejętność rezygnacji z jakiejś części siebie, swoich dotychcza‐ sowych przyzwyczajeń, przyjemności na rzecz nowych, wspólnych. Ale z drugiej strony należy pamiętać też, że to jedno ciało tworzy dwoje ludzi, którzy muszą mieć przestrzeń także na indywidualny rozwój, na rozmowę sam na sam z Panem Bogiem, na wypad z kumplami czy plotki z przyjaciółkami. Wspólnie zaznaczają, że rozmowa jest kluczem do życia we wspólnocie rodzinnej. Musimy nauczyć się przez nią rozumieć siebie, nawet jeśli do poruszenia są tematy trudne i nieprzyjemne, kiedy wchodzą emocje i może dojść do kłótni. Te wbrew pozo‐ rom są czymś, czego nie należy na siłę unikać, bo one też pozwalają nam się poznawać, rozumieć swoje potrzeby, ale najważniejsze, by umieć się pogodzić. Nie możemy wstydzić się swoich uczuć. Czasem każdy potrzebuje chwili ciszy na spadek emocji, ale nigdy nie mogą być to tzw. ciche dni, bo one do niczego nie prowadzą – nie możemy położyć się spać bez buziaka i powiedzenia „kocham Cię”. Życie jest zbyt nieprzewidywalne i nie wiadomo, co spotka nas kolejnego dnia.
Ważne jest, by proces budowania rodziny był poprzedzony akceptacją siebie samego. Tylko wtedy będziemy w s t a n i e d awa ć s i e b i e s wo j e m u m a ł ż o n k o w i , d z i e c i o m . P aw e ł przywołuje tutaj słowa św. Jana Pawła II – Dotąd dwoje, lecz jeszcze nie jedno, odtąd jedno, chociaż nadal dwoje (z dra‐ matu Przed sklepem jubilera, który przy okazji polecamy jako źródło wartościo‐ wych przemyśleń o istocie małżeństwa). To świetna wskazówka do początku nauki akceptacji siebie samego i siebie nawzajem, mimo swoich słabości, których wcześniej nie znaliśmy. Emocje temu towarzyszące są ważne, bo dzięki nim, chociaż czasem bywają wybucho‐ we, tworzymy dobre spoiwa relacji, a ta będzie także podłożem dla naszych dzieci. Pamiętajmy, że dzieci są jak gąbka, chłoną to, co rodzice im pokazują swoim życiem. Klucz do życia we wspólnocie rodzinnej to także zaufanie. No i Bóg! Nie zapomi‐ najmy o Nim, to jest dopiero rozmówca! Z Nim zawsze jest wyjście. Wiemy, że kiedy On będzie wśród nas, to i my będziemy ufni sobie – zgodnie radzą Asia i Paweł. Dodają, by nauczyć się postawy wdzięczności za wszystko, co nas spotyka, ale i wdzięczności wzajemnej względem siebie. Dziękujmy sobie za wszystko i bądźmy też zdolni do częstego mówienia słowa „przepra‐ szam”. Młodzi małżonkowie zdradzają też pewną technikę – warto robić sobie osobisty rachunek sumienia – w czym nie byłem doskonały wobec Boga, siebie, ale przede wszystkim mojego współ‐ małżonka. I wyciągać z tego wnioski. KAMILA CIUPIŃSKA 5
Rodzina
Z rodziną ładnie nie tylko na zdjęciach O RODZINIE, MAŁŻEŃSTWIE I WSPÓŁCZESNYM WYCHOWANIU DO WARTOŚCI W ROZMOWIE Z KINGĄ NA‐ WIEŚNIAK MÓWIĄ MONIKA I DOMINIK. PRYWATNIE SZCZĘŚLIWI MAŁŻONKOWIE Z DWUDZIESTOLETNIM STAŻEM, SPEŁNIENI RODZICE PIĘCIORGA DZIECI I ZA‐ ŁOŻYCIELE FUNDACJI YOUNG TREE. Jako rodzice stoicie przed trudnym zadaniem wychowania swoich dzieci, wychowania w duchu chrześcijań‐ skim. Jak to wygląda u Was? Monika: Chcielibyśmy wychować na‐ sze dzieci na świadomych ludzi, z ugruntowanymi wartościami i trwały‐ mi fundamentami. Aby w dorosłym życiu potrafiły świadomie podejmować decyzje, kierując się miłością, wiarą, szacunkiem oraz pewnością siebie, swoich talentów i zdolności. Aby były ludźmi kreatywnymi i otwartymi na budowanie trwałych relacji. Wychowu‐ jąc nasze dzieci, pamiętamy o tym, że każde z nich jest inne, ma inne potrze‐ by, inny temperament. Staramy się dla każdego z nich znaleźć czas na rozmo‐ wę. Widzimy, że najlepsze efekty wychowawcze uzyskujemy wtedy, gdy sami dajemy dobry przykład, traktuje‐ my dzieci z szacunkiem, a nie rozkazujemy; kiedy dajemy im pewną wolność i przestrzeń na popełnianie błędów. Staramy się wzmacniać w nich motywację wewnętrzną, nie stosować zasady kija i marchewki (nagrody i kary). Dominik: Naszym hasłem na dziś jest „Wyluzuj, wyluzuj i jeszcze raz wyluzuj”, a jeśli coś nas jako rodziców jeszcze irytuje, to znaczy, że za mało pracowa‐ liśmy nad samymi sobą. To, co nas zło‐ ści, to najczęściej rozbieżność pomię‐ dzy ideałem, jaki mamy w g łowie, a rzeczywistością, jaką obserwujemy. Przykładowo: jeśli wchodzę do pokoju dziecka, a tam jest bałagan i to mnie irytuje, to łatwo mogę ulec przekona‐ niu, że złoszczę się na dziecko, że to ono nie sprząta. Czy jednak nie jest tak,
6
TRYBY – nr 5-6 (72-73)/2020
że w głębi swego ego złoszczę się na siebie, bo nie byłem w stanie tak wychować dziecka, żeby sprzątało i by mu na porządku zależało, i to właśnie ten gniew, tę frustrację wyładowuję na dziecku… – to błędne myślenie. Często okazuje się, że jeśli ma przyjść kolega albo koleżanka, to pokój jest posprząta‐ ny. Czyli pewne bazowe wartości udało nam się przekazać, a teraz chodzi tylko o to, żeby właściwie je wyzwalać. Być może wizyta rodzica w pokoju nie jest właściwym wyzwalaczem w przeci‐ wieństwie do odwiedzin rówieśnika – pozostaje się z tym z pokorą pogodzić. Jeżeli wejdę i zacznę narzekać, to mogę wywołać awanturę, ale na pewno nie umiłowanie porządku. O ile w kontek‐ ście sprzątania jest to dosyć oczywiste, o tyle dużo bardziej odkrywcze w stosunku do wszystkich innych obszarów, w których chcemy wprowa‐ dzić jakąś zmianę. Problem ze zmianą jest taki, że najpierw trzeba zmienić samego siebie i u siebie dostrzec, że nie jest się wolnym od tych samych błędów, które chętnie wytyka się dzieciom. Trudno nie zauważyć relacji między porządkiem w pokoju dziecka a tym, co widzę, wchodząc do swojego garażu – bo nie tylko ja widzę. M.: Ważną wartością, jaką staramy się przekazać naszym dzieciom, jest wiara w B o g a . Tu t a j t e ż s t a r a m y s i ę pokazywać im Jego miłość do nich, a nie koncentrować się jedynie na obrzędowości. Widząc nas modlących się czy korzystających z sakramentów świętych, sami dbają o budowanie relacji z Jezusem. Uczestniczą w semi‐ nariach odnowy wiary, kursach „Alpha”, życiu wspólnoty. Jeżdżą z nami na rekolekcje lub w domu widzą całą logistykę ich przygotowywania. Jakie widzicie zagrożenia, z którymi zmaga się rodzina we współczesnym świecie? Jak telewizja, media i Inter‐ net wpływają na rodzinę? D.: Sądzę, że w wielu sytuacjach pro‐ blem z mediami dotyczy nas, rodziców. To my, dorośli, często nie potrafimy z tych mediów rozsądnie korzystać. Są rodziny, w których telewizor jest w ł ą c z o n y 24 g o d z i n y n a d o b ę ,
towarzyszy przy jedzeniu, przy spotka‐ niach rodzinnych. Są domy, w których w trakcie posiłków rodzice sprawdzają smsy czy odbierają telefony. To samo będą robić dzieci. Trudno wymagać od nich tego, czego się nie wymaga od siebie. Widzimy, że bardzo wiele osób ogranicza dzieciom dostęp do mediów w bardzo siłowy sposób (wszelkiego rodzaju blokady). Oczywiście to jest skuteczne. Budzi tylko pytanie, co stanie się w momencie, kiedy dzieci wejdą w przestrzeń, której rodzice nie kontrolują, gdzie te zabezpieczenia nie są aktywne? Blokada nie pozostawia miejsca na własne granice, na samokontrolę. Naszym nadrzędnym celem nie jest to, żeby dziecko dziś nie obejrzało filmu; celem jest wychowanie go do dojrzałości, do respektowania granic, które samo zaakceptowało, rozumie, a których przede wszystkim samo pilnuje. W ich przestrzeganiu powinno widzieć wartość oraz prze‐ strzeń wzajemnego zaufania. M.: Staramy się dawać naszym dzie‐ ciom dużo wolności, jednocześnie pokazując, co jest dla nas wartościowe, jakie zachowania akceptujemy, z jakimi się nie zgadzamy, na jakie w naszym domu nie ma miejsca. Zawsze służymy pomocą i jesteśmy gotowi ją nieść. Często bywa, że same do nas przycho‐ dzą i proszą o pomoc, widząc, że z czymś sobie nie radzą. Myślę, że nam ufają i dzięki temu możemy pogłębiać relacje. Mając dużą rodzinę, szereg obowią‐ zków zawodowych, jak dbacie o rela‐ cję małżeńską? D.: Poznaliśmy się dwadzieścia pięć lat temu we wspólnocie Ruchu ŚwiatłoŻycie, która nas mocno ukształtowała. Po ślubie wiedzieliśmy, że jeśli chcemy budować szczęśliwe małżeństwo, musimy zadbać o relację z Panem Bog iem, a to jest łat wiejsze we w s p ó l n o c i e . Tr o c h ę s z u k a l i ś m y swojego miejsca w Kościele, finalnie od prawie dziesięciu lat jesteśmy w gałęzi rodzinnej Ruchu Światło-Życie, w Do‐ mowym Kościele. Dzięki zaangażowa‐ niu w życie tej wspólnoty znamy praktyczne wskazówki, które pomagają budować dojrzałe małżeństwo i szczę‐ śliwą rodzinę. Najważniejsza z nich to wspólna modlitwa małżeńska oraz rodzinna (z dziećmi) – dzięki niej nad naszym gniewem nie zachodzi słońce –
Rodzina
czas modlitwy rozprasza złość, otwiera serce i leczy zranienia. M.: Nasza relacja małżeńska jest konse‐ kwencją tego, że staramy się mieć czas tylko dla siebie, wychodzić na spacer, kawę. W Domowym Kościele jest praktyka, która nazywa się „Dialog”. Raz w miesiącu znajdujemy szczególny czas, żeby wspólnie, w obecności Boga, zatrzymać się i bardzo szczerze porozmawiać. Zapalamy świece, rozpoczynamy modlitwę i rozmawiamy o pięknych, ale też i o trudnych rzeczach. Jest to czas mocno budujący jedność małżeńską, uczymy się słuchać i z miłością patrzeć na współmałżonka. Pozwala też on podjąć tak zwaną regułę życia. Dzięki pomocy współmałżonka wiemy, nad czym musimy popracować, co w sobie poprawić dla budowania lepszej relacji, ale także dla lepszego funkcjonowania naszego domu. Jesteście mocno zaangażowani, pro‐ wadzicie dom, własną działalność gospodarczą, macie fundację, dzia‐ łacie w diecezjalnej diakonii ewan‐ gelizacji. Jak w natłoku codziennych obowiązków budujecie trwałe relacje z dziećmi? D.: Zawodowo jestem wiceprezesem sporej firmy informatycznej, na co dzień próbuję łączyć wyzwania, jakie wynikają z tytułu prowadzenia firmy, z byciem głową rodziny. Jest to trudne zadanie, ciągle uczę się mądrego zarządzania czasem, a w szczególności odróżniania rzeczy ważnych od mniej ważnych.
M.: Sądzę, że w budowaniu dobrych relacji z dziećmi najważniejszy jest czas, jaki im poświęcamy. Istotny jest dla nas ten spędzony indywidualnie z każdym dzieckiem. Do niedawna realizowali‐ śmy wyjścia z dziećmi – teraz to dość mocno utrudnione. Relacje budujemy, przede wszystkim rozmawiając i dając dzieciom poczucie bezpieczeństwa. Staramy się stawiać wymagania, ale jednocześnie nie jesteśmy bezwzględ‐ nymi egzekutorami ustalonych zasad. Dużo mówicie o spędzaniu czasu ze sobą – jak to wygląda w Waszej rodzinie? D.: Mam sposób na starsze dzieciaki. Zawsze byłem bardzo aktywny fizycz‐ nie i odrobinę zwariowany, jeśli chodzi o różne dziwne dyscypliny sportu. W wieku 30 lat zacząłem latać na kitesurfingu, co ważniejsze, zaraziłem tym moje starsze córki. Wspólnie zrobiliśmy też kurs sternika motoro‐ wodnego. Dwa lata temu, również razem, rozpoczęliśmy zajęcia parkour, obecnie chodzimy we troję dwa razy w tygodniu na akrobatykę sportową. Ws z e l k a a k t y w n o ś ć s p o r t owa z dziećmi, szczególnie starszymi, niesamowicie zbliża. Nie ma to jak w s p ó l n i e p r ze l a ny p o t . Po l ec a m serdecznie. M.: Z uwagi na to, że dzieci mamy w du‐ żej rozpiętości wiekowej (17, 15, 7, 6 lat i 2 latka), trudno jest nam znaleźć coś takiego, co będzie dla nas wszystkich interesujące. Coś, co będzie jednoczyć całą naszą rodzinę. Ostatnio polubili‐
śmy wspólne wycieczki rowerowe (najmłodszy synek podróżuje w przy‐ czepce), rozpoczęliśmy pierwsze wycieczki po górach (dzieci były zachwycone czarnym wyjściem na Luboń). Wspomnieliście, że działacie w dia‐ konii ewangelizacji i prowadzicie fundację. Co Was do tego motywuje? D.: Na co dzień doświadczamy ogrom‐ nej miłości Bożej i opieki, to nie pozwala nam stać bezczynnie. Słyszymy wezwanie „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię”, to nas zmotywowało do podjęcia tego dzieła. Fundację założyli‐ śmy z naszymi przyjaciółmi także po to, żeby mieć przestrzeń do sformalizowa‐ nia działań ewangelizacyjnych oraz prosty mechanizm odpisywania dziesięciny. Te pieniądze są przelewane na fundację i tam, pracując, wspieramy różne dobre dzieła. Staramy się, żeby to, co powstaje w ramach fundacji, było na wysokim poziomie. Pomagamy także innym w tym, aby to, co tworzą, było profesjonalne. M.: W ramach fundacji wspieramy i organizujemy dzieła ewangelizacyjne, m.in. rekolekcje dla rodzin, warsztaty z komunikacji dla małżeństw, spotkania dla młodzieży i dorosłych. Mamy marzenie zaangażować się i stworzyć program przygotowania dzieci do pierwszej komunii świętej w rodzinie. Wspieramy także dzieła związane z edukacją i świadomym wychowa‐ niem.
FOT. Z ARCHIWUM RODZINNEGO
7
Powołanie Historia
Zwycięstwo nad komunizmem Cud nad Wisłą W SIERPNIU 1920 ROKU POD WARSZAWĄ ROZEGRAŁA SIĘ JEDNA Z NAJWAŻNIEJSZYCH BITEW W HISTORII POLSKI, KTÓRA PO LATACH ZOSTAŁA NAZWANA „CUDEM NAD WISŁĄ”. ZWYCIĘ‐ STWO, KTÓRE ODNIOSŁA WTEDY NASZA ARMIA, UCHRONIŁO EUROPĘ PRZED NAPŁYWEM KOMUNIZMU. Marsz na Warszawę 600 kilometrów pieszo. Tyle pokonały dwie dywizje Armii Czerwonej, by 13 sierpnia 1920 roku dotrzeć pod Warsza‐ wę. Gdy dostały się do Radzymina, przełamały obronę dywizji pułkownika Bolesława Jaźwińskiego. Zdobyły miasto i ruszyły dalej, kierując się stronę Pragi. Dotkliwa strata polskiego miasta sprawiła, że armia generała Sikorskiego zmobilizowała się do rozpoczęcia działań zaczepnych na linii Wkry, w okolicy Modlina, by wróg nie dostał się do Warszawy. Kolejnego dnia, w obszarze od Wiązow‐ ny aż po Radzymin, wciąż trwały mniejsze bitwy. Obie armie nieustępli‐ wie walczyły. Polacy skutecznie stawiali silny opór wojsku radzieckiemu, które nie odniosło wtedy sukcesów. Pomoc Matki 15 sierpnia, w uroczystość Wniebowzię‐ cia Matki Bożej, polskie dywizje, dowodzone przez generała Żeligow‐ skiego oraz generała Rządkowskiego, zdecydowały się na atak. Walka trwała cały dzień. Dzięki niej odzyskany został Radzymin, a polskie oddziały wróciły na
8
TRYBY – nr 5-6 (72-73)/2020
pozycje utracone w czasie zwycięstw Armii Czerwonej. Tym samym bolsze‐ wicy musieli się wycofać. Świadkowie wspominali, że tego dnia na niebie miała ukazać się postać Matki Bożej. Gdy nastał świt kolejnego dnia, pod Warszawą wciąż toczyła się bitwa. Sytuacja nadal nie była jasna. Polacy stawiali skuteczny opór, ale ostatecznie ich działania ciągle nie dawały wyraźne‐ go rozstrzygnięcia, jednak jeszcze tego samego dnia atak, który przeprowadziła armia dowodzona przez generała Sikorskiego w okolicy twierdzy Modlin, doprowadził do opanowania Nasielska. Kolejne dywizje ruszyły na tyły wojsk radzieckich, które zostały okrążone. Zwycięstwo Siły radzieckie zaskoczył niespodziewa‐ ny atak Polaków. Już pierwszego dnia polska armia zdobyła znaczną przewa‐ gę. 3 Dywizja Piechoty Legionów zajęła Włodawę, 1 Dywizja Piechoty Legionów – odcinek Wisznice-Wohyń, a 21 Dywizja Piechoty Górskiej odbiła Garwolin. 17 sierpnia cały obszar z Białą Podlaską, Siedlcami, Kłuszynem aż do Mińska Mazowieckiego znalazł się pod kontrolą Polaków. Wtedy część wojsk sowieckich zdecydowała się na odwrót. Nie mogąc przebić się na wschód, żołnierze przekroczyli granicę niemiecką, po czym zostali internowani. Straty W wyniku walki o Warszawę ciężkie rany lub śmierć poniosło niemal 25
tysięcy żołnierzy armii radzieckiej, 60 tysięcy z nich trafiło do niewoli w Pol‐ sce, a 45 tysięcy zostało internowanych po odwrocie do Niemiec. Straty strony polskiej to niemal 5 tysięcy poległych, 22 tysiące rannych i ponad 10 tysięcy zaginionych. W 2005 roku Centralne Archiwum Wojskowe wykazało, że szyfry Armii Czerwonej zostały złamane przez porucznika Jana Kowalewskiego niemal rok przed rozpoczęciem walk, we wrześniu 1919 roku. Tym samym „nieprzyjaciel sam informował dokład‐ nie nasze dowództwo o swym stanie moralnym i materialnym, o swych stanach liczebnych i stratach, o swych ruchach, o osiągniętych zwycięstwach i poniesionych klęskach, o swych za‐ miarach i rozkazach, o miejscu postoju swych dowództw i rejonach dyslokacyj‐ nych swych dywizji, brygad i pułków” (zob. M. Ścieżyński, Radiotelegrafista jako źródło wiadomości o nieprzyjacielu, Przemyśl 1928, cyt. za A. Pepłoński, Wywiad w wojnie polsko-bolszewickiej 1919–1920, Warszawa 1999, s. 227). 18 marca 1921 roku Polska i Rosja podpi‐ sały w Rydze traktat pokojowy, który wyznaczył przebieg polskiej granicy na wschodzie oraz unormował stosunki polsko-radzieckie. Złamała go dopiero agresja ZSSR na Polskę 17 września 1939 roku w czasie drugiej wojny światowej. MARIA PARUCH
Powołanie Historia
Miłość, wybór i ofiara
Naprawa świata możliwa?
Zdarzyło się to w czasie wakacyjnych rekolekcji dla młodzieży, w których uczestniczyłam jako animator. Byłam już wtedy siostrą zakonną, niedługo po pierwszych ślubach. Podczas jednej z konferencji prelegent – świecki mężczyzna, mąż i ojciec rodziny, teolog zaangażowany w duszpasterstwo rodzin – przez prawie godzinę powtarzał, że każdy człowiek jest powołany do małżeństwa. Każdy człowiek! Możecie sobie wyobrazić, z jakim niedowierzaniem, a może nawet wewnętrznym buntem słuchałam tych słów. No bo jak to? Przecież ja dopiero co kilka lat temu rozeznałam swoje powołanie, ale wcale nie do małżeństwa, tylko do zakonu. Co więcej – Kościół to powołanie potwierdził, przyjmując złożone przeze mnie śluby. No więc co ze mną? Co ze wszystkimi kapłanami, osobami konsekrowanymi? Co z tymi, którzy świadomie i dobrowolnie wybierają samotność ze względu na królestwo Boże, na służbę człowiekowi najbardziej potrzebującemu…? Czy my wszyscy poszliśmy za Jezusem wbrew jakiemuś podstawowemu zamysłowi Boga względem nas? Gdzieś podskórnie czułam, że będzie jakiś uspokajający mnie finał tej konferencji, że to wszystko, co mówi prelegent, jest spójne, tylko ja tego jeszcze nie widzę. No i był – genialny!
Rodzina istnieje we wszystkich społecznościach i epokach. Zapewnia ciągłość biologiczną ludzkości. Wprowadza nowe pokolenie w dorosłe życie. Przekazuje swoim potomkom dziedzictwo religijne i kulturowe. Opiekuje się chorymi i starszymi… Jest niewątpliwie narzędziem w ręku Pana.
Na samym końcu wspomnianej prelekcji mówca powiedział coś mniej więcej takiego: Każdy człowiek jest powołany do małżeństwa. To prawda. Są jednak również osoby, które – rozeznając inne zaproszenie ze strony Boga – to swoje małżeńskie powołanie składają Panu w OFIERZE, wybierając taką drogę za Nim, na jakiej On chce je mieć. Ta myśl odświeżyła we mnie to, o czym już wcześniej słyszałam, czytałam, uczyłam się, ale chyba wtedy dopiero zrozumiałam. To nie jest tak, że idziemy do zakonu lub wybieramy kapłaństwo, bo nie mamy powołania do życia małżeńskiego i rodzinnego, bo byli byśmy złymi małżonkami czy rodzicami. Jeśli ktoś nie nadaje się do małżeństwa i założenia rodziny, to niewykluczone, że nie będzie nadawał się również do zakonu. Natomiast Pan nas zaprasza, abyśmy złożyli Mu w ofierze to nasze podstawo‐ we małżeńsko-rodzinne powołanie. Z miłości do Niego oraz do naszych braci i sióstr, do których On chce nas posłać. A skoro to ma być ofiara, to znaczy, że jest w tym także jakiś aspekt cierpienia, trudu… Bo nie zostawiamy życia rodzinnego dlatego, że jest „gorsze” od zakonnego, ale dlatego, że Pan prosi nas o to, byśmy poszli za Nim z miłości i w miłości. Zatem nie ma lepszych i gorszych powołań. Są miłość i wybór, które wiążą się z ofiarą… S. MAGDALENA WIELGUS MISJONARKA CHRYSTUSA KRÓLA
Jeżeli ktoś zapytałby – jak można uzdrowić współczesną cywilizację – to Pan Bóg mógłby odpowiedzieć w ten sposób: Moje Dzieci! Po grzechu Adama i Ewy zapowiedziałem naprawę świata przez potomstwo Niewiasty, które pokona szatana (zob. Rdz 3,15). Tym potomstwem jest Mój Syn umiłowany, który przyszedł na świat w rodzinie. On ją uświęcił, a Ona uświęciła świat. Zatem rozpocząłem moje dzieło naprawy od rodziny. Uświęcenie każdej z nich to droga, którą Wam wskazuję. Świętość to mój ład! Ja ustanowiłem zasady, a Wy, gdy ich przestrzegacie, to możecie dostrzec, że wszystko funkcjonuje w jak najlepszej harmonii. Podobnie się dzieje, gdy na przykład stosujecie się do zasad obsługi silnika w samochodzie, ustalonych przez jego konstruktora. Wówczas całość pracuje sprawnie, czyli działa normalnie. Zatem mój ład to normalność. Potrzeba, aby rodziny żyły w moim ładzie. Jak go osiągnąć? Dziś w obliczu pandemii nie każdy może modlić się w kościele, ale macie wielką szansę na to, aby odkryć nieocenioną wartość wspólnej modlitwy w domu. Praktykujcie ją codziennie, czytajcie i rozważajcie Pismo Święte z dobrym komentarzem, żyjcie w łasce uświęcającej. I pamiętajcie o tym, co Wam mówiłem ustami Jana Pawła II: „Rodzina, która modli się zjednoczona, zjednoczona pozostaje” (Rosarium Virginis Mariae, 41). W moim królestwie przebywa już wielu małżonków, którzy współpracując ze Mną, zbudowali święte rodziny. Niedawno wskazałem Wam nowych: błogosławionych Marię i Alojzego Quattrocchich, błogosławionych Ludwika i Zelię Martinów, a także moje sługi Dominikę i Sergia Bernardinich. Naśladujcie święte rodziny, a Ja sprawię, że świat odrodzi się i wyda owoce łaski. Wasz bardzo kochający „Ja Jestem”. BR. ADAM SZCZYGIEŁ – PAULISTA
WWW.UNSPLASH.COM
9
Rozmowa z charakterem
FOT. P. KLECZKOWSKI
Nieść piękno i nadzieję KASIA BOGUSZ JEST SZCZECINIANKĄ ZAKORZENIONĄ OD PONAD DEKADY W KRAKOWIE. ŁĄCZY PASJĘ I ZAWÓD, ZAJMUJĄC SIĘ ŚPIEWANIEM. AKTUALNIE JEST RÓWNIEŻ CZŁONKIEM WSPÓLNOTY UWIELBIENIA I EWANGELIZACJI JANKI, KTÓRA DZIAŁA PRZY KRAKOWSKIM KLASZTORZE OO. DOMINIKANÓW. KASIA JEST POSIADACZKĄ GŁOSU, KTÓRY WIĘKSZOŚĆ PAMIĘTA Z HYMNU ŚDM 2016 BŁOGOSŁAWIENI MIŁOSIERNI, ALBOWIEM ONI MIŁOSIERDZIA DOSTĄPIĄ. LOURDES ESMERALDA LOPEZ RODRIGUEZ W ROZMOWIE Z KASIĄ BOGUSZ O PASJI DO MUZYKI, PLANACH MUZYCZNYCH I PRACY PRZY ŚWIATOWYCH DNIACH MŁODZIEŻY.
10
TRYBY – nr 5-6 (72-73)/2020
Jak się urodziła Twoja pasja do śpie‐ wania, co zainspirowało Cię do po‐ święcenia się muzyce? Od zawsze śpiew był moim środkiem wyrazu, językiem. Jako małe dziecko śpiewałam w scholi w mojej parafii w Szczecinie. Później był zespół dziecięcy, audycje w radiu, profesjonalne sceny, spektakle muzyczne, nagrania, dubbing – to było moje środowisko naturalne, odkąd pamiętam, jednak nigdy nie myślałam, że będę z tego żyła. Podejmowałam studia zupełnie niezwią‐ zane z tą drogą, ale dorabiałam sobie, śpiewając trzy razy w tygodniu standar‐ dy muzyki rozrywkowej w kawiarni. W międzyczasie poznałam muzykę źródeł, czyli folklor różnych stron świata, i zafascynowałam się tym,
zgłębiając oraz eksplorując ciągle nowe rejony muzyczne. Był więc w moim życiu zespół ludowy, a potem spotkałam w moim rodzinnym Szczecinie ludzi z Dikandy i zaczęliśmy wspólnie działać. Wiele rzeczy działo się trochę jakby poza mną, z dzisiejszej perspektywy widzę pewną konsekwencję (nie swoją – raczej Nieba), która doprowadziła mnie do dnia, w którym nagle żyłam z muzyki. W jakich zespołach śpiewasz? Na co dzień śpiewam w zespole Dikanda – to zespół z nurtu world music, który współtworzę od 2009 roku. Przez ten czas zagraliśmy setki koncertów na czterech kontynentach od USA po Bangladesz i od północnej Szwecji po Maroko. W 2015 roku powstała
uwielbieniowa Owca, dla której staram się znaleźć czas na wspólne działania, a od 2004 roku jestem członkiem zespołu Deus Meus. Niestety w związku z licznymi wyjazdami rzadko mogę uczestniczyć w koncertach Deusów. Poza tym jest jeszcze Boguchwała, kolędowy Zespół w Składzie i wiele innych projektów, na przykład związa‐ nych z muzyką filmową, a także corocz‐ ne rzeszowskie koncerty Jednego Serca Jednego Ducha, w których biorę udział od wielu lat, czy już kilkuletnia współpra‐ ca z Modlitwą w Drodze. W którym momencie zaczęłaś myśleć o sobie jako o wokalistce? Śpiewam od dziecka, można powiedzieć, że od siódmego roku życia stoję na profesjonalnych scenach. Nie wiem jednak, kiedy zaczęłam o sobie myśleć jako o wokalistce, pewnie dużo później. Ile czasu spędzasz dziennie, ćwicząc śpiew? Za mało <śmiech>. Najczęściej w inten‐ sywnym sezonie koncertowym po pro‐ stu oszczędzam głos, mało mówiąc, i powoli rozgrzewam się kontrolowanym mówieniem. Kiedy jestem w domu, staram się utrzymywać głos w dobrym stanie, ale ciągle mam poczucie, że poświęcam temu za mało czasu i uwagi. Co uważasz za swoje największe osią‐ gnięcie w muzycznej karierze? Ciężko stwierdzić, osiągnięcie to coś, o co się człowiek stara, a mnie wiele rzeczy po prostu spotkało. Cieszę się, że przez tyle lat jest mi dane brać udział w tej przygodzie – nieść ludziom radość i wzruszenie, dzieląc się talentem, który dostałam. Każde nowe wyzwanie – przełamywanie niepewności i uczenie się nowych rzeczy – to coś ekstra. Jak wspominasz pracę nad hymnem Światowych Dni Młodzieży 2016? Trudno uwierzyć, że minęło już tyle czasu. Praca i nagrania miały miejsce w 2014 roku. Począwszy od nagrywania wersji demo na konkurs w salce w klasztorze, aż po nagrania w studio
„
(...) pamiętam też ra‐ dość, wzruszenie, Kraków zalany młodymi ludźmi z całego świata i odgłosy milionów gar‐ deł, które razem z nami śpiewały Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią...
w Alwerni z chórem i orkiestrą – to była ciekawa droga. Byliśmy zaskoczeni, że utwór wygrał konkurs na hymn ŚDM i to pociągnęło za sobą sporo działań. Zwrotki solowe do demo nagrywałyśmy we dwie z Olą Maciejewską, wersję docelową nagrywaliśmy w trójkę z Przemkiem Kleczkowskim. Pamiętam, jak oddzwaniał do mnie w tej sprawie, gdy stałam akurat w osiedlowym sklepie przy nabiale i tłumaczyłam mu, o co chodzi. Cieszę się, że mogłam być tego częścią. Jakie były Twoje odczucia w czasie ŚDM? Różne, pamiętam, że byłam okropnie zmęczona. To był jeden z najintensyw‐ niejszych momentów mojego życia. Przez pewne organizacyjne niedocią‐ gnięcia zdarzały się noce, w czasie których spałam po 40 minut. Miałam bardzo dużo wystąpień z różnymi składami, wiele prób, pojawiała się też konieczność przemieszczania się po pozamykanych ulicach. Były to dwa tygodnie na najwyższych obrotach i kiedy wróciłam do domu po niedzielnej Mszy w Brzegach wieńczącej obchody ŚDM, zasnęłam na siedząco w fotelu. Ale pamiętam nie tylko umęczenie, pamię‐ tam też radość, wzruszenie, Kraków zalany młodymi ludźmi z całego świata i odgłosy milionów gardeł, które razem z nami śpiewały Błogosławieni miłosier‐ ni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią... Kilka milionów ludzi obecnych w Brze‐ gach i wiele więcej przed telewizorami na całym świecie – to było dla mnie dotychczas wystąpienie przed najlicz‐ niejszą publicznością. Piękna przygoda i ogromny przywilej, że mogłam tam być.
Rozmowa z charakterem
Jakie masz plany na swoją przyszłość? Przyznam, że moje plany zależą mocno od decyzji władz w związku z epidemią. Nie wiadomo, kiedy będzie nam dane wrócić na scenę w takim wymiarze, jak przed epidemią, kiedy będziemy mieli możliwość koncertowania za granicą. Nie nudzę się jednak, ciągle dzieje się coś nowego. Nagrywałam przez ten czas wiele utworów w domu na prośbę różnych instytucji, na przykład Fundacji Malak czy pieśń maryjną dla Fundacji Aniołów Miłosierdzia. Transmitowałam co piątek nabożeństwo majowe z domu dla Modlitwy w Drodze i również co piątek Jankowe uwielbienie domowe z sąsiedzkim składem. Nagraliśmy też z Owcą zdalnie dwa nowe utwory, każdy w swoim domu na telefon. Nowe sposoby, nowe lądy – ale przyznam, że chciałabym już wrócić do spotkań na żywo z muzykami i publicznością. Grasz na jakimś instrumencie? Niestety nie, to trochę mój wyrzut sumienia, ale nigdy nie udało mi się nauczyć grać na niczym poza pewnymi rytmicznymi instrumentami, na których gram w Dikandzie, m.in. tajemnicze qarkabeb i sagaty. Co chcesz przekazywać ludziom po‐ przez swoją muzykę? Nie wiem, czy to się udaje, ale chciałabym nieść piękno i nadzieję. Muzyka jest bardzo ważną częścią mojego życia, sama słucham dużo i niejednokrotnie pomagała mi ona przejść przez trudne momenty albo była świetnym soundtrackiem pod szczęśliwe chwile. Móc być takim soundtrackiem towarzyszącym cudzym wydarzeniom to duża radość. Cieszę się też ze wszyst‐ kich projektów, dzięki którym ludzie się ze mną modlą. Nieraz spotykam kogoś, kto mówi, że zaczął dzień od modlitwy ze mną, odsłuchując na YouTube Litanię Dominikańską, a na koniec dnia Loretańską. Dla Modlitwy w Drodze nagrałam też m.in. Anioł Pański i Apel Jasnogórski, więc można się ze mną modlić cały dzień <śmiech>.
11
Inżynier Dr Trybka ducha
12
TRYBY – nr 5-6 (72-73)/2020
Warto wspomnieć też, że Ojciec Święty wiele razy podkreślał, że człowiek żyje od poczęcia do naturalnej śmierci. Aborcję i eutanazję traktował jako zbrodnię, dlatego państwo powinno się również angażować we wspieranie tej wspólnoty. To słowa O jca Świętego dotyczące miłości rodzinnej są szczególnie ważne we współczesnych czasach. Wydaje się, że czasem zapominamy, czym są małżeństwo i rodzina. Nie traktujemy poważnie życia. Święty Jan Paweł II uczy nas, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny, który opiera się na miłości, otwartości i szacunku do życia.
Jan Paweł II mówił też, że małżeństwo jest drogą świętości nawet wtedy, gdy staje się drogą krzyżową. Musimy być wytrwali w dążeniu do ratowania na‐ szych rodzin z upadków. Trzeba zaufać Bogu, wie‐ rzyć, że tru‐ dności miną i są po to, by nas czegoś nauczyć.
EN N IS
JA RV IS
MARIA WĘGRZYN
/D
W W W
Rodzina powinna opierać swoje życie na Bogu. Z chwilą, gdy dołącza do niej nowy człowiek, czyli dziecko, będące owocem miłości rodziców, staje się ona komunią osób. Powołanie na świat dzieci powinno umacniać więź małżeń‐ ską między ojcem a matką. W końcu podstawowym zadaniem tej wspólnoty jest służba życiu. Jeśli posiadanie po‐ tomstwa nie jest możliwe, życie mał‐ żeńskie nie traci na wartości. Małżon‐ kowie mogą wtedy adoptować dzieci, angażować się w pracę wychowawczą czy niesienie pomocy innym. Rodziny powinny włączać się w różnego rodzaju
dzieła dobroczynne, pokazywać świadectwo miłości gościnnością czy dążeniem do przemiany społeczeństwa. Należą one także do wspólnoty ludzi wierzących, której zadaniem jest przekazywa‐ nie wiary. Ta podstawowa jednost‐ ka społeczna ma służyć człowieko‐ wi. To dzięki niej uczy się on miłości do Boga i do drugiego człowieka. W każdym cierpiącym stara się dostrzegać Chrystusa, którego ma kochać i któremu ma służyć.
IK IP ED IA .C O M
Jako papież po‐ święcił rodzinie między innymi adhor‐ tację apostolską Familiaris consortio w 1981 roku. O jciec Święty zwrócił w niej uwagę na to, że rodzina konstytuuje przebieg historii człowieka. Do niej należy przyszłość świata i Kościoła. Papież zaznaczył, że Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo i dał mu powołanie – zdolność do miłości i brania odpowiedzialności. Małżeństwo jest zatem „przymierzem miłości” lub „przymierzem osób”. Zamierzone przez Boga w akcie stwórczym małżeństwo i rodzina są wewnętrznie skierowane do urzeczywistniania się w Chrystusie i potrzebują Jego łaski dla uzdrowienia z ran grzechu i nawiązania do początku, czyli do pełnego poznania i całkowitego wypełniania zamysłu Bożego – mówi Ojciec Święty.
Jan Paweł II – papież rodziny
.W
JAN PAWEŁ II W SWOIM NAUCZANIU WIELE UWAGI POŚWIĘCAŁ KWESTII RODZINY. W 1960 ROKU, ZANIM JESZCZE ZOSTAŁ PAPIEŻEM, ZOSTAŁ WYDANY JEGO UTWÓR DRAMATYCZNY PT. PRZED SKLEPEM JUBILERA, KTÓRY ZAWIERA REFLEKSJE NA TEMAT MIŁOŚCI I MAŁŻEŃSTWA. PRZED‐ STAWIONE W NIM TRZY PARY SĄ W RÓŻNYM WIEKU I ODMIENNEJ SYTUACJI ŻYCIOWEJ. JUŻ TU PRZY‐ SZŁY PAPIEŻ POKAZUJE, ŻE MAŁŻE‐ ŃSTWO, KTÓRE ZAWIERA SIĘ W OBLICZU BOGA, POWINNO BYĆ ŚWIADOME SWOICH ZADAŃ. MUSI BYĆ OPARTE NA WOLNOŚCI, ODPOWIEDZIALNOŚCI, UCZCIWOŚCI I WIERNOŚCI ORAZ MIŁOŚCI PRZY‐ POMINAJĄCEJ TĘ, JAKĄ BÓG DARZY CZŁOWIEKA.
Inżynier Dr Trybka ducha
Dlaczego „diety cud” nie są cudowne? LATO ZBLIŻA SIĘ WIELKIMI KROKAMI, WIDOKI ZA OKNEM ZACHWYCAJĄ PIĘKNYM SŁOŃCEM, A TERMOMETRY WSKAZUJĄ PRAWDZIWIE WAKACYJNE TEMPERATURY. TO JEST TEN MOMENT, KIEDY WIELE OSÓB ROZ‐ POCZYNA ODCHUDZANIE, ŻEBY JAK NAJLEPIEJ PREZENTOWAĆ SIĘ W STROJU KĄPIELOWYM PODCZAS URLOPU. CZASU JEDNAK NIE MA ZA DUŻO, WIĘC ZACZYNA SIĘ WY‐ SZUKIWANIE W INTERNECIE SZYBKICH SPOSOBÓW NA SCHU‐ DNIĘCIE, PŁASKI BRZUCH CZY SZCZUPŁE UDA. I W TEN . SPOSÓB NIEJEDNA OSOBA WPADA W PUŁAPKĘ „DIET CUD” I GŁODÓWEK.
miesiącu diety na wadze widzimy jedynie 2 kg mniej. Jakie są skutki tak szybkiego chu‐ dnięcia? Przede wszystkim, stosując niskokalo‐ ryczne diety, nie jesteśmy w stanie dostarczyć organizmowi odpowiedniej ilości witamin i składników mineral‐ nych. Tym bardziej, że często „diety cud” są monotematyczne, mało uroz‐ m a i c o n e i p r aw i e z aw s z e ź l e zbilansowane pod względem składni‐ ków odżywczych. To wszystko w połą‐
WWW UNSPLASH.COM
„Diety cud” to takie, które obie‐ cują spektakularne efekty w bar‐ dzo krótkim czasie. I często nie są to puste słowa. Sęk w tym, że te fenomenalne rezultaty wynikają ze zbyt dużej restrykcyjności kalorycznej, czyli po prostu głodzenia naszego organizmu. Tego typu diety potrafią czasami dostarczać jedynie 500 kcal dziennie, tyle, ile często pojedyn‐ czy posiłek przeciętnego Kowal‐ skiego. Nic więc dziwnego, że ludzie na takich dietach faktycz‐ nie chudną. Niestety, po czasie może przyjść nam się zmierzyć z konsekwencjami takiego sposo‐ bu odżywiania. Brutalna prawda jest taka, że albo chudniemy szybko, albo stosun‐ kowo trwale i, co ważniejsze, bezpiecznie. Nie oczekujmy, że nadmierne kilogramy, które zbierały się miesiącami, znikną wraz z pstryknięciem palca (lub tygodniową głodówką). Przy zdrowym i racjonalnym odchudzaniu utrata masy ciała powinna wynosić 0,5-1 kg tygo‐ dniowo. Podążanie za dietami z Interne‐ tu, które zapewniają nas, że schudniemy 10 kg w ciągu miesiąca, nie jest zatem dobrym pomysłem. Tak duża utrata masy ciała w tak krótkim czasie byłaby po prostu niebezpieczna dla naszego zdrowia. Świadomość, że odchudzanie wymaga pracy i czasu, jest niezwykle istotna, by nie stracić motywacji, gdy po
restrykcyjnej, niskokalorycznej diety nie nacieszymy się zbyt długo efektami naszych wyrzeczeń, gdyż dość szybko zaczniemy wracać do naszej starej masy ciała, a czasem możemy nawet odzyskać kilogramy z nawiązką. Dzieje się tak dlatego, że przy szybkim odchudzaniu nie tracimy wyłącznie tkanki tłuszczo‐ wej, ale również mięśnie. Większość osób nie zdaje sobie z tego sprawy, ale tkanka mięśniowa zużywa bardzo dużo energii i tym samym znacząco wpływa na nasze zapotrzebo‐ wanie energetyczne (podstawową przemianę materii). Można nawet powiedzieć więcej – zawartość mięśni w naszym organizmie determinuje nasz metabolizm. W momencie, w którym tracimy tkankę mięśnio‐ wą podczas r ygor ystycznego odchudzania, obniżamy również swój metabolizm i swoje zapotrze‐ bowanie energetyczne. Po zakoń‐ czonej diecie nagle zaczynamy tyć, nawet jeśli jemy tyle, ile przed jej rozpoczęciem. Warto podkreślić, że wiele osób je jednak znacznie więcej – ludzie nagradzają w ten sposób swoją ciężką pracę i tym samym w ekspresowym tempie niwelują wszystkie efekty diety odchudzającej. Jak zbudować formę nie na lato, a na lata?
czeniu z niewielką ilością energii, jaką dostarczamy organi‐ zmowi, może skutkować pogorszeniem samopoczucia w postaci osłabienia, senności, problemów z koncentracją, wypadania włosów, anemii. I można by wymieniać tak dalej. Wspominałam już również, że szybko chudnąc, nie możemy spodziewać się trwałych efektów. Odpowiedzialny za to jest efekt jo-jo, czyli zjawisko cykliczne‐ go chudnięcia i tycia. Po zakończeniu
W skutecznym i racjonalnym odchudzaniu bardzo ważne są zbilansowana dieta z indywidualnie dopasowaną kalorycznością oraz aktywność fizyczna, która zapo‐ biegnie utracie masy mięśniowej. Niezbędna jest jednak również praca nad prawidłowymi nawykami żywieniowymi, gdyż tylko one zapewnią nam długotrwałe utrzymanie efektów. Jeśli sami nie jesteśmy w stanie dobrać dla siebie odpowiedniej diety, warto skorzystać z pomocy dietetyka, który nie tylko pomoże nam świadomie zmienić sposób odżywiania, lecz także będzie wsparciem w całym procesie odchudzania. ADRIANNA KLIMKIEWICZ
13
Encyklopedia Recenzjewiary
B jak Beatyfikacja:
kardynał Stefan Wyszyński
Z POWODU ZAPLANOWANEJ NA 7 CZERWCA TEGO ROKU BEATYFI‐ KACJI KARDYNAŁA STEFANA WYSZYŃSKIEGO W TYM NUMERZE ENCYKLOPEDIĘ WIARY OTWIERAMY WŁAŚNIE NA POJĘCIU „BEATYFIKACJA”. UROCZYSTOŚCI ZOSTAŁY PRZEŁOŻONE NA CZAS NIEOKREŚLONY, JEDNAK MIMO TO TEN ARTYKUŁ POŚWIĘCIMY HISTO‐ RII ŻYCIA PRYMASA TYSIĄCLECIA. Młodość Jest początek XX wieku. 1 sierpnia 1901 roku w niewielkiej miejscowości między Mazowszem a Podlasiem przyszedł na świat Stefan, syn Stanisława i Julianny Wyszyńskich. Jego matka zmarła szybko, mając zaledwie 33 lata, po urodzeniu kolejnego dziecka w roku 1910. Stefan Wyszyński w latach 19121914 uczęszczał do gimnazjum im. Woj‐ ciecha Górskiego w Warszawie. Jego naukę przerwała wojna. Po dwóch latach kontynuował ją w Łomży. Kapłan Po zdaniu matury wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego we Włocław‐ ku. Ze względu na stan zdrowia nie mógł przyjąć święceń kapłańskich 29 czerwca 1924 roku, wtedy gdy przyjmowali je jego koledzy. Tego dnia trafił do szpitala. Sam został wyświęcony później – 3 sierpnia. Samotnie. Dwa dni po tym wydarzeniu odprawił Mszę prymicyjną przed Cudownym Obrazem Matki Bożej na Jasnej Górze. Po święceniach przez rok pełnił obowiązki wikariusza katedry włocław‐ skiej, obejmując jednocześnie stanowi‐ sko redaktora dziennika „Słowo Kujaw‐ skie”. W kolejnych latach studiował prawo kanoniczne i nauki społeczne na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W latach 1929-1930 udał się do państw Europy Zachodniej, aby przyglądać się problemom związków zawodowych, katolickich organizacji młodzieży robotniczej i ruchom społecznym. Po powrocie do kraju prowadził Chrześci‐ jański Uniwersytet Robotniczy, był dy‐ rektorem Diecezjalnych Dzieł Misyj‐
14
TRYBY – nr 5-6 (72-73)/2020
nych. W grupie trzydziestu młodych osób w wieku 20-22 lat prowadził rozważania do encykliki społecznej Leona XIII Rerum novarum. Z czasem stał się sędzią Sądu Biskupiego we Włocławku. Tuż przed wybuchem wojny został mianowany także członkiem Rady Społecznej przy prymasie Polski. W czasie wojny przebywał we Wrociszewie, koncentrując się na pracy naukowej. Opracował wtedy serię kazań o tematy‐ ce społecznej. Następnie udał się do Kozłówki, by podjąć się opieki duchowej nad grupą sióstr i niewidomych dzieci przesiedlonych z Lasek pod Warszawą. W roku 1942 stał się kapelanem szpitala powstańczego w Laskach i okręgu wojskowego Żoliborz. Po wojnie wrócił do Włocławka i został rektorem Wyższego Seminarium Duchownego, jednocześnie sprawował też funkcję proboszcza w dwóch parafiach. Biskup 4 marca 1946 roku papież Pius XII mianował księdza Wyszyńskiego biskupem lubelskim. Jego wątpliwości, motywowane między innymi ów‐ czesnym stanem zdrowia, kardynał August Hlond rozwiał, mówiąc: „Papie‐ żowi się nie odmawia”. Ksiądz Wyszyński przyjął sakrę biskupią z rąk prymasa Polski 12 maja 1946 roku na Jasnej Górze. Współkonsekratorami byli biskup Radoński z Włocławka i biskup Czajka z Częstochowy. Jako swoje zawołanie biskupie przyjął słowa Soli Deo. 26 maja 1946 roku odbył się ingres biskupa Wyszyńskiego do katedry w Lublinie. Od początku starał się podnieść na duchu powierzony mu lud: wizytował, wygłaszał liczne kazania, prowadził rekolekcje, organizował kursy katechetyczne, wykładał na uniwersyte‐ cie. Prymas 12 listopada 1948 roku, w uroczystość Pięciu Polskich Braci Męczenników, Pius XII mianował pasterza lubelskiego prymasem Polski. Bullę nominacyjną podpisano kilka dni później. 2 lutego miał miejsce ingres prymasa
KARDYNAŁ STEFAN WYSZYŃSKI (Z LEWEJ) I ABP ANTONI BARANIAK W RZYMIE W TRAKCIE SOBORU WATYKAŃSKIEGO II
Wyszyńskiego do Katedry Gnieźnień‐ skiej, następnie Katedry Warszawskiej. Jako prymas pracował w trudnych cza‐ sach. Szukał sposobu porozumienia się Kościoła w Polsce z panującym wtedy rządem, z którym 14 kwietnia 1950 podpisał porozumienie mające na celu uregulowanie sytuacji Kościoła w Pol‐ sce. Kardynał 12 stycznia 1953 roku na konsystorzu w Rzymie został mianowany kardyna‐ łem. W tym samym czasie władze Pol‐ skiej Rzeczpospolitej Ludowej, pomimo zawartego porozumienia, przeszły do walki z Kościołem. Wielu duchownych zostało zatrzymanych, a kardynałowi Wyszyńskiemu został odebrany paszport. Nocą 25 września 1953 roku został aresztowany przez władze państwowe i wywieziony z Warszawy. Więziono go w Rywałdzie koło Grudziądza, Stoczku koło Lidzbarka Warmińskiego, Prudniku Śląskim oraz w Komańczy, gdzie w duchowej łączności z wiernymi na Jasnej Górze złożył Jasnogórskie Śluby Narodu. 28 paź‐ dziernika 1956 roku powrócił do Warszawy. Millenium W roku 1957 zainaugurował Wielką Nowennę, czyli dziewięcioletni czas przygotowania Polaków do obchodów tysiąclecia chrześcijaństwa w naszej ojczyźnie. Był to program odnowy Polski w oparciu o Jasnogórskie Śluby Narodu. W tym czasie w całym kraju trwała peregrynacja kopii Obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej. Prymas przewodniczył wszystkim uroczystościom milenijnym. Punktem kulminacyjnym uroczystości było święto Matki Bożej Królowej Polski w roku 1966. W tym dniu pr ymas
Encyklopedia Recenzjewiary
Wyszyński wraz z całym Episkopatem wobec kilkuset tysięcy wiernych dokonał Aktu Oddania Polski w niewolę M at ce C h r y s t u s owe j z a wo l n o ś ć Kościoła w Polsce i na świecie.
ło kardynała Karola Wojtyłę na papieża. Zawsze wspominał to z wielkim wzruszeniem serca. W czerwcu 1979 roku przyjął Jana Pawła II w Polsce, a odbyło się to podczas pierwszej pielgrzymki papieża do ojczyzny.
16 października 1978 kardynał Wyszyń‐ ski brał udział w konklawe, które wybra‐
W marcu 1981 u kardynała zdiagnozowa‐ no nowotwór złośliwy zlokalizowany w jamie brzusznej. Zmarł nad ranem w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego 28 maja 1981 roku. MARIA PARUCH
RECENZJE Projekt Estera. Czym jest piękno kobiety? oraz Projekt Eliasz. Czym jest męska toż‐ samość? Adam Szustak RTCK Nowy Sącz 2019 WWW.RTCK.PL
WWW.RTCK.PL
Piękno i odkrywanie własnej tożsa‐ mości Estera to piękna i mądra kobieta, która w pełni ufa Bogu i w trosce o swój naród gotowa jest oddać własne życie. Eliasz to mężczyzna, który swoją siłę, mą‐ drość i niezwykłą odwagę umacniał w Panu – stanął sam wobec kilkuset osób, by bronić wiary.
Każdy z nas szuka w życiu swojej drogi. Jeśli zadajesz sobie pytanie, co robić, by być lepszym człowiekiem, to zarówno w Projekcie Estera, jaki i w Projekcie Eliasz z pewnością znajdziesz wiele fragmentów pomagających w zrozumieniu siebie i inspirujących do działania. Estera pokazuje, że piękno kobiety to coś więcej niż tylko wygląd zewnętrzny, wskazuje, jak ważną rolę odgrywa kobieta w świecie. Eliasz uświadamia, że siła mężczyzny to coś więcej niż siła fizyczna, a misją mężczyzny jest udoskonalanie świata. Ojciec Adam Szustak w swoim oryginalnym stylu kolejny raz pokazuje, że wiedzy najlepiej szukać u źródła, to znaczy w Słowie Bożym, w Piśmie Świętym. Posługując się obrazami starotestamentalnymi, pokazał, w czym tkwi prawdziwe piękno kobiety oraz czym jest tożsamość mężczyzny. I to, co bardzo lubię, to przyglądanie się kontekstom związanym z oryginalnym tekstem w języku hebrajskim, by przez tłumaczenia nic nam nie umknęło. Moim zdaniem warto przeczytać, ale jak zwykle zachęcam do wyrobienia sobie własnej opinii w czasie lektury. Warto wiedzieć, że obie książki nawiązują do poprzednich konferencji autora – o Judycie i Jonaszu. Zerknięcie tam umożliwia szersze spojrzenie na tematy poruszane w Esterze i Eliaszu.
Jak się wygrywa wojny? Marcin Jakimowicz RTCK Nowy Sącz 2020 "Alleluja i do tyłu!" Zdanie czysto irracjo‐ nalne, zaprzeczające tak często . . słyszanemu mottu "Alleluja i do przo‐ du!". Być może równie irracjonalna jest miłość naszego Boga do nas. Pan stworzył świat doskonały, a człowiek pozostawił na nim skazę grzechu widoczną do dziś, lecz na tym nie stanęło. Bóg, by to wszystko uratować, wydał na śmierć swojego jedynego Syna. Jedna, konkretna decyzja prowadzą‐ ca do zbawienia. Lecz wielu z nas wciąż uparcie je odrzuca. Czy to nie mija się z celem? Chcemy dobra dla nas, naszych bliskich, a sami często wybieramy zło. Mówimy, że miłość Boga jest irracjonalna, bezsensowna, lecz czy i nasze decyzje takie nie są? Czasem kilka, czasem zdecydowanie więcej, ale zawsze jakieś się znajdą. Więc co tak naprawdę jest irracjonalne i mija się z celem, jakim jest zbawienie? WWW RTCK PL
Przypatrując się życiu Jezusa, zauważamy także drobne szczegóły, na które rzadko zwraca się uwagę, a mają znaczenie głębsze, niż się wydaje. Kwestie tych detali porusza książka Jak się wygrywa wojny?. Tłumaczy ona często nierozumiane gesty Jezusa, którymi zbawił świat. Bo przecież po co Jezus – Nauczyciel – miałby umywać swoim uczniom nogi niczym niewolnik? Ukryty tego sens dokładnie opisuje książka Marcina Jakimowicza. Dzięki niej zrozumiesz wartość uznania nicości własnego jestestwa. Odkr yjesz wiele nowych hor yzontów do tej por y niedostrzegalnych, bo być może zbyt prozaicznych. Zajrzyj w ich głębię i odkryj je na nowo dzięki książce o jakże nieszablonowej treści. Innej niż wszystkie, bo poruszającej kwestie, które zdawałyby się nie być już żadną tajemnicą. Jesteś pewien, że wiesz już wszystko na ich temat? Te drobnostki nie dotyczą jedynie życia Jezusa, ale i każdego z nas. Chcesz w pełni zrozumieć siebie, sens swoich pragnień? Zapewniam Cię, że po tej lekturze wygrasz niejedną wojnę o kolejny, piękny dzień swojego życia. KLAUDIA SZELĄG
MARIA CIESZKOWSKA 15
Ona i On
Założyć rodzinę. Ale jaką? KLASYCZNIE ROZUMIANA RODZINA PREZENTUJE SYSTEM NIEZMIENNYCH, FUNDAMENTALNYCH WARTOŚCI I RÓL. W OPOZYCJI DO NIEJ POWSTAJĄ DZISIAJ ALTERNATYWNE MODELE RODZIN, NIE ZAWSZE OPARTE NA FORMALNEJ I NIEROZERWALNEJ WIĘZI MAŁŻEŃSKIEJ JEDNEJ KOBIETY I JEDNEGO MĘŻCZYZNY. RÓWNOLEGLE ZMIENIA SIĘ SPOSÓB PATRZENIA NA PŁEĆ LUDZKĄ. WYBÓR ŻYCIOWEJ DROGI CZĘSTO PODYKTOWANY JEST WZORCEM WYNIESIONYM Z DOMU RODZINNEGO LUB INNYM, KULTUROWYM.
16
TRYBY – nr 5-6 (72-73)/2020
Kim jesteśmy, jaka jest nasza tożsamość osobowa, seksual‐ na, społeczna? Na ile jest ona ugruntowana? Czy wystarcza‐ jąco głęboko, by wybrać bez wa h a n i a s p o s ó b ż yc i a w najwłaściwszym dla nas środowisku i stanie (małżeń‐ stwo, kapłaństwo, bezżeń‐ stwo/niezamężność)? Czy jestem zdolna/zdolny przyjąć role płciowe w rodzinie jako mąż, ojciec lub żona, matka? Czy kocham swoją rodzinę, z której wyszedłem/ wyszłam? Na ile doceniam swoje korze‐ nie, czy potrafię wybrać drogę na najbliższe dziesięciolecie, a następnie na resztę życia,
i przeżywać ją szczęśliwie? Te i podobne pytania stawiamy sobie często jako ludzie myślący, poruszający się na co dzień zarówno w świecie wartości, jak i antywartości. Laicka czy katolicka Małżeństwo i rodzina w optyce chrześcijańskiej, jak naucza Kościół katolicki, zostały ustanowione przez Boga przy stworzeniu świata. Kościół rzymskokatolicki naucza, że fundamen‐ tem rodziny jest nierozerwalne małżeń‐ stwo, budowane przez dwie osoby odmiennej płci, realizujące zadania określone przez miłość małżeńską rozumianą jako sacrum. Wzorcem jedności osób w rodzinie jest dla tego
Ona i On
WWW.UNSPLASH.COM
modelu miłująca się Trójca Przenajświęt‐ sza. Miłość małżeńska i rodzinna w opcji ka‐ tolickiej zakłada budo‐ wa n i e w s p ó l n o t y osób, a nawet więcej – komunii osób. Pojęcie „komunia osób” jest charakterystyczne dla rodziny chrześcijań‐ skiej, oznacza ono szczególny, wzajem‐ nie potwierdzający się i afirmujący sposób przebywania i funk‐ cjonowania ze sobą członków rodziny. Zasadą tworzenia w i ę z i ko m u n i j n e j w małżeństwie i ro‐ dzinie chrześcijańskiej jest dojrzała, czyli do‐ browolna i bezintere‐ sowna wymiana cał‐ kowitego daru z sie‐ bie, co wiąże się z postawą służby, poszanowaniem god‐ ności każdej osoby, dążeniem do budowa‐ nia z pomocą łaski Bo‐ żej relacji jedności, rodzeniem i wycho‐ wywaniem dzieci oraz realizacją celu osta‐ tecznego – spotkania z Bogiem w wieczno‐ ści. Sposób patrzenia na małżeństwo w dużej mierze zależy od sposobu patrzenia na człowieka, czyli od przyjętej antropologii. W chrześcijań‐ skiej rodzinie człowiek jest postrzegany jako osoba, której cielesna natura posia‐ da wymiar duchowy, będący podstawą godności osobowej. Nie może być on traktowany jako środek do osiągnięcia celu lub jako przedmiot użycia czy też własności, gdyż sprzeciwiałoby się to jego godności i naturze. Człowiek w kul‐ turze chrześcijańskiej ma wartość nad‐ rzędną względem wartości material‐ nych i osiąga najwyższe dobro, stając się dla innych „bezinteresownym darem z siebie samego” (patrz: Gratissimam sane Jana Pawła II).
Model ten jest bliski pojęciu „rodziny tradycyjnej”, zbudowanej na tradycji europejskiej, gdzie istnieje płciowy podział ról familijnych. Mężczyzna, mąż i ojciec w tym wzorcu przeważnie zaj‐ muje się materialnym utrzymaniem rodziny oraz reprezentowaniem intere‐ sów rodzinnych w społeczeństwie, jest nośnikiem wartości moralnych, nato‐ miast do zadań kobiety należą organizacja życia domowego, rodzenie i opieka nad małymi dziećmi oraz naj‐ słabszymi członkami rodziny. Żona i matka w chrześcijańskiej tradycji pełni niezastąpioną funkcję wychowawczyni w każdej dziedzinie życia. Towarzyszy ona dziecku od pierwszych jego dni, wspierając jego wszechstronny rozwój. Jak zauważa współczesny socjolog To‐ masz Szlendak w podręczniku Socjologia rodziny. Ewolucja, historia, zróżnicowanie – życie rodziny „tradycyj‐ nej” wpisuje się w kalendarz świąt o charakterze religijnym. Model ten, zdaniem autora, ma nadal wielu zwolen‐ ników, ale staje się coraz mniej popular‐ ny z uwagi na powszechną obecnie pracę zarobkową kobiet oraz efekty procesów emancypacyjnych. Klasycznie rozumiana rodzina zasadni‐ czo różni się od współcześnie tworzo‐ nych odmian i def inicji rodziny, uznawanych za pełnowartościowe przede wszystkim przez środowiska lewicowe i liberalne. Są nimi: quasi-ro‐ dziny (bezdzietne) i modele alternatyw‐ ne: homorodziny zakładane przez pary seksualne, rodziny monoparentalne (samotne rodzicielstwo) tworzone przez m at k i l u b o j ców w yc h ow u j ą cyc h samotnie swoje dzieci z poprzednich związków, rodziny „wizytowe” LAT (ang. Living Apart Together), tzw. „wizytowa kohabitacja”, czyli związek, w którym małżonkowie z wyboru żyją w oddziel‐ nych gospodarstwach domowych. Dalej, rodziny rekonstruowane, powstające na skutek ponownego zawarcia małżeń‐ stwa przez jednego lub obojga partne‐ rów często posiadającego/posiadają‐ cych dzieci z poprzednich „nieudanych” związków, określane mianem „rodzin patchworkowych”. U podstaw tych modelów laickiej rodziny nie leży formalne i nierozerwalne małżeństwo mężczyzny i kobiety, lecz luźna umowa, często bez zobowiązania dozgonnej wierności. W rodzinie „postępowej”
z obecnością świeckiej instytucji małżeństwa zauważa się często oddzielenie funkcji seksualnej od prokreacyjnej, zatem dopuszczalne są wielopostaciowa seksualność, rozwody, wykluczenie potomstwa, słowem: ulotność, zmienność, interesowność – jako cechy typowe dla relacji między‐ osobowych – reprezentowane przez ludzi, którzy w centrum życia stawiają nowoczesność, wygodę, samorealizację. By być szczęśliwym… Każdy człowiek pragnie szczęścia. Dom rodzinny, naturalnie kojarzony z atmos‐ ferą ciepła i życzliwości, miejscem bezpiecznym, powinien taki być, choć nie zawsze jest, o czym świadczą miliony dzieci i dorosłych na świecie nieumieją‐ cych odnaleźć się w relacjach osobo‐ wych, nawet wobec krewnych. Osoby niewłaściwie traktowanie (bez miłości) przez najbliższego członka rodziny, najczęściej przez rodziców, noszą bolące rany nieraz do końca życia. Świadomy chrześcijanin wybacza i z pomocą łaski Bożej naprawia czy uzupełnia straty, lecz osobie, która nie ma doświadczenia spotkania z żywym Chrystusem w domu rodzinnym, może być trudno kochać miłością bezintere‐ sowną i wierną, a co za tym idzie, zbudować trwały, szczęśliwy związek małżeński i mocną rodzinę, odporną na szkodliwe wpływy pseudoautorytetów. Nie można też zapominać, że wchodze‐ nie w role familijne nie jest jedynym warunkiem osobowego spełnienia dającego człowiekowi szczęście na ziemi. Podstawowe powołanie naszego życia nie musi się wiązać najściślej ze spełnieniem własnej płci biologicznej. Jest wielu szczęśliwych mężczyzn i wie‐ le kobiet, którzy nie zostają biologiczny‐ mi ojcami i matkami, a z pasją realizują swoje życiowe zadania, spełniając się jako osoby. Z pewnością jednak należy przyznać, że jesteśmy istotami relacyj‐ nymi, stworzonymi do uczestnictwa w życiu społecznym, o czym świadczy fakt, że rodzimy się i wychowujemy w małej grupie społecznej, jaką jest rodzina. DOROTA KUMOREK
17
Pro Kultura - life
Razem damy radę – BYŁO MI TAK CIĘŻKO, ŻE PATRZYŁAM NIEPRZYTOMNIE W OKNO I MARZYŁAM O KOŃCU ŚWIATA – WYZNAJE IWONA. – AŻ ZOSIA SKOŃCZYŁA ROK I PO RAZ PIERWSZY SIĘ DO MNIE UŚMIE‐ CHNĘŁA. „DŁUGO KAZAŁAŚ NAM NA SIEBIE CZEKAĆ, CÓRECZKO” – POWIEDZIAŁ DOMINIK. Jak opowiedzieć stuletnią historię na dwóch stronach? Co prawda, Iwona i Dominik Sidorowie z Krakowa dopiero przekroczyli „trzydziestkę”, ale „czasem nam się wydaje, że mamy po 100 lat” – śmieją się. – Czy dużo przeszliśmy? Pewnie tak, ale nie porównujemy się z tymi, którzy mają łatwiej lub trudniej. To nasza droga – dodają rodzice obciążonej genetycznie zespołem CHARGE trzyletniej Zosi i rocznego Franka.
MATERIAŁ EDUKACYJNY POLSKIEGO STOWARZYSZENIA OBROŃCÓW ŻYCIA CZŁOWIEKA
Intuicja W pierwszą ciążę Iwona zaszła na ostatnim roku studiów. – Szybko zaczęłam mieć przeczucie, że coś jest nie tak. Myślałam: „Hormony szaleją, co ja sobie ubzdurałam? Przecież w rodzi‐ nie nie ma żadnych poważnych chorób, wad genetycznych” – opowiada Iwona. Na kolejnych badaniach dziecko odwracało się tyłem, więc ocena twarzoczaszki była niemożliwa. Potem okazało się, że dziewczynka nie ma jednej nerki, a waga nie przyrasta (tzw. hipotrofia płodu). Od jednego z lekarzy, do którego udali się na kolejną konsulta‐ cję, usłyszeli: „Nie wydziwiajcie”, co miało oznaczać: przestańcie szukać problemu, może i dziecko urodzi się wcześniej, ale wygląda na ogólnie zdrowe. Iwona: – Krótko przed porodem ordy‐ natorka jednego z oddziałów powiedzia‐ ła mi „jako lekarka i jako matka”, żebym nie walczyła za wszelką cenę o wcze‐ śniejszą cesarkę, „bo ty sobie poradzisz, a nie ma nic gorszego dla matki niż chore dziecko”. Aha, czyli lepiej, żeby umarło. Świetna rada, prawda? Z wypi‐ sem w ręku pojechałam tramwajem do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia i czekałam na Dominika. Pamiętam, że kupiliśmy coś do jedzenia. Milczeliśmy, tylko mi łzy po policzkach płynęły. Co więcej? Nie wiem, byłam w takim szoku, że tego nie pamiętam. To był tak ogrom‐ ny stres, że czułam, jakby mi ktoś włożył
18
TRYBY – nr 5-6 (72-73)/2020
na ramiona ciężki, syberyjski kożuch. W kółko myślałam, dlaczego nadałam córce imię? Dlaczego nazwałam ją Zosia? Przecież gdybym nie dała jej imienia, nie byłaby dla mnie tak ważna… Diagnoza
Zosię przed infekcjami. A może też nie mieli‐ śmy siły słuchać komentarzy: „Ssak medyczny? Nawet mi o tym nie mówcie, to okropne!”.
Zosia urodziła się po terminie. Nie radziła sobie z jednoczesnym oddycha‐ niem i ssaniem mleka. Miała niedrożne nozdrza, wadę wzroku, dysmorficzne cechy twarzy, być może wskazujące na jakiś zespół. – Przez całą noc czytałam w i nt e r n ec i e o ze s p o l e C h a rge – przypomina sobie Iwona. – Czułam, że Zosia ma tę wadę. Ostatecznie badania potwierdziły ją, gdy córcia ukończyła półtora roku.
Iwona: – Brako‐ wało mi normalnych doświadczeń: że dziecko na mnie patrzy, łapie kontakt. Miałam poczucie, że jestem pielęgniarką albo opiekunką a nie matką. Dopiero gdy córka miała rok, zauważyliśmy, że na nas patrzy i się uśmiecha. Dominik powie‐ dział wtedy: „Zosia, długo kazałaś nam na siebie czekać”.
Odludki
Bóg
Szpitale, leki, co chwilę nowi lekarze, kilka razy OIOM i rurka tracheostomijna – to faktycznie mogłaby być historia na 100 lat. Pierwsze dwa lata życia Zosi były dla młodych rodziców bardzo trudne.
Iwona i Dominik poznali się w czasach studenckich w Polskiej Misji Katolickiej w Wiedniu. Po powrocie do Polski angażowali się w ewangelizację studen‐ tów – organizowali dla nich spotkania, redagowali katolicki miesięcznik. Byli nawet na krótkim wyjeździe misyjnym w Afryce. Po prostu Pan Bóg zawsze był dla nich ważny. – Kiedy urodziła się Zosia i było mi tak bardzo źle, to nie dość, że nie widziałam w tych doświadczeniach Bożego palca, to uważałam, że Pan Bóg mnie nienawidzi. Siadałam na łóżku, patrzyłam na krzyż i pytałam: „Dlacze‐ go?!”. Miałam trudne dzieciństwo, myślałam, że limit nieszczęść został wyczerpany – mówi Iwona.
Iwona: – Gdy w końcu wyszliśmy ze szpitala do domu, cieszyłam się tylko z tego, że nie usłyszę za kwadrans kolejnej diagnozy. Byłam tak zmęczona, że potykałam się o własne nogi. Zasta‐ nawiałam się, jakie życie mnie czeka i byłam pewna, że beznadziejne. Miałam w ręce plik skierowań do poradni. Przypomniałam sobie szary, okropny budynek szpitala dziecięcego i zdałam sobie sprawę, że to będzie moja co‐ dzienność. Było mi tak ciężko, że gdy Dominik wracał z pracy, dawałam mu Zosię, a sama kładłam się pod kocem,
„
Zdecydowanie możemy powiedzieć, że jesteśmy szczęśliwi! Cieszymy się z małych osiągnięć
gapiłam w okno i marzy‐ łam, że zaraz będzie ko‐ niec świata. Dominik: – Z towarzy‐ skich osób staliśmy się odludkami. Nikogo nie zapraszaliśmy, nigdzie nie jeździliśmy, by chronić
– Choć mieliśmy w sobie dużo żalu, modliliśmy się za Zosię i prosiliśmy innych o modlitwę – dodaje Dominik. – Pewnego razu na OIOM wpadli zaprzyjaźnieni kapucyni i otoczyli Zośkę modlitwą wstawienniczą. Niedawno rozpoczęliśmy naszą przygodę ze wspólnotą Domowego Kościoła. FOT. ŁUKASZ SZEREMETA
„
Zosia pożegnała się z rurką tracheostomijną, oddycha samodzielnie, uczy się mówić, zna co‐ raz więcej słów i z rado‐ ścią powtarza nam, że nas kocha!
Nowa droga Iwona: – Nie wiemy, co będzie za rok. Czasem budzę się w nocy i myślę, czy znajdziemy dla Zosi fajną szkołę i jak będzie wyglądało jej dorosłe życie. Ale nie żyjemy z lękiem. Nie mamy wielkich planów i marzeń, po prostu cieszymy się chwilą. Wiemy, że może się coś przyplątać, ale nie zadręczamy się czarno‐ widztwem. Dominik: – Jesteśmy szczęśliwi. Może to tak działa, że im jest trudniej, tym większą mamy satysfakcję z małych osiągnięć? Szukamy pozytywów. Zamiast narzekać, że cztery tygodnie musiałem spędzić w szpitalu sam z Zosią, cieszę się z tego czasu, bo pomógł mi zbudować z nią relację. Nauczyłem się cierpliwości, poznałem Zosię, a ona mi zaufała. Razem: – Oczywiście, że wolelibyśmy mieć dwoje zdrowych dzieci. Nikt nie chce dla swojego dziecka cierpienia, szpitali, operacji. Ale choroba Zosi pokazała nam drogi, na które sami z siebie byśmy nie weszli. Gdy minął żal po stracie za wyobrażonym życiem, pogodzili‐ śmy się z tym, co nas spotkało. Iwona i Dominik nie mają „dobrych rad” dla rodziców, na których spadł ciężar trudnej diagnozy prenatalnej dla własnego dziecka. – Może ktoś chciałby w tej sytuacji usłyszeć: „Na pewno będzie zdrowe!” lub „Nie przejmujcie się”. Na nas takie komentarze działały jak płachta na byka. Nie mogliśmy też słuchać historii o dzieciach, które miały być chore, a jednak urodziły się zdrowe – przyznają szczerze. – Pomagało nam osadzanie się w nowej rzeczywistości: „Jakkolwiek będzie, razem damy sobie radę”.
Kultura
KATOLICKI N
E
T
F
L
I
X
O pomyśle na „katolicki Netflix” mogliśmy usłyszeć już w połowie 2018 roku, między innymi na kanale „Langusta na palmie” o. Adama Szustaka OP. Chodziło przede wszystkim o powstanie nowego portalu kaznodziejskiego, gdzie widzowie mogliby oglądać wartościowe filmy zawierające dobre, biblijne, teologiczne treści. W portal taki zamieniono jeden z ówcześnie istniejących, mianowicie „Dominikanie.pl”, a swoją oficjalną działalność o. Szustak rozpoczął na nim z początkiem 2019 roku. Gdzie możemy znaleźć tę stronę? W jednym z najpowszechniejszych miejsc w sieci – YouTube. To właśnie tam każdy z widzów może wśród kilkudziesięciu całkowicie różnych serii wybrać to, co najbardziej mu odpowiada. Na kanale są filmy zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci; dla młodych, a także i tych troszkę starszych. Widzowie mają do dyspozycji cały wachlarz teologicz‐ nych, ewangelizacyjnych, przybliżających do Pana Boga treści. Dodatkowo, jakby tego było mało, wciąż pojawiają się nowe serie, każda jeszcze lepsza od poprzedniej, a wszystkie równie unikalne i oryginalne. Kiedy oglądamy filmy na kanale „Dominikanie.pl”, od razu widzimy ogrom starań, jaki dominikanie we współpracy z osobami świeckimi włożyli w to, by nieść Dobrą Nowinę dosłownie każdemu człowiekowi na ziemi. „Nasze plany są takie, żeby Was zasypać naprawdę ogromną ilością i formacyjnych, i teologicznych, i biblijnych, i rozrywkowych, i kulturalnych treści” – tej obietnicy o. Adam Szustak, jak i cała ekipa nie pozostawili bez pokrycia. Ewangeliarz, Psalmy, Smaki wolności, Dominikanie na niedzielę – to tylko niektóre serie, jakie nam zaoferowali, a każdego dnia pojawiają się kolejne, nowe odcinki, na które wyczekuje wielka rzesza ponad 120 tysięcy subskrybujących. Nie pozostaje zatem nic innego, jak zaprosić Cię, Drogi Czytelniku, na kanał „Dominikanie.pl”. Z pewnością jest tam coś także dla Ciebie! KLAUDIA SZELĄG
FOT. YOUTUBE/DOMINIKANIE.PL
Iwona i Dominik Sidorowie należeli do redakcji „Trybów” w latach 2010-2014 Poznaj całą historię na www.pro-life.pl.
ul. Krowoderska 24/1, 31-142 Kraków Więcej informacji dotyczących obrony życia człowieka na stornie www.pro-life.pl FOT. YOUTUBE/DOMINIKANIE.PL
19 19
Poznaj Społeczeństwo studenta
Prysznic, smartfon i truskawki - co może wydarzyć się najbliższego lata? JEDNĄ Z PIERWSZYCH CZYNNOŚCI, KTÓRĄ WYKONUJEMY TUŻ PO PRZEBUDZENIU, JEST PORANNA TOALETA. JAK BY ONA WYGLĄDAŁA, GDYBY Z ODKRĘCONEGO PRZEZ NAS KURKA NIE POLECIAŁA WODA? KAŻDE Z WYKORZYSTYWANYCH PRZEZ NAS URZĄDZEŃ WYMAGA DO SWOJEGO DZIAŁANIA PRĄDU. JAK WYGLĄDAŁOBY NASZE ŻYCIE, GDYBY ZASILANIA W NASZYCH GNIAZDKACH ZABRAKŁO? JEDNYMI Z FUNDAMENTALNYCH POTRZEB LUDZI SĄ JEDZENIE I PICIE. JAK ZACHOWALIBYŚMY SIĘ, GDYBY KUBEK WODY, SOKU, HERBATY CZY KAWY ALBO CHLEB, MAKARON, JABŁKA, ZIEMNIAKI, JAK I INNE POSIŁKI BĄDŹ NAPOJE, BYŁY DUŻO TRUDNIEJ DOSTĘPNE NIŻ TO JEST AKTUALNIE?
Przyzwyczailiśmy się do tego, że wszystkie te zasoby, które wymieniłem (i wiele innych), są po prostu dostępne. Odkręcam kurek w umywalce – leci woda. Podłączam telefon do prądu – ładuje się. Idę do sklepu – kupuję wodę, sok, chleb, kanapkę, owoce czy warzy‐ wa. Jednak dochodzimy do takich czasów, w których może się to stać nie takie oczywiste. Wszystko dlatego, że zmienia się klimat, temperatura w Pol‐ sce się podnosi, zmienia się proces cyrkulacji wody, w wyniku czego zmniejsza się jej ilość w naszym kraju. Licznych problemów na płaszczyźnie ekologicznej nie brakuje, a to wpływa na dużo więcej obszarów niż tylko proble‐ my w dostawie wody do naszych domów (jak w Skierniewicach w 2019 roku) czy o kilka stopni wyższą tempe‐ raturę w lecie. Energia elektryczna w naszym kraju pozyskiwania jest głównie z elektrowni wę g l ow yc h . W w y n i k u s p a l a n i a wytwarza się duża ilość ciepła, która musi być odprowadzana przez układ chłodzenia generatora. Część elektrow‐ ni do chłodzenia wykorzystuje wody z rzek. Gdy ich poziom jest zbyt niski lub woda jest zbyt ciepła, możliwości chłodzenia mocno się zmniejszają, co wpływa na redukcję produkcji prądu.
Produkcja żywności wymaga ogrom‐ nych zasobów wodnych. Dotychczas w procesie nawadniania gruntów oprócz samych rolników duży udział miała sama natura. Naturalny proces nawadniania składał się m.in. z opadów śniegu w zimie czy licznych (ale nie gwałtownych) wiosennych i letnich deszczy. Ostatniej zimy na zdecydowa‐ nej większości terenów opadów śniegu było niewiele, a jeśli już były, to temperatura była na tyle wysoka, że ten śnieg bardzo szybko się roztapiał. Również opady deszczu w ostatnim czasie na obszarze naszego kraju mocno się zmieniły. Liczne i lekkie deszcze przekształciły się w gwałtowne, nagłe i bardzo mocne ulewy nietrwające dłu‐ go. Wysuszona ziemia nie ma możliwo‐ ści wchłonięcia tak dużej ilości wody z gwałtownej ulewy, dlatego woda ta płynie dalej i w danym miejscu jest w pewnym sensie utracona. Jej braki skutkują potrzebą wdrożenia bardziej zaawansowanych środków przez rolni‐ ków, by otrzymać plony, a same zbiory mogą być dużo mniejsze z uwagi na trudne warunki. To sprawia, że cena produktów rolnych wzrasta, a ich dostępność się zmniejsza, co już bezpośrednio wpływa na nasze życie.
kiedyś czy gdzieś, lecz także realnie dotykający nas problem (powyżej zostały poruszone tylko trzy aspekty, a jest ich zdecydowanie więcej), którego skala z roku na rok się powiększa. Niestety, prognozy przewidują ciężką suszę w 2020 roku w Polsce. Co będzie za 5, 10, 15 czy 20 lat przy takim tempie zmian?
Takie sytuacje to już nie tylko teoretycz‐ ne dywagacje i rozmowy o odległym
MICHAŁ DROŻDŻ
Potrzebujemy bardzo szybkiego wprowadzenia w nasze życie polityki „mniej”. Mniej zużycia, mniej emisji, mniej agresywnego wykorzystywania natury. Tutaj nie chodzi jedynie o brak wody, bo to tylko jeden problem w p ły wa j ą cy n a g l o b a l ny k r y z y s klimatyczny. Może jutro, gdy będziesz, Drogi Czytelniku, wykonywał swój poranny rytuał w toalecie, znajdziesz takie momenty, podczas których mo‐ żesz mniej? Może jutro, przygotowując posiłek, znajdziesz takie czynności, podczas których możesz mniej? Może jutro w ciągu dnia, wykonując różne czynności, będziesz mógł ograniczyć wykorzystywanie środowiska, jak i swój szkodliwy wpływ na nie? Jeśli nie masz pomysłów, jak to zrobić, to z pewnością w Internecie znajdziesz wiele cennych rad.
WWW.UNSPLASH.COM
20
TRYBY – nr 5-6 (72-73)/2020
Poznaj Społeczeństwo studenta
�
Dove posso comprare i biglietti? Komu po wydarzeniach ostatnich miesięcy nie marzą się prawdziwe wakacje? Choć podróże kojarzą się głównie z przyjemnościami, mogą być też zarówno okazją do nauki podstawowych zwrotów, jak i do prób przełamywania oporów przed mówieniem w obcym języku. Narodowo‐ ścią wdzięczną za nawet najmniejsze próby posługiwania się jej językiem jest ludność włoska. Jeśli potrafisz powiedzieć coś więcej niż "pizza" i "spaghetti", to możesz spodziewać się licznych pochwał pod kątem własnej biegłości językowej. Rozmawiając z Włochami, warto zwrócić uwagę na ich język ciała i używane przez nich gesty. Dynamiczne ruchy rąk mogą nam powiedzieć więcej niż słowa rozmówcy, a znajomość zaledwie kilku podstawowych gestów może nam bardzo pomóc w komunikacji. Należy zwłaszcza unikać powtarzania znaków bez ich rozumienia. Włoski „migowy” zazwyczaj służy do ekspresji emocji (niekoniecznie pozytywnych) i wyrażania opinii (nie zawsze pochlebnej). Prostym gestem możemy pokazać, czy nam coś smakuje lub że czegoś nie rozumiemy. YouTube oferuje kilkunastominutowe poradniki, które warto obejrzeć, planując wyjazd. Podróżniku, poczytaj, nim wyjedziesz. Internet pęka w szwach od humorystycznych i pomoc‐ nych artykułów (polecam poradnik primocap‐ puccino). Sprawdź, czemu cappuccino nie wypa‐ da pić po południu, gdzie warto zjeść (i czemu nie w knajpach położonych przy turystycznych atrakcjach) i czemu pizza z ananasem nie wchodzi w grę. I nie bój się jechać. Warto.
Studenci Maturzystom CZASY SĄ RÓŻNE, HISTORIA ZAWSZE POTRAFIŁA NAS CZYMŚ ZASKOCZYĆ I NIEKO‐ NIECZNIE BYŁY TO OKRESY PROSTE CZY PRZYJEMNE. NIE TYLKO PRZYJACIÓŁ POZNAJE SIĘ W BIEDZIE, KIEDY STAJEMY PRZED TRUDNO‐ ŚCIAMI LUB WYZWANIAMI, DOWIADUJEMY SIĘ WIELE O SOBIE SAMYM. RÓWNIEŻ O TYM, CO JESTEŚMY W STANIE ZROBIĆ DLA DRUGIEGO CZŁOWIEKA. Kiedy pandemia koronawirusa zmusiła szkoły i uczelnie do zamknięcia swoich drzwi, pojawi‐ ły się liczne problemy, na które uczniowie nie byli przygotowani. Zdając sobie sprawę z ich wagi, Kasia Lubasińska, studentka pierwszego roku polityki spo‐ łecznej na Uniwersytecie Jagiel‐ lońskim w Krakowie, zakasała rękawy i postanowiła rozwiązać choć niektóre z nich. Tak właśnie powstał pomysł inicjatywy „Studenci Maturzystom”. Jak sama Kasia mówi: Projekt powstał z dnia na dzień, nie sądziłam, że będzie cieszył się takim zainteresowaniem. Jego głównym celem jest pomoc matu‐ rzystom w nauce do egzaminów oferowana przez studentów z całej Polski. Od jakiegoś czasu prowa‐ dzimy też ogólnodostępną po‐ wtórkę online z podstawowych przedmiotów. Razem z Darią Lis, która pomaga mi w prowadzeniu akcji, staramy się jak najbardziej
nagłośnić i rozwinąć naszą inicjatywę i mamy nadzieję, że przyniesie ona korzyści nam wszystkim. Akcja „Studenci Maturzystom” opiera się wyłącznie na wolonta‐ riacie i chęci pomocy drugiemu. Studenci zgłaszają się do udziela‐ nia korepetycji z przedmiotów, w których czują się najswobod‐ niej, a licealiści wybierają te zagadnienia, z którymi mają największy problem. Dzięki technologii i portalom społecz‐ nościowym całość odbywa się bezpiecznie, bez konieczności wychodzenia z domu. Dzięki pracy w małych grupach możliwe jest skupienie się na indywidual‐ nych potrzebach i wybranym materiale, co uczniowie bardzo cenią. Całą inicjatywę objął patronatem Samorząd Studen‐ tów Uniwersytetu Jagiellońskie‐ go, co pozwoliło na jej wypromo‐ wanie i rozwój. Jednocześnie pojawiły się głosy, czy nie kontynuować akcji w przyszłych latach, zapoczątkowując tradycję wsparcia i pomocy w nauce. Znana jest idea księdza Francisz‐ ka Blachnickiego o „posiadaniu siebie w dawaniu siebie”. Inicjaty‐ wa Kasi jest pięknym odbiciem tych słów i dowodem na to, jak wiele można zdziałać, kiedy kieruje nami troska o drugiego człowieka. JULIA RODEK
Życzę wszystkim udanych wyjazdów. Si (wł.) – tak No (wł.) – nie Buongiorno (wł.) – dzień dobry Arrivederci (wł.) – do widzenia Ciao (wł.) – cześć Grazie (wł.) – dziękuję Il aereo (wł.) – samolot Il treno (wł.) – pociąg Il conto, per favore (wł.) – poproszę o rachunek Dove posso comprare i biglietti? (wł.) – gdzie mogę kupić bilety? Quanto costa…? (wł.) – ile kosztuje? MONIKA KWATER
!
Jeśli Ty również znasz ciekawych i inspirujących studentów, którzy podejmują interesujące inicjatywy, żeby nie przespać swojej młodości, i chcesz, by inni ich poznali – napisz do nas ze zgłoszeniem na Facebooku lub mailem (tryby.redakcja@krakow.ksm.org.pl). Czekamy na Wasze historie!
FOT. ARCHIWUM PRYWATNE
21
TrybkaTech odkrywa info Polskę
Śladem kardynalskich wakacji w beskidzkim przysiółku
Miejscem przypominającym niecodzienne wakacje jest Izba Pamięci mieszcząca się w kapelanówce – budynku, wewnątrz którego mieszkał najważniejszy hierarcha polskiego Kościoła podczas lipcowych urlopów. Zgromadzone w niej zostały pamiątki po kardynale Wyszyńskim i kardynale Wojtyle. Są nimi oryginalne meble z czasów pobytu Prymasa Tysiąclecia (kanapa i stolik, tapczan, biurko, krzesła, klęcznik), a także fotografie obydwu polskich kardynałów oraz ROK 2020, OPRÓCZ TRUDNYCH DOŚWIADCZEŃ, OBFITUJE zdjęcia upamiętniające letnie pobyty Stefana W WYDARZENIA O CHARAKTERZE OPATRZNOŚCIOWYM. JAK Wyszyńskiego w Siwcówce. BOWIEM INACZEJ PATRZEĆ NA SETNĄ ROCZNICĘ URODZIN KAROLA WOJTYŁY ORAZ UROCZYSTOŚCI BEATYFIKACYJNE Dwóch kardynałów, dwóch przyjaciół PRYMASA TYSIĄCLECIA KARDYNAŁA STEFANA WYSZYŃSKIEGO, KTÓRE MIAŁY ODBYĆ SIĘ W CZERWCU (Z POWODU PANDEMII Ważnym gościem, odwiedzającym przysiółek w tym ZOSTAŁY PRZEŁOŻONE NA CZAS NIEOKREŚLONY)? WSPO‐ samym czasie co prymas Wyszyński, był kardynał MNIANE OBCHODY PRZYPOMINAJĄ HISTORIĘ DWÓCH NAJ‐ Wojtyła. Jakość i wagę tych wspólnych wakacyjnych WIĘKSZYCH POSTACI POLSKIEGO KATOLICYZMU, KTÓRE spotkań najlepiej podsumowuje napis na obelisku WSPÓLNIE PRZEPROWADZIŁY NASZ KOŚCIÓŁ PRZEZ upamiętniającym obydwu kardynałów, znajdującym się SZCZEGÓLNIE TRUDNY CZAS KOMUNIZMU. TYCH DWÓCH w Siwcówce i ufundowanym w 2000 roku. Treść napisu LUDZI, POZA URZĘDOWĄ WSPÓŁPRACĄ, ŁĄCZYŁA WZAJEMNA brzmi następująco: „Pomnik szczerej wdzięczności LOJALNOŚĆ I PRZYJAŹŃ UTRWALANA PODCZAS URLOPOWYCH O jcu Świętemu Janowi Pawłowi II oraz Prymasowi SPOTKAŃ, GDY OBAJ KARDYNAŁOWIE MIELI CZAS NA WSPÓLNĄ MODLITWĘ, ROZMOWY I PRZECHADZKI. SPOTKANIA Tysiąclecia kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu, którzy w latach 1960-1967 jako pasterze Kościoła TE ODBYWAŁY SIĘ PRZEZ LATA W KILKU MIEJSCACH. JEDNYM spotykali się na lesistych zboczach Jałowca i tworzyli Z NICH BYŁ BESKIDZKI PRZYSIÓŁEK SIWCÓWKA STANOWIĄCY ewangeliczny program dla narodu i O jczyzny”. Ów CZĘŚĆ WIĘKSZEJ MIEJSCOWOŚCI O NAZWIE STRYSZAWA. pomnik powstał w cieniu rozłożystego, dwupiennego buka, pod którym kardynałowie Wyszyński i Wojtyła Siwcówka śladami Prymasa Tysiąclecia lubili siadać, wspólnie rozmawiać i się modlić. Dwa pnie opisanego drzewa symbolizują wzajemną przyjaźń i lojalność To właśnie tutaj w latach 1960-1967 swoje letnie wakacje hierarchów. spędzał ksiądz prymas kardynał Stefan Wyszyński. Podczas . . owych lipcowych pobytów czołowy hierarcha polskiego Formą upamiętnienia osoby Kościoła podziwiał okolice, odprawiał okolicznościowe kardynała Wyszyńskiego jest nabożeństwa i rozmawiał z mieszkańcami, a tematem ich również ścieżka edukacyjna, wspólnych rozmów były przyroda, codzienne życie oraz nazwana od jego imienia, wiodąca gospodarowanie. Ksiądz prymas zapewne dobrze rozumiał z Siwcówki na szczyt góry Jało‐ dole okolicznych rolników, albowiem pochodził ze wsi i był wiec i z powrotem przez przełęcz z tym środowiskiem przez pewną część swojego życia Kolędówka do Stryszawy i Siw‐ związany. Kochał on również zwierzęta. Nic więc dziwnego, cówki. Wiedzie ona drogą letnich że lubił się z nimi fotografować. Deszczowe i zimne dni wędrówek księdza prymasa. spędzał na czytaniu książek i spisywaniu własnych refleksji. Wycieczka w okolice Plan wakacyjnego dnia prymasa wyglądał następująco: już Stryszawy-Siwcówki i Pasma o 7.15 odprawiał poranne modlitwy. Mszę Świętą sprawował Jałowieckiego obfituje we wraże‐ o 7.30. Śniadanie zaczynało się punkt 9.00. Po porannym nia natury poznawczej i estetycz‐ posiłku kardynał odbywał spacer, często w kierunku lasu. nej, ponieważ zachwycając się Godzina 13.00 była porą obiadu. Potem prymas odpoczywał pięknem tutejszych krajobrazów, i przeglądał prasę, natomiast o 16.00 spożywał podwieczorek. poznajemy równocześnie nie‐ Następnie ponownie udawał się na spacer. Dzień kończyły zwykle ważną, choć mniej oficjal‐ kolacja, wieczorna modlitwa i Apel Jasnogórski. ną część życia obydwu kardyna‐ łów. Spacer śladami letnich wy‐ Rokrocznie Siostry Zmartwychwstanki gościły księdza praw Wojtyły i Wyszyńskiego może Wyszyńskiego i urządzały mu w tym czasie imieniny. Po być również szansą na doświa‐ jednym z owych wakacyjnych pobytów tak oto pisał: Wspomi‐ dczenie ich duchowej bliskości oraz nam mile wakacje letnie spędzone przez szereg lat w gościnnym inspiracją wiodącą ku zgłębianiu domu Sióstr Zmartwychwstanek w Stryszawie na Siwcówce. ponadczasowego dorobku, który Zachowuję we wdzięcznej pamięci doznaną Dobroć, Opiekę po sobie zostawili w formie i Uczynność pracowitych sióstr, które nas żywiły, znosiły modlitw, kazań, przemówień czy cierpliwie nasze kaprysy. Imieniem Zespołu Instytutu mądrych sentencji. i własnym składam serdeczne podziękowanie, oddaje Dom i jego mieszkańców, miłą kaplicę, miejsce tylu modlitw, pod opiekę WOJCIECH OLEJNIK Matki Kościoła, i błogosławię. WWW UNSPLASH COM
22
TRYBY – nr 5-6 (72-73)/2020
TrybkaTech odkrywa Info Polskę
NAUKA ZDALNA, NAUKA ONLINE – TE HASŁA POJA‐ WIAŁY SIĘ JUŻ OD DŁUŻSZEGO CZASU, ALE W OSTATNICH KILKU MIESIĄCACH STAŁY SIĘ ZNACZNIE BARDZIEJ POPULARNE ZE WZGLĘDU NA EPIDEMIĘ. PROWADZENIE ZAJĘĆ ZA POMOCĄ IN‐ TERNETU TO WYZWANIE, KTÓRE ZOSTAŁO POSTAWIONE PRZED SZKOŁAMI I UNIWERSYTE‐ TAMI. JEDNAKŻE NAUCZANIE ONLINE NIE MUSI OGRANICZAĆ SIĘ JEDYNIE DO CZASU EPIDEMII – DZIĘKI MATERIAŁOM DOSTĘPNYM W INTERNECIE MOŻEMY POSZERZAĆ SWOJE HORYZONTY, ZDOBYWAĆ NOWE UMIEJĘTNOŚCI, ZWIĘKSZAĆ SWOJĄ WARTOŚĆ NA RYNKU PRACY, A TAKŻE REALIZOWAĆ SWOJE PASJE I PO‐ ZNAWAĆ NOWE ZAGADNIENIA. MAMY DARMOWY DOSTĘP DO WIELU PLATFORM OFERUJĄCYCH KURSY Z ROZMAITYCH DZIEDZIN – CZASEM BARDZO NIEKONWENCJONALNYCH. W RAMACH TEGO ARTYKUŁU POKAŻEMY KILKA Z NAJBARDZIEJ ZNANYCH APLIKACJI. ZNACZNA CZĘŚĆ Z NICH WYMAGA ZNAJOMOŚCI JĘZYKA ANGIELSKIEGO, ALE WSKAŻEMY TEŻ TAKIE, PRZY UŻYCIU KTÓRYCH BĘDZIEMY MOGLI PODSZLIFOWAĆ NASZE UMIEJĘTNOŚCI JĘZYKOWE.
Rozwój na wyciągnięcie ręki Coursera Coursera (coursera.org) to platforma utworzona w 2012 roku przez naukow‐ ców z Uniwersytetu Stanford. Dostępne są na niej kursy pochodzące z rozma‐ itych uniwersytetów oraz instytucji naukowych – są wśród nich znane nazwy, takie jak: Google, IBM, Stanford. Tematyka jest niesamowicie obszerna, zaczynając od sztuki i nauk humani‐ stycznych, przechodząc przez przedsię‐ biorczość, informatykę i dochodząc aż do nauki języków obcych. Wśród perełek należy wymienić kursy sztucz‐ nej inteligencji prowadzone przez jednego z jej twórców – Andrew Ng. Na platformie dostępnych jest ponad 1000 szkoleń z darmowymi materiałami, natomiast niektóre elementy, takie jak oceniane projekty czy certyfikat ukończenia, są płatne. Udemy Kolejnym serwisem zawierającym bardzo dużo kursów jest Udemy (udemy.com). W odróżnieniu od Cour‐ sery ta platforma jest bardziej masowa pod kątem liczby kursów (aktualnie jest ich ponad 150 tysięcy!). Są one prowa‐ dzone nie tylko przez uniwersytety i instytucje badawcze, lecz także przez prywatnych użytkowników. Tematyka jest bardzo szeroka, a co więcej, kursy dotyczą również bardzo wyspecjalizo‐ wanych zagadnień. Przykładowo
w Udemy będziesz w stanie znaleźć szkolenia dotyczące obsługi konkret‐ nych programów oraz narzędzi (np. do tworzenia muzyki lub programowania).
Aktualnie udostępnia ponad 2500 kursów prowadzonych przez wiele różnych uniwersytetów. Dostęp do samych materiałów jest darmowy, natomiast (podobnie jak na Courserze) płatne jest uzyskanie certyf ikatu potwierdzającego ukończenie kursu.
Duolingo Wspomnieliśmy wcześniej o nauce języków – zdecydowanie jest to jeden z najbardziej popularnych kierunków naszego rozwoju. Może się nam w tym przydać Duolingo, czyli darmowa aplikacja (dostępna zarówno przez przeglądarkę, jak i przez urządzenia mobilne) wspomagająca nasze dążenia do poznania kolejnego języka. Jesteśmy w niej prowadzeni przez różne obszary codziennego porozumiewania się, mamy możliwość ćwiczenia zarówno pisania, czytania, słuchania, jak i mówienia. W dodatku Duolingo zawie‐ ra w sobie elementy grywalizacji zachę‐ cające i motywujące do pracy – zbiera‐ my punkty, jesteśmy nagradzani za kolejne dni nauki z rzędu i możemy porównać nasze wyniki do tych osiągniętych przez naszych znajomych.
TED Warto jeszcze wspomnieć o platformie trochę różniącej się od uprzednio wskazanych, ale jednocześnie mającej ogromny potencjał do wzbudzania zainteresowania użytkowników oraz inspirowania ich – TED. Zawiera ona krótkie przemówienia i pogadanki dotyczące idei wartych upowszechnie‐ nia, czyli ideas worth spreading. Możemy posłuchać m.in. o technologii, psychologii, biznesie, a także o tema‐ tach istotnych społecznie. Przyszłość Żyjemy w świecie nieustannych zmian, w ś w i ec i e w y m a g a j ą cy m o d n a s poznawania nowych idei i osiągnięć techniki i dostosowywania się do nich. Jednocześnie bardzo wielu z nas chce się rozwijać, zarówno w zakresie zawo‐ dowym, jak i bardziej prywatnym. Wskazane platformy dają nam taką szansę. Nie jest to wyczerpująca lista, więc nawet jeśli będzie Ci w nich czegoś brakować, nie przestawaj szukać. Jak to powiedział Steve Jobs – „stay hungry”.
edX edX to organizacja non-profit założona przez Massachusetts Institute of Technology i Harvard University.
KAMIL FABER
WWW.UDEMY.COM
23
Dorzuć się wrzuć dwójkę, piątkę, ile chcesz i powiedz o nas znajomym
na Tryby!
Nasza e-skarbonka: Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Archidiecezji Krakowskiej ul. Wiślna 12/7, 31-007 Kraków BOŚ Bank 59 1540 1115 2111 6011 8024 0001 Tytuł przelewu: Darowizna na cele statutowe Całość wpłat przekażemy na druk Trybów.
Dziękujemy!