WYWIAD
Kropelka słona spłynęła na groszki ... 14 sierpnia odeszła Ewa Demarczyk. Miała 79 lat. Dla nas, sześćdziesięcio- i siedemdziesięciolatków to niedościgniona mistrzyni polskiej piosenki literackiej. MAŁGORZATA STĘPIEŃ Dziś już, niestety, nostalgiczne wspomnienie czasów, kiedy piosenka miała tekst i zachwycała muzyką. Literacko opierała się na tekstach Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Juliana Tuwima, Osipa Mandelsztama, Bolesława Leśmiana, sięgnęła nawet po Kronikę Galla Anonima i zawsze jej interpretacja poruszała najgłębsze uczucia słuchaczy. Miron Białoszewski, mający mieszane odczucia co do wyśpiewania jego „Karuzeli z Madonnami”, wysłuchawszy Ewy Demarczyk powiedział ponoć: Pani Ewo, wszystkie moje wiersze należą do pani”. Stronę muzyczną tych wierszy tworzyli: Zygmunt Konieczny (pracowała z nim do połowy lat 60., autor m.in. Czarnych aniołów, Grande valse brillante, Karuzeli z Madonnami, Tomaszowa.), a potem Andrzej Zarycki (współpracowali do połowy lat 80., autor Ballady o cudownych narodzinach Bolesława Krzywoustego, Skrzypka Hercowicza, Cyganki czy Na moście w Avignon). Obaj muzycy stworzyli dla Ewy Demarczyk kompozycje doskonałe, w których mogła wykazać swój niebywały kunszt sceniczny – aktorski i piosenkarski. Była mistrzynią dykcji i muzykalności. Niewiarygodne, jak zbitki słów potrafiła perfekcyjnie wyartykułować na tle wysypujących się potokiem nut. Ostatni raz wystąpiła w Poznaniu 20 lat temu. Zamilkła, ukryła się, ale nie przestała istnieć dla wiernych słuchaczy, którzy z nadzieją wciąż wypatrywali jej na horyzoncie zdarzeń. Na próżno. Zerwała kontakty ze sceną na zawsze, odsunęła się nawet od przyjaciół. W 1998 roku udzieliła jeszcze wywiadu Edwardowi Miszczakowi, wywiadu, w którym nie potrafiła ukryć poczucia krzywdy, zawodu i rozczarowania chyba w stosunku do władz kultury, które nie pomogły, nie wsparły jej w nowych zamierzeniach artystycznych. O Ewie Demarczyk postanowiłam porozmawiać z pierwszym skrzypkiem jednego z jej ostatnich zespołów muzycznych, Mirosławem Stępniem, absolwentem krakowskiej Akademii Muzycznej. Nim trafił do zespołu Ewy Demarczyk, jak każdy muzyk realizował się w różnych formach muzycznych.
6
- Opowiedz, Mirku o sobie. - Już podczas studiów rozpocząłem współpracę z Orkiestrą Polskiego Radia i Telewizji Kraków. Odszedłem stamtąd do Capelli Cracoviensis, by po kilku latach wyjechać na kontrakt na Uniwersytecie stanu Santander (UIS) w Kolumbii. Po powrocie z Kolumbii, kiedy rozglądałem się za nową pracą, zaproponowano mi funkcję pierwszego skrzypka w zespole Ewy Demarczyk. Było to moje drugie spotkanie z artystką, gdyż grając w Orkiestrze Radia i Telewizji Kraków równocześnie występowałem z Ewą Demarczyk przez kilka miesięcy. Później pochłonęła mnie Polska Filharmonia Kameralna w Sopocie (Orkiestra Wojciecha Rajskiego), skąd wróciłem do Capelli Cracoviensis. Koncertowałem jeszcze z Markiem Grechutą i zespołem Anawa, aż do śmierci Marka. Teraz spełniam się pedagogicznie będąc kierownikiem Szkoły Muzycznej w Niepołomicach, ucząc jednocześnie w kilku innych szkołach muzycznych.