84 Moto
WIESZ, CZEGO CHCESZ TEST Mazdy MX-30 tekst i zdj ęcia :
Filip Olczak
Samochody elektryczne z założenia mają być kosmiczne z wyglądu, we wnętrzu naszpikowane ekranami dotykowymi, a na koniec ciężkie z powodu baterii umieszczonych w podwoziu. Z elektrykiem od Mazdy jest zupełnie inaczej. Stereotypowe myślenie zostało złamane, projekt skręcił w ciekawym kierunku. W jakim? Mogłem się o tym przekonać na własnej skórze.
I
nżynierowie z Mazdy definitywnie patrzą w przyszłość i coraz bardziej zaglądają za horyzont, ale wiedzą, z jaką technologią ludzkość ma do czynienia, więc nie tworzą na siłę samochodu „do wszyst-
kiego”. Mazda MX-30 okazuje się idealna jako kompan, kiedy dojeżdżasz do pracy, chcesz wybrać się na zakupy, czy wyskoczyć na krótki urlop za miasto. Nie udaje tego, kim zupełnie nie jest. Sprawa jest prosta, jest tworzona przez naród z piękną historią i klarownymi zasadami, dlatego marka nie chce obiecywać tego, czego po prostu zapewnić nie może (w przeciwieństwie do innych marek). Elektryczna Mazda nie krzyczy swoim wyglądem „JESTEM ELEKTRYCZNA”, ale wyróżnia się z tłumu swoją prostą i minimalistyczną linią. Dodatkowo, nie brakuje tu nawiązań do historycznych modeli, jak np. otwierające się drzwi „pod wiatr”, które wykorzystane były w modelu RX-8. Piękną klamrę tworzą nam elementy, które wskazują na ekologię samochodu we wnętrzu. Są to na przykład wykończenia z konserwowanego korka na tunelu środkowym oraz filcowe obicia