ZNANI O SOBIE
ANDRZEJ BARGIEL: NAPĘDZA MNIE PASJA Andrzej Bargiel to jedna z najciekawszych postaci wśród polskich zdobywców gór. 3-krotny mistrz Polski w narciarstwie wysokogórskim, rekordzista w biegu na Elbrus, zdobywca kilku himalajskich szczytów (m.in. Sziszapangmy, Broad Peak czy K2) zjeżdżający z nich na nartach, rekordzista w szybkości zdobycia tzw. Śnieżnej Pantery (5 najwyższych szczytów byłego ZSRR), ratownik TOPR, a przy tym wszystkim niezwykle sympatyczny i skromny człowiek.
EWA SZUL-SKJOELDKRONA:
Czy jest coś, czego boi się Andrzej Bargiel?
ANDRZEJ
BARGIEL:
Myślę, że każdy się czegoś boi. Strach jest naturalną cechą i chroni nas przed szaleństwem. Bo przecież nie jest tak, że robię jakieś rzeczy i z założenia jestem pewny, że się uda. Pewność siebie przychodzi dopiero w tym momencie, kiedy zaczynam czuć, że mam kontrolę nad tym, co się dzieje. Pamiętasz sytuacje, w których się bałeś? Takie, które były dla Ciebie trudne? Na różnym etapie naszego rozwoju mają miejsce takie momenty. Kiedy jesteśmy bardzo młodzi, szukamy swoich limitów, granic. Poznajemy dopiero to, co robimy, zbieramy doświadczenie, które przecież nierzadko buduje się na bazie naszych błędów. Miałem w górach różne sytuacje, które były bardzo stresujące i to zarów-
no takie, które same wygenerowałem, ale też zupełnie zewnętrzne. Dla przykładu, kiedyś znalazłem się pod lawiną i na to wydarzenie obiektywnie nie miałem wpływu, bo wydarzyło się to podczas zawodów – ktoś wygenerował tę lawinę, a ja byłem poszkodowany w tej sytuacji. Takich sytuacji miałem naprawdę sporo. Robisz rzeczy niedostępne dla nas, zwykłych śmiertelników. Gdy patrzysz wstecz, o czym myślisz w kategoriach „najtrudniejsze”? Na pewno bardzo dużo zdrowia kosztował mnie projekt K2 – to było tak złożone przedsięwzięcie, że dużo o nim myślałem, a przy tym obawiałem się wielu rzeczy. Ja nawet o tym projekcie śniłem po nocach i to były raczej negatywne scenariusze. To było dla mnie mocne przeżycie emocjonalne, bo skala tego zamierzenia była naprawdę duża, a zwłaszcza w pierwszej fazie. Musiałem do tego rozsądnie podejść, poznać
jego wszystkie aspekty i oswoić się z nim. A co wspominasz najlepiej? Pytam o sytuację kiedy wszystko szło jak „po maśle”? Na pewno było wiele takich momentów, kiedy różne rzeczy po prostu mi wychodziły. I chyba mogę powiedzieć, że gdy patrzę na całokształt mojej działalności, to jestem zadowolony z tego, że mogę zajmować się zawodowo tym, czym się zajmuję. To jest duży sukces, bo wszystkie rzeczy, które w życiu zrobiłem, to była wymagająca walka, która skończyła się dla mnie dobrze. Co Cię motywuje do działania? To, co robię, to jest po prostu czysta pasja i to ona mnie napędza. Gdyby jej nie było, nie miałbym radości ze swoich działań. To jest coś, dzięki czemu w ogóle jestem w górach i regularnie wyjeżdżam, żeby realizować cele, które sobie stawiam.
TATRA
MAGAZINE
47