KIERUNEK JAZDY
I znów beton Ruszył remont i przebudowa głównego rynku w Cieszynie. Całość remontu będzie kosztowała blisko 11,4 mln zł. Prace potrwają rok. Inwestycja wywołuje w mieście ogromne emocje. Internetową burzą skończyła się publikacja bardzo nieudanej wizualizacji. Samorząd jakby nie słuchał głosu mieszkańców i ich uwag. Zatem czy miasto jest jeszcze dla mieszkańców?
Cieszyn - jak wiele polskich miast - dusi się przytłoczony kamieniem i asfaltem, a wraz z nim duszą się mieszkańcy. Rynek powinien służyć właśnie mieszkańcom i ich codziennym potrzebom, ale ten cieszyński raczej takiej funkcji nie pełni. Latem na ławce można posiedzieć z 5 minut. Jak będzie po remoncie? Projekt nie zakłada wielkich zmian. Czym właściwie jest rewitalizacja Problem błędnego definiowania tego procesu zauważyło Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, które tłumaczy na swojej stronie: „Rewitalizacja to kompleksowy proces wyprowadzania ze stanu kryzysowego obszarów zdegradowanych poprzez działania całościowe, integrujące interwencję na rzecz społeczności lokalnej, przestrzeni i lokalnej gospodarki. Rewitalizacja zakłada optymalne wykorzystanie specyficznych uwarunkowań danego obszaru oraz wzmacnianie jego lokalnych potencjałów”. (skrót: Redakcja) Rewitalizacja dosłownie to „przywrócenie do życia, ożywienie”. Warto więc zapytać, czy „zrewitalizowany” rynek w Cieszynie będzie ożywiony. Można mieć wątpliwości... Nie miejmy złudzeń. Każdy, kto obejrzał projekt zrewitalizowanego rynku, konstatuje, że betonowanie centrów miast trwa w najlepsze. Mimo że już nie tylko ekolodzy, ale także np. specjaliści ds. gospodarki wodnej czy 4
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2022
infrastruktury alarmują, że to jeden z gorszych pomysłów po 1989, samorządowcy nie słuchają. Nie zważają także na protesty mieszkańców, którzy głośno opowiadają się przeciwko kolejnym betonowym pustyniom. Na betonozę cieszyński magistrat znalazł inne wytłumaczenie: konserwator nie pozwala na drzewa i zieleń na rynku. Historyczny charakter tego miejsca jest więc ważniejszy od potrzeb mieszkańców. Nikt nie znalazł kompromisu, nikt nie myśli również o tym, co będzie za 10 czy 50 lat - przecież to nie będzie ich problem. Ważne, by dzisiaj zrealizować plan, a później niech martwią się inni. Niepokojące jest jednak to, że zawodzi komunikacja samorządu z własnymi wyborcami. Szpony „rewitalizacji” w tym gorszym wydaniu dopadają już nawet najmniejsze miejscowości Równo wyłożone kostką centrum i podświetlane fontanny mają być prawdopodobnie symbolem nowoczesności. Ma być gładko, schludnie, bez nierównych skwerków, trawy, drzew, których nie da się zmierzyć od linijki… No dobra, drzewa niech będą, ale bez przesady i najlepiej w donicach, i to betonowych, tak żeby ewentualnie obić je drewnem, jeśli niezadowolony lud podniesie wrzawę. Trudno dziś powiedzieć, kto ukuł pojęcie „betonozy”. Jako jeden z pierwszych to zjawisko zaczął dokumentować i piętnować Jan Mencwel, miejski aktywista