100
Krakowy. Antyprzewodnik mikroturystyczny Znaczną część miasta ominęły lata prosperity, europejskich grantów i nowych koncepcji urbanistycznych. Krakowy to osiedla – sypialnie, relikty wsi ulicówek, „pustki”, zanikające przedmieścia, dziczejące ogrody działkowe, widma dawnych sadów, ogrodów, pól, poprzemysłowe resztówki, nie-miejsca.
Jan Bińczycki
N
a początek umówmy się, że Kraków w swoim potocznym znaczeniu nie istnieje. Wszystkie nasze oczekiwania, przeświadczenia, strzępki wiedzy i skojarzenia to nieprzydatny balast. W wersji dla turystów Kraków to tandetna dekoracja, podmalowana wylinka ze starej cegły, historycznych murów i nieokreślonych tęsknot za dawno unieważnionymi hierarchiami. O ile Stare Miasto z przyległościami zachowało centralną funkcję, mieści wiele ważnych urzędów, wydziałów uczelni, miejsca kultury i rozrywki, a wyjście „do miasta” oznacza przekroczenie granicy Plant, o tyle dziś widać, że ta urbanistyczna spójność zrodziła nowe podziały. Miasto rozpada się na różne partykularne „Krakowy”. Zakres aktywności miastotwórczej samorządu rozrasta się systematycznie, ale powoli i nierównomiernie. Magistrat uatrakcyjnia i porządkuje przestrzeń, rozwija instytucje i bazę muzealną. To działania społecznie pożądane, ale nierzadko także kontrowersyjne i niepozbawione błędów. Z kolei aktywność ruchów miejskich także ma charakter wyspowy, często interwencyjny. Znaczną część miasta ominęły lata prosperity, europejskich grantów i nowych koncepcji urbanistycznych: osiedla – sypialnie, relikty wsi ulicówek, „pustki”, zanikające przedmieścia, dziczejące ogrody działkowe, duchologiczne peryferia zawieszone poza czasem,
wypełnione skromnymi zakładami usługowymi, widma dawnych sadów, ogrodów, pól, poprzemysłowe resztówki, nie-miejsca. Warto odwiedzać te dziwne, marginalne Krakowy. Nie oferują atrakcji turystycznych, ale doznania wykraczające poza spowszedniałe przyjemności. Wszystko, co mam do powiedzenia o moim rodzinnym mieście, wykracza poza standardowe skale. Często wynika to z niezadowolenia z jego obecnego stanu czy nostalgii za jego dawnym kształtem, ale czasem też z przyjemnego oszołomienia, kiedy nikną konteksty, porządki tracą znaczenie, a rzeczywistość przemawia sama przez się. Zupełnie jakbym nie mieszkał w Krakowie. Postanowiłem zebrać kilka wskazówek przydatnych w miejskiej antyturystyce. Zapraszam na ćwiczenia z odczuwania miasta. Transformacyjny styl narodowy Wyprawa od Alej Trzech Wieszczów do końca przedłużającej je alei 29 Listopada pozwala doświadczyć prawie wszystkich form miejskości naraz. Zaczyna się symbolicznie od Wisły i Wawelu. Gdy za plecami zostaje Zamek Królewski z całą narodową symboliką i mitologią, wkraczamy na pole walki o formę i nowoczesność; o odbicie państwowej ideologii w przestrzeni urbanistycznej. Aleje powstały w latach 30. XX wieku. Ich budowa miała wymiar nie tylko pragmatyczny (pod zaborami Kraków był miastem garnizonowym, uwarunkowania militarne blokowały jego rozwój), ale też symboliczny. Gmach Muzeum Narodowego,