116
Migawki z pandemii Organizacje pozarządowe świadczące usługi publiczne dla wielu swoich klientów są tratwą, która pomaga utrzymywać się na powierzchni. Pandemia stanowi dla nich poważny test wytrzymałości. Jeżeli instytucje – tratwy będą nabierać wody, odbiorcy ich działań zaczną tonąć.
Michał Sęk Karol Mularczyk
P
ołowa maja 2020 roku. Od końca marca w Polsce diagnozuje się dziennie 200–400 osób zarażonych COVID-19. Od początku pandemii dokonaliśmy jako społeczeństwo olbrzymiego wysiłku, aby zreorganizować nasze życie zawodowe i prywatne w celu utrzymania ciągłości usług publicznych, działalności firm, wsparcia systemu ochrony zdrowia. Kończy się początkowa faza nowej rzeczywistości, zaczynamy zdawać sobie sprawę, że obecna sytuacja utrzyma się dłużej – tygodnie lub miesiące. Do czasu wynalezienia szczepionki lub efektywnego leczenia COVID-19 być może uda się zmniejszyć skalę zakażeń, jednak spektakularne zniesienie wszystkich obostrzeń w jeden dzień i radosna fiesta na ulicach są nierealne. Po wielkiej mobilizacji nasila się powoli zmęczenie ciągłym stanem wyjątkowym, zaś powiązany z kryzysem zdrowotnym kryzys gospodarczy dopiero się rozpędza. Jednocześnie skuteczne przeciwdziałanie obu załamaniom może zostać zablokowane przez rosnący kryzys przywództwa. Te procesy najlepiej widać w miękkim podbrzuszu polskiego państwa – w usługach społecznych, przede wszystkim tych świadczonych na rzecz najsłabszych i najsilniej wykluczonych grup. To właśnie tam warto skierować lornetkę, by
wypatrywać jaskółek nadchodzących zmian i przyjrzeć się procesom, które wkrótce będą kształtować nową rzeczywistość. Tę lornetkę znalazłem w inicjatywie moich przyjaciół Bartka i Lucyny, którzy w podwarszawskim Duchnowierozkręcają miodosytnię. Lucyna na co dzień pracuje w jednej z ambasad i pomaga w budowaniu firmy, zaś Bartek, poza nastawianiem kolejnych partii miodu pitnego w wielkich zbiornikach, pracuje w firmie przygotowującej jedzenie do reklam spożywczych. W miarę zaostrzania się sytuacji epidemicznej wpadli na pomysł, by skorzystać z pomieszczeń dostosowanych do produkcji żywności i pomóc w produkcji brakującego sprzętu. Zorganizowali kilka drukarek 3D, nawiązali współpracę z innymi firmami mającymi dostęp do materiałów i rozpoczęli zrzutkę na jednym z portali, by produkować przyłbice ochronne. Składanie przyłbic od lutego ma stałe miejsce w rozkładzie każdego dnia i tygodnia moich przyjaciół. Gdy maska się wydrukuje, należy zeskrobać ostre zadziorki z resztek filamentu, przykleić bawełnianą taśmę chroniącą przed odparzeniami na czole, zamontować przezroczystą szybkę i gumową opaskę, a na koniec zapakować całość do plastikowej folii i upchnąć do pudła. W pewnym momencie zacząłem pomagać w dystrybucji sprzętu. Liczyłem, że uda mi się przy okazji dotrzeć do różnych podmiotów i inicjatyw, które prosiły w internecie o wsparcie, i zobaczyć, jak walka