Uwodzicieli dwa portrety UWODZICIELE TRAFIAJĄ SIĘ WSZĘDZIE I ZAWSZE. ALE DWÓCH Z REGIONU POMORZA ZACHODNIEGO ZROBIŁO PRAWDZIWĄ FURORĘ. JEDEN NA POCZĄTKU XX WIEKU, DRUGI 40 LAT TEMU. O JEDNYM MÓWIŁA CAŁA EUROPA, PISANO O NIM WIERSZE, A JEGO ZDJĘCIE POJAWIŁO SIĘ NA WIDOKÓWKACH. O DRUGIM NAKRĘCONO SŁAWNY SERIAL I KILKA REPORTAŻY TELEWIZYJNYCH ORAZ RADIOWYCH, NAPISANO NIEZLICZONĄ ILOŚĆ ARTYKUŁÓW. FILMOWY „TULIPAN” STAŁ SIĘ DLA NIEKTÓRYCH IKONĄ POLSKIEJ POPKULTURY I SIERMIĘŻNYM JAK CAŁA EPOKA SYMBOLEM PRL.
Ktoś może powiedzieć, że uwodzenie kobiet w pierwszej połowie XXI wieku, to żadna sztuka. Seks wdziera się w nasze życie praktycznie z każdej strony, ludzie są coraz bardziej samotni, szukają bliskości, ciepła, zrozumienia i szczęścia na internetowych portalach randkowych. Pandemia tylko podsyciła te nastroje o czym opowiada nieudolnie m.in. bardzo słaby film „wybitnego” reżysera Patryka Vegi. Nic więc dziwnego, że swoje złote żniwa mają liczni oszuści matrymonialni, o których co chwila informują media. Ale zostać kultowym uwodzicielem pod koniec lat 70. ubiegłego wieku? W siermiężnej, biednej, socjalistycznej Polsce? To nie było takie proste. I właśnie wtedy pojawił się On. Sprytny przestępca, najsłynniejszy oszust matrymonialny w dziejach Polski.
LUDZIE
Jurek z Dziwnowa
42
Sławny uwodziciel i kochanek (podobno wszechczasów) Giacomo Girolamo Casanowa chwalił się licznymi podbojami. Ale eksperci i badacze jego życia wyliczyli, że wcale nie był jakimś wybitnym seksualnym rekordzistą. Sam Casanova przyznawał się, że uwiódł 122 kobiety. Jerzemu Kalibabce, z zachodniopomorskiego, nadmorskiego Dziwnowa nawet do pięt nie dorastał. Bo ten chwalił się uwiedzeniem tysięcy kobiet. Jak mawiał po drugim tysiącu przestał liczyć. Czy to była prawda czy czcze przechwałki, wiedział tylko Kalibabka. Na czym polegał jego fenomen? To pytanie zadają sobie fachowcy
z wielu naukowych dziedzin. I nadal nie znajdują odpowiedzi. Na motywach jego życia powstał często wznawiany od lat 80. ubiegłego wieku, cieszący się niesłabnącą popularnością serial pt. „Tulipan”. Dla jednych to Mistrz Podrywu i Bajery, Król Życia. Dla innych zwykły mizogin i przestępca. Zimny, wyrachowany, cynik gardzącym kobietami. Okradał je, bił, oszukiwał, stręczył, wykorzystywał. Jego zadziwiająca kariera zaczęła się pewnego sierpniowego dnia 1977 roku. Młody dziwnowski rybak Jerzy Kalibabka postanowił nagle zmienić całe swoje życie. W roboczych ciuchach i gumowych, rybackich kaloszach pojechał do Międzyzdrojów. Szybko nawiązał romans ze znajomą kelnerką. Po kilku dniach kiedy wyszła do pracy zabrał jej kilka drobiazgów i ruszył w Polskę. „Zakotwiczył” w Szczecinie. Odnalazł się w lokalnym towarzystwie m.in. „cinkciarzy” i „mewek” – prostytutek. Te wzięły go pod swoja opiekę i wprowadziły w „wielki świat”. Nauczyły jak się modnie wyglądać, sprawiać wrażenie bogatego obcokrajowca, jak udawać kogoś kim się nie jest. Wtedy zbudował swój pierwszy sławny harem złożony z kilku nastolatek. Dbały o niego, o jego ubrania, gotowały i pomagały w okradaniu bogatych kobiet, które Kalibabka nazywał „kocmołuchami”. Ale Kalibabką zaczęła się interesować Milicja Obywatelska. Pojawiły się zawiadomienia o oszustwach, kradzieżach, wyłudzeniach, pobiciach, gwałtach na nieletnich. Milicja ciągle była na jego tropie. Ale on zręcznie unikał zastawionych pułapek.