Andrzej Utracki
Kupować rybę w worku Chyba mi się nie powodzi. Pływam w kubku. Ryby z kubków obok mówią, że tak wygląda życie. Według mnie to pic na wodę, gdzieś musi istnieć coś lepszego! Co dzień wielkie istoty pokazują na mnie palcem – chcą chyba udowodnić, jaki jestem mały. Mój rozmiar źle o mnie świadczy? Przecież jestem rybą z krwi i ości! Prawda? Pływanie w kółko coraz bardziej mnie męczy. Czuję, że jestem stworzony do pływania w czymś… wielkim! Przecież mam do tego ikrę! Ale na razie tkwię tutaj… Co jakiś czas widzę, jak zabierają moich znajomych. Biorą woreczek i wlewają nas do niego. To jest dziwny woreczek. Chyba pod jego wpływem ryby się zmieniają. Znajomi, o których powiedziałbym, że są jak cicha woda, nagle zachowują się jak w gorącej wodzie kąpani. Na myśl o tym trzęsę płetwami. Boimy się, co będzie, gdy nas spotka „woreczek”. Nasz wódz to naprawdę gruba ryba, mówi, że był już w innym miejscu. Rozmawiał z rybami, które wyszły spoza kubeczka. Zawsze zastanawia mnie: skoro już tam był, to dlaczego wrócił? Może opowiada nam bajki i cieszy się, że połknęliśmy haczyk? Nie umiem zliczyć, które kółko w środku kubeczka już robię. Niektórzy z nas poddali się i pływają dookoła bardzo wolno, a niektórzy ruszyli już płetwą po raz ostatni… A przecież każdy z nich był zdrów jak ryba… Ale ja się nie poddam! Im szybciej płynę, tym bardziej ćwiczę mięśnie, a przecież cała moc ryby w ogonie. Nagle ktoś stuka w mój pojemnik. Zdezorientowany przestaję się ruszać. To była istota, która nas karmi. To ona zapukała! Ale pozostałej trójki nie rozpoznaję. Jedna z nich, mała postać, przybliża się do mnie tak bardzo, że lada chwila może przewrócić mój kubek. Wszystkie w pewnym momencie uśmiechają się i mój żywiciel odchodzi, by po chwili wrócić, z woreczkiem. Zaczynam panikować. W całym tym sztormie moich myśli przebija się głos wodza. Mówi, że mi zazdrości, że nie mam się czego bać. Zaufam mu, oby miał rację…
Pozaświat. Studencka antologia tekstów nie-ludzkich
25