Na ścieżce potężnego rysia Młode zespoły wykonujące tradycyjny heavy metal raczej nie poszukują oryginalności. Nie miałoby to jak sądzę większego sensu ta tematyka została już właściwie wyczerpana w latach 80. Ale! Zawsze powtarzam, że są dwa koronne argumenty, dla których warto interesować się nowościami z NW OTHM. Pierwszy - jakość nie potrzebuje innowacji. Zespół nie musi być odkrywczy, żeby pisać zwyczajnie dobre numery. Drugi - może nie za wiele, ale jednak trochę tych sposobów na granie heavy metalu jest, więc jakieś pole na zaskoczenie słuchacza pozostaje. Można strzelać Judasowymi killerami, można iść w powerową lub doomową epickość, inni decydują się na rzucenie w mroczne otchłanie czczenia pierwszej fali black metalu, a jeszcze inni - i do nich zaliczymy bohaterów niniejszego wywiadu - balansują na cienkiej granicy pomiędzy rockiem i metalem. I ten ostatni pomysł ma w sobie chyba najwięcej świeżości. Przypomnijcie sobie choćby zachwyt, który zapanował gdy pojawiło się Wytch Hazel - a to dlatego, że odgrzebali jeszcze "nie przejedzone" w tym nurcie inspiracje i wykazali się nieprzeciętnym talentem kompozytorskim. Podobnie jest z Lynx. Germański kwartet czerpie garściami z lat 70., robiąc przy tym naprawdę dobre, chwytliwe piosenki. Bardzo gorąco zachęcam do zapoznania się z ich debiutancką płytą - a dla większej zachęty, zapraszam do wywiadu! HMP: Muszę Wam powiedzieć, że już po usłyszeniu Waszego singla "Watcher of Skies", bardzo zależało mi na możliwości przeprowadzenia z Wami wywiadu, jako z jednym z najciekawszych debiutantów minionego roku. Przedstawcie zespół Lynx pol skiej publiczności. Lynx: Po pierwsze, dzięki za dobre słowo. Jesteśmy Lynx z niemieckiego Gießen, a w skład zespołu wchodzą Marvin, Tim, Phil i Franz.
ki i brzmiało to naprawdę dobrze. Więc wszyscy postanowiliśmy się w to zaangażować, założyliśmy zespół i to wszystko. Pojawiliście właściwie znikąd - prócz wokalisty, każdy z Was jest debiutantem (przynajmniej jeśli wierzyć nieomylnemu metalarchives, jeśli jest inaczej, wyprowadźcie mnie z błędu). Po prostu pewnego dnia opublikowaliście demo "Grey Man" i błyskawi-
czni, że tak wielu osobom podoba się to, co robimy, jednoczą się przez muzykę, każdy na swój sposób i są tak samo jak my podekscytowani, obserwując jak rozwija się historia Lynx. A wyprowadzając Cię z błędu - tak, wszyscy graliśmy już wcześniej w różnych zespołach i projektach (śmiech). Phil grał przez 15 lat w death metalowym combo - Eraserhead, podobnie Tim obracał się w środowiskach deathmetalowych i grał również w zespole hardcore'owym. Nasz perkusista miał kiedyś duet w klimatach garage-folk i robił trochę rzeczy post-metalowych i stonerowych. Marvin - jak wspomniałeś - gra w Blizzen od początku jego istnienia i jest takim naszym "Heavy Metalowym Tatuśkiem". Zatem wszyscy mamy jakieś doświadczenie w robieniu muzyki. Mamy naprawdę sporo przyjemności z jej wspólnego pisania, z tymi wszystkimi rozbieżnościami w gustach i zainteresowaniach, które wpływają na ten proces. Staramy się nie ograniczać za bardzo i jak dotąd wydaje się, że to działa. Budgie, Ratt, Sortilege, Raven i cała masa innych - jest mnóstwo zespołów, które zacz erpnęły nazwy ze świata zwierząt. Jaka jest geneza "Potężnego Rysia" (przyp. tłum. "Mighty Lynx")? Tak, to prawda. Myślę że zwierzęta to po prostu ciekawi protagoniści dla historii. Znamy co prawda zespół Lynx z lat 80-tych, ale wydało nam się że ten gatunek kota będzie do nas pasować i nie będzie to żadne podebranie nazwy. Ryś posiada bogate znaczenie symboliczne (choćby w tarocie) - oznacza inteligencję, kreatywność ale i lękliwość czy egocentryzm. Jak to ma się do Was? Cóż, tak jak wspomniałem - to nasz protagonista, o własnej osobowości. Myślę, że wszystkie te cechy łączą się w każdym z nas i stają się istotne w zależności od sytuacji. Piszemy historię i ekscytujemy się losami naszego bohatera. Przede wszystkim jest on jednostką zabierającą nas ku przygodzie.
Foto: Lynx
Gramy mieszankę hard rocka, wczesnego heavy metalu, AORu i wszystkiego innego co wpasowuje się w ten typ muzyki. Spotkaliśmy się na początku 2020 roku i zaczęliśmy wspólnie pisać muzykę podczas panującej pandemii, może po to, by wypełnić lukę która powstała przez brak możliwości grania na żywo. Właściwie nasze pierwsze spotkanie to była całkiem zabawna sytuacja, część z nas zupełnie się wcześniej nie znała i musieliśmy się sobie poprzedstawiać. Ale potem zaczęliśmy po prostu jammować, pisać na tej podstawie piosen-
120
LYNX
cznie zaskarbiliście sobie uznanie w podziemiu, w ciągu półtorej roku dorobiliście się bardzo udanego krążka wydanego przez uznaną wytwórnię i pochlebnych komen tarzy krytyków! Jak do tego właściwie doszło (śmiech)? Jeszcze raz dzięki. Faktycznie bardzo cieszymy się z tego, jak to wszystko się ułożyło. Jesteśmy naprawdę szczęściarzami, że No Remorse zainteresowało się nami zaraz po premierze "Grey Man" i tak wcześnie zaczęli nas wspierać. Wszyscy jesteśmy naprawdę wdzię-
Okładka "Watcher of Skies" sugeruje, jakby miał on być też Waszą swego rodzaju maskotką. Planujecie umieszczać go na Waszych grafikach w przyszłości, jak np. Budgie, które zamieszczało papugi na każdej swojej okładce? W taki czy inny sposób, ale z pewnością będzie on odgrywał jakąś rolę w kolejnych okładkach. Aczkolwiek nie zdecydowaliśmy jeszcze jaką. Nie nazwałbym tego maskotką, chociaż może kiedyś powinniśmy załatwić sobie taką na scenę? Nie prawdziwe zwierzę - to byłoby okrutne, ale np. kolesia w zbyt go-