nagraliśmy połowę kawałków na album. Skończyliśmy całą resztę później, po podpisaniu umowy z Black Dragon.
Dobry w byciu sobą Ten człowiek jest tak ciekawy, jak jego muzyka. Czas, jaki poświęciłem, by posłuchać najnowszej reedycji debiutu Heir Apparent, nie był absolutnie stracony. Wymiana zdań z Terrym Gorle również przyniosła wiele interesujących wątków. Nie tylko o wznowieniach płyta, ale i przeszłości, nauce gry na gitarze czy poglądach związanych z globalnym problemem Covid-19. Warto poznać tego gościa i jego spojrzenie na pewne kwestie. Wreszcie, dać sobie chwilę na kontakt z jednym z bardziej intrygujących zespołów - Heir Apparent na pewno nie zostawi nikogo obojętnym! HMP: Cześć Terry, jak się miewasz, czy zdrowie dopisuje? Terry Gorle: Mam się dobrze, dzięki!
W Hammerheart upierali się, by skopiować oryginalną okładkę i listę utworów, więc to była całkowicie ich decyzja.
Mam do Ciebie trochę pytań. Pretekstem do spotkania jest oczywiście najnowsza reedycja debiutu Heir Apparent, przygotowana przez Hammerheart Records. To od razu, Terry - jesteś zadowolony z efektu ich pracy? Tak. Zrobili kawał świetnej roboty w odtworzeniu oryginalnego wyglądu wraz z ulepszonym opakowaniem oraz innymi detalami. Remaster też jest zaskakująco dobry.
Album oryginalnie wyszedł w 1986 roku. Czy pamiętasz w jaki sposób odbywało się pisanie materiału, który się na nim znalazł? Tak, ale opowiedzenie tego wszystkiego zajęłoby mi kilka godzin (śmiech). Kilka utworów zostało nagrane w roku 1983 w piwnicy wynajmowanego domu, którą przerobiłem na salę prób. Nazywaliśmy się wtedy Nemesis. Cory Rivers był wokalistą, a Jim Kovach perkusistą. Kiedy Paul (Davidson) dołączył do zespołu jako wokalista w roku 1984, skończyliśmy pisanie reszty kawałków i nagraliśmy pięć utworów w wersjach demo w lipcu. Jim odszedł w sierpniu, a Ray został naszym perkusistą we wrześniu tego roku. Po tym, jak demo zebrało pozytywne opinie, pożyczyłem więcej pieniędzy i na początku 1985 roku
Co rzadkie, "Graceful Inheritance" w nowej wersji jest prawie identyczne z pierwowzorem Black Dragon Records. Postawiłeś warunek, żeby nie było żadnych bonusów lub ingerencji w szatę graficzną, czy to wytwór nia podeszła w ten sposób do tego wydawnictwa?
Jak wspominasz współpracę z ówczesnym składem Heir Apparent - Paul Davidson na wokalu, Derek Peace na basie i Raymond Black na perkusji? Paul, Derek i ja mieszkaliśmy w tym samym domu, który przeznaczaliśmy na próby, więc skoncentrowaliśmy się na codziennym pisaniu utworów i naszych partii. To było świetne miejsce do bycia produktywnym. Ray mieszkał jakieś 60 kilometrów od nas, więc ćwiczyliśmy wieczorami oraz w weekendy, zazwyczaj pięć razy w tygodniu jako pełny zespół. Założenie kapeli było moim życiowym celem, więc włożyłem w to całe swoje serce, by zdobyć rozgłos i iść naprzód. Trzy lata później kiedy wychodził drugi album - "One Small Voice" - skład był już poszerzony o klawiszowca i śpiewał nowy Steve Benito. Pamiętasz dlaczego Paul nie mógł już być w szeregach grupy? Na początku roku 1987 Paul zaczął tracić głos i odszedł po nagraniu dwóch piosenek "We, The People" i "Tomorrow Night". Było to dla niego za trudne. Idąc przykładem debiutu, to czy "One Small Voice" czeka w najbliższym czasie jakaś ciekawa reedycja? To już zostało ponownie wydane kilka miesięcy temu, w zremiksowanej i zremasterowanej wersji, w której gitara brzmi na odpowiednim poziomie. Zawiera tylko kompozycje napisane jako Heir Apparent. Przez 45-minutowy limit czasu na LP, usunęliśmy z listy covery zrobione przez pierwszy zespół Steve'a ("Two Hearts", "Alone Again" i "Screaming") oraz cover Paula Simona ("The Sound of Silence"). Winyl i wersja na CD zawiera utwór "The Haunting", której nie było na oryginalnej płycie, a kompakt zawiera jeszcze dodatkowy utwór "Tomorrow Night", który nigdy wcześniej nie został wydany. Ostatni album wyszedł w 2018 roku. Minęło parę lat, więc mogę zapytać czy jesteś zadowolony z efektu tych sesji? Rzecz "The View From Below" to owoc miłości i jestem dumny z tego, jak to wyszło. Po drodze musieliśmy pokonać pewne przeciwności losu. Kłopoty zdrowotne, przez które odwołane zostały festiwale, składanie przez Internet pomysłów do kupy, mieszkanie daleko od siebie i nie ćwiczenie razem jako zespół. Jeszcze nigdy nie pracowaliśmy w taki sposób. I nie, nie porównujemy się z przeszłością, bo po trzydziestu latach ma to być nowy rozdział. Will Shaw też musiał dopasować się jako wokalista.
Foto: Heir Apparentn
146
HEIR APPARENT
Trzecia płyta i trzeci wokalista. Tym razem na "The View From Below" śpiewał Will Shaw. To już tradycja w Heir Apparent, że co płytę mikrofon oddaje się komuś innemu? (śmiech) Dobry wokalista jest kimś, kogo najciężej znaleźć oraz najważniejszym elementem zespołu. Gość, który potrafi oddać sprawiedliwość Paulowi i Steve'owi jest kimś bardzo rzadkim, a znalezienie wokalisty, który potrafi zaśpiewać te wszystkie utwory, zachowując przy tym swój styl oraz uwzględniając umiejętność zaśpiewania 90-minutowych koncertów dwa