Muzyka nie jest zawodem Większość wywiadów przeprowadzanych przy okazji reedycji to tak zwana "okazja do porozmawiania o przeszłości". W przypadku Elvenking sprawa nie jest taka banalna. Zespół wydaje reedycję pierwszej i trzeciej płyty, celowo pominąwszy drugą. A opowieść o okolicznościach wydawania wszystkich trzech płyt jest w zasadzie osnowną historii i dewizy muzycznej Elvenking. Zapewne wielu fanów (wiem coś o tym, bo sama się do nich zaliczam) nie zdawało sobie sprawy, jakie dramaty toczą się za kulisami wydawania poszczególnych krążków Wło-chów. Na szczęście Elvenking jest teraz na bardzo dobrej drodze, a opowiadali nam o niej Aydan i Damna. HMP: Wypuszczacie właśnie ponownie dwa wydawnictwa - "Heathenreel" i "The Winter Wake" na okrągłe rocznice ich wydania (20 i 15 lat). Czytałam w notce prasowej, że żeby zachować rocznicę, powinny wyjść w 2001 roku, jednak w tłoczniach winyli był korek i stąd wydanie w 2022. W notce napisano, że winę ponosi pandemia. Wydaje mi się, że innym powodem może być też fakt, że coraz więcej zespołów decyduje się na wydanie winyli i tłocznie się nie wyrabiają. Damna: Cóż, po pierwsze sytuacja z płytami winylowymi naprawdę oszalała wymknęła się spod kontroli, podobnie jak wiele innych rzeczy podczas pandemii. Tak więc, odpowiadając na pierwsze pytanie, oczywiście główne opóźnienia wynikają z kilku zakłóceń, które dotknęły (nieliczne) tłocznie, które nadal produkują winyle - brak materiałów, zamknięcie
stały zamknięte lata temu, kiedy rynek zamarł. W rzeczywistości właśnie to spowodowało ogromne opóźnienia i długi czas oczekiwania.
niektórych działań i oczywiście nietypowe zapotrzebowanie rynku. Tak więc ze zwyczajowych trzech miesięcy na dostawę szybko zrobiło się sześć, potem dziewięć, potem dwanaście... i mamy nadzieję, że na tym się skończy i wszystko w końcu wróci do normy. Oczywiście to ogromne zapotrzebowanie wcale nie pomaga. Dzisiaj wszyscy produkują płyty winylowe - nowe albumy, limitowane edycje, reedycje starych płyt. Firmy fonograficzne i zespoły dorabiają nawet całe zaległe katalogi, w tym albumy, które nigdy nie zostały wydane na płytach winylowych. Tak jak my robimy to w przypadku rocznicowych edycji. Można sobie wyobrazić, co to oznacza dla dzisiejszego rynku, ponieważ prawie wszystkie tłocznie zo-
razie nie zapowiadacie. W jednym z poprzednich wywiadów Damna powiedział nam, że planujecie w przyszłości nagrać tę płytę z jego wokalami. Czy wtedy "Wyrd" wejdzie już do kanonu klasyków Elvenking i także doczeka się wydania na winylu? Aydan: Nie wznawiamy "Wyrd" na winylu, tak jak innych albumów, z kilku różnych przyczyn. Przede wszystkim, nie jest to album, z którego jesteśmy dumni. Jest to jedyny album w naszej dyskografii bez Damny i już samo to powinno być ważnym powodem. Cały okres związany z procesem powstawania tego albumu był okropny. Z tego czasu nie mamy nic, poza złymi wspomnieniami. Jak zapewne wiesz, pisaliśmy i przerabialiśmy "Wyrd" kilka
Winyl padł ofiarą własnego sukcesu? Damna: Winyl jest dziś z pewnością modny, ale ma swój urok, zawsze miał. Najlepiej byłoby robić płyty na winylach tylko wtedy, kiedy ma się okazję nagrać album metodą, jak za dawnych czasów i doznać prawdziwego uczucia analogowego nagrywania i słuchania. Nie jestem wielkim fanem tłoczenia na winylach cyfrowej produkcji, ale mimo wszystko jest to dobry przedmiot kolekcjonerski i sprawia, że ludzie znów chcą mieć płytę w rękach. Tak jak trzeba (śmiech). Więc dlaczego nie! Pomiędzy "Heathenreel" a "The Winter Wake" jest jeszcze "Wyrd", którego reedycji na
Foto: Frater Orion
168
ELVENKING
razy: początkowo w oryginalnym składzie z "Heathenreel", idąc w zupełnie innym i złym kierunku w porównaniu z naszym debiutanckim brzmieniem. Potem Jarpen został poproszony o opuszczenie zespołu i napisaliśmy album bez niego, jako kwartet. Potem poprosił o powrót w szeregi zespołu i przerobiliśmy materiał. No i też bez Damny... To był kompletny bałagan. Jednak ostatecznie najważniejszym powodem, dla którego nie wznawiamy oryginalnego albumu, jest to, że od dawna planujemy oddać mu sprawiedliwość i nagrać go tak, jak pierwotnie planowaliśmy, z Damną i z utworami, nad którymi pracowaliśmy z nim na pokładzie. Myślę, że będzie to bardzo ciekawe. Prawdopodobnie dodamy niepublikowane utwory, które leżały w sekretnej szafie od początków istnienia zespołu. Myślę, że będzie to właściwy sposób, aby dać naszemu drugiemu albumowi właściwe miejsce w naszej dyskografii. Rzadko gracie na koncertach utwory z "Wyrd". To też wina złych wspomnień? Aydan: Tak, jak już wspomniałem, był to bardzo chaotyczny okres wypełniony wyłącznie złymi wspomnieniami. Zespół był naprawdę bliski rozpadu. Pamiętam, jak pewnego dnia latem 2004 roku zadzwoniłem do Zendera i powiedziałem: "Stary, odchodzę z zespołu i porozmawiam z Damną, żeby zrobić coś razem", a on mi powiedział: "Jeśli odejdziesz, zespół na pewno nie będzie mógł dalej istnieć". Wszyscy popełniliśmy błędy. Ja przede wszystkim, ponieważ to ja wraz z innymi chłopakami byłem odpowiedzialny za odejście Damny. Nawet jeśli byłem naciskany przez Jarpena, nie byłem wystarczająco silny, by sprzeciwić się decyzjom zespołu. Po kilku tygodniach próbowałem przywrócić Damnę do składu, przyjechał i zrobiliśmy nawet wspólną próbę, ale atmosfera była tak gęsta, że to nie mogło się udać. Mleko się rozlało. Wolę wykreślić z pamięci cały okres "Wyrd", bo to było dla mnie straszne. Damna: Oczywiście złe wspomnienia przyczyniły się do tego, że "Wyrd" znalazł się w "niewygodnym miejscu" naszej kariery. Ale to nie urazy czy fakt, że zespół zatrudnił innego wokalistę, przeszkadzają mi najbardziej. Szczególnie dręczy mnie to, że "Wyrd" powinien być inną płytą. W obecnej formie to wciąż dobry album, ale nie jest taki, jaki miał być. Miał być bardziej folkowy, a oryginalne utwory miały w sobie o wiele więcej świeżości i klimatu z "Heathenreel". Obecna wersja jest więc jak plaster naklejony na ranę. Nagrywając tę płytę ponownie i zachowując oryginalną tracklistę z utworami, które naprawdę miały się na niej znaleźć, chcemy w końcu ten plaster usunąć i tę ranę wyleczyć. Oczywiście, to nigdy nie zwróci nam czasu, który straciliśmy i szansy, którą mogliśmy mieć, trzymając się razem jako zespół (to był moim zdaniem największy, niewybaczalny błąd), ale będzie to coś w rodzaju "No dobrze, sprawiedliwości stało się zadość!". Wróćmy do "Heathenreel". Dziś folk metal to popularny gatunek metalu, jednak w 2001 roku byliście jednymi z prekursorów. Oczywiście istniał np. Skyclad oraz folk black metalowe kapele, ale coś, co zaprezentowaliście na "Heathenreel" było ówcześnie czymś nowym - połączeniem folku z heavy metalem. Jednocześnie melodyjne i chwytli we, jednocześnie na swój sposób agresywne. Jak dziś patrzysz na tę płytę? Czujesz, że