szej przyjemności.
Duch Livin Fire Krakowski Livin Fire ma już na koncie kilka krótszych materiałów. Najnowszy z nich to koncertowa rejestracja na setkę czterech utworów w ramach cyklu "Luneta Nocą", stąd też taki właśnie tytuł tej EP-ki. Grupa w nowym składzie najwyraźniej złapała drugi oddech, dzięki czemu nie tylko znowu gra koncerty, ale też pracuje nad debiutanckim albumem. Jak zapowiada liderka Livin Fire Alda Rei pierwsze single poprzedzające tę płytę pojawią się już niebawem, tak więc fani melodyjnego hard 'n' heavy w rodzimym wydaniu mogą już zacierać ręce. HMP: W ubiegłym roku wasza dyskografia powiększyła się aż o dwa materiały - wygląda na to, że maksymalnie wykorzystaliście okres pandemicznych lockdownów? Alda Rei: Owszem, biorąc pod uwagę ogólne zawirowania, zarówno na świecie jak i w naszych szeregach, jak najbardziej czuję, że maksymalnie wykorzystaliśmy ten czas. Bardzo nam zależało aby jak najszybciej przygotować nowy materiał i kiedy tylko pojawi się taka możliwość powrócić do grania na żywo. Był już chyba na to najwyższy czas, zważywszy, że poprzednie demo/promo "Deal With The Devil" wydaliście ponad pięć lat temu, nawet jeśli od tego momentu skład zespołu zmienił się niemal w całości?
Myślę, że chyba nie jestem tak straszna (śmiech). Zmiany personalne zwykle pojawiały się u nas w związku ze zmieniającymi się planami życiowymi dotychczasowych członków zespołu lub kiedy czas weryfikował kompatybilność pod względem podejścia do grania, chęci zaangażowania - bez tego ciężko jest na dłuższą metę się zgrać. Poszukiwanie muzyków do zespołu to nie jest prosta sprawa, również ze względu na obecne czasy, kiedy rock i metal niebezpiecznie są spychane w pewną niszę. To wszystko złożyło się u nas na wielokrotne zmiany personalne. Mam nadzieję, że nie będzie potrzeby nic już zmieniać. Jak chłopaki trafili do składu, znaliście się wcześniej z jakichś imprez, koncertów?
Foto: Naomi Muras, Zuza Baum
Faktycznie trochę czasu minęło. Niestety tak czasem bywa, że sprawy się komplikują i realizacja planów się opóźnia. Jednak trzymam się tego, że nie ma tego złego, co by finalnie nie wyszło na dobre i bardzo się cieszę z miejsca w którym jesteśmy z Livin Fire w tym momencie - szlifując nowy materiał, szykując go z myślą o pełnoprawnej płycie oraz grając koncerty. Z byłych muzyków Livin Fire byłoby można śmiało skompletować ze trzy zespoły - jesteś istnym dyktatorem i ciężko z tobą wytrzymać, czy raczej wpływ na te ciągłe zmiany składu mają realia funkcjonowania podziem nego zespołu?
190
LIVIN FIRE
Z żadnym z chłopaków nie znaliśmy się wcześniej. Z Michałem Węglowskim (perkusja) poznaliśmy się zupełnym przypadkiem mijając się w salce prób, miło nam się rozmawiało i od słowa do słowa okazało się, że jest zainteresowany aby pograć z Livin Fire. Myślę, że to spotkanie można uznać za początek Livin Fire w obecnej odsłonie. Reszta chłopaków odnalazła się dzięki ogłoszeniom. Brzmi to bardzo prosto, jednak był to złożony proces, który trwał pewien czas. Na szczęście finalnie tak jak wspominałam czuję, że udało się skompletować naprawdę fajny zespół, który jest spójny zarówno pod względem gustu muzycznego jak i podejścia do grania, pasji do muzyki i chęci czerpania z tego jak najwięk-
Łatwiej było znaleźć dwóch gitarzystów, stąd twoja decyzja o przekwalifikowaniu się i sięgnięcie po bas, żeby Krystian bądź Tomasz nie musieli rezygnować z gitary? Ta historia wygląda nieco inaczej. Krystian Gajewski pierwotnie przyszedł do zespołu jako basista. Okazało się, że znalezienie dwóch gitarzystów, którzy dobrze odnajdą się w naszych klimatach, wcale nie jest tak proste jak mogłoby się wydawać, w związku z czym po wielu próbach i kombinacjach powstał pomysł, że Krystian wskoczy na gitarę, z którą miał wcześniej do czynienia i dla niego jest to poniekąd "powrót do korzeni". Ja tymczasem zdecydowałam się okiełznać gitarę basową, co było dla mnie o tyle naturalne, że w początkach Livin Fire grałam już równocześnie z wokalem na gitarze i w sumie trochę brakowało mi instrumentu w rękach. Najwyraźniej tak po prostu miało być. Przy okazji warto wspomnieć, że aktualnie na drugiej gitarze jest z nami Nelson Juarez Nunez, gitarzysta pochodzący z Chile. Tomasz niestety z niezależnych powodów nie mógł z nami dłużej grać "na stałe", jednak pozostaje bardzo ważną osobą dla nowego Livin Fire, pozostaje częścią naszej ekipy i nie wykluczamy, że czasem jeszcze będzie go można z nami zobaczyć. Nie jest czasem tak, że grając na basie i śpiewając masz teraz większy wpływ na stronę rytmiczną kompozycji Livin Fire, szczególnie, że grasz palcami, bez użycia kostki? Na pewno zwracam w tym momencie zdwojoną uwagę na ten aspekt. Nauka gry na basie sprawiła, że wyczuliłam się na rytm i nauczyłam się wielu rzeczy, które wcześniej były dla mnie mniej dostrzegalne, patrząc na całość utworu. Gra palcami jest u mnie efektem upartego charakteru - jako że wcześniej grałam na gitarze naturalnym było dla mnie granie kostką, z palcami natomiast musiałam się oswoić. Z czasem granie palcami stało się jednak dla mnie bardzo naturalne i wygodne, można powiedzieć, że sprawia mi to podwójną przyjemność. Gra na basie to moja podróż i co chwilę poznaję jakieś nowe interesujące aspekty, które wpływają na moje nowe pomysły kompozycyjne, tak więc oczywiście, że ma to wpływ na nową twórczość. Jednakże zawsze tworząc nowe utwory w pierwszej kolejności stawiałam na melodie, co wciąż pozostaje dla mnie najważniejszą częścią kreacji twórczej. Najpierw opublikowaliście studyjny mate riał "Livin Fire", ale zdaje się tylko w wersji cyfrowej - znak czasów, fizyczne nośniki w dobie streamingu to już przeżytek? EP "Livin Fire" z 2021 roku została opublikowana jedynie w formacie digital, gdyż stanowi zapis pewnego procesu, który w momencie jej wydania zakończył się. Chciałam podzielić się tymi utworami ze światem, równocześnie jednak zespół żył już kolejnymi planami i nagraniami w związku z czym wydawnictwo fizyczne zostało zrealizowane dopiero przy kolejnych naszych nagraniach. "Luneta Nocą" wyszła jednak na srebrnej płytce - skąd wybór, że akurat ten materiał zostanie wydany w takiej właśnie formie? Macie już w dyskografii demówki i EP-ki, do kompletu brakowało więc tylko wydawnictwa koncertowego?