tego od razu, ale zarówno riffy jak i aranże utworów potrafią być całkiem skomplikowane. No i dochodzi kwestia feelingu, o który zawsze walczymy.
Otwarty umysł jest esencją muzyki, którą gramy W tym roku Mentor towarzyszy na pokaźnej trasie grupie Vader i mimo koncertowania u boku legendy, zdarza się, że część publiczności przychodzi na gigi dla supportu właśnie. Nie powinno to nikogo dziwić muzycy Mentor zasilali w końcu szeregi wielu docenianych w polskim undergroundzie kapel, a ich najnowsze, listopadowe wydawnictwo "Wolves, Wraiths and Witches" nie tylko nie odstaje poziomem od poprzedników (i wciąż zachowana jest na nim podobna muzyczno-wizualna stylistyka), ale momentami przebija wszystko, co dotychczas nagrali. Jeśli nie przekona was wyróżniające się brzmienie basu, być może zrobi to kawałek, który zainspirowały Gremliny, albo kolejny wyraz buntu przeciw instytucji Kościoła Katolickiego. King of Nothing i Gusion's Drone opowiedzieli o swoich pierwszych wrażeniach z trasy z Vader, pozostałych muzycznych projektach, miłości do horrorów, stałej estetyki i o tym, jak dobrze mieć w zespole własnego realizatora nagrań… HMP: Mentor powstał z potrzeby uzewnętrznienia pierwotnych muzycznych instynktów - grania prostszej, nie aż tak eksperymentalnej muzyki. Czy to znaczy, że w waszych pozostałych projektach nie było miejsca na tego typu prostotę, mimo że było w nich miejsce na eksperymenty? King of Nothing: Wszyscy chyba mamy podobny pogląd jeśli chodzi o eksperymentowanie w muzyce - kiedy te eksperymenty idą za daleko, bardziej sensownym jest dla nas po prostu założenie nowego projektu, w którym skupimy się na konkretnym gatunku. Nie oznacza to jednak, że od takich eksperymen-
dla Grieving, z którym to projektem wydaliśmy w zeszłym roku debiutancką płytę, zmiksowaną przez Haldora. Wojtek, w jednym z wywiadów stwierdziłeś, że Mentor to prosta muzyka, ale chciałbyś wierzy, że nie prostacka. Gdzie, nie tylko w przypadku HC/thrashowych klimatów, leży właściwie ta granica? Takie Converge, Fugazi czy Exodus łoją bezkompromisowo, ale zdecydowanie nie prostacko. Wasz pierwot ny thrash też trudno takim nazwać. King of Nothing: Myślę, że chodzi tu głównie o znalezienie jakiegoś złotego środka mię-
Foto: Wiktor Franko
tów zupełnie stronimy. Drugi album Mentora kończył się numerem "Gather by the Grave", który to był mocno inspirowany doom metalem i dokonaniami np. Black Sabbath - rzeczami mimo wszystko trochę odległymi od tego, co robimy w Mentorze na co dzień. Był to dla nas jednorazowy wyskok, ale nie porzuciliśmy tej stylistyki kompletnie - część z nas stwierdziła, że chcielibyśmy zrobić więcej muzyki w takim klimacie i to stało się zaczątkiem
88
MENTOR
dzy feelingiem a ciekawą kompozycją. Nasza muzyka nie jest technicznie jakoś wybitnie skomplikowana, ale wydaje mi się, że w tych numerach dzieje się całkiem sporo i - co dla nas najważniejsze - nie kosztem feelingu. Cały czas gramy szybko i mocno, i to się nie zmieni. Dla nas to esencja Mentora. Gusion's Drone: Wykraczamy znacznie poza ramy "trzy akordy darcie mordy", więc muzyka na pewno nie jest prostacka. Może nie słychać
Bas na "Wolves, Wraiths and Witches" jest o wiele wyraźniejszy, niż na poprzednich płytach i brzmi zabójczo. To spowodowane kształtem kawałków, własnymi wnioskami z odsłuchu wcześniejszych albumów czy uwagami słuchaczy? Gusion's Drone: Akurat tak wyszło tym razem. Poza tym na tej płycie partie basu są ważniejsze, niż na poprzednich. Do tego brzmienie tego instrumentu wyszło wybitnie dobrze. Był to chyba strzał w dziesiątkę bo bardzo często słuchacze o tym wspominają. Poza produkcją, jakie widzicie największe zmiany, jeśli porównacie nowy album do "Guts, Graves and Blasphemy"? Bo mimo że łączycie ze sobą tak wiele różnych podgatunków i inspiracji, nadal pozostajecie stylisty cznie spójni. Na obu krążkach są kawałki z blackowym riffowaniem jak i punkowym rock'and'rollem czy w stylu amerykańskiej szkoły thrashu. King of Nothing: Myślę, że właśnie to swobodne mieszanie gatunków wychodzi nam najlepiej i świadczy o jakiejkolwiek sile Mentora. Staramy się, aby nasze numery były wypadkową tego, co nas inspiruje i czego sami chcielibyśmy słuchać. Chcemy też dobrze bawić się na scenie, więc dbamy o to, żeby nasz repertuar nam to umożliwiał. Na ile praca z producentem będącym jednocześnie członkiem zespołu, mowa o Satanic Audio, jest dla was ułatwieniem? Z jednej strony to większa swoboda artystyczna i świadomość, że odpowiedzialna za płytę osoba doskonale wie, co chcecie osiągnąć, z drugiej - pewne ograniczenia, może sprzętowe, a może brak osoby "bezstronnej" generował jakieś konflikty… King of Nothing: Nigdy nie mieliśmy żadnych konfliktów w kwestiach produkcyjnych, więc mogę chyba spokojnie powiedzieć, że zdecydowanie jest to dla nas ułatwienie. Osobiście znam Haldora jeszcze sprzed czasów dołączenia do Mentora, produkował albumy mojej kapeli J. D. Overdrive, później robił też debiutanckie krążki Grieving i Pure Bedlam. Już od pierwszej współpracy wiadomo było, że się świetnie dogadujemy i jeśli chodzi o mnie, Mentor nie mógłby być w lepszych rękach. Ale może niech sam zainteresowany się wypowie... Gusion's Drone: W Mentorze nie jestem na pewno producentem. Raczej realizuję nagrania. Znamy się już bardzo długo i wiemy co chcemy osiągnąć. Dzięki temu praca nad nagraniem i miksem płyty idzie bez większych problemów, a uwagi, które dostaję mają sens. No i taka sytuacja pomaga w sytuacji finansowej zespołu. (śmiech) Czy postrzegacie Mentor jako pewnego rodzaju supergrupę? Artur jest powiązany z Furią i Gruzją, Bartosz również z Gruzją, Wojtek z J.D. Overdrive… To zasłużone kapele, stworzenie wspólnie kolejnego muzy cznego projektu musiało wzbudzić zaintere sowanie. Czuliście presję? King of Nothing: Samo pojęcie super-grupy jest obecnie tak szerokie, że można by do tego worka wrzucić praktycznie każdą kapelę która