72
„Wszyscy braćmi”. Co powinien usłyszeć polski Kościół? We „Fratelli tutti” dostaje się niemalże wszystkim: liberałom, populistom, utylitarystom, nacjonalistom, kosmopolitom. Są jednak i takie sprawy, o których nowa encyklika z niejasnych przyczyn milczy.
Wielogłos Zofia Różycka
Wezwanie do społecznej pokuty Piotr Wilkin
Kiedy papież Franciszek zapowiedział ogłoszenie encykliki „Fratelli tutti”, wielu zastanawiało się nad tym, jakie może być jej główne przesłanie. W przypadku poprzedniej encykliki wyciek nastąpił kilka dni przed ostateczną premierą; tym razem udało się dochować tajemnicy do końca. Wiadomo było, jaki będzie temat encykliki „Laudatosi’”; zapowiedzi „Fratelli tutti” pozwalały jedynie na bardzo mgliste domysły oparte na tytule. Tymczasem encyklika okazała się wielopłaszczyznowym i niezwykle wszechstronnym dokumentem uderzającym we współczesny ład światowy. Nie ma tutaj znanej z wielu dokumentów kościelnych próby stawiania uproszczonej diagnozy problemów świata poprzez redukowanie ich do pojedynczych kwestii (zwłaszcza bioetycznych). Aborcja i eutanazja są wprawdzie w tekście wspomniane, ale nie dominują jej przesłania – zostają przywołane w szerszym kontekście ogólniejszych problemów dzisiejszego świata. Papież nie ulega pokusie, aby wskazywać na pojedynczy problem czy też pojedynczą groźną ideologię. Wręcz przeciwnie, cechą charakterystyczną encykliki jest to, że dostaje się w niej niemalże wszystkim. Ekonomicznym liberałom papież przypomina (bo przecież
wbrew temu, co twierdzi wielu krytyków Franciszka, robiących z niego lewicowego sabotażystę na tronie Piotra, nie jest to jego wymysł, ale trwały – nawet jeśli przykryty warstwą kurzu – element nauczania Kościoła), że własność prywatna nie jest wartością absolutną. Wręcz przeciwnie: podstawową wartością jest powszechne przeznaczenie dóbr, a własność prywatna jest jedynie narzędziem, którego nie wolno fetyszyzować. Populistom Franciszek zarzuca wykorzystywanie instytucji państwowych i „woli ludu” do własnych, egoistycznych, politycznych potrzeb, wyłącznie w celu zagarniania większej władzy, a nie w imię dobra wspólnego. Utylitarystom papież wytyka, że redukują relacje międzyludzkie do wzajemnej wymiany usług, robiąc z ludzi nie braci, lecz wyłącznie obcych sobie i wykorzystywanych – nomen omen, utylitarnie – „współpracowników”. Mnóstwo uwag krytycznych ma papież do nacjonalistów, którzy próbują żerować na lękach przed „obcym”, aby tworzyć fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Krytykuje jednak także kosmopolitów, którzy w imię niekontrolowanej globalizacji, zazwyczaj w imię zysków międzynarodowych koncernów, niszczą lokalną tożsamość i pozbawiają miejscowe ludy poczucia własnej odrębności, narzucając im zamiast niej swoje zwyczaje i kulturę. Nie byłoby dobrze, gdyby encyklika będąca, bądź co bądź, dokumentem nauczania Kościoła (a nie organizacji społecznej) oprócz krytyki nie zawierała części pozytywnej, i to odwołującej się do Ewangelii. Papież