Kontakt nr 44: Ideologia przyjaźni

Page 90

88

Ludowa historia Polski Listy inżyniera Koźmińskiego – który socjalistów i rewolucji nienawidził, robotnikami gardził, a w miarę rozwoju wypadków pogrążał się w panicznym lęku o własne życie – dobrze ilustrują szok, jakim bunt robotniczy był nie tylko dla zaborców, ale przede wszystkim dla rodzimych elit.

Adam Leszczyński Paula Kaniewska

Publikujemy fragment książki Adama Leszczyńskiego­ „Ludowa­historia Polski. Historia wyzysku i oporu­, mitologia­ panowania” (Wydawnictwo W.A.B., premiera­: 12 listopada 2020 roku).

W

styczniu 1906 r. dyrektor techniczny zakładów włókienniczych „R. Biedermann” w Łodzi, inżynier Leon Koźmiński – jedyny Polak w kierownictwie firmy – napisał do jednego z właścicieli fabryki, donosząc o przebiegu pertraktacji z robotnikami w sprawie ciągnącego się już od dwóch tygodni strajku. Robotnicy chcieli zapłaty za całe dwa tygodnie, fabrykant zapłacił za trzy i pół dnia. Koźmiński opisywał atmosferę rozmów: Dzisiaj rano o 11-ej przyszła policja, aby być obecna przy wypłacie. Płacono robotnikom za 3 ½ dnia. Jednak delegacja złożona z jednych i tych samych, co zwykle, robotników przybyła z pomocnikiem komisa­rza policji do kantoru, żądając zapłaty za dwa tygodnie. […] Naturalnie, że każdego z nas po kolei obwiniają o zamknięcie [fabryki] i grożą śmiercią. Policja zachowuje

się w sposób najzupełniej tolerancyjny, co ich jeszcze więcej ośmiela […]. Zadziwiająca rzecz, ile pieniędzy mają przy­wódcy naszych robotników (delegaci); portmonetki wprost wypełnione papierami, muszą być dobrze przez partie wynagradzani. Pijatyki są na porządku dziennym, bo połowa przynajmniej delegatów bywa zawsze pijana. Listy inżyniera Koźmińskiego – który socjalistów i rewolucji nienawidził, robotnikami gardził (i bał się ich), a w miarę rozwoju wypadków pogrążał się w panicznym lęku o własne życie – dobrze ilustrują szok, jakim bunt robotniczy był nie tylko dla zaborców, ale przede wszystkim dla rodzimych elit (poza garstką radykalnej inteligencji). Koźmiński wszędzie widział agentów partii rewolucyjnych; w jednym z listów przepraszał, że wyraża się niejasno, ale to dlatego, że jego zdaniem agenci PPS opanowali pocztę i czytają korespondencję. Dyrektor nieustająco posądzał delegatów robotniczych o kradzieże i pijaństwo, a policję – o nadmierną pobłażliwość. Pod koniec stycznia 1906 r., kiedy wojsko stacjonowało już na stałe w fabryce („oficer mieszka w dwóch pokojach na parterze, będzie dostawał od nas tylko obiady”), a kozacy rozpędzali chcących pracować robotników (fabryka stała i wszystkich zwolniono), Koźmiński donosił właścicielom:


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.