90
Oaza na pustyni Negew Działalność małej parafii na izraelskiej pustyni może być inspirująca, a czasem nawet zawstydzająca dla naszych duszpasterstw. Otwartość na dialog pomaga dostrzegać potrzeby parafian, a także współpracować z innymi wspólnotami przy działalności charytatywnej i pokojowej.
Dawid Gospodarek Helena Jabłonowska
W
Izraelu Kościół katolicki należy do zdecydowanej mniejszości wyznaniowej. Odsetek chrześcijan różnych denominacji wśród mieszkańców szacuje się na dwa procent. Należą do nich także katolicy różnych obrządków – większość pochodzenia arabskiego. Szczególną mniejszość w ramach tej mniejszościowej mozaiki stanowi wikariat katolików języka hebrajskiego. Już papież Pius XII w latach 50. ubiegłego wieku pozwolił im na używanie tego języka w liturgii – jeszcze przed Soborem Watykańskim II i zmianami liturgicznymi, które przyniósł. Polski proboszcz na pustyni 120 kilometrów na południowy zachód od Jerozolimy, na pustyni Negew, znajduje się mała, licząca około 120 wiernych, parafia pod wezwaniem świętego Abrahama w Beer Szewie. To tam według tradycyjnych przekazów Abraham wykopał studnię, zawarł pokój z królem Abimelekiem (nazwa miasta w tłumaczeniu na polski brzmi „studnia przysięgi”) i wypasał owce, a jego syn Izaak wybudował Bogu ołtarz. Dziś duszpasterzem i proboszczem małej katolickiej wspólnoty jest pochodzący z Polski kapłan, ksiądz Piotr Żelazko.
Do Jerozolimy przyjechał pisać doktorat z biblistyki. Nauczył się współczesnego hebrajskiego i został w Izraelu. Poznał wspólnoty hebrajskojęzyczne i został poproszony przez ich przełożonych o duszpasterską pomoc. W Beer Szewie duszpasterzuje już od sześciu lat. Wykłada także na Papieskim Uniwersytecie Salezjańskim w Jerozolimie, jest odpowiedzialny za duszpasterstwo wśród więźniów, a aktualnie trwają rozmowy o jego zaangażowaniu w duszpasterstwo dla chrześcijańskich żołnierzy w izraelskim wojsku. W parafii świętego Abrahama oprócz katolików hebrajskojęzycznych miejsce dla siebie znajdują także wierni innych obrządków (w rycie syromalabarskim w języku malajalam modlą się tu na przykład wierni z Kerala) i języków (choćby arabskiego czy rosyjskiego), a także przychodzący na msze święte odprawiane w języku angielskim doktoranci. – Moje duszpasterstwo różni się od większości innych na świecie – opowiada ksiądz Żelazko. – Mam ten luksus, że znam wszystkich moich parafian po imieniu. Gdy kogoś nie ma na mszy, mogę podjechać do niego z gorącą zupą i zapytać, co się dzieje. Może ktoś zachorował, stracił pracę lub nie mógł przyjść z jakiegoś innego powodu? – Jesteśmy rodziną: bracia, siostry, przyjaciele. Znamy się nie tylko ze mszy świętych. Potrafimy ze