Fot. Mikołaj Woźniak
FELIETON
SŁYSZELIŚCIE O WISZĄCYCH OGRODACH SEMIRAMIDY? NALEŻAŁY DO SIEDMIU CUDÓW STAROŻYTNEGO ŚWIATA. POWSTAŁY OKOŁO 2800 LAT TEMU W BABILONIE. NA TERENACH, GDZIE KIEDYŚ KWITŁA POTĘŻNA CYWILIZACJA MEZOPOTAMII, DZIŚ LEŻĄ IRAK, IRAN, SYRIA, TURCJA, KUWEJT I ARMENIA. PRZYPUSZCZA SIĘ, ŻE ZNACZNIE WCZEŚNIEJ, WŁAŚNIE TAM, ROZCIĄGAŁY SIĘ TERENY BIBLIJNEGO EDENU.
A wiecie, że róże zostały udomowione co najmniej 5 tysięcy lat temu? Ja dowiedziałam się o tym niedawno. Akcja mojej najnowszej powieści toczy się w Babilonie, jej bohaterką jest królowa Semiramida. Stąd moja świeża wiedza dotycząca starożytnego ogrodnictwa. Semiramida była wojowniczką, prawie całe życie walczyła. Ale, jak pewnie większość z nas, tęskniła za światem bez przelewu krwi. Marzyła też o odtworzeniu rajskich ogrodów, o zbudowaniu świata pięknego, tolerancyjnego, w którym zapanuje miłość. W kraju Semiramidy władcy chętnie przybierali tytuły największego rolnika albo ogrodnika. Okazywali szczególne łaski tym, którzy na co dzień zajmowali się uprawami warzyw, kwiatów czy ziół. Często nie obowiązywała ich służba wojskowa, byli zwalniani z podatków lub mieli je znacznie obniżone. Ogrody były dla Babilończyków prawdziwym skarbem. Szanowali je, kochali i otaczali szczególną pieczą. W tamtych czasach wierzono, że róże na ziemię przywiozły boginie, kiedy zstąpiły z gwiazd. Ich zapach miał przypominać to, co podświadomie pamiętamy z życia prenatalnego. Ogrody były właśnie jak łono matki: bezpieczne i przytulne. Były mitycznym rajem. Wszyscy – i ludzie, i zwierzęta – żyli tam w pokoju, jeden nie pożerał drugiego. Zawsze było pięknie, ciepło, nie istniały zagrożenia, niczego nie brakowało. Kwiaty kwitły
76 L A DY ’ S C L U B • N R 6 5 / 2 0 2 0
EWA KASSALA
RÓŻOWA MAGIA Nasz mały ziemski raj i owocowały, drzewa nigdy nie zrzucały liści, nigdy nie więdły i nie umierały, zawsze były zielone. Nikt nie umierał. Wszyscy zostali stworzeni od razu w dorosłej, pięknej postaci i w takiej trwali wiecznie. OPOWIEŚĆ O OGRODZIE wyraża ludzkie marzenia i tęsknoty za miejscem idealnym. Na ziemi go nie ma, jednak można próbować je stworzyć. Próbować, bo przecież naszą powinnością jest dążenie do niemożliwego, sięganie do gwiazd, wyciąganie rąk w stronę doskonałości. Czasami jednak wychylam się z ogrodów Semiramidy i rzucam okiem na rzeczywistość. Niechętnie przysłuchuję się politykom. U nas jak jest – każdy widzi i ma swoją opinię. Drżymy z niepokoju o przyszłość kraju, swoją, dzieci i wnuków. Na świecie nie lepiej. W Stanach wrze. Nie tylko wirus przeorał amerykańską rzeczywistość. Mają jeszcze 40-procentowe bezrobocie i gigantyczne rozruchy na tle rasowym. W Europie nie jest aż tak tragicznie, ale w ostatnich miesiącach odczuliśmy strach, lęk, bezradność. Zobaczyliśmy, jak różnie reagują rządy w obliczu nieznanego wcześniej
zagrożenia. Chiny? Kto wie, co naprawdę tam słychać... Wiemy tyle, ile pozwolą, żebyśmy wiedzieli. Gdzie nie spojrzeć, same problemy, niepokoje, obawy. I głosy, że lepiej już było. Nie wiemy, jaka czeka nas przyszłość. W marcu wirus zamknął wszystkich w domach, a potem zmienił się świat, jaki znaliśmy. Znaleźliśmy się w nowej rzeczywistości. Uczymy się jej. I, mam wrażenie, że... coraz bardziej doceniamy ogrody. Te prawdziwe i metaforyczne. Czyli własną przestrzeń, w której nam dobrze i bezpiecznie. Dokąd ruszyliśmy, gdy poluzowano obostrzenia? Do lasów i parków! Ci, którzy mają własne ogródki, działki czy balkony, ostatnio jeszcze bardziej je docenili. Prawda? Siejemy kwietne trawniki, opiekujemy się pszczołami, odtwarzamy prawdziwe łąki, przestajemy kosić trawę i wyrywać chwasty, które nagle okazały się pożyteczne jak kurdybanek albo inne zapomniane zioła, teraz przydatne, na przykład w kuchni. WIELKA KAPŁANKA z mojej Semiramidy, która jest bardzo, ale to bardzo, jak byśmy dziś powiedzieli, proeko, stwierdziła: Wszystkim nam potrzebna jest bliższa więź z ziemią. Przemów do niej. Ziemia jest wspaniałą nauczycielką dla tych, którzy poświęcają czas, żeby jej słuchać. Nas już nie będzie, a ona pozostanie. Kiedyś tam, gdy iskra naszego ducha zespoli się z boską jasnością, ciało powróci do Matki Ziemi, a ona je obejmie i przytuli. Bo przecież jesteśmy jej częścią. Kiedyś Jonasz Kofta napisał: Pamiętajcie o ogrodach. A ja dodam: W najtrudniejszych chwilach, gdy nie wiemy, co będzie dalej, wróćmy tam – do ogrodów. To nasz dom. Każdy z nas powinien stworzyć, a przynajmniej próbować stworzyć, małą lub dużą zieloną przestrzeń, własną, zapierającą dech w piersiach, dostarczającą rozkoszy zmysłom i duchowi. Nasz mały ziemski raj. I pamiętajmy zawsze: najpiękniejsze ogrody kwitną w naszych sercach.