PROF. KRYSTIAN ZIEMSKI Trzy dekady Ziemski & Partners TOPORSKIROBERT toKamienicenaszapasja JACEKWirtuozKORTUS dotoTalentprzepustkaciężkiejpracy ŚWIĘTEKDARIUSZ przyszłośćBezpiecznanawagęzłota Nr 7 (62) WRZESIEŃ 2022 ISSN 2543-957X
ALICJAFELIETON:KULBICKA / redaktor naczelna Wrześniowy, słoneczny poranek. Wielki filodendron przy oknie tarasowym owiewany porannym wiatrem zdaje się kła niać na powitanie. Żaluzje filtrujące światło słoneczne rzucają cień, jakiego nie dają o żadnej innej porze roku. Aromat porannej kawy, zmieszany z zapachem wilgoci wpadającego do pokoju powietrza, tworzy niepowtarzalny klimat. Kot już od kilku nocy przeprosił się z kocem i leniwie wyciąga łapki spod kotłowaniny wełnia nej narzuty. Dzień dobry w ten piękny, wrześniowy dzionek – jak wam się spało? – rozbudzone stare, analogowe radio rozpoczyna swoje codzienne trele – dziś większe korki niż w ostatnich dniach… Jesień. Choć jeszcze nie kalendarzowa, koniec sierpnia to w mej głowie umowny koniec lata. Tożsamy z końcem dni upalnych, z szortami i ciepłymi wieczorami na przydomowym tarasie. To krótsze dni, słońce niżej zawieszone, chłodniejsze wieczory. Jesień to taka paradoksalna pora roku. Rano lato, wieczo rem zima. Niby ciepło, a jednak chłodno. Gdy byłam dzieckiem, koniec wakacji był równorzędny z końcem słuchanej przez moją mamę audycji „Lato z radiem” w radiowej Jedynce. Dziś jest podobnie, choć audycję tę zastąpiły inne stacje radiowe i wiadomości o wzmo żonym od 1. września ruchu drogowym. To wyznacznik zmiany. I choć kocham lato, to jak mawiał Konstanty Ildefons Gałczyński, jednak jesieni jestem amator. Może to przez tę nieuchronną melancholię towarzyszącą tej (para doksalnie a jakże!) kolorowej i niezwykle aromatycznej porze roku? Może to świadomość nieodwracalności przemijania obserwowanej na zamierającej na zimę przyrodzie? I poczucie oczekiwania na początek cyklu? Jesienią nawet dźwięki są inne. Zapadający wcześniej zmierzch ucina jak nożem śpiew ptaków, a ziemię pod stopami wypełnia szelest spadających liści. Jesień to taka pora roku, gdzie w przedpokoju stoi najwięcej butów. Bo letnie może jeszcze się przydadzą, ale jesienne już nieśmiało wychylają swoje czubki z szafy w poczuciu bycia za chwilkę potrzebnym. Coś się kończy, coś zaczyna. Nie ma już upałów, ale za to nie umieram z gorąca w betonowej dżungli. Nie ma już truskawek, ale są śliwki. Może za chłodno na mrożoną kawę, ale gorąca czekolada w dobrym towarzystwie to też świetna opcja. Latem pędzę, chcąc maksymalnie skorzystać z każdej ulotnej chwili, jaką daje ta ciepła pora. Żal mi każdego momentu niespędzonego aktywnie. Jesienią pozwalam sobie na odrobinę domatorstwa. Nie szkoda mi czasu na dobry film czy książkę. Przy aromacie świec o zapachu dyni. Ryszard Kapuściński pisał: Kiedy się spie szysz, nic nie widzisz, nic nie przeżywasz, niczego nie doświadczasz, nie myślisz! Szybkie tempo wysusza najgłębsze warstwy twojej duszy, stępia twoją wrażliwość, wyjaławia cię i odczłowiecza Jesień pozwala poczuć, uwrażliwia i zwraca zmysły. Jesieni jestem amator. I oczywistym jest, że preferuję tę w wydaniu wrześniowym niż listopadowym, a teraz właśnie jest ten czas. Skorzystajcie z niego.
Przeszło lato, jesień i zima, I jeszcze wiosna, i jeszcze jakieś lato, i znowu jesień w mgłach jak w dymach. (Jesieni jestem amator) Konstanty Ildefons Gałczyński – „Inge Bartsch”
1 PoznańskiPrestiż
Jesieni jestem amator WŁASNEMATERIAŁYFOT.
Talent to jedno, a chęć rozwoju to drugie. Spędzają długie godziny sam na sam ze swoim głosem, wybranym instrumentem – przecież nic wielkiego nie rodzi się bez cięż kiej pracy, wielu wyrzeczeń i poświęceń. Oni to wiedzą, mają życiową mądrość splecioną z niezwykłą artystyczną duszą i z wielkimi pokładami ludzkiej wraż liwości. Teoria i praktyka muszą tu iść w parze. Podążają więc dalej i dalej… Przygotowują co rusz coś nowego, pięknego, oryginalnego. A ja zanurzam się w ich interpretacjach i często odważnych aranżacjach. Kocham muzykę, przeróżne style i epoki, odmiany i wariacje – nie umiem zaszufladkować się w jednym konkretnym gatunku muzycznym. Często podśpiewuję zasłyszane dźwięki, choć sama nie mam kompletnie muzycz nego talentu ani wrodzonego słuchu. (śmiech) Ale uwielbiam tych, którzy go mają, szanuję i doceniam tych, z którymi miałam przyjemność pogawędzić i pośmiać się, powzruszać i poocie rać łzy. Bezgranicznie dziękuję za to, co mam: więzi, kontakty, nowe relacje międzyludzkie. I nie ukrywam, że cze kam na więcej. Więcej emocji, fascynacji, więcej talentów, które będę mogła osobiście poznać.
4 PrestiżPoznański zdjęcie : PawłowskiPatryk
Siadam wzruszona. W głowie mętlik, pełno pytań kręci się jak w majestatycznym tańcu, serce łopocze, tętno przyspiesza z egzaltacji. Radość ogromna. Na serio mogę porozmawiać z taką znakomitością, wybitną jednostką. Za każdym razem inną… Mają przeróżny wzrost i urodę, barwę głosu, kompletnie różny temperament i poczucie humoru. Z jednymi już po pierwszych słowach nawiązuje się czarodziejska nić i czuję, jakbyśmy znali się od wielu lat, a nie poznali przed chwilą. Z innymi potrze buję ciut więcej czasu na konwersację, wymianę spostrzeżeń i myśli, na ocenę faktów i spektakularne porywy wzruszeń. Wszyscy są inni, a jednocześnie tacy podobni. Wiedzą, co robią, co tworzą i po co. Mają wielkie serca otwarte na wiele przyziemnych proble mów i dramatycznych sytuacji, służą pomocą, dobrym słowem i przyjaznym gestem. Są wielcy w swoim środowisku, wielcy na polskich i międzyna rodowych scenach. Rozpoznawalni, cenieni, po mistrzowsku operujący tym, co otrzymali w darze – talentem muzycznym. Oczarowana jestem ich skromnością i normalnością w kontaktach międzyludzkich, nie gwiazdorzą, choć są wiel kimi gwiazdami. Często już w młodym wieku odnieśli sukces, ich kariery nabie rają tempa, kształcą się nieustannie, rozwijają i podnoszą sobie poprzeczkę. Takie talenty to skarb. Śpiewają, grają, koncertują, komponują, aranżują, improwizują etc. Niezwykli. Wspaniali. Genialne umysły. Zawsze przeze mnie podziwiani i obdarzani ogromną dawką szacunku i sympatii. Roztkliwiam się jak dziecko, gdy słyszę ich muzykę, gdy w uszach dudnią mi tony ich ory ginalnych wykonań. Pękam z radości, gdy szybko przechodzimy na „Ty”, bez zbędnego per Pani, per Pan, gdy po prze prowadzonym wywiadzie, ściskamy się na pożegnanie niczym bardzo dobrzy znajomi, lub gdy kontaktujemy się „jak leci?”, „co u Ciebie?”, „może kawka w tym tygodniu?” itp. Za każdym razem jestem podekscytowana rozmową z artystą, wirtuozem, multiinstrumentalistą, muzycznym geniuszem, z zespołem jedynym w swoim rodzaju, niepowtarzalnym. Wiele ludzkich cech i charakterów, którym nie brakuje wzlotów i upadków, lepszych i gorszych dni. Spotykają się z szalejącym współcześnie hejtem, nieuprzejmością, nieuczciwością i ogromną falą zazdrości… Bo im się udało. Bo „takich co mają i chęci, i talent jest wielu, a mimo to więk szość z nich nigdy do niczego nie dochodzi. To tylko punkt wyjścia, by cokolwiek w życiu zrobić. Wrodzony talent jest jak siła dla sportowca. Można urodzić się z większymi lub mniejszymi zdolnościami. Ale nikt nie zostaje sportowcem tylko i wyłącznie dlatego, że urodził się wysoki, silny lub szybki. Tym, co czyni kogoś sportowcem jest praca, praktyka i technika. Wrodzona inteligencja jest tylko i wyłącznie amunicją. Żeby ją skutecznie wykorzystać musisz przekształ cić swój umysł w precyzyjną broń.”(Carlos Ruiz Zafón, Gra anioła)
FELIETON: MAGDALENA CIESIELSKA / redaktor magazynu „Poznański Prestiż”
Mistrzostwo
on Tour i na pewno pamiętasz jak szybko biło Ci serce podczas laudacji, a ja zawsze będę pamiętać, jak doprowa dziłam do sytuacji, w której redaktor naczelnej zabrakło słów. Bezcenne! 1 października spotykamy się podczas jesiennej edycji. Co zaplanowałaś? Jaki jest program? Tym razem program jeszcze bardziej napięty niż ostat nio. Zaczynamy o 9:00 rano, kończymy o 18:00, a od 19:00 będą tańce w Hotelu Sheraton. Jestem wzruszona, bo spełni się moje marzenie i na scenie zobaczymy oraz posłuchamy prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego w rozmo wie z Dorotą Wellman. Gośćmi będą też między innymi: Marta Gąska, Janja Lesar , Magdalena Kowalak, Marta Buszko-Pakasińska, Natalia Iwaszko, Małgorzata DobiesTurulska. Na pewno będzie bardzo inspirująco i wzruszająco. Wiem też, że czeka nas nowość. Po emocjonującym dniu zaplanowałaś emocjonujący wieczór. Zadałam pytanie czy konferencja powinna trwać dwa dni czy jeden. Dostałam mnóstwo odpowiedzi. Zdania były naprawdę podzielone 50 na 50. Dziewczyny popro siły w ankietach, aby było więcej czasu na rozmowy i więcej wspólnego czasu. Dlatego podczas październikowej kon ferencji będą 3 przerwy i czas na tańce wieczorem. Sama jestem ciekawa czy będziemy miały siły na zabawę, ale jak nie spróbujemy, to się nie przekonamy. Czy wobec tego można jeszcze kupić bilety i jak to zrobić? Bilety jeszcze są. Warto zajrzeć na nasze profile społeczno ściowe – tam podany jest link do zakupu biletu. Tym razem sprzedaż ruszyła w sierpniu, aby każdy mógł przygotować się na jesiennie wydarzenia z #byckobietaontour. Planujemy spotkanie w Poznaniu, a także w innych miastach. Szczegóły na www.byckobietaontour.pl. Do zobaczenia!
spełniam#BYCKOBIETAONTOURswojemarzenia
Dziewczyny bardzo doceniły wszystkich prelegentów. Panele z udziałem kilku kobiet zostały bardzo wysoko i pozytywnie ocenione. Ty zostałaś naszą Kobietą
Już 1. października kolejna odsłona jednej z najbardziej energetyzujących konferencji, która przyciąga do Poznania tłumy kobiet z całej Polski. W trakcie jesiennej edycji #Byckobietaontour w murach Starego Browaru, będziemy mieli okazję posłuchać wielu interesujących wykładów, spotkać inspirujących ludzi oraz poznać wartości, jakimi kierują się w biznesie, ale też w relacjach z rodziną czy przyjaciółmi. Wisienką na torcie będzie wywiad Doroty Wellman z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim. A to wszystko dzięki uporowi i wytężonej pracy organizatorki i pomysłodawczyni konferencji – Marty Klepki. rozmawia : Alicja Kulbicka | zdjęcie : Jakub Wittchen Ile kilometrów przejechałaś, organizując kolejne poznańskie spotkanie z cyklu #byckobietaontour?
6 PrestiżPoznański Dzięki
MARTA KLEPKA: Przejechałam w ciągu minionego roku prawie 30 tys. km. Jestem prawdziwą kobietą on tour. Moje śliczne VOLVO XC 40 z salonu Volvo Karlik jest moim przyjacielem i razem pokonujemy wszystkie, nawet najwięk sze odległości. Wciąż z radością i ciekawością odkrywam nowe miejsca. Pracujesz dziś w Heron Live Hotel w Gródku nad Dunajcem. To jednak kawałek drogi od Poznania. Czy trudno Ci pogodzić obowiązki zawodowe z organizacją konferencji? Z Poznania do Gródka nad Dunajcem mam do pokonania 600 km. Śmieję się, że jest to zaledwie 6h. Zawsze w drodze słucham ciekawych podcastów lub nadrabiam tele foniczne zaległości. Przygotowania do konferencji zazwyczaj zaczynają się chwilę po zakończeniu poprzedniej. W hotelu naprawdę dużo się dzieje. Przygotowujemy wiele wyjątkowych wydarzeń, które pochłaniają nas całkowicie – zwłaszcza teraz, w sezonie. Są to jednak uroczystości, które sprawiają, że czujemy ogromną satysfakcję z naszej pracy i to jest moim paliwem napędowym. Organizacja konferencji wymaga zsynchronizowania wielu kalenda rzy wielu zajętych osób – to jest chyba najtrudniejsze. Wszyscy dziś inaczej planują swoje życie. Niektórzy planują tylko tydzień do przodu, inni kilka miesięcy, a jesz cze inni zależą od grafików w pracy. To wszystko jest dość mocno skomplikowane. Dla mnie dobór prelegentów jest najważniejszy. Czytam uważnie wszystkie ankiety od uczestniczek, dzięki temu wiem, z kim chciałyby się spotkać, kogo posłuchać i na podstawie ich próśb układam program. Zależy mi, aby program był różnorodny. Zazwyczaj pracuję nad konferencją wieczorem i w nocy, kiedy telefon już milczy. Wtedy mogę w ciszy pisać maile i cieszyć się z organi zacji spotkania. Jestem szczęściarą, bo wspiera mnie w tym kilka dobrych dusz. Tworzą ze mną to przedsięwzięcie i mobilizują mnie do pracy. Nie będę mówić, że łączenie tych wszystkich obowiązków jest łatwe, bo tak nie jest, ale uwielbiam przygotowy wać nasze spotkania z nieziemską kobiecą energią z całej Polski, a nawet zza granicy. BKONT zawsze wywołuje mnóstwo wzruszeń, pozytywnej energii. Jaki mia łaś odzew po konferencji kwietniowej? Kwietniowa konferencja była niesamowita. Emocje sięgały zenitu.
Redakcja nie bierze odpowiedzialności za treść reklam i nie zwraca materiałów niezamówionych. Zastrzegamy sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów. Przedruk w całości lub części dozwolony jedynie po uzyskaniu pisemnej zgody Wydawnictwa Media Experts Sp. z o.o. Wszelkie przedstawione projekty podlegają ochronie prawa autorskiego i należą do osób wymienionych przy każdym z nich. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam i ma prawo odmówić ich publikacji bez podania przyczyny.
WYDAWNICTWO: Media Experts Sp. z o.o. monika.ksiazkiewicz@poznanskiprestiz.plMonikaDYREKTORalicja.kulbicka@poznanskiprestiz.plAlicjaREDAKTORkarolina.kaldonska@poznanskiprestiz.plKarolinaWYDAWCA:Kałdońska,NACZELNA:Kulbicka,DS.ROZWOJUBIZNESU:Książkiewicz,
REDAKTOR PROWADZĄCY: Michał REDAKTORm.gradowski@poznanskiprestiz.plGradowski,MERYTORYCZNY/SEKRETARZ
REDAKCJI: Magdalena Lukasz@Sulimowski.comPROJEKTPrzemekSOCIALmagdalena.ciesielska@poznanskiprestiz.plCiesielska,MEDIASPECIALIST:Wichłacz,przemek@wichlacz.plGRAFICZNYISKŁAD: ADRES REDAKCJI: ul. Młyńska 12, lok. 210, 61-714 www.poznanskiprestiz.plnaListaMAGAZYNCGSDRUK:redakcja@poznanskiprestiz.plPoznańdrukarniaSp.zo.o.BEZPŁATNYdystrybucyjnadostępnastronieinternetowej:
MAGAZYN NOWOCZESNEGO POZNANIAKA | poznanskiprestiz.pl | fb.com/poznanskiprestiz
5422 24 32 Temat z okładki 10 PROF. KRYSTIAN ZIEMSKI Trzy dekady Ziemski & Partners Nieruchomości 16 ROBERT TOPORSKI Kamienice to nasza pasja Biznes 20 DARIUSZ ŚWIĘTEK Bezpieczna przyszłość na wagę złota Moda 22 UwodzicielskiPOZERKI wrzesień Uroda 23 ANNA NaKLINIKAGEISLER-JANKOWIAK,ESTETYKICIAŁAwysokimC Miasto i ludzie 24 JOANNA JANOWICZ Zarina Zaradna Partnerzy PKB Wielkopolska 28 BARTŁOMIEJ KRUKOWSKI Nie wsadzaj dzieci w swoje buty Porady prawne 30 WALCZAK & WASILEWSKA „nowąOADWOKACItymjakoswoićustawędeweloperską” 31 Dr Krystian Ziemski & Partners Kancelaria Prawna sp. k. Inwestycja w nieruchomość –jak bezpiecznie ulokować pieniądze? Muzyka 32 Wirtuoz JACEK KORTUS Talent to przepustka do ciężkiej pracy 38 RECENZJA MARTY SZOSTAK Natura kompozycji, czyli o brzmieniu pejzaży Filmowy Ferment 40 RADEK TOMASIK Gdzie jest dzicz? – Gdzie śpiewają raki Książki 42 MONIKA BookowskiWÓJTOWICZprzewodnik 44 DIONIZY PIĄTKOWSKI Komeda on records Edukacja 46 MAGDALENA ŚWIDERSKA Pogadajmy o seksie 48 KRYSTIAN KARCZ Do świata z filmów s-f przygotowujemy pracowników pruskich fabryk Kulinaria 50 BEATA KARTOWICZ Beata gotuje prestiżowo! Sport 52 CEZARY KULESZA Kobiecy futbol – praca u podstaw 54 PRZEMYSŁAW WICHŁACZ Karol Łapawa Moto 56 Mercedes GLC Król europejskich szos 58 Nowy JestemDefenderlegendą Podróże 60 ESTERA HESS Floryda – Dzień Dziecka trwa tu cały rok Będzie się działo 64 Zapowiedzi Po godzinach 76 Fotorelacja z wydarzeń ZDJĘCIE NA OKŁADCE: Jakub Wittchen
8 PrestiżPoznański
PASAŻ: ATRIUM:
Pogoda nie dopisuje, ale to nie przeszkadza w delektowaniu się miejscem. W duchu żałuję, że całego wyjazdu nie spędzamy tutaj. Wdajemy się w rozmowę z innymi gośćmi pensjonatu. Mają tutaj mały zjazd rodzinny. Wszyscy uprzejmi, nienachalni. Czas do domu. Po drodze mijamy drogowskazy: „Zupa kaszubska 200 m”, „Kluski śląskie 150 m”, „Żurek 50 m”. Trudno o skuteczniejszą reklamę. B. bez zastanowienia skręca w kierunku ośrodka wypoczynkowego z restauracją z widokiem na jezioro. Ze smakiem jemy ostatni wakacyjny posiłek. Na Kaszuby wrócimy szybko, postanawiamy zgodnie.
zdjęcia : autorkiarchiwum
FELIETON: MARTA KABSCH / PR Manager Starego Browaru, współwłaścicielka marki papierniczej Suska & Kabsch
Im mniej kilometrów do wybrzeża, tym większy tłok na drogach. Lądujemy w kolejce do mostu zwodzo nego. Później, z wysoko podniesionymi brwiami, przejeżdżamy przez przeprawę nad przekopem Mierzei Wiślanej. 10 kilometrów, 5 kilometrów… Już cieszę się na smażoną rybkę i stopy zanu rzone w morskiej wodzie. Entuzjazm studzą skutecznie coraz większe tłumy wczasowiczów na chodnikach przy drodze. Tym razem wszystko wydaje się nietrafione. Nawet pies robi się bardziej nerwowy. Hałas i chaos – szcze gólnie ten wizualny. Filip Springer szalałby z aparatem przy ogromnych parkingach i szpetnych budynkach obwieszonych reklamami. Na drugi dzień uciekamy kilkanaście kilome trów dalej. Tutaj inny świat. Na plaży spokój, co kilkadziesiąt metrów małe grupki odpoczywają na kocach. Nie ma tu polskiej parawanozy. Piesio zado wolony, tarza się w piachu. Po pysznym obiedzie niechętnie wracamy do naszego „piekiełka”. Wieczorem bunkrujemy się na balkonie. Zaraz po śniadaniu – ewakuacja, postanawiamy zgodnie. Kilkanaście godzin i dwieście kilometrów później wydaje się, że trafiamy do innego kraju. Trochę to prawda – jesteśmy na Kaszubach. Gdyby nie ulewa, pewnie z trzy razy zatrzymalibyśmy się po drodze na spacer czy kąpiel w jednym z wielkich jezior. Zachwycamy się widokami i zadbanymi wsiami. Wszędzie kwiaty, wypielęgnowane obejścia, na drogach pojedyncze samochody. Dojeżdżamy do siedliska. Jest jeszcze ładniej niż na zdjęciach.
9 PoznańskiPrestiż
D ruga połowa sierpnia. Siłą wyrywam z rzeczywistości kilka dni wolnego na wyjazd. Pierwsza dalsza wycieczka od dwóch lat. Apetyt duży. Na wariata rezerwuję noclegi w aż trzech miejscach. Na Instagramie zachwyciły mnie widoczki z małej miejscowości nad morzem. Ostatnie wolne pokoje są tam tylko w pensjonatach, gdzie nie przyjmują psów. Odpada, bo kejter jedzie z nami. Znajduję willę w miasteczku obok, bardziej tury stycznym, ale „co tam” – myślę. Na noc w drodze „do” rezerwuję domek w Borach Tucholskich; na powrotną – miejsce w malowniczym siedlisku na Kaszubach. Kilka dni przed wyjazdem z zadowoleniem patrzę na pylon sta cji benzynowej – paliwo staniało o kilkanaście groszy, dobra nasza! Pakujemy się dosyć szybko, ale bez stresu – w końcu to tylko pięć dni. Ładujemy się do auta: B., ja, pies i w drogę. Pierwsze rozluźnienie mięśni czuję, kiedy z obwodnicy Bydgoszczy powoli wjeżdżamy w majestatyczne sosnowe bory. Docieramy do naszej pierwszej bazy. Las, pola, niewielki staw. Miejsce w stylu: nie ma nic, tylko spokój. Wita nas sympatyczna gospodyni i trzy ogromne psy. Wypakowuję moich chłopa ków i ruszam do sąsiedniej miejscowości do sklepu – jedynego w okolicy. Zabrzmi śmiesznie, ale pierwsze od lat zakupy w spożywczym bez samoobsługi okazują się nie lada wyzwaniem. Udaję zdecydowaną, pro sząc ekspedientkę o kolejne produkty. Wieczór spędzamy na tarasie, gawędząc, jedząc swojskie kiełbaski z grilla i słuchając żabich treli. Rano zaparzam kawę w improwizowanym „ekspre sie” z papierowego ręcznika i sitka. Ruszamy dalej, kierunek: morze!
Pamiętnik
z wakacji
10 zTematokładki Trzy dekady ZIEMSKI & PARTNERS Kancelaria Prawna Dr Krystian Ziemski & Partners to jedna z najstarszych i najbardziej doświadczonych kancelarii prawnych w Wielkopolsce. W tym roku obchodzi 30-lecie istnienia. O budowaniu renomy, zdobywaniu zaufania klientów oraz o tym, dlaczego wiele osób zazdrości prawnikom, ale mało kto ich lubi opowiedział nam prof. Krystian Ziemski, założyciel Kancelarii, profesor Wydziału Prawa i Administracji UAM.
11 Temat z okładki P
rozmawia : Michał Gradowski zdjęcia : Jakub Wittchen (s. 12, 15, 17), Bartosz Pussak (s. 14)
rzyjechał Pan dziś do kancelarii wyjątkowym samocho dem, więc zacznijmy od motoryzacji. Co to za auto, jakie inne „okazy” znajdziemy w Pana kolekcji i czy pamięta Pan swój pierwszy samochód?
PROF. KRYSTIAN ZIEMSKI: Auto, którym przyjechałem to Volvo P1800 z 1965 r., znane osobom nieco starszym z planu serialu „Święty”, z Rogerem Moorem w roli głównej, jedyne sportowe, seryjnie produkowane Volvo w historii tej marki. Ściągnąłem je z Kalifornii. Jazda takim autem to prawdziwa przyjemność. Moje pierwsze auto kupiłem w czasach, kiedy zdobycie samochodu było sporym wyczynem. Był to Trabant w sta nie totalnego rozkładu. Właściciel, gdzieś spod Piły, nie dawał gwarancji, że dojadę nim do Poznania. Była surowa zima, a przez dziury w podłodze wiało w nogi śniegiem, wszystkie światła, poza pozycyjnymi, wysiadły. Zdołałem dojechać do garażu, gdzie auto po prostu wyzionęło ducha. Własnoręcznie wykonywałem remont, łącznie z naprawą tego, co w trabancie metalowe, lakierowaniem itd. Trwało to kilka lat, ale satysfakcja była ogromna. Kiedy skończy łem, mój trabant stał się mrocznym przedmiotem pożąda nia sąsiadów z os. Rusa. Drugim autem też był Trabant, w całości złożony z nowych części. Jedyny w Poznaniu sklep z częściami do tra banta był na Hetmańskiej. Ustawiałem się tam wieczorami, zimą zawinięty w kożuch kolegi, organizując komitet kolej kowy, a po otwarciu sklepu i tak okazywało się, że pewne części rozeszły się już wcześniej „na specjalne zamówie nia”. Tajnymi kanałami, od żony kolegi, dowiadywałem się, że dnia następnego będzie dostawa. W ten sposób skomple towałem wszystko według skrupulatnie sporządzonej listy. Dużym sentymentem darzę też skuter Osa, produkowany pod koniec lat 50. i w latach 60. Mój egzemplarz kupiłem jeszcze przed studiami, jako wrak i sam go remontowałem. Kolekcję starych aut zapoczątkował Trabant otrzymany w prezencie z oka zji moich 50. urodzin. Współpracownicy i przyjaciele gdzieś w Bydgoszczy kupili Trabanta – takiego, jakiego kiedyś mia łem. I tak rozpoczęło się tworzenie mojej kolekcji. Dziś jest w niej kilka modeli Warszawy, Syrena, Citroen B11, Volvo, kultowy VW Samba oraz piękne spor towe VW Karmanny Ghia, o których mówiono, że największe prędkości rozwijały na linii produkcyjnej.
przy ul. Podgórnej – w domu, w któ rym urodził się Paul von Hindenburg. Kiedy na Podgórnej zrobiło się za cia sno, przenieśliśmy się na ul. Józefa Strusia, do budynku zajmowanego wcześniej przez Telewizję Poznańską, gdzie wraz z rozwojem kancelarii zaj mowaliśmy kolejne piętra. Budynek był w fatalnym Pracowaliśmystanie.wówczas dosłownie nie tylko od rana do nocy, ale także nocą. Pamiętam, że jeden z naszych klientów nabywał przedsiębior stwa z branży instalatorskiej w całej Polsce. Krótko po godz. 3 w nocy wyjechaliśmy do Krakowa pociągiem. Od godz. 10, bezpośrednio po wyjściu z pociągu, trafiliśmy do lokalu, gdzie z miejsca ruszyły negocja cje. Z przerwą na krótki obiad, gdzieś na starym rynku, trwały one do 9 rano dnia następnego. Po czym wsiedli śmy w pociąg i wróciliśmy do Poznania, gdzie czekały już na nas kolejne wyzwania. Sytuacja na rynku wyglądała wówczas zdecydowanie inaczej. To my początkowo dyk towaliśmy warunki, jednak rynek szybko stawał się coraz bardziej konkurencyjny. Nie wszyscy prawnicy rozumieli wówczas, że trzeba zabiegać o klienta, że nie wystarczy być merytorycznie dobrym, sprawnym prawnikiem, ale trzeba jeszcze umieć dotrzeć do klienta, któremu możesz być potrzebny i przekonać go, że to ty jesteś tą osobą, któ rej powinien powierzyć swoje, a więc subiektywnie naj ważniejsze sprawy. Ile osób liczy obecnie zespół Kancelarii? Zespół Kancelarii liczy łącznie ok. 50 osób. Przeważają w nim naturalnie prawnicy, jednak Zespół to także pra cownicy administracji, w tym sekretariat, asystentki, obsługa biblioteczna i księgowa, obsługa systemu informa tycznego i inne osoby zajmujące się istotnymi sprawami, pomagając prawnikom koncentrować się na ich zadaniach. Ziemski to tylko nazwisko założyciela, ale na renomę Kancelarii pracują od lat kolejne pokolenia prawników roz poznawalnych w wielu branżach, nie tylko w Wielkopolsce, ale wręcz w całej Polsce, a także poza jej granicami.
Jak zmieniała się Państwa praca na przestrzeni tych trzech dekad? Co w największym stopniu decyduje o sukcesie? Pewnym przełomem w rozwoju Kancelarii było, tuż po mojej habilitacji, postawienie na rozwój działu prawa administracyjnego, a więc mojego koronnego zaintereso wania na uczelni.
Miały silnik od VW Garbusa o niewielkiej w porównaniu ze współczesnymi autami mocy. Jednym z moich ulubionych aut jest też Ford Mustang z 1965 r., znany choćby z filmu „Bullitt” ze Stevem McQueenem – tyle, że w wersji kabriolet z 8-cylindrowym, ładnie mruczącym silnikiem, oraz powojenny Chevrolet Pickup. Stare samochody to nie tylko pasja, ale też, jak się później okazało, bardzo dobra lokata kapitału, bo – w przeciwień stwie do nowych aut – ich cena z upływem czasu rośnie. Porozmawiajmy zatem o tym, jak Pan wypracował ten kapitał. Jubileusz 30-lecia to dobry czas na podsumowania. Jak wspomina Pan początki pracy Kancelarii? Na początku kariery zawodowej w ogóle nie zakładałem, że będę praktykiem. Pracowałem na Wydziale Prawa i Administracji UAM jako asystent. Praca na uczelni zapewniała wtedy święty spokój, nie wymagała politycznego angażowa nia się po „właściwej” stronie, zwłaszcza jak się było pod opieką prof. Zygmunta Ziembińskiego, ale na pewno nie była dynamiczna i nie dawała satysfakcji finan sowej. Kiedy 1 września 1977 r. stawiłem się po raz pierwszy na uczelni, już jako asystent w Collegium Iuridicum, wówczas przy ul. Armii Czerwonej, o godz. 8:00, wzbudziłem ogromną sensację. Od pań sprzątających usłyszałem, że lepiej przyjść bliżej południa, bo to wtedy zaczyna się uczelniane życie. A ja, żeby nie spóźnić się pierwszego dnia do pracy, cały dzień i niemal całą noc wracałem rowerem z eskapady po NRD. Jako praktyk rozpocząłem działalność w czasach, gdy w Polsce zniesiono ograniczenia w prowadzeniu działalności gospodarczej. Namówili mnie do tego studenci z grupy, której byłem opiekunem. Z niektó rymi z nich utrzymuję kontakt do dzisiaj. Stworzyłem dział prawny polonijnej firmy leasingowej, pierwszej tego typu w Polsce. Przecieraliśmy szlaki w zakresie mało wówczas znanego leasingu, będącego sposobem na pozyskiwanie początkowo głównie środków trans portu, a więc samochodów, a później wszystkiego, co miało jakąś większą wartość. Z mojej pomocy prawnej korzystali krewni i znajomi zarządu oraz udziałowców, co stało się w pewnym momen cie tak uciążliwe, że postanowiłem rozpocząć własną działalność. Nastąpiło to 1 stycznia 1993 roku. Dobrzy prawnicy, którzy specjalizowali się w działalności gospodarczej, byli wtedy rozchwytywani.
Początkowo kancelaria mieściła się
12 zTematokładki
13 Temat z okładki
Nadal kluczowe kompetencje prawnika to przygoto wanie merytoryczne, za które odpowiedzialność ponoszę także ja, jako pracownik uniwersytecki. Równie ważne jest jednak zaangażowanie w sprawy klientów oraz Kancelarii. W dzisiejszych czasach przynajmniej jedna trzecia pracy prawnika to różnie rozumiany marketing przesądzający o pozycji Kancelarii i jej prawników na rynku. Kładziemy coraz większy nacisk na ten czyn nik, a współpracownicy, którzy jeszcze kilka lat temu pod chodzili do tych działań z dużą rezerwą, dziś zdają sobie sprawę, jaki mają one wpływ na sukces Kancelarii i oczy wiście ich osobisty. Wszyscy wspólnie pracu jemy nad strategią pozyskiwania klien tów oraz zdobywania ich zaufania. Pracę prawnika w praktyce chętnie porównuję z pracą lekarza. Przytoczyć można całe mnóstwo podo bieństw tych zawodów, począwszy od konieczności dobrego przygotowania merytorycznego, ale też zdo bywania zaufania, pełnego zrozumienia z klientem itd. Gdy potrzebujemy pomocy lekarza, obecnie zaczynamy od poszukiwania opinii w Internecie, który jest najłatwiej szym źródłem dostępu do informacji. Ten sposób często bywa jednak zawodny, dlatego najczęściej pytamy o opinię rodzinę, przyjaciół czy znajomych. Tak samo szuka się dziś prawnika. Pacjenci chcą być wysłuchani, chcą rozu mieć, co lekarz ma im do przekazania, jakie metody im rekomenduje, z jakimi skutkami i zagrożeniami należy się liczyć, a więc chcą rozumieć, dlaczego mają dokonać wyboru leczenia u tego lekarza, w sposób przez niego sugerowany. Tego samego klienci oczekują od prawnika. Podstawą relacji pacjent-lekarz, klient-prawnik jest zaufanie, stąd nie bez powodu zarówno o lekarzu, jak i praw niku mówi się, że są to zawody zaufania publicznego.WażnąrolęwKancelarii odgrywa sprawne zarządza nie prowadzonymi sprawami, aktami, zasobami ludzkimi itd. Istotna jest więc administracja. Coraz więcej doku mentów funkcjonuje obecnie wyłącznie w formie elektro nicznej. Na początku kariery spotykałem się z pismami procesowymi i pismami urzędowymi powielanymi za pomocą papieru przebitkowego i kalki. Dziś żyjemy już w całkowicie innej epoce i w całkowicie odmiennym otoczeniu.
Z drugiej strony jednak kto by pomyślał 10 lat temu, że przy planowaniu działalności biznesowej należy uwzględ nić ryzyko wojny czy upadku fragmentu obiektu kosmicznego.
jak największej liczby możliwie wysokich kar. Choć oczy wiście nie brakuje też przykładów wyważonego i rozważ nego działania tych instytucji. Czy w przypadku prawa środowisko teoretyków i prak tyków ma wiele punktów stycznych czy to dwa odrębne światy? Przez lata na wydziałach prawa nie dostrzegano potrzeby przekładania teorii na praktykę. W ostatnich latach sytu acja diametralnie się jednak zmieniła. Przy ocenianiu wyników pracy uczelni bardzo wysoko premiowane jest przełożenie nauki na praktykę. Świat nauki na wydziałach prawa to już nie jest sztuka dla sztuki. Wystarczy spojrzeć na publi kowane obecnie doktoraty, w których rozwiązywane są ważne zagadnienia teoretyczne, ale istotne z punktu widze nia funkcjonowania praktyki. Poza tym wysokość wynagrodzeń na uczelniach coraz częściej skłania naukowców do poszukiwania pracy także w innych sektorach. Tak jest nie tylko w Polsce. Pamiętam jak kiedyś na polsko-niemiecką konferencję naukową podjechałem swoim samochodem, co grupa moich kole gów po fachu z Niemiec skomentowała: „To musi być adwokat!”. Świadczy to o tym, że – choć w Niemczech naukowcy są lepiej wynagradzani niż w Polsce – to jed nak na tle innych zawodów prawniczych nie wypadają najlepiej pod względem zarobków. Łączenie doświad czeń praktyków z pracą naukową powinno być, jak sądzę, normą. Zrozumienie problemów występujących w prak tyce stanowi przecież podstawę, czy wręcz inspirację badań naukowych oraz cenne źródło wiedzy stanowiącej podstawę formułowania wniosków adresowanych do pra wodawcy, nawet jeśli ten niemal ostentacyjnie ignoruje formułowane pod jego adresem wnioski, z czym spoty kamy się w ostatnich latach wręcz notorycznie. Przypadki jawnego łamania zasad tworzenia prawa przez Sejm i Rząd stały się niemal powszechne. Dlaczego wśród wielu grup społecznych prawnicy nie cieszą się dobrą opinią? W bardzo wielu miejscach na świecie, a zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, popularne jest stwierdzenie, że wszy scy zazdroszczą prawnikom, ale mało kto ich lubi. Skąd bierze się ta zła opinia? Zbyt często widzimy jedynie kolejną sprawę, a nie człowieka i pro blem, który go bezpośrednio dotyka. Dotyczy to wszyst kich prawniczych grup zawodowych, w tym niekiedy także sędziów. Prawo jest dla ludzi, jest stosowane przez ludzi i ma bezpośrednie dla nich konsekwencje. Kiedy
14 zTematokładki 30 lat temu mało która kancelaria współ pracowała z informatykiem, a dzisiaj ser wery, oprogramowanie, dbałość o bezpie czeństwo danych to niezbędne składniki naszej pracy. Zdobycie telefonu graniczyło wówczas z cudem, a dzisiaj telefon jest wszechobecny. Jestem też dumny z naszej biblioteki, bogatych, uporządkowanych, na bie żąco uzupełnianych zasobów pozwalających korzystać z nich wręcz na wycią gnięcie ręki. Cenię pracę osoby, która opiekuje się tymi zbiorami, rozsyła informacje o artykułach z branżowych periodyków do odpowiednich działów Kancelarii, pomagając nam na bieżąco śledzić wszelkie zmiany. W Kancelarii funkcjonują obecnie cztery działy: Prawa Administracyjnego, Prawa Cywilnego, Prawa Podatkowego, Prawa Zamówień Publicznych oraz dwie submarki, Ziemski Samorząd i Ziemski Biznes. Który dział jest najważniejszy? Wszystkie działy są jednakowo istotne, a siłą Kancelarii jest specjalizacja łączona z umiejętnością współdziałania specjalistów z poszczególnych działów. Wszystkie działy, choć organizacyjnie wyodrębnione, nieustannie się przeni kają. To jest właśnie największy atut wieloosobowych kancelarii – wysoki poziom specjalizacji i kompleksowość działań. Stopień skomplikowania wielu spraw jest dziś tak wysoki, że nawet najzdolniejszy prawnik w pojedynkę nie jest w stanie ich rozwiązać. A jaka jest specyfika pracy prawnika w biznesie? Prawnik, który pracuje w biznesie musi wykazywać się nie tylko znajomością przepisów, ale też olbrzymią wyobraźnią. W każdej branży występują liczne, potencjalne zagrożenia, przed którymi prawnik powinien zabezpieczyć swojego klienta. Mój kolega, partner w jednej z największych warszawskich kancelarii, mawia, że dobry prawnik musi przewidzieć wszystkie sytuacje, z trzęsieniem ziemi na Księżycu włącznie. W dużych korporacjach powszechną praktyką są zapisy w umowach zabezpieczające np. przed upadkiem statku powietrznego na halę produkcyjną, choć prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest znikome.
Mamy opinię Kancelarii, która specjalizuje się w sprawach trudnych i bardzo trudnych. Wielu naszych klientów to samorządy, a także firmy prywatne z branży deweloperskiej i podmioty działające w branży komunalnej, zwłaszcza związa nej z utrzymaniem czystości i porządku w jednostkach samorządu terytorialnego. Wiele spraw dotyczy zmian formy organizacyjno -prawnej, adaptowania się do częstych, daleko idących i nierzadko sprzecznych zmian prawnych. Reprezentujemy też klientów przed państwowymi organami kontrolnymi, które często spra wiają wrażenie, jakby ich zadaniem była nie prewencja, a więc informowa nie, instruowanie, wyjaśnianie, zapobieganie naruszeniom, ale wymierzanie
Z jakimi problemami przychodzą do Państwa najczęściej poznańscy przedsiębiorcy?
To bardzo odległa perspektywa, ale z pewnością znikną już wtedy papierowe dokumenty, na rynku nie będzie kancelarii indywidualnych, w świecie prawni czym w jeszcze większym stopniu niż dziś ważna stanie się specjalizacja. Spora część naszej pracy, takiej jak choćby rozprawy, spotkania, czy negocjacje prze niesie się do świata on-line. Nie potrafię ani ja, ani nikt inny przewidzieć wszystkich zmian. Tak jak w roku 1993 nie wyobrażałem sobie, że telefon stanie się powszechnie dostęp nym środkiem komunikacji i nie tylko. Wierzę, że pomimo wszystkich poważ nych zagrożeń świat będzie lepszy, a i prawnicy będą wrażliwsi, łatwiej dostępni, doceniani oraz szanowani. Za 30 lat na pewno nie będzie też Kancelarii Ziemski & Partners. Nawet jeśli w firmie zostanie moje nazwisko, to obok niego pojawi się z pewnością inne nazwisko, bądź nazwiska kolejnych wspólników.
słyszę opinię, że sądownictwo administracyjne funkcjo nuje dobrze, bo tylko w niewielkim procencie spraw skła dane są skargi kasacyjne i nie we wszystkich sprawach są przecież uwzględniane, zawsze przypominam, że przy milionie spraw jeden procent skarg to 10 tys. ludzi mających poczucie niesprawiedliwości, czy wręcz krzywdy. Proszę tej ostatniej uwagi nie odczytywać jako aprobaty dla wręcz tragicznych w swych skutkach reform sądow nictwa, w sposób nieodpowiedzialny przeprowadzanych w ostatnim czasie. Zastrzeżenia można zgłaszać oczywiście pod adresem przedstawicieli wszystkich zawodów praw niczych. Nie powinno to jednak stanowić podstawy dla generalizacji i formułowania wyłącznie negatywnych ocen dla całości środowiska. Po 30 latach mógłby Pan już odcinać kupony od dotych czasowych sukcesów. Co jest dla Pana obecnie najwięk szą motywacją do pracy? Sam fakt, że w przeciwieństwie do wielu moich rówie śników mogę nadal pracować jest dla mnie bardzo istotny. Praca nie jest co prawda sensem życia, ale jeśli całe życie poświęciło się pracy, ma się w jakiejś dziedzinie doro bek i osiągnięcia, to chce się tę misję kontynuować – nie w roli ozdobnej paprotki, ale osoby, która ma jeszcze coś do powiedzenia i zrobie nia. Obecnie zajmuję się już tylko najtrudniejszymi sprawami, bardzo cenię sobie pracę z ludźmi, nowe wyzwania, brak monotonii i powtarzalności. Choć spo sób działania prawnika i oczekiwania pod jego adresem ewoluują stosunkowo powoli, to problemy, z którymi się zmagamy, już nie. Z wiedzy i doświadcze nia dobrych prawników powinno się korzystać zarówno w praktyce, nauce, jak i w procesach nauczania kolejnych generacji. Wiek nie powinien być w tym przeszkodą, zwłaszcza że, o ile wiedzę zdobyć można stosunkowo szybko, to jednak doświadczenie i dystans przychodzi wraz z latami. Co się zmieni w pracy Kancelarii za kolejne trzy dekady?
15 Temat z okładki
Apartament z przeszkloną kopułą z widokiem na poznańską starówkę i salonem, w którym podłogę od sufitu dzieli 15 m czy mieszkania w oficynie doświetlone dużymi oknami, z dobudowanymi balkonami o awangardowej konstrukcji i designerskim wyglądzie – to tylko niektóre elementy wyróżniające inwestycję Działyńskich 6. O potencjale tkwiącym w starych kamienicach opowiedział nam Robert Toporski, pełnomocnik inwestora.
ROBERT TOPORSKI: Odpowiedź na to pytanie, w czasie gdy Poznań jest wielkim placem budowy, może wydać się niewiarygodna, ale tak! Poznaniacy chcą miesz kać w centrum. To są czę sto osoby, które wiele lat mieszkały pod miastem, wychowały tam dzieci, a teraz chcą mieszkać bliżej – i nie tra cić codziennie godziny albo dwóch na dojazdy. Do tego mieszkanie w mieście jest wygodniejsze. Samo miasto bardzo się zmienia i jest coraz bardziej przy jazne mieszkańcom. Tkanka miejska uzupełniana jest regularnie nie tylko budynkami, ale też fantastycznymi par kami kieszonkowymi. Sam jestem wielkim zwo lennikiem mieszkania w mieście. Lubię korzystać z jego uroków. Mam tu ulubione kawiarnie i knajpki. Rewitalizacje kamienic to pro jekty o nieporównywalnej skali trudności w zestawieniu z innymi inwestycjami deweloperskimi. Jaka była główna motywacja do uruchomienia projektu Działyń skich 6: chęć zmierzenia się z tym wyzwaniem, wysoka stopa zwrotu z inwestycji, wartość dodana dla miasta czy może jeszcze jakiś inny czynnik? Kamienice to, rzec można, nasza firmowa pasja. Działyńskich 6 to kolejna nasza rewitalizacja. Możemy pochwalić się wieloma udanymi i docenianymi modernizacjami. Te realizacje dają nam szczególną satysfakcję. Nasza sie dziba znajduje się w jednej z nich, w Kamienicy Wicher kiewiczów przy ul. Św. Marcin 11 w Poznaniu. Budujemy też typowe inwestycje deweloperskie, choć nie ukrywam, że te kamieniczne są nam bliższe. Od lat współpracujemy z jednym, sprawdzonym general nym wykonawcą – firmą SOLTBAU. Właśnie skończyli budowę bloku przy ul. Dmowskiego 81 i wiem, że już są chętni do dalszej współpracy, bo lubią te nasze rewitali zacje. To nie są inwestycje łatwe do realizacji. Wymagają doświadczenia i uwagi. Zaczynając prace przy kamienicy z 1895 r., trzeba być goto wym na wiele niespodzianek, bo stare budynki kryją w sobie wiele tajemnic. Odnawiając kamienicę często trzeba szukać rozwiązań na bieżąco, w trak cie prac. Każdy strop, każda kondygnacja mogą być inne… dużo by opowiadać!
Jest to też nasza praca, więc każda inwestycja musi być rentowna. Na szczęście możemy to robić, jednocześnie realizując swoje pasje. A odnawiając kamienice, wpływamy też na wygląd poznańskich ulic.
16 Nieruchomości C KAMIENICE to nasza pasja
rozmawia : Michał Gradowski | zdjęcia : Materiały promocyjne Działyńskich 6 zy poznaniacy chcą mieszkać w centrum miasta?
17 Nieruchomości
Jakiego rodzaju mieszkania powstaną w ramach tej inwe stycji? Z myślą o jakich odbiorcach są projektowane? Czy zaplanowano także lokale usługowo-biurowe? W kamienicy znajdą się typowe dla XIX-wiecznej zabudowy kamienicznej wysokie mieszkania z wykuszami lub balkonami. Będą też przestrzenie, któ rych nie spodziewałby się Pan w starej kamienicy. Wysokie poddasze wypeł niliśmy funkcjonalnymi, dwupoziomo wymi mieszkaniami z tarasami. Znalazł tam też swoje miejsce luksusowy, trzy poziomowy apartament mieszczący się pod częściowo przeszkloną, narożni kową kopułą, z której rozpościera się widok na poznańską starówkę.
Kamienica usytuowana jest u zbiegu ulic Działyńskich i Nowowiejskiego, a to okolice najchętniej wybierane na kancelarie prawnicze i notarialne. Dlatego przygotowali śmy kilka lokali pod biura właśnie. A na parterze i w pod ziemiu, planowany jest lokal gastronomiczny. Gdyby miał Pan wybrać jeden apartament w ramach tej inwestycji, to na który lokal by Pan postawił? To trudne pytanie, bo apartament z przeszkloną kopułą bardzo kusi połączeniem nowoczesnego wystroju z odsłoniętą konstrukcją belkową dachu, no i tymi trzema poziomami. W salonie będzie od podłogi do sufitu 15 m! Ale ja jestem zwolenni kiem klasyki. Stawiam więc na mieszkanie, na 2 lub 3 piętrze, z oknami wycho dzącymi na ul. Nowowiejskiego i dziedziniec. Z balkonem. Jakie historyczne detale uda się zachować w ramach tego projektu i jakie nowoczesne rozwiązania będą ułatwieniem dla przyszłych mieszkańców? Odnowiona zostanie neobarokowa elewacja ze wszyst kimi detalami, takimi jak ażurowe balustrady czy lukarny nakryte heksagonalnymi dachami. To detale, ale nadają budynkowi unikalnego charakteru. Wszystkie te elementy, ale też stolarka, zostały dokładnie skatalogowane i ujęte przez nas w pro gramie prac konserwatorskich. Jesteśmy też zdecydowani w pełni odnowić oba, reprezentacyjne hole wraz z klatkami schodowymi. Nawet teraz, przed pracami renowacyjnymi, uwagę przyciągają ozdobne balustrady, misterne dekoracje malarskie i elementy sztukatorskie. Ale kamienica po remoncie musi odpowiadać aktualnym standardom. Dlatego podniesiemy komfort akustyczny i termiczny obiektu, utrzy mując walory historyczne. Co ważne, w budynku zostaną zainstalowane dwie windy.
18 Nieruchomości Elementem wyróżniającym projekt Działyńskich 6 jest m.in. zagospodarowanie dziedzińca kamienicy. Nie będzie to klasyczna „studnia”, którą znamy z innych kamienic. Jaki jest pomysł na tę przestrzeń? Po obu stronach Działyńskich rosną piękne drzewa. Chcemy, by zagospodarowanie dziedzińca kamienicy pod szóstką było kontynuacją zielonego charakteru ulicy. Wcze śniej wspomniałem o kieszonkowych parkach w mieście, które podnoszą jakość życia mieszkańców. Nie bez powodu. Zabudowa miejska potrzebuje zieleni, dlatego na dziedzińcu do minimum ograniczymy utwardzone powierzchnie. Pracownia architektoniczna, pracująca nad bryłą budynku, zaproponowała nam stworzenie ogrodu wodnego z urozmaiconymi nasadzeniami i chętnie na to przystaliśmy. Powstanie też wertykalny ogród na ścianie oficyny. Te wszystkie zabiegi sprawią, że stworzy się tam bar dzo przyjazny mikroklimat, również w upalne dni. Kiedy możemy się spodziewać zakończenia prac przy Działyńskich 6? Na jakim poziomie będą kształtowały się ceny w przypadku tej inwestycji? Prace chcemy zakończyć do grudnia 2024 roku i nie sądzę, by ten termin był zagrożony. Ceny? Zaczynamy od 12,5 tysiąca za m kw. Cena konkretnego lokalu zależy od wielu zmiennych, np. jego położenia. Standardowo w kamienicach mieszkania w głównym budynku są droższe od tych w oficynie, a te na parterze są tańsze od tych na wyższych piętrach. Ale warto dodać, że w inwestycji Działyńskich 6 będą świetne mieszkania w oficynie –doświetlimy je dużymi oknami, z wyjściem na dobu dowane duże balkony o awangardowej konstrukcji i designerskim wyglądzie. Jakie przedsięwzięcia, poza Działyńskich 6, realizujecie Państwo obecnie w Poznaniu? Pracujemy nad dwiema inwestycjami i, tak jak w przy padku Działyńskich, są to też rewitalizacje. Obie znaj dują się w ścisłym centrum Poznania.
Od niedawna jesteście Państwo właścicielem także byłego już szpitala przy ul. Krysiewicza. Co tam powstanie? Krysiewicza to całkiem nowy i poważny nabytek. Kompleks składa się z budyn ków zabytkowych, obję tych ochroną konser watorską oraz tych dobudowanych współcze śnie budynków, które nie mają wartości architek tonicznej. Co prawda jesteśmy na samym początku drogi, pracujemy nad koncepcją, ale chcemy, by powstały tam zarówno przestrzenie biurowe, jak i mieszkania. Marzy nam się duży parking podziemny, a nad nim żezmieszkańcomprzyjaznaprzestrzeńzielenią.Czyjajużmówiłem,lubięmieszkaćwcentrum?( śmiech)
Jeśli chodzi o wymarzone miesz kanie dla siebie, to poza tym aparta mentem przy Działyńskich, wybrał bym właśnie słoneczne mieszkanie przy Krysiewicza.
Pierwsza to kamienica przy ulicy Gwarnej 8. Mam wielką nadzieję, że już wkrótce cała ulica Gwarna zyska nowy blask i to nie tylko dzięki rewita lizacji naszej kamienicy. W ramach miejskiego Programu Centrum wyremontowane zostaną m.in. węzeł przy Okrąglaku oraz ulica Gwarna właśnie. Zatem nowi miesz kańcy kamienicy będą cieszyli się nie tylko nowymi miesz kaniami w centrum, ale również zadbaną okolicą. Kolejna inwestycja, nad którą pracu jemy, to remont i rozbudowa kamienicy przy ul. Garbary.
BEZPIECZNA PRZYSZŁOŚĆ na wagę złota
20 Biznes w naszym salonie dorównają inauguracyjnemu wernisażowi zarówno pod względem frekwen cji, jak i poziomu artystycznego. Już teraz ser decznie zapraszam na kolejną wystawę w Goldenmark, która ruszy na Garbarach we wrześniu. Wspomniał Pan, że w nowym salonie na klientów czeka nie tylko sztuka na najwyższym poziomie, ale też pełna oferta Goldenmark. Co jeszcze można zatem u was znaleźć? Przede wszystkim metale szlachetne, bo Goldenmark to firma, która od ponad dekady jest wiodącym w Polsce dostawcą złota i srebra inwestycyjnego. W poznańskim salonie czeka zatem na klientów bogaty wybór sztabek i monet, zarówno złotych, jak i srebrnych. Ale to oczy wiście nie wszystko, bo na naszą unikatową strukturę oferty – oprócz metali szlachetnych i dzieł sztuki – skła dają się także wyjątkowej urody kamienie szlachetne i biżuteria premium.
rozmawia : Michał Gradowski | zdjęcia : Materiały Goldenmark od koniec czerwca Goldenmark otworzył swój nowy salon w Poznaniu przy ulicy Garbary 71/10. Wcześniej mieściliście się po sąsiedzku, przy Garbary 71/8. Skąd więc ta przeprowadzka? DARIUSZ ŚWIĘTEK: Przede wszystkim nowy salon jest trzykrotnie większy od poprzedniego i ma powierzch nię ponad 200 metrów kwadratowych. Zależało nam na znalezieniu przestrzeni, w której w pełni będziemy mogli zaprezentować ofertę Goldenmark, a także orga nizować wernisaże i wystawy współpracujących z naszą marką artystów. Chcemy, by ten nowy punkt na mapie Poznania stał się miejscem chętnie odwiedzanym przez mieszkańców i koja rzonym z wyjątkowymi wydarzeniami kulturalnymi. Zaczęliście z „wysokiego C”, bo od wernisażu znakomi tego kolektywu Theseus, na którym pojawiło się bardzo wielu poznaniaków zainteresowanych sztuką. Rzeczywiście, poprzeczkę zawiesiliśmy sobie wysoko, ale jestem przekonany, że następne wydarzenia
Od niedawna na Garbarach funkcjonuje miejsce, które łączy w sobie świat sztuki i finansów. Trochę jak galeria i trochę jak skarbiec, bo można tam uczestniczyć w wyjątkowych wydarzeniach kulturalnych oraz kupić dobra trwałe, które chronią oszczędności i pomagają budować majątek – m.in. złoto i srebro inwestycyjne oraz kamienie szlachetne, biżuterię premium i dzieła sztuki. O nowym poznańskim salonie Goldenmark opowiedział nam Dariusz Świętek, dyrektor sprzedaży w Grupie Goldenmark.
P
21 Biznes
Srebro to zatem świetny sposób na jeszcze lepszą dywersyfikację portfela oraz „drobniejsze nominały” – szczególnie ważne choćby dla tych, którzy pla nują w przyszłości podzielić swój majątek pomiędzy członków rodziny.
Rzeczywiście, zainteresowanie królew skim kruszcem rośnie, gdy sytuacja eko nomiczna albo geopolityczna staje się nie pewna. Mogliśmy zaobserwować to kilka miesięcy temu, po napaści Rosji na Ukrainę. Wówczas popyt na złoto bły skawicznie poszybował w górę, a w naszych salonach zaczęły tworzyć się kolejki klientów, którzy chcieli uloko wać oszczędności w metalach szlachetnych. Po drugie, mamy już szalejącą inflację, wielkimi kro kami nadciąga widmo stagflacji, a eksperci są niemal jed nogłośnie zgodni, że czeka nas potężny, globalny kryzys i głęboka korekta na rynkach finansowych. Zawirowania ekonomiczne zmieniają tolerancję inwestorów na ryzyko i ich sposób zarządzania portfelem. Królewski kruszec pozwala wówczas na łagodzenie strat, nic więc dziwnego, że w takim otoczeniu bardzo wiele osób decyduje się na przemieszczenie kapitału w kierunku wysokiej jakości, bezpiecznych i płynnych aktywów. A za takie od wielu lat niezmiennie uchodzi złoto. To aktywo strategiczne i długoterminowe, stabilizu jące portfel i przenoszące wartość pienią dza w czasie. Wiemy już zatem, gdzie kupić złoto, wiemy też, dlaczego warto się nim zainteresować w kontekście ochrony oszczędności. To teraz pojawia się pytanie: jaki jest naj lepszy sposób na zakup kruszcu i o czym warto pamię tać decydując się na tego rodzaju inwestycję? Nasi klienci bardzo często zadają nam pytanie: sztabka czy moneta? Nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi, bo obie formy są bardzo wygodnym sposobem na zakup złota fizycznego. Przede wszystkim warto mieć jed nak świadomość, że w przypadku złota inwe stycyjnego, najważniejszą cechą produktu jest ilość zawartego w nim kruszcu. Uncja złota jest taką samą uncją złota, niezależnie czy ma formę sztabki czy monety. Reszta to cechy o mniej szymZdecydowanieznaczeniu. warto postawić na sztabki pochodzące z mennic posiadają cych akredytację LBMA, czyli Stowarzyszenia Londyńskiego Rynku Kruszców. Podobnie w przypadku monet bulionowych – wybierajmy marki znane i cenione na całym świecie, jak Australijski Kangur, Krugerrand, Amerykański Orzeł, Liść Klonowy czy Wiedeńscy Filharmonicy. Decydując się na renomo wane produkty, mamy pewność, że kupujemy kruszec w odpowiedniej wadze i odpowiedniej czystości, a przy tym unikniemy ewentualnych problemów przy późniejszejNiezależnie,odsprzedaży.czykupujemy złote sztabki, czy monety, bardzo istotny przy zakupie tego kruszcu jest wybór odpowiedniego dostawcy. Warto zwró cić uwagę na posiadanie stacjonarnych punktów sprzedaży. Ważna jest także dostępność towaru „od ręki”. Pamiętajmy też, żeby nie przedkładać oszczędności na poziomie kilku złotych nad bezpie czeństwo. Cena u dużych dystrybutorów może być nieco wyższa, lecz tylko oni są w stanie zagwaran tować stuprocentowe bezpieczeństwo transakcji. W jakie inne metale szlachetne warto ulokować kapitał? Dobry portfel inwestycyjny to portfel zdywersyfi kowany. Dlatego warto zadbać, by zawsze znalazło się w nim miejsce nie tylko dla złota fizycznego, ale też dla srebra. Z uwagi na większą częstość wystę powania, jest ono metalem znacznie tańszym niż złoto. Jest też o wiele częściej wykorzystywane w przemyśle, co ma pewne przełożenie na jego zachowanie się w czasie kryzysów. Relacja ceny srebra do złota nieustannie się waha, jednak długoterminowo srebro podąża za złotem, koreluje z nim. Jest to powód, dla którego ten metal również cieszy się spo rym zainteresowaniem. Czynnikiem, który odpowiada za dużą popu larność srebra, jest także o wiele niższy próg wejścia niż w przypadku złota.
Czy odwiedzając salon Goldenmark na Garbarach można liczyć, poza moż liwością zakupu ponadczasowych i pięknych produktów, także na fachowe doradztwo? Zdecydowanie tak. Nieustannie budujemy i szkolimy zespół ekspertów, którzy doskonale rozumieją specyfikę oferowanych przez nas produktów i są w sta nie odpowiedzieć na najtrudniejsze pytania nurtujące naszych klientów. Jako pierwsi na rynku postawiliśmy na budowę sieci salonów pre mium, do których można przyjść osobiście i obejrzeć całą dostępną ofertę. Do czego gorąco zachęcam!
Zatrzymajmy się na chwilę przy złocie, które powszech nie uważane jest za „bezpieczną przystań”. Czy zatem w czasach inflacji i sporego rozchwiania na rynkach, złoto to dobry sposób na lokatę kapitału?
Wnaszych szafach robimy miej sce na miękkie dzianiny, a na ulu bione topy zarzucamy baweł niane koszule przypominające te z męskiej garderoby. Charakteru naszym stylizacjom dodają ciężkie, skórzane kowbojki i pewnym krokiem wkraczamy w sezon nostalgii oraz jabłek z cynamonem. 22 Moda Uwodzicielski wrzesień Wrzesień, nasz ulubiony miesiąc w roku. Wracamy z Mazur wypoczęte i opalone, mamy ochotę pić spokojnie kawę w bezpiecznym domu. Zachodzące nad polem słońce przywodzi nam na myśl najpiękniejsze letnie wspomnienia... tekst : Paulina Mikulska | zdjęcia : Patrycja Kasalik; na zdjęciach @le_frenchfry w kolekcji @pozerki
A za co Twoja skóra pokochała witaminę C? Jako silny, naturalny przeciwutleniacz zwalcza wolne rodniki, a tym samym hamuje proces starzenia się skóry, największego organu naszego ciała. Kwas askorbinowy uczestni czy w syntezie kolagenu oraz spowalnia rozpad elastyny.
Najważniejszym źródłem jest pożywienie – świeże owoce i warzywa. W naszej szerokości geo graficznej największe zasoby wit. C posiada owoc dzikiej róży i czarna porzeczka. Tuż za nimi plasują się: czerwona papryka, nać pietruszki, brukselka, brokuły, kalarepa, pomidory, kapusta, szpinak, rzeżucha, czerwona porzeczka, owoce cytrusowe, kiwi i truskawki. Obróbka termiczna np. suszenie lub odgrzewanie potraw, a także zbyt szybkie rozmrażanie wpływają na przy spieszony rozkład witaminy C. Straty mogą sięgać od 20% podczas przygotowywania surówek, aż do 50% w przypadku gotowania warzyw i soków. Badana naukowe dowodzą, że natural nie pozyskana witamina C chroni przed uszkodzeniami DNA w komór kach ludzkich. Jak się okazuje – witamina C z pożywienia zostaje bardzo pożytecznie wykorzystana w całym orga nizmie, ale do skóry dostają się zbyt małe jej ilości. Jak najszybciej zauważymy brak tej substancji? Skóra traci blask i prawidłowy koloryt, pojawiają się przebarwienia i cienie pod oczami. Aby uzupełnić jej nie dobory, konieczne jest stosowanie odpowiednich kosmetyków. Do dyspozycji mamy różne kremy, ale najszybsze efekty daje ich skoncentrowana postać, czyli serum. Odpowiednio wysokie stężenie wit. C pobudza produkcję kolagenu, rege neruje naskórek, rozjaśnia cerę i pomaga likwidować przebarwienia. Nie ma lepszej broni w walce z fotostarzeniem! Warto pamiętać, że skuteczność wita miny C w kosmetykach zależna jest od stabilności tego związku. Nawet wysokie stężenia nie pomogą, jeśli postać chemiczna jest podatna na utlenianie i szybki rozkład. Jedną z postaci działających już w małym stę żeniu (co uniemożliwia podrażnienie) jest mało znany glukozyd askorbylu czyli… cukier, ale pożyteczny :) We wrześniu skóra odpoczywa po lecie. Zwłaszcza po intensywnej ekspozycji na słońce warto zain westować w profesjonalną pielęgnację w gabinetach kosmetycznych i lekarskich. Do wyboru mamy szereg nawilżających i regenerujących zabiegów. Do najskutecz niejszych należy wtłaczanie witaminy C w skórę za pomocą sono- i jono forezy oraz mezoterapia odpowiednimi preparatami. Skóra odzyska wtedy swój promienny wygląd. Wypijmy zatem zielony koktajl z cytryną – za zdrowie Jej Wysokości C!
zdjęcie OlzackaDaria
Te dwa białka dbają o jędrność i sprężystość tkanki łącznej skóry, ale także mięśni, więzadeł i naczyń krwionośnych. Publikacje naukowe podają, że witamina C w wyso kich stężeniach może działać toksycznie na komórki nowotworowe, hamuje rozrost komórek czerniaka oraz jego przerzuty. Wizualnie poprawia też stan skóry – poprzez wstrzymywanie produkcji melaniny ujednolica koloryt naskórka i zapobiega przebarwieniom. Skoro organizm ludzki sam nie produkuje witaminy C, należy bezustannie dostarczać ją z zewnątrz.
tekst : Anna Geisler-Jankowiak Pozwólcie sobie przedstawić: oto kwas askorbinowy, czyli Jej Wysokość Witamina C! Niekwestionowana królowa wśród substancji o działaniu przeciwstarzeniowym i antynowotworowym. Na tronie wraz z Retinolem (wit. A) stanowią ukochaną parę wszystkich kosmetologów. Witamina C to najpopularniejsza wśród witamin. Potrzebujemy jej wszyscy, ale organizm ludzki nie potrafi jej wytworzyć ani syntetyzować. Skutki jej niedo boru opisywano już w czasach Hipokratesa, jednak dopiero w 1928 roku węgierski biochemik Albert Szent-Györgyi otrzymał nagrodę Nobla za wyizolowanie tej sub stancji z papryki. Witamina C wspomaga odporność i leczenie wielu chorób, zwiększa przyswajanie żelaza i jest najsil niejszym antyoksydantem.
23 UrodaNa wysokim C
ANNA GEISLER-JANKOWIAK
Dyrektor MEDI-SPA Klinika Estetyki Ciała oraz założyciel i prezes firmy produkującej kosmetyki DOTTORE Cosmeceutici
To jest bardzo trudne pytanie, bo dzięki każdemu koncertowi ja się po prostu uśmiecham i jestem szczęśliwa. Na pewno bardzo się cieszę z kon kursu w Estonii, gdzie w mojej kategorii zgłosiły się 747 osoby, do drugiego etapu przeszło 31 muzyków z Chin i jedna ja… I zdobyłam pierwsze miejsce. Kiedy miałam 8 lat wygrałam moje pierwsze Grand Prix, było to w Serbii i spośród 78 konkursantów-harfi stek aż do 18 lat, wygrałam w mojej kategorii i w całym konkursie. Takie chwile pamięta się bardzo, ponieważ jest to ogromne wzruszenie…
MIASTO I LUDZIE.
Podróżujesz i tylko w tym roku odwiedziłaś Budapeszt, Londyn, Pragę, Monachium, Kopenhagę, Brukselę, Stuttgart i grałaś wiele koncertów w Polsce, który z koncertów był dla Ciebie szczególnie wyjątkowy?
ZaradnaZarina
I chyba najbardziej wzruszyłam się podczas konkursu w Charkowie – to jest miasto, w którym się urodziłam. Miałam tam być pierwszy raz po 7 latach, bo opuściliśmy Ukrainę, gdy miałam roczek. Z powodu pandemii jednak konkurs odbył się on-line i było bardzo dużo emocji: właśnie tam jest jedna z najlep szych nauczycielek na Ukrainie, która wystawiła 10 konkursantów. Ten dzień był jednak szczęśliwy dla mnie. Czasami jest też tak, że niektóre koncerty są wyjątkowo wesołe (śmiech) i ostatnio, gdy wracaliśmy z koncertu w Brukseli, okazało się, że nie ma busa, który nas podwiezie, a harfa jest wielka, ma 180 cm i nie wszędzie się zmieści, więc razem z rodzicami szliśmy pieszo z tą harfą, strojami i krzesłem do gry. Było ciężko, ale też strasznie śmiesznie i dołączyli do nas przyjaciele z koncertu, żeby pomóc. Bruksela na pewno będzie pamię tać ten nasz obrazek na środku La Grand Place. (śmiech)
O sztuce życia rozmawia : Joanna Janowicz, malarka i trenerka Rezyliencji i Vedic Art Spotykam fascynujących ludzi, którzy potraktowali życie jak dzieło sztuki. Na co dzień z misją, skupieni na innych. Tu pozwalają mi zajrzeć w prywatność i otwierają duszę, a ja wsłuchuję się w to, co między słowami i wyławiam perły. Oto ich obraz. Na książkach jej taty widniał znaczek liry wykonany przez dziadka. Miały się nie gubić, gdy pożyczał je kolegom. Kto mógł wtedy pomyśleć, że za jakiś czas, jego córka zwróci uwagę samego Placido Domingo, zagra 40 koncertów i wystąpi na scenie razem z Węgierską Orkiestrą Radiową pod batutą Janosa Kovacs’a. Zanim skończyła 11 lat brała udział w konkursach m.in. w Kanadzie, Chinach, Stanach Zjednoczonych, Szwajcarii, Finlandii, Serbii, Estonii, Grecji, Hiszpanii, Włoszech i w Polsce. Zdobyła 3 nagrody Grand-Prix i 23 – I miejsca. Śmieje się i mówi bez przerwy, a radością jej życia jest gra na harfie.
24 iMiastoludzie
zdjęcia : archiwum Zariny Zaradnej J ak to się zaczęło? ZARINA ZARADNA: Mama opowiadała mi, że kiedy miałam 4 i pół roku biegałam do pokoju brata i udawałam, że gram i śpiewam na elek trycznym pianinie, które tam stało. Strasznie chciałam uczyć się gry, więc zaczęłam ćwiczyć z moją nauczycielką. Kiedy wypełnialiśmy for mularz do szkoły muzycznej, to był czas, gdy ze 100 chętnych przechodziło 50, a wśród tych 50 było tylko 1 miejsce na harfę. A to już wtedy stawało się moim marzeniem i okazało się, że nie tylko dostałam się do szkoły, ale wła śnie na harfę. Ile miałaś lat? Wtedy 6. Kto jest dla Ciebie wzorem, kogo podziwiasz? Taką osobą jest dla mnie moja nauczycielka, pani profe sor Anna Sikorzak-Olek. Ona jest super wspaniałą harfistką i lubię, kiedy mnie uczy. Jest bardzo miła i fajna. Podziwiam też ludzi, którzy osiągają na scenie sukces. Byłam tam i wiem, jaka to jest ogromna praca i odpowiedzialność. Po prostu lubię zachwycać się utalento wanymi osobami i uczyć od nich.
Słyszałam o sytuacji, gdy ambasador Węgier podszedł do Ciebie po koncercie w Brukseli i powiedział: „Cześć Zarina! Bardzo mi się podobało, co u Ciebie?” Jak reagu jesz w takich sytuacjach? Gra na harfie przynosi wiele niespodzianek i to było bar dzo zaskakujące, bo akurat na Węgrzech brałam udział w konkursie, telewizyjnym show „Wirtuozi V4+”, który był dla mnie taką trampoliną do sukcesu i właśnie też z tego powodu ludzie bardziej zaczęli mnie zapamię tywać. Z Polski do „Wirtuozów” spośród muzyków do 18 lat, którzy grają na róż nych instrumentach, wybrano trzech
25 Miastoiludzie chłopców starszych ode mnie, no i mnie. Tam przeszłam do super finału, gdzie oceniał mnie pan Placido Domingo. Wtedy miałam tylko 9 lat, było to niesamowite, choć dziś może bym się bardziej denerwowała. Poznałam też jurora konkursu – wnuka Siergieja Prokofjewa – pana GabrielaBardzoProkofjewa.kochanajest dla mnie pani Alicja Węgorzewska, która mnie wspiera. Bardzo poruszają mnie też wszyst kie nowe przyjaźnie z koleżankami i kolegami z Polski i z Europy, których poznaję podczas konkursów. Mam nadzieję, że są to przyjaźnie na zawsze.
Jak Ty przygotowujesz się do koncertów? Bardzo dużo gram, bo bardzo to kocham. I staram się myśleć pozytywnie, że wszystko się uda. Czasami przed wyjściem coś czuję takiego, chyba stres, ale uspokajam się, bo chcę tam pójść i zagrać, żeby ktoś mógł posłuchać. Pierwszy raz byłam na scenie, gdy mia łam 7 lat, ale wtedy nie rozumiałam jeszcze odpowiedzial ności. Poszłam, zagrałam i fajnie.
Kto czesze Ci włosy na koncerty? Mamusia. Kto wybiera bajeczne sukienki? Mamusia.
Wtedy wracam do gry. Lubię szkołę i czasami jestem zdziwiona, jak kogoś poznaję i widzę, że nic go w życiu nie intere suje. Nie lubi sportu, nie śpiewa, nie rysuje i chociaż ma dużo czasu na naukę, dostaje złe oceny na klasówkach. Chciałabym, żeby dzieci widziały swoje prawdziwe talenty i żeby miały takich rodziców, którzy ich wspierają.
A póki co, wciąż chodzisz do szkoły. I codziennie po kilka godzin grasz. Jak to łączysz? Masz czas na wolne? Mam i wtedy bardzo lubię zajmować się sportem. Ja w sumie nawet nie liczę ile gram, bo lubię. Ale mnie ciekawi też balet i taniec. I akrobatyka, tylko wiadomo, że tu można zrobić sobie krzywdę na przykład w dłonie. Uwielbiam też pływa nie. Mama mówi, że jestem jak ryba. I kocham spacery i świeże powietrze, i naturę. A rano po prostu wstaję, ogarniam się, jem śniadanie, gram od rana, gdy nie ma szkoły, potem mam przerwę, jem. Mama mówi, że też strasznie dużo gadam (śmiech) i czasem już się sama śmieje z tego i patrzy tylko na mnie i na zegarek.
A jaka to jest odpowiedzialność? Chciałabym zagrać dobrze, żeby ludziom się podobało. A czasem palce bolą od ćwiczeń i chcę też wygrać dla siebie. Mówiłaś, że masz jakieś swoje specjalne sposoby, by swobodnie wyjść na scenę. O czym wtedy myślisz? Hmmm… o głupotach, ( śmiech ) ostatnio o prince polo. Czasami, gdy jestem na scenie, to myślę sobie: dobra Zarina, już jesteś w połowie, fajnie zagrałaś, teraz tylko tego nie zepsuj. No mam tak, że wchodzę na scenę i uśmiech, ukłon, przysunąć harfę, przełączyć pedały, łokcie, kciuki i gram…
A jest coś, co Cię denerwuje? Nie. Czy kiedy występujesz, widzisz, że publiczność wzrusza się? Mam taką ukraińską piosenkę, przy której bardzo się rozluźniam i patrzę po całej sali, bo ja zawsze szukam, gdzie siedzą moi rodzice. I kiedyś właśnie patrzyłam na pierwsze rzędy i zauważyłam pana, który płacze, zdejmuje okulary i przeciera oczy. I jak podszedł później do nas to pomyślałam: To ten sam pan, który płakał… i poczułam takie szczęście, że ludziom się to podoba. To był właśnie pan ambasa dor. Kiedy gram, to czuję radość z tego, co robię. Uważam, że świat jest cudowny i nie ma się czego wstydzić i bać. I fajnie, że mogę robić to, co chcę. I właśnie, kiedy grałam ten utwór, to też miałam tak raz na sce nie, że nie mogłam złapać oddechu ze wzruszenia, bo myślałam, że u nas w Polsce jest spokój i mogę grać.
A co Ty sobie myślisz w takim dniu, gdy miałaś dużo rzeczy od rana i nad chodzi wieczór? Ale to był fajny dzień! Jestem tak fajnie zmęczona i chcę sobie zasnąć!
Czy Ty Zarinka zarabiasz na graniu na harfie? Już zarabiam, ale to jest dla mnie najpierw pasja. Nie gram, bo muszę, tylko ja to naprawdę kocham i sprawia mi przyjemność. Chcę to robić i chcę być zawodową har fistką, grać na koncertach, uczestniczyć w konkursach.
26 iMiastoludzie
Tak, i ja nie tylko go gram, ale też śpiewam, więc dla mnie on też jest bardzo wyjątkowy.
ZARINA: Pamiętam jeden koncert, jak tata i mama stali na balkonie i tata zaczął się tak strasznie wariacko cieszyć i ja na nich patrzyłam i myślałam: Boże, jacy oni są kochani… Zarina Zaradna i jej rodzina dziękują za zaangażowanie Poznańskiej Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej I stopnia nr 1 im. Henryka Wieniawskiego.
27 Miastoiludzie
A gdybyś nie grała na harfie to, co byś robiła?
Żeby uśmiechali się. Żeby byli nastawieni dobrze i robili to, co chcą w dobrym sensie. (śmiech)
A na Ukrainie jest moja rodzina i wojna, i teraz też zaraz się chyba rozpłaczę.
To bym się zajmowała akrobatyką. A co powiedziałabyś swoim rówieśnikom?
A Ty kogo słuchasz? Sanah. Kto najbardziej Cię wspiera i bez kogo nie byłabyś tu, gdzie jesteś? Rodzice (spojrzenie na mamę). Wszystko to, co od nich mam, to mi bardzo dużo daje. To jest taka motywacja i chęć, jeszcze większa, ciągle większa. Też pani nauczy cielka Ania, która mnie bardzo mocno wspiera. I zgo dziła się mnie uczyć, więc jeżdżę do Warszawy. I gdyby nie jej zaangażowanie i praca, żeby przez dwa tygodnie wakacji codziennie uczyć taką Zarinkę, to nie byłabym na „Wirtuozach”. Miałam grać z orkiestrą, więc dopasowały śmy ich utwory na harfę. Jestem jej bardzo wdzięczna, że poświęciła swój wakacyjny czas, i otworzyła swoje serce i duszę dla mnie.
O czym rozmawiasz z przyjaciółkami? O życiu i o naszych sprawach. Masz Instagram? Mam i czasem dzielę się moimi emocjami z koncertów. Żeby kogoś wzruszyć trzeba chcieć zagrać dobrze. Trzeba utwór lubić, rozumieć go, trochę wiedzieć, jakie to były czasy, co ten kom pozytor przeżył. Chopin był na emigracji w Paryżu. Tam ciężko zachorował. Bardzo tęsknił za Polską, ale już do niej nie wrócił. Na emigracji zmarł. Zawsze, gdy gram Noctrun cis-moll op 20., mam takie miejsce i ja to czuję, i wiem, że mam tam uderzyć mocno, żeby inni też mogli tę historię poczuć. Wielu nastolatków dziś cierpi na samotność, brakuje im wiary w siebie, nie znają swoich pasji. Co powiedziałabyś tym rówieśnikom, którzy dziś nie uśmiechają się tak bardzo i jest im w życiu smutno? To jest trudne, bo można powiedzieć, żeby starali się uśmiechać, ale na pewno nie jest im łatwo tak po prostu to zrobić. Ja bym jednak chciała im powiedzieć, żeby myśleli pozytywnie i moja Mama zawsze powtarza, żeby w każdej sytuacji szukać plusów, a nie minusów. Niektóre dzieci dziś starają się wszystkim chwa lić, może, bo chcą być tacy wow super, może lepsi? I innym wtedy jest przykro. A ja myślę sobie, po co tak robić? Łatwiej pomyśleć, dlaczego jestem fajny i co kocham robić i to robić? I jeszcze komuś pomóc. Czego sobie życzysz, co byś chciała na teraz? Jestem szczęśliwa – chcę rozwijać się dalej. Jestem wdzięczna za wszystko, ogólnie za życie. Dziękuję Zarinka, to była cudowna rozmowa z Tobą. Dziękuję, dziękuję, ja się chyba teraz popłaczę. No ja też… Z Zariną była Mama, Olena Zaradna i korzystając z okazji też zadałam jej pytanie: Płaczesz na koncertach? OLENA ZARADNA: Ja nawet nie policzę, ile razy. To może Zarina powiedzieć, że ja zawsze płaczę, kiedy ona dobrze zagra. Wiesz ona bierze taką strzałę i zapuszcza mi prosto w serce. ( śmiech ) Bardzo się z mężem wzruszamy, kiedy jesteśmy na koncertach. Mamy jeszcze wspaniałego syna, więc staramy się być dla naszych dzieci „po równo”, nic nie przegapić z ich talentów i być w tym wszystkim spełnieni. No i to jest tak, że to nie tylko ja płaczę, mąż też. Przeżywamy z mężem. Wiesz, widzisz ludzi wokół siebie, którzy wstają, klaszczą i też płaczą, to jak takie chwile opisać? I jak tak sobie patrzymy na Zarinę na koncertach, to myślimy: To jest nasza Zarina! Nasza Zarina! Jak ona była jeszcze w brzuszku, to ja mówiłam do niej „Złotko”. I potem szu kaliśmy z mężem, jakie imię dać córeczce. Znaczenie imienia Zarina najbardziej nam odpowiadało.
To jest ten utwór, którym otwierałaś każdy koncert na trasie koncertowej?
właścicieli firm uważa, że ich dzieci przejmą schedę po nich i będą prowadzić przedsiębior stwo według standardów wypracowanych często z lat STOP,dziewięćdziesiątych.zatrzymajmy się na chwilę. Zastanówmy się, czy Twoje dziecko jest i czy powinno być kopią Ciebie? Jeśli miałeś pomysł na biznes kilkanaście lub kilkadzie siąt lat temu, kiedy zaczynałeś wdrażać swoją wizję biz nesu w życie, rozpoczynając od tzw. pracy w „blaszaku”, a dziś Twój biznes jest rozpoznawalny, zdo był renomę, posiada stabilnych odbior ców, zatrudniasz kilkanaście, kilkadziesiąt lub kilkaset osób, i tylko Ty wiesz najlepiej, jak poradzić sobie z każdą sytuacją bizne sową, czy jesteś w stanie dopasować swoją strategię do nowych czasów, korzystając z zasobów własnych dzieci, aby powiększyć swój sukces? Kilkanaście lat pracy z przedsiębiorcami, kilka tysięcy godzin rozmów z rodzinami przedsiębiorców, niezliczona liczba historii polskich rodzin biznesu pozwoliła zastano wić się nad jednym schematem. Czy prawidłowym rozwiązaniem lub modelem biznesowym będzie wciąganie naszych dzieci do naszego biznesu? W taki bezpośredni model?
Nie wsadzaj dzieci W BUTY
SWOJE
Chcesz dowiedzieć się więcej o mojej misji, zapraszam na www.e-sukcesja.pl Razem zmienimy przyszłość.
28 WielkopolskaPKBPartnerzy
Ekspert do spraw sukcesji z kilkunastoletnim doświadczeniem w dziedzinie doradztwa m.in. prawa spadkowego. Doświadczony dwadzieścia lat temu negatywnymi skutkami spadkobrania majątku firmowego i prywatnego po zmarłym ojcu – przedsiębiorcy. Praktyk, wykładowca i szkoleniowiec w tematach sukcesji majątku prywatnego i firmowego. Prezes Partnerskich Klubów Biznesu Wielkopolska zrzeszający przedsiębiorców w ogólnopolskim projekcie Biznes i Sport.
Wyobraźmy sobie inny model utrzymania i roz woju biznesu międzypokoleniowego. Z psychologicznego punktu widzenia w Polsce przyjmuje się zasadę, że Nestor wprowadza do swojej firmy dziecko lub dzieci, jednak to on sam wie, jak najlepiej prowadzić biznes. Przecież to on stworzył ten sukces i to on do tej pory jest jedyną osobą, z którą wszyscy się liczą. Jaki znaleźć spo sób na wprowadzenie swojego dziecka –sukcesora do firmy, oddając mu określone zadania oraz pełną odpowiedzialność za wdrażanie nowoczesnych, podążających
za obecnymi czasami, zmian w rozwój rodzinnego biznesu? Skoro jesteśmy już w sferze wyobrażenia sobie innej rzeczywistości, to pójdźmy krok dalej. Wyobraźmy sobie taką sytuację, gdy nasze dziecko, które na fundamencie swojej pasji, swojego doświadczenia oraz dopasowania do obecnych realiów pokoleniowych nie jest pracowni kiem w firmie swojego rodzica, tylko staje się właścicie lem własnej firmy, która współpracuje zarówno z rynkiem, jak i z firmą swojego rodzica. Pozwala to na pono szenie pełnej odpowiedzialności, swobody rozwoju biznesu opartego na zupełnie innych wartościach międzypokoleniowych. Wówczas pozwoli rodzinie osiągnąć pozbycie się uzależ nienia decyzji jednej osoby, którą jest Nestor, a umożliwi rozwój oraz ekspansję na nowe niestandardowe rozwiąza nia, które to znów rozpocznie wprowadzać młode pokole nie, tak jak kiedyś wprowadzał je obecny Nestor. Zastanawiając się nad tym, czy nasze dziecko jest zainteresowane prowadze niem i kontynuowaniem naszego pomy słu biznesowego, które prowadzimy przez większą część naszego życia, zastanówmy się, jaką pasję ma nasze dziecko i czy wła śnie w oparciu o tę pasję można rozbu dować obok drugą firmę, która wynie sie nasz cały biznes rodzinny na wyżyny. Dając przestrzeń rozwoju i współpracy międzypokoleniowej.
BARTŁOMIEJ KRUKOWSKI
Czy powinniśmy nasze dzieci wsadzać w nasze buty ? Czy dać możliwość obok rozwijania ich pasji w powiąza niu z naszym biznesem ? Nasze dzieci to my, kiedy byliśmy w ich wieku. Właśnie wtedy podejmowaliśmy ryzyko.
tekst : Bartłomiej Krukowski
99%
Novum stanowi również wprowadzenie szeregu regula cji nakładających na deweloperów odpowiedzialność karną, m.in. za niezapewnienie środków ochrony w postaci nie utworzenia rachunków powierniczych, niesporządzenie prospektów informacyjnych oraz za brak zgody na bez obciążeniowe przeniesienie własności lokalu na nabywcę. Co istotne, jeżeli za powszechnie rozu mianym znaczeniowo deweloperem stoi spółka, to odpowiedzialność karną ponosić będą osoby działające w jej imieniu lub interesie, a więc na przykład członkowie zarządu.
Niewątpliwym jest, że nowa ustawa wpro wadza szereg zmian, do których muszą dostosować się deweloperzy oraz nabywcy. Jak to często bywa przy „drastycznych” rewo lucjach ustawowych, praktyczne konsekwencje nowego porządku prawnego odczujemy i będziemy mogli krytycz nie ocenić dopiero „w praniu” i po pewnym czasie. Zdaniem nas – prawników niemożliwym jest stworzenie idealnych rozwiązań prawnych w pełni zadowalających obie strony, bo ideał po prostu nie istnieje. Dzięki jednak obustronnej współpracy możemy podejmować merytoryczną dyskusję, zwracać uwagę na tzw. „buble prawne” czy nieprzemyślane rozwiązania, tak, aby próbować zbliżyć się do „ideału”.
Nowa regulacja obejmuje szerszy zakres umów niż dotychczas – umowy deweloperskie będą dotyczyć wybudowania lokali mieszkalnych oraz domów jednorodzinnych oraz ustanowienia i przeniesienia ich własności. Warto w tym miejscu dodać, że nowe regulacje nie będą miały zastosowania do nieruchomości, których sprzedaż roz poczęła się przed dniem wejścia w życie ustawy (kiedy została zawarta chociażby jedna umowa deweloperska). Do takich inwesty cji przez dwa lata będą miały zastosowanie przepisy dotychczas stosowane. Zdaniem środowisk prawniczych oraz deweloperskich takie rozwiązania stwo rzą wiele problemów nie tylko dla samych deweloperów, ale dla nabywców, któ rzy mogą nie odnaleźć się w nowej rzeczywistości.
Nowa ustawa nakłada też na dewe lopera obowiązek uzyskania przed rozpoczęciem sprzedaży zgody banku lub innego wierzyciela hipotecznego na bezobciążeniowe wyodrębnienie lokalu mieszkalnego lub domu jedno rodzinnego po zapłacie przez nabywcę całej ceny. Utworzenie zaś Deweloperskiego Funduszu Gwarancyj nego ma na celu ochronę środków wpłacanych przez nabyw ców, w szczególności w razie upadłości dewelopera czy banku prowadzącego mieszkaniowy rachunek powierniczy. Składki na fundusz będą odprowadzane przez deweloperów od każdej z wpłat nabywców, w ustalonej stawce. Powsta nie funduszu ma przede wszystkim zapobiegać niebezpiecznemu zjawisku nagłego zapadania się pod ziemię dewe loperów, którzy otrzymali zapłatę ceny, ale sami już nie ukończyli inwestycji.
tekst : Adwokat Alicja Wasielewska, Walczak & Wasielewska Adwokaci zdjęcie : Aksenova-TomczakIrene rezerwacyjna powinna być zawarta na czas określony w formie pisemnej, a opłata rezerwacyjna nie może prze kraczać 1% ceny brutto nieruchomości.
30 prawnePorady T ematyka związana z rynkiem nierucho mości rozgrzewa do czerwoności, a rok 2022 nie jest łaskawy zarówno dla nabyw ców nieruchomości, jak i deweloperów. Na oblicze polskiego rynku nie ruchomości wpływają ostatnio wyso kie ceny surowców i materiałów budo walnych, problemy z ich dostępnością, nagły odpływ pracowników z Ukrainy, którzy ze zrozumiałych powódek wró cili do ojczyzny walczyć o swój kraj, szalejąca infla cja. Od 1 lipca 2022 roku dzieje się to również za sprawą ustawy o ochronie praw nabywcy lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego oraz Deweloperskim Funduszu Gwarancyjnym. Nowelizacja, mianowana już powszechnie „nową ustawą deweloperską”, zastępuje dotychcza sową ustawę deweloperską, jest szeroko komentowana i krytykowana przez śro dowisko deweloperskie i stopniowo zaczyna oddziaływać na prawa i obowiązki sprzedawców oraz nabywców lokali mieszkalnych i domów jednorodzinnych. Celem „nowej ustawy deweloperskiej” jest zwiększenie ochrony kupujących mieszkania i domy jednorodzinne. Uznano, że dotychczasowe rozwiązania nie zapewniały dostatecznego poziomu ochrony konsumentów (mimo odmiennego zda nia niezależnych środowisk eksperckich). Oczywiście nie jestem w stanie przedsta wić Państwu wszystkich wprowadzanych zmian, poniżej jednak te najistotniejsze. Niech nie zmyli Państwa nazwa nowej ustawy, zasadnicze zmiany obejmą swoim zakresem nie tylko deweloperów, ale również house flipperów Polscy flipperzy, którzy amerykańską metodą kupują mieszkania i domy, przywracają im „blask” i sprzedają z zyskiem, również będą musieli stosować się do nowo obowiązujących przepisów, o ile sprzedaż mieszkania lub domu i tym samym przeniesienie prawa własności na osobę fizyczną następuje po raz pierwszy.
Wprowadzane przepisy regulują status umowy rezerwacyjnej, dotychczas szeroko stosowanej w praktyce, jednak, co ciekawe, dotychczas nieuregulowanej prawnie. Jej przedmiotem ma być zobowiązanie dewelopera do czasowego wyłą czenia z oferty sprzedaży nieruchomości wybranej przez rezerwującego. Umowa
O tym jak oswoić „nową ustawę deweloperską”
Plany miejscowe, przynajmniej w niektórych lokalizacjach, nie są standardem. Jeśli nieruchomość nie jest objęta planem, warto spy tać czy zbywca uzyskał dla nieruchomości decyzję o warunkach zabudowy (tzw. „wuzetkę”). Przeniesienie takiej decyzji na nabywcę nieruchomości jest możliwe (za zgodą sprzedającego), a for malności nie zabiorą wiele czasu. Ostrożny inwestor, który chce mieć pewność, że na kupionej działce wybuduje wymarzony budynek, może wystąpić o warunki zabudowy dla siebie i kupić nieruchomość dopiero wtedy, gdy je uzyska.
WODA, LAS, PRZYRODA – DODATKOWE ATUTY CZY UCIĄŻLIWOŚCI? Sąsiedztwo lasu, rzeki czy szczególne walory przyrodnicze okolicy powodują, że serce potencjalnego nabywcy nieru chomości zaczyna bić szybciej. Każdy z tych elementów niewątpliwie jest atutem, jednak tylko pod warunkiem, że nie przeszkodzi w zabudowie. Pamiętajmy więc po pierwsze o ryzyku powodziowym. Czy gotowi jesteśmy je przyjąć (z odpowiednimi mapami sporządzonymi dla całego kraju możemy zapoznać się na stronie internetowej Wód Polskich)? Kupując działkę w sąsiedztwie lasu, pamiętajmy, że takie sąsiedztwo wymusza konkretne odległości budynku od lasu. Może się okazać, że konieczność zachowania tej odległości spowoduje, że nasz wymarzony budynek po prostu się na działce nie zmieści. Wreszcie inwestu jąc w nieruchomość na obszarze chronionym (park kra jobrazowy, obszar chronionego krajobrazu itp.), pamię tajmy, żeby zapoznać się z zakazami obowiązującymi na tym konkretnym obszarze; one też będą nas wiązać na etapie budowy. CZY TO JUŻ WSZYSTKO? Niestety nie, to tylko część elementów, które trzeba sprawdzić. Czy to dużo? Cóż, kupując używany samo chód, sprawdzamy jego historię w CEP, a nawet grubość lakieru. Warto do kupna nieruchomości podchodzić nie mniej ostrożnie.
ZACZNIJ OD PLANU Poszukiwanie informacji o potencjale inwestycyjnym nieruchomości powinniśmy zacząć od planu miejsco wego. To plan ustala przeznaczenie nieruchomości i parametry przyszłej zabudowy. Znajdziemy w nim m.in. infor macje na temat maksymalnej liczby kondygnacji, kształtu dachu, a nawet tak szczegółowe ustalenia jak kolor elewacji czy materiał, z jakiego powinna być wykonana. Może się więc okazać, że uchwalony przed laty plan nie pozwoli nam wybudować modnej modernistycznej „kostki” z ciemną elewacją.
ZAPYTAJ O MEDIA
Inwestycja w nieruchomość –jak bezpiecznie ulokować pieniądze?
la niektórych zakup działki poza miastem to pierwszy krok do realizacji marzenia o domu z ogrodem, dla innych – sposób na ulokowanie gotówki. Bez względu na powody, dla których kupujemy nieruchomość, oczywistym jest, że nikt nie chciałby w takiej transakcji „utopić” oszczędności.
Pamiętajmy, że to, iż działka w pla nie figuruje jako budowlana, nie zna czy jeszcze, że jest uzbrojona. Niekiedy sieci już są wybudowane i przyłącze nie się do nich nie stanowi większego problemu. Zdarza się jednak, że inwe stor na etapie ubiegania się o warunki przyłączenia do sieci dowiaduje się, że trzeba sieć do jego działki dopro wadzić (a to wiąże się z konkretnymi kosztami), albo że w ogóle możliwości przyłączenia w najbliższym czasie nie ma. Aby uniknąć rozczarowań, warto przed nabyciem nieruchomości wystą pić do gestorów co najmniej o opinię na temat możliwości przyłączenia nierucho mości do sieci.
W planie warto również sprawdzić przeznaczenie nieruchomości sąsiednich.
31 prawnePorady
D
POPROŚ O „WUZETKĘ”
Oferta na rynku nieruchomości jest szeroka, więc czym powinniśmy kierować się w wyborze? Ładny widok czy spokojna okolica niewątpliwie są ważne i budują pierwsze wrażenie, ale do podjęcia dobrej decyzji o zakupie nierucho mości potrzeba też twardych danych (zwłaszcza gdy mamy do czynienia z „oka zją”). Dobra wiadomość jest taka, że wiele potrzebnych informacji zdobędziemy bez wychodzenia z domu np. na portalu geoportal.gov.pl.
To istotne, bo z punktu widzenia wartości nieruchomości i komfortu życia to, co powstanie lub może powstać na działce obok, ma kapitalne znaczenie. Skąd jesz cze wziąć dane na temat planów inwestycyjnych sąsiadów? Przykładowo, w Poznaniu, w Systemie Informacji Przestrzennej GEOPOZ dostępne są informacje o decyzjach o warun kach zabudowy, pozwoleniach na budowę wydanych dla poszczególnych działek, a nawet złożonych w tym zakresie wnioskach.
Pamiętajmy, że plan miejscowy nie jest uchwalany raz na zawsze, warto sprawdzić czy nie jest procedowana jego zmiana (a jeśli tak, to w jakim kie runku zmierza). Zmiana planu już po nabyciu nieruchomości może okazać się przykrą niespodzianką.
tekst : Agata Legat, radca prawny, Dr Krystian Ziemski & Partners Kancelaria Prawna sp.k. zdjęcie : PussakBartosz
Gentleman w każdym calu. Kulturalny, uśmiechnięty, mówiący piękną polszczyzną, grający na fortepianie wyraziście i przejmująco, otwierając w ten sposób serca i umysły melomanów na nowe interpretacje wielkich dzieł, na nowe emocje i wzruszenia.
JACEK KORTUS: (śmiech) Absolutnie nie! To, co robię i to, kim jestem jest według mnie zupełnie zwyczajne. Wiesz, do czego nawiązuję… Tak, do występu w programie „The Brain”. Jestem czło wiekiem, który wykorzystuje wszystko, co podsuwa mu życie. To nie był program, do któ rego sam się zgłosiłem, tylko zostałem zaproszony. I po pro stu pomyślałem: dlaczego nie? Dlaczego muzyk klasyczny nie miałby wystąpić w programie rozrywkowym, dodat kowo jeszcze telewizyjnym; dlaczego mamy się szufladko wać? Nie miałem żadnych pejoratywnych głosów po emi sji tego programu. Wprost przeciwnie! Wielu z nas oglądało Twoje abs trakcyjne zadanie z zapartym tchem i niedowierzaniem, bo wykonałeś je bezbłędnie. Można rzec, iż jesteś uzdol niony i muzycznie, i matematycznie? Czy matematycznie – bym tutaj dyskutował. ( śmiech ) Na pewno decydującą kwestią jest umiejętność rozpozna wania bezwzględnej wysokości dźwięków. Ta woda, kie liszki, które były zaprezentowane w programie, to był wyłącznie efekt „wow”, służący do zaciekawienia publicz ności w studio i przed telewizorami. Tak naprawdę nie ma to nic wspólnego ze słuchem absolutnym. Słuch absolutny to jest po prostu roz poznawanie bezwzględnej wysoko ści dźwięku. Teraz możemy dysku tować czy ta umiejętność pojawia się w ośrodku pamięci, bo może tak być przecież, że ja na pewnym etapie mojej wczesnej edukacji te dźwięki zapamię tałem, czy to jest faktycznie kwestia słu chu, że rozpoznaję dane wysokości. Acz kolwiek nie jestem synestetą, czyli nie widzę dźwięków za pomocą kolorów, też nie za bardzo jestem to sobie w stanie wyobrazić, choć znam parę takich osób. Sama umiejętność
rozpoznawania dźwięków jest mi bardzo pomocna zarówno w pracy artystycznej, jak i pracy pedagogicznej. Nawet w pracy pedagogicznej bardziej, (śmiech) bo jestem w sta nie na bieżąco weryfikować to, co studenci grają. Często rozmawiając z muzykami, odkrywam, iż wielu z nich wzrastało, wychowywało się w muzykalnych rodzinach. Jak było w Twoim wypadku? Geny pomogły? Nie pochodzę z rodziny, w której muzy kowało się profesjonalnie, natomiast pochodzę z rodziny, w której muzyka zawsze była obecna. Mój tata gra zupełnie ama torsko na akordeonie klawiszowym i na gitarze. Myślę, że stąd wywodzi się moja pasja… Grę na fortepianie zacząłeś bardzo wcześnie, bo w wieku 4 lat. Zazwyczaj słyszę, że 6-latkowie rozpoczynają grę na wybranym instrumencie. Ty sam chciałeś, czy rodzice Cię zmobilizowali? To nie było tak, że ja już od 4. roku życia założyłem sobie, że będę pianistą. To wszystko ewoluowało. Najpierw był keyboard, potem pianino i na końcu for tepian, który dostałem jak miałem 12 lat.
Jacek Kortus opowie o swoim życiu z Fryderykiem Chopinem w tle. rozmawia : Magdalena Ciesielska zdjęcia : studio Kołeccy, Antoni Hoffmann, materiały prywatne J. K. acku, masz poczucie genialności swojego umysłu?
32 Muzyka J Wirtuoz JACEK KORTUS Talent to przepustka do ciężkiej pracy
Prawdą natomiast jest, że na fortepianie chciała grać moja siostra, a nie ja i to właśnie dla niej został zakupiony key board z sekcją rytmiczną, który miał za zadanie ją zachęcić do grania. Jednak, po jakimś czasie, siostra się znudziła. Nato miast rodzice zdumieni zauważyli, że ja siedzę długo przy tym instrumencie i potrafię odtworzyć melodie, zasłyszane reklamy telewizyjne oraz fragmenty piosenek. Postanowili to skonsultować ze znanym poznańskim pianistą, Józefem Wal czakiem, który nieopodal moich rodziców odpoczywał na działce nad jeziorem. Czyli taki szczęśliwy zbieg okoliczności.
J. Walczak uznał, że mam predyspozycje nie tylko słu chowe, ale także manualne i warto się mną zająć i rozwi jać talent. Uczył mnie przez pięć lat, zupełnie za darmo i przygotował mnie do egzaminu do szkoły muzycznej,
33 Muzyka
34 Muzyka choć poważnie zachorował na serce. Jak przyszedłem na ten egzamin i pani zapytała, którą gamę przygotowałem, odpowiedziałem, że wszystkie. (śmiech) Kiedy dostałem się do Szkoły Muzycznej przy ul. Głogowskiej trafiłem pod opiekę wspaniałego pedagoga, a zarazem mojego mentora prof. Waldemara Andrzejewskiego, z którym współpra cuję już 25 lat. Dlatego moje pierwsze pytanie wcale nie było wyide alizowane. (śmiech) Cechuje Cię genialność umysłu już od najmłodszych lat. Po prostu zawsze lubiłem grać. Skrupulatnie uczyłem się, siedziałem przy instrumencie, słuchałem… i naprawdę – miałem dzieciństwo, takie samo jak moi rówieśnicy. Tylko, że mnie w tym dzieciństwie nauczono planowania czasu, odpowie dzialności, takich kwestii bardzo istot nych już w dorosłym życiu. Wzruszasz się podczas słuchania i wykonywania muzyki?
Oczywiście, wzruszam się. To jest taki warunek sine qua non, jeśli artysta nie ma pew nej wrażliwości i umiejętnego odbioru muzyki, to nie jest w stanie wykreować
potrzebnych emocji, aby przekazać je publiczności, melomanom. Z tego chociażby powodu, nie jestem w stanie słuchać muzyki w samocho dzie, ponieważ nie mogę się na niej w pełni skoncentro wać. W aucie nie jestem w stanie w odpowiedni sposób tej muzyki przeżyć. Natomiast bywa tak, że wychodząc z Akademii Muzycznej, będąc po 8-9 godzinach wykła dów, w domu włączę sobie miniaturę, aby coś dosłuchać. Można tak żartobliwe spuentować, że to nie jest normalne, (śmiech) że po takiej dawce dziennie muzyki jeszcze mam chęć, aby jej posłuchać. Łatwiej odczuwać muzykę klasyczną, gdy anturaż jest wyjątkowo piękny? Miejsca, w których koncertuję, dzielę na dwie kategorie. Albo są to miejsca odznaczające się znamionami pięk nej sali, malowidłami, zdobieniami, to są z reguły wnę trza teatrów i filharmonii, albo wnętrza, które z definicji nie są same w sobie ujmujące, ale można w nich pobawić się grą świateł podczas występu. W takim miejscu można np. przyciemnić światło na widowni, a wyeksponować muzyka i fortepian – niewątpliwie sprzyja to artystycznej koncentracji. To powoduje, że już jestem w stanie zamknąć się w swojej intymności i faktycznie osiągnąć skupienie.
Zostałem wyróżnionym finalistą, mając 17 lat, a rok po konkursie zagrałem aż 120 koncertów! Niewątpliwie muzyka Chopina zakorzeniła się we mnie i jest tym, co najbardziej lubię i słuchać, i grać. Muzyka Fryderyka Chopina jest najbliż sza memu sercu. Kogo – oprócz Fryderyka Chopina – podziwiasz z twór ców dawnych epok? Uwielbiam muzykę S. Rachmaninowa, ale tak myślę, że każdy kompozytor wnosi do historii muzyki elementy, bez których nie byłoby tzw. dalszego ciągu, czyli Bach, Beetho ven, Czajkowski etc. U Bacha jest np. nieprawdopodobne bogactwo harmoniczne. Interpretacja dzieła muzycznego w moim odczuciu to nie jest tylko i wyłącznie, że coś mi się podoba lub coś nie podoba. Musimy nauczyć się posługiwać językiem muzyki; są pewne ciągi harmoniczne, które powodują napięcia, te napięcia trzeba wyrazić w postaci np. większej dawki czasu nad jakąś nutą, zwolnieniem, rozszerze niem… Paleta możliwości jest bardzo szeroka, wręcz niekończąca się, jeśli cho dzi o interpretację dzieła muzycznego. Natomiast to zawsze musi być dopasowane do stylu, do epoki, do danego twórcy, kompozytora. Ty swoją muzyczną podróż rozpocząłeś wcześnie, grasz już 30 lat. Jesteś bardzo cenionym wirtuozem. Muzyka daje Tobie satysfakcję, radość, spełnienie. Jeśli nie był byś muzykiem, czym mógłbyś się zajmować w życiu? Mam szerokie zainteresowania, jednak w obecnym życiu nie wyobrażam sobie innego miejsca, innej drogi. Choć dopuszczałbym taką możliwość, gdyby na jakimś etapie mojej kariery coś mi nie wyszło lub ewidentnie byłyby sygnały, że to nie jest dla mnie, to wtedy chciałbym być prawnikiem. Jest to droga zawodowa totalnie inna od tej,
35 Muzyka Najbardziej chodzi o koncentrację. Ludzie – według mnie –nie przychodzą tylko po dawkę muzyki, ale rów nież, aby zaczerpnąć tro chę interakcji pomiędzy tym, co dzieje się na sce nie a tym, co dzieje się na widowni. Dobrze czuć, że ludzie nas słuchają, że rodzi się więź przekazu.mentawykonującympomiędzymuzykęsłuchającym.Instrujesttylkośrodkiem
Przed nami kolejny Festiwal z cyklu „Chopin w bar wach jesieni”, w którym będziesz uczestniczył. Z jakiego powodu twórczość Chopina jest Tobie bliska? Moja przygoda z muzyką Fryderyka Cho pina to kolejny szczęśliwy zbieg okolicz ności. Pamiętam jak przygotowywałem się do Konkursu Chopinowskiego – taką świadomą decyzję podjęliśmy z profeso rem Andrzejewskim dopiero wtedy, gdy skończyłem 15 lat. Został wówczas rok do elimi nacji do Konkursu Chopinowskiego i uzgodniliśmy, że będziemy się przygotowywać absolutnie bez żadnej pre sji; natomiast będziemy pracować ciężko, w swoim tem pie i zobaczymy jak to wyjdzie. Profesor Andrzejewski jest moim mistrzem, jego podejście pedagogiczne poma gało mi na każdym etapie mojej drogi artystycznej. I po mistrzowsku poprowadził mnie w tych przygotowaniach… a ja byłem podatnym gruntem – po prostu słuchałem jego uwag. Choć miałem raz mniej, raz bardziej trafione pomy sły, to ostatecznie zdawałem się na mojego pedagoga. I to jest kluczowe, gdy muzyk wie, że ma taki oręż, taką osobę, która pokazuje którędy iść, aby nie stała się krzywda. Bo przygo towania do konkursu rządzą się swoimi prawami – musimy przygotowywać się tak, aby po trochu spodobać się każdemu z jury. Pamiętam, że wtedy była duża liczba jurorów, ok. 20 członków jury. Sztuka jest tak ułożona, że każdemu podoba się coś innego. Natomiast muzyka Fryderyka Cho pina odznacza się pewnymi normami, a my, muzycy, w te normy zamykamy się sami. Nie ukrywam, że Polska jest takim krajem, że każdy czuje, iż gra Chopina najlepiej. Jak wyjedzie się za granicę, to już widać, że artyści nie do końca czują np. mazurki. Natomiast w Polsce to jest nasze dobro narodowe, wywodzi się z naszej głęboko zakorzenio nej tradycji, z pieśni i tańców ludowych. Bardzo głęboko przeżyłem przygotowania do Konkursu Chopinowskiego.
Kiedy u Ciebie nastąpił przełom w myśleniu o przyszłości? Co dalej robić, gdzie dalej się kształcić?
36 Muzyka którą aktualnie podążam, znacząco różna od sfery artystycz nej, ale analityczne myślenie – muszę przyznać – że sprawia mi dość dużą frajdę. Więc wybrałbym tę drogę, gdyby coś mi się nie powiodło.
To był moment, kiedy musiałem wybrać szkołę średnią, czyli po sześciu latach podstawówki – już przed gimnazjum – podjąłem świadomą decyzję rzutującą na dalsze moje życie. Postanowiłem, że pójdę do 6-let niej Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej II Stopnia im. Jadwigi Kaliszewskiej, przy ul. Głogowskiej w Pozna niu. Pamiętam, kiedy rodzice usiedli ze mną przy stole i zaczęli „jesteś młodym, ale myślącym człowiekiem, musisz zdawać sobie z tego sprawę, że jeśli wybie rzesz teraz tę szkołę, to może się okazać za 4-5 lat, że nie będzie już odwrotu”. To było najważniejsze moje postanowienie, jeszcze w odpowiednim wieku, aby wejść w ten świat muzyczny tak na 150 procent. Oczywiście, miałem mnóstwo szczęścia. Już gdy zdałem do trzeciej klasy Szkoły Muzycznej I stopnia trafiłem do klasy fortepianu prof. Andrzejewskiego, który aktualnie jest promotorem mojej pracy doktorskiej. Oczywiście, możemy rozważać kwestię talentu, jednak ja wychowywałem się w świadomości, że talent to tylko przepustka do ciężkiej pracy. Oprócz talentu musi być zaplecze, którego wielu młodych ludzi nie umie sobie wypracować długim i systematycznym ćwiczeniem. Oprócz talentu – zawsze będę to powta rzał – miałem wiele szczęścia, że napotkałem na swo jej drodze wybitnego pedagoga, wspaniałego muzyka i człowieka. Spotykamy się w budynku Akademii Muzycznej im. I .J .Paderewskiego w Poznaniu. Pracujesz tu, uczysz, ukierunkowujesz studentów. Czy speł niasz się jako wykładowca, czy ta życiowa rola Ci się podoba? Dobrze czuję się w roli pedagoga, jednak wiem, że nie jestem na takim eta pie w życiu, abym mógł poświęcić się temu w całości. Jeszcze sporo koncer tów i wyzwań przede mną. Zawsze staram się wypośrodkować własne pragnie nia koncertowania, a z drugiej strony odpowiedzialność za moich studentów. Muszę też poświęcać im czas. Nigdy nie byłem i nie jestem wykładowcą, który ogranicza się do 45 minut lekcji wykładowej. Wprost przeciwnie – nie jest dla mnie problemem wstać wcześnie rano i być o 7:30 na próbie, chociaż nie muszę, albo przyjść w dni świąteczne. To jest taki element poświęcenia się, który mam w swoim charakterze. Oczywiście, jestem na początku tej drogi pedagogicz nej, więc staram się wchodzić w nią odpowiedzialnie, ale też powoli. Jestem osobą koncertującą, która ma ok. 30-40 koncertów rocznie, solo lub z orkiestrami, ale też ma swoje życie rodzinne. W zeszłym roku w filharmoniach miałem 10 koncertów symfo nicznych. Na wszystko jest potrzebny czas… Otrzymałeś wiele prestiżowych nagród i wyróżnień podczas ogólnopolskich i międzynarodowych konkursów. Czy któraś z tych nagród jest dla Ciebie wyjątkowa? Zawsze z sentymentem będę wracał do Konkursu Chopinowskiego, od któ rego zaczęła się moja droga artystyczna. Nie ukrywam, że każdy koncert to jest osobna historia. Wiele krajów odwiedziłem do tej pory i do większo ści tych miejsc wracam z sentymentem i satysfakcją. Przychodzi mi na myśl koncert w sali Palais des Beaux Arts w Bruk seli na 2500 miejsc, gdzie miałem ten zaszczyt zagrać na inauguracji konferencji dotyczącej stwardnienia rozsianego. Graliśmy kon cert e-moll Fryderyka Chopina, nato miast w drugiej części koncert f-moll grał rewelacyjny pianista Abdel Rahman El Bacha, którego podziwiałem długo wcześniej zanim go poznałem osobiście, a w loży królewskiej była rodzina kró lewska. Sala wypełniona na 110 procent, bo były rów nież miejsca stojące, a do tego przysłowiowa wisienka na torcie w postaci rodziny królewskiej. Jest całkiem sporo takich wspomnień. Wybitne osobistości oraz artyści, których spotykałem, w pewnym sensie mieli wpływ na to, jakim teraz jestem człowiekiem. Czy nadal każdy koncert jest dla Ciebie stresogenny? Absolutnie tak! Pomimo mnóstwa zagranych koncertów, pomimo uczestnictwa w wielu różnorodnych konkursach – wciąż odczuwam stres, obawę, czy wszystko się uda, czy spodobam się melomanom, czy widownia mnie dobrze przyjmie. Stres przed występem zawsze był, jest i zapewne będzie – to łączy się z moją wewnętrzną odpowiedzialnością, nie chcę po prostu nikogo zawieść. Pod chodzę do każdego koncertu na więcej niż 100 procent. Oczywiście, mam takie doświad czenia, że stres okazywał się być bardziej paraliżujący niż mobilizujący, natomiast ilość występów publicznych spo wodowała, że przyzwyczaiłem się do niego i potrafię go użyć jako czynnika mobilizującego. Jest on nieodłącznym elementem koncertu, ponieważ muzyk jest współtwórcą dzieła muzycznego, a owe odtworzenie dzieła odbywa się na oczach publiczności tu i teraz. Ile czasu dziennie poświęcasz na samodoskonalenie, na ćwiczenie? Kiedy chodziłem do szkoły i byłem studentem to tego czasu na fortepian poświęcałem więcej i bardziej regularnie. To było w okolicach 5-6 godzin dziennie. Oczywiście, zdarzały się takie nagłe przypadki, gdy potrafiłem być 8 godzin przy instrumencie – to praca okupiona perma nentną koncentracją. Jest to szalenie męczące i trzeba uwa żać, aby nie nabawić się kontuzji, bo to praca mięśni, ręki itd. Właśnie ostatnio wspólnie z moją narzeczoną żarto waliśmy, że obecnie ciężko oszacować, ile godzin spędzam przy instrumencie. W tej chwili – nie będę oszukiwał –mój dzień tak nie wygląda, że poświęcam na grę 6 godzin dziennie, bo np. mam cały dzień wykładów na Akademii Muzycznej. Jak widzisz, stoją tu w sali dwa fortepiany, ja siadam przy jednym, student przy drugim. Podgrywam moim studentom i teoretycznie jestem cały czas w for mie, ale nie ćwiczę tych utworów, które mam np. wykonać za 2 tygodnie na koncercie. Aby się utrzymywać w formie muzycznej, należy poświęcać od 3 do 6 godzin dziennie. Teraz daję sobie wię cej luzu, aby mieć czas dla córki i najbliższych.
37 Muzyka Jak odpoczywasz? To jest aspekt, którego musiałem się nauczyć. Jednak nie posiadam jednego sposobu na spędzanie wolnego czasu i zregenerowanie umysłu, bo mam różne zainteresowa nia. Zawsze pasjonowałem się motoryzacją, przejażdżka po torze wyścigowym jest bliska mojemu sercu, dodatkowo majsterkowanie, co nie jest bezpieczne dla palców. (śmiech) Dla mnie istotnym było nauczyć się podczas odpoczynku faktycznie odpo czywać. Poczuć, że ja nic nie muszę, że nie wydarzy się tragedia, jeśli czegoś w danej chwili nie zrobię. To życiowa mądrość, która przychodzi do nas w odpowiednim czasie… To wielka umiejętność pomagająca utrzymać zdrowie psychiczne, aby nie popaść w depresję, a niestety obserwuję, że tego typu chorób – nie tylko w śro dowisku muzycznym – ale w naszym społeczeństwie jest coraz więcej. Co przed Tobą? Jakie plany? Mam takie powiedzenie: Trzeba żyć, żeby mieć o czym grać! Z książek możemy wyczytać wiele, ale nie ma co się oszukiwać, że im więcej przeżyjemy, doświadczymy, tym bogatsze są nasze interpretacje. Moim marzeniem jest, aby jak najdłużej być czynnym muzy kiem i wszystko jedno, gdzie będę grać, czy w sali koncertowej, czy w plenerze, czy w ośrodku kultury. Najważ niejsze, aby znaleźli się ludzie, którzy będą chcieli mnie słuchać. Jestem na finiszu swojej pracy doktorskiej, ostatnie moje szlify –będę się skupiał w najbliższych mie siącach nad tym, aby zakończyć prze wód doktorski. Mam nadzieję, że obronę będę miał w okolicach grud nia br. bądź stycznia 2023. Obrałem sobie temat: „Symfonizacja brzmie nia fortepianu na przykładach wybranych utworów L. Beethovena, F. Liszta i I. Strawińskiego”, czyli sta ram się udowodnić, że kompozytorzy, tworząc utwory fortepianowe solo, myśleli strukturami symfonicznymi. Oczywiście, towarzyszą mi kon certy, np. bardzo dla mnie ważny 15 września „Chopin w barwach jesieni”, który zagram w Ostrowie Wielkopol skim, to koncert na festiwalu z ogrom nymi tradycjami. Wraz z maestro Łukaszem Borowiczem i poznańskimi filharmonikami będę prezentował koncert d-moll Feliksa Nowowiejskiego. Festiwal nadal odbywa się w Antoninie, jednak inauguracja zawsze jest w Ostrowie ze względów czysto technicznych, większa scena, inna akustyka, więcej ludzi może wejść na widownię. Parę dni wcześniej, 12-13 września, nagrywamy wspo mniany ów koncert dla największej niezależnej polskiej wytwórni płytowej DUX. Później mam trasę koncertową, odwiedzę Białystok, Lublin, Leszno, Gdańsk, Warszawę –cały czas coś się dzieje. Jacku, życzę Tobie więcej czasu na życie prywatne, jak najwięcej koncertów z interakcją publiczności, pomyślnej obrony pracy doktorskiej, satysfakcji i spełnienia w życiu. Bardzo dziękuję za życzenia i rozmowę.
38 Muzyka NATURA KOMPOZYCJI, czyli o brzmieniu pejzaży
zień dobry w jeden z ostatnich dni sierpnia. Przeczytałam gdzieś ostatnio, że sierpień jest dla lata tym, czym nie dziela dla weekendu – smutną zapowiedzią końca błogostanu i zwiastunem nieuchronnie zbliżającego się mroku. Muszę przyznać, że to dość dramatyczna wizja, zwłaszcza dla mnie, od zawsze kochającej wcze sną jesień. Czas, w którym słońce, przyjemnie grzejąc, nie znika za horyzontem późnym popołudniem. Kiedy poranki pachną rześkością, a wieczory aż proszą o to, by wejść w lekki, miękki swe ter… Czujecie to? Proszę, powiedzcie, że tak! Kilka dni temu, chcąc uciec przed nieznośnym upałem w coś innego, niż drzemkę w zaciemnieniu, wybrałam się do kina. Nie pamiętam, kiedy ostatnio złamałam swój zwyczaj „Najpierw książka, później film”, ale z całą pewnością na długo zapamiętam wra żenie, jakie ów film na mnie wywarł. I choć daleko mu było do ideału (głównie przez – nomen omen –zbytnie wyidealizowanie), w tamtym momencie był dokładnie tym, czego potrzebowałam, i cieszy mnie obecność wielu recenzji, których autorki i autorzy poczuli podobnie. Gdzie śpiewają raki (ang. Where The Crawdads Sing) to film, który powstał na pod stawie wydanej przed czterema laty książki Delii Owens o tym samym tytule. W Polsce gło śno zrobiło się o niej całkiem niedawno, kiedy w połowie lipca jej powieść wydana została ponownie. Miesiąc później, do kin wszedł film w reżyserii Olivii Newman i ze scenariuszem autorstwa Lucy Alibar. W rolę głównej bohaterki o imieniu Kya, wcieliła się Daisy Edgar-Jones. Osobą, do której prowadzi ten (przyznaję, nieco przy długi) wstęp jest jednak Mychael Danna, autor ścieżki dźwiękowej, kanadyjski kompozytor muzyki filmowej i zdobywca Złotego Globu i Oscara za najlepszą oryginalną muzykę do licznie nagrodzonego filmu Życie Pi z 2012 roku w reżyserii Anga Lee. Jasne, nie sposób nie wspomnieć, że film promowany jest (bar dzo przyjemnym i klimatycznym) singlem samej Taylor Swift, niemniej jednak ja chciałabym w kilku słowach przybliżyć Wam to, co działo się zanim utwór „Carolina” zwieńczył całą opowieść, prezentując się na napisach końcowych.
zdjęcia : KordulaMichał autorki)(portret promocyjnemateriały
tekst : Marta Szostak
D
Kompozycje filmowe często mają to do siebie, że są zbiorem kilkunastu lub kilkudziesięciu krótkich utwo rów: ocen, momentów, myśli. Jeśli nie słuchaliście do tej pory soundtracków inaczej, niż przy okazji, początkowo może być to trochę niewygodne, ale zapewniam Was, kiedy już oswoicie się z formą, treść, z którą się spotkacie – zwłaszcza w przypadku twórczości Danna – wszystko Wam wynagrodzi. Pięknej przygody. Odkryjcie więcej. filmu raki
Historia rozgrywa się w połowie XX wieku w Karolinie Północnej. Porzucona przez swoją rodzinę Kya, samot nie dorasta na oddalonych od cywilizacji mokradłach. Mieszkańcy Barkley Cove, najbliższego miasteczka, uważają ją za niezrównoważoną dzikuskę. Z łatwością przychodzi im oskarżenie jej o morderstwo swojego byłego chłopaka. I choć fabuła ta brzmi dość sztampowo, a pewne aspekty jej ekranizacji (jak wspomniałam na początku) zupełnie niepotrzebnie pokryte zostały grubą warstwą lukru, całość tworzy opowieść, w której się zatraca. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie fenomenalna praca Danna, którego kompozycje nie tyle uzupeł niają zapierające dech w piersiach kadry, co je współtworzą. Nie lada to wyzwanie, stwo rzyć muzykę, której towarzyszyć będą zdjęcia przyrody, tak bardzo zachwycającej swoją głębią, pięknem i pewnego rodzaju… surową czułością. Przedstawione w filmie mokradła, jeziora, czy nawet plaża – to są miejsca, o któ rych się śni. I nie ma w tym cienia egzaltacji. Mając za sobą kilka dobrych dni zapętlonego sound tracku, z każdym kolejnym odsłuchem odnajduję w nim coraz więcej. Więcej sposobów na to, jak przy pomocy rozbudowanej sekcji smyczkowej, przeszka dzajek i unoszącej się nad nią, niemalże mistycznej wokalizy opowiedzieć wschód słońca („Out Yonder Where The Crawdads Sing”) , więcej ciekawości wypływającej z tego, jak wykorzystując ciepłe i głębokie brzmienie duetu skrzy piec i banjo, rozświetlone kilka chwil później przez subtelny flet, można przedstawić główną bohaterkę („They Called Me Kya”) i więcej wzruszenia spowodo wanego rozpisanym na fortepian, minimalistycznym tematem, zawierającym w sobie mądrość i miłość wspól nych dekad życia, zmierzających do nieuchronnego końca („I Am Every Shell Washed Upon The Shore”).
39 Muzyka
Zapowiedź ścieżki dźwiękowej
Gdzie śpiewają
40 GDZIEFilm JEST DZICZ? „Gdzie śpiewają raki” to solidnie zrealizowane kino środka z literacką proweniencją i ambicjami. Substancją filmu są rozważania o istocie człowieczeństwa, zaś szkieletem – opowieść o rozpadzie związków międzyludzkich. Dwie godziny w kinie będą dobrze zainwestowanym czasem. tekst : Radek Tomasik / z wykształcenia filmoznawca, z wyboru przedsiębiorca, edukator filmowy, marketingowiec. Współwłaściciel Ferment Kolektiv – firmy specjalizującej się w działaniach na styku kultury filmowej, biznesu i edukacji oraz Kina Ferment. Autor wielu programów dotyczących wykorzystania filmu w komunikacji marketingowej realizowanych dla takich marek jak: Orange, Mastercard, Multikino, Renault, ING, Disney, Santander Bank, British Council i in.
Gdzie śpiewają raki reż. Olivia Newman prod. USA 2022, 125 min data premiery kinowej: 19 sierpnia 2022 dystrybucja w Polsce: UIP
Doceniam też wplatane tu i ówdzie sygnały, pró bujące diagnozować ten opłakany stan człowieczeń stwa, w którym częściej przemoc doświadczona prze radza się w agresję oddaną innym niż wrażliwość bywa cnotą. Mimo to empatia i troska okazują się kapitałem, który pomaga iść przez życie bez oglądania się na chwilowe przypływy i odpływy. Powiedzieć, że karma wraca byłoby jed nak tanim banałem. Chodzi o coś zdecydowanie więcej, o postawę i prze konania pewnej frakcji ludzi (będącej niestety w mniej szości), którzy w człowieku doceniają dobro i pytają o przyczyny zła – zamiast stawiać się w roli samo zwańczych oskarżycieli. Mam smutne przeczucie, że ten humanistyczny mindset dziś jest jeszcze bardziej unikalny niż w zapyziałych latach sześćdziesiątych.
FILMOWYFERMENT
41 Film K ya mieszka sama w lesie, w otocze niu dzikiej natury, wśród słonych nadmorskich mokradeł Karoliny Północnej. W dramatycznych okolicz nościach opuścili ją wszyscy najbliżsi, jeszcze gdy była dzieckiem. Najpierw ukochana matka, maltretowana fizycznie i psychicznie przez ojca, zapi jaczonego brutala z traumą wojenną. Potem kilkoro rodzeństwa, każde poszło w swoją stronę. Ostatecznie została sama jak palec, w lichym domku na 175 hek tarach odziedziczonych bagiennych nieużytków, bez środków do życia, za to z pasją do eksplorowania i opi sywania przyrody, najpierw pędzlem i ołówkiem, potem również słowami. Gdy na bagnach zginie młody człowiek, oczy całej społeczności skierują się na dziewczynę z bagien, która z miejsca stanie się główną podejrzaną. Film powstał na podstawie bestselle rowej książki Delii Owens, która na całym świecie sprzedała się w 12 mln egzemplarzy. Autorka, czerpiąc z własnych wątków auto biograficznych, stworzyła opowieść o kolej nej tragedii dotykającej mikrospołeczności amerykańskiego Południa, w której łatwiej oskarżyć niewinną osobę niż wyzbyć się krzywdzących uprzedzeń. Odnajdziemy tu wiele nawiązań do literatury i filmów, które dobrze znamy, a jednak nie można odmówić filmowi pewnej orygi nalności. Może to kobietocentryczność tej opowieści, może przewrotny morał, może wrażliwość i czułość, z jaką portretuje się bohaterkę – wszystko to spra wia, że wierzę w tę niewiarygodną opowieść o kobiecie wychowanej przez wiatr, wodę i spadające liście, której bliżej do księżniczki w wysokiej wieży niż do nieokrzesanego Mowgliego. Kya, jak każda Inna, staje się papierkiem lakmuso wym kondycji moralnej społeczności, na skraju której funkcjonuje. Gdy staje przed ludźmi osoba tak wrażliwa, tak niewinna, tak czysta, że prawie przeźroczysta, może stać się naszym lustrem i szkłem powiększającym, może sprawić, że w kontekście jej obecności wszystkie nasze cechy ulegną wyolbrzymieniu, jak mikroorganizmy oglądane pod lupą. Skojarzenia biblijne wcale nie muszą być przesadzone. Tylko dobre, empatyczne osoby mogą czuć się w jej towarzystwie komfortowo i bezpiecznie: czarna sklepikarka, emerytowany praw nik, stary rybak – inne, zwłaszcza lokalny establishment będą miały poczucie niewyrażonego zagrożenia. Jak w wielu podobnych opowieściach, mamy tu do czynienia z symptomatycznym kontrastem: dzicz, mroczne bagienne uroczyska, meandry nadmorskich rozlewisk czyniące trasy wodne prawdziwymi labi ryntami grozy oraz nieprzebyte puszczańskie lasy – są przedstawione jako ostoja równowagi, w któ rej wszystko ma swoje miejsce i która jest estetyzo wana pięknymi zdjęciami i zapierającymi dech wido kami. Zaś skupiska ludzkie, których symbolem jest małe miasteczko w przededniu rewolu cji obyczajowej lat siedemdziesiątych, to istne pole minowe: miejsce, gdzie morder cze instynkty zostają skanalizowane w sieć intryg i wszechobecnej hipokryzji lub legi tymizowane mniej lub bardziej umownymi „regułami życia społecznego”. W takie spo łeczności rzadkie skoki dopaminowe, gdy tylko poja wia się jakaś sensacja, są wyżej cenione niż szeroko pojęty dobrostan ludzki.
zdjęcia : autoraprywatnearchiwumprasowe,materiały
BOOKOWSKI 42 Książki
zy jest to jedna z pierwszych polskich lesbij skich powieści drogi? Być może. Ale droga u Górskiej jest rozumiana dwojako, w sensie dosłownym jako podróż zdezelowanym oplem przez Polskę trzech dziewczyn w zawiłej relacji. Jedną z nich jest narratorka, która z kolei opowiada swoją drogę przez lata dojrzewania w Polsce czasów transformacji. Ta podróż zaczyna się w 1988 roku od narodzin naszej przewodniczki. Dalej jest dzieciństwo, którego flagowymi momentami są święta kościelne, dorastanie, spotkania Oazy i pierwsze przyjaź nie i miłości, poszukiwanie swojej tożsamości, są chłopcy i „pierwsza dziewczyna, której nie nazywałam moją dziew czyną, bo nigdy by na to nie pozwoliła”, co staje się swo istym leitmotivem tej powieści. Narratorce jednak nie można w pełni zawierzyć, często gubi tropy, myli fakty, upiększa, poprawia, jest w tym pewna doza samoświa domości, ale ten strumień wspomnień dobrze oddaje też to, jak działa ludzka pamięć. Górska w swoim debiucie podąża jeszcze jedną drogą, można ją nazwać duchologiczną, przywo łując artefakty dorastania w latach dzie więćdziesiątych i pierwszej dekadzie dwu tysięcznych. Na szczęście nie robi tego w sposób banalny, ślizgając się po tafli ckli wego sentymentalizmu, ale sięga znacznie głębiej niż gumy turbo i spodnie biodrówki. Jak na debiutantkę Górska jest niesamowicie świadoma tworzywa, z którego buduje, a w takiej sytuacji możemy liczyć tylko na więcej.
Olga Górska Niepójdziemywszyscydoraju Drzazgi
CBOOKOWSKI
Sporo się ostatnio wyprawialiśmy na dalekie lodowce, ale jak to zazwyczaj bywa wakacje się kończą i trzeba wrócić do normalności. Powroty czasami bywają trudne, a żeby je trochę osłodzić warto sprawdzić, co ciekawego w polskiej literaturze piszczy. Z wielkich wydarzeń mogliśmy odnotować pierwszą po Nagrodzie Nobla powieść Olgi Tokarczuk. I nie, akurat nie o niej tutaj będzie mowa. Bo co prawda Olgę Tokarczuk czytać należy, ale też rekomendować jej zbytnio nie trzeba. Dlatego tym razem będzie o polskiej literaturze, ale tej takiej mniej znanej, bo warto czasami zajrzeć głębiej, zaufać, dać szansę i otworzyć się na nowe.
Wydawnictwo
A jest się na co otwierać, bo debiutantów i debiutantek ostatnio nam się namnożyło jak grzybów po deszczu. A świadczy to tylko o wspaniałym fermencie, który w naszym literackim świecie zachodzi i jednego w tych czasach kryzysu możemy być pewni, nie zabraknie nam dobrych książek do czytania. Z tej fali debiutów wybrałam dwa, być może nie najwybitniejsze ze wszystkich, ale z pewnością najoryginalniejsze. tekst i zdjęcia : Monika Wójtowicz / czytelniczka, doradca z księgarni Bookowski w poznańskim Centrum Kultury
PRZEWODNIKPRZEWODNIKZamek
Wydawnictwo Cyranka
Ishbel Szatrawska Żywot i śmierć pana KaliforniawzLibkinaHershaSacramentostanie
O tóż ta książka to jest dramat. W sensie gatunek literacki dramat, a nie, że kiep ska. A dramatów, które wyrywają się z oko wów teatru i z rozmachem wchodzą na rynek książki nie ma u nas znowu tak wielu. A w Żywocie i śmierci pana Hersha Libkina jest tyle świeżości, humoru zbalansowanego z delikatnym patosem, postaci tak cie kawych, że trudno się z nimi rozstać, że czyta się ten dramat jak najlepszą powieść. Ale do rzeczy, kim jest ów tytułowy Hersh Libkin i czemu mamy o nim czy tać? Otóż Libkin to pochodzący z Polski Żyd, który po II wojnie światowej emigruje do Stanów Zjednoczonych wiedziony marze niem o karierze aktorskiej w Hollywood. I to marzenie nawet odrobinę się spełnia, co prawda gra drugoplanową rolę Indianina w westernie, bo wtedy właśnie takie pano wały w Hollywood zwyczaje, że Żydzi grali ludność natywną. Później jed nak kariera Hersha zostaje pokrzyżowana przez FBI, które w emigrantach ze wschodniej Europy widzą jedynie kolaborujących z ZSRR komunistów. W takich okolicznościach Libkin trafia do Sacramento, gdzie wiedzie spo kojne życie rodzinne. Ale nie, nie tak się kończy ta książka, bo po drodze jeszcze mamy chwytające za serce wspomnienia, rozliczenie się z własnym dziedzictwem i tożsamością, szaloną wyprawę na Woodstock i spotkanie z Bogartem i Bacall. Żywot i śmierć skrzy się absurdalnym poczuciem humoru, ale pod podszewką kryją się demony, gniew, utracona miłość, próby dopaso wania się do otoczenia. Szatrawska wykorzystuje dobrze znane tropy w taki sposób, że tworzą zupełnie nową jakość, a historia, z którą mieliśmy nie raz do czynienia staje się fascynująca i świeża.
43 Książki
tekst i zdjęcia : Materiały prasowe
ra Jazzu zapowiada kolekcjonerskie wydawnictwo „Komeda on records” – pierwszą, ważną próbę usystema tyzowania rozleglej twórczości Krzysztofa Komedy-Trzciń skiego. Autorem książki jest Dionizy Piątkowski, biograf Komedy oraz autor monografii „Czas Komedy”. Komplek sowe kompendium obejmuje życie, muzykę i czas Komedy, kompletną dyskografię (oryginalne okładki, składy i kom pozycje), prawie trzysta płyt komedowskich oraz filmogra fię i bibliografię Komedy. Nagrania, filmy oraz publikacje przedstawiono chronologicznie, uwzględniając (znaną lub domniemaną) datę edycji. – W ostatnich latach uka zało się wiele publikacji o Komedzie, artysta stał się „mod nym” kompozytorem, a dzisiaj dyskografia nagrań Komedy jest imponująca – mówi autor Dionizy Piątkowski. I to nie tylko poprzez wznawiane i odnajdywane archiwalne nagrania artysty, ale przede wszystkim poprzez włącza nie kompozycji Komedy do kanonu jazzowych standardów i realizację albumów przez innych artystów. To rozległa biblioteka nagrań Komedy (jako wyko nawcy i jako kompozytora) pozwoliła usze regować dyskografię płyt, jakie autorsko nagrał pianista-kompozytor Krzysztof Komeda-Trzciński oraz ukazać ogrom komedowskich nagrań, jakie powstały w projektach innych artystów. Oficjalna, autorska dyskografia Krzysztofa Komedy obejmuje zaledwie kilkanaście płyt, które ukazały się za życia artysty i które są dokumentem koncertowych pre zentacji zespołów Komedy, zapisem nagrań radiowych oraz zwartymi koncepcjami kompozytora lub rejestra cją muzyki filmowej. W opracowaniu i komen tarzach „Komeda on records” ujęto także nagrania i wydawnictwa skrywane dotąd w prywatnych archiwach oraz w studiach nagraniowych i taśmotekach radia. To wła śnie te płyty stworzyły sporą dyskogra fię okolicznościowych wydawnictw oraz kompilacji. Nieograniczoną jest ogromna płytoteka uwzględniającą wydawnictwa, które powstały z inspiracji muzyką oraz kompozycjami Krzysztofa Komedy-Trzciń skiego. Szczególnie ważny stał się wybór płyt zrealizowanych (i wydanych) w Polsce oraz nagranych przez polskich artystów.
44 Muzyka E KOMEDA on records
W kompendium przedstawiono także zestaw ważnych i charakterystycznych nagrań komedowskich zrealizowa nych przez wybitnych muzyków jazzu i muzyki rozryw kowej. Wydawnictwa uszeregowano według daty edycji, co pozwoliło uchwycić chronologię premier płyt, filmów i książek oraz wiele wznowień i reedycji, wydań „pirac kich” czy formalnie nieodnotowanych dotąd publikacji. Informacje faktograficzne o płytach Dionizy Piątkowski opatrzył autorskim komentarzem, który jest tutaj subiek tywną opinią entuzjasty i kolekcjonera muzyki Krzysztofa Komedy. – Na początku lat dziewięćdziesiątych przygo towałem „Czas Komedy ” – jedną z pierwszych, zwartych publikacji na temat Krzysztofa Komedy-Trzcińskiego
45 Muzyka oraz polskiego jazzu – wyjaśnia Dionizy Piatkowski. Wda wało mi się wtedy, że tą zamykam książką pewien ważny etap historiografii jazzu w Poznaniu, a zwłaszcza biogra ficznych wątków jednego z najwybitniejszych polskich muzyków jazzowych. W publikacji sprzed ćwierćwie cza znalazły się fotografie dokumentujące historię jazzu, jej nieznane epizody. Polscy muzycy (nie tylko jazzowi) z lubo ścią oraz kreatywnym zaangażowaniem włączają kompozycje Krzysztofa Komedy do swoich prezentacji, a lista ta jest impo nująca: Tomasz Stanko, Michal Urba niak, Zbigniew Seifert, Urszula Dudziak, Simple Acoustic Trio, Adam Wendt, grupa EABS, Adam Pieroń czyk i elektroniki.rockapoject”monsafonistyaustralijskiegoskie:projektypretacje,ichkompozycjePolskituarzeinnych.kowskiniewicz,dżer,Obara,Wróblewski,dziński,Project,kańskapolsko-ameryTheKomedaAndrzejJagoJanPtaszynMaciejLeszekMożWojciechStaroLeszekKułaiwielu,wieluTakżewrepermuzykówspozapojawiająsięKomedy,autorskieinteranawetcałekomedowod„Zatoczki”saksoAdamaSimi„KomedaProDaniPerezTrionagraniapop-music,ialternatywnej
W wiarygod nym portalu dyskograficznym Discogs, hasło „komeda” poja wia się ponad tysiąc trzysta razy, a „rosemary’s baby” odnotowano na płytach ponad trzy i pół tysiąca razy! W popularnej wyszukiwarce Google hasło „komeda” ma prawie 4 miliony linków, a „rosemary’s baby” ponad dwa miliony. Liczby te świad czą nie tylko o ogromnej popularności polskiego arty sty i jego kompozycji, ale wskazują niekończącą się listę nagrań, płyt, interpretacji, pomysłów i projektów zwią zanych z Komedą. „Komeda on records” jest limitowanym wydawnictwem kolekcjonerskim. Premiera wydawnictwa odbędzie się podczas jesiennej gali Ery Jazzu. Dodatkowe informacje : www.jazz.pl oraz info@jazz.pl
Padały pytania pod tytułem: czy to normalne, że ja i Kaśka kochamy się tylko raz w tygodniu w niedzielę? Co zrobić, żeby chciało się częściej? Jakie gadżety są teraz na czasie i czy w ogóle ich używanie ma sens? Czy jeśli Janek ma 12 lat, to powinniśmy już z nim „o tym” pogadać?
FELIETON: MAGDALENA ŚWIDERSKA Piątkowy wieczór. Wracamy autem do domu po spotkaniu ze znajomymi. Tośka, nasza nastoletnia córka, jedzie z tyłu. W pewnym momencie Paweł (mój sza nowny małżonek) odwraca głowę i zadaje jej pytanie: „Tosiu, czy tobie nie prze szkadza to, że mama ciągle w towarzystwie mówi o seksie?” Tosia podnosi głowę znad ekranu smartfona i ze stoickim spokojem odpowiada: „No co ty tato, jestem przyzwyczajona.”Chciałabymtylko wyjaśnić, że nie jestem seksoholiczką, nimfomanką, ero tomanką, osobą o hiperseksualnosci, czy jak tam inaczej ludzie mogliby mnie postrzegać. Po prostu na tamtym etapie byłam w trakcie studiów seksuologicznych i ktokolwiek ze znajomych się o tym dowiedział, natychmiast próbował mnie naciągnąć na szybką publiczną terapię przy winku, pizzy czy lodach (jakkolwiek brzmi to ostatnie), na przedstawienie najnow szych trendów seksualnych lub edukację seksualną jego nastoletniego dziecka.
Najciekawsze jest to, że wcześniej nikt w towarzystwie o seksie nie rozmawiał. Nie mówię o żartach z podtekstem seksualnym, eufemizmach etc. Te zajmowały zaszczytne miejsce na firmamencie pozornie wyjętego spod cenzury tematu seksualności. „Pańskie oko” osądu moralnościowego niby się przymknęło, ale zinternalizowany wstyd pozostał...
W momencie wypłynięcia informacji o moich studiach okazało się, że nie mal każdy chciałby na ten temat pogadać z kimś zaufanym i jednocześnie obiektywnym. Niekoniecznie z partnerką czy partnerem.
46 Edukacja
Pogadajmy o seksie
MAGDALENA ŚWIDERSKA Seksuolożka, specjalistka Seksuologii Praktycznej. Założycielka AMORI Centrum Seksuologii Pozytywnej w Poznaniu. Prowadzi warsztaty, konsultacje seksuologiczne i sesje coachingowe. Zajmuje się nauką skutecznej komunikacji, odkrywania potrzeb i granic oraz rozwoju inteligencji seksualnej partnerek/partnerów. Pomaga stawiać czoła wszelkim wyzwaniom związanym z seksualnością człowieka. Podstawowymi wartościami, którymi kieruje się w swojej pracy są pozytywne podejście do seksualności, otwartość, zaufanie i dyskrecja.
zdjęcie ZmitrowiczMichał
Wtedy postanowiłam sobie, że kiedy skończę studia i będę oficjalnie specja listką seksuologii praktycznej, seksuolożką czy panią od seksu (tak mnie miano wały poszczególne znajome osoby), zrobię coś, co spowoduje, że temat seksu, seksualności, potrzeby seksualnej przestanie być tematem tabu w naszym kraju. Może to nieco utopijna wizja, ale kropla drąży skałę, więc mam zamiar drążyć powolutku i jestem pełna zapału i optymizmu. Skoro możemy w towarzystwie wymieniać się radami na temat genialnych diet czy przepisów kulinarnych, dlaczego nie możemy bezpruderyjnie rozmawiać o tym co nowego, fajnego, ekscytują cego odkryliśmy w sferze seksu? Przecież jedzenie i seks są tak blisko siebie w prze strzeni, którą nazywamy przyjemnością. Zacznijmy zatem tutaj w Poznańskim Prestiżu! Wasza Magda.
07 - 09 PAŹDZIERNIKA POZNAŃ ROZMOWY - PRELEKCJE - WARSZTATY - FILMY Dowiedź się więcej na rozkoszfestiwal.pl Na wydarzenie zapraszają Julia Bilarzewska i Magdalena Świderska. POZYTYWNA SEKSUALNOŚĆ, EDUKACJA, ZDROWIE, PRZYJEMNOŚĆ, SHIBARI, BLISKIE RELACJE, KOMUNIKACJA DOTYKIEM, GADŻETY, VOGUING, CZUŁA MĘSKOŚĆ I WIELE WIĘCEJ. FESTIWAL
Olbrzymia wiedza medyczna ratuje życia i znacząco je wydłuża. Wiemy sporo o zdrowiu psychicznym, naszym mózgu i o tym jak najskuteczniej uczyć się nowychUczymyrzeczy.się, gdy jesteśmy wypoczęci i tego, co nas interesuje. Mózg zmę czony, znudzony lub przerażony nie uczy się. Najchętniej robi to podczas zabawy. Bardzo efektywne są zagadki, budowanie z klocków, odgrywanie ról. Szczególnie istotny jest czas poświęcany na praktykę. Kompetencje zostają z nami na dłużej niż informacje. Te ostatnie i tak mamy na wyciągnięcie ręki w naszych telefonach, dlatego szczególnie istotne jest krytyczne myślenie i czytanie ze zrozumieniem. Trudno przygotować się do zawodów przyszło ści, których jeszcze nie znamy. Wiemy, że osoby komunikatywne, kreatywne, krytycznie i logicznie myślące mają spore szanse poradzić sobie na przyszłym rynku pracy. Dlaczego w tak dynamicznie rozwijającym się świecie uczymy się tego, co pracownicy pruskich fabryk? Jak wyglądałaby szkoła, która zmienia się tak szybko jak samochody Henrego Forda? Co o tym myślisz?
48 Edukacja Do świata z filmów s-f
KRYSTIAN KARCZ Magister filozofii ze specjalnością etyka na Uniwersytecie Adama Mickiewicza, nauczyciel etyki, filozofii, wiedzy o społeczeństwie i edukacji dla bezpieczeństwa. Założyciel największego wirtualnego pokoju nauczycielskiego – grupy „Nauczyciele filozofii i etyki" oraz strony Uczę filozofować na portalu Facebook, współautor książki „Filozofuj z dziećmi 2”, popularyzator filozofii, filozofowania oraz nowoczesnych metod nauczania. Prowadzi kursy doskonalące dla nauczycieli, również jako lider edukacji zdalnej oraz warsztaty on-line z dociekań filozoficznych dla dzieci i młodzieży w Klubie Małych Wielkich Filozofów. Zawsze wierzył, że dobra edukacja równa się dobrej zabawie, bez większego zdziwienia przyjmując do wiadomości potwierdzenie tego ze strony neuronauk. zdjęcie autoraprywatneArchiwum
FELIETON: KRYSTIAN KARCZ Ławki ustawione w rzędach. Najpilniejsi uczniowie sie dzą z przodu. Plecami do tablicy stoi nauczyciel. Mówi, podaje. Uczniowie zapisują. Wiedzą, że będą pytani z tego, co podał nauczyciel. Niektórzy są zainteresowani, inni się boją, a ktoś jeszcze stosuje mechanizmy wyparcia. Dzisiaj lekcja będzie troszkę inna niż pozostałe. Mamy mało ocen. Będziemy przez całe zajęcia podchodzić i odpowiadać na pytania nauczyciela. Tak było, tak nadal bywa w szkołach. Niektórzy nawet pamiętają czasy, w których na lekcji można było oberwać linijką. Jakoś wyszliśmy na ludzi. Szkoła powinna być jak życie, czyli ciężka. Serio? Szkoła, którą tak dobrze znamy została wynaleziona na początku XIX wieku w Prusach. Celem było kształce nie posłusznych urzędników, żołnierzy i pracowników fabryk opartych o silniki parowe. Industralizacja sprzyjała popularyzowa niu tego modelu edukacji. W 1870 roku przyspieszyła produkcja dzięki elek tryczności. Dzięki czemu Henry Ford stworzył pierwszy samochód dla mas. W 1970 roku nastąpił szybki rozwój elektroniki i automatyzacji. Od 2000 roku nasze życie ułatwia przyspieszający Internet. Obecnie doświadczamy błyska wicznego rozwoju sztucznej inteligencji, która w najbliższej przyszłości zabie rze większości z nas pracę. Żyjemy w innym ustroju politycznym niż XIX-wieczne Prusy. Inaczej spę dzamy czas wolny. Posiadamy więcej praw, które chronią naszą godność.
przygotowujemy pracowników pruskich fabryk
BONJOUR, STARY BROWARZE! Środowy poranek, mijam różne restauracje na Dziedzińcu Starego Browaru. Przechodząc obok pozornie małej wyspy czuję delikatny aromat świeżego pieczywa, który przyciąga. Przystaję, chcąc choć przez chwilę rozkoszować się przepięknym zapachem przywołującym wspomnienia o wakacjach w Paryżu i wypiekach babci jednocześnie. Od progu witają mnie uśmiechnięte twarze, a jedna z pracownic poleca mi ciepłego crossainta do kawy, wskazując na wolny stolik. Dzień dobry, a raczej Bonjour - to będzie dobry dzień. Piekarnia, która stała się francuskim BISTROT Big Bonjour istnieje już od kilku lat. W Starym Browarze gościło jeszcze przed pandemią, gdzie zaskarbiło serca wszystkich smakoszy rzemieślniczego pieczywa. Bestsellerowe znikały z półek w ciągu kilku godzin, a renoma wypieków Victora dotarła do mieszkańców Baranowa czy Zalasewa, gdzie obecnie Z małej piekarni, Big Bonjour rozwinął się w kilka różnych śniadaniowni, które wieczo rami serwują wina z niszowych winnic Europy. Chodzą plotki, że w weekendy trudno o wolny stolik na rodzinne śniadanie, gdyż wydawane tam Croque Madame przebija smakiem wszystko. Nie można zapomnieć także o CANAPES. Przygotowane na własnym pieczywie kanapki w wielu wariantach (także wege) są idealnym rozwiązaniem dla tych zabieganych. Ich wielkość i mnogość składników od lokalnych dostawców ratują tych, którzy nie chcą tracić rano czasu na przygotowanie posiłku. Wielkie otwarcie BISTROT w Starym Browarze już na początku września Francuska marka nie osiada na laurach i otwiera swój kolejny kluczowy lokal zaraz przy wejściu na Pasaż Starego Browaru. Nie mogło zabraknąć nowości i niespodzianek. – Czerpiąc inspirację z najciekawszych restauracji postawiliśmy na formułę tzw. „talerzyków” . Klienci będą mogli sami zadecydować, które składniki pojawią się w ich zamówieniu tłumaczy Izabela Kądziela, Brand Manager Big Bonjour – W pierwszych dniach od otwarcia przewidujemy atrakcyjne rabaty i niespodzianki dla wszystkich kupujących – dodaje. Big Bonjour Stary Browar BISTROT pon.-sob.: 9:00-21:00 tel.: 880 524 742 Jesteśmy dla Was na Dziedzińcu przy wejściu na Pasaż
SMAŻONE ZIELONE POMIDORY
POMIDORY W ZALEWIE 1 kg zielonych pomidorów 1 zielona papryka 2 średnie cebule
CARPACCIO Z POMIDORÓW
Pomidory różnych odmian klika sztuk Bazylia świeża lub suszona lub pesto z bazyli Oliwa z oliwek Ocet balsamiczny z białego wina Sól, Szczyptapieprzcukru dla podkręcenia smaku (parmezan, kapary, mozarella lub Umyteanchois)pomidory kroimy w cienkie plasterki i układamy na talerzu, doprawiamy do smaku, oliwa, ocet balsamiczny i opcjonalnie, pesto lub świeża bazylia lub suszona . Możecie dodać parmezan albo polski ser dojrzewający, a także kapary, mozarellę lub anchois.
POMIDORY FASZEROWANE RYŻEM DO RISOTTO
Beata gotuje prestiżowo!
RyżPomidorydorisotto 150 g Cebula 2 szt. średniej wielkości Kurki 100 Marchewkag 1 szt., pokrojona w drobną kostkę Groszek świeży lub mrożony 3-4 łyżki Sól,Koperekpieprz, szczypta żółtego curry, szczypta cukru Białe wytrawne wino 100 ml Olej rzepakowy 100 ml Pomidory umyć, odciąć kapturek i odłożyć, wydrążyć (to, co wydrążycie, użyjemy do sosu), do głębokiego rondla wylewamy 50 ml oleju i smażycie pokrojone cebule w kostkę oraz pokrojoną marchewkę, a po 10 minutach dodajemy oczyszczone kurki i smażymy, wkładamy wcześniej opłukany ryż, po 5 minutach wlewamy wino i dodajemy przyprawy. Po odparowaniu wina, dolewamy gorącą wodę, i gotujemy aż odparuje część płynu. Faszerujemy pomidory nakładamy odłożone kapturki i dodajemy miąższ z pomidorów, liście laurowe 2 szt., ziele angielskie. Wkładamy na 15-20 minut do piekarnika nagrzanego do 160 st.C.
Zielone pomidory odmiany Rosamunda 2 szt. Jajka 2 szt. Bułka tarta 100 g Ser Bursztyn 30 g Mąka kukurydziana 1 łyżka Sól, pieprz, bazylia Olej rzepakowy lub masło klarowane do smażenia pomidorów Pomidory myjemy, kroimy w grube plastry, doprawiamy solą, pieprzem i suszoną bazylią, do bułki tartej dodajemy mąkę kukurydzianą, utarty na drobnych oczkach ser Bursztyn, do rozkłóconych jajek wkładamy po jednym plasterku pomidora i dalej obtaczamy w mieszance bułki z mąką i serem, smażymy na rozgrzanym tłuszczu na złoty kolor. Można przygotować dip z jogurtu, czosnku, koperku i drobno pokrojonych suszonych pomidorów i doprawić do smaku.
ZALEWA:1,5lwody0,25loctu1łyżkasolizieleangielskie, czosnek, gorczyca, pieprz, cukier, listek laurowy Wodę z solą i octem zagotowujemy. Zostawiamy do ostygnięcia. Wszystkie warzywa kroimy w plastry. W wyparzonych słoikach układamy warstwami warzywa. Na koniec wsypujemy po 1/2 łyżeczki cukru, wrzucamy listek laurowy, ziele angielskie, 2 ziarenka pieprzu, szczyptę ziarenek gorczycy i 2 ząbki czosnku. Zalewamy słoiki zalewą. Pasteryzujemy przez 20 minut. Odstawiamy na ściereczkę dnem do góry.
FELIETON: BEATA KARTOWICZ / wyjątkowa osobowość, królowa kuchni. Poznanianka, restauratorka, pasjonatka kuchni. Od wielu lat możecie ją oglądać w DDTVN. Jej nietuzinkowe warsztaty kulinarne i spotkania kobiet pod nazwą Babskie Fanaberie to wydarzenia, które przyciągają tłumy miłośników dobrego jedzenia. Gdzieś na początku lat 90-tych obejrzałam film „Smażone, zielone pomidory”. Poza miłością od pierwszego wejrzenia do historii opowiedzianej w filmie, pozostała ciekawość czy smażone, zie lone pomidory są naprawdę tak dobre. Nigdy nie dawały mi spokoju; sceptycznie nastawiona byłam do nich od lat, bo gdzie zielone, twarde, niedojrzałe. Ale nie byłabym sobą gdybym sama nie wypróbo wała tego przepisu. Z pewnym takim niedowierzeniam zabrałam się do roboty, z myślą: ale jak? Taki prosty przepis i takie dobre danie? Po raz kolejny wyszła pochwała prostoty. Bierzcie i korzystajcie póki jeszcze są, wrzesień pomidorem stoi i niech nam będzie pomidorowo.
50 Kulinaria
GDZIE: Grabianowo 8 KIEDY: 24.09. od 11.00 do 18.00 Cena: 599 PLN Patronat: Poznański Prestiż Ilość miejsc ograniczona, rezerwacje prosimy przesyłać na adres mailowy: monika.ksiazkiewicz@poznanskiprestiz.pl Warsztaty prowadzi Beata Kartowicz, znana poznańska restauratorka, miłośniczka kuchni, jedzenia, gotowania oraz mistrzyni kreowania nieoczywistych smaków, która zaprasza nas do swojego uroczego dworku w podpoznańskim Grabianowie. Okolica cudowna, przyroda aż huczy, Ponieważ ideą warsztatów jest to, by gotować sezonowo i lokalnie, wrzesień zaczynamy życzliwości w zwykłym życiu. Kto nie czytał i nie oglądał ma czas, by nadrobić zaległości i poczuć klimat. W sobotę zamieniamy Grabianowo w Whistle Stop Cafe i gotujemy, rozmawiając, rozmawiamy co przygotujemy, zabierzemy do swoich domów (zabierz ze sobą 1-2 opakowania wielorazowe). z Beatą Kartowicz 24.09.2022
W Hiszpanii mecze kobiecej FC Barcelony w Lidze Mistrzów oglądało z trybun ponad 90 tys. kibiców. W Polsce kobieca piłka nie jest oczywiście tak popularna, ale ciężko pracujemy nad tym, by już za kilka lat mieć powody do zadowolenia, zarówno jeśli chodzi o szkolenie i wyniki, jak i obszar marketingowy. Naszym największym celem sportowym jest występ na mistrzostwach Europy w 2025 roku, o których organizację się staramy – mówi Cezary Kulesza, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej
52 Sport KOBIECY FUTBOL – praca u podstaw
CEZARY KULESZA: Kiedy tylko mogę, staram się śledzić rozgrywki kobiet. Jako prezes PZPN mam bardzo dużo obo wiązków, ale jestem na bieżąco z wynikami naszych zespo łów. W nadchodzącym sezonie z pewnością pojawię się na meczach Ekstraligi. Jeśli chodzi o ulubioną kobiecą dru żynę, to zdecydowanie jest nią nasza reprezentacja! W rankingu FIFA Kobiet nasza reprezentacja była w czerwcu na 33. pozycji. Czy mamy potencjał, aby zbli żyć się do światowej czołówki? W jakiej perspektywie to realny cel? Czeka nas jeszcze dużo pracy u podstaw, by krok po kroku poprawiać swoją pozycję w rankingu. Potencjał z pewnością jest, mamy kilka zawodniczek na wysokim, europejskim poziomie. Myślę chociażby o Ewie Pajor i Katarzynie Kiedrzynek z Wolfsburga czy Paulinie Dudek z PSG. Realnie powinniśmy wal czyć o awans do drugiej dziesiątki rankingu, natomiast to cel długoterminowy, kilku letni. Jestem bardzo zadowolony z pracy, jaką przez ponad rok wykonała z zespołem Nina Patalon. Zbudowany został szkielet tej drużyny, wykonana odpowiednia selekcja zawodniczek. Stawiamy na pracę od fundamentów, nie zapominając o celach spor towych. Największym z nich jest występ na mistrzostwach Europy w 2025 roku, o których organizację staramy się jako PZPN. To również niezwykle ważny aspekt mający na celu promocję dyscypliny. Jakie zagraniczne federacje warto naśladować, jeśli chodzi o rozwój piłkarstwa kobiecego? Patrząc na ranking FIFA, zdecydowany prym w piłce kobiecej wiodą takie kraje jak USA, Szwecja czy Francja. Silne są kluby francuskie, niemieckie, hiszpań skie – one zdominowały europejskie roz grywki w ostatnich latach. Chcemy czerpać najlepsze wzorce, ale zdajemy sobie sprawę, jak dużo pracy czeka nas w tym obszarze. To nie jest kwestia roku czy dwóch. Zbudował Pan nowoczesną akademię piłkarską w Jagielloni Białystok, od początku swojej kadencji Prezesa PZPN stawia Pan na rozwój szkolenia młodzieży. Na jakim etapie jesteśmy pod tym względem w Polsce w przypadku piłkarstwa kobiecego? Mamy dużo pracy w tym względzie, warto jednak zwracać uwagę na pozytywne aspekty związane ze szkoleniem mło dych zawodniczek. Powstają kolejne żeńskie zespoły przy największych polskich klubach, w nadchodzącym sezonie
rozmawia : Michał Gradowski | zdjęcia : PZPN C zy znajduje Pan czas, żeby na żywo obej rzeć mecz np. Ekstraligi Kobiet? Czy spo śród kobiecych drużyn piłkarskich ma Pan swoją ulubioną?
Oczywiście sukcesy naszej reprezentacji kobiecej również mogą być takim dodatkowym bodźcem. Wiemy natomiast, jaki jest nasz obecny pułap, dlatego każda wygrana z fawo ryzowanymi rywalkami czy awans na duży turniej będzie powodem do dużej satysfakcji i z pewnością jako PZPN będziemy starali się wykorzystywać takie sukcesy w celu promocji dyscypliny w Polsce. Czy wiadomo jakich odbiorców przyciąga kobieca piłka nożna? Do jakich grup docelowych mogą trafić przedsiębiorcy, którzy zdecydują się na wspieranie tej dyscypliny? Kobiecy futbol ma swoją niszę w naszym kraju. Jest coraz więcej osób interesujących się rozgrywkami, media bar dzo chętnie relacjonują mecze kobiece, czego najlepszym przykładem jest „opakowanie” trwających obecnie ME w Anglii. Mecze są transmitowane w Telewizji Polskiej, największe portale szeroko opisują zmagania zawodniczek. Rozwój marketingowy piłki kobiecej na świecie w ostatnich latach jest widoczny gołym okiem. Zachęcam przed siębiorców do inwestycji w sponsoring piłki nożnej kobiet, bo to bardzo ciekawa nisza, którą można odpowiednio wykorzystać. Oczywiście mówimy o zainteresowaniu glo balnym czy też w poszczególnych krajach, jak chociażby w Hiszpanii, gdzie mecze kobiecej FC Barcelony w LM oglądało z trybun ponad 90 tys. kibiców! To imponujący wynik. W Polsce kobieca piłka nie jest oczywiście tak popularna, ale ciężko pracujemy nad tym, by już za kilka lat mieć powody do zadowolenia, zarówno jeśli chodzi o szkolenie i wyniki, jak i obszar marketingowy.
53 Sport taką drużynę będzie miała chociażby Pogoń Szczecin, dysponująca znakomitą bazą treningową. W akademiach piłkarskich coraz częściej tworzy się drużyny dla dziew cząt, czasem na wczesnych etapach grają razem z chłop cami, co również wspomaga ich rozwój. Jestem przekonany, że następujące, pozytywne zmiany przyniosą owoce w niedługiej perspektywie. Co może w największym stopniu przyczynić się do wzrostu zainteresowania zawodniczek piłką nożną? Zwróciłbym uwagę na dwa elementy. Pierwszym z nich jest generalne zainteresowanie piłką nożną w Polsce i otwar cie się na szkolenie juniorek, o czym przed chwilą wspo mniałem. To powoduje wzrost zainteresowania futbolem u dziewcząt, stwarza im możliwości rozwoju. Druga kwe stia to przykład naszych najlepszych zawodniczek, które mogą być wzorem do naśladowania dla młodych piłkarek.
54 Sport B ywasz samotny jako sportowiec?
OBROTACHNAŻYCIEPEŁNYCH rozmawia : Przemysław Wichłacz, były www.wichlacz.plobecniepikarz,przedsiębiorca,
Jak wygląda życie sportowców w trakcie kariery i od razu po? Choć często nie zdają sobie z tego sprawy ich działania w sporcie i później w biznesie są źródłem inspiracji. Determinacja, wola walki i dyscyplina, to coś co możemy naśladować i czerpać od nich. Zabierz z rozmowy jedno zdanie, które napędzi Twoje działania.
BOKS NAUCZYŁ
KAROL ŁAPAWA: To jest trudne pytanie, bo jestem człowiekiem nastawionym na relacje z ludźmi i nie potrafię żyć bez kontaktu z innymi. Mam wokół siebie wiele bliskich osób, więc patrząc z zewnątrz można powiedzieć, że absolutnie nie jestem samotny. Patrząc jednak z drugiej strony, w kontekście swoich działań i rozwijania kariery wiem, że jeśli sam czegoś nie zrobię, to nic się nie stanie. Nie będzie tre ningu, walki, kibica na trybunach. Ty jednak bierzesz to na siebie. Trenujesz boks – sport indywidualny, co wskazuje na to, że jesteś zależny od tego, co zrobisz wyłącznie w pojedynkę. Wchodzę do ringu, mierzę się z przeciwnikiem sam, jednocześnie potrzebuję zespołu. Prawdziwy team, którego wsparcie bardzo mi pomaga i jest dla mnie bardzo istotne. Dbanie o relacje z nimi to jest jedna z rzeczy, która mnie napę dza do tego, aby przekraczać swoje granice. Energię biorę od ludzi
SAMODZIELNOŚCIMNIE
ŁAPAWAKAROL
wokół mnie. Potem jestem w stanie ją skondensować i wstrzelić w rywala. Zatem w kluczowych momentach masz wokół siebie ważne osoby, a w codziennych działaniach akceptu jesz konieczność indywidualnego wysiłku. Zgadza się? Można tak powiedzieć, bo mimo że potrzebuję bliskich dookoła siebie, to najważniejsze decyzje podejmuję samodzielnie. Kiedy jestem sam, kiedy jestem w podróży, czy kiedy mam czas na przemyślenia, to wtedy to się dzieje. Samodzielność jest zde cydowanie trafnym określeniem. To powoduje u Ciebie bardzo szybki rozwój, także umiejętności poza sportowych. Jedną z nich jest umiejętność proszenia o pomoc. Uczysz się tego czy już to masz? Zdecydowanie, proszenie o pomoc to myślę, że jedna z moich mocniejszych stron. Jakkolwiek to nie zabrzmi. To jest trudne, przyznać się przed sobą, że potrzebuję pomocy, a później skierować się do wła ściwej osoby i powiedzieć wprost „potrze buję Twojego wsparcia”. Nie jest to łatwe, ale wydaje mi się, że kształtowałem to od dziecka, bo wyda wało mi się wtedy, że nie jestem samodzielny i chciałem z tym walczyć. Wyjeżdżałem w tamtym czasie na zgrupo wania kadry Polski i po powrocie potrzebowałem wspar cia w nauce od kumpli – prosiłem, choć łatwe to nie było. Tak przełamywałem bariery, a dzisiaj to kontynuuję, aby
55 Sport za chwilę osiągnąć cel sportowy i móc wszystkim, którzy mnie wspierają, zrewanżować się. Nie czujesz się z tym niekomfortowo? Aby realizować marzenia, potrzebujesz finansowania z zewnątrz i zwra casz się do sponsorów oraz przedsiębiorców bezpośred nio – potrzebuję środków, aby trenować i walczyć. To nie jest tak, jak pierwotnie Polak postrzega proszenie o pomoc. To nie jest „dojenie”, wykorzystywanie drugiej osoby. To raczej jest tak, że jeśli dana osoba ma zasoby, aby udzielić Tobie pomocy i może jej udzielić, to tak naprawdę jest piękna rzecz. Jeśli możesz komuś pomóc i pomożesz to masz z tego olbrzymią satysfakcję. Drugą stroną medalu jest dług wdzięczności. Ja to czuję w stosunku do wielu osób, które mi pomo gły i pomagają. Jak tylko w następnych etapach życia będę mógł oddać tą dobrą energię, to zrobię to w podwójny sposób. Moment Twojego sukcesu będzie również zwycięstwem ludzi, którzy Cię wspierają? Tak, czuję się zobowiązany, żeby się rozwijać, zdobywać pasy, medale i wygrywać. Chcę to dzielić ze wszystkimi, którzy są obok mnie. Mówisz z wielkim szacunkiem o ludziach. Uprawiasz jednak sport, w którym wchodzisz do ringu i chcesz zro bić drugiej osobie krzywdę – tak to może odbierać kibic. Tak, uważam, że boks z jednej strony jest sportem dżentelmeńskim, a z drugiej strony jest bar dzo brutalny i niebezpieczny. Ale żeby wyjść na ring i stoczyć walkę na wysokim poziomie, trzeba się wykazać dużym szacunkiem do rywala oraz szacunkiem do swoich umiejęt ności i przygotowań. Mierzymy się w ringu z ogromnym strachem. Jest pierwszy gong i rywal chce Ci zrobić krzywdę. Ty również chcesz zrobić jemu krzywdę, ale ostatecznie po końcowym gongu to jestem w stanie policzyć na palcach jednej ręki osoby, które były ze mną w ringu, a póź niej nie oddaliśmy sobie szacunku, podziękowania czy „piony”. Widzę tutaj dżentelmeńskie podejście! Zdecydowanie. Często stereotypowo boks jest postrzegany jako bandziorski sport i spo tykam się z tym. Wyobraź sobie, że jak ktoś mnie poznaje, dowiaduje się, czym się zajmuję to zadaje mi pyta nie – mam się Ciebie bać? Odpowiadam na to – wręcz prze ciwnie, proszę się czuć w moim towarzystwie bardzo bez piecznie. Jeśli pojawiłoby się jakieś zagrożenie, to mam umiejętności, aby bronić i zapewnić bezpieczeństwo. Wrócę zatem jeszcze do kwestii treningu i wsparcia. Jak wygląda Twój dzień? Jest on wypełniony po brzegi treningami? Zaznaczę w tym momencie, że nic nie muszę, ja tylko mogę, a jakoś codziennie chce mi się wstać i podążać według rygorystycznego schematu. Zaczynam dzień od treningu oddechowego i rozgrzewki ogólnorozwojowej. Później przygotowuję się do pierwszej jednostki treningowej i ją wykonuję. Następnie posiłek, drzemka i kolejna jednostka treningowa. Moje życie jest podporządkowane sportowi. Trenuję w Gostyniu i Poznaniu, kursuję między tymi mia stami. Chodzę spać ok. godz. 22:00, więc moje życie towarzyskie musiało ulec zmianie. Moja partnerka wspiera mnie w tych działa niach, ale jest to naprawdę nie lada wyzwa nie, aby „dotrzeć się” w relacji, gdzie u jednej ze stron jest taki focus na solidny trening, odpowiednie odżywianie i sen. Pragnę pod kreślić, że sen jest w mojej hierarchii prio rytetów na bardzo wysokim miejscu. Nie chcę zatracić całego wysiłku treningowego poprzez braku snu. Masz talent czy jesteś pracowity? Wypracowałem talent do ciężkiej pracy.
1. DESIGN NADWOZIA: unikalne proporcje z klasycznymi dla SUV-ów elementami, takimi jak chromowana symulowana osłona podwozia, relingi dachowe i opcjonalne stopnie progowe, w połączeniu z wyprofilowanymi krawędziami po bokach karoserii tworzą równowagę między elegancją, sportowym charakterem oraz zdolnościami terenowymi. 56 Moto Król europejskich szos „Biel i czerń mogą być wystarczające, ale po co pozbawiać się koloru?” pytał Christian Dior, jednak zdjęcia zaprezentowanego przez producenta ze Stuttgartu nowego Mercedesa GLC zdają się przeczyć jego opinii. GLC to najlepiej sprzedający się model Mercedesa w całej Europie. I choć w Polsce ustąpił podium modelowi GLE, to jego nowa odsłona ma szansę zmienić proporcje. Większy od swego poprzednika, lepiej wyciszony, doskonale technologicznie zaawansowany, naszpikowany wręcz futurystycznymi rozwiązaniami znanymi z filmów Sci-Fi i dodatkowo do wyboru z numerem popisowym Mercedesa – hybrydą plug-in z silnikiem Diesla . I choć póki co musimy zadowolić się zdjęciami dostarczonymi przez producenta, już jesienią będzie można przetestować go w poznańskim salonie MBMotors. tekst : Alicja Kulbicka | zdjęcia : materiały prasowe Mercedes-Benz MB MOTORS MBMotors.MercedesBenz.Poznanmb_motors_poznan
3. DESIGN WNĘTRZA: GLC kontynuuje udaną formułę nowoczesnego, sportowego luksusu Mercedes-Benz. Centralny wyświetlacz zdaje się unosić nad deską rozdzielczą, poziomo rozdzieloną na dwie osobne sekcje. Wysoką jakość podkreślają awangardowy design foteli oraz nowoczesne wzornictwo paneli drzwi. 4. SILNIKI: Każdy z motorów nowego Mercedesa ma cztery cylindry. Każdy jest też hybrydą – ale to nie znaczy, że każdy wymaga ładowania, bo pod tą nazwą kryją się też jednostki typu MHEV. 5. ODCZUWALNIE WIĘCEJ JAZDY NA NAPĘDZIE ELEKTRYCZNYM: Znaczny zasięg w trybie elektrycznym sprawia, że codzienne dystanse można zazwyczaj pokonywać wyłącznie „na prądzie”. Udoskonalony tryb jazdy hybrydowej aktywuje poruszanie się wyłącznie na silniku elektrycznym na najbardziej odpowiednich odcinkach trasy – na dłuższych dystansach priorytetyzuje na przykład obszary miejskie. 6. MBUX: Z najnowszą generacją systemu informacyjno-rozrywkowego z dwoma dużymi wyświetlaczami oraz pełnoekranową nawigacją w standardzie sprawia, że wnętrze jest jeszcze bardziej cyfrowe i inteligentne. 7. WŁAŚCIWOŚCI JEZDNE: Doskonałe właściwości jezdne w każdym terenie, nawet w niesprzyjających warunkach. Na odcinkach oddalonych od utwardzonych dróg, kierowca doceni uproszczoną obsługę funkcji off-roadowych za pomocą ekranu, lepszy ogląd sytuacji dzięki widokowi nawierzchni pod samochodem, a także maksymalną przyczepność i stabilność jazdy – w czym zasługa udoskonalonych układów elektronicznych. 57 Moto 2. REFLEKTORY: Uwagę zwracają przede wszystkim nowe reflektory, które bezpośrednio łączą z osłoną chłodnicy, podkreślając optyczną szerokość samochodu. Każdy nowy GLC wyposażony jest w reflektory LED High Performance. Opcjonalnie zażyczyć można sobie lampy Digital Light lub jeszcze bardziej zaawansowane światła Digital Light z funkcją projekcji. Ta innowacja zapewnia m.in. komunikację z innymi użytkownikami drogi. Może na przykład wyświetlać na jezdni linie, symbole oraz animacje. Snop światła oświetla pieszych w strefie zagrożenia i odpowiednio akcentuje ich pozycję. Przy ewentualnym wjeździe „pod prąd” kierowca zostanie ostrzeżony odpowiednim symbolem. Podobnie przy zignorowaniu czerwonego światła lub znaku STOP.
JESTEM LEGENDĄ Jego historia zaczyna się tuż po II wojnie światowej, kiedy to powstał Land Rover Serie I z myślą o potrzebach rolników. Taki trochę traktor, którym można pojechać też do miasta. Wieść gminna niesie, że za sprawą Brytyjczyków model I był pierwszym samochodem, który zobaczyli ludzie w krajach rozwijających się. Kiedy w latach 80. XX wieku model III zastąpiono Defenderem, pozwoliło to marce na skuteczne konkurowanie z wszechobecnymi wówczas japończykami. Tak więc, kiedy tylko nadarzyła się okazja, aby potestować nowego Defendera i sprawdzić, ile legendy jest w legendzie, nie mogłam odmówić. tekst i zdjęcia : Alicja Kulbicka 58 Moto NA PRZEKÓR ZŁOŚLIWCOM Złośliwi powiedzą, że to już nie samochód terenowy, a tere nowo-lifestylowy. Dlaczego? Bo siadając zarówno za kie rownicą, jak i na miejscu pasażera, zupełnie nie czujemy dyskomfortu siedzenia w twardej, spartańsko wykoń czonej terenówce. Myślę, że projekt wnętrza stanowił nie lada wyzwanie dla stylistów nowego Defendera. Kiedy niesiesz na plecach presję legendy, klienci kochają cię za ascetyczność i industrialny styl, a jednocześnie projek tujesz auto dla ludzi na co dzień jeżdżących doposażo nymi SUV-ami, to może zwiastować katastrofę. Jednak nie w tym przypadku. Projektanci wykonali mnó stwo dobrej roboty, godząc ze sobą jed nocześnie prostotę i luksus. Po wejściu do auta od razu rzucają się w oczy śruby montażowe zamontowane na masywnych drzwiach. Magnezowy szkielet na desce rozdzielczej, czy plastikowa, łatwa do umy cia podłoga od razu definiuje funkcje auta. A jednocześnie środkowa część konsoli ze znanym z innych Land Roverów systemem Pivi Pro, cyfrowe zegary, czy intuicyjny panel klimatyzacji wnosi do wnętrza nowo czesność XXI wieku. Jest elegancko i nieprzełado wanie. Moim absolutnym zaskoczeniem była lodówka zamontowana w schowku pomiędzy przednimi fotelami. Genialne rozwiązanie na wrzucenie tam kilku batonów, puszki z napojem czy kanapek na podróż. Z czego skwa pliwie skorzystałam.LAND ROVER
Ile w nowym Defenderze jest z terenówki, a ile z SUV-a?
GODNY NASTĘPCA LEGENDY
M.KARLIK karlik.landrover.plJaguarLandRoverKarlikjaguarlandrover_karlik
DEFENDER
Dla przeciętnego użytkownika Defender oferuje więcej niż potrzeba. Podczas jazdy w mieście nie skorzystamy ze wszystkich możliwości, jakie daje nam jego terenowa dusza. Jednak jeśli mkniemy komfortowo szosą i natkniemy się na korek, bez żadnych ograniczeń możemy skręcić w boczną, nieutwardzoną drogę. Z pełnym zaufa niem, że bezpiecznie dowiezie nas do celu.
59 Moto
ALE OD POCZĄTKU Pierwsze wrażenie, które odczułam, wsiadając do Defendera – jest naprawdę duży. A testowany przeze mnie model to i tak jego krótsza wersja – Land Rover Defender 90, czyli ten z krótszym rozstawem osi. Trzydrzwiowy, przez co wska kiwanie do tyłu może być nieco kłopotliwe. Może, jeśli nie mierzysz prawie 180 centymetrów wzrostu, byłoby łatwiej. No, ale mnie nie było. Za to kiedy już się tam znajdziesz, ilość miejsca zarówno na nogi, jak i nad głową jest naprawdę imponująca. Za kierownicą jest równie komfortowo, a uczu cie dużej bryły auta, znika po kilku przejechanych metrach. Zaskakująco szybko przyzwyczaiłam się również do dźwi gni skrzyni biegów, która znajduje się na środkowym panelu tuż obok centrum sterowania dwustrefową klimatyzacją. Defender na szczęście nie zrezygnował całko wicie z pokręteł na korzyść przycisków dotyko wych, co nie tylko wzmaga nieco „retro klimat” ale też sprawia, że jest on naprawdę bardzo ergonomicznie zaprojektowany, a wszystkie niezbędne przyrządy mamy pod ręką.
PODRÓŻ PRZEZ BEZDROŻA. I NIE TYLKO To, co kocham w dużych autach to uczucie, że jadąc tak ogromną bryłą po mieście inni kierowcy starają mi się po prostu nie przeszkadzać. Defender 90 to naprawdę sporych rozmiarów samochód. Do tego jest dość ciężki, co czuć szcze gólnie w mieście. Jednak co ciekawe – zaskakująco cichy. Na miejskich parkingach na pewno wyróżnia się swoją kan ciastą bryłą, królując nad miejskimi SUV-ami. I jak na swój gabaryt – zwrotny. Pod maską znalazł się 2-litrowy silnik benzynowy, co początkowo wprawiło mnie w lekką konster nację, zważywszy na rozmiary i wagę auta. Jednak 300 KM ukrytych pod maską doskonale rekompensuje niewielką pojemność jednostki napędowej. Nie liczcie za to na niskie spalanie. Dla oszczęd nych Land Rover przygotował 300konny motor diesla oraz hybrydę plu g-in o mocy 404 KM. Z kolei dla tych, którzy pieniędzy nie liczą, a kochają „prawdziwą, starą” motoryzację –wersję V8, która ma aż 525 KM, setkę robi w 5,2 sekundy i może mknąć nawet 240 km/h. Jedyne czego zabrakło mi w testowanym modelu, to lusterka wstecznego z funkcją kamery. Dlaczego? Niestety widok z kla sycznego lusterka wstecznego przesłania zamon towane na tylnych drzwiach koło zapasowe. Warto rozważyć ten opcjonalny zakup. Nie zabrakło za to wyciągarki. Ten genialny przyrząd to esencja jazdy w terenie. Święty graal każ dej udanej eskapady. Nie dane mi było z niej skorzystać, ale doskonale pamiętam godziny spędzane pośrodku niczego, w oczekiwaniu na rolnika z traktorem, kiedy jako nastolatka wraz z ojcem i jego przyjaciółmi ruszaliśmy terenówkami odkry wać dzikie rejony Polski. Ojciec zawsze mawiał „im bardziej się zakopie, tym więk sza frajda”. Osobliwe poczucie humoru, którego wówczas nie rozumiałam, dzisiaj w pełni podzielam. Ale gdybyśmy wtedy mieli choć jeden taki model z wyciągarką… Defendera w terenie mało co jest w stanie zatrzymać. wyposażony w pneu matyczne zawieszenie regulujące prześwit, blokady central nego i tylnego dyferencjału, reduktor, system All Terrain Response czy kamery monitorujące otoczenie – to wszystko sprawia, że z niejednej opresji jest w stanie wyjść bez szwanku. Nie trzeba już czekać na rolnika.
60 Podróże FLORYDA – Dzień Dziecka trwa tu cały rok Dlaczego warto lecieć na Florydę? Słoneczną pogodą do wyjazdu pewnie nikogo nie przekonam, pisząc artykuł o Florydzie w końcówce jakże upalnego lata w Polsce. Ale zostając w temacie temperatur, wspomnę od niechcenia, że woda w tutejszym oceanie ma niemal tak samo wysoką temperaturę jak powietrze i można kąpać się tutaj bez gęsiej skórki i sinych ust od rana do nocy, a właściwie to całą dobę non stop. tekst i zdjęcia : Estera Hess
61 Podróże
Jeszcze większym magnesem tych plaż jest to, że one są puste. Nawet w szczycie sezonu, teraz w wakacje, plaże te świecą pustkami. Miejscowi poja wiają się na nich z rzadka i to najczęściej bardzo wczesnym rankiem, albo póź nym wieczorem, bo mając plaże za płotem przez cały rok, nie muszą prażyć się na nich w ciągu największych upałów. Nie ma tu parawanów, zasieków, budek z lodami czy straganów z pamiątkami. Do tego jest czy sto i spokojnie. Nikt nikomu na głowie nie siedzi.
BOSKIE PLAŻE TYLKO TUTAJ
ATRAKCJE GWARANTOWANE Gdy jednak kąpieli i plażowania w samotności będzie nam zbyt wiele, Floryda nie wie, co to nuda. Ot choćby takie Orlando, miasto z lotniskiem międzynarodowym, gdzie hotel stoi na hotelu, a miejscowe koncerny prześcigają się w pomysłach na śniadanie: gofry w kształcie Myszki Mickey albo pan kejki w foremkach z Myszką Minnie. Orlando to świat Disneya – aż cztery wielkie parki z bohaterami disneyowskich filmów to zabawa dla małych i dużych. Oczywiście trzeba mocno trzymać się za kie szeń i najlepiej przy obecnym kursie dolara nie przeliczać cen biletów wstępów na złotówki. A potem będzie jesz cze gorzej, bo przez cały dzień szaleństw w parku, chce się jeść i pić, a może i na pamiątkę przyjdzie ochota, a przyj dzie na pewno, bo zza każdego rogu kuszą lody na patyku z uszami Mickey, wata cukrowa w kolorze Donalda, nawet glazurowane jabłka z nosem Pluto. Tanio nie będzie, prze ciwnie – będzie bardzo drogo, ale rozmach na miejscu, dba łość o szczegóły, troska o klienta są tego warte. To takie amerykańskie, i takie przebojowe, tu trzeba być i to trzeba zobaczyć. Zarezerwuj sobie co najmniej jeden pełen dzień na park, i dotrwaj koniecznie do pokazu fajerwerków nad Pałacem Kopciuszka, będzie jak w najpiękniejszej bajce.
Plaże na Florydzie są absolutnie piękne, każdy znajdzie tu coś dla siebie. Można uderzyć najpierw na południe i nacieszyć się najpiękniejszymi zachodami słońca na plażach Key West. Można udać się na wschodni brzeg, gdzie plaże uchodzą za najpiękniejsze, bo mają piasek biały i miałki jak cukier puder, a do tego wiele z nich to same muszle i muszelki, i to jakie, od małych po duże, od kolorowych po piękne perłowe, od zakręconych po fikuśnie powyginane. Są wszędzie, usłane są nimi kilometry plaż na wschodzie Florydy.
Zachód ma zupełnie inne plaże, to mekka sportów wodnych, piękne fale, które stanowią idealne zaplecze dla rodzin z dziećmi, dla dorosłych, dla surfe rów – aż żal wychodzić z wody. A piasek tutaj od drobnych kamyczków, przez drobne ziarenka aż po biały pył.
HARRY POTTER ZAPRASZA Opaleni, upojeni Disneyem szukamy na Florydzie atrakcji dla nastolatków: nie trzeba rozglądać się zbyt daleko, pod nosem, bo też w Orlando, do parku rozrywki zaprasza Harry Potter. Uwierzcie mi, że jest tu wiernie odtworzony świat z filmu,
62 Podróże
63 Podróże ESTA TRAVEL Estera Hess ul. Gogulcowa 13, 62-002 Złotkowo Bądź na bieżąco! strona www: www.estatravel.pl blog:esterahess_estabiuroESTAwww.oddychajswiatem.pl
CZAS NA MARZENIA Marzy się Wam wyborne jedzenie, a może prywatny koncert, koktajl na najwyż szym piętrze w Miami z widokiem na całe miasto nocą – Floryda to miej sce, gdzie spełnią się wszystkie Wasze marzenia.
LEĆ W KOSMOS! Nie gustujecie w filmach to może w kosmosie, bo tuż za rogiem w Kennedy Space Center NASA czeka na Was naprawdę fanta styczny świat w przestworzach. Tu spotkasz prawdziwego astro nautę. Jak odpowiednio zaplanujesz swój pobyt na Florydzie, to będziesz świadkiem startu prawdziwej rakiety w kosmos, a to jest dopiero unikatowe przeżycie. BAHAMY – POWIEW LUKSUSU Jeszcze mało relaksu i luksusu? To czas na rejs na Bahamy. Nieopodal bo z Port Canaveral odpływają regu larnie wielkie statki miasta, ich najkrótsze rejsy trwają zaledwie trzy dni i zabiorą Cię na Bahamy, te dłuższe dopływają na Karaiby, a jeśli masz więcej czasu, możesz wybierać i przebierać, tu cały świat stoi otworem. Dobra wiadomość dla wielbicieli Myszki Mickey i rejsów: da się to połączyć podczas wyjątkowego rejsu z bohaterami Disneya na pokładzie. Bądź gotowy na śniadanie w towarzy stwie Kubusia Puchatka, zwiedzanie statku od zaplecza którego przewodnikiem będzie sam Mickey, a wieczorem szykuj się na bal z księżniczkami Disneya. DOBRZE ZAPLANUJ CZAS WYJAZDU Oczywiście wakacje na Florydzie to straszliwy upał i pewnie warto rozważyć wyjazd, o ile się da, w maju albo we wrześniu. Nadal będzie ciepło ale nie upal nie, wszystkie atrakcje są tu otwarte cały rok i można spędzić wyjątkowy czas. Dla tych z Was, którzy lubią mało ludzi, puste całkiem plaże, a chcą mieć czas na zwiedzanie, polecam Florydę już nawet w lutym albo w marcu. Wrócicie zachwyceni, będziecie królami na trasie. Niższe ceny, mniejszy upał, w największych atrakcjach mniej ludzi. Dodajcie swojemu pobytowi trochę pikanterii: zamiast zwykłego auta wypożyczcie Forda Mustanga najlepiej cabrio, podróż na Key West żółtym albo czerwonym smokiem gwarantuje nie zapomniane wrażenia. Chcecie być niemal sami w parkach Disneya? Zamieszkajcie w jednym z jego resortów na terenie parku rozrywki, tylko dla swoich gości park otwiera się dużo wcześniej niż dla pozostałych odwiedzają cych. Jesteście fanami sportu? Miami co roku jest gospodarzem Super Bowl, fani futbolu amerykańskiego będą w siódmym niebie. A może są wśród Was wiel biciele formuły 1, bo Daytona poza wspaniałymi emocjami podczas wyścigów zaprasza do zwiedzania swojego toru Formuły 1 także od zaplecza.
sceny opisywane w książce tutaj w realu zadowolą nawet najbardziej wiernych fanów małego czarodzieja. Oczywiście świat ten wzmocniony jest adre naliną, bo wszędzie dookoła roller coastery, kino 3D, efekty świetlne i co najważniejsze tu działa różdżka interaktywnie, w sklepie kupić można kremowe piwko, czeko ladową żabę, fasolki wszystkich smaków Bertiego Botta.
A gdy dodam, że dzieli Was od tego raju w iście amerykańskim stylu zaledwie 12 godzin bezpośredniego lotu z Warszawy, to czas planować i po prostu tu przylecieć. P.S. Czasami pobyt może się wydłużyć, tak jak mi teraz. Zaplanowany samolot nie przyleciał o czasie, czekam na kolejny, przeglądając wspaniałe zdjęcia z kolej nych plaż na Florydzie i podsumowując bardzo udany dwutygodniowy pobyt na Florydzie; od Miami do Jacksonville. Wrócę na pewno!
Irena 3 września, godz. 15:00 i 19:00 8 września, godz. 11:00 i 19:00 9 września, godz. 11:00 i 19:00 10 września, godz. 15:00 i 19:00 Światowa premiera dramatu muzycznego o Irenie Sendlero wej, Sprawiedliwej wśród Narodów Świata, która wraz z grupą innych bohaterów uratowała kilkaset dzieci z warszawskiego getta. Gdy rozpętało się piekło II wojny światowej, Irena miała zaledwie 29 lat. Ryzykując życiem, organizowała cały system wyprowadzania na drugą stronę muru. To historia o kobiecie, która zdecydowała się walczyć i o odwadze, która może zwy ciężyć najstraszliwsze zło. Spektakl powstał we współpracy twórców i realizatorów z Polski i Stanów Zjednoczonych, reży serem jest Brian Kite, a libretto napisali Mary Skinner i Piotr Piwowarczyk. Kompozytorem muzyki jest Włodek Pawlik, jedyny polski laureat Grammy w kategorii jazzu, a piosenki napisał Mark Campbell (zdobywca Grammy i Pulitzera).
Salon Poezji Włodzimierz/Press
24 września, godz. 12:00 (Teatr Muzyczny) i 17:00 (Biblioteka w Zamku w Kórniku) 25 września, godz. 13:00 (Pałac Jankowice)
Czas na Teatr Cesarz – 9 września, godz. 19:00 Irena – 10 września, godz. 19:00 Thrill me. Historia Leopolda i Loeba –11 września, godz. 17:00 Mury Jerycha – 12 września, godz. 19:00 Między 9 a 12 września 2022 roku czas w Poznaniu upły wał będzie pod znakiem teatrów muzycznych… i to nie byle jakich, bowiem na te kilka dni w naszym mieście zagoszczą cieszące się niesłabnącym zainteresowaniem i uznaniem widowni: Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu, Mazo wiecki Teatr Muzyczny im. Jana Kiepury w Warszawie czy Teatr Muzyczny im. Danuty Baduszkowej w Gdyni, a wszystko to pod kuratelą Teatru Muzycznego w Poznaniu. Podczas tego niezwykłego wydarzenia w przestrzeniach Auli Artis oraz Teatru Muzycznego w Poznaniu będzie można zobaczyć spektakle: Cesarz, Thrill me Historia Leopolda i Loeba, Mury Jerycha oraz Irena, w których wystąpią artyści znani ze scen najlepszych teatrów muzycznych w kraju.
Zakonnica w przebraniu 16 września, godz. 19:00 17 września, godz. 15:00 i 19:00 18 września, godz. 17:00 22-23 września, godz. 19:00 24 września, godz. 15:00 i 19:00 Musical na podstawie słynnego filmu z 1992 roku z Whoopi Goldberg w roli głównej. Autorem muzyki jest Alan Men ken, laureat nagrody Tony oraz zdobywca ośmiu statuetek Amerykańskiej Akademii Filmowej. W pierwszoplanowych rolach – największe gwiazdy scen musicalowych w Pol sce oraz soliści Teatru Muzycznego w Poznaniu. Premiera „Zakonnicy w przebraniu” odbyła się w 2009 roku w Londy nie. Dwa lata później spektakl zadebiutował na Broadwayu. Poznańska realizacja jest polską prapremierą musicalu. Kombinat 29 września, godz. 19:00 30 września, godz. 11:00 i 19:00 Razem z głównymi bohaterami trafiamy do surreali stycznego świata Kombinatu, w którym władzę sprawuje bezwzględna Agrawa. Tu nie ma miejsca na indywidu alizm, każdy ma być takim samym, szarym człowiekiem, podporządkowanym zasadom, które tu panują. Jan K. i Suku muszą odbyć szkolenie, zdobywając kolejne pieczątki za prawidłowo wykonane zadania. Śledząc ich losy stajemy sami przed ważnymi pytaniami o rzeczywistość, w której na co dzień funkcjonujemy. Bo to spektakl o każdym z nas. Reżyserem Kombinatu jest Wojciech Kościelniak, który zbudował spektakl muzyczny, bazując na ponadczasowych tekstach Grzegorza Ciechowskiego i Republiki.
Gościem 76. odsłony będzie aktor telewizyjny, teatralny i dubbingowy, Włodzimierz Press. O oprawę muzyczną zadba nasza altowiolistka, Kinga Tarnowska
64 sięBędziedziało
wydarzenia
65 sięBędziedziało Inauguracja sezonu artystycznego 2022/2023 Giuseppe Verdi Messa da Requiem Verdi Niedziela, 11 września, godz. 18:00 Aula Uniwersytecka IwonaWykonawcy:Sobotka – sopran Gosha Kowalinska – mezzosopran Dominik Sutowicz – tenor Rafał Korpik – bas Marco Guidarini – dyrygent Chór i Orkiestra Teatru Wielkiego im. Stanisława Moniuszki w przygotowaniePoznaniuChóru:Mariusz
Otto Muzycy to niezwykle zapalczywi i nieprzejednani w sądach oraz nieprzebierający w słowach recenzenci. Hans von Bülow, dyrygent, pianista i kompozytor, a prywatnie teść Richarda Wagnera, określił „Messa da Requiem" Verdiego „operą przebraną w szaty liturgiczne” oraz zarzucił auto rowi całkowitą deprawację włoskiego smaku. Co innego Brahms; ten uznał kompozycję Verdiego za dzieło geniusza. W tym zestawieniu skrajnych osądów pozostaje oddać głos literatom i zawierzyć George’owi Bernardowi Shawowi, łączącemu zawód dramatopisarza i krytyka muzycznego, który jako wielki admirator twórczości Verdiego, nakazał, aby na jego pogrzebie wykonano fragment z „Requiem". I tak się Burzliwastało.historia powstania dzieła, które w początko wym zamyśle miało zostać wykonane w pierwszą rocznicę śmierci Gioacchino Rossiniego (1869), to muzyczny zapis żałoby po śmierci poety Alessandra Manzoniego, którego Verdi podziwiał w dorosłym życiu. Operowy rozmach kom pozytora zestawiony z liryczną zadumą nad przemijaniem porusza do głębi, czyniąc „Messa da Requiem” czymś wię cej niż mszą za spokój duszy. zdjęcia : organizatorówpromocyjneMateriały
60
f-moll
Krzyżowa – Music Festival 2022 Muzyka dla Europy 7 września (środa), godz. 19:00 Sala im. Biskupa Jana Lubrańskiego, Collegium Minus, Wieniawskiego 1, Poznań W koncercie w ramach Krzyżowa – Music Festival, podczas którego uzdolnieni młodzi muzycy grają wspólnie z wybit nymi artystami, wraz ze znakomitą niemiecką skrzypaczką Viviane Hagner – dyrektorką artystyczną Festiwalu. Wystąpią: Till Fellner – fortepian, Viviane HAGNER – skrzypce, Sarah JégouSageman – skrzypce, Lisa Sung –altówka, Bryan Cheng – wiolonczela Program: Franz Schubert, Sonata Arpeggione D 821, w opra cowaniu na skrzypce i fortepian Antona Diabellego; Szymon Laks, IV Kwartet smyczkowy; Antonín Dvořák, II Kwintet fortepianowy Adur op. 81 B.155. 41. Międzynarodowy Festiwal Chopin w Barwach Jesieni 15 września (czwartek), godz. 19 Ostrów Wielkopolski, Ostrowskie Centrum Kultury
Louis
Aula
19 Filharmonia
Jacek KORTUS – fortepian, Magdalena LISAK – fortepian, Łukasz BOROWICZ – dyrygent, Orkiestra Filharmonii Program:Poznańskiej.Feliks Nowowiejski, Koncert fortepianowy d-moll op. Słowiański; Fryderyk Chopin, Koncert fortepianowy op. (piątek), godz. Poznańska Uniwersytecka LORTIE – fortepian Łukasz BOROWICZ – dyrygent Orkiestra Filharmonii Poznańskiej Program: Johannes Brahms II Koncert fortepianowy B-dur op. 83 Franz Xaver Scharwenka Symfonia c-moll op. 60 Pro InauguracjaSinfonika55. sezonu artystycznego przed Konkursem Wieniawskiego 24 września (sobota), godz.11 Filharmonia Poznańska, Aula Uniwersytecka SzczegółoweProgram: informacje o koncercie: www.prosinfonika.eu Inauguracja sezonu Koncertów Poznańskich 498. Koncert Poznański przed Konkursem Wieniawskiego 23 września (piątek), godz.19 Filharmonia Poznańska, Aula Uniwersytecka Sulamita Sara ŚLUBOWSKA – skrzypce Klara GRONET – skrzypce Łukasz BOROWICZ – dyrygent Orkiestra Filharmonii Poznańskiej Program: Felix Mendelssohn-Bartholdy, Koncert skrzypcowy e-moll op. 64; Ludwig van Beethoven, Koncert skrzypcowy D-dur op. 61 Klasyka i perkusiści… w Stodole 17 września br. (sobota), godz.17 Stodoła przy Pałacu Baborówko (koło Szamotuł) Zespół Perkusistów Filharmonii Poznańskiej Damian KUREK – trąbka Program: Artur Kroschel, Intrada 2022 (prawykonanie; utwór zamówiony przez Filharmonię Poznańską) Mitch Markovich, Teamwork for Quartet Berthold Hummel, Fresken 70 Eckhard Kopetzki, Le chant du serpent John Thrower, Aurora borealis Jonathan Ovalle, Danza furioso Upbeat Suite – popularne fragmenty utworów orkiestro wych w aranżacji Briana Slawsona Pete O’Gorman, Fire Walter Sommerfeld / Peter Sadlo, Ragtime Max und Moritz
21 Inauguracja sezonu Gwiazdy Światowych Estrad 30 września
66 sięBędziedziało
Zaproszenie do udziału w pracach jury przyjęli następujący wybitni artyści: Elżbieta Stefańska – Polska, Joanna Marcinkowska – Polska, Anna Organiszczak – Polska, Wojciech Świtała – Polska, Kevin Kenner – USA, Philippe Giusiano – Francja, Katsumi Ueda – Japonia Do V edycji konkursu zostało zakwalifikowanych 48 uczestników z 13 Komitetpaństw.honorowy
V Międzynarodowy
Akademia Muzyczna im. Ignacego Jana Paderewskiego w Poznaniu po raz piąty organizuje Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny Halina Czerny-Stefańska in memoriam. Konkurs odbędzie się w 100. rocznicę urodzin Patronki konkursu – ikony polskiej pianistyki. Główną ideą konkursu jest stworze nie platformy dla młodych, utalentowanych pianistów z całego świata do prezentacji i oceny ich artystycz nego kunsztu oraz pomoc w rozpoczęciu i rozwijaniu muzycznej kariery. Konkurs przyczynił się do propagowania twór czości polskich kompozytorów, polskiej kultury muzycznej i jej narodowego dziedzictwa. Ma duże znaczenie edukacyjne, dla rozwoju muzycznego uczniów i studentów oraz kształtowania szeroko pojętych gustów społecznych. Konkurs rozpocznie się 18 września 2022 recitalem Krzysztofa Książka – zwycięzcy IV edycji konkursu, a zakończy koncertem laureatów 25 września 2022 r. Konkurs jest III-etapowy, a występy uczestników oceniać będzie międzynaro dowe jury, składające się z wybitnych artystów-pianistów.
V edycja konkursu jest wspaniałą okazją do przypomnienia postaci Patronki konkursu. Halina Czerny-Stefańska była koncertującą na całym świecie pianistką, uznaną za ikonę polskiej chopinistyki. Była profesorem kilku uczelni japoń skich, doktorem honoris causa Uniwersytetu w Tokio, a w Polsce w Akademii Muzycznej im. Ignacego Jana Paderewskiego w Poznaniu przez kilka lat prowa dziła klasę fortepianu.
Maurice Ravel – Miroirs Krzysztof Książek jest reprezentowany przez Stowarzyszenie im. Ludwiga van Beethovena. 25 września, godz. 19:00 Aula Nova Koncert laureatów (transmisja online) Wstęp wolny na koncerty i przesłuchania. Strona www: 1) konkurs: https://europianocomp.eu/ 2) Akademia Muzyczna im. Ignacego Jana Paderew skiego w Poznaniu: in-memoriam-18-25-09-202/pianistyczny-h-czerny-stefanska-event/v-miedzynarodowy-konkurs-https://amuz.edu.pl/
zdjęcia : organizatorówpromocyjneMateriały 18 września, godz. 19:00 Aula Nova Koncert inauguracyjny w wykonaniu Krzysztofa Książka (transmisja online) Program Franciszekrecitalu:Schubert – Sonata c-moll D. 958
67 sięBędziedziało
konkursu: Michał Zieliński – Wojewoda Wielkopolski Jan Grabkowski – Starosta Poznański prof. dr hab. Bogumiła Kaniewska – Rektor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu Wojciech Nentwig – Dyrektor Filharmonii Poznańskiej im. Tadeusza Szeligowskiego Alina Kurczewska – Prezes Towarzystwa Muzycznego im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny Halina Czerny-Stefańska in memo riam jest członkiem Fundacji Alink-Argerich od 2008 roku. Konkurs Pianistyczny
Halina Czerny-Stefańska in memoriam w 100. rocznicę urodzin Patronki konkursu Akademia Muzyczna im. Ignacego Jana Paderewskiego w Poznaniu, 18-25.09.2022
68 sięBędziedziało Show z Głową w Chmurach! 24 września (sobota), godz. 20:00-21:30 Młyńska12 Niezwykłe połączenie sztuki tanecznej, baletowej, akroba tycznej i cyrkowej. Po raz kolejny zapraszamy na zmysłowy i energetyczny festiwal możliwości ludzkiego ciała. Arty ści szybują w spektakularnych saltach i piruetach w powie trzu, w choreografii również elementy z wykorzystaniem koła cyrkowego, powietrznego, a nawet ognia. Wszystko w pięknej, eleganckiej i misternej formie! Dwie pule biletów: *299 PLN os. Dziedziniec Młyńska12, miejsce z rezerwa cją przy stoliku, w cenie trzydaniowa kolacja z winem: Burrata / pomidory / bazylia Suprem z kurczaka / groszek / spirulina / ziemniak, Opcja wege do wyboru: zielone risotto ze szparagami i rabarbarem, Tarta czekoladowa / plaster miodu / sorbet owocowy *170 PLN os. Taras Wino na Kieliszki, miejsce z rezerwacją przy stoliku, w cenie kieliszek wina i tapas Rezerwuj bilet:
Aktywne soboty z ŻUK-iem i Active4woman Nie macie jeszcze planu na sobotnie wrześniowe poranki? Koniecznie spędźcie je z Active4woman i restauracją ŻUK!
Oto plan na wrzesień: 3 września, godz. 9:00-10:30 – ŻUKowa sobota z trenin giem funkcjonalnym z Moniką Hadryś 10 września, godz. 9:00-10:30 – ŻUKowa sobota z aero boxingiem z Joanną Majewską 17 września, godz. 9:00-10:30 – ŻUKowa sobota z trenin giem obwodowym z Piotrem Sawikowskim 24 września, godz. 9:00-10:30 – ŻUKowa sobota z jogą, Justyna van Berkel, a wieczorem o godz. 18:30 zapra szamy na Kobiecy turniej Bowlingowy w Champions Bowling by Niku z kolacją w Restauracji TEX MEX (ul. Piątkowska 200, Poznań) Zapraszamy!
69 sięBędziedziało Active Camp 13-16 ul.WerandapaździernikaHOMEPłotki14,62-085 Sławica W dniach 13-16 października Active4woman zaprasza na wyjątkowe wydarzenie w pięknych wnętrzach Weranda Home – Sport & Fashion Camp. W programie wyjazdu: Joga / Justyna van Berkel Crossfit/ Monika Hadryś Nordic walking, trening funkcjonalny / Ola Okupniak Trening EMS/ EMS Skórzewo Masaż / Bartosz Kabsz Koamiri Ellite Beauty / Martyna Maczulis W sobotę 15.10. zapraszamy na uroczystą kolację i pokaz mody. Zoba czymy różne stylizacje, ciekawe zestawienia dzienne, bieliznę, okulary, biżuterię, kapelusze, buty i torebki. Całość dopełni prezentacja ręczników spa, szlafroków i turbanów. Pokaz uzupełnią muzycznie MAYERSOUND, wizualnie Warsztat.art, a Vionelli Prossecco zadbają o nasz dobry humor. Stylizować dziew czyny będzie Paulina Mikulska właścicielka marki Pozerki. Patronat nad wydarzeniem objął Poznański Prestiż. Więcej informacji oraz zapisy: e-mail: active4woman@gmail.com
Plakat wisi –wystawa polskiego plakatu Galeria na Dziedzińcu, Stary Browar, Poznań kurator: Wojciech Piotr Onak wernisaż: 1 września 2022 r. wystawa czynna do 28 lutego 2023 r., od wtorku do niedzieli w godz. 12:00-20:00 każdy 1. wtorek miesiąca – wstęp bezpłatny Plakat to jeden z najlepszych „towarów eksportowych” polskiej sztuki. Prace Henryka Tomaszewskiego, Romana Cieślewicza, Waldemara Świerzego czy Jana Lenicy znane są na całym świecie. Młode pokolenie twórców garściami czerpie z dorobku polskiej szkoły plakatu. Rozpięte między reklamowymi słupami i muzealnymi ścianami zjawisko doskonale znosi próbę czasu – przekona się o tym wkrótce publiczność Galerii na Dziedzińcu w Starym Browarze w Poznaniu. Od 1 września można tutaj oglądać ekspozycję z plakatami klasyków polskiej szkoły i wybitnych artystów kontynuujących najlepsze tradycje z lat 50. i 60. Plakat polityczny, filmowy, teatralny, muzyczny, tury styczny – wystawa w Galerii na Dziedzińcu przekrojowo zdjęcia : organizatorówpromocyjneMateriały pokaże rozpiętość tematów, jakie mieszczą się pod hasłem „polska szkoła plakatu”. Na ekspozycji w Starym Browa rze zaprezentowanych zostanie blisko 200 prac, w tym słynne grafiki: „Żeby Polska była Polską 2+2 musi być zawsze cztery” Tomaszewskiego, filmowe plakaty Wojcie cha Fangora, „Salto Mortale” Cieślewicza, „Nocny Kowboj” Świerzego, „Kabaret” Wiktora Górki, „Cyrk” Jana Młodo żeńca. Na wystawie znajdzie się także obszerny przegląd polskiego plakatu politycznego i społecznego – od propa gandowych druków epoki socrealizmu do grafik z kam panii wyborczej Solidarności w 1989 roku. Będzie można również zobaczyć jeden z najdroższych polskich plakatów w historii, czyli „Robotnicy – budowa” Wojciecha Fangora. W lutym 2021 r. dzieło sprzedano na aukcji za 121 tysięcy złotych. Większość prac, które znajdą się na ekspozycji, pochodzi z prywatnych zbiorów Piotra Dąbrowskiego –kolekcjonera i znawcy polskiego plakatu. Projekt jest częścią programu obchodów 19. urodzin centrum Stary Browar, które przypadają 5 listopada.
70 sięBędziedziało
71 sięBędziedziałoTryumf koloru. Arcydzieła grafiki francuskiej z przełomu XIX i XX wieku z kolekcji Muzeum Narodowego w Krakowie 10 września–11 grudnia Sala Wystaw oraz przestrzenie historyczne: Pokój Brzozowy, Orzechowy, Marmurowy, Hol Kolumnowy i Cesarski Centrum Kultury ZAMEK w Poznaniu Kuratorka wystawy: Krystyna Kulig-Janarek; Muzeum Narodowe w Krakowie Pierre Bonnard, Lucien Pissarro, Auguste Renoir, Henri de Toulouse -Lautrec, Paul Signac, Alfons Mucha. Co ich łączy? Dzieła między innymi tych wielkich twórców z fin de siècle, które stanowią podwaliny sztuki współczesnej, zobaczymy w Centrum Kultury ZAMEK już od września. Jesień upłynie nam w atmosferze poszukiwań koloru i zagłębiania się w jego istotę. W przestrzeniach Zamku pokażemy ponad 100 prac graficznych wykonanych przez naj wybitniejszych francuskich artystów z przełomu XIX i XX wieku, takich jak: Pierre Bonnard, Jules Chéret, Maurice Denis, Eugène Grasset, Henri Gabriel Ibels, Auguste Lepère, Lucien Pissarro, Pierre Puvis de Chavannes, Paul-Élie Ranson, Henri Rivière, Auguste Renoir, Paul Signac, Henri de Toulouse-Lau trec, Édouard Vuillard, Jacques Villon czy długo z Francją związanych: Geo rges de Feure, Alfons Mucha, Félicien Rops i Alfred Sisley. Zbiór arcydzieł grafiki francuskiej, przechowywany na co dzień w Muzeum Narodowym w Krakowie, w większości pochodzący z kolekcji Feliksa Jasieńskiego (znakomitego kolekcjo nera, darczyńcy i mecenasa sztuki), pozwoli prześledzić ewolucję zastoso wania koloru w grafice, w której dotąd obowiązywał prymat czerni i bieli. Koniec wieku XIX we Francji przyniósł gwałtowny rozwój tej gałęzi sztuki, która często służebna wobec reporter skiego obowiązku czy reklamowego apetytu, zyskała nowy wymiar i cha rakter. Nastąpił przełom – nie tylko kalendarzowy – który przyniósł sławę peintres graveurs (malarzom-grafikom) i nobilitację grafice jako dziedzinie sztuki. Kolekcję dzieł prezentowanych w Zamku uzupełnią m.in. plakaty z dawnych zbiorów krakowskiego Muzeum Techniczno-Przemysłowego.
Wystawie towarzyszyć będzie bogaty program edukacyjny, na który złożą się specjalnie przygotowane lekcje, spotkania, wykłady i warsztaty. Wystawę będzie można zwiedzać z audioprzewodnikiem . Taka forma poznawania ekspozycji cieszyła się ogromną popularnością w trakcie wystawy „Antoni Gaudí”. Specjalnie nagrana ścieżka dźwiękowa przeprowadzi zwiedza jących przez barwny świat arcydzieł grafiki francuskiej.
72 sięBędziedziało
Wystawa „Awangardzistka. Maria Łucja Nicz-Borowiakowa (1896-1944)” 7 sierpnia – 27 listopada Muzeum Narodowe w Poznaniu Będzie to pierwsza monograficzna wystawa jednej z ważniejszych artystek polskiego konstruktywizmu. Jej wczesna twórczość, o secesyjnej stylistyce, czerpała z doświadczeń młodopolskich. Na kierunek jej rozwoju ogromny wpływ miała, istotna dla całego ruchu awangardy, ekspresjonistyczna twór czość poznańskiego Buntu oraz pismo „Zdrój”. Szeroki krąg inspiracji określa rozmach poszukiwań artystycznych, prowadzących do formalnych rozstrzy gnięć awangardy. W szkicownikach prześledzić można fascynację twórczością formistów, wpływ Zbigniewa Pronaszki i Tytusa Czyżewskiego. Artystka nale żała do pierwszego pokolenia studentek Warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych. Zawarte podczas studiów przyjaźnie, a także kilkumiesięczny pobyt w Paryżu, nakreśliły jej drogę twórczą, związaną z przynależnością do najważniejszego ugrupowania awangardy – „Bloku Kubistów i Suprematystów i Konstruktywi stów”. Nicz-Borowiakowa brała udział we wszystkich wystawach tej formacji. Współpracowała następnie z grupą konstruktywistów i funkcjonalistów "Pra esens". Około 1930 roku malarka wycofała się z życia artystycznego, na co wpływ miała choroba męża. Z tych lat, obejmujących także okres II wojny, pochodzą często niedokończone obrazy ze zbiorów rodziny artystki, które zostaną wypożyczone na wystawę. Dorobek Nicz-Borowiakowej zgromadzony jest głównie w Muzeum Narodowym w Poznaniu, w kolekcji Fundacji Signum, w Muzeum Sztuki w Łodzi. Wystawa, obejmująca ok. 150 dzieł, prezentować będzie wkład artystki w dziedzictwo sztuki polskiej pierwszej połowy XX wieku. Pokaże prace z lat trzydziestych, dotychczas nieznane szerokiej publiczności oraz zachowane w rękach rodziny dokumenty i projektowane przez nią sprzęty codziennego użytku. Główna, otwierająca wystawę, przestrzeń, zajęta zostanie przez prezentację jej malarskiej twórczości zwią zanej z awangardą. Obrazom towarzyszyć będą szkice, pozwalające prześledzić pracę nad formą. Rysunki i szki cowniki, wczesne dzieła powstające poza głównym nurtem awangardy, pokazane zostaną w osobnej części ekspozycji. Na wystawie znajdą się portrety członków rodziny, przed mioty użytkowe, projektowane i ozdabiane przez artystkę, tworząc symboliczne odniesienie do swoistej przestrzeni prywatnej. Z archiwum rodzinnego pochodzą zdjęcia, któ rych powiększenia znajdą się na wystawie. Pokażą one artystkę w otoczeniu przyjaciółek i przyjaciół z lat studenc kich, artystów, członków rodziny. Wystawie towarzyszyć będzie obszerny, obficie ilu strowany katalog, zawierający obok esejów dotyczących wybranych aspektów twórczości artystki na tle sztuki pol skiej i europejskiej XX w., kalendarium, archiwalne foto grafie także katalog oeuvre. Kuratorkami wystawy są Agnieszka Salamon-Radecka i Agnieszka Skalska przy współpracy z Agatą Mendry chowską, a autorem aranżacji Raman Tratsiuk.
73 sięBędziedziałoWystawa BRAMY CZASU malarstwo BEAty PflanzEnea Enter Festival 9-30 września Vinci Art Gallery
Jak sama pisze: Kosmosy to cykl pełen volt, zaskaku jących kolorystycznie i formalnie. Od pełnych rozmachu, obfitości barw i bogactwa tekstury „Bram Czasu", po wysu blimowane, wysmakowane swoimi 50 warstwami „Kolizje Kosmicznej Energii”. Pomiędzy nimi jest miejsce na jesz cze inne prace. Dlaczego „Kosmosy”? Czym one się jawią? Gdzie niosą? Po pierwsze, to oczywiście fascynacja tym, co astro nomicznie pozaziemskie. Po wtóre, „Kosmosy” to alegoria naszego Tu i Teraz, codzienności wczorajszej, dzisiejszej i jutrzejszej. Wyobrażonej. Przyśnionej. Po trzecie, rów nież odkryte i nieodkryte czasoprzestrzenie. Co naprawdę wiemy o „naszych" kosmosach? Czy one są porównywalne dla każdego, czy wszyscy mamy własne? – Tak, stawiam pytania. Bo, tworzenie dla mnie jest formą wyrażania myśli, malarskim przedstawieniem mojej filozofii. I nie mogę/nie potrafię/nie chcę tego roz dzielić. Dlaczego? Może po to, by nie zgubić „Wymiaru", koloru, formy... Bo, czy będzie to jeszcze mój „Kosmos", gdy udzielę dokładnych odpowiedzi i wytłumaczę wszystko? Czy „Bramy Czasu" będą dalej otwarte? – BEAta Pflanz. zdjęcia : organizatorówpromocyjneMateriały
„BEAta Pflanz jest artystką, która dokonuje płynnych przejść pomiędzy sztuką i życiem. Nie tylko żyje obra zami, ale także w nich. Artystka mieszka w swoim obrazie. Jej twórczość jest odruchem naturalnym, potrzebnym do życia jak oddech”. Cytując dalej kulturoznawczynię, Agatę Stronciwilk –BEAta Pflanz poprzez swoje prace zdaje się mówić: Two rzę, więc jestem. Działalność artystyczna to fundament jej egzystencji, bo tworzy za pomocą malarstwa swoją własną rzeczywistość, wykraczając poza wszelkie ramy. BEAta eksperymentuje z kolorem i fakturą, a forma abs trakcyjna pozwala jej pozostać w sferze niejednoznaczno ści i otwartości wypowiedzi. Życie staje się sztuką, a sztuka życiem. Uniwersum malarstwa to przestrzeń całkowitej wolności i radości. Z nierozerwalności twórczości, życia i osobowości artystki wynika jej autentyczność. Euforia kreacji czerpie inspiracje z prawdziwych emocji i przeżyć. To afirmacja życia w abstrakcyjnej formie, sztuka, która daje radość i szczęście. Ta droga jest już celem i BEAta Pflanz nieustannie nam o tym przypomina, przekraczając kolejne bramy, tym razem BRAMY CZASU, niczym portal i zaproszenie do kosmicznego świata Artystki, która swoje kosmiczne serie maluje od 2016 roku.
Festiwal Herbaty ZAPARZAJ! 10-11 września (sobota i niedziela) Godz. Organizator:WstępOgród10:00-19:00Szeląg,PoznańwolnyStowarzyszenie
Ale wydarzenie skierowane jest nie tylko do zago rzałych herbaciarzy. Każdy będzie mógł zrobić swoje pierwsze kroki w herbacie podczas tej imprezy, poznać meandry ceramiki, nauczyć się ABC zielarstwa. Czeka nas prawie pół setki punktów programu! W tym prelek cje, spotkania z gośćmi, warsztaty, zajęcia ruchowe i kon certy. Oba dni imprezy zaczynają się od punktów pro gramu dla dzieci.
Dzieci od wieków słyszą i widzą w bajkach, że zwierzęcy bohaterowie czują i cierpią, potrafią się martwić i cieszyć, że umieją i kochać, i nienawidzić; że ich uczucia niczym nie różnią się od emocji ludzi. Szkoda jednak, że widzimy to tylko w „KoczkodanSe”bajkach. opowiada prostą historię, a jednak – oprócz wzruszeń i zabawy – liczymy, że zasieje ciekawość, miłość i magię, którą bohaterowie naszej bajki odnaleźli… w sobie. Bilety można kupować w serwisie bilety24.pl oraz w siedzibie teatru. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego oraz ze środków finansowych Samorządu Województwa Wielkopolskiego.
Klub Herbaty Zaparzaj Więcej informacji: https://zaparzaj.pl Poznaniaków czeka w tym roku herbaciana uczta. Ogród Szeląg zmieni się w żywiołową herbacianą przestrzeń. Już 10 i 11 września będzie tam odbywać się ósmy Festi wal Herbaty Zaparzaj!, czyli święto pasjonatów herbaty.
zdjęcia : organizatorówpromocyjneMateriały(PTT),GrabowskiAndrzej
Poza programem znajdziemy też liczne stoiska her baciane i ceramiczne. Pojawią się sklepy z Poznania, Polski i zagranicy. To cudowna okazja, aby spotkać najsławniejszych ceramików herbacianych w Polsce, kupić swoją pierwszą czarkę do herbaty i spróbować herbat z całego świata.
74 sięBędziedziało KoczkodanSe 23 września, godz. 10:30 25 września, godz. 12:00 Polski Teatr Tańca, ul. Stanisława Taczaka 8 w Poznaniu Na początku nowego sezonu, zapraszamy ponownie na spektakl „KoczkodanSe” w reżyserii Iwony Pasińskiej, dramaturgii Radosława Wysockiego i scenografii Andrzeja Grabowskiego. Jest to pierwszy w historii Polskiego Teatru Tańca spektakl edukacyjny dla młodych widzów, którym chcemy uczyć empatii dla zwierząt i pasji dla tańca. Zwierzęta to najbliższe człowiekowi żywe istoty. Kochamy je, cieszymy się ich obecnością, a jednocześnie próbujemy zdominować, nie dociekając, co czują, jakie są naprawdę. A co by było, gdybyśmy odkryli w pełni ich dziką i zaskaku jącą naturę? Obudzili w sobie empatię dla zwierząt? Poczuli szacunek dla auto nomii, naturalnego piękna i instynktownej mądrości? Zapraszamy na spektakl „KoczkodanSe” przeznaczony dla młodych widzów w wieku 7-11 lat. Utwór wpisuje się z jednej strony w realizowany przez Polski Teatr Tańca w tym roku idiom „Człowiek – zwierzę”, z drugiej zaś jest elementem naszej nowej misji: chcemy zarażać tańcem dzieci.
Jest więc: Witkacy – twórca teorii czystej formy; Witkacy – amator filmów Walta Disneya; Witkasiewicz i spółka – portrecista; Witkacy – wielbiciel kobiet; Witkacy – zakopiański dandys... Spektakl otrzymał Nagrodę Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku w ramach Ogólnopolskiego Konkursu Interpretacji Dzieł Stanisława Igna cego Witkiewicza w 2016 roku. scenariusz: Monika Chuda reżyseria: Tomasz Zajcher oprawa plastyczna; realizacja światła i dźwięku: Sylwia kostiumy:PietrowiakMonika Chuda muzyka: Bartek Krywczuk zdjęcia : organizatorówpromocyjneMateriały
75 sięBędziedziało
WitKacy 17–18 września, godz. 19:00 23 września, godz. 20:00 Teatr u Przyjaciół Scena PREMIERAKomediodramatyczna18września2012 roku (pod tytułem „Vitcatius")
WZNOWIENIE: 17 września 2022 roku Czas trwania: 50 minut Ograniczenia wiekowe: 16+ Auto-Vitcatius, to ostatni autoportret Witkacego. Wykonał go w nocy z 22 na 23 sierpnia 1939 roku. Następnego dnia wysyła przedostatnią kartkę do żony: „Jestem dość wytrącony z równowagi sytuacją ogólną i ogarnia mnie powoli wściekłość i szał bojowy”. Potem już wszystko potoczyło się szybko: 1 września, zgłasza się do komisji poborowej, ale zostaje odrzucony, 5 września wyjeżdża wraz z Czesławą Oknińską-Korzeniowską do Jezior, 18 września wychodzą na spacer...Takzaczyna się spektakl Teatru u Przyjaciół, „WitKacy”, który jest stu dium niepospolitego umysłu artysty, Stanisława Ignacego Witkiewicza. Z lubością kreował on siebie i świat, jakby malował kolejne gębowzory.
Wariat i zakonnica 30 września, godz. 19:00 1 października, godz. 19:00 Spektakl na podstawie dramatu S. I. Witkiewicza „Wariat i zakonnica” Czas trwania: 45 minut „Obłęd rozpoczyna się na trzy dni przed nadejściem wiatru. Ludzie gadają wtedy, że zło idzie. Z wnętrza Tatr wypełzają udręczone dusze i wnikają w najdalsze zakamarki myśli, mieszają w głowach. Wydobywają z człowieka najgorsze, uśpione szaleństwo. To natura upomina się o człowieka.” Jestem człowiekiem. Jestem władcą planety. Uczyniłem sobie ziemię poddaną. I wszystko co na niej pełza, pływa, oddycha, rozmnaża się i Jestemumiera.samotnym królem, uzurpatorem. Ecce homo obsada: Sylwia Pietrowiak, Tomasz Zajcher reżyseria/dramaturgia: Monika Chuda realizacja światła/dźwięku: Miłosz Loba muzyka: „Fismoll” Arkadiusz Glensk
76 Po godzinach Letnie Brzmienia –najlepsza polska muzyka w Parku Starego Browaru zdjęcia : Materiały prasowe K to w te wakacje bujał się do rytmu na koncercie Tymka, skakał razem z Mery Spolsky, wzruszał się na występie Rojka i śpiewał jakby jutra nie było z Nosowską, ten wie, że Letnie Brzmienia w Parku Starego Browaru to jedno z najciekawszych muzycznych wydarzeń w Poznaniu. Koncertowy cykl odbył się w browarowym Parku już po raz trzeci. Line-up tegorocznej edycji był jeszcze bardziej różnorodny niż w poprzednich latach: swoich ulubieńców spotkali tutaj fani rocka, nowoczesnego popu i hip-hopu. Najlepsza polska muzyka w jednym z najpiękniejszych miejsc w Poznaniu.
77 Po godzinach Powakacyjne spotkanie PKB zdjęcia : Materiały prasowe L ipiec i sierpień to czas urlopów, wakacji i odpoczynku. Spotkanie przedsiębiorców, takie jak to w miniony czwartek potwierdza jed nak, że wielu z nas urlopy już zakończyło i Wielkopolska potrze buje przestrzeni na biznesowe spotkania. Były z nami nowe firmy, którym przedstawiliśmy projekt PKB Wielkopolska. Byli również wielkopolscy Partnerzy, jak i firmy z całej Polski. Połączenie to zaowocowało wieloma ciekawymi, biznesowymi rozmowami, które mamy nadzieję przełożą się na realizację celów i planów przedsiębiorców.
78 Po godzinach Wspomnienia w Vinci Art Gallery zdjęcia : Andrzej Hajdasz, materiały prasowe Karlik Volvo L etnie wystawy w Vinci Art Gallery to czerwcowo-lipcowa prezentacja niezwykłych fotografii Ewy Ćwikły – ŚWIATŁO REMBRANDTA I INNE HISTORIE, gdzie można było podziwiać prace z limitowanych serii zarówno w dużym, jak i minia turowym formacie. Kolejne wakacyjne miesiące wypełniła wystawa minimalistycznych abstrakcji CZYSTOŚĆ, prezentująca malarstwo Katarzyny Środowskiej i Joanny Głażewskiej. W galerii zagościła czystość form i barw, zapraszając nas do wytchnienia i relaksu, co stanowiło doskonałe tło dla spotkania w duchu Lagom. Aktualna propozycja galerii na Śródce to otwarta 19 sierpnia wystawa sześciu młodych artystek z Ukrainy i Białorusi, podczas któ rej sztuka, solidarność i kobieca moc kreacji manifestują się ponad podziałami, w różnej temperaturze prac i stylistyce – jako komen tarz bieżących wydarzeń lub remedium i afirmacja kobiecości. Przypomina nam o tym także nowy mural powstały latem na ścianie kamienicy widocznej od strony Ronda Śródka. Serdecznie zapraszamy do Vinci Art Galery, gdzie można zakupić wiele ciekawych prac współczesnych artystów!
79 Po godzinach Znów PolskinagrodzonyTeatrTańca zdjęcia : Andrzej Grabowski K oprodukcja PTT i bodytalk „Romeos&Julias unplagued. Traumstadt” dostała Złotego Yoricka na 26. Festiwalu Szekspirowskim. Natomiast projekt filmowy „Zielnik” – aż dwie nagrody, Nagrodę Publiczności na Międzynarodowym Festiwalu Choreograficznym w Blois i Nagrodę Główną w kategorii „film krótkometrażowy – dzieło sztuki” na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym RIFF: R.E.D. w Norwegii. „Zielnik” – choreograficzny projekt filmowy Polskiego Teatru Tańca, w reżyserii Iwony Pasińskiej – odniósł wielkie zwycięstwo.Gratulujemy twórcom, artystom, wszystkim, którzy włożyli mnóstwo pracy i poświęceń w nagrodzone dzieła.
80 Po godzinach Kilkanaście tysięcy widzów na trybunach Parku Dzieje. Seria „OrzełwidowiskiKrzyż”za nami! zdjęcia : Materiały prasowe Szósty rok z rzędu mieszkańcy Murowanej Gośliny wspólnymi siłami wystawili spektakularne widowisko „Orzeł i Krzyż” w Parku Dzieje. Wyjątkowe w skali kraju przedsięwzięcie od lat przyciąga do oddalonej o 20 kilometrów od Poznania miejscowości tysiące osób. 300 akto rów wolontariuszy wystawiło spektakl przedstawiający wydarzenia obejmujące ponad 1000 lat dziejów Polski, a wszystkiemu towarzyszyła zjawiskowa oprawa wizualna. Na trybunach zasia dło łącznie 13 tysięcy osób z całej Polski. 4 tygodnie, 8 spektakli, 1,5 godziny nocnego show, 1500 postaci historycznych, znanych z legend i podręczników. Nocne plenerowe widowiska to już stały cel turystyczny Wielkopolan, a coraz częściej również ludzi z całej Polski i zagranicy! To atrakcja zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. W spektaklach biorą udział osoby od 4 roku życia, a najstarsi mają ponad 80 lat. Podobny przekrój wiekowy można spotkać na trybunach. „Orzeł i Krzyż” to rozrywka, która łączy historią pokole nia i dostarcza niezapomnianych wrażeń wizualnych za sprawą efektów specjalnych, pokazów świetlnych, akrobacji i pirotechniki. Jestem zachwycona tym jak pasja, zaangażowanie osób, które biorą udział w tym wydarze niu doprowadziły do powstania takiego wielkiego dzieła. To jest nieprawdopodobne widowisko. Cieszy mnie jak małe inicjatywy rosną i stają się gigantycznymi przedsięwzięciami. Jest to w pełni zasłużone. Niezwykłe doświadczenie. Zachęcam poznanianki i poznaniaków, żeby w przyszłym roku przyjechali do Murowanej Gośliny i sami się o tym przekonali – dzieliła się wrażeniami tuż po spektaklu Justyna Makowska dyrektorka Wydziału Kultury Urzędu Miasta Poznania. Widowiska “Orzeł i krzyż” powstają we współorganizacji z Narodowym Centrum Kultury oraz dzięki dofinansowaniu ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Od 2016 roku widowiska wspiera Enea S.A., która jest sponsorem głównym wydarzenia.
info@mennicamazovia.pl www.mennicamazovia.pl ul Krucza 16/22 +48 22 602 22 48 ul Króla Jana III Sobieskiego 2 +48 32 323 51 00 ul Jagiellońska 85/8 +48 91 425 80 20 ul Wólczańska 66 lok A111 +48 42 620 03 00 ul Grunwaldzka 56 lok 214 IIP +48 58 585 90 90 ul Libelta 27 lok A 5 2 +48 61 649 20 60