REDAGUJE ZESPÓŁ: Anna Weronika Brzezińska Danuta Konieczka-Śliwińska (zastępca redaktora naczelnego) Elżbieta Lesiewicz Iwona Miedzińska (sekretarz redakcji) Błażej Osowski Stanisław Słopień (redaktor naczelny) Wioletta Sytek (korekta) ADRES: ul. Święty Marcin 80/82 61-809 Poznań tel.: 512 354 740 (red. naczelny) e-mail: redakcja@wtk.poznan.pl http://www.e-pw.pl Facebook: PrzegladWielkopolskiWTK SPRZEDAŻ I PRENUMERATA: Wielkopolskie Towarzystwo Kulturalne w Poznaniu adres jak wyżej konto bankowe: 83 2490 0005 0000 4530 5828 1135 tel.: 514 012 395 e-mail: biuro@wtk.poznan.pl Cena pren. rocznej: 40,00 zł Cena egz. 10,00 zł (w tym 8% VAT) ISSN 0860-7540 Indeks 371 335 LAYOUT I SKŁAD: JASART STUDIO tel.: 61 86 85 172; 695 531 791 www.jasartstudio.pl
SPIS TREŚCI 3
Od redakcji ARTYKUŁY
4
Włodzimierz Kaczocha Młodzież i wielkopolski etos pracy
13
Maciej Kokociński Plany życiowe młodzieży
25
Katarzyna Zagłoba Słów kilka o współpracy dialektologów z młodzieżą w wieku szkolnym MŁODZIEŻ DLA REGIONU
29
Dariusz Sałata, Sławomir Smolczewski Doświadczenia Towarzystwa Miłośników Ziemi Chodzieskiej w pracy z młodzieżą
40
Bartosz Kiełbasa Młodzież w kulturze i życiu społecznym Konina i regionu. Sytuacja po 1989 roku
44
Jerzy Babiak Młodzi animatorzy kultury Ziemi Kępińskiej
45
Jerzy Babiak, Marian Lorenz Reprezentacyjny Chór Powiatu Kępińskiego „Con Brio”
47
50 54
58
Magdalena Chrapek-Wawrzyniak, Martyna Wycisk Warsztaty filmowe edukacji historycznej i animacji kulturalnej Elżbieta Ilska, Joanna Gruszka Teatr „Echo Pałacu” w Mroczeniu Aneta Cierechowicz Młodzież VIII Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Mickiewicza w kulturze i życiu społecznym Starego Miasta w Poznaniu Jolanta Błach, Aneta Cierechowicz Potomkowie poznańskich organiczników zawsze na pierwszej linii – czyli wychowankowie Liceum św. Marii Magdaleny i ich wkład w życie kulturalne
Dofinansowano ze środków: Samorządu Województwa Wielkopolskiego i Miasta Poznania
61 65
RADA PROGRAMOWA: Jerzy Babiak (Poznań, przewodniczący) Dzierżymir Jankowski (Poznań) Zbigniew Jaśkiewicz (Poznań) Bartosz Kiełbasa (Konin) Marceli Kosman (Poznań) Ryszard Kowalczyk (Poznań) Magdalena Mrugalska-Banaszak (Poznań) Witold Omieczyński (Leszno) Henryk Szopiński (Zakrzewo) Bogdan Walczak (Poznań) Iwona Wysocka (Poznań)
Mateusz Cierechowicz Wywiad z zespołem DJIBRIL Krzysztof Wodniczak Wielkopolskie Rytmy Młodych i festiwale rockowe w Jarocinie REGION DLA MŁODZIEŻY
69
Karolina Kulig Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu
72
Agata Kierzkowska, Jan Jaszczak Licealiści przejęli Bramę Poznania
75
Wiesława Grobelna Działalność Towarzystwa Miłośników Ziemi Śremskiej z dziećmi i młodzieżą DAJĘ SŁOWO…
78
Błażej Osowski Gielejza i koledzy Z PÓŁKI WIELKOPOLANINA
84
Dorota Stürmer „Dobrze się widzi aby sercym. To co jezd nojwożniejsze, jezd do ócz nie do zobaczynio”. Książę Szaranek, czyli o przekładzie Małego Księcia przez Juliusza Kubla na gwarę poznańską Summary
85
Noty o autorach
80
Okładka I. Do tekstu s. 29 II. Do tekstów: s. 46 i 49 III. Do tekstów: s. 53 i 57 IV. Mapka do tekstu s. 40. Zdjęcia do tekstu s. 74
Zapraszamy na www.e-pw.pl Tam między innymi dostęp do czterech roczników „Przeglądu Wielkopolskiego” (16 numerów z lat 2016-2019) w formie elektronicznej.
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
Od redakcji Do rąk naszych Czytelników kierujemy numer poświęcony tym razem problematyce młodzieży w kulturze i życiu społecznym Wielkopolski. W trzydziestolecie przełomu politycznego w Polsce chcemy zwrócić uwagę na sposób obecności w wielkopolskim ruchu społeczno-kulturalnym osób urodzonych po roku 1989. Pierwsze pokolenie, które nie zna czasów PRL-u, słabo pamięta przemiany gospodarcze z lat dziewięćdziesiątych, a członkostwo Polski w Unii Europejskiej, otwarte granice i dostęp do Internetu traktuje jako coś oczywistego. Jest przedmiotem żywego zainteresowania naukowców, publicystów, mediów, samorządów i organizacji pozarządowych, w tym regionalnych stowarzyszeń kultury. Do tej pory było nieomal anonimowe, ale teraz zaczyna coraz głośniej mówić o tym, co trzeba w Polsce zmienić – pisze o tym w swojej książce Pokolenie ’89. Młodzi o polskiej transformacji Jakub Sawulski, rocznik ’89, absolwent Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Na wyłaniającym się z kart tej książki portrecie generacji obecnych 18-24-latków widnieją cechy: ponowocześni, zglobalizowani, (nie)zaangażowani, obywatelsko uświadomieni, politycznie poszukujący, światopoglądowo umiarkowani. Prawie połowa z nich deklaruje aktywne zaangażowanie w organizacjach obywatelskich, przy czym popularność organizacji młodzieżowych, takich jak harcerstwo, kluby młodzieżowe czy stowarzyszenia studenckie, spada na rzecz ruchów parapolitycznych, kontrkulturowych. W innym miejscu, na swoim blogu, Jakub Sawulski odnotowuje, że frekwencja 18-29-latków w wyborach, jakie odbywały się w Polsce w ostatnich trzech latach, wykazuje wyraźną tendencję wzrostową. Profesor Włodzimierz Kaczocha w otwierającym ten numer eseju przedstawia kryzys etosu pracy wśród wielkopolskiej młodzieży w latach 90. ubiegłego wieku, wskazuje na dominację wśród menedżerów, przedsiębiorców i studentów założeń neoliberalizmu, przypomina ukształtowany w naszym regionie etos pracy organicznej i stawia hipotezę o jego odradzaniu się w XXI wieku.
Maciej Kokociński z Instytutu Socjologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza pisze – na podstawie wyników przeprowadzonych badań – o wielkopolskich nastolatkach, ich planach życiowych, aspiracjach i wartościach, które mają bezpośredni wpływ na rozwój życiowy każdego człowieka, w tym zwłaszcza współczesnej młodzieży. Katarzyna Zagłoba ukazuje interesujący przykład uczestnictwa młodzieży szkolnej w realizacji projektu „Wielkopolskie Słowniki Regionalne” realizowanego w Pracowni Dialektologicznej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. W jaki sposób młodzi uczestniczą w życiu społecznym i kulturalnym? Jakie tradycyjne oraz nowe formy uczestnictwa preferują? Czy i w jaki sposób młodzi są widoczni w życiu kulturalnym miast i wsi, gmin i powiatów? Czy i w jaki sposób są obecni w działalności regionalnych stowarzyszeń kultury? Jakie projekty społeczno-kulturalne adresowane do młodych są realizowane przez instytucje kultury, organizacje pozarządowe, stowarzyszenia kulturalne, a jakie młodzi realizują z własnej inicjatywy? Na takie między innymi pytania odpowiadają teksty, które powstały na zaproszenie redakcji skierowane do instytucji kultury oraz liderów stowarzyszeń regionalnych w województwie wielkopolskim i wypełniają znaczną część tego numeru naszego kwartalnika. Pomieściliśmy je w dwóch działach: „Młodzież dla regionu” oraz „Region dla młodzieży”. Podziału tego nie traktujemy w sposób rozłączny, uznając, że w obu grupach tekstów znajdujemy różnorodne przykłady form i metod pracy, które pozwalają dotrzeć do młodego pokolenia skutecznie. Umożliwiają określenie, jakie są oczekiwania młodych, czego szukają, co jest dla nich istotne. Dzięki przestrzeganiu zasady partnerstwa unikają sytuacji, gdy oferta dla młodych ludzi jest atrakcyjna według organizatorów, a nie spotyka się z zainteresowaniem adresatów. Stanisław Słopień
3
ARTYKUŁY Włodzimierz Kaczocha
Młodzież i wielkopolski etos pracy Wstęp W artykule w formie eseju, który pozwala na subiektywną analizę wybranych zagadnień i problemów, przedstawiono rozważania poświęcone etosowi pracy. W pierwszej części opisano kryzys etosu, jaki zaistniał w środowisku młodzieży pracującej oraz studiującej w Wielkopolsce. W drugiej części zrekonstruowano organicznikowski etos pracy, który z początkiem XIX wieku rozwijali organicznicy Wielkopolscy, a następnie ich kontynuatorzy, aż do wybuchu drugiej wojny światowej. Opisano również, jak ten etos był nadal urzeczywistniany wśród pracowników „Ceglorza” wbrew socjalistycznemu obowiązkowi pracy. W trzeciej części rozważań postawiono hipotezę, iż od początku dwutysięcznego roku kształtuje się nowy pozytywny etos pracy, który koresponduje z organicznikowskim profesjonalno-etycznym rozumieniem pracy. Pojęcie etosu pracy rozumie się jako sposób życia ludzi realizujących wartość pracy w określonych dziedzinach działań gospodarczych oraz powiązane z nim zachowania prywatne i publiczne, które regulowane są przez konkretne normy moralne i profesjonalne (zawodowe).
Kryzys etosu pracy w Wielkopolsce (oraz w Polsce) Gdy z końcem lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku zaczęły się w Polsce procesy zmiany społecznej, określone w języku publicystycznym i naukowym jako transformacja społeczno-ustrojowa, w różnych śro4
dowiskach gospodarczych i politycznych, szczególnie młodzieżowych, przyjęto bezkrytycznie prostą wykładnię ideologii neoliberalnej, głoszącą hasła wolnego rynku nieograniczonego żadnymi normami etycznymi, dążenia do maksymalizacji indywidualnego zysku w myśl milcząco aprobowanego przekonania, że „chciwość jest dobra”, bezwzględnej rywalizacji w działaniach zarówno gospodarczych, jak i w polityce, a nawet w szkolnictwie, rywalizacji prowadzącej do osiągnięcia zysku, stanowiska w polityce, zdobycia dyplomu szkoły wyższej, wreszcie rywalizacji w osiągnięciu maksimum dóbr konsumpcyjnych zapewniających zaspokojenie (nieosiągalne w realnym socjalizmie) potrzeb materialnych oraz rosnących pod wpływem kultury masowej pragnień zmysłowych. Powstaje pytanie, dlaczego w Polsce w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku klasyczny liberalizm, a szczególnie ideologia neoliberalna zdobyły tak dużą popularność oraz inspirowały zwłaszcza ideologię do praktycznych działań gospodarczych i politycznych. Odpowiedź na pytanie umożliwia teoria „wędrujących idei” sformułowana przez Ludwika Krzywickiego (1859-1941). Teoria wyjaśnia świadomościowe i społeczno-materialne przyczyny przemieszczania (krążenia) idei, które inspirują ludzi do zmiany systemu politycznego i gospodarczego oraz zmiany sposobów życia. Gdy określone idee wygenerowały zmiany, to stały się – pisał myśliciel – „ideami zwycięskimi”, jak liberalizm na zachodzie Eu-
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
ropy1. Wtedy zostają przeniesione przez intelektualistów i wykształconych ludzi do własnego kraju, który znajduje się w stanie stagnacji społecznej i gospodarczej, jak Polska w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku. Uważam, że teoria Krzywickiego przekonująco wyjaśnia import liberalizmu i wymienionych haseł neoliberalnych, które empirycznie sprawdziły się w niektórych krajach Europy. Trzeba wspomnieć, że znajomość neoliberalizmu po II wojnie światowej w okresie realnego socjalizmu była cenzuralnie zakazana. Dopiero w okresie transformacji intelektualiści, niektórzy politycy i publicyści zaczęli rozpowszechniać idee oraz postulaty ideologiczne neoliberalizmu – to wtedy idee te i hasła zaczęły krążyć (wędrować) pośród wymienionych wcześniej środowisk oraz stały się siłą generującą zmiany w myśleniu ludzi, w sposobach ich życia oraz zmieniały system społeczno-polityczny i gospodarczy. Zwolennicy neoliberalnego hasła nieograniczonej wolności działania w gospodarce czy w polityce zapoznali pogląd współtwórcy klasycznej filozofii liberalizmu, Johna Stuarta Milla (1806-1873), który w książce pt. O wolności pisał, że każdy jest „absolutnie niezależny” w zakresie swego myślenia i prywatnego postępowania, lecz gdy nasze postępowanie odnosi się do innych, „każdy jest odpowiedzialny przed społeczeństwem za tę część działania, która dotyczy innych”2. Sądzę, że międzyjednostkowa rywalizacja służąca osiągnięciu indywidualnego sukcesu jest wyrazem stanu wolności społecznej. Stan wolności społecznej oraz wolności jednostkowej uznaje się za zasadę zaistnienia oraz trwania demokracji liberalnej. Zasadę tę, jak wiadomo, pierwszy sformułował twórca klasycznej filozofii liberalizmu John Locke (1632-1704). Jednakże zwolennicy haseł neoliberalnych nie chcieli zaprzątać sobie głowy poglądami filozoficznymi Locke’a czy Milla, którzy uważali, że wolność jednostkowa musi być uzgadniana
z wolnością społeczną, tzn. że wolny rynek, rywalizacja w dążeniu do celów, w tym osiągania zysku, konkurencja na wolnym rynku oraz w polityce, konsumpcja dóbr i maksymalizacja przyjemności zmysłowych – muszą być podporządkowane normom etycznym oraz profesjonalno-etycznym regułom konkurencji, które zakładają, iż wszyscy obywatele mają niezbywalne prawo do wolności w dążeniu do realizacji własnych celów. Zatem wolność jednostkowa musi respektować zarówno etykę, jak i odpowiednie reguły konkurowania. A to oznacza przynajmniej minimalizację wyrządzania szkód społecznych, jak to postulował Mill. Myślę, że w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku w większości środowisk młodzieży oraz wśród osób starszych, w szczególności przedsiębiorców, aprobowano i praktykowano etykę utylitarystyczną w wersji hedonistycznej. Jak wiadomo, utylitaryzm sformułowali w XIX wieku klasycy filozofii liberalizmu – Jeremy Bentham i Mill. Nie wchodząc w szczegółowe streszczenie, przypomnę najważniejsze założenia: naczelną wartością – celem życia każdego człowieka, jest dążenie do szczęścia rozumianego jako brak cierpienia oraz pomnażanie przyjemności zadowolenia z życia; naczelną normą postępowania – bycie użytecznym dla pomnażania szczęścia własnego oraz innych ludzi. Społeczne skutki tej etyki zakładają, że im więcej ludzi będzie szczęśliwych oraz użytecznych, tym bardziej powiększy się szczęście w społeczeństwie. Otóż wersja hedonistyczna tej etyki, wbrew jej klasycznym twórcom, głosi, że bycie szczęśliwym posiada wyłącznie status indywidualny, a norma użyteczności ma służyć maksymalizacji jednostkowych korzyści i przyjemności zmysłowych. Zwolennicy tej wersji etyki zaprzestali respektować wartość pracy w sensie osobowym jako przedmiotową formę samorealizacji jednostki; pracę rozumie się wyłącznie w zna-
1 Teorię L. Krzywickiego przedstawiłem oraz rozwinąłem w: W. Kaczocha, Kultura. Studia z historii myśli. Krzywicki, Abramowski, Czarnowski, Chwistek, Nawroczyński, wyd. 2 popr. i rozsz., Poznań 2001, s. 11-77. 2 J.S. Mill, Utylitaryzm; O wolności, w przekł. M. Ossowskiej, A. Kurlandzkiej, Warszawa 1959, s. 129.
5
Młodzież i wielkopolski etos pracy
czeniu przedmiotowym jako użyteczną dla zdobycia indywidualnego bogactwa i tym samym indywidualnego prestiżu. Pracowników traktowano więc jako narzędzia użyteczne dla osiągnięcia indywidualnych celów. Zarówno młodzi, jak i starsi przedsiębiorcy nie chcieli pamiętać, że norma użyteczności z klasycznej wersji utylitaryzmu głosi, jak wspomniałem, że rezultaty pracy powinny być użyteczne dla jak największej liczby ludzi, wówczas pomnaża się stan szczęścia w społeczeństwie. Swego czasu (w 1997 roku) wiceprzewodniczący NSZZ „Solidarność” Janusz Śniadek wyraził dosadną opinię, że młodzi polscy menedżerowie generują konflikty pracownicze w przedsiębiorstwach, traktując pracowników właśnie przedmiotowo, jako środki służące pomnażaniu zysków firmy. W rezultacie opisanych przekonań oraz działań powiększył się kryzys wielkopolskiego etosu pracy. Mam na myśli organicznikowski etos, który przez ponad sto lat był praktykowany w Wielkopolsce. Pogląd ten rozwijam w następnym fragmencie artykułu. Kryzys tego etosu pracy rozpoczął się oczywiście wcześniej w ramach gospodarki socjalistycznej, gdy wytwarzano byle jakie produkty oraz świadczono marne usługi. Jednakże w wielu, szczególnie dużych przedsiębiorstwach nadal realizowano organicznikowski etos. Były to przedsiębiorstwa z tzw. wielkoprzemysłową klasą robotniczą, jak Zakłady H. Cegielskiego (w latach pięćdziesiątych nazwano je: Zakłady Przemysłu Metalowego im. Józefa Stalina), również przedsiębiorstwa rolne, czyli Państwowe Gospodarstwa Rolne, świetnie zarządzane w Wielkopolsce przez kadrę inżynierską, a także większość prywatnych zakładów rzemieślniczych, których nie upaństwowiono lub przymusowo nie włączono do spółdzielni. Ale i tam starzy majstrowie wymagali, jak dawniej, solidnej pracy. Organicznikowski etos był kształtowany w tych środowiskach przez starszych inżynierów, majstrów i brygadzistów, którzy znali jego wartości, normy i cnoty z okresu pracy przed drugą wojną światową, poznawali w środowisku rodzinnym lub 3
6
zostali wyedukowani w duchu poszanowania etyczno-profesjonalnego etosu pracy przez ówczesnych profesorów ekonomii. Przypomnę, że jeden z nich, wybitny naukowiec, profesor Edward Taylor pisał, że „najważniejszym czynnikiem gospodarczym jest charakter, kultura i moralność ludzi”, bez których samo bogactwo nie „powiększa szczęścia ludzkości”3. Wymienione osoby kontynuowały realizację etosu wbrew nakazywanym przez PZPR (Polska Zjednoczona Partia Robotnicza, uznająca samą siebie za „kierowniczą siłę narodu”) akcjom współzawodnictwa pracy, wyścigu pracy, czynom społecznym czy szczególnie poniżającemu osobową wartość pracy „wyścigowi pracy” nagradzanemu dyplomem „przodownika” lub „bohatera pracy socjalistycznej”. Nawiasem mówiąc, akcje te były popierane i realizowane przez młodzież należącą do Związku Młodzieży Polskiej, który realizował politykę partii w środowiskach młodzieżowych. Jak był urzeczywistniany „stary” organicznikowski etos pracy w „Ceglorzu” (czyli w Zakładach Przemysłu Metalowego H. Cegielski; z imienia J. Stalina zrezygnowano w 1956 roku)? Realizację mogłem obserwować naocznie, gdy w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku przez blisko dwa lata pracowałem dodatkowo (obok pracy nauczycielskiej) w redakcji „Naszej Trybuny”, pisma wydawanego dla pracowników HCP. O ile pamiętam, tygodnik był dobrze redagowany, oczywiście z należną porcją (ale bez przesady) tekstów prostacko ideologicznych. Nie byłem członkiem redakcji, otrzymywałem więc polecenia, ażeby w krótkich artykulikach (tzw. michałkach) opisywać zasługi przodowników pracy, ale również pracę menedżerów, majstrów czy „narzędziowców” (inżynierów i robotników, którzy projektowali i wytwarzali narzędzia). Pamiętam, jakim szacunkiem obdarzano właśnie starszych wiekiem pracowników, którzy kierowali się wskazaniami organicznikowskiego etosu pracy, podmiotowo, a nie przedmiotowo traktowali pracowników, którzy wartość pracy rozumieli w sensie osobo-
E. Taylor, Teoria produkcji, Warszawa‒Łódź 1947, s. 381.
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
wym, a to oznaczało, że każdy niezależnie od stanowiska przyjmuje indywidualną odpowiedzialność za rezultaty pracy. Kiedy w okresie transformacji ustrojowej wymienione przedsiębiorstwa upadały bądź zostały przejęte przez nowych właścicieli wyznających hasła ideologii neoliberalnej oraz etykę utylitarną w formie hedonistycznej, w większości byli to ludzie młodzi lub w średnim wieku; kiedy starsi pracownicy przeszli na emerytury – wówczas organicznikowski etos pracy, z niewielu wyjątkami, przestał istnieć. Skoro opisałem upadek etosu w środowiskach pracy, to powinienem również odnotować kryzys w środowisku studenckim. Jako nauczyciel akademicki uczyłem przez długi okres filozofii oraz etyki biznesu w uczelniach ekonomicznych w Poznaniu oraz w mniejszych, filialnych ośrodkach. Wbrew powszechnemu osądowi, że uczelnie prywatne kształcą młodzież na niskim poziomie, głoszę pogląd, iż te, które w większości zatrudniają wykładowców z państwowych uczelni, edukują studentów tak samo odpowiedzialnie jak w Uniwersytecie Ekonomicznym czy UAM. Koledzy ekonomiści i ja osobiście nigdy nie obniżaliśmy poziomu wykładów, wymagaliśmy od abiturientów pisania dobrych pod względem metodologicznym i metodycznym prac dyplomowych. Stałym jednak problemem był i jest – niestety nadal – wymóg ze strony właścicieli szkół prywatnych, by łagodzić kryteria egzaminowania, nie można bowiem tracić kiepskich studentów jako klientów przynoszących zysk dla szkoły. Oto przykład ilustrujący, jak neoliberalne hasło urynkowienia wszystkiego przeniknęło w latach dziewięćdziesiątych do szkół wyższych: studenci to klienci uczelni przynoszący określone zyski – im więcej studentów, tym większe zyski. Nawiasem wspomnę, że pogląd taki próbowała uzasadnić młoda stażem naukowym autorka artykułu, który oceniałem dla „Zeszytów Naukowych Politechniki Poznańskiej”. W latach dziewięćdziesiątych, a więc w charakteryzowanym okresie, kierownictwo Wydziału Prawa UAM postanowiło zarobić, czyli zmaksymalizować zysk za kształcenie poprzez przyjęcie na pierwszy rok studiów zaocznych blisko
tysiąca studentów. Tak zatem dążenie do zysku stało się nadrzędnym celem zarówno dla szkół prywatnych, jak i dla prestiżowego wydziału Uniwersytetu. Pojawiła się transformacja wartości – celów: w miejsce poszukiwania prawdy i budowania nowych teorii (uniwersytety) oraz wysokiego poziomu kształcenia (uczelnie zawodowe) podstawiono wartość zysku. Szczęśliwie nie urynkowiono uniwersytetów, chociaż urynkowiły się kształcące młodzież szkoły prywatne w celu osiągnięcia zysku koniecznego dla utrzymania się, lecz zarazem starają się utrzymać dobry poziom kształcenia, przynajmniej te, w których pracują uniwersyteccy wykładowcy bądź magistrowie i doktorzy, których wykształciliśmy. Wyrażenie, że studenci są klientami uczelni, nie przyjęło się. Powracając do opinii, że w środowisku studenckim objawił się również w latach dziewięćdziesiątych kryzys etosu pracy, wyjaśniam, iż nie chodzi o etos organicznikowski, nieznany w tym środowisku (z wyjątkiem studentów historii oraz tych, którzy znali organicznikowską tradycję pracy z przekazów rodzinnych). Mam na uwadze studencki etos pracy, który obowiązywał po drugiej wojnie światowej w środowisku akademickim pod wpływem wymagań „starych” profesorów oraz ich młodszych wychowanków – wykładowców, rozwijał się obok rozpowszechnianego również w tym środowisku etosu pracy socjalistycznej głoszącego współzawodnictwo w nauce, uczestnictwo w czynach społecznych, obowiązek solidnej nauki oraz krytyczne dystansowanie się wobec „burżuazyjnych” nauk społecznych i humanistycznych. Otóż obowiązek solidnej nauki korespondował ze staroprofesorskim obowiązkiem porządnego (gruntownego) uczenia się. Jednakże, jak sądzę, w środowisku przeważał etos utrzymywany przez wszystkich starszych profesorów i wykładowców, w myśl którego wymogów uczyliśmy się i zdawali egzaminy bez taryfy ulgowej, którą mogło zapewniać aktywne działanie w ówczesnych organizacjach młodzieżowych, ale na szczęście nie zapewniało. Ukształtowani przez etos profesorski, który w większości respektowali również „młodzi” profesorowie, dążyliśmy do poznawania 7
Młodzież i wielkopolski etos pracy
przynajmniej fragmentów osiągnięć światowej nauki, m.in. dosłownie parliśmy na zagraniczne wyjazdy stypendialne z rekomendacji starszych i młodych profesorów. Etos bowiem nakazywał, jak wspomniałem, gruntowne uczenie się. Władza polityczna tylko niepokornym politycznie wykładowcom nie zezwalała na zagraniczne pobyty naukowe. Gdy w okresie transformacji zaczęły powstawać prywatne (niepubliczne) uczelnie ekonomiczne, gdy w państwowych akademiach ekonomicznych i na wydziałach ekonomicznych uniwersytetów otwierano nowe kierunki kształcenia, większość nauczycieli akademickich posiadała odpowiednie przygotowanie teoretyczne, by uczyć młodzież, jak gospodarować na wolnym rynku, budować plany biznesowe itd. Analogicznie działo się na innych kierunkach studiów w zakresie nauk społecznych czy humanistycznych. Dzięki odpowiedniemu przygotowaniu teoretycznemu nauczycieli akademickich mogły powstać i kształcić właściwie na masową skalę prywatne uczelnie z przewagą ekonomicznych. Nawiasem mówiąc, ten proces masowego kształcenia akademickiego w Polsce jest fenomenem cywilizacyjnym końca XX wieku, który będzie z pewnością przedmiotem badań kulturoznawczych i socjologicznych. Nauczyciele akademiccy ukształtowani przez profesorski etos kształcenia, podejmując pracę dydaktyczną w prywatnych uczelniach, musieli konfrontować go z opisanymi uprzednio postawami młodzieży, akceptującej w większości hasła neoliberalne oraz hedonistyczną wersję etyki utylitarnej. Podobna konfrontacja miała miejsce również w uniwersytetach i akademiach państwowych, zwłaszcza na studiach zaocznych oraz wieczorowych. W obu typach uczelni na studia zaoczne, w szczególności ekonomiczne i w zakresie zarządzania, wstępowali młodzi menedżerowie i biznesmeni lub kandydaci do pełnienia takiej roli, kandydaci na politologów, socjologów, pedagogów. To oni stanowili o masowości wykształcenia wyższego w Polsce w latach
dziewięćdziesiątych. W tym środowisku nie obowiązywał zatem etos pracy studenckiej, chyba że negatywny: uczyć się „po łebkach”, „zaliczyć egzaminy z pomocą ściągawek”, zlecić komuś odpłatnie napisanie pracy dyplomowej, uzyskać wreszcie dyplom ukończenia studiów potrzebny formalnie dla zdobycia pracy, potrzebny merytorycznie, ale do tego wystarczyła wiedza na dostatecznym poziomie; dyplom wreszcie zapewniał młodemu i starszemu biznesmenowi środowiskowy prestiż. Ówcześni studenci domagali się wykładania wyłącznie dyscyplin praktycznych. Przedmioty ogólne, takie jak filozofia czy etyka biznesu, były wyraźnie lekceważone. Jednak z uporem je wykładano, albowiem ministerialny nakaz wymagał określonej liczby godzin uczenia przedmiotów ogólnych. Pragnę jednak mocno podkreślić, że część studentów nie respektowała negatywnego etosu studenckiego, solidnie uczyła się oraz samodzielnie i na dobrym poziomie teoretyczno-poznawczym przygotowywała prace dyplomowe.
Organicznikowski etos pracy w Wielkopolsce Na podstawie badań historyków z Uniwersytetu im. A. Mickiewicza – Zdzisława Grota, Lecha Trzeciakowskiego, Czesława Łuczaka, Waldemara Łazugi, Witolda Molika oraz socjologów – Krzysztofa Kwaśniewskiego, Andrzeja Kwileckiego, Krzysztofa Podemskiego i Marka Ziółkowskiego oraz innych – wiemy, że w latach dwudziestych i trzydziestych dziewiętnastego wieku powstał stołeczny ruch organiczników, który rozwijał się do wybuchu drugiej wojny światowej w XX wieku4. Organicznicy sformułowali idee oraz programy praktycznego działania w Poznaniu i Wielkopolsce w zakresie gospodarki, edukacji, oświaty i kultury; przy czym zarówno idee i programy, jak i praktyczna ich realizacja powiązane były ściśle z określonymi wartościami i normami moralnymi. Z uwagi właśnie na tę łączność można mówić o ukształtowaniu się szczególnego etosu pracy, który określam
4 Por. świetny pod względem teoretyczno-poznawczym zbiór artykułów: Etos Wielkopolan. Antologia tekstów o społeczeństwie Wielkopolski z drugiej połowie XIX i XX wieku, wybrał i oprac. W. Molik, A. Baszko, Poznań 2005.
8
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
jako profesjonalno-etyczny. Należy podkreślić, że etos ten kształtował się przede wszystkim w ramach działalności gospodarczej. Nie był odrębnie projektowany, chociaż niektórzy współtwórcy organicznikowskiego ruchu społecznego byli wybitnymi filozofami (Karol Libelt, August Cieszkowski) i mogli bez trudu ten czy inny etos pracy zaprojektować. Mówiąc o ruchu społecznym, mam na myśli to, że cztery pokolenia organiczników tworzyły nie tylko instytucje i organizacje gospodarcze, jak słynne banki oszczędnościowo-kredytowo-pożyczkowe i spółdzielnie rolniczo-handlowe działające w kilkudziesięciu miastach i większych wsiach Wielkopolski, ale organizowały też wystąpienia obywatelskie wobec władz pruskich, rozwijały oświatę i edukację, wydawały gazety, inspirowały i organizowały m.in. społeczny ruch chóralny w intencji podtrzymywania i rozwijania uczuć patriotycznych. Nawiasem wspomnę, że czasem mówi się, iż Wielkopolska jest „zagłębiem chóralistyki”. Z pewnością tradycja chóralistyki zaczęła kształtować się w ramach ruchu społecznego organiczników. Dla przypomnienia wymienię szczególnie zasłużonych współtwórców tego ruchu z okresu ponad stu lat, należących do różnych zawodów i posiadających różne wykształcenie oraz majątki: Karol Marcinkowski, Hipolit Cegielski, Dezydery Chłapowski, wspomniani Karol Libelt i August Cieszkowski, Maksymilian Jackowski oraz księża August Szamarzewski, Piotr Wawrzyniak, Stanisław Adamski. Ruch organicznikowski był współtworzony przez setki i tysiące członków banków, rolników i rzemieślników, których działalność opisali wymienieni historycy z UAM. Poważę się sformułować opinię, że H. Cegielski i ks. P. Wawrzyniak byli w swoim czasie najwybitniejszymi menedżerami samoukami w tworzeniu handlu i przedsiębiorstw (Cegielski) oraz bankowości (Wawrzyniak). Kiedy w listopadzie 1910 roku zmarł ks. Wawrzyniak, na łamach „Posener Tageblatt” opublikowano swoistą ocenę jego działalności: Polskość nie miała lepszego organizatora na polu gospodarczym i lepszego wychowawcy […] Był on nie tylko polskim ministrem fi-
nansów, ale pewnego rodzaju królem polskim […] Życiem jego kierowała jedna idea: Rewolucja z bronią w ręku jest dla Polaków dzisiaj niemożliwa. Z tego powodu polskość musi się wzmacniać ekonomicznie i kulturalnie, aby pod względem narodowym być zdolną do oporu […] Szkodził niemczyźnie więcej niż który bądź inny Polak, bo był organizatorem stanu średniego Polaków.
Moim zdaniem ruch społeczny tworzony przez organiczników po raz pierwszy w historii społecznej Europy urzeczywistniał wartość solidarności w sensie obywatelskim, a nie klasowym, albowiem do ruchu mógł przystąpić każdy, niezależnie od wykształcenia, bogactwa czy urodzenia, przyjmując wynikającą z tej wartości normę nakazującą solidarne współdziałanie przy tworzeniu i rozwijaniu przez poszczególnych członków spółdzielni rolniczo-handlowych, banków itp. Przy czym wartość i norma solidarności nie wykluczała indywidualnej konkurencji. Kolejną drugą respektowaną przez wszystkich wartością była praca rozumiana w sensie profesjonalno-etycznym jako dobrze (racjonalnie) zorganizowana, której rezultaty muszą być użyteczne zarówno dla indywidualnych nabywców, jak i przynosić zyski potrzebne przede wszystkim do zainwestowania czy to indywidualnego, czy spółdzielczych przedsięwzięć gospodarczych. To przedmiotowe (materialne) rozumienie wartości pracy ściśle łączono w ramach wszystkich form działań organiczników ze znaczeniem osobowo-etycznym – poprzez normy nakazujące obowiązek pracowitości, wytrwałości w pracy, oszczędności, wspomnianego solidarnego współdziałania. Trzecią wartością aprobowaną wśród organiczników była wiedza o racjonalnym i użytecznym gospodarowaniu i wynikające z niej normy zalecające zdobywanie solidnego wykształcenia profesjonalnego na uniwersytetach niemieckich (najczęściej młodzi Wielkopolanie studiowali w Berlinie i Wrocławiu), a po ukończeniu nauki włączenie się do działań organiczników, norma zalecająca stałe dokształcanie się zawodowe (profesjonalne), niezbędne wówczas szczególnie w rolnictwie. Przedstawiony etos profesjonalno-etyczny zawiera wartości i normy, które – jak pisa9
Młodzież i wielkopolski etos pracy
łem – formułowano oraz realizowano przede wszystkim w ramach różnych form działań gospodarczych, ale również w ramach działań oświatowych i edukacyjnych. Etos ten zachował się w pamięci Wielkopolan, jak również w pamięci zwłaszcza starszych dzisiaj Polaków, gdy mówią o „poznańskiej pracowitości”. Opisanemu etosowi pracy ściśle towarzyszyły, by tak powiedzieć, patriotyzm oraz wartości i normy religijne. Z uwagi na opisany etos pracy oraz zarysowaną jedynie charakterystykę ponad stuletniego okresu działalności organiczników – podejmuję próbę odniesienia współczesnej teorii z zakresu psychologii społecznej, która wyjaśnia relację między profesjonalną sprawczością ludzi a ich wspólnotowością. Sprawczość to działania indywidualne oraz zbiorowe nakierowane na wykonanie określonych zadań, skupione na umiejętnościach profesjonalnych; najczęściej traktuje ludzi instrumentalnie jako środki do realizacji przyjętych celów. Tradycyjnie sprawczość w sensie indywidualnym przypisywana jest mężczyznom, w szczególności menedżerom, politykom, czyli osobom sprawującym jakąś władzę. Wspólnotowość zaś, tradycyjnie przypisywana kobietom, aprobowana na równi ze sprawczością albo wyżej, respektowana jest w środowisku pracowniczym. Wspólnotowość ufundowana jest na etyce, zakłada orientację na kolektywne współdziałanie, respektuje wartość osobową innych, ocenia, czy cele i działania są dobre czy złe ze względu na korzyści społeczne oraz indywidualne, w relacjach społecznych zaleca normę wzajemnej życzliwości. Według sprawczości lub wspólnotowości zazwyczaj oceniamy zachowania jednostkowe, grupowe, poszczególne zawody, społeczeństwa, a nawet narody. (Jak w ostatnich latach chętnie mówimy, że ze względu na sukcesy gospodarcze jesteśmy narodem pracowitym, czyli skutecznie sprawczym w gospodarce. Niestety, jako zbiorowość oceniamy się jako słabo wspólnotowi). Uważam, że organicznicy wielkopolscy zdołali zrównoważyć działania sprawcze z etycznie rozumianą wspólnotowością. Wprawdzie najpierw sformułowali ideę rozwoju gospodarki, ażeby obronić się przed do10
minacją ekonomiczną i polityczną Prus i tworzyli odpowiednie instytucje gospodarcze oraz stowarzyszenia. Jednakże, jak wiadomo z badań historyków, idea rozwoju gospodarki i szczegółowe programy działań zawierały, jak wspomniałem na początku rozważań, określone cele etyczne, szerzej mówiąc – cele kulturowo-etyczne. Kształtujący się zaś w praktyce działania profesjonalno-etyczny etos pracy, powszechnie obowiązujące wartości i normy, łączyły profesjonalną sprawczość ze wspólnotowością. Powtórnie zauważę wyjątkowość historyczną działań organicystów, albowiem w żadnym kraju w Europie nie podejmowano na początku XIX wieku wysiłku pogodzenia obu postaw.
Odbudowa etosu pracy Sądzę, że z początkiem XX wieku zaczął odradzać się w środowiskach młodzieży pracującej, w tym menedżerów i przedsiębiorców, pozytywny etos pracy korespondujący z dawnym profesjonalno-etycznym etosem organiczników Wielkopolski. Podobnie w środowisku studenckim, zwłaszcza pośród uczących się zaocznie, którzy w większości pracują, ponownie akceptowany jest i realizowany sugerowany przez profesorów studencki etos solidnej nauki. Dodam jeszcze uwagę, że pozytywny etos pracy szerzej respektuje się w środowisku starszych wiekiem biznesmenów, którzy zdołali wyzwolić się spod wpływów neoliberalnych haseł oraz zaniechali praktykowania hedonistycznej wersji utylitaryzmu. Opinie te sformułowałem na podstawie własnej obserwacji uczestniczącej, jak mówią socjologowie, w kształceniu młodzieży w trybie zaocznym oraz w trakcie wieloletniego udziału w ogólnopolskiej kapitule nagród i wyróżnień w konkursie „Przedsiębiorstwo Fair Play”, afiliowanym przy Krajowej Izbie Gospodarczej. Nawiasem wspomnę, że w owym konkursie w największej liczbie – w porównaniu z innymi województwami – uczestniczą przedsiębiorcy z Wielkopolski. Pośród nich corocznie uczestniczy coraz więcej młodych wiekiem, w przedziale 25-30 lat, czy to właścicieli, czy menedżerów. Należy postawić pytanie, jakie czynniki osobowe oraz instytucjonalne spowodo-
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
wały odrodzenie pozytywnego etosu pracy w wymienionych środowiskach. Gdy chodzi o przyczyny osobowe, to należy na pierwszym miejscu wymienić Jana Pawła II, który w dwu encyklikach – Laborem exercens (1981) i Centesimus annus (1991) rozwinął katolicką teologię i etykę pracy. W pierwszej encyklice pisał, że „praca stanowi podstawowy wymiar bytowania człowieka” oraz posiada wartość osobową5, która wymaga poszanowania godności każdego pracownika jako podmiotu, a nie tylko przedmiotu pracy. W związku z osobową wartością pracy autor przypomniał i zalecał respektowanie „zasady pierwszeństwa pracy przed kapitałem”6. Zasada oznacza m.in., że w każdym przedsiębiorstwie relacje właścicielsko-pracownicze muszą być rozwijane wedle wartości i norm etycznych, albowiem przedsiębiorstwo jest określoną „wspólnotą ludzi”7, która powinna solidarnie realizować cele pracy. Papież aprobował „wolny rynek” jako „skuteczne narzędzie wykorzystania zasobów i zaspokojenie potrzeb” oraz „zysk jako wskaźnik dobrego funkcjonowania przedsiębiorstwa”, pod warunkiem jednakże, że odrzucimy „radykalną ideologię kapitalizmu”, która głosi, że wszystkie problemy gospodarcze i społeczne rozwiąże „swobodna gra sił rynkowych”8. Postulował przyjęcie odpowiedzialnej społecznie polityki gospodarczej, która będzie korygować działania rynku ku pożytkowi ogólnospołecznemu. Sformułował słynną zasadę „sprawiedliwej zapłaty” za pracę oraz negatywną zasadę powstrzymywania hedonistycznie (przyjemnościowo) rozumianej konsumpcji. Papieska teologia i etyka pracy stopniowo przenika do świadomości niektórych środowisk biznesowych i, co najważniejsze, jej zasady inspirują kształtowanie etycznych stosunków pracy oraz przekonanie, że praca jest nie tylko wartością materialną, ale także wartością etyczną. Uważam, że zasada o pierwszeństwie pracy przed kapitałem oraz negatywna
zasada konsumpcji z pewnością ograniczają nadmierną konsumpcję, a zyski przeznaczane są w większości na inwestycje poszerzające pulę pracy. Do czynników osobowych generujących odrodzenie etosu pracy należą liczni publicyści i dziennikarze, krytycznie opisujący wynaturzenia w środowiskach pracy oraz wskazujący przykłady etycznego zarządzania biznesem, zwłaszcza w dużych firmach. Do tej grupy należą działacze i pracownicy wielu organizacji oraz instytucji zajmujących się prowadzeniem konkursów, jak na przykład wymieniony konkurs „Przedsiębiorstwo Fair Play”, w których przyjęto określone kryteria etyczne nagradzania. Do owej grupy należą nauczyciele akademiccy, którzy na uczelniach niepublicznych oraz państwowych wykładają etykę biznesu, w tym zasady pozytywnej (etycznej) konkurencji na wolnym rynku, uczą etyki menedżerskiej, jak formułować kodeksy etyczne firmy, wykładają zasady i normy katolickiej etyki biznesu w ujęciu Jana Pawła II. Nauczyciele ci równocześnie rozpowszechniają opisany etos solidnego uczenia się. Trzeba wspomnieć, że właśnie z początkiem dwutysięcznego roku etykę biznesu zaczęto wykładać na większości ekonomicznych i zarządczych kierunkach kształcenia wyższego w obu rodzajach uczelni. Niestety z wyjątkiem paru szkół w Poznaniu. Absolwenci owych studiów nie są, jak w latach dziewięćdziesiątych, właścicielami biznesu ani też nie należą do wyższej kadry menedżerskiej, pozostają w większości zwykłymi pracownikami lub menedżerami średniego szczebla, niektórzy spodziewają się przejąć kierownictwo firmy rodzinnej. Wszyscy jednakże dzięki wykształceniu stanowią potencjalną wielką grupę osób przygotowanych edukacyjnie w zakresie etyki do współkształtowania pozytywnego etosu pracy i rozwijania etycznych stosunków pracowniczych oraz etycznego rywalizowania na wolnym rynku.
Jan Paweł II, Encyklika Ojca Świętego Jana Pawła II O pracy ludzkiej „Laborem exercens”, w której zwraca się do czcigodnych braci w biskupstwie, do kapłanów, do rodzin zakonnych, do drogich synów i córek Kościoła oraz do wszystkich ludzi dobrej woli, Wrocław 1992, s. 13, 20. 6 Idem, Centesimus annus, Wrocław 1991, s. 86. 7 Ibidem, s. 86. 8 Jan Paweł II, Encyklika Ojca Świętego…, op. cit., s. 47. 5
11
Młodzież i wielkopolski etos pracy
Gdy chodzi o przyczyny instytucjonalne odradzania się pozytywnego etosu pracy w środowisku biznesu, to należy wymienić wspomniane uprzednio konkursy, których regulaminy wymagają spełnienia konkretnych kryteriów etycznych, kodeksy menedżerskie oraz firmowe, które expressis verbis formułują etyczny, a najczęściej profesjonalno-etyczny etos pracy. Pośród tej grupy przyczyn należy podkreślić szczególnie działania w ramach Społecznej Odpowiedzialności Biznesu (CSR). Idee takiej odpowiedzialności oraz programy działania sformułowano na początku dwutysięcznego roku w warszawskim ośrodku etyków skupionych wokół osoby prof. Wojciecha Gasparskiego, a następnie w innych ośrodkach. Równocześnie wielu przedsiębiorców i menedżerów przejętych ową ideą podjęło różnorodną praktyczną realizację kierunkowych zasad społecznej odpowiedzialności biznesu. W ostatnich latach do zakresu społecznej odpowiedzialności biznesu należy obowiązek – traktowany jako nakaz etyczny – unikania, a przynajmniej minimalizacji szkód ekologicznych, obowiązek wytwarzania dóbr i usług służących dobru wspólnemu, tzn. utrzymywaniu dobrego życia wszystkich członków społeczeństwa9. Pod wpływem czynników osobowych oraz instytucjonalnych poczynając od końca lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku również organizacje i stowarzyszenia zawodowe opracowały kodeksy etyczne, w tym wartości i normy określające profesjonalny etos pracy:
etos księgowego, menedżera, przewodnika turystycznego, bankowca itp. Wydaje się, że etosy profesjonalizują się, nie ma bowiem etosu w sensie uniwersalnym, który obowiązuje w każdym środowisku pracy, jak organicznikowski etos pracy. W konkluzji przedstawionych rozważań można przyjąć, że pozytywny etos pracy, jaki kształtuje się zarówno w Wielkopolsce, jak i w środowiskach biznesowych w kraju, respektuje jako wartość naczelną i zarazem normę działania – wartość racjonalnej, dobrze zorganizowanej i użytecznej społecznie pracy zawodowej, zaleca obowiązek zachowania uczciwości w relacjach biznesowych, poszanowanie godności pracowników, uznanie ich podmiotowej roli w przedsiębiorstwie. Bez wątpienia wartość pracy zawodowej oraz wymienione obowiązki jako normy postępowania korespondują z wartościami i normami etosu pracy organiczników wielkopolskich. Do treści zrekonstruowanego tu pozytywnego współczesnego etosu pracy dodam jeszcze sprawczość oraz wspólnotowość, które milcząco były respektowane przez organiczników. Wszystkie bowiem etosy profesjonalne eksponują w różnym ujęciu wartość – obowiązek sprawczości, czyli zawodowej skuteczności, przyjmują również wartość wspólnotowości, głosząc obowiązek solidarnej pracy oraz społeczne świadczenia firmy i pracowników w ramach swoich programów społecznej odpowiedzialności.
9 Por. W. Kaczocha, Dobro wspólne w demokracji a społeczna odpowiedzialność biznesu [w:] Ku obywatelskiej rzeczpospolitej gospodarczej, red. W. Gasparski i in., Warszawa 2010.
12
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
Maciej Kokociński
Plany życiowe młodzieży Wprowadzenie Plany życiowe to kategoria analizy życia społecznego posiadająca dużą dozę nieprzewidywalności, kierunków interpretacji oraz co najważniejsze, trudno weryfikowalną wartość eksplanacyjną, związaną z odpowiedzią na pytanie, jakie będzie społeczeństwo w przyszłości. Po co zatem prowadzi się socjologiczne badania nad tym zagadnieniem w ogóle, a zwłaszcza w przypadku młodzieży? Generalnie badania tego typu są nastawione na zrozumienie, jacy jesteśmy my sami oraz społeczeństwo jako takie, tu i teraz. Dla przeprowadzenia analizy warto zdefiniować podstawowe pojęcia, które w bezpośredni lub pośredni sposób pozwolą dokonać interpretacji planów życiowych młodzieży.
Plany życiowe jako perspektywa analizy a) Plany życiowe, wartości i aspiracje Plany młodzieży można definiować za Ryszardem Borowiczem jako pewnego rodzaju zbiór informacji dotyczących zarówno zasad funkcjonowania społeczeństwa, jak i praw przyrody, które są przypisane do określonych etapów i obszarów życia jednostki, a definiowane w pewnej perspektywie czasowej. Innymi słowy jest to zbiór celów, których osiągnięcie jest możliwe dzięki podjęciu danych działań i przyjęciu określonych postaw1. Owe postawy rozumiane jako względnie trwała dyspozycja do oceniania przedmiotu, połączona z wiedzą i gotowością do zachowania się w dany sposób, są inicjowane poprzez warto-
ści2. To właśnie wartości wyznaczają zarówno postawy, jak i plany życiowe. Wartość to przedmiot realny bądź idealny lub wyimaginowany, co do którego jednostka lub grupa przyjmuje postawę szacunku, uważa go za ważny w jej życiu, a dążenie do jego uzyskania postrzega jako przymus3. Zatem plany życiowe młodzieży wynikają z wartości i postaw. Dodatkowo wartości mogą przybierać postać instrumentalnych (interesy) i autotelicznych (wartości same w sobie)4. Na przykład wykształcenie dla niektórych osób jest wartością samą w sobie, poszerzaniem wiedzy, samodoskonaleniem, a dla innych środkiem dla uzyskania w przyszłości innych wartości, takich jak przynależność do kategorii zawodowej, możliwość awansu. Podobna relacja występuje w przypadku pieniądza czy samochodu. Jest on dla jednych celem samym w sobie, a dla innych jedynie środkiem wykorzystanym dla zdobycia innych przedmiotów uznanych za wartość autoteliczną. To, czy dany przedmiot jawi się w świadomości młodzieży jako wartość autoteliczna czy instrumentalna, nie powinno być kryterium oceny wartości jako takiej. Proces internalizacji wartości zależy bowiem od wielu czynników i czasem jest tak, że w przypadku danej osoby czy grupy dany przedmiot raz jest uznawany za wartość autoteliczną, w innym momencie za instrumentalną. Ocenie mogą być poddane warunki, w których znaczenie owego przedmiotu powstaje oraz ewoluuje. Kolejnym pojęciem istotnym z punktu widzenia analizy planów życiowych młodzieży jest zagadnienie aspiracji. Poziom aspiracji wyznacza powiązana z sobą sieć dążeń, deter-
R. Borowicz, Plany kształceniowe i zawodowe młodzieży oraz ich realizacja, Warszawa 1980, s. 15. Teorie postaw, pod red. S. Nowaka, Warszawa 1973, s. 17. 3 S. Szczepański, Elementarne pojęcia socjologii, wyd. 2, Warszawa 1970, s. 97. 4 M. Ziółkowski, Przemiany interesów i wartości społeczeństwa polskiego. Teorie, tendencje, interpretacje, Poznań 2000, s. 71-73. 1 2
13
Plany życiowe młodzieży
minowanych poprzez uporządkowane według ważności cele, wpływające na plany życiowe. Można je również definiować nieco ogólniej, jako umotywowane chęcią realizacji najważniejsze potrzeby, dążenia czy zainteresowania osób bądź grup5. Cele, o których mowa, są długofalowe, rzadko sprawdzane z rzeczywistym stopniem ich osiągnięcia6. W socjologii opisuje się wysokie bądź niskie aspiracje, porównując je z przeciętnymi dla konkretnego typu środowiska społecznego czy kategorii społecznej lub aspiracjami powszechnie uznanymi za przeważające7. Aspiracje będą więc raczej tożsame z nadziejami niż ambicjami. Nie zawierają strategii ich realizacji. Nieco inaczej jest w przypadku planów edukacyjnych i zawodowych. Tutaj można empirycznie potwierdzić skuteczność ich realizacji. Dodatkowym pojęciem wchodzącym w zakres podejmowanej problematyki są marzenia analizowane w kontekście wykształcenia i zawodu, jaki pragną rodzice dla swoich dzieci8. Marzenia rodziców wobec przyszłości zawodowej czy edukacyjnej ich dzieci są terminem zakresowo szerszym niż plany edukacyjne bądź zawodowe, ale trudniejszym do interpretacji, ponieważ nie uwzględniają drogi osiągania tak zdefiniowanych celów. Zatem czym są plany życiowe młodzieży? Z pewnością są połączeniem aspiracji, marzeń oraz planów edukacyjnych i zawodowych. Pokazują wartości, jakimi kieruje się młodzież w procesie wyznaczania swojego przyszłego miejsca w strukturze społecznej. Są zarazem ich własnym oczekiwaniem co do zakresu i typu pełnionych w przyszłości ról społecznych, jak i konsekwencją oczekiwań kierowanych ze strony najbliższego otoczenia społecznego. Nie można ich natomiast traktować jako planu samego w sobie i oceniać w perspektywie dostosowania środków do celów. Plany życiowe wynikają z potencjalnych zasobów lub/i realnych możliwości, które w określonych warunkach mogą być uaktywnione. A co najważniejsze – są wskaźnikiem, papierkiem
lakmusowym wartości, strategii działania i sposobów realizacji ról społecznych występujących w społeczeństwie jako takim. Oprócz pojęć, których zakres pozwoli interpretować plany życiowe młodzieży, ważne są również procesy społeczne towarzyszące tworzeniu się perspektyw o wymiarze temporalnym. Do tych procesów można zaliczyć socjalizację, którą „należy postrzegać jako proces całościowego wprowadzania jednostki w obiektywny świat społeczny lub jakiś jego sektor. Kluczowe dla owej koncepcji jest zagadnienie obiektywizmu świata społecznego. Obiektywizm w powyższym ujęciu jest więc pochodną uprawomocnionego działania przechodzącego w nawyk. Nawyki, czyli powtarzające się działania, podlegają z czasem ocenie społecznej. Legitymizacja działań oznacza, że jednostka w czasie swojego rozwoju styka się z istniejącym porządkiem społeczno-kulturowym dzięki kontaktom z osobami znaczącymi. Osoby znaczące (znaczący inni) to jednostki, które pośredniczą w przekazywaniu świata, podczas tej mediacji zmieniają go. Wybierają pewne jego aspekty stosowane do własnego umiejscowienia w strukturze społecznej, a także ze względu na własną jednostkową niepowtarzalność wynikającą z ich biografii. Do jednostki dociera świat społeczny »przefiltrowany« przez ten podwójny wybór. Socjalizacja jest więc swoistym zespołem czynności mniej lub bardziej intencjonalnych, pochodzących zarówno z bezpośredniego środowiska uspołecznianej jednostki, jak i układu standaryzującego. Układ standaryzujący tworzy zespół przekonań o naturze i funkcjonalności nabywanych kompetencji (wychowanie). Kompetencje w toku zinstytucjonalizowanej kontroli społecznej podlegają modyfikacji zgodnie z wcześniej przyjętym modelem sekwencyjnych etapów socjalizacyjnych. Na straży efektywności procesu stoją wyspecjalizowane instytucje, zajmujące się oceną poziomu dopasowania jednostki do panującego wzorca
M. Łoś, Aspiracje a środowisko, Warszawa 1972, s. 12. Ibidem, s. 10. 7 Ibidem, s. 36. 8 R. Borowicz, op. cit., s. 10. 5 6
14
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
(przedszkola, szkoły, opieka medyczna, itp.). Socjalizacja jest więc pojęciem określającym wszelkie kompetencje niezbędne dla pełnienia rozmaitych ról społecznych. Wychowanie obejmuje kształtowanie i segregację wybranych kompetencji, które przyczyniają się do prawidłowego funkcjonowania w rolach, których zakres i sposób odgrywania jest legitymizowany przez układ standaryzujący”9. W świetle koncepcji Klausa Hurrelmanna owe etapy socjalizacji przebiegają od poziomu rozwoju indywidualnego (osobowości społecznej), na który wpływ mają czynniki związane z bezpośrednim kontaktem ze środowiskiem społecznym i przyrodniczym, poprzez instytucje socjalizacji pierwotnej takie jak rodzina, żłobki, przedszkola czy szkoły, grupy rówieśnicze, aż do struktur makrospołecznych obejmujących system kulturowy, ekonomiczny, technologiczny oraz polityczny istniejący w ramach danego społeczeństwa10. Obraz procesu socjalizacji jawi się jako wypadkowa interakcji jednostki z najważniejszymi instytucjami funkcjonującymi w historycznie określonym społeczeństwie. Zatem plany życiowe młodzieży będą zależały od: (1) subiektywno-świadomościowej sfery życia rodzinnego (wizja idealnej rodziny) kształconej przez rodziców, opiekunów, rodzeństwo czy też krewnych, (2) wpływu instytucji zajmujących się edukacją, aż po (3) sytuację społeczno-gospodarczą, determinującą możliwości uzyskania dóbr uznanych za prestiżowe. W procesie tworzenia planów dużą rolę odgrywa również grupa rówieśnicza, będąca dla nastolatków grupą odniesienia porównawczego i normatywnego, zwłaszcza w przypadku tworzenia planów edukacyjnych. Współuczestniczy też w tworzeniu modelu funkcjonowania rodzin, które potencjalnie założą w przyszłości11.
b) Moratorium na dorosłość i gniazdowanie Moratorium na dorosłość oznacza okres czasu, jaki społeczeństwo przeznacza na nabycie przez młodzież kompetencji umożliwiających podjęcie przez nią ról przeznaczonych dorosłym członkom społeczeństwa. Zdaniem Erika H. Eriksona można wyróżnić kilka rodzajów moratorium12. Moratorium technologiczne to zgoda na wydłużenie okresu kształcenia, powodowana chęcią uzyskania kompetencji zawodowych związanych z posiadaniem specjalistycznej wiedzy (np. lekarze, inżynierowie). Moratorium humanistyczne polega na wydłużeniu okresu młodości w celu poszerzenia własnej wiedzy o świecie, spotkania ciekawych ludzi, odwiedzenia interesujących miejsc. Następny typ to moratorium związane z przyjęciem roli ucznia. Osoby takie pozostają pod wpływem swojego mentora i w zasadzie nie odpowiadają samodzielnie za swoje wybory, tylko powielają opinie, sądy i sposoby zachowania innych, od których bezpośrednio zależą (np. relacja mistrz – uczeń). Wówczas odpowiedzialność za błędy ponosi mentor. Kolejny rodzaj opóźniania dorosłości to moratorium oparte na tożsamości negatywnej i dotyczy osób wchodzących w konflikt z prawem, stających się przestępcami. Ostatni typ wskazany przez Eriksona to moratorium domyślne. Oznacza ono pewien uśredniony zakres czasu, w którym młodzież powinna wejść w rolę osób dorosłych, niezależnie od tego, jakie ma motywacje związane z wydłużeniem okresu dorastania. Wydłużenie okresu dorastania w sprzyjających warunkach może dla części młodych ludzi przerodzić się w gniazdowanie13. Gniazdowanie wiąże się z opóźnieniem momentu wyprowadzenia się z domu rodzinnego młodych ludzi, pozostawanie na utrzy-
M. Kokociński, Rola grupy rówieśniczej w procesie socjalizacji młodzieży, Poznań 2011, s. 56, online: https://www.wskiz.edu/files/uczelnia/ebook_rola_grupy.pdf [dostęp: 27.09.2020]. 10 K. Hurrelmann, Struktura społeczna a rozwój osobowości, tłum. M. Roguszka, Poznań 1994, s. 91. 11 M. Kokociński, Rola grupy…, op. cit., s. 145. 12 E. Czerka, Rodzinne uwarunkowania odraczania dorosłości u młodych mężczyzn, Kraków 2007, s. 58-63. 13 Szczegółowa analizę zjawiska moratorium i gniazdowania można odnaleźć w publikacji internetowej: M. Kokociński, „Kiedy wyprowadzę się z domu?”. Postawy młodzieży wobec momentu usamodzielnienia się, „Societas/Communitas” 2017, nr 2 (24), s. 189-207, http://societas-communitas.isns. uw.edu.pl/numery/24/spis-tresci.html [dostęp: 27.09.2020]. 9
15
Plany życiowe młodzieży
maniu bądź w zależności finansowej od rodziców, powiązane z niechęcią do założenia własnego gospodarstwa domowego. Jest również pośrednim wskaźnikiem zaradności14. W Polsce średni wiek wyprowadzania się z domu rodzinnego wynosi ok. 28 lat, a odsetek osób, które nie podejmują kształcenia i nie pracują, będąc w wieku 20-34 lata, to ok. 18%. Moratorium na dorosłość oraz średni wiek opuszczania domu rodzinnego są ważnymi perspektywami analizy planów życiowych młodzieży.
c) Czas społeczny Bardzo istotnym punktem odniesienia w analizie planów życiowych młodzieży jest socjologiczna koncepcja czasu15. W większości przypadków postrzeganie czasu ma postać linearną, obiektywną, w gruncie rzeczy niezależną od człowieka – sekundy, minuty, godziny, dni, miesiące i w końcu lata. Jednak ta powszechnie obowiązująca koncepcja czasu ma nie więcej niż dwa stulecia i jest związana z powstaniem społeczeństwa nowoczesnego oraz rozwojem gospodarki opartej na pieniądzu16. Odmienna od tej wizji czasu jest propozycja czasu biograficznego. Jest to przypisane danej jednostce myślenie o cyklu życia z wykorzystaniem tzw. zwrotów biograficznych, czyli wydarzeń odgrywających dla niej istotną rolę. Najczęściej są nimi: ukończenie poszczególnych etapów kształcenia, ślub, urodzenie się dziecka itd. Tworzą one ramy indywidualnej pamięci społecznej. Wydarzenia mogą być w podobny sposób obecne w biografiach osób wywodzących się z danej kohorty wieku, ale mogą być odmiennie wartościowane. Czas biograficzny nie ma ujęcia linearnego, ponieważ pomiędzy poszczególnymi wydarzeniami mogą pojawiać się okresy puste, w których ważne wydarzenia nie pojawiały się. O wiele dłuższa tradycja myślenia o czasie – w porównaniu do czasu linearnego – zawarta jest w tzw. cyklicznej koncepcji czasu. U jej
podstaw leży przekonanie, że czas ma formułę roczną, odnawia się z nadejściem nowego roku, który tradycyjnie w niemal wszystkich kulturach był liczony od wiosny. Taki czas jest obecny w Kościele katolickim, gdzie rok liturgiczny jest liczony właśnie od wiosny, czy jeszcze do niedawna w gospodarstwach chłopskich, których działalność z natury rzeczy była bardzo silnie powiązana z porami roku. Wprowadzenie na szeroką skalę gospodarki pieniężnej doprowadziło do sytuacji, w której czas można stracić, ponieważ pozostaje on w relacji do pieniądza. W kulturach tradycyjnych, pierwotnych, aktywność była miarą czasu. Przy zaniku aktywności czas nie płynął. Czyli nie można go było stracić. Nie było więc istotne to, ile w zasadzie ma się lat (czyli w języku staropolskim wiosen). Dzisiaj wiek i czas mają o wiele większe znaczenie, zwłaszcza w sytuacjach kluczowych z punktu widzenia zaspokajania potrzeb egzystencjalnych, np. konieczności zaciągnięcia kredytu mieszkaniowego. Wówczas w harmonogramie spłat dostajemy rozpisane miesiące naszego życia w sposób, który dla młodych osób jest trudny do pojęcia. Na przykład ostatnia rata spłaty dla osoby mającej obecnie 24 lata wypadałaby w roku 2054. Data ta jest na tyle abstrakcyjna, że nawet scenariusze filmów futurystycznych rzadko wybiegają w tak daleką przyszłość. W związku z tym w analizie planów życiowych młodzieży warto wziąć pod uwagę to, że czas linearny nie jest najlepszym punktem wykorzystanym dla ich zrozumienia. O wiele ciekawszą propozycją jest pomysł, by wybory młodzieży interpretować z punktu widzenia czasu cyklicznego. Dla części czas może być liczony momentem od wakacji do wakacji lub od festiwalu do festiwalu. Z tego punktu widzenia można łatwiej zrozumieć opisywane wcześniej zjawisko gniazdowania. Osoba, która ma 30 lat i wciąż jest na utrzymaniu rodziców, różni się od osoby samodzielnej mającej np. 25 lat nie o 5 lat, tylko pięć razy po roku. Matema-
14 Idem, Społeczne uwarunkowania poczucia zaradności/bezradności wśród nastolatków [w]: Między jednostką a systemem. Zaradność społeczna w nowych ujęciach, red. A. Kotlarska-Michalska, P. Nosal, Poznań 2019, s. 152-166. 15 P. Sztompka, Socjologia zmian społecznych, przekł. J. Konieczny, Kraków 2005; E. Tarkowska, Czas w społeczeństwie. Problemy, tradycje, kierunki badań, Wrocław 1987; eadem, Czas w życiu Polaków. Wyniki badań, hipotezy, impresje, Warszawa 1992. 16 G. Simmel, Filozofia pieniądza, przeł. A. Przyłębski, Poznań 1997.
16
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
tycznie różnica jest oczywiście jednakowa, ale w sensie psychologicznym już nie. Z drugiej strony czas cykliczny ma wbrew pozorom coraz większą siłę oddziaływania. Można to zaobserwować na polu kultury popularnej, gdzie odcinki programów i filmów zastąpiły sezony, w telewizjach śniadaniowych mamy co roku te same tematy w zależności od corocznych, cyklicznych wydarzeń. W zasadzie w ten sposób możemy zapełnić cały kalendarz. Wakacje, początek szkoły, Święto Zmarłych, święto 11 Listopada (Narodowe Święto Niepodległości i/lub Świętego Marcina), Jarmark Świętojański, mikołajki, święta Bożego Narodzenia i Wielkanoc, majówka itd.)17. Jeszcze do niedawna to poziom edukacji był wskaźnikiem wieku młodzieży. Obecnie ktoś, kto kończy studia, może mieć lat 22 (licencjat), 24 (studia magisterskie) lub 28 (studia doktoranckie). Może dodatkowo rozpocząć drugi kierunek na podobnym lub innym poziomie, więc powiedzenie, że się jest po studiach, oznacza dosyć rozległą perspektywę wieku. Jednak aby badać plany życiowe, należy zdefiniować punkt orientacyjny. W koncepcji badań, których wyniki zostaną zaprezentowane poniżej, przyjęto wiek 30 lat. To wiek, w którym jest się 11 lat po ukończeniu szkoły średniej, cztery lub sześć po ukończeniu studiów. Pozostaje pytanie, na ile ta granica wieku jest dla młodzieży punktem odniesienia w konstruowaniu planów życiowych, zwłaszcza w kontekście opisanego powyżej zjawiska moratorium na dorosłość. W przypadku analizowanych danych empirycznych wydaje się, że jest to optymalny punkt pozwalający uzyskać interesujące poznawczo wyniki.
Metodologia badań Dla ustalenia odpowiedzi na pytanie dotyczące planów życiowych wielkopolskiej młodzieży posłuży badanie sondażowe pt. „Sytuacja społeczna młodzieży”. Jest ono realizowane na Wydziale Socjologii UAM od 1989
roku z inicjatywy prof. Jana Włodarka. Badania obejmują pięcioletnie okresy pomiarów. Każdorazowo biorą w nich udział uczniowie szóstych, ósmych klas szkoły podstawowej (lub drugich klas gimnazjum) i drugich (lub pierwszych) klas szkół średnich. Próba jest w każdym z pomiarów zróżnicowana ze względu na wielkość miejsca zamieszkania. Obejmuje uczniów z dużego miasta (Poznań), średniego miasta (np. Piła, Leszno, Kalisz), mniejszego miasta oraz wsi. Dla ustalenia planów życiowych posłużono się pytaniem otwartym o charakterze projekcyjnym. Przybrało ono następującą formę: „Wyobraź sobie, że masz 30 lat. Jak będzie wyglądało Twoje życie?”. Taki sposób zadania pytania umożliwia analizę zarówno planów życiowych, planów edukacyjnych, marzeń oraz wartości. Dla porównania uzyskanych wyników wybrano odpowiedzi z trzech ostatnich pomiarów z roku 2010 (N=1212), 2015 (N=1245) i czerwca 2020 (N=500). W ostatnim pomiarze zrezygnowano z wcześniej wykorzystywanej techniki ankiety audytoryjnej. Z powodu pandemii18 skorzystano z techniki ankiety internetowej CAWI. Do początku lipca zebrano 500 wypełnionych kwestionariuszy, co stanowi niemal połowę planowanej wielkości doboru próby. Sposób analizy zebranego materiału został zaprezentowany w dwóch jej odmianach – ilościowej i jakościowej. Pierwsza z nich dotyczy analizy ewentualnych zmian planów życiowych w czasie. Dla jej wykonania zrekodowano wypowiedzi uczniów zgodnie z kluczem kategoryzacyjnym stworzonym dla potrzeb badania z 2010 roku. Następnie zliczono częstość pojawiania się danej kategorii, przy czym w jednej wypowiedzi ucznia mogło się znaleźć kilka z nich. Taki zabieg miał na celu umożliwienie porównania wyników uzyskanych w poszczególnych latach. Wadą tego sposobu prezentacji danych jest to, że kategorie nie pokazują całego kontekstu wypowiedzi. Druga polega na ana-
Generalnie patrząc z perspektywy kolejek ustawiających się przed cukierniami czy kwiaciarniami, mamy przekonanie, że kalendarz jest zapełniony wydarzeniami przez prawie cały rok. 18 W wyniku panującej od początku roku 2020 pandemii koronawirusa i choroby COVID-19 wiele państw, w tym również Polska, zdecydowało się na lockdown, czyli zamknięcie różnego typu instytucji o charakterze publicznym i prywatnym oraz przejście na pracę zdalną, w celu minimalizowania ryzyka rozprzestrzeniania się epidemii. 17
17
Plany życiowe młodzieży
lizie pełnych wypowiedzi uczniów ze szczególnym uwzględnieniem wyników ostatniego pomiaru.
Plany życiowe wielkopolskiej młodzieży – wymiar temporalny W 2010 roku sytuacja gospodarcza jest w miarę stabilna. Załamanie światowego rynku finansowego z 2008 roku nie wpłynęło na wyhamowanie wzrostu gospodarczego w Wiel-
kopolsce. Spada bezrobocie, wzrastają płace oraz konsumpcja. Coraz więcej Wielkopolan wyjeżdża na letnie i zimowe wakacje. Jednak wzrost płac nie jest równomierny. Rosną nierówności dochodowe oraz czas poświęcony pracy zawodowej. Rozpoczyna się lawinowy wzrost cen mieszkań, szczególnie w dużych miastach. Biorąc pod uwagę te czynniki, spójrzmy na wypowiedzi nastolatków z roku 2010, czyli osób, które obecnie mają od 22 do 27 lat.
Tabela 1. Plany życiowe wielkopolskiej młodzieży 2010 (N=1212)19 Wyobraź sobie, że masz 30 lat. Jak będzie wyglądało Twoje życie? orientacja na rodzinę i dzieci praca własne mieszkanie małżeństwo szczęście, zadowolenie z życia stabilna, dobra sytuacja finansowa sukces, kariera spełniam się w tym, co robię wykształcenie nie mogę sobie jeszcze tego wyobrazić używanie życia, beztroska spokojne, ustabilizowane życie wyjazd za granicę samochód satysfakcja Plany życiowe młodzieży będzie beznadziejnie, ciężko (2010 r.) sława związek partnerski, bez małżeństwa częste przebywanie z rodziną grono zaufanych ludzi, znajomych hobby wycieczki kontynuacja nauki brak żony/dzieci uczestnictwo w życiu kulturalnym mogę już nie dożyć niezależność zdrowie tak, jak sobie zaplanowałem wzajemne wspieranie się spełniają się wszystkie moje marzenia ciepło rodzinne
Liczebność 188 185 77 54 45 39 20 15 15 13 13 13 11 10 10 7 7 6 6 6 6 5 4 4 4 4 4 3 3 3 3 3
Procent obserwacji 58,9% 58,0% 24,1% 16,9% 14,1% 12,2% 6,3% 4,7% 4,7% 4,1% 4,1% 4,1% 3,4% 3,1% 3,1% 2,2% 2,2% 1,9% 1,9% 1,9% 1,9% 1,6% 1,3% 1,3% 1,3% 1,3% 1,3% 0,9% 0,9% 0,9% 0,9% 0,9%
19 Procenty w tabelach nie sumują się do 100%, ponieważ w wypowiedziach uczniów pojawiała się więcej niż jedna wypowiedź. N to ogólna liczba uczniów wypełniających ankiety w danym pomiarze (wielkość próby). Liczebność to liczba osób wybierających daną kategorię.
18
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
Wśród najczęściej pojawiających się wypowiedzi są dwie kategorie, czyli rodzina i praca. Na trzecim miejscu jest chęć posiadania własnego mieszkania i małżeństwo, rozumiane jako wartość sama w sobie. Następnie szczęście, stabilna sytuacja finansowa. Pojawia się również orientacja na sukces i samorealizację czy chęć posiadania samochodu, rozumia-
nego jako oznaka prestiżu. Relatywnie rzadko zdarzają się wypowiedzi o braku refleksji na temat przyszłości i niechęci wobec posiadania w przyszłości rodziny. Wyniki badań z 2015 roku nie odbiegają zasadniczo od opinii wyrażanych przez nastolatków będących w wieku 12-17 lat w 2010 roku.
Tabela 2. Plany życiowe wielkopolskiej młodzieży 2015 (N=1245) Wyobraź sobie, że masz 30 lat. Jak będzie wyglądało Twoje życie? praca orientacja na rodzinę i dzieci małżeństwo własne mieszkanie stabilna, dobra sytuacja finansowa nie mogę sobie jeszcze tego wyobrazić szczęście, zadowolenie z życia wykształcenie związek partnerski, bez małżeństwa samochód pies używanie życia, beztroska wyjazd za granicę wycieczki Plany życiowe młodzieży sukces, kariera (2015 r.) niezależność spełniam się w tym, co robię spokój brak żony/dzieci częste przebywanie z rodziną sława pomoc innym zdrowie kontynuacja nauki grono zaufanych ludzi, znajomych tak, jak sobie zaplanowałem hobby wysoka pozycja społeczna uczestnictwo w życiu kulturalnym satysfakcja
Liczebność
Procent obserwacji
224
58,5%
216 125 121 63 31 31 31 23 20 19 17 16 16 14 13 11 11 10 9 9 8 6 5 5 3 3 1 1 1
56,4% 32,6% 31,6% 16,4% 8,1% 8,1% 8,1% 6,0% 5,2% 5,0% 4,4% 4,2% 4,2% 3,7% 3,4% 2,9% 2,9% 2,6% 2,3% 2,3% 2,1% 1,6% 1,3% 1,3% 0,8% 0,8% 0,3% 0,3% 0,3%
Nieznacznie wzrasta znaczenie pracy rozumianej jako wartość sama w sobie. Większą aprobatą cieszą się związki partnerskie rozumiane jako alternatywna forma życia rodzinnego oraz niechęć do posiadania dzieci w przyszłości. Pojawia się chęć posiadania zwierzęcia domowego traktowana jako egzemplifikacja stabilizacji, powtarzalności codziennych rytuałów, atmosfery domu rodzinnego.
19
Plany życiowe młodzieży
Tabela 3. Plany życiowe wielkopolskiej młodzieży 2020 (N=500) Wyobraź sobie, że masz 30 lat. Jak będzie wyglądało Liczebność Twoje życie? orientacja na rodzinę i dzieci 179 praca 155 własny dom 103 spokojne, ustabilizowane życie 52 nie mogę sobie jeszcze tego wy30 obrazić sukces, kariera 25 posiadam psa 7 związek partnerski, bez mał7 żeństwa Plany życiowe (2020 r.) samochód 5 ekstremalne życie 3 sława 3 wyjazd za granicę 3 zdrowie 2 spełniają się wszystkie moje 1 marzenia brak żony/dzieci 1 kontynuacja nauki 1 szczęście, zadowolenie z życia 1
W ostatnim pomiarze zrealizowanym w czerwcu 2020 roku znów na plan pierwszy wysuwa się posiadanie rodziny oraz praca. Aby dokonać analizy uzyskanych wyników, warto jeszcze raz przyjrzeć się pojawiającym się kategoriom wraz z ich odniesieniem kontekstualnym.
Plany życiowe wielkopolskiej młodzieży – wymiar kontekstualny Pojawiające się w wypowiedziach uczniów kategorie można uszeregować w następujący sposób:
a) orientacja na rodzinę i dzieci Posiadanie dzieci i rodziny jest dla wielkopolskich nastolatków najwyższą wartością. Jednak w większości przypadków posiadanie rodziny nie jest bezwarunkowe. Najpierw muszą być zagwarantowane potrzeby związane ze stabilizacją zawodową, finansową i mieszkaniową. Co więcej, w pomiarach z 2010 i częściowo 2015 roku pojawia się wskazanie o chęci posiadania dzieci. W ostatnim pomiarze to już nie „dzieci”, tylko dwójka lub jedno dziecko. Ta zmiana nie wynika 20
Procent obserwacji 65,6% 56,8% 37,7% 19,0% 11,0% 9,2% 2,6% 2,6% 1,8% 1,1% 1,1% 1,1% 0,7% 0,4% 0,4% 0,4% 0,4%
z formy stylistycznej, ale świadczy o zmianie subiektywno-świadomościowego modelu rodziny, który został już zsocjalizowany i tkwi w świadomości nastolatków. Świadczą o tym następujące wypowiedzi. (…) będę pracować, mieć męża, 1 dziecko, pieska, duży dom (…); (…) Dobrze płatna praca, dom, mąż, dziecko (…)
Wypowiedzi nastolatków w tym wymiarze należy interpretować w większym stopniu w kategorii marzeń niż planów. Jeśli większość z nich marzy o rodzinie z dwójką dzieci, to prawdopodobnie w zetknięciu z ich wyraźnie wyartykułowaną potrzebą stabilizacji w wieku trzydziestu lat będą posiadali jedno dziecko w wieku około 2 lat. Rozpatrując te wyniki z perspektywy demograficznej, nie napawa to optymizmem. Co ważne, wizja własnej rodziny nie powstaje w wieku dwudziestu lat i więcej. Jest ona tworzona o wiele wcześniej i kształtowana nie tylko przez rodziców, ale także grupę rówieśniczą, kulturę popularną i inne agendy socjalizacji.
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
b) praca Aktywność zawodowa jest bardzo ważnym elementem w tworzeniu planów życiowych nastolatków, tylko jest ona specyficznie rozumiana. We wcześniejszych badaniach z 2010 i 2015 roku pojawiły się takie oto wypowiedzi: (…) Będę geologiem na USGS na Florydzie lub odnoszącym sukcesy trenerem personalnym (…) 2015; (…) Będę kobietą sukcesu albo politykiem, albo historykiem (…) 2010
Jest to taki poziom abstrakcji, który jest specyficzny dla wieku dorastania, w którym marzenia przeplatają się z planami. W pomiarze z 2020 roku tego rodzaju wypowiedzi jest znacznie mniej. A pojawiły się takie: (…) Będę kończyć moją specjalizację i jeszcze 3 lata i będę żyć jak młody Bóg (…) 2020
Jaka jest pomiędzy nimi różnica? W ostatnim przypadku jest to wyraźnie zarysowany plan dotyczący prawdopodobnie kariery w zawodzie lekarza. Dodatkowo występuje tutaj wyraźne odniesienie do realizowania ścieżki życiowej zgodnie z koncepcją moratorium technologicznego. W przypadku wcześniejszych wypowiedzi w nieco większym stopniu pojawiają się przejawy obecności w myśleniu nastolatków moratorium humanistycznego czy domyślnego. Co ważniejsze, praca przestaje być celem samym w sobie. Jest dla większości nastolatków tylko środkiem. Ideałem nie jest samo posiadanie pracy. W mniejszym stopniu praca dla nastolatków łączy się z samorealizacją. Nie wspominają o awansie zawodowym, pokonywaniu nowych wyzwań. Wydaje się, że praca powinna być zgodna z ich kwalifikacjami, wykształceniem, ale nie może absorbować tyle czasu, ile poświęcają jej obecnie ich rodzice. Chodzi o to, żeby starczyło czasu na realizację działań na innych polach. Prawdopodobnie chcieliby zarabiać tyle samo (lub więcej) co ich rodzice, poświęcając pracy o wiele mniej czasu. Dlaczego tak się dzieje? Współcześni nastolatkowie są socjalizowani w ten sposób, że zauważają potencjalną lub realną różnicę pomiędzy poziomem własnych kompetencji (np. cyfrowych czy językowych) a osób dorosłych.
Dlatego, skoro kształcą się po to, by uzyskać wyższe kompetencje – kursy, szkolenia, wyjazdy edukacyjne – zakładają, że przyniosą im one w przyszłości określoną, wyższą gratyfikację niż w grupie wiekowej ich rodziców. Dodatkowo dostrzegają, że młodość jako taka jest pewnego rodzaju superaditum. Istnieją bowiem zawody, w których bycie młodym jest swoistą wartością dodaną. W tym kontekście należy interpretować wysokie wskazanie pracy jako wartości w pomiarze z 2015 roku. Wówczas okazało się, że najważniejszym celem dla nastolatków było właśnie znalezienie pracy zgodnej z ich oczekiwaniami i że jest to możliwe. W 2020 roku oczekiwania co do możliwości znalezienia takiej pracy nieznacznie się obniżyły w porównaniu do chęci posiadania rodziny jako gwaranta stabilizacji. Oznacza to, że jeśli dzisiejsi nastolatkowie nie znajdą w przyszłości idealnej pracy, to i tak praca, którą wykonują, będzie wysoko wartościowana z punktu widzenia możliwości realizacji potrzeb rodzinnych.
c) posiadanie mieszkania/domu Bardzo ważną różnicą, która wystąpiła w badanym okresie, jest oczekiwanie nastolatków, że w wieku 30 lat będą posiadaczami już nie mieszkania, ale domu. (…) Będę mieszkać w domku za miastem i realizować się życiowo, będąc bardzo szanowaną osobą (…)
Jeśli pojawia się możliwość posiadania mieszkania, to jest nim mieszkanie w dużym mieście, w apartamencie.
d) sukces Sukces jest często definiowany jako posiadanie pracy powiązanej z wysoką gratyfikacją finansową lub umiejętnością przełożenia posiadanego hobby na działalność zawodową. (…) Apartament w Sydney, kariera zawodowa, uroczy mąż z wyrzeźbioną klatką piersiową i wyrzeźbionym brzuchem, 1 dziecko (…); Zależy, ale mam magisterkę z pedagogiki, ale tańczę w Mazowszu – to jest wersja utopijna i wymarzona (…); (…) Mam nadzieję, że nie skończę w korporacji, będę mieć satysfakcjonującą pracę oraz czas na podróże oraz 21
Plany życiowe młodzieży
środki na to (…); Chciałabym mieć już swoją wspaniałą rodzinę, męża (najlepiej żeby był to mój obecny chłopak), dzieci (najlepiej dwójkę), skończone studia i zawód, który będzie moją pasją. No i na swoim koncie chciałabym bardzo mieć już jakąś misję np. w Afryce lub w Ziemi Świętej (…); (…) kończę karierę piłkarską i przejmuję jedną z funkcji w klubie (…) dyrektor ds. sportu w wysoko postawionym klubie piłkarskim (…)
Łączenie zainteresowań z pracą zawodową w tak ścisły i wymierny sposób wydaje się być zjawiskiem nowym, zwłaszcza w odniesieniu do sportu czy e-sportu. Jednak należy podkreślić, że sukces w opiniach nastolatków oznacza powiązanie wielu wymiarów i dla większości sukcesem jest posiadanie szczęśliwej rodziny. W przypadku pozostałych kategorii występują one w stopniu zbliżonym we wszystkich pomiarach. Wyjątkiem jest tutaj wskazanie na brak planów życiowych. W ostatnim badaniu pojawiły się nawet stwierdzenia traktujące o tym, że nie można od dwunastolatków wymagać tego, żeby myśleli o tym, co będzie za 18 lat. Są to pierwsze takie wypowiedzi w badaniach prowadzonych w tych samych grupach wiekowych od 1989 roku. Oznacza to, że w tej grupie nastolatków znajdują się osoby wychowywane w przeświadczeniu, że są jeszcze dziećmi. Innymi słowy do zjawiska rozciągniętego w czasie młodzieńczego okresu dorastania dochodzi jeszcze rozciągnięty w czasie okres dzieciństwa. Ma to swoje istotne znaczenie dla przyszłości młodzieży i dalszego wzmacniania zjawiska moratorium na dorosłość. Jest też pośrednim wskaźnikiem sposobu myślenia o wychowaniu dzieci przez statystycznie coraz starszych rodziców. Na zakończenie prezentowanych wyników badań pojawia się istotne pytanie związane ze specyfiką planów wielkopolskiej młodzieży. Trudno odpowiedzieć na to pytanie bez odniesienia się do porównywalnych wyników badań jakościowych przeprowadzonych na próbie ogólnopolskiej. Jednak można sądzić, że młodzież z Wielkopolski w większym stopniu przywiązuje wagę do uzyskania stabilizacji życiowej (bytowej) jako koniecznego warun-
22
ku w realizacji dalszych planów, co ma swoje i pozytywne, i negatywne konsekwencje.
Paradoksy w myśleniu o młodzieży Zamiast klasycznego podsumowania chciałbym przedstawić te obszary myślenia i działania nastolatków, których jako osoby dorosłe nie potrafimy lub nie chcemy zrozumieć. Podstawą do tych rozważań jest zaprezentowany materiał empiryczny, którego niewielka część została przedstawiona powyżej. W pewnym sensie chodzi nie o oczekiwania nastolatków, ale o oczekiwania nas samych wobec tego, jacy oni powinni być. Zaprezentuję je w formie paradoksów – błędów w zdroworozsądkowym myśleniu o młodzieży. Pierwszym z nich jest wypowiedź przypisywana Arystotelesowi: „Ach, ta dzisiejsza młodzież!”. Jest to dość powszechnie występująca koncepcja opisująca przemiany współczesnej młodzieży stwierdzeniem, iż „za czasów mojej młodości było inaczej”, w domyśle lepiej. Sięgając do badań socjologicznych z zakresu wartości młodzieży, okazuje się, że zmiany są od dziesięcioleci prawie niezauważalne. Sądzimy tak dlatego, że nasza pamięć społeczna odwołuje się zwykle do pozytywnych skojarzeń, niweluje nasze potknięcia i niepowodzenia. Dla każdej grupy wiekowej okres młodości będzie kojarzył się po latach o wiele bardziej pozytywnie, niż to miało miejsce. W gruncie rzeczy skoro rozwój technologiczny, zwiększenie poziomu wykształcenia, możliwość wyjazdów zagranicznych, znajomość języków obcych czy ogólnie rozumiana poprawa warunków bytowych, z którymi mamy do czynienia w ostatnich dwudziestu latach, rzeczywiście wystąpiły, to powinno się to odwzorować we wzroście kompetencji młodzieży. Jednak spora grupa osób jest przeciwnego zdania. Jeśliby przyjąć, że zmiany wystąpiły, to może w sposobie rozumienia zachowań młodzieży obecnych w starszej generacji. Jedną z nielicznych rzeczywistych i bardzo istotnych zmian jest sposób uczestnictwa młodzieży w świecie nowych technologii. Warto przywołać tutaj koncepcję cyfrowych tubylców (digital natives) Marka Prensky’ego czy też w innym sensie cyfrowych od urodze-
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
nia20. Wynika z niej, że umiejętność posługiwania się nowymi mediami wpływa na obraz świata i bycia w świecie młodych ludzi. Dla tego autora jest to cecha charakterystyczna dla młodzieży urodzonej po 1980 roku. Trudno się nie zgodzić z tą tezą, ale jakie konsekwencje ma to zanurzenie w cyfrowym świecie dla odbioru zachowań młodzieży w realnym świecie przez resztę społeczeństwa. Dla wytłumaczenia owej zależności przytoczę pewien zupełnie abstrakcyjny przykład z dziedziny kulinariów. Załóżmy, że jako osoby nienależące do świata „cyfrowych tubylców”, tylko do świata „cyfrowych dzikich”, czyli urodzonych załóżmy przed 1980 rokiem, chcielibyśmy przygotować pierogi z ciasta bezglutenowego. Otwieramy przeglądarkę internetową i wpisujemy tam hasło „pierogi z ciasta bezglutenowego” (i już popełniamy pierwszy błąd, bo „cyfrowy tubylec” jeśli już, to wpisze tylko „pierogi bezglutenowe” z uwagi na „ergonomię klikania”). Otwierają nam się rozmaite strony poprzedzone informacjami o polityce prywatność, plikach cookies, reklamy itp. Następnie musimy przebrnąć przez opisy tego, czym jest gluten, by w końcu dotrzeć do informacji, która nas interesuje. Po chwili pomyślimy, że może lepiej byłoby sięgnąć do tradycyjnej książki kucharskiej, ale przecież mamy XXI wiek. Dodatkowo w momencie wyszukiwania pojawią nam się strony z podobnymi przepisami i niechcący zaczniemy je przeglądać i analizować, co w konsekwencji spowoduje opóźnienie obiadu o kilka godzin. Co więcej, jeśli za powiedzmy miesiąc będziemy chcieli znów zrobić takie pierogi, sytuacja się powtórzy, bo przecież nie wpiszemy tego do naszego lub odziedziczonego po ma-
mie czy babci „zeszytu z przepisami”. A jak prawdopodobnie zachowa się nasz „tubylec”? Ściągnie aplikację, która pozwala na skomponowanie potrawy tylko na podstawie składników, które w danej chwili posiada. Czyli postępuje dokładnie odwrotnie niż my. Punktem wyjścia są same produkty, a nie potrawa. Czyli my wyszliśmy od potrawy i szliśmy w stronę produktów, a on odwrotnie. Jeśli okaże się, że „tubylec” z posiadanych produktów nie zrobi pierogów, wybierze inną potrawę, którą sugeruje mu owa aplikacja, np. placek, czyli zmieni początkowy cel. My, jeśli w przepisie pojawi się produkt, którego akurat nie mamy pod ręką, grzecznie pójdziemy do sklepu, żeby np. zakupić zapisaną w przepisie skrobię kukurydzianą, co znów wpłynie na opóźnienie całego procesu przygotowywania obiadu. Co z tego wynika? W procesie edukacji byliśmy szkoleni w rozwiązywaniu celu tak, że dopuszczalne było tylko jego jedno rozwiązanie. Czasem można było – dla wybitnych – pokusić się o poszukanie kilku dróg rozwiązań tego samego problemu. Nazywaliśmy to później innowacją. Obecnie mamy do czynienia z mnogością wyników, rozwiązań, a niedostatkiem pytań z zakresu przydatności owych wyników dla codziennego życia. Dla „tubylca” podstawowym kryterium jest czas, zatem nie będzie szukał drogi rozwiązania konkretnego celu, tylko zorientuje się na ten, który jest do niego najbardziej zbliżony. Rozpowszechniona w późnej nowoczesności orientacja na wynik, a nie na proces, doprowadziła do sytuacji, w której dostępność wielu wyników przesłoniła sens konkretnego działania21. Innymi słowy dla „tubylca” działanie bez wymiernego wyniku jest pozbawione
20 M. Prensky, Digital Natives, Digital Immigrants, „On the Horizon” 2001, vol. 9, no. 5, online: https://marcprensky.com/writing/Prensky%20-%20Digital%20Natives,%20Digital%20Immigrants%20 -%20Part1.pdf [dostęp: 27.09.2020]. 21 Orientacja na wymierny, porównywalny z innymi wynik (ale też i sukces) nie powstała w momencie pojawienia się Internetu. Jednak dostęp do nowych technologii umożliwił ich łatwe generowanie. Na marginesie warto wspomnieć o wynikach testu międzynarodowego konkursu matematycznego „Kangur”, który trwał od 28 maja do 5 czerwca 2020 roku, w którym polscy uczniowie osiągnęli zaskakująco dobre wyniki, rozwiązując ów test zdalnie. Największe różnice w porównaniu do innych lat odnotowano w kategorii najmłodszych uczniów. Kategoria „żaczek” to pierwsza i druga klasa szkoły podstawowej, czyli wiek 7-8 lat. Okazało się, że główną przyczyną tak dobrego rezultatu była pomoc rodziców. Rozpatrując tę sytuację z punktu widzenia orientacji na wynik, większym zaskoczeniem byłby brak takiej pomocy. Ocena takiego zachowania rodziców w kontekście moralnym jest pozbawiona sensu, mając na uwadze
23
Plany życiowe młodzieży
sensu, a sposób jego uzyskania powinien być najprostszy z możliwych. Dlatego nie możemy zakładać, że młody człowiek będzie sam wyznaczał sobie nowe cele, realizując np. obowiązki zawodowe. Musi mieć jasno wyznaczony cel i drogę jego osiągnięcia, inaczej się pogubi. Wydaje się, że jest to główna przyczyna konfliktów pomiędzy młodymi pracownikami a ich starszymi pracodawcami czy też szerzej, młodzieżą a dorosłymi. Pojawia się zatem pytanie: a co z kreatywnym myśleniem, innowacją? Oczywiście ona jest możliwa do osiągnięcia, tylko że wówczas należy takie żądanie odpowiednio zdefiniować. Nie możemy żądać od młodych ludzi tego, żeby przeplatali rutynowe postępowanie działaniami innowacyjnymi, jeśli wyraźnie nie wskażemy, że są one sednem ich obowiązków oraz kto poniesie koszty ich ewentualnej porażki. Dla nich realizacja zadań związanych z pracą zawodową jest tylko jedną z pełnionych ról społecznych, a nie kwintesencją życia. Drugi paradoks dotyczy opisywanego wcześniej zjawiska gniazdowania. O ile na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku większość nastolatków planowała pozostać jak najdłużej w domu rodzinnym (bezrobocie, możliwość zakupu mieszkania itp.), to w konsekwencji wyprowadzała się z niego krótko po osiągnięciu pełnoletniości. Obecnie porównywalnie wysoki odsetek nastolatków chce w przyszłości się wyprowadzić z domu zaraz po ukończeniu edukacji, jednak okazuje się, że
po ukończeniu studiów pozostają w domu rodzinnym kilka lub czasem i ponad 10 lat. Czyli im społeczeństwo bardziej zamożne, tym w większym stopniu jest skłonne do wydłużania młodzieży okresu moratorium na dorosłość22. Trzeci polega na wychowywaniu młodzieży w takim nastawieniu, że są oni w stanie osiągnąć więcej niż my sami. Paradoks tych czasów polega właśnie na tym, że o ile wcześniej młodzież kontestowała styl życia osób dorosłych, o tyle dziś bardzo często chce realizować swoje życie dokładnie w taki sam sposób. I to jeszcze nie jest coś niezwykłego. Znamienne jest to, że dla większości z nich jest to dziś niemożliwe, bo coraz trudniej będzie uzyskać taki stopień stabilizacji zawodowej i bytowej, jak to ma miejsce obecnie w przypadku ich rodziców. Oczywiście tendencja taka nie dotyczy wszystkich nastolatków. Jest częściej obserwowalna w dużych miastach, wśród osób zatrudnionych na prestiżowych stanowiskach. Okazuje się, że znaczenie edukacji w przysparzaniu wiedzy i osiąganiu sukcesu ekonomicznego nie jest tak istotne jak dawniej. Zatem młode pokolenie staje w obliczu niemożności utrzymania poziomu życia swoich rodziców23. Plany życiowe są więc uzależnione od warunków, w których dokonuje się proces socjalizacji, są w miarę jednolite, ale ich niewielkie przekształcenia mogą z czasem być wypadkową zmian rozgrywających się na wszystkich poziomach życia społecznego.
to, że cała edukacja dzieci i młodzieży jest nastawiona w gruncie rzeczy na wynik. I nie ma różnicy, czy jest to pomoc w zadaniu domowym, czy rozwiązanie międzynarodowego testu. Zob.: J. Krakowowa, Kangur Matematyczny 2020 – oblany test z uczciwości, https://niedlachaosuwszkole.pl/2020/06/28/ kangur-matematyczny-2020-oblany-test-z-uczciwosci/ [dostęp: 10.07.2020]. 22 M. Kokociński, „Kiedy wyprowadzę się…, op. cit., s. 198-205. 23 Z. Bauman, O edukacji. Rozmowy z Riccardo Mazzeo, przeł. P. Poniatowska, Wrocław 2012.
24
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
Katarzyna Zagłoba
Słów kilka o współpracy dialektologów z młodzieżą w wieku szkolnym Angażowanie do badań dialektologicznych młodzieży nie jest zjawiskiem nowym. Duża w tym zasługa wybitnego językoznawcy – Witolda Doroszewskiego. To on bowiem organizował różnorodne wyjazdy terenowe na Warmię, Mazury i do Ostródzkiego, na które zabierał studentów z sekcji dialektologicznej Koła Naukowego. Podczas tych wypraw grupa prowadziła intensywne badania nad językiem mieszkańców wsi1. Jedną z osób, które brały udział w tych gwarowych obozach, była Barbara Falińska – inicjatorka i pomysłodawczyni projektu „Dialog Pokoleń” realizowanego przez Towarzystwo Kultury Języka w ramach programu „Ojczysty – dodaj do ulubionych”. W związku z tym przedsięwzięciem nawiązano współpracę z wieloma szkołami, a badania terenowe oddano już nie tylko w ręce studentów, ale też młodszych osób – uczniów z różnych etapów edukacji2. Potencjał, który drzemie we współpracy naukowców z uczniami, wykorzystują także badacze z Pracowni Dialektologicznej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu3. To w dużym stopniu dzięki współpracy ze szkołami powstało jak dotąd sześć słowników z serii „Wielkopolskie Słowniki Regionalne”. Wymieńmy więc te publikacje oraz placówki, których uczniowie zaangażowani byli w prowadzenie badań: • Gospodarz. Słownik języka mieszkańców powiatu kolskiego, pod red. Błażeja Osowskiego (Poznań 2018) – Liceum Ogólnokształcące im. Kazimierza Wielkiego w Kole, Zespół Szkół Ekonomiczno-Ad-
• •
•
ministracyjnych im. St. i Wł. Grabskich w Kole, Zespół Szkół Rolniczego Centrum Kształcenia Ustawicznego im. Stanisława Staszica w Kościelcu i Zespół Szkół Technicznych w Kole; Gospodyni. Słownik języka mieszkańców powiatu kolskiego, pod red. B. Osowskiego (Poznań 2018) – jak wyżej; Słownik języka mieszkańców okolic Czerniejewa. Praca na roli i w gospodarstwie, pod red. Justyny Kobus i Magdaleny Stępień (Poznań 2018) – Uczniowskie Koło Dialektologiczne działające przy Gimnazjum im. ks. Onufrego Kopczyńskiego w Czerniejewie; Słownik języka mieszkańców okolic Gniezna. Święta, wierzenia i przesądy, pod red. J. Kobus i Tomasza Gniazdowskiego (Poznań 2018) – Szkoła Podstawowa im. ks. Leona Formanowicza w Modliszewku, Zespół Szkół im. ks. Jana Twardowskiego w Szczytnikach Duchownych i Szkoła
1 S. Skorupka, Witold Doroszewski – uczony i człowiek, „Poradnik Językowy” 1976, nr 3, s. 112; B. Falińska, Witold Doroszewski (1899-1976), „Rocznik Mazowiecki” 2008, t. 20, s. 68-69. 2 E. Wierzbicka-Piotrowska, Ocalić resztki gwary to znaczy wygrać z czasem [w:] Dialog pokoleń, https://dialogpokolen.uw.edu.pl/linguist/49 [dostęp: 4.09.2020]. 3 J. Sierociuk, Dynamika przeobrażeń języka mieszkańców wsi i możliwości jej badania, „Gwary Dziś” 2016, t. 8, s. 74.
25
Słów kilka o współpracy dialektologów z młodzieżą w wieku szkolnym
Podstawowa im. Obrońców Gniezna i Ziemi Gnieźnieńskiej w Goślinowie; • Słownik języka mieszkańców ziemi łukowskiej. Praca na roli i w gospodarstwie, pod red. Jerzego Sierociuka (Poznań 2019) – I Liceum Ogólnokształcące im. Tadeusza Kościuszki w Łukowie; • W kuchni u pleszewian. Słownik języka i kultury mieszkańców powiatu pleszewskiego, pod red. B. Osowskiego (Poznań 2019) – I Liceum Ogólnokształcące im. Stanisława Staszica w Pleszewie. Obecnie w takim samym zakresie odbywa się współpraca Pracowni z I Liceum Ogólnokształcącym im. Tadeusza Kościuszki w Koninie oraz Szkołą Podstawową im. Obrońców Kłecka w Kłecku w ramach projektu „Regionalne słowniki tematyczne języka mieszkańców Wielkopolski – powiaty gnieźnieński i koniński”, realizowanego z grantu Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki kierowanego przez B. Osowskiego. Aby lepiej zrozumieć, jak można zaangażować młodzież w badania języka mieszkańców wsi, należy w tym miejscu wspomnieć o metodzie badawczej, a dokładniej – metodzie kwestionariuszowej. Polega ona na tym, że materiał do badań pozyskuje się poprzez zadawanie ankietowanym pytań ułożonych właśnie w formie kwestionariusza. Metoda ta jest szczególnie popularna na przykład w socjologii oraz w psychologii (wykorzystuje się ją w ok. 45% tego typu badań4). Obecnie ankiety przeprowadza się już nie tylko w formie papierowej, na popularności zyskują te w wersji online, które znacznie ułatwiają i przyspieszają badania. Metoda kwestionariuszowa nie jest obca także dialektologii. W tym przypadku ankiety papierowe czy internetowe ustępują jeszcze miejsca badaniom w formie rozmów (nagry-
wanych) prowadzonym w terenie przez dialektologów. Badacze najpierw sporządzają kwestionariusze według klucza leksykalno-semantycznego, a następnie na ich podstawie prowadzą wspomniane rozmowy. W zależności od tego, jaki jest cel badań i jaki materiał chce się pozyskać, eksplorator albo zadaje kolejno każde pytanie z formularza, albo jedynie na nim bazuje5. Czy zatem materiał poprzez wykorzystanie metody kwestionariuszowej może pozyskać jedynie wykwalifikowany naukowiec? Niekoniecznie. Taką rozmowę z informatorami może przeprowadzić każdy, a zatem również uczeń, zwłaszcza gdy otrzyma odpowiednie wskazówki od specjalistów. B. Falińska tak opisuje swój udział w wyżej wspomnianych obozach dialektologicznych: „Dla nas, niedoświadczonych jeszcze badaczy słownictwa gwarowego, ogromną pomocą był kwestionariusz ułożony przez Józefa Tarnackiego w związku z […] jego pracą doktorską”6. Jak zatem przygotować młodzież do prowadzenia badań? Przede wszystkim właśnie wręczyć jej kwestionariusz. Uczniowie mogą nie znać dawnych wiejskich realiów, więc trudno byłoby im prowadzić rozmowy tylko według ogólnikowych haseł7. Jeśli mają przed sobą przygotowany przez dialektologów zbiór pytań, wystarczy, że będą odczytywać je rozmówcom. Przy okazji sami mogą dowiedzieć się czegoś nowego, co obce jest już ich postrzeganiu świata i współczesnym zwyczajom. Po pytaniu w kwestionariuszu warto zamieścić możliwe odpowiedzi, regionalne nazwy itp. (na ogół jako dopisek w nawiasie)8. Informatorzy czasem użyją tylko jednego określenia, mimo że znają ich więcej, lub zapomną jakiegoś słowa, więc bez podpowiedzi uczeń po prostu przeszedłby do następnego pytania. Natomiast widząc przykładowe nazwy, może
4 W. Razmus, E. Mielniczuk, Błąd wspólnej metody w badaniach kwestionariuszowych, „Polskie Forum Psychologiczne” 2018, t. 23, nr 2, s. 277–278. 5 J. Sierociuk, op. cit., s. 73. 6 B. Falińska, Słownictwo ludowe Mazowsza, Podlasia i Suwalszczyzny w układzie tematycznym. Rolnictwo, cz. I: Byłe województwo suwalskie, Warszawa 2016, s. 8. 7 J. Kobus, Cioty, duchy, zmory jako ginący element języka i kultury ludowej okolic Gniezna, „Polonistyka. Innowacje” 2019, nr 9, s. 156; B. Osowski, Od rozmowy do słownika. Słownik gwarowy jako efekt współpracy szkoły i uniwersytetu, „Polonistyka. Innowacje” 2019, nr 9, s. 175. 8 B. Osowski, op. cit., s. 175.
26
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
dopytać o ich znajomość swego rozmówcę – nierzadko dopiero po usłyszeniu odpowiedzi informator przypomina sobie dane słowo. A dialektolog ma pewność, czy respondent zna wyraz lub desygnat, czy też nie. Kwestionariusz może wyglądać więc tak: Jak nazywało się duże, klepkowe naczynie do ubijania masła? (maślnica, kierzynka) Jak jeszcze mogła być zbudowana maślnica? (kręcący się bęben). Czy jakoś na nią mówiono? (wirnikowa) Czym była kwatyrka? (‘drewniana foremka na 250 g masła z wyrytym wzorem, który odciskał się na maśle’)
Czy na prowadzeniu rozmów rola uczniów się kończy? Nie. Po pierwsze oprócz nagrań młodzież może dostarczać też fotografie, które zamieszczane są w publikacjach. Po drugie może zaangażować się w zbieranie informacji o historii i kulturze badanego regionu, które też są pokrótce opisywane w opracowaniach9. Po trzecie może zachwycić się językowo-kulturowym bogactwem swych rodzinnych stron, a dzięki temu zaangażować w jego popularyzację10. W badaniach prowadzonych przez uczniów nie brak różnorodnych uchybień, takich jak: pomijanie pytań, niekorzystanie z podpowiedzi zamieszczonych w nawiasach, udostępnianie kwestionariusza informatorom, którzy sami odczytują pytania i na nie odpowiadają, lub doprowadzanie do sytuacji, w której badani nie odpowiadają własnymi słowami, zgodnie ze stanem swojej wiedzy, ale odczytują fragmenty z różnych publikacji11. Mimo to pod kilkoma względami badania uczniów mogą mieć przewagę nad tymi prowadzonymi przez dialektologów. Oto kilka najważniejszych zalet pozyskiwania materiału przez młodzież.
1. Informatorzy chętniej rozmawiają ze znajomymi Uczniowie w znacznej części przypadków prowadzą badania z osobami ze swojego bar-
dzo bliskiego otoczenia (dziadkowie, babcie, sąsiedzi, wujkowie, ciocie, rodzice). Są to więc osoby, z którymi mają swobodne relacje, nie wstydzą się zadawać pytań, a tym samym informatorzy nie krępują się z nimi rozmawiać. Przy badaczach starają się mówić „ładnie”, natomiast dzięki obecności bliskiej osoby respondenci są bardziej naturalni niż w zetknięciu z obcymi, co wpływa pozytywnie na zachowanie przez nich cech gwarowych i na udzielanie bardziej rozbudowanych odpowiedzi.
2. Informatorzy powiedzą więcej dzieciom niż dialektologom Respondenci są przekonani, że naukowcy wszystko wiedzą, więc nie ma potrzeby opowiadania im więcej. W ich odczuciu wystarczy więc krótka odpowiedź z potwierdzeniem. Co innego, gdy rozmowę prowadzi uczeń, a szczególnie gdy pokaże on w pewnym momencie nagrania, że coś, co właśnie usłyszał od osoby, którą przecież tak dobrze zna, wywołało u niego duże zdziwienie. Wówczas informatorzy opowiadają więcej, konstruują rozbudowane wypowiedzi, by jak najdokładniej i w sposób jak najbardziej jasny wytłumaczyć dziecku, jak np. dawniej ubijano masło albo do czego służyły hele w wozie. Ponadto niektórzy zapewne widzą w tym dobrą okazję do tego, by poopowiadać wnukom, jak to było dawniej, „za ich czasów”.
3. Informatorzy nie obawiają się swojej niewiedzy Kiedy naprzeciwko „zwykłej osoby ze wsi” staje uczony, może mieć ona poczucie, że ma niewystarczającą wiedzę, by udzielić odpowiedzi. W kwestionariuszu zawsze pojawi się jakieś pytanie, na które informator nie zna odpowiedzi, co tym bardziej może utwierdzać go w zupełnie niesłusznym przekonaniu, że jest niedouczony. A barierę dodatkowo często poszerza obecność dyktafonu. Jeśli zaś badanie prowadzi osoba młodsza, która mniej wie na dany temat niż osoba ankietowana, wówczas
Ibidem, s. 173. J. Kobus, op. cit., s. 156. 11 Ibidem, s. 156-157. 9
10
27
Słów kilka o współpracy dialektologów z młodzieżą w wieku szkolnym
takiej bariery nie ma, informator nie krępuje się powiedzieć „nie wiem”.
4. Łatwość w znalezieniu informatorów Choć dialektolodzy mają różne sposoby na znajdowanie informatorów (np. współpraca z lokalnymi działaczami czy nauczycielami, którzy znają wiele osób12), to jednak nie jest łatwo znaleźć w krótkim czasie kilkadziesiąt osób, zwłaszcza z miejsc, w których nie ma się żadnych znajomych albo w których nie działają jednostki zajmujące się promowaniem kultury regionu. Tu z pomocą ponownie przychodzą uczniowie – jest ich sporo, więc wystarczy, że każdy z nich znajdzie nawet jedną osobę i już mamy całkiem pokaźną liczbę respondentów!
5. Oszczędność czasu Nie da się ukryć, że prowadzenie badań przez uczniów pozwala w bardzo dużym stopniu zaoszczędzić czas badaczom, co daje też szansę na wydanie większej liczby publikacji i zbadanie kolejnych regionów. Zakładając, że każde nagranie trwa 30 minut, a do jednego słownika potrzeba 50 informatorów, dialektolog poświęciłby 25 godzin na przeprowadzenie badań. Zazwyczaj jednak te liczby są większe. Teoretycznie nadal nie jest to bardzo dużo czasu, ale gdy dołożymy do tego wspomniane już poszukiwania respondentów, a także dojazdy na badania, liczba godzin znacząco wzrasta. Wykonanie jednego nagrania nie jest bardzo czasochłonne, więc nie obciąża nadmiernie uczniów. Natomiast warto mieć na uwadze, że o ile większość rozmów prowadzą uczniowie, o tyle wszystkie transkrypcje (czyli ich spisanie), które są bardzo czasochłonne, wykonują dialektolodzy. Dlatego rola młodzieży jest tu nieoceniona. A jakie korzyści dla uczniów niosą takie badania? Przede wszystkim zwiększają ich wiedzę i świadomość na temat języka i kultury własnego regionu oraz dialektologii w ogóle.
Przygotowanie młodzieży do badań nie polega bowiem tylko na przekazaniu wytycznych, jak prowadzić rozmowy, ale również na różnorodnych warsztatach, np. z transkrypcji czy opracowywania słowników gwarowych13. Pozwala więc wkroczyć uczniom w świat nauki. Ponadto zbieranie materiału przez młodzież niesie ze sobą również walory wychowawcze i społeczne – to zadanie sprawia bowiem, że uczniowie nawiązują kontakt z najbliższymi z innych pokoleń, co pozwala przełamać pewne bariery, a ponadto angażuje ich do pracy na rzecz lokalnej społeczności14. Jak widać, prowadzenie badań do „Wielkopolskich Słowników Regionalnych” przez młodzież niesie obustronne korzyści. Połączenie młodzieńczej ciekawości uczniów z doświadczeniem starszych informatorów przy pomocy narzędzi, którymi dysponują dialektolodzy, daje solidną konstrukcję języka i kultury – słownik.
B. Falińska, Witold Doroszewski…, op. cit., s. 68-69. J. Kobus, op. cit., s. 156. 14 B. Osowski, op. cit., s. 178. 12 13
28
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
MŁODZIEŻ DLA REGIONU Dariusz Sałata, Sławomir Smolczewski
Doświadczenia Towarzystwa Miłośników Ziemi Chodzieskiej w pracy z młodzieżą W powiecie chodzieskim działa wiele organizacji społecznych pracujących na rzecz młodzieży i z młodzieżą. Jedną z nich jest Towarzystwo Miłośników Ziemi Chodzieskiej. Stowarzyszenie, istniejące od 44 lat, zajmuje się poznawaniem, zachowaniem i propagowaniem tradycji oraz historii regionu, a także jego rozwojem. Członkowie Towarzystwa od początku współpracowali ze szkołami, kołami zainteresowań, innymi podmiotami zrzeszającymi młodych ludzi. Preferowane wówczas formy działalności (prowadzenie lekcji, pogadanki itp.) z biegiem czasu uzupełniane były o aktywne angażowanie uczniów w różne przedsięwzięcia (np. wspólne porządkowanie grobów, przygotowywanie uroczystości patriotycznych). Cały czas animatorami tych działań byli dorośli, a młodzież jedynie odbiorcą. Z biegiem czasu w stowarzyszeniu dojrzewała świadomość, że potrzebne są nowe formy i metody pracy, które pozwolą skutecz-
Na planie filmu Kto uwierzy, że w Chodzieży…
niej dotrzeć do młodego pokolenia. To, co kiedyś było wystarczające, w szybko zmieniającym się świecie nie spełniało już w sposób zadowalający swojej roli. Zmiany technologiczne (powszechny dostęp do Internetu, nowoczesnych urządzeń komunikacyjnych) spowodowały zupełnie inny sposób komunikacji młodych ludzi. Nieskrępowany dostęp do informacji i treści na każdy temat (często wątpliwej jakości) spowodował konieczność konkurowania naszego przekazu z tym w Internecie. Otwarcie na świat, systematycznie poprawiająca się sytuacja gospodarcza dały możliwość wyjazdu w różne zakątki świata coraz szerszej grupie ludzi. Jak zainteresować młodzież ich miejscowością, gdy wydaje się ona tak szara i nieciekawa w porównaniu z wakacyjnymi kurortami w Egipcie czy Grecji? W tej sytuacji ówczesny wieloletni prezes TMZCh Henryk Zydorczak, wybitny regionalista i peda-
Mural wykonany w ramach projektu „Sto lat wstecz” w Programie „Równać Szanse”
29
Doświadczenia Towarzystwa Miłośników Ziemi Chodzieskiej w pracy z młodzieżą
gog, zainicjował w stowarzyszeniu działania zmierzające do opracowania nowych metod i form pracy z młodzieżą. Zadanie powierzono Dariuszowi Sałacie, który podjął się tego wyzwania wraz z zespołem w składzie: Dominika Narożyńska, Maja Burzyńska, Joanna Sałata i Adrian Talar. Pierwszy zakrojony na dużą skalę przygotowany przez zespół projekt pod nazwą „Tajemna Chodzież” został zrealizowany w roku 2015. Polegał on na cyklicznych, comiesięcznych wyprawach z młodymi ludźmi w różne zakątki miasta i gminy Chodzież. Każda ekspedycja składała się z trzech części: poświęconej historii lub przyrodzie odwiedzanego miejsca, zajęć z bezpieczeństwa (prowadzonych przez Straż Pożarną, Policję) i części rekreacyjnej (zadania sprawnościowe). Projekt cieszył się ogromnym powodzeniem. Na wyprawy, które odbywały się w soboty, przychodziło od 50 do 100 uczniów w wieku 13-19 lat. „Tajemna Chodzież” pozwoliła sprawdzić w praktyce nowe formy pracy z młodzieżą oraz metody skutecznej komunikacji. Przede wszystkim jednak kolejne wyprawy umożliwiły zebranie od uczestników informacji dotyczących ich zainteresowań, oczekiwań, opinii o tym, co w tych działaniach im się podobało, a co by zmienili. Sam projekt od strony organizacyjnej był bardzo wymagający. Każda wyprawa musiała być przygotowana z odpowiednim wyprzedzeniem. Należało zdobyć niezbędne środki finansowe, dokonać wyboru miejsc, pozyskać lokalnych partnerów, zapewnić transport, posiłek oraz wymaganą liczbę opiekunów (tu obok członków stowarzyszenia wsparła nas kadra ze Szkoły Podstawowej nr 3 w Chodzieży). W dłuższej perspektywie tak duży rozmach i intensywność działań była nie do utrzymania. Projekt pozwolił zebrać cenne doświadczenia oraz zdiagnozować oczekiwania i potrzeby młodzieży. Przyczynił się także do wstąpienia w szeregi stowarzyszenia licznej grupy młodzieży. To z niej wywodził się trzon utworzonej sekcji pod nazwą Zespół młodzieżowy TMZCh. Mogą do niej należeć osoby w wieku od 13 do 19 lat. Poszukiwania właściwej metody pracy trwały dalej. Zależało nam, aby ciężar organizacji projektu spoczywał na 30
samej młodzieży, żeby to ona była kreatorem działań. W roku 2016 udało się znaleźć docelową formułę (choć wtedy jeszcze nie byliśmy tego w pełni świadomi). W wyniku konkursu otrzymaliśmy dofinansowanie w Regionalnym Konkursie Grantowym Programu „Równać Szanse” Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności, prowadzonym przez Polską Fundację Dzieci i Młodzieży. Razem z grantem pozyskaliśmy metodę pracy z młodzieżą stosowaną w Programie. Zakłada ona zdobywanie przez młodych uczestników projektów nowych umiejętności i kompetencji społecznych. Aby to osiągnąć, młodzi ludzie powinni pracować maksymalnie samodzielnie. Choć metoda jest trudna, to przynosi znakomite efekty. TMZCh przyswoiło ją dzięki realizacji 8 projektów w Programie, który zapewnił także ich finansowanie (każdorazowo w wyniku rozstrzygnięcia konkursu grantowego). Trafia ona dobrze w oczekiwania i potrzeby młodych ludzi. W celu potwierdzenia tej diagnozy oddajmy głos uczestnikom projektów. Natalia Kałużna, osiemnastolatka działająca od 2015 roku w Zespole, dziś jedna z jego liderek, pisze tak: Myślę, że dzięki takim stowarzyszeniom jak nasze możemy pokazać ludziom, iż młodzież to nie tylko same negatywy, a przede wszystkim pozytywy. To także osoby działające na rzecz ogółu. Bardzo się cieszę, że dołączyłam do Towarzystwa Miłośników Ziemi Chodzieskiej. Pamiętam jak dziś ten pierwszy dzień, w którym usiadłam na samym końcu sali, bałam się odezwać i byłam bardzo nieśmiała. Przedstawienie się na forum licznej grupy sprawiało mi ogromną trudność. Dziś widzę, jakiego progresu dokonałam na przestrzeni tych kilku lat. Nie wstydzę się rozmawiać z ludźmi, kontaktować z oficjelami z naszego miasta czy powiatu, ale również pracować w grupie. Dzięki udziałowi w projektach możemy odkryć swoje mocne strony, ale także pracować nad tymi słabszymi. I to cudowne uczucie, kiedy osoby mieszkające w naszym powiecie kierują do nas wiele miłych słów i doceniają naszą pracę oraz zapał… To sprawia, że mamy jeszcze więcej chęci do działania. W projektach nie ma nudy, możemy wymyślić, co tylko chcemy, po prostu dajemy się ponieść naszej wyobraźni, dzięki której rodzą się oryginalne pomysły.
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
Podobne doświadczenia są udziałem współautora niniejszego artykułu, Sławomira Smolczewskiego, również osiemnastolatka, który działa w Zespole od dwóch lat. Dołączając do TMZCh, tak naprawdę nie zdawałem sobie za bardzo sprawy, czym jest to całe „te em zet cha”, o którym tak często słyszałem od moich koleżanek i kolegów na szkolnym korytarzu. Moja przygoda zaczęła się od projektu „Listy do przyszłości” prowadzonego przez dwie dziewczyny z równoległej klasy. Byłem wtedy dosyć wycofaną i cichą osobą, która nie lubiła zwracać na siebie uwagi innych. Na początku, prawdę mówiąc, nieco się bałem, że inni uczestnicy projektu mnie nie zaakceptują lub, co jeszcze bardziej prawdopodobne, że to wszystko okaże się zwyczajną stratą czasu. Moje wątpliwości rozwiało pierwsze spotkanie. Na własnej skórze przekonałem się, że młodzież o zróżnicowanych charakterach, poglądach czy zainteresowaniach potrafi ze sobą współdziałać, by stworzyć coś wspaniałego. Zaangażowanie się w projekt okazało się początkiem zmian, które zaszły w moim życiu. Z wyciszonego i nieco przestraszonego chłopaka stałem się otwarty na świat i nowe wyzwania, a także, co najważniejsze, na drugiego człowieka. Działając w tej organizacji, poznałem wielu wspaniałych i wartościowych ludzi, poczynając od moich koleżanek i kolegów, a kończąc na znanych, nie tylko w środowisku lokalnym, osobach. Towarzystwo stało się dla mnie swego rodzaju przewodnikiem na drodze ku dorosłości. Dzięki niemu pogłębiłem moje zainteresowania, chociażby dotyczące historii lub geografii, a także dostrzegłem rzeczy, o których nigdy bym nie pomyślał, że będą mnie fascynować. Działając w stowarzy-
Stoisko Zespołu młodzieżowego TMZCh podczas Chodzieskiego Pikniku Naukowego
szeniu, zrozumiałem, że aby zmienić świat na lepsze, nie potrzeba wiele, a zaczynać należy od swojej małej ojczyzny. Pod wpływem działalności społecznej zrozumiałem, że prawdziwy patriotyzm nie opiera się jedynie na dumnym proklamowaniu miłości do ojczyzny, lecz jego fundamentem jest działanie na rzecz lokalnej społeczności i ochrona otaczającego nas środowiska naturalnego.
Dodajmy, że Sławomir dzisiaj nie tylko działa w TMZCh, ale jest także przewodniczącym Młodzieżowej Rady Powiatu Chodzieskiego. Przytoczmy jeszcze dwie opinie młodych ludzi działających w naszym stowarzyszeniu. Martyna Maćkowiak, dziewiętnastolatka, w stowarzyszeniu od 2015 roku, aktualnie jedna z animatorek pracy Zespołu, absolwentka Szkolenia Młodzieżowych Liderów Programu „Równać Szanse” w roku 2019 i szkolenia Poznańskiej Akademii Liderów w roku 2020, tak mówi o swoich doświadczeniach: Działalność w stowarzyszeniu pozwoliła mi rozwinąć umiejętności współpracy w grupie i umiejętności liderskie, a także dostrzec swoje mocne i słabe strony, spojrzeć na siebie jako na młodego człowieka, który może osiągnąć wiele. Realizowanie projektów wymagało zaangażowania, wysiłku i kreatywności, poświęcenia czasu, którego każdy z nas ma tak mało. W zamian – satysfakcja ze zrealizowanych działań na rzecz lokalnej społeczności oraz ze zdobytych nowych umiejętności. Dzięki pracy w Towarzystwie mogłam spełnić swoje marzenie o koordynowaniu projektów i działaniu z ludźmi. Udział w projektach zapewnił mi, osobie z mniejszej miejscowości, lepszy start w do-
Historia może być ciekawa! Za chwilę przejażdżka repliką wozu pancernego Ehrhardt M17 zdobytego przez powstańców wielkopolskich
31
Doświadczenia Towarzystwa Miłośników Ziemi Chodzieskiej w pracy z młodzieżą
rosłe życie. Dzisiaj mam 19 lat i z pewnością mogę powiedzieć, że nie boję się dorosłości.
Należąca do stowarzyszenia od 3 lat szesnastoletnia Patrycja Doręgowska działanie ma we krwi. Udziela się w samorządzie szkolnym, jest także wiceprzewodniczącą Młodzieżowej Rady Miejskiej w Chodzieży. Tak formułuje swoje przemyślenia: Moim zdaniem działania aranżowane przez młodzież są jak najbardziej potrzebne, w końcu to ona musi zadbać o naszą wspólną przyszłość. Chciałabym, aby dorośli ludzie zaczęli dostrzegać w nas partnerów. Nie patrzeć na to, co robimy, przez pryzmat wieku, co niestety często się jeszcze zdarza, ale tego, co potrafimy. Czasem zamiast krytyki wystarczyłaby drobna rada, która mogłaby skierować nas na lepszą drogę. Moim marzeniem było, abyśmy mogli przeprowadzać nasze działania samodzielnie i z dumą patrzeć na efekty wspólnej pracy. W stowarzyszeniu tak się dzieje. Sami za wszystko odpowiadamy. Nadal nieraz potrzebujemy pomocy, bo przecież wielu rzeczy dopiero się uczymy, nikt nam jednak niczego nie narzuca.
Z młodymi ludźmi rozmawiamy także o tym, czym dla nich jest patriotyzm. W czasach, gdy zewsząd słyszymy o potrzebie wychowania patriotycznego albo wręcz o braku patriotyzmu u młodego pokolenia, ten głos jest szczególnie interesujący. Karolina Ławniczak, dziewiętnastolatka, w stowarzyszeniu od 2015 roku, aktualnie jedna z animatorek pracy Zespołu, absolwentka Szkolenia Młodzieżowych Liderów Programu „Równać Szanse” w roku 2019 i szkolenia Poznańskiej Akademii Liderów w roku 2020, tak o tym pisze: Od 6 lat należę do TMZCh, zaczęłam od uczestnictwa w projektach jako członek Zespołu Młodzieżowego, dziś pełnię rolę koordynatora. Od samego początku wszystkie działania były ściśle związane z miastem. Najpierw dołączyłam do projektów, w ramach których poznawałam historię naszego miasta, ludzi z nim związanych, nowe miejsca lub po raz pierwszy w pełni widziałam te, które były mi już znane. Z czasem sama zaczęłam pisać projekty, które miały za zadanie dbać o nasze miasto i je promować. Bierze się to stąd, że jestem dumna z tego, skąd pochodzę i odczuwam od32
powiedzialność za dbanie o naszą małą ojczyznę. I tym jest mój patriotyzm. Nie wykucie na blachę wszystkich dat i nazwisk, które wypada znać. Nie jest to też znajomość przebiegu każdej z większych bitew w Polsce. Mój patriotyzm urodził się w Chodzieży. Tutaj pierwszy raz poczułam, że jestem częścią społeczności, którą tworzymy. Patriotyzm to szczera chęć poznania swojej ojczyzny – takiej, jaką ona jest, a nie jaką powinno się znać, doświadczenie jej po swojemu, duma z pochodzenia i dbanie o dobre imię ojczyzny. Nieważne, czy zaczynamy od tej większej, czy mniejszej.
Opinie młodzieży są dla nas bardzo ważne. Pozwalają określić, jakie oczekiwania mają młodzi ludzie, czego szukają, co jest dla nich istotne. Brak takiej analizy, w naszym przekonaniu, doprowadza często do sytuacji, że mamy ofertę dla młodych ludzi, która według nas jest atrakcyjna, a nie spotyka się z zainteresowaniem adresatów. Pojawia się wtedy pytanie: czy aby na pewno dobrze określiliśmy potrzeby młodzieży? Czy nie próbujemy narzucić jej tematy i metody działania, które tylko według nas są atrakcyjne i właściwe? Niestety, często w miejsce takich refleksji pojawia się stwierdzenie, że „młodzież dzisiaj niczym się nie interesuje”. Właściwa diagnoza pozwala stworzyć interesującą dla młodzieży ofertę. Nieprzypadkowo wybraliśmy opinie członków zespołu, którzy mają za sobą kilka lat działania i duży bagaż doświadczeń. Dzięki temu mogli ocenić, co z ich perspektywy okazało się istotne i sprawiło, że działają do dziś. Co wynika z ich wypowiedzi? Po pierwsze, ważne dla młodych ludzi jest to, że sami decydują o przebiegu projektu i w pełni on od nich zależy. Po prostu czują, że to jest „ich”, że są traktowani podmiotowo. To bardzo trudny element dla opiekunów projektów, którzy często odczuwają presję swojej organizacji – oczekiwania konkretnych efektów zgodnych z wyobrażeniami „dorosłych”. Oddając inicjatywę młodym, trudno przewidzieć, jaki będzie finał. A powinien być on w pełni akceptowalny przede wszystkim dla uczestników. Nie da się samodzielnie realizować zaplanowanych zadań bez realnej możliwości zarządzania przeznaczonymi na ten cel środkami, w tym finansowymi. W ilu projektach młodzież odpo-
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
wiada za budżet? Doświadczenia współautora artykułu, Dariusza Sałaty, który pełnił funkcję koordynatora w kilku projektach, pokazują, że nauczenie się zostawiania przestrzeni do działania uczestnikom jest jednym z najtrudniejszych elementów. „Przecież ja wiem lepiej, jak to zrobić, im to nie wyjdzie, tak to się nie uda” – to częste myśli na początku. Przyjęcie do wiadomości, że nie wszystko musi być idealne i zgodne z naszymi wyobrażeniami, to trudny proces. Dopiero uświadomienie sobie, że młodzież ma prawo do błędów i że ich popełnianie jest rzeczą naturalną, a także że wyciąganie z nich wniosków to najlepsza forma nauki, pozwala spojrzeć na rolę opiekuna z właściwej perspektywy. Po drugie, młodzi ludzie potrzebują miejsca, gdzie będą mogli odkryć swoje mocne, ale i słabe strony. Nagle okazuje się, że potrafią o wiele więcej, niż im się wydaje. Dzięki wzmacnianiu mocnych stron rośnie ich poczucie wartości. Podbudowani chętniej mierzą się ze swoimi słabościami. Pokonują nieśmiałość, niepewność, stają się bardziej otwarci. Po trzecie, chcą być traktowani po partnersku. Nie należy w tym upatrywać zagrożenia dla autorytetu dorosłych. To po prostu równe traktowanie siebie przez obie strony. Jeśli wymagamy czegoś od młodzieży, to wymagajmy tego i od samych siebie. W TMZCh na początku każdego projektu określamy wspólnie zasady, jakie w nim obowiązują (np. każdy może się swobodnie wypowiedzieć, nie przerywamy sobie nawzajem, nie wyśmiewamy pomysłów innych, nie używamy podczas zebrań telefonów komórkowych itp.). Wszyscy, łącznie z koordynatorem, który odpowiada za reali-
zację projektu, poświadczają przyjęcie ich do wiadomości własnym podpisem. I wszyscy, również opiekun, powinni ich przestrzegać. Po czwarte, młodzież chce zdobywać nowe umiejętności, szczególnie takie, które nie są wystarczająco rozwijane w szkole. Dotyczą one na przykład pracy w grupie czy uzyskiwania poparcia dla swoich zadań. Nawet jeśli na początku działań uczestnicy są przekonani o wysokim stopniu swoich umiejętności w jakimś zakresie, zazwyczaj wkrótce okazuje się, że ich oceny były zawyżone. Pojawia się wtedy naturalna potrzeba ich podniesienia. Dobrze skonstruowany projekt daje takie możliwości. Interesujące jest także, jak młodzi ludzie definiują patriotyzm. Zauważmy, że bardzo mocno akcentują przywiązanie do swojej małej ojczyzny. Działania, które podejmują w TMZCh, skupiają się wokół dwóch tematów: historii regionu i ochrony środowiska naturalnego. Zapewne jest w tym udział również opiekunów. Skierowanie zainteresowania młodzieży na te obszary nie jest jednak możliwe, gdy nie są one dla niej istotne. Młodzi chcą być dumni z miejsca, z którego pochodzą. Mają potrzebę pewnego zakorzenienia i poczucia, że miejsce, gdzie żyją, jest niezwykłe. Poza tym chcą coś realnie zmieniać, mieć wpływ na otaczającą rzeczywistość. Jak wszyscy nastolatkowie wierzą, że są w stanie zawojować świat. Zderzenie z rzeczywistością bywa zazwyczaj bolesne. Stąd nasze zadanie, aby tę energię właściwie ukierunkować. Może to być wskazanie maksymy „Myśl globalnie, działaj
Przedstawiciele Zespołu młodzieżowego TMZCh reprezentują często stowarzyszenie podczas uroczystości patriotycznych, spotkań czy konferencji
Zespół młodzieżowy TMZCh odbiera z rąk burmistrza Chodzieży Jacka Gursza nagrodę „Serce dla Chodzieży”
33
Doświadczenia Towarzystwa Miłośników Ziemi Chodzieskiej w pracy z młodzieżą
lokalnie” jako właściwego modelu aktywności społecznej. Reasumując, projekty, jakie tworzymy w stowarzyszeniu, składają się z dwóch części składowych. Pierwszą jest oś projektu – zaproponowany przez młodzież temat wiodący i skupione wokół niego działania. Drugim elementem są cele, jakie chcemy poprzez jego realizację osiągnąć. Są nimi zdobywanie lub wzmacnianie umiejętności i kompetencji społecznych uczestników (np. pracy w grupie, planowania, pozyskiwania wsparcia dla swoich działań itp.). Jak to wygląda w praktyce, postaramy się przedstawić na przykładzie kilku projektów. Początek samodzielnej działalności Zespołu młodzieżowego TMZCh to rok 2016, kiedy w lutym w ramach programu „Równać Szanse” wystartował pierwszy projekt – „Chodzież rusza młodzież, młodzież rusza Chodzież”. W trakcie jego trwania zrealizowano wiele przedsięwzięć, które owocują nawet dziś. Z perspektywy czasu widać, że oś projektu była zbyt rozległa – obejmowała kilka tematów, z których każdy mógł być materiałem na osobny projekt. Choć finalnie udało się wszystko zrealizować, to okazuje się, że mniej znaczy często lepiej. Jednym z działań, jakie realizowali młodzi ludzie, było przygotowanie wystawy poświęconej historii najstarszego chodzieskiego zabytku – kościoła pod wezwaniem św. Floriana. Jej opracowanie połączone było z eksploracją źródeł historycznych, ale i samego kościoła, w tym miejsc na co dzień niedostępnych. Wprowadziło to element tajemniczości i odkrywania nieznanego, co dodatkowo motywowało do pracy. Takie podejście do tematu historii w pracy z młodzieżą stosowaliśmy z powodzeniem już wcześniej. Zamiast nudnego wykładu przeładowanego datami – działania w terenie połączone ze zdobywaniem wiedzy. Zupełnie inaczej słucha się o kryptach pod posadzką kościoła, gdy się nad nimi stoi, a jeszcze lepiej, gdy zagląda się tam przy użyciu specjalnej kamerki. O ileż ciekawiej brzmią słowa o kolejnych przebudowach kościoła, gdy na jego poddaszu znajduje się na cegłach podpisy budowniczych. Jakże działają na wyobraźnię opowieści o tym, jak zmienia34
ło się przez wieki to miejsce, gdy ogląda się je ze szczytu kościelnej dzwonnicy. Niestety najczęściej poznawanie historii przez młodzież to wysłuchiwanie zupełnie niedostosowanych do jej percepcji prelekcji, wykładów, odczytów. Często stoją one na bardzo wysokim poziomie merytorycznym, są niezwykle wartościowe, ale ze względu na formę – nieatrakcyjne dla młodszych pokoleń. Każdy z nas wie, że jedną z podstawowych zasad dobrej komunikacji jest dostosowanie przekazu do odbiorcy. W pracy z młodzieżą często jednak o tym zapominamy. Bywa i tak, że nawet pamiętając o tym, nie znajdujemy właściwego klucza do bycia przez młodzież rozumianym. Stąd projekty samodzielnie realizowane przez młodych ludzi mają tak dużą zdolność oddziaływania na ich rówieśników. W naszym projekcie wystawę o historii kościoła zobaczyło ponad 2000 osób. Była ona kilkukrotnie pokazywana, zarówno w samej świątyni, jak i w szkołach, do których uczęszczali jej autorzy. Wykorzystano ją także w grze miejskiej, w której część zadań dotyczyła prezentowanych na niej informacji. Wspomniana tu gra miejska również była elementem tego projektu. Rozegrana pod tytułem „Szlakiem trzech wież”, dotyczyła historii miasta. Wzięło w niej udział 100 osób – grupy przyjaciół, jak i całe rodziny. Okazało się, że formuła gry miejskiej jest bardzo atrakcyjna zarówno dla jej organizatorów, jak i uczestników. Pokonywanie wyznaczonej trasy i rozwiązywanie kolejnych zadań to znakomita zabawa dla starszych i młodszych. Ze strony innych stowarzyszeń spotykamy się z pytaniami, czy przygotowanie takiej gry jest dużym wyzwaniem organizacyjnym. Dobrze zaplanowana i przeprowadzona gra wymaga sporego nakładu pracy, ale także kreatywności, wyobraźni, nieszablonowego myślenia. Jej organizacja jest jednak w zasięgu każdej dobrze przygotowanej i zmotywowanej grupy. Najlepszy dowód – chodzieską grę przeprowadził z powodzeniem zespół kilkunastu nastolatków, którzy nigdy wcześniej tego nie robili. Gra miejska Zespołu młodzieżowego TMZCh weszła na stałe do kalendarza miejskich imprez. Odbywa się raz do roku w pierwszy weekend lipca. Obecna formuła przewi-
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
duje limit uczestników na poziomie 140 osób, choć chętnych jest zawsze więcej. Tematami przewodnimi kolejnych edycji były: wiedza o regionie („Miasto trzech jezior”), powstaniu wielkopolskim („Szlakiem trzech powstańców”) i chodzieska przyroda oraz jej ochrona („naturALLni”). Młodzi ludzie samodzielnie opracowują scenariusz gry, trasy, zadania. Dbają o jej promocję i prowadzą zapisy drużyn. Podczas samej gry pracują w punktach z zadaniami, w sztabie gry czy przy kończącym ją grillu. W tych zadaniach wspierają ich starsi członkowie stowarzyszenia. Całością jednak zarządzają młodzi. To dodatkowy element współpracy międzypokoleniowej. Młodzież współdziała z dorosłymi w wieku swoich rodziców czy dziadków. Rodzą się ciekawe interakcje, dochodzi do wymiany doświadczeń oraz powstają nowe, często zaskakujące pomysły na kolejne projekty. Organizatorzy co roku, obok członków stowarzyszenia, pozyskują kilkudziesięciu partnerów (firmy, instytucje, osoby fizyczne), którzy wspierają to przedsięwzięcie. Koordynatorami gry odpowiedzialnymi za jej przygotowanie również są młodzi ludzie. Przedstawiciele stowarzyszenia pełnią jedynie nadzór merytoryczny w kwestiach związanych z bezpieczeństwem i niezbędnymi formalnościami. Nastolatkowie biorący udział w tym wydarzeniu jako organizatorzy podczas gry otrzymują informacje zwrotne od uczestników o tym, jak oceniają oni daną edycję. Pozytywne komentarze są powodem do dumy i satysfakcji. Różnego rodzaju podpowiedzi
W każdym projekcie uczestnicy ustalają na początku zasady, jakie będą w nim obowiązywać. Do ich przestrzegania zobowiązuje się również koordynator/opiekun projektu
i uwagi pozwalają udoskonalać kolejne gry. Tu pojawia się następny ważny element związany z prowadzonymi projektami – ewaluacja. Ma ona na celu ustalenie, czy dany projekt osiągnął zakładane cele. Pilnujemy, aby w tym procesie brali udział także członkowie grupy projektowej. Rozmawiamy z nimi o tym, czego się nauczyli, co im się podobało, a co by poprawili albo zmienili. To cenna wiedza zarówno dla nich, jak i dla nas – opiekunów projektów. Dobrym momentem na tego rodzaju wymianę informacji są spotkania integracyjny grupy. W luźnej atmosferze można porozmawiać o odczuciach i potrzebach uczestników. W każdym projekcie przewidujemy takie punkty oraz drobne świętowanie kolejnych zrealizowanych etapów. Cementują one grupę, pozwalają rozładować napięcia oraz złapać oddech. Na koniec zawsze odbywa się spotkanie podsumowujące dla członków grupy projektowej. Ma ono charakter zabawy i świętowania zakończenia pracy. Dużym wydarzeniem dla lokalnej społeczności były obchody 100. rocznicy wybuchu powstania wielkopolskiego. Do tych działań włączyli się także młodzi członkowie TMZCh. Pomysł na nowy projekt zrodził się podczas spotkania z Dorotą Marciniak, regionalistką, członkinią TMZCh, badaczką dziejów powstania wielkopolskiego na Ziemi Chodzieskiej. Młodzież, słuchając o swoich rówieśnikach walczących w powstaniu, postanowiła ich upamiętnić. W roku 2017, w ramach projektu „Sto lat wstecz”, powstał mural poświęcony powstaniu wielkopolskiemu. Poprzedziła go ciężka, kilkumiesięczna praca grupy 17 na-
Chodzieżanie na wielkopolskiej konferencji Programu „Równać Szanse”
35
Doświadczenia Towarzystwa Miłośników Ziemi Chodzieskiej w pracy z młodzieżą
stolatków, którzy musieli załatwić niezbędne formalności, zaprojektować mural, zdobyć informacje o tym, jak go technicznie wykonać, a przede wszystkim musieli zdobyć finanse – przedsięwzięcie zostało zrealizowane w ramach Programu „Równać Szanse”. Jego koordynatorem była siedemnastolatka, Marta Szymańska, absolwentka Szkolenia Młodzieżowych Liderów „Równać Szanse”. To pierwszy projekt, za realizację którego odpowiedzialny był członek Zespołu. Do tej pory funkcja koordynatora zarezerwowana była dla opiekuna. Mural został w całości wykonany przez młodych ludzi, dla których było to olbrzymie wyzwanie, także dosłownie, bo obraz ma 50 m2 powierzchni i znajduje się na zbiorniku wody w kształcie walca na Stacji Uzdatniania Wody przy ul. Podgórnej w Chodzieży. Przygotowanie projektu wymagało zdobycia wiedzy o walkach powstańczych na Ziemi Chodzieskiej. Ostatecznie młodzież postanowiła symbolicznie uwiecznić dwa ważne wydarzenia: zdobycie dworca kolejowego podczas bitwy o Chodzież oraz zestrzelenie przez powstańców niemieckiego samolotu. Mural cieszy się zainteresowaniem nie tylko mieszkańców miasta. Prowadzonych przez chodzieskie wodociągi na Stacji Uzdatniania Wody zajęć o historii powstania słuchają przy okazji uczniowie szkół z powiatu chodzieskiego odwiedzający to miejsce. Pod muralem gościły także wycieczki z różnych zakątków Polski. Było o nim głośno również w mediach. Materiały o Zespole młodzieżowym i muralu ukazały się w lokalnych mediach (gazeta „Chodzieżanin” i portal chodzieznaszemiasto.pl), w Radiu Poznań, Teleexpressie. Ostatnio reportaż o nim nagrywała TVP Łódź. Także inne działania Zespołu młodzieżowego zauważane są przez media, nie tylko lokalne. Jego członkowie udzielali wywiadów na żywo w radiu RMF FM czy TVP 3 Poznań. O działaniach w Chodzieży informuje także szeroko Program „Równać Szanse”. To znakomita forma promocji nie tylko ich aktywności, ale również stowarzyszenia, miasta czy powiatu. Kontakty z mediami to ważna część działań młodzieży. Pozwala prezentować swoją aktywność i zdobywać wsparcie dla swo36
ich przedsięwzięć. Równocześnie wymaga to dużej odwagi, przezwyciężenia swojej nieśmiałości. Każdemu wystąpieniu w mediach towarzyszy stres, zwłaszcza temu na żywo. Z drugiej strony to doświadczenie, które może wzmocnić. Najlepiej oddaje to wypowiedź jednej z dziewczyn, która miała okazję wystąpić w programie śniadaniowym TVP Poznań: „Jak już w telewizji na żywo wystąpiłam, to wszędzie dam radę”. To także newralgiczny obszar dla opiekunów projektów. Pojawia się odruch, żeby wesprzeć młodych ludzi, wystąpić razem z nimi, dopowiedzieć to, co pominą, itd. Przyjęliśmy zasadę, że uczestnicy projektów występują w mediach samodzielnie. Opowiadają tam o swoich działaniach i doświadczeniach. Ze strony opiekunów zgoda na to jest przejawem zaufania i wiary w nich. W przypadku przywołanego powyżej wywiadu wydawca programu dopytywał, czy na pewno chcemy, aby udzieliły go jedynie dwie szesnastolatki. Tak, bo to ich projekt! Doceniając wagę promocji projektów w mediach, staramy się wyposażyć młodzież w niezbędne narzędzia. Stąd warsztaty teatralne, podczas których młodzi ludzie uczą się opanowywać tremę, czy też zajęcia dotyczące budowania skutecznego przekazu w mediach. Wraz z początkiem 2018 roku rozpoczęło się kolejne duże przedsięwzięcie Zespołu młodzieżowego TMZCh. Zgrana drużyna 20 osób, w przedziale wiekowym 14-17 lat, podjęła się realizacji filmu o Chodzieży, który wykonała w ramach projektu „Kto uwierzy, że w Chodzieży…” (także w Programie „Równać Szanse”). Powstał dwudziestopięciominutowy film, w którym młodzi ludzie przedstawili ważne dla nich historie i legendy związane z miastem. Ich wizja była zaskakująca, zwłaszcza dla starszego pokolenia, znakomicie za to docierała do rówieśników. Film wielokrotnie prezentowany był w szkołach oraz podczas spotkań z grupami młodzieży z innych miast. Dostępny jest również w serwisie YouTube. Film to znakomity punkt wyjścia do dyskusji z uczniami o historii ich regionu. Tak, dyskusji, bo prowokuje do pytań i skłania do refleksji. Nagle okazuje się, że przeszłość miasta pełna jest zaskakujących wydarzeń i nie do końca odkrytych
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
tajemnic. Opowiadając o nich, można przekazać sporą dawkę solidnej wiedzy historycznej. Za każdym nowym projektem stoją młodzi ludzie i ich pomysły. Stowarzyszenie stwarza tylko możliwości ich realizacji, a uczestnikom daje szansę działania i rozwoju. Każdy z nich sam decyduje, w jakim stopniu zechce z nich skorzystać. Część bierze udział tylko w jednym projekcie i tyle im wystarczy. Inni z niecierpliwością czekają na kolejne działania. Wśród uczestników są i tacy, którzy chcą się sprawdzić w nowych rolach – lidera czy koordynatora projektu. Zawsze to cieszy i staramy się pomóc im w zdobyciu lub wzmocnieniu niezbędnych umiejętności i kompetencji. Jednym z przykładów pokazujących, jak działa ten mechanizm, może być projekt „Listy do przyszłości” realizowany w związku ze 100-leciem odzyskania niepodległości. Zakładał on stworzenie kapsuły czasu. Jego pomysłodawczyniami były dwie dziewczyny, które chciały coś takiego zrobić od dawna. Przedyskutowały ten pomysł z opiekunem, określiły, jakie zasoby są niezbędne do realizacji. Ustalono, że z jego pomocą przygotują wniosek konkursowy dotyczący projektu, a w przypadku wygranej będą liderkami, na których spocznie ciężar jego przeprowadzenia. Projekt znalazł uznanie w konkursie specjalnym Programu „Równać Szanse” i z powodzeniem został zrealizowany w roku 2018. W kapsule znalazło się 120 listów od mieszkańców regionu, 130 zdjęć miasta i okolic, kilkanaście publikacji i tajemnicze paczuszki. Stalowa skrzynia została ukryta na pół wieku i zostanie otwarta w listopadzie 2068 roku. Ciekawostką jest ter-
Nie samą pracą człowiek żyje – spotkania integracyjne i świętowanie kolejnych etapów realizacji projektu to ważna jego część
min, po którym będzie można do niej zajrzeć – 50 lat. Wynika on z faktu, że młodzież chciałaby być na otwarciu kapsuły! W porównaniu z udziałem we wcześniejszych projektach, w tym zadania obu dziewczyn były trudniejsze i wymagały odpowiednio wyższych umiejętności. Tu były liderkami, które organizowały pracę całej grupy projektowej. Przygotowując projekt, musiały uzgodnić z samorządem szczegóły dotyczące choćby ukrycia kapsuły (założyły, że zostanie ona zdeponowana na terenie należącym do miasta). Niezbędne okazało się spotkanie z burmistrzem, przed którym były bardzo stremowane i nie chciały na nie same pójść. W kilka miesięcy po projekcie, w czasie którego tego typu kontakty, nie tylko z samorządem, były na porządku dziennym, obie liderki samodzielnie i z własnej inicjatywy porozumiały się z władzami miasta oraz z jedną z firm, która ufundowała płytę granitową z informacją o kapsule oraz terminie jej otwarcia. W tym miejscu wspomnijmy o bardzo dobrych kontaktach Zespołu młodzieżowego TMZCh z samorządem, zarówno miejskim, gminnym, jak i powiatowym. Na Ziemi Chodzieskiej aktywność społeczna zawsze cieszyła się uznaniem i jest ceniona przez samorządowców. Traktują oni młodych członków naszego stowarzyszenia po partnersku, widząc w nich sprawnie działających na rzecz lokalnej wspólnoty aktywistów. Młodzież przez lata na to zapracowała. Niewątpliwie takie podejście samorządowców wzmacnia dalszą chęć działania młodych ludzi i wyzwala w nich nowe pomysły związane choćby z samym funkcjonowaniem miasta czy gminy. W praktyce spo-
Spotkanie Zespołu podsumowujące projekt i odstresowujący spacer z alpakami
37
Doświadczenia Towarzystwa Miłośników Ziemi Chodzieskiej w pracy z młodzieżą
tkania całego Zespołu lub jego przedstawicieli z samorządowcami są na porządku dziennym. W zależności od potrzeb młodzież spotyka się z burmistrzem Chodzieży Jackiem Gurszem, starostą chodzieskim Mirosławem Juraszkiem, wicestarostą Mariuszem Witczukiem czy wójtem gminy Chodzież Kamilą Szejner. Dzięki takim kontaktom młodzi ludzie nie tylko uczą się, jak załatwić sprawy w urzędzie, ale również odbierają lekcję, czym jest samorząd. Czują, że są traktowani jako poważni partnerzy, co dodatkowo motywuje ich do pracy. Do rangi anegdoty urosła historia, gdy w jednym z pierwszych projektów młodzież nawiązała kontakt z burmistrzem Jackiem Gurszem. Ten przekazał przedstawicielce zespołu numer swojego telefonu, mówiąc, że w razie potrzeby może dzwonić o każdej porze. Po jakimś czasie poprosił, żeby jednak poczekać z chęcią podzielenia się nowymi pomysłami choćby do rana. Obok poznawania historii swojego miasta drugim ważnym obszarem działalności Zespołu jest szeroko rozumiana ochrona przyrody. Ten temat obecny jest w rozmowach młodych ludzi i stale przewija się w planach działania. Od stycznia 2019 roku młodzież ruszyła z projektem „naturALLni”, w ramach którego przeprowadzono kampanię społeczną i grę miejską. Miał on na celu edukację mieszkańców regionu w zakresie ochrony środowiska. W projekt było zaangażowanych 21 osób. W jego ramach odbyło się szereg wydarzeń, wśród nich te, na które po raz kolejny warto zwrócić uwagę – działania skierowane do rówieśników. Jednym z nich był udział części grupy projektowej w zajęciach dotyczących ochrony przyrody dla uczniów jednej ze szkół na terenie gminy Chodzież. Jesienią tego samego roku wystartował projekt „Ptasie Osiedle”. Zakładał on samodzielną budowę i rozwieszenie 55 budek lęgowych dla ptaków. Efekty prac można dziś zobaczyć, spacerując wokół Jeziora Miejskiego. Autorkami i koordynatorkami projektu były dwie absolwentki Szkolenia Młodzieżowych Liderów Programu „Równać Szanse” – Martyna Maćkowiak i Karolina Ławniczak. Po rozmowach z uczestnikami okazało się, że najbardziej podobała im się praca w stolarni. Większość po raz pierw38
szy używała części narzędzi i budowała coś własnoręcznie. Z surowej deski musieli zgodnie z otrzymanym planem wykonać budkę. Na pierwszy rzut oka proste zadanie, jednak dla młodych ludzi, którzy tego typu rzeczy nie robili nigdy wcześniej, okazało się skomplikowane. Uczestnicy projektu byli zaskoczeni, jak wiele czynności, które wykonują, to praktyczne zastosowanie wiedzy zdobywanej na lekcjach. Wnioski, jakie się nasuwały, to potrzeba prowadzenia tego rodzaju zajęć w szkole. Ciekawa była konstatacja jednego z chłopaków, który stwierdził, że gdyby wcześniej miał okazję wykonywać tego typu prace, pewnie inaczej wybrałby szkołę po podstawówce. Choć projekt zakończył się formalnie w październiku 2019 roku, to w praktyce trwa cały czas. Młodzież w jego ramach nawiązała współpracę z ornitologiem oraz podopiecznymi Warsztatu Terapii Zajęciowej z Chodzieży. Wspólnie przeglądają budki, czyszczą je i naprawiają. Dzięki kontrolom lęgów z ornitologiem mogą przekonać się o efektach swojej pracy. Te okazały się znakomite, większość budek była zajęta przez ptaki. W związku z tym młodzież postanowiła w roku 2020 zrealizować drugą edycję projektu. Tradycyjnie już samodzielnie załatwili wsparcie sponsorów i pomoc partnerów. Opiekę nad projektem sprawują najstarsze i najbardziej doświadczone członkinie Zespołu, a koordynują go dwie szesnastolatki. Niezbędną wiedzę i wskazówki przekazują im starsze koleżanki. Po pięciu latach konsekwentnej pracy z młodzieżą udało się nam zbudować Zespół, który może działać autonomicznie. Starsi członkowie, mający za sobą po kilka projektów i duże doświadczenie oraz wiedzę, dzielą się nimi z młodszymi. Przejmują także kierowanie pracami Zespołu, co stwarza im możliwości dalszego rozwoju. W roku 2019 rozpoczął się także projekt „Debaty”, zakładający przeprowadzenie szeregu spotkań dyskusyjnych, w których udział wezmą zarówno młodzi, jak i dorośli. Do tej pory dyskutowano o roli i znaczeniu małżeństwa (podczas chodzieskiego Forum Małżeństw) czy ochronie środowiska. Na razie ze względu na pandemię SARS Cov-2 musieliśmy go zawiesić.
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
Zespół młodzieżowy bierze również udział w lokalnych imprezach. Młodzież miała swoje stoisko, samodzielnie przygotowane, na kolejnych edycjach DobroFestu (pikniku charytatywnego), Chodzieskiego Pikniku Historyczno-Krajoznawczego, Chodzieskiego Pikniku Naukowego, pikniku Gminy Chodzież czy Chodzieskich Targów Gospodarczych. Młodzi ludzie utrzymują kontakty z innymi podobnymi grupami na terenie kraju. Odwiedzili – samodzielnie organizując wyjazdy – Wrocław, Kępno, Brzostowo. Członkowie Zespołu biorą udział w różnego rodzaju szkoleniach i warsztatach. Często reprezentują także Towarzystwo Miłośników Ziemi Chodzieskiej podczas lokalnych uroczystości czy wydarzeń. To ważny element budowania ich poczucia dumy z przynależności do stowarzyszenia, a także pokazania, że ich działalność jest ważna i doceniana. Świadczą o tym również nagrody i wyróżnienia, jakie Zespół otrzymał. W 2017 roku lokalna gazeta „Nasz Tygodnik Chodzieski” i Starostwo Powiatowe w Chodzieży na gali plebiscytu „Wspaniali 2016” nagrodzili młodych nagrodami „Społecznika Roku” oraz tytułem laureata „Złotej Piątki”. Zespół został doceniony nie tylko przez grono organizatorów, ale również przez mieszkańców powiatu, którzy przyznali im tytuł laureata czytelników „Naszego Tygodnika Chodzieskiego”. W roku 2018 Zespół otrzymał najważniejszą nagrodę przyznawaną przez Miasto Chodzież – „Serce dla Chodzieży”. Również członkowie Towarzystwa docenili pracę młodych ludzi, przyznając im Nagrodę Towarzystwa Miłośników Ziemi Chodzieskiej imienia Henryka Zydorczaka – najważniejsze wyróżnienie wręczane przez stowarzyszenie. Działalność Zespołu była także jednym z elementów, dzięki któremu TMZCh otrzymało nominację do Nagrody Głównej Wielkopolskiego Towarzystwa Kulturalnego. W tak krótkim tekście nie sposób opisać wszystkie przedsięwzięcia realizowane przez młodzież z TMZCh – było ich o wiele więcej. Pamiętajmy, że każdy projekt opisany tu zaledwie w kilku zdaniach to miesiące działań (zazwyczaj od dwóch do sześciu), dziesiątki wydarzeń oraz setki godzin pracy młodych
ludzi. Wszystkie świadczą o tym, że wśród młodego pokolenia jest potrzeba działania, w tym na rzecz swojej małej ojczyzny. Trzeba ją tylko umiejętnie wyzwolić. Odpowiednio ukierunkowani młodzi ludzie (ale nigdy nie sterowani!) potrafią zainteresować się tematami, które bardziej doświadczeni uważają za tego warte. Trzeba tylko pozwolić im podejść do nich po swojemu. Dobrze jest także zachować otwartą głowę i przekonanie, że również opiekunowie projektów mogą się czegoś od młodzieży nauczyć. Mamy nadzieję, że niniejszy tekst, będący głosem w dyskusji o pracy z młodzieżą, przyda się, szczególnie tym organizacjom, które taką działalność dopiero planują. Może być także przyczynkiem do wymiany doświadczeń ze stowarzyszeniami, które już ją prowadzą. Ilustracje (również na I s. okładki) pochodzą z Archiwum Towarzystwa Miłośników Ziemi Chodzieskiej.
W projektach w ramach programu "Równać Szanse" zdobywaliśmy wiedzę i doświadczenia niezbędne w pracy z młodzieżą
Zakończenie gry miejskiej „Szlakiem trzech powstańców”
39
Młodzież w kulturze i życiu społecznym Konina i regionu. Sytuacja po 1989 roku
Bartosz Kiełbasa
Młodzież w kulturze i życiu społecznym Konina i regionu. Sytuacja po 1989 roku Mając na uwadze przemiany, które nastąpiły po 1989 roku w systemie politycznym Polski, w kontekście przejścia z systemu gospodarki centralnie planowanej, gdzie liczył się tzw. czyn społeczny młodzieży, wkład w rozwój gospodarki m.in. poprzez wyjazdy na zbiory warzyw i owoców w PGR, obowiązkowe praktyki robotnicze na studiach, udział w świętach i przemarszach na 1 maja oraz 22 lipca, na model gospodarki rynkowej, gdzie nikt nikogo nie zmusza, a w większym stopniu własność prywatna przedsiębiorstw skłania ludzi do większej dbałości. Zamykanie PGR, SKR czy przedsiębiorstw państwowych zmuszało młodzież z lat przełomu do kreatywności i aktywnego spojrzenia w przyszłość. Powstawały prywatne przedsiębiorstwa, a także stowarzyszenia młodych, przejmujące od państwa w dzierżawę gospodarstwa rolne czy akcje w przedsiębiorstwach dotychczas państwowych podlegających prywatyzacji.
Dzieci pracujące przy porządkowaniu cmentarza ewangelickiego w Święci gm. Rychwał. Fot. Bartosz Kiełbasa
Na wsiach i obszarach wiejskich, gdzie duże zakłady typu PGR stanowiły główne źródło utrzymania mieszkańców oraz współ40
organizowały życie kulturalne, pojawił się problem bezrobocia i wyuczonej bezradności (bo dotychczas państwo decydowało za obywatela). Dzieci urodzone po 1989 roku spędzały wakacje w miejscu zamieszkania, przesiadując na przystanku PKS, który paradoksalnie stanowił centrum życia kulturalnego wsi, poza okazjonalnymi sobotnimi dyskotekami (trudno takie zorganizowane imprezy określić mianem „wydarzeń kulturalnych”). Należy zauważyć, iż powyższy trend szczególnie zauważalny był na tzw. Ziemiach Odzyskanych, m.in. w byłym województwie zielonogórskim, gdzie w przeciwieństwie do Wielkopolski odsetek gospodarstw indywidualnych był znacznie niższy w stosunku do udziału PGR i SKR. Zamykane masowo szkoły wiejskie i nieustannie likwidowane linie PKS osłabiły powiązania wsi z siedzibą gminy czy powiatu (ośrodkami usług wyższej kategorii dla ludności). Pauperyzacji często towarzyszył problem zgromadzenia finansów na zakup własnego środka lokomocji, determinującego i uprawdopodabniającego szansę znalezienia pracy i wyrwania się do miasta, założenia rodziny. Po 1989 roku upadł kolejny mit dla młodych ludzi, a mianowicie teza, że z wyższym wykształceniem każdy może znaleźć pracę. Odsetek osób z wyższym wykształceniem wśród młodzieży rósł dość szybko, a rynek pracy stawał się bardziej wymagający, czego rezultatem było rosnące bezrobocie wśród absolwentów wyższych uczelni.
Młodzież w Koninie i regionie w kontekście przemian społecznych Ziemia gwałtownie przebudzona – tak w kontekście uprzemysłowienia (kopalnia, huta, elektrownia, przemysł dziewiarski) określana była Ziemia Konińska (obejmująca te-
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
ren byłego województwa konińskiego). Wraz z rozwojem przemysłu w latach 60. i 70. XX wieku wzrósł napływ ludności do województwa konińskiego za pracą; przybysze zakładali tutaj rodziny, pracowali na wspomniany rozwój. Plany rozwoju zaczęły się komplikować pod koniec lat 90., kiedy gospodarka rynkowa pokazała nieefektywność centralnego zarządzania. Szkolnictwo zawodowe kształcące kadry dla potrzeb przemysłu wydobywczego, elektrowni i huty przeżywało załamanie naboru. Młodzież częściej wybierała licea ogólnokształcące z myślą o studiach. Komercjalizacja elektrowni, huty, kopalni, a następnie prywatyzacja spowodowały zwolnienia grupowe w każdym z tych działów przemysłu, a nawet likwidację. Pojawiła się niepewność jutra dla rodzin od wielu lat związanych z przemysłem. Młodzież krótko po okresie transformacji próbowała odnaleźć się w nowej sytuacji, zakładając własne biznesy. Najważniejszą kwestią było znalezienie i utrzymanie pracy, a nie sprawy związane z czasem wolnym – kulturą przez duże „k”. W międzyczasie upadły domy kultury prowadzone przez kopalnię, elektrownię czy hutę. Region koniński w przeciągu 20-30 lat przekształcił się z terenu „gwałtownie przebudzonego” w region o znacznym bezrobociu, bez perspektywy tzw. lepszego jutra. Nasilił się trend ucieczki młodzieży do Poznania – po zakończonych studiach młodzi ludzie na stałe zostawali w Poznaniu i jego okolicach, osłabiając potencjał regionu konińskiego. Ujemnego trendu migracyjnego wśród młodzieży nie powstrzymało powołanie w 1997 roku Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej, która w zamierzeniu miała stworzyć z Konina – byłego miasta wojewódzkiego – ośrodek akademicki i zatrzymać część młodzieży we wschodniej Wielkopolsce, kształcąc nowe kadry pracujące m.in. w usługach, oraz upowszechnić energetykę odnawialną w przeciwieństwie do konwencjonalnej. Trudniejszą sytuację miała młodzież z Turku i powiatu tureckiego, gdzie zlikwidowano elektrownię „Adamów”, upadły PKS Koło i PKS Turek, które łączyły komunika-
cyjnie cały powiat z Koninem, Łodzią, Poznaniem oraz wieloma innymi ośrodkami akademickimi. Dojeżdżająca młodzież szkolna w wieku przed 18 rokiem życia, nieposiadająca samochodu miała utrudnioną możliwość startu w dorosłe życie bez wsparcia. Niestety liczba zakładów pracy upadających w powiecie dramatycznie się zwiększyła, powodując wzrost bezrobocia, a co za tym idzie – pauperyzację rodzin. Perspektywa zatrudnienia w dużych centrach handlowych jako propozycja pracy i związania przyszłości z miejscem urodzenia do niewielu młodych ludzi przemawiała. Pozytywny element pojawiający się w podkonińskich wsiach to wzrost udziału w lokalnej aktywności organizacji NGO (pozarządowych) przejmujących lokalne szkoły, które samorządy gminne zamierzały zlikwidować (Bilczew, Biskupice, Patrzyków, Korzecznik). W zarządach tych organizacji zasiadają często osoby młode i kreatywne, którym zależy na funkcjonowaniu lokalnych niepublicznych szkół, będących zarazem centrum aktywności lokalnych grup wsparcia.
Młodzież gminy Rzgów aktywnie uczestniczy w ogranizowanych konkursach świątecznych. Fot. Bartosz Kiełbasa
Przejawem aktywności młodzieży niepełnosprawnej w regionie konińskim są spółdzielnie socjalne zakładane przy współudziale środków pozyskanych dzięki współpracy z Konińskim Ośrodkiem Wsparcia Ekonomii Społecznej. Spółdzielnia Socjalna „Aktywni” w Kole daje pracę młodym osobom niepełno41
Młodzież w kulturze i życiu społecznym Konina i regionu. Sytuacja po 1989 roku
sprawnym – dotychczas uczestnikom Warsztatów Terapii Zajęciowej Kolskiego Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych „Sprawni Inaczej”. W Michalinowie Oleśnickim pod Zagórowem funkcjonuje Ośrodek Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczy – niepubliczna placówka dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnej, która wraz z Warsztatem Terapii Zajęciowej przejęła budynek po byłej szkole i aktywnie jako instytucja działa społecznie na rzecz osób upośledzonych (harcerstwo, porządkowanie grobów i miejsc pamięci w okolicy). Podobne OREW-y działają w Koninie, Zygmuntowie koło Wilczyna, Sadlnie koło Wierzbinka czy Marianowie koło Sompolna. Trzon kadry stanowi młodzież urodzona po 1989 roku, aktywnie pisząca projekty dla swoich rówieśników – osób niepełnosprawnych (np. Święto Pieczonego Ziemniaka). W regionie konińskim sposobem na zagospodarowanie budynków po zlikwidowanych szkołach lub innych placówkach kulturalnych było przekształcenie ich w środowiskowe domy samopomocy, których organem prowadzącym na obszarach wiejskich są przeważnie lokalne samorządy (ŚDS Rozalin gm. Rychwał, ŚDS Żeronice gm. Dobra, ŚDS Miłaczew gm. Malanów, ŚDS Młodzianów gm. Kawęczyn). Powstawanie tego typu placówek, prowadzonych i kierowanych przez młodą kadrę wrażliwą na potrzeby osób niepełnosprawnych, ale i lokalnego środowiska, sprzyja przełamywaniu barier mentalnych oraz powoduje rozwój dalszych form ekonomii społecznej. Osoby niepełnosprawne po zakończonej edukacji pobudzają swoją aktywność w ŚDS-ach, WTZ-tach, spółdzielniach socjalnych, a także projektach mieszkań chronionych czy „szkołach życia” organizowanych przez konińską Fundację im. Doktora Piotra Janaszka „Podaj Dalej”. W Koninie funkcjonuje Młodzieżowa Rada Miasta Konina, skupiająca młodzież szkolną z konińskich placówek edukacyjnych powszechnych i specjalnych oraz niepublicznych, założona przez mediatora i społecznika, byłego radnego i wiceprezydenta Dariusza Wilczewskiego. W zamierzeniu projekt ten ma pobudzać młodych do samodzielnego dzia42
łania na rzecz zaspokojenia najważniejszych potrzeb kulturalnych młodzieży poprzez organizowanie kina plenerowego, imprez charytatywnych itp. Młodzieżowa Rada Gminy Malanów zorganizowała z dnia na dzień akcję sprzątania cmentarza poewangelickiego w Celestynach, uczniowie ze szkoły podstawowej w Golinie wraz z opiekunami dbają o cmentarz ewangelicki w Węglewskich Holendrach.
Młodzież na cmentarzu ewangelickim w Sarbicach, pow. turecki, listopad 2017 r. Fot. Bartosz Kiełbasa
Konińskie szkoły angażują się w przywracanie pamięci o tragicznych losach Sybiraków (izba pamięci w I Liceum), organizują spotkania kombatantów (II Liceum), popularyzują pamięć o Katyniu (Zespół Szkół Górniczo-Energetycznych). Wszystkie te akcje sprzyjają społecznemu zaangażowaniu młodzieży. Dodatkowo rokrocznie młodzi ludzie zbierają żywność dla Banku Żywności w Koninie, wspierają finansowo konińską i kolską kwestę cmentarną. Fundacja na Rzecz Dzieci i Młodzieży „Otwarcie” w Koninie prowadzi klub spotkań dla osób niepełnosprawnych w różnym wieku, którym pomagają młode osoby pełnosprawne, co sprzyja empatii i integracji konińskiej młodzieży. Młodzi wolontariusze jeżdżą na wycieczki integracyjne ze swoimi rówieśnikami „sprawnymi inaczej”, nawiązują się przyjaźnie. W dalszym ciągu niski jest odsetek osób młodych działających w stowarzyszeniach regionalnych na rzecz swoich małych ojczyzn.
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
Chlubnym wyjątkiem jest Paulina Gąsiorek – członkini Zarządu Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Dobrskiej, aktywnie zaangażowana w renowację cmentarza ewangelickiego w Młynach Piekarskich, pasjonatka fotografii, udzielająca się kulturalnie w wydarzeniach parafialnych i społecznych na terenie gminy Dobra.
Podsumowanie Region koniński jest terenem szczególnie narażonym na tzw. drenaż mózgów – zjawisko rozumiane jako odpływ młodej, wykwalifikowanej kadry, inteligencji do Poznania i okolic. Młode osoby pozostające w regionie stanowią nikły procent osób zaangażowanych w pracę lokalnych stowarzyszeń kultury. Większy procent dzieci i młodzieży angażuje się jako wolontariusze w tzw. ekonomię
społeczną – pomoc osobom słabszym i niepełnosprawnych. Wśród kierowników WTZ, ŚDS czy spółdzielni socjalnych znaczną część stanowią osoby urodzone po 1989 roku, pełne empatii i zaangażowania w zmianę nastawienia lokalnej społeczności, zwłaszcza na wsiach i terenach wiejskich, do problemu niepełnosprawności i szeroko rozumianej integracji. W obecnej sytuacji epidemicznej i w obliczu kryzysu związanego z nasilającym się bezrobociem oraz takowym trendem we wschodniej Wielkopolsce osłabia się udział młodych na rzecz seniorów w działaniach społecznych dla swoich małych ojczyzn. Na pierwszym miejscu młodzi stawiają sobie za zadanie utrzymanie rodzin, a dopiero na kolejnym zaspokojenie potrzeb kulturalnych i szeroko rozumianą działalność „pro bono”.
Mapa ŚDS, WTZ i OREW w regionie konińskim. Opr. B. Kiełbasa
43
Młodzi animatorzy kultury Ziemi Kępińskiej
Jerzy Babiak
Młodzi animatorzy kultury Ziemi Kępińskiej W dobie współczesnej dość powszechny jest pogląd, iż młodzież w niewielkim stopniu uczestniczy w kulturze. Można zauważyć, że problematykę tę należy rozpatrywać w dwóch płaszczyznach: jako uczestnictwo bierne i jako uczestnictwo czynne. Uczestnictwo bierne polega na odbiorze wartości kulturowych; dotyczy to zwłaszcza udziału w koncertach, zwiedzania muzeów, galerii sztuki itp. W realizacji tej funkcji propagującej wartości kulturowe i historyczno-patriotyczne znaczącą rolę odgrywają nauczyciele, zwłaszcza historii, którzy organizują wycieczki zarówno do muzeów, jak i do znanych miejsc historycznych w regionie. Znacznie mniej optymistycznie sytuacja przedstawia się, gdy dokonujemy oceny czynnego uczestnictwa młodzieży w kulturze. Wskazuje się, że główną przyczyną niewielkiej skali aktywności młodych ludzi w kulturze jest z jednej strony przeciążenie obligatoryjnymi zajęciami szkolnymi, z drugiej zaś łatwość dostępu do wydarzeń kulturalnych poprzez nowoczesne środki przekazu, tj. telewizję i Internet. Łatwiej bowiem być konsumentem kultury niż jej kreatorem. Wszechobecna popkultura będąca rysem charakterystycznym współczesności spłyca wrażliwość intelektualno-kulturalną młodzieży, wtłaczając ją w nurt biernego konsumowania wartości kulturowych. Z ogromną satysfakcją i zadowoleniem należy zatem odnotować przykłady aktywnego uczestnictwa w kulturze młodzieży z terenów Ziemi Kępińskiej. Budzi to tym większy podziw, gdyż młodzież zamieszkująca te tereny na co dzień ma zdecydowanie bardziej ograniczony dostęp do bezpośrednich wydarzeń kulturalnych w porównaniu z ich rówieśnikami z dużych aglomeracji. Ziemia Kępińska leży
44
bowiem na skraju Wielkopolski i oddalona jest od jej centrum – Poznania o ponad 160 km. Inne duże ośrodki kulturalne również leżą stosunkowo daleko: Wrocław – 70 km, Łódź – 80 km, Opole – 90 km i wreszcie Katowice – 160 km. Poniżej przedstawiamy wybrane trzy przykłady wyjątkowego uczestnictwa młodzieży w kulturze poprzez aktywne jej tworzenie. Artykuł składa się z trzech części. W części pierwszej Jerzy Babiak i Marian Lorenz przedstawiają działający przy Państwowej Szkole Muzycznej w Kępnie chór „Con Brio”. Dzięki zaangażowanym nauczycielom ze szkoły muzycznej od wielu lat chór ten znakomicie wpisuje się w panoramę wydarzeń kulturalnych i historycznych na terenie Ziemi Kępińskiej, a ponadto promuje ją w kraju i za granicą. W części drugiej autorstwa Magdaleny Chrapek-Wawrzyniak i Martyny Wycisk znajdujemy godne naśladowania postawy młodzieży, która chętnie angażuje się zarówno w gromadzenie i systematyzowanie tzw. martwych dowodów historii, jak i tworzenie jej nowych świadectw poprzez wywiady z mieszkańcami miasta. Wszystko to zaś w ramach warsztatów filmowych edukacji historycznej i animacji kulturalnej. I wreszcie w trzeciej części artykułu, pióra Elżbiety Ilskiej oraz Joanny Gruszki – opiekunek koła teatralnego z Mroczenia, autorki prezentują historię działalności przyszkolnego teatru „Echo Pałacu”. Teatr ten tworzą uczniowie szkoły w Mroczeniu, a jego podstawową ideą działania jest równość wszystkich uczestniczących w przygotowaniu i realizacji spektaklu, tj. nie tylko aktorów, ale także całego zaplecza technicznego. Wszyscy „aktorzy”, jak i współpracownicy teatru zgodnie stwierdzają, że ta symbioza stała się podstawą sukcesów tego młodzieżowego teatru.
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
Jerzy Babiak, Marian Lorenz
Reprezentacyjny Chór Powiatu Kępińskiego „Con Brio” W 1978 roku w Kępnie powołano do życia państwową szkołę muzyczną. Oferuje ona naukę w cyklu 4-letnim i 6-letnim na najpopularniejszych instrumentach klawiszowych (fortepian, akordeon), strunowych (gitara i skrzypce) oraz dętych (trąbka, saksofon i flet poprzeczny). Szkoła, jej kadra i uczniowie od początku działalności placówki aktywnie uczestniczą w życiu społecznym miasta, zapewniając oprawę artystyczną wydarzeń państwowych, rocznicowych, kulturalnych i religijnych. Szkoła ponadto organizuje okolicznościowe koncerty, warsztaty, spotkania muzyczne, a także festiwale z udziałem uczniów, absolwentów oraz zaproszonych artystów. Jednym z ważniejszych wydarzeń w życiu szkoły było powołanie do życia młodzieżowego chóru. Pomysł narodzi się w 1999 roku, kiedy to postanowiono utworzyć reprezentacyjny chór powiatu kępińskiego. Chórowi nadano imię znanego polskiego kompozytora – Aleksandra Tansmana2. Członkami chóru od początku jego działalności, a także obecnie są głównie uczniowie i absolwenci kępińskiej szkoły muzycznej. Formuła uczestnictwa jest jednak otwarta, w działalności artystycznej mogą brać udział również amatorzy zainteresowani czynnym obcowaniem z muzyką. Dyrygentem chóru od początku jego istnienia jest absolwentka Akademii Muzycznej w Poznaniu – Ewa Olek.
Przez cały okres swojej działalności chór wpisał się zarówno w życie muzyczne miasta i powiatu, jak również rozliczne wydarzenia okolicznościowe, które uświetniał swoimi występami. Chór występował w Kępnie i jego okolicach, w wielu miejscowościach poza terenem powiatu, a także kilka razy w ważnych instytucjach i miejscach kultury kilku europejskich stolic. Wśród występów mających miejsce w samym Kępnie wymienić można: coroczne koncerty w ramach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, występ z okazji inauguracji roku akademickiego Kępińskiego Uniwersytetu III Wieku, koncerty w ramach obchodów Narodowego Święta Niepodległości, koncerty związane z obchodami Światowego Dnia Osób Niepełnosprawnych, wielokrotne koncerty dla szkół i przedszkoli powiatu kępińskiego. Ponadto, co jest oczywiste, chór brał czynny udział w obchodach własnego jubileuszu 10-lecia działalności oraz 35-lecia istnienia Państwowej Szkoły Muzycznej im. Aleksandra Tansmana. Szczególną formą aktywności chóru jest udział w wydarzeniach religijnych. Młodzi artyści niejednokrotnie przygotowali oprawy mszy św. i adoracji dziękczynnych dla młodzieży, np. w kościele pw. Matki Boskiej Częstochowskiej w Hanulinie z okazji 100-lecia objawień
Określenie wykonawcze w muzyce oznaczające: żwawo, z życiem. Aleksander Tansman, kompozytor i pianista. Urodził się 11 czerwca 1897 r. w Łodzi, zmarł 15 listopada 1986 r. w Paryżu. W latach 1908-1914 studiował w Konserwatorium w Łodzi, a równocześnie w okresie 1915-1918 uczęszczał na studia prawnicze w Uniwersytecie Warszawskim. Od 1919 r. do śmierci A. Tansman mieszkał w Paryżu, koncertując jako pianista i dyrygent w filharmoniach Europy, Ameryki Północnej i Dalekiego Wschodu. A. Tansman, mimo iż całe dorosłe życie spędził poza krajem ojczystym, w świecie postrzegany jest jako muzyczny plenipotent Polski. Jego przywiązanie do ojczystych tradycji znalazło wyraz m.in. w schyłkowym okresie jego życia w utworach już w tytule nawiązujących do polskiej tradycji. Dotyczy to np. mazurka na gitarę Hommage à Lech Wałęsa oraz kompozycji na altówkę i fortepian – Alla Polacca. 1 2
45
Reprezentacyjny Chór Powiatu Kępińskiego „Con Brio”
w Fatimie. Występowali także w kościele św. Marcina w Kępnie, kościele pw. Najświętszego Serca Maryi Panny w Laskach czy też w kościele pw. św. Idziego w Mikorzynie. Chórzyści uświetniali swoimi występami nie tylko wydarzenia religijne na terenie miasta i powiatu, ale również daleko poza granicami Ziemi Kępińskiej. Występowali w kościele pw. św. św. Apostołów Piotra i Pawła w Krotoszynie w ramach Kolędowego Spotkania Chórów Południowej Wielkopolski „Pożegnanie z kolędą”. Repertuar kolędowy zaprezentowali także w Galerii Ostrovia w Ostrowie Wielkopolskim w październiku 2018 roku. Chór miał ponadto zaszczyt przygotować oprawę mszy św. w sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Krakowie w Łagiewnikach transmitowanej na żywo przez TVP 1.
Chór „Con Brio” w Łagiewnikach. Źródło: „Tygodnik Kępiński”
Do tych najważniejszych występów bez wątpienia zaliczyć należy także koncerty poza granicami naszego państwa. W 2018 roku
46
w trakcie wyjazdu do Rzymu, Wenecji i Bawarii „Con Brio” występował m.in. w bazylice św. Jana na Lateranie, na placu św. Piotra, w klasztorze Benedyktynów na Monte Cassino oraz na Cmentarzu Żołnierzy Polskich. Rok później młodzież odwiedziła Holandię i Belgię, śpiewając m.in. w Parlamencie Europejskim.
Chórzyści „Con Brio” we Włoszech. Źródło: „Tygodnik Kępiński”
Repertuar chóru zawiera zarówno bardzo ambitne utwory znanych kompozytorów, ale także obejmuje występy dostosowane do aktualnych okoliczności i potrzeb. W okresie świąt państwowych uświetnia je swoimi wykonaniami patriotycznych pieśni, natomiast w czasie świąt Bożego Narodzenia prezentuje popularne polskie kolędy. Jak doceniany jest chór przez lokalną społeczność, świadczy zaś fakt licznego uczestnictwa i ciepłego przyjęcia przez publiczność na każdym z koncertów „Con Brio”.
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
Magdalena Chrapek-Wawrzyniak, Martyna Wycisk
Warsztaty filmowe edukacji historycznej i animacji kulturalnej Wielokulturowa, bogata historia Kępna i jego okolic jest niewyczerpanym źródłem inspiracji do podejmowania działań w obszarze edukacji historycznej dzieci i młodzieży. Stanowi także integralną część tematycznej oferty, którą ma do zaproponowania Muzeum Ziemi Kępińskiej, począwszy od lekcji muzealnych goszczących w stałym programie, poprzez warsztaty towarzyszące poświęconym jej wystawom czasowym, po nowatorskie zajęcia edukacyjne przygotowywane we współpracy z doświadczonymi animatorami i edukatorami historycznymi. Poznawanie własnej, lokalnej przeszłości i specyfiki miasta, którego życie przez wieki toczyło się na styku narodowości, kultur i religii, to cenna lekcja nie tylko historii, ale także tolerancji. Tego rodzaju wiedza pozwala zrozumieć, jakie wydarzenia z przeszłości miały wpływ na obecny kształt naszej Małej Ojczyzny, na jej strukturę społeczną, wspólnie upamiętniane lokalne rocznice czy też zabudowę architektoniczną tworzącą materię wspólnej przestrzeni życia mieszkańców.
Integracja pokoleń poprzez działania edukacji historycznej Jednym z najciekawszych przedsięwzięć edukacyjnych w 2019 roku był projekt Fundacji ICAD, zrealizowany w partnerstwie z Muzeum Ziemi Kępińskiej im. T.P. Potworowskiego, poświęcony wielokulturowej przeszłości miasta: „Trzy wielkie kultury i… jedno małe miasto. Warsztaty metody oralhistory dla młodzieży w Kępnie”. Projekt „Trzy wielkie kultury i… jedno mało miasto” to realizowane w nowoczesny sposób warsztaty z pogranicza edukacji historycznej i animacji kulturalnej, odpowia-
dające wciąż rosnącemu zapotrzebowaniu na ciekawe i budzące zainteresowanie młodzieży działania w tym obszarze tematycznym. W trakcie zajęć prowadzonych w takiej formule niezwykle istotnym elementem staje się możliwość głębokiej integracji międzypokoleniowej, gdzie każda z uczestniczących stron jest ekspertem i nauczycielem w swojej dziedzinie. Świadkowie historii – seniorzy mają szansę podzielić się swoimi wspomnieniami, a także wskrzesić obrazy zbiorowej lokalnej pamięci, które obecnie istnieją już tylko na starych fotografiach oraz w ich opowieściach. Młodzież natomiast, sprawnie poruszająca się wśród nowinek technologicznych, staje się reżyserem tego wyjątkowego spotkania, utrwalając za pomocą cyfrowego sprzętu niezwykle ulotne fragmenty miejscowych mikrohistorii, nadając im ostateczny kształt w trakcie montażu zarejestrowanego materiału. Zarówno nagranie, jak i późniejsza jego obróbka istotnie wpływają na odbiór utrwalonych opowieści, budząc w młodzieży świadomość historyczną, będącą formą więzi w ramach lokalnej wspólnoty czy też własnej rodziny. Zajęcia tego typu w głównej mierze mają zachęcić i przygotować uczestników do podejmowania samodzielnych prób rejestrowania historii mówionych opowiadanych przez ludzi z najbliższego otoczenia, a także skłonić seniorów do dzielenia się swoją wiedzą i wspomnieniami. Wciąż bowiem pokutuje przekonanie o błahości i nieważności osobistych relacji w zderzeniu z powszechną narracją historyczną, pełną znaczących i przełomowych wydarzeń. Należy zauważyć, że powyższe działania stanowią solidną bazę do podjęcia dalszych kroków zmierzających do utworzenia lokalnego archiwum społecznego, gromadzące-
47
Warsztaty filmowe edukacji historycznej i animacji kulturalnej
go wśród wielu innych źródeł historycznych w postaci fotografii, pocztówek, map itp. także nagrania audio i wideo ze wspomnieniami miejscowych seniorów. Systematyzowanie i upowszechnianie nagrań relacji świadków historii z całą pewnością wzbogaciłoby istniejące zbiory o niezwykle osobiste, a przez to bardzo żywe opowieści mieszkańców pamiętających dawne Kępno.
Oralhistory z udziałem młodzieży kępińskiej Warsztaty metody oralhistory dla młodzieży w Kępnie skierowane były do młodzieży szkolnej zainteresowanej poznawaniem i zgłębianiem lokalnej przeszłości, odkrywanej jednak nie przez pryzmat znanej im z lekcji narracji historii powszechnej, ale widzianej oczami zwykłych ludzi ze swojego najbliższego otoczenia.
Młodzież w trakcie warsztatów, 2019. Fot. Muzeum Ziemi Kępińskiej im. T.P. Potworowskiego
W warsztatach wzięli udział uczniowie Szkoły Podstawowej nr 1 im. Bohaterów Westerplatte oraz Szkoły Podstawowej nr 3 im. Przemysła II, należący m.in. do Koła Fotograficznego. W trakcie zajęć uczestnicy pod okiem Tomasza Tajnerta – miejscowego archeologa i regionalisty, zgłębili i przeanalizowali kluczowe fakty związane z powstaniem wielokulturowej społeczności Kępna. Następnie zapoznali się z najważniejszymi założeniami metody badawczej tzw. oralhistory oraz możliwościami i ograniczeniami warsztatu badacza gromadzącego ustne relacje świadków, które 48
przedstawił dr Michał Kierzkowski – historyk i specjalista w dziedzinie historii mówionej. Część teoretyczną warsztatów zamykały zajęcia, w trakcie których uczniowie zgłębili techniki multimedialnego rejestrowania wywiadów i rozmów, a także sposoby ich montażu i obróbki, które zaprezentował Piotr Piasta – filmowiec dokumentalista i animator młodzieży. Korzystając z nabytej wiedzy i praktycznych wskazówek dostarczonych w trakcie teoretycznego bloku zajęć, uczestnicy pod okiem instruktorów samodzielnie nagrywali świadków historii i ich relacje związane z trzema kulturami koegzystującymi w dawnym, przedwojennym i powojennym Kępnie. W nagraniach wzięli udział mieszkańcy miasta i jego okolic, których dzięki wsparciu Towarzystwa Miłośników Ziemi Kępińskiej i Stowarzyszenia „Socjum Kępno i okolice” udało się zaprosić do udziału w projekcie. Na potrzeby warsztatów w salach wystawienniczych Muzeum zostało stworzone tzw. mobilne studio filmowe, wyposażone w profesjonalne kamery, rejestratory dźwięku, oświetlenie, tła oraz stanowisko montażu nagranych materiałów. Całość dopełniał sprzęt półprofesjonalny i amatorski, dzięki któremu uczestnicy mogli przekonać się, że wartościowe nagrania w dobrej jakości mogą powstać również w domowych warunkach, rejestrowane kamerami GoPro, aparatami cyfrowymi czy nawet smartfonami. W trakcie sesji nagraniowych w Muzeum utrwalonych zostało siedem wywiadów z udziałem lokalnych świadków historii: Mieczysława Pawlika, Jana Płazy, Mariana Lorenza, Dominika Makoscha i Andrzeja Tarasa oraz Ireny Sadek i Marii Fikus. Z zarejestrowanego przez młodzież materiału wyłonionych zostało 15 krótkich nagrań z najciekawszymi historiami związanymi z trzema kulturami w Kępnie. Były to zarówno własne wspomnienia rozmówców, opowiadane w ich rodzinach historie, jak i fragmenty przeszłości będące częścią miejscowej pamięci zbiorowej. Za końcowy montaż filmów, nagranych i przygotowanych przez warsztatowiczów pod okiem instruktorów, odpowiada Piotr Piasta, który na bieżąco dostarczał uczestnikom wskazówek
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
technicznych oraz monitorował przebieg całego procesu.
Premierowy pokaz filmów powstałych w ramach projektu „Trzy wielkie kultury i... jedno małe miasto”, 2019. Fot. Muzeum Ziemi Kępińskiej im. T.P. Potworowskiego
27 października 2019 roku w Muzeum Ziemi Kępińskiej odbył się premierowy pokaz wybranych filmów stworzonych przez młodzież w trakcie warsztatów, który jednocześnie otworzył trwającą blisko miesiąc wystawę multimedialną poświęconą projektowi. Nagrania zostały bardzo dobrze przyjęte przez mieszkańców miasta, wzbudzając jednocześnie zainteresowanie możliwościami utrwalania nie tylko lokalnych historii, ale także rodzinnych wspomnień w postaci amatorskiego materiału filmowego. Obecnie filmy wzbogacają zbiory Muzeum i są prezentowane w trakcie organizowanych lekcji muzealnych.
Podsumowanie Wielokulturowość regionu, jego dynamiczny rozwój, bogactwo i otwartość to dla Muzeum Ziemi Kępińskiej im. T.P. Potworowskiego źródło inspiracji i kierunek działania. Dlatego tak ważne było zorganizowanie zajęć, które miały na celu nie tylko ocalić od zapo-
mnienia kilka niezwykłych historii dawnego Kępna, ale także przekonać młodzież do samodzielnych wypraw w przeszłość i do tworzenia własnych rodzinnych archiwów, mających przecież nieoszacowaną wartość. Projekt „Trzy wielkie kultury i… jedno małe miasto” to ciekawe dopełnienie istniejących w Kępnie działań związanych z odkrywaniem jego wielokulturowej przeszłości. Jak wiadomo, miasto jest przestrzenią, gdzie różnorodność, odmienność jest czymś całkowicie naturalnym. Ludzie w mieście różnią się między sobą na każdym niemal poziomie: statusu społecznego, pochodzenia, religii, języka. Tak więc współczesna wielokulturowość istnieje znacznie wcześniej, niż stała się przedmiotem badań oraz decyzji politycznych. I wbrew utartym poglądom sąsiadujące ze sobą kultury nie tylko żyją obok siebie, ale ze sobą współistnieją. Trwałym śladem, jaki pozostał po dawnych mieszkańcach Kępna, są trzy świątynie: kościół ewangelicki, kościół św. Marcina oraz synagoga, które wyróżniają się na tle panoramy miasta. Mieszkańcy tych trzech różnych wyznań przez wieki budowali dla wspólnego dobra jedno „małe miasto” na szczeblu gospodarczym, społecznym oraz kulturalnym i edukacyjnym. Od wielu lat gromadzone są zbiory ikonograficzne dotyczące historii miasta, przekazywane w większości przez jego mieszkańców do Muzeum Ziemi Kępińskiej im. T.P. Potworowskiego oraz Stowarzyszeniu „Socjum Kępno i okolice”. Wokół tego tematu organizowane są także liczne wydarzenia kulturalne w postaci wystaw czy zajęć edukacyjnych dla szkół. Aktywności związane z tworzeniem archiwów społecznych stanowią doskonały przykład nieformalnych działań z zakresu edukacji historycznej, wspierających również upowszechnianie wolontariatu na rzecz pielęgnowania lokalnej historii i tradycji.
49
Teatr „Echo Pałacu” w Mroczeniu
Elżbieta Ilska, Joanna Gruszka
Teatr „Echo Pałacu” w Mroczeniu Pomysł stworzenia w szkole im. Jana Pawła II w Mroczeniu grupy teatralnej wysunął dyrektor Andrzej Tyra, który marzył o szerszej współpracy młodzieży, tej bardziej uzdolnionej, jak i uczniów mniej zdolnych. Zespół teatralny w zamyśle dyrektora miał się składać z aktorów, statystów, dekoratorów, scenografów oraz uczniów, którzy mieli być angażowani do prac związanych z obsługą techniczną przedstawień1. Pomysł został zaakceptowany przez Bogumiłę Lewandowską-Siwek, wójta gminy Baranów, która przyznała dodatkowe godziny dla nauczycieli prowadzących teatr. Opiekunkami młodzieży skupionej w grupie teatralnej zostały polonistki – Elżbieta Ilska i Joanna Gruszka. 7 września 2015 roku powołana została Rada Programowa Teatru przy Gimnazjum im. Jana Pawła II w Mroczeniu. Mimo iż nasza placówka przekształciła się w szkołę podstawową, RPT działa niezmiennie od ponad pięciu lat. Czym jest RPT? Otóż jest to „kompan” naszej teatralnej podróży, który wspiera funkcjonowanie grupy „Echo Pałacu”. W skład RPT wchodzą rodzice naszych młodych aktorów, którzy zajmują się pozyskaniem pieniędzy, sprawami logistycznymi oraz obsługą gości po premierze. Od początku nawiązaliśmy współpracę z Pawłem Hańczakiem – Dj-em Medykiem, który stał się częścią naszego teatralnego teamu. Czuwa on nie tylko nad muzyką, ale dba także o oświetlenie i nagłośnienie naszych spektakli, co jest niezbędne, aby oddać charakter i klimat danej sztuki. Kolejną związaną
z teatrem osobą jest Marcin Trzęsowski, aktor Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu. Pan Marcin przeprowadził z naszymi młodymi aktorami kilkunastogodzinne warsztaty przygotowujące ich do wystąpienia na scenie. Teatralne poczynania naszych uczniów śledzą także członkowie Towarzystwa Miłośników Ziemi Kępińskiej, którzy niejednokrotnie gościli w murach naszej szkoły. Tak było i wtedy, gdy na scenie pojawiło się Poskromienie złośnicy. Sztuka spodobała się tak bardzo, że nasza grupa teatralna została poproszona o uświetnienie XVI Dnia Regionalisty. Stąd 29 listopada 2016 roku pojawiliśmy się z naszym spektaklem na scenie Kępińskiego Ośrodka Kultury. Wieść o sukcesach naszej grupy teatralnej dotarła aż do dalekiego Poznania, gdzie swą siedzibę ma „Dobra Szkoła”, ogólnopolskie pismo dla nauczycieli. Zostaliśmy poproszeni o zredagowanie artykułu, który w 2017 roku (w numerze 6) ukazał się na łamach czasopisma i traktował o naszej działalności teatralnej. „Echo Pałacu” stało się także obiektem zainteresowania lokalnego oddziału TVP w Poznaniu. Otrzymaliśmy telefon z zaproszeniem do studia. Wystąpiliśmy tam w cyklu „Wielkopolska Warta Poznania”, przybliżając publiczności nasze przedsięwzięcia teatralne. Chcąc podzielić się doświadczeniem, dobrą praktyką realizowaną z młodzieżą, zorganizowaliśmy Sympozjum „Teatr w szkole”, które odbyło się 12 marca 2018 roku w Szkole Podstawowej w Mroczeniu. W spo-
1 Szkoła Podstawowa im. Jana Pawła II w Mroczeniu położona jest w malowniczym parku krajobrazowym na obrzeżach Wielkopolski. Budynek, gdzie uczy się młodzież, jest pałacem, którego pierwszym właścicielem był Feliks Wężyk, poseł na Sejm Pruski. Po zakończeniu działań wojennych budynek został przekazany władzom oświatowym i od 1945 roku mieści się w nim szkoła. To właśnie tutaj działa grupa teatralna „Echo Pałacu”.
50
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
tkaniu uczestniczyli zaproszeni dyrektorzy i nauczyciele szkół powiatu kępińskiego, kierownicy bibliotek, pracownicy Urzędu Gminy w Baranowie z panią wójt B. Lewandowską-Siwek, Małgorzata Wanzek – wizytator Delegatury Kuratorium Oświaty w Kaliszu, M. Trzęsowski – aktor Teatru im. W. Bogusławskiego w Kaliszu, a także rodzice, nauczyciele, uczniowie oraz absolwenci szkoły w Mroczeniu. Celem spotkania było pokazanie, jak wielką rolę odgrywa teatr w życiu młodego człowieka, wpływając zarówno na jego wszechstronny rozwój, jak i na kształtowanie postaw lokalnej społeczności. „Echo Pałacu” swoją działalność rozpoczęło od wystawienia sztuki pt. Sara, Nirwana i ja na podstawie scenariusza Agaty Parady. Miało to miejsce 29 listopada 2015 roku, czyli niespełna trzy miesiące od utworzenia grupy. Spektakl ten był dla nas bardzo ważny z dwóch powodów. Po pierwsze – był naszym debiutem, po drugie – poruszał niezwykle istotny i ciągle aktualny problem więzi, a raczej jej braku w relacjach między ludźmi. Zależało nam na tym, aby spektakl nie tylko się podobał, ale także poruszał do głębi, skłaniał do myślenia i refleksji, podróży w głąb siebie. Przekaz był jasny do odczytania: brak zrozumienia i wsparcia niejednokrotnie prowadzą do tragedii. W tym przypadku problemem była narkomania. Pierwszy rok działalności szkolnego teatru był niezwykle pracowity. Cztery miesiące po premierze spektaklu Sara, Nirwana i ja wystawiliśmy kolejną sztukę. Tym razem była ona związana ze zbliżającymi się świętami Wielkiej Nocy. Przygotowana przez nas inscenizacja była rozpamiętywaniem Męki Pańskiej, ujęta jednak została w dość oryginalny sposób. Widziana była bowiem z perspektywy kobiety – Marii Magdaleny i umiejscowiona w realiach współczesnego świata. Ledwie upłynął miesiąc od ostatniej premiery, a „Echo Pałacu” w niedzielne popołudnie, 24 kwietnia 2016 roku ponownie zaprosiło fanów szkolnego teatru na swój trzeci już spektakl. Po dwóch wcześniejszych inscenizacjach przyszedł czas na coś lżejszego – przedstawienie kostiumowe, bajkę O służą-
cej, która pokochała kupca wg scenariusza Anny Jakubowskiej. Spektakl ten, choć lekki i przyjemny, zawierał również treści wychowawcze. Uświadomił zebranym, że w życiu zazwyczaj nie jest jak w bajce i trzeba dokonywać wyborów, nie zawsze zgodnych z naszymi marzeniami. Z nowym rokiem szkolnym rozpoczął się również drugi rok działania szkolnego teatru. A ponieważ był to rok szekspirowski, wypadało sięgnąć po sztukę tego wielkiego klasyka. Wybór padł na Poskromienie złośnicy. Przygotowane zostały: scenariusz, scenografia, oprawa muzyczna, plakaty, zaproszenia, programy, wypożyczono stroje i rekwizyty. Wystawienie sztuki najpopularniejszego twórcy wszech czasów było dla nas dużym wyzwaniem. Młodzież przyzwyczaiła bowiem oglądających do wysokiego poziomu artystycznego i wyjątkowego kunsztu aktorskiego. Goście nie zawiedli i tym razem w niedzielne popołudnie 27 listopada 2016 roku sala wypełniona była po brzegi. Przybyli mieli możliwość zobaczyć, jak w zabawny sposób spektakl obnaża jedną z kobiecych wad, jaką jest złośliwość i awersja w stosunku do innych, a przede wszystkim mężczyzn. Spektakl zgłosiliśmy do Internetowego Przeglądu Uczniowskich Zespołów Teatralnych iTeatr, któremu patronuje TVP. Hasło przewodnie tej edycji brzmiało „Nasza klasyka i Sceny z Szekspira”. 26 marca 2017 roku dotarła do nas wiadomość, że internauci jako najlepszą wskazali sztukę Poskromienie złośnicy grupy teatralnej „Echo Pałacu”. Gala wręczenia nagród zwycięzcom IV Internetowego Przeglądu Uczniowskich Zespołów Teatralnych iTeatr 2016/2017 odbyła się w studiu w Gdańsku. Sukces Poskromienia złośnicy spowodował, że zgłosiliśmy spektakl do XII Przeglądu Młodego Teatru Wielkopolski Dzień Dobry Sztuko 2017, którego organizatorami byli Poznańska Fundacja Artystyczna oraz Centrum Kultury i Biblioteka Publiczna Gminy Suchy Las. Udało nam się tam zająć drugie miejsce. W marcu 2017 roku Chorzowskie Centrum Kultury zaprosiło uczniów skupionych wokół teatru „Echo Pałacu” do udziału i za51
Teatr „Echo Pałacu” w Mroczeniu
prezentowania sztuki Williama Szekspira Poskromienie złośnicy w organizowanych po raz pierwszy „Ogrodach Szekspirowskich”, teatralnej imprezie plenerowej towarzyszącej VI Festiwalowi Małych Form Artystycznych. 27 kwietnia 2017 roku w parku Hutniczym w Chorzowie nastąpiło oficjalne otwarcie „Ogrodów Szekspirowskich”. Tego dnia można było zobaczyć spektakl w wykonaniu grupy „Echo Pałacu” z Mroczenia. Rodzina na kredyt to spektakl szczególnie dla nas ważny, ponieważ jego scenariusz napisały dwie uczennice naszej szkoły. To działalność w szkolnym teatrze spowodowała, że dziewczęta podjęły się tak trudnego i odpowiedzialnego zadania. W styczniu 2017 roku ukazał się drukiem scenariusz Rodziny na kredyt, a jego promocja odbyła się kilkanaście dni później, 15 lutego w Bibliotece Publicznej w Mroczeniu. Sztuka porusza zagadnienia ważne, trudne, z którymi niejednokrotnie przychodzi się mierzyć młodemu człowiekowi. Wystarczy wymienić: trudne relacje z rówieśnikami/bliskimi, kwestia szczerości i uczciwości lub kłamstwa, problemy dorastania, przyjaźń, poszukiwanie własnej tożsamości, zaufanie, odpowiedzialność, problem dobra i zła. Pojawiają się też niełatwe pytania, jak chociażby: czy warto kłamać w dobrej sprawie?, czy rodzicem jest ten, kto urodził, czy ten, kto wychowuje? Ten poruszający spektakl, podobnie jak wcześniejsze, spotkał się z ciepłym przyjęciem publiczności. Rok szkolny 2017/2018 był wyjątkowy dla naszej grupy „Echo Pałacu”, bowiem przygotowaliśmy aż trzy premiery teatralne: Antygonę, Kandydatki na żonę oraz Moją rumbę. Niesamowitym wyzwaniem okazało się dla nas wystawienie klasycznej sztuki Sofoklesa Antygona. 29 października 2017 roku pokazaliśmy starożytną tragedię na deskach naszego szkolnego teatru, dokonując jej uwspółcześnienia. Siódma premiera przygotowana przez „Echo Pałacu” odbyła się 4 lutego 2018 roku. Tym razem wystawiona została komedia napisana przez Andrzeja Dembończyka pt. Kandydatki na żonę. Kolejną sztukę „Echa Pałacu” można podsumować zdaniem, że sala pękała 52
w szwach, a artyści zebrali zasłużone oklaski. Przedstawienie bardzo spodobało się publiczności i 20 marca 2018 roku zostaliśmy zaproszeni do kina „Sokolnia” w Kępnie, gdzie zagraliśmy Kandydatki na żonę dla uczniów ze szkół w Kępnie. Termin ostatniej premiery w tym pracowitym roku szkolnym przypadł na 13 maja. Wystawiliśmy wówczas spektakl Moja rumba, którego scenariusz napisała nasza uczennica. Była to już druga sztuka napisana przez młodzież, która poznała teatr na deskach naszego „Echa Pałacu”. Utwór dotyczył spraw bliskich sercu samej autorki. Od kilku lat jej pasją był taniec towarzyski i w tej dziedzinie osiągała już niemałe sukcesy, zatem akcję swojej opowieści osadziła wśród grona młodych tancerzy przygotowujących się do turnieju tanecznego.
Na scenie oprócz gry aktorskiej można było też zobaczyć piękne układy taneczne prezentowane przez młodzież oraz samą autorkę, która wcieliła się w główną postać przeżywającą wiele perypetii, w tym także uczuciowych. Nowy rok szkolny 2018/2019 zaczął się nie mniej pracowicie. Wcześnie rozpoczęła się praca nad kolejnym przedsięwzięciem. Jej efektem było przedstawienie oparte na dramacie Williama Szekspira Sen nocy letniej, który powstał pod koniec XVI wieku i należy do grona najpopularniejszych dzieł angielskiego dramaturga. Wystawiliśmy sztukę na deskach naszego teatru w niedzielne popołudnie 2 grudnia 2018 roku. Uczniowie rewelacyjnie odnaleźli się w dostojnych, jak i zabawnych, rubasznych postaciach, dając zgro-
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
madzonej publiczności dawkę oryginalnego humoru. Wiosną w 2018 roku nawiązaliśmy współpracę z Teatrem im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu. Gościł u nas dyrektor tej placówki – Bartosz Zaczykiewicz. Owocem tego spotkania i negocjacji stała się podpisana 10 lipca 2018 umowa o patronacie teatru nad naszą szkołą. Dzięki niej uczniowie mogą korzystać z warsztatów teatralnych prowadzonych przez profesjonalistów – aktorów, zapoznać się z pracą na scenie, poznać teatr od kulis, obejrzeć ciekawe spektakle. Nie do przecenienia jest przecież taka forma zdobywania wiedzy o kulturze. Dzięki tejże umowie 4 stycznia 2019 roku nasza grupa teatralna zaprezentowała się na deskach Sceny Kameralnej Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu, grając właśnie sztukę Williama Szekspira Sen nocy letniej. Na widowni znaleźli się uczniowie szkół z Kalisza oraz rodzice młodych aktorów. Trema przed pierwszym takim występem była spora, ale odczuwaliśmy ją jako większą mobilizację. Wszyscy poczuli klimat prawdziwego teatru. Oklaski publiczności świadczyły o tym, że spodobało się to, nad czym pracowaliśmy przez wiele tygodni. Zabawa w teatr, jak zwykliśmy czasami mawiać o naszych działaniach, spowodowała, że kolejna uczennica ostatniego rocznika gimnazjalistów podjęła się samodzielnego napisania scenariusza sztuki teatralnej. Zawsze wychodziliśmy z założenia, że należy wspierać rodzące się talenty i stąd nasza młodzież nie bała się wyzwań, co zaowocowało trzecią już sztuką wymyśloną, napisaną i zaprezentowaną przez uczniów. Premiera odbyła się 31 marca 2019 roku i nosiła tytuł Pamiętnik szefowej. Przedstawienie osadzone zostało w realiach świata biznesu, gdzie pojawiło się pło-
mienne uczucie, które z pozoru nierealne, gdyż trąciło nieco mezaliansem, skończyło się happy endem, choć wcześniej nic tego nie zapowiadało. Ona, tytułowa szefowa, kobieta młoda i przedsiębiorcza, zwraca uwagę na chłopaka, który zostaje jej szoferem. Oczywiście nie byłoby różnych perypetii i zwrotów akcji, gdyby nie koleżanki, rodzice i inne osoby, nie zawsze życzliwe. W zimowe popołudnie, 8 grudnia 2019 roku „Echo Pałacu” wystawiło kolejną, już 11. premierę teatralną. Tym razem była to komedia napisana przez hrabiego Aleksandra Fredrę pt. Gwałtu, co się dzieje. To jedna z ciekawszych, ale mniej znanych sztuk tego pisarza. Dwunasta premiera teatralna zaplanowana została na ostatnią niedzielę marca 2020 roku, jednak z powodu pandemii koronawirusa nie mogła się odbyć. Miała to być również sztuka z klasycznego repertuaru, a mianowicie Romeo i Julia Williama Szekspira. Obecnie działalność szkolnego teatru „Echo Pałacu” jest zawieszona. Uczniowie, którzy kończą edukację w naszej szkole, nie zaprezentują się już na scenie, zaś młodsi dopytują, co będziemy grać, kiedy wrócimy do szkoły. Tak właśnie działa magia teatru. Kto raz usłyszał brawa i zobaczył owacje na stojąco po udanym występie, ten już połknął bakcyla i będzie wracał, by móc znowu poczuć dumę z dobrze zrealizowanego zadania. Niezmiernie cieszymy się, że w tak małej miejscowości, jaką jest Mroczeń, i w coraz mniej po reformie liczebnej szkole są ciągle dzieci, które chcą zagrać w sztuce, jeździć do prawdziwego teatru, by podpatrywać warsztat zawodowych aktorów i przenosić tę wiedzę do swoich pierwszych występów. Nasz mały szkolny teatr jest przykładem, że nie jest istotne miejsce i wielkość, ale chęci i zapał.
53
Młodzież VIII Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Mickiewicza w kulturze i życiu społecznym Starego Miasta…
Aneta Cierechowicz
Młodzież VIII Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Mickiewicza w kulturze i życiu społecznym Starego Miasta w Poznaniu Młodości! dodaj mi skrzydła! Niech... wzlecę… W rajską dziedzinę ułudy: Kędy zapał tworzy cudy, Nowości potrząsa kwiatem I obleka w nadziei złote malowidła. [Adam Mickiewicz, Oda do młodości] „Młodości! dodaj mi skrzydła!” Co cechuje okres młodości? Co interesuje ludzi młodych? Co warto zaproponować wchodzącym w dorosłość? Renesansowy poeta Jan Kochanowski zdecydowanie rozwiewał wszelkie wątpliwości maksymą: „Miło szaleć, kiedy czas po temu” (Pieśni Jana Kochanowskiego księgi dwoje, ks. 1, Pieśń XX). Sugestia godna rozważenia, gdyż kryje się za nią nie tylko wezwanie do zabawy, ale i bliskie humaniście carpe diem, oznaczające umiejętne wykorzystanie każdej chwili, a „chwil” w okresie dojrzewania do mądrego spożytkowania jest wiele. Sporą ich liczbę młodzi spędzają w szkole, tu więc powinni znaleźć możliwość do rozwoju m.in. kulturowego. W Ustawie o systemie oświaty o różnych zadaniach szkoły wspomina się wielokrotnie, wskazując na te związane z wychowaniem w szacunku dla kultury, rozwijaniem uzdolnień i zainteresowań młodzieży, wrażliwości kulturowej i społecznej. Założenia formułowane są przez dorosłych, świadomych roli tradycji i sztuki w kształceniu nowych pokoleń, ale czy doświadczenia nabyte przez lata łatwo przekazać dopiero wkraczającym w życie? Wyzwanie to niełatwe, bo oznacza nawiązanie dialogu między przedstawicielami różnych pokoleń o odmiennych oczekiwaniach, systemach wartości, światopoglądach. 54
Kto chce nawiązać dialog, znajdzie rozwiązanie. W końcu od czego jest patron? Szczególnie taki jak romantyczny wieszcz, którego słowa o sztuce jako „arce przymierza między dawnymi i młodszymi laty” weszły na stałe do zasobów kultury. A jeżeli wspiera go rozśpiewana i rozsławiona wychowanka, to sprawa staje się znacznie prostsza. Kluczem do przekazywania wartości, w tym tradycji i sztuki, staje się sama sztuka, widome dowody jej trwania, stałej obecności w danej społeczności, z której wyrosła, której jest bliska, a także jej omawianie, kultywowanie, no i oczywiście kreowanie. Uczniowie, absolwenci, wychowankowie VIII Liceum mogą pod tym względem stanowić przykład artystycznej wrażliwości i świadomego zaangażowania w świat kultury i lokalnej społeczności. Wzmacnia ich w tym patron – sam Adam Mickiewicz, oraz Anna Jantar, uczennica, która wyśpiewała sobie stałe miejsce w pamięci ludzi kultury i ciepłym wspomnieniu kolejnych pokoleń uczniów Ósemki. Takie duchy opiekuńcze zobowiązują i nauczycieli, i uczniów, co przekłada się na artystyczne propozycje realizowane w liceum. Utalentowane jednostki mogą uczestniczyć w zróżnicowanych projektach wzbogacających duchowo odbiorców i efektywnie uwodzących magicznym światem sztuki: teatralnej, wokalnej, muzycznej, fotograficznej czy plastycznej. Niech... wzlecę… W rajską dziedzinę ułudy Młodzi udzielają się w Artystycznym Saloniku, grają w kole teatralnym Proscenium, organizują Walentynkowy Pojedynek bądź Festiwal Piosenek Anny Jantar, przygotowują spektakle w ramach Narodowego Czytania i nie tylko, tworzą własne teksty. Wszystkie wydarzenia kierowane są do ich rówieśników,
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
ale też do mieszkańców dzielnicy oraz osób zainteresowanych. Biorą w nich udział młodzi utalentowani artyści, których romans ze sztuką na Ósemkowej scenie często się zaczyna i wcale na niej się nie kończy, powodując, że adepci teatru, piosenkarze, instrumentaliści niosą „kaganek” kultury dalej. Na deskach Ósemkowej sceny podczas spotkań Artystycznego Saloniku występuje rocznie minimum 30 wykonawców. Są wśród nich uczniowie VIII Liceum, ale też ich koledzy z innych szkół – śpiewali i grali przedstawiciele Szkoły Muzycznej przy ul. Głogowskiej, Liceum św. Marii Magdaleny, IX LO, Liceum Sióstr Urszulanek Unii Rzymskiej, III LO, VI LO, Technikum Ekonomicznego, chóru Skowronki, a także absolwenci Ósemki, absolwenci różnych szkół muzycznych. Występy młodych wspierają ich opiekunowie i nauczyciele (śpiewu bądź gry na instrumentach), wśród zaproszonych są piosenkarze, malarze, pisarze dzielący się zawodowym doświadczeniem; dzięki nim trwałość sztuki i ponadczasowy charakter artystycznych pasji staje się rzeczywistością, a nie tylko suchym wywodem pedagoga realizującego zadania szkoły. Kędy zapał tworzy cudy… W bardzo wielu przypadkach dar sztuki jest przekazywany z jednego środowiska w kolejne. Podczas inauguracyjnego spotkania Artystycznego Saloniku wystąpiła Natasza, która w gimnazjum ćwiczyła baton twirling. Zaraziła swoją pasją koleżanki z klasy i wspólnie z Darią, Martą i Weroniką przygotowały pokaz taneczny. Radosny i spontaniczny kontakt z publicznością, umiejętność cieszenia się występem nie tylko przyniosły zadowolenie widzom, ale i spowodowały dalsze skutki: grupa wystąpiła podczas festynu organizowanego przez radę osiedla Stare Miasto, a zasiane ziarno tworzenia kiełkowało dalej, przynosząc zaangażowanie w profesjonalnym zespole tanecznym. Niebawem Natasza zatańczy dla widzów w VIII LO jako absolwentka i inspiratorka kolejnych młodych wielbicieli tańca. Podobne zainteresowania innej młodej artystki – Wiktorii przyczyniły się do efektownego wykonania Wesela Wyspiańskiego, które zostało nagrane i wysłane na Ogól-
nopolski Konkurs „Wesele w naszej szkole” w 2017 roku. Aktorzy, między innymi dzięki oddaniu Wiktorii, wytańczyli sobie II miejsce i nagrodę. Z Chóru Dziewczęcego Skowronki wywodziły się śpiewające podczas koncertów Artystycznego Saloniku dziewczyny – Katarzyna, Antonina, Karolina i Joanna. Wspaniale ukształtowanymi w chórze głosami wzbogacały koncerty dla licealnej publiczności. Swoim zaangażowaniem inspirowały do udziału innych, toteż towarzyszyło im w wokalnych popisach wielu wielbicieli piosenek. Dla niektórych z nich efektem udziału w spotkaniach organizowanych przez Salonik była możliwość zaprezentowania talentów podczas wydarzeń poza budynkiem szkoły, np. podczas gali wręczania nagród Wielkopolskiego Towarzystwa Kulturalnego w 2016 roku przed gośćmi z całego regionu; inni mieli przyjemność wystąpić dla wychowanków Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej im. Z. Tylewicza podczas Wiosny Muzycznej 21 marca 2016 roku.
Katarzyna, Joanna, Karolina, Antonina – z chóru Skowronki – w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej im. Z. Tylewicza
Wśród wokalistów znalazła się też Weronika, pisząca słowa i muzykę do swoich występów. Wierna swojej pasji wystąpiła w ramach projektu Memoramus podczas wyjazdu do Katynia przed rosyjską publicznością, wywołując gromkie brawa (podobnie jak kilka lat wcześniej Paulina, obecnie studentka PWST im. Ludwika Solskiego we Wrocławiu), a także 55
Młodzież VIII Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Mickiewicza w kulturze i życiu społecznym Starego Miasta…
w programie „Mam talent” w 2019 roku – zachwyciła słuchaczy oraz zdobyła uznanie jurorów. Równie utalentowaną osobą jest Lidka, która wykonuje do własnych kompozycji wiersze koleżanek i kolegów. Występ przed Ósemkową publicznością przysporzył jej kolejnych fanów, a przy okazji zmotywował do dalszego dzielenia się pięknem sztuki. W efekcie artyści zagrali podczas finału Konkursu Poetyckiego Seniorów w Klubie Seniora 82 w 2019 roku, zyskując życzliwość zgromadzonych widzów. W lutym 2020 roku Lidka zdobyła nagrodę główną w IV Festiwalu Piosenek Anny Jantar (na który zgłosiło się ponad 40 uczestników z całej Wielkopolski), a jeden z jej tekściarzy, Wiktor, wygrał w Konkursie na Wiersz Miesiąca organizowanym przez Młodzieżowy Dom Kultury nr 2. W działania poetycko-teatralne angażuje się wielu młodych. Wśród nich warto wspomnieć np. Joasię i Basię, które przygotowały piękne spektakle oparte na lirykach koleżanek oraz utworach Agnieszki Osieckiej. Poetyckie inspiracje zaprowadziły Joasię na podium – wzięła udział w konkursie poetyckim „Spojrzenia 2017” inspirowanym poezją Wisławy Szymborskiej i zdobyła trzecią nagrodę za wiersze Fosa i Czy ktoś widział podłogę. Joasia i Basia promowały liryczną twórczość zaprzyjaźnionych poetek. Jeden z takich wierszy pióra ich przyjaciółki Joanny pt. Sukienka przypadł do gustu członkom zespołu SGM (Spontaniczna Grupa Muzyczna), w skład którego wchodził m.in. gitarzysta Rafał (bas, autor tekstów) z Ósemki oraz jego koledzy spoza liceum: Bartek (wokal, gitara elektryczna, autor tekstów), Janek (gitara elektryczna), Dominik (perkusja). Chłopacy napisali do tekstu muzykę i stworzyli szlagier, do którego tańczyli widzowie koncertu. Dziś Rafał kocha muzykę nadal i promuje ją w Radiu Afera. W koncertach biorą udział absolwenci – chętnie wracają do ulubionej szkoły, na znane sceniczne deski i do publiczności, która zawsze jest pełna ciepła i życzliwości dla artystów. W I Festiwalu Piosenek Anny Jantar, który rozpoczęła absolwentka Paulina, wyśpiewała sobie pierwsze miejsce inna absolwentka – Magda (za rok to ona otwierała 56
II Festiwal). Z gorącym powitaniem spotkał się zespół DJIBRIL, którego gitarzyści Kamil i Arian związani byli z działalnością koła teatralnego Proscenium. W 2019 roku wystąpili z pięknym koncertem i zapadli w serca słuchaczy. Z przyjemnością śledzimy ich kolejne występy; można ich było posłuchać w Blue Note, w Radiu Afera i oczywiście w domowych – Ósemkowych pieleszach. Zagrała także młodzieżowa kapela o nazwie 708+ utworzona przez czterech studentów Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu. Trzech z nich: Marek (fortepian), Robert oraz Kacper (gitary) ukończyło Ósemkę w 2013 i 2014 roku. Czwarty, Michał, przyjechał na studia z Elbląga i dołączył do grupy jako wokalista. Pierwszy występ Kacpra i jego zespołu (wtedy jeszcze z Filipem) podczas nauki w liceum wiązał się z przygotowaniem piosenki na konkurs organizowany przez Pracownię-Muzeum J.I. Kraszewskiego w Poznaniu.
Koncert zespołu absolwentów 708+
Na spotkanie po latach z młodszymi kolegami i koleżankami zdecydował się też tenor Teatru Wielkiego w Poznaniu, udowadniając, że młodzieńcze pasje nie tylko kształtują dorosłe życie, ale nadają mu wartość i sens. Zaśpiewał dla licznie zgromadzonych słuchaczy m.in.: arię Wertera z trzeciego aktu opery Julesa Masseneta Pourquoi me réveiller, Giuseppe Verdiego arię księcia Mantui z trzeciego aktu opery Rigoletto, znaną jako La donna e mobile, oraz Karla Zellera Lat dwadzieścia miał mój
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
dziad – pieśń Adama z operetki Ptasznik z Tyrolu. Nowości potrząsa kwiatem… Odzewem na Narodowe Czytanie jest coroczny spektakl oparty na wybranej do czytania lekturze. Angażują się w jego przygotowanie młodzi aktorzy przy wsparciu nauczycieli. Kontakt z klasyką zachęca utalentowanych do pisania własnych utworów. Dzięki temu powstały takie sztuki jak Sznurki Marcina (nagrodzone na II Poznańskim Festiwalu Teatrów Licealnych „Marcinek”), Tramwaj Mateusza (nagroda na IV Poznańskim Festiwalu Teatrów Licealnych „Marcinek” w 2006 roku), Dłoń Agaty (nagrodzona w konkursie organizowanym przez Teatr Polski w 2008), Anomia Mikołaja, Podwójna tożsamość Tomka, Maska Konrada (nota bene autora wspaniałych plakatów reklamujących kolejne przedstawienia koła teatralnego Proscenium)… Fascynaci filmem niejednokrotnie umilali popołudnia widzom. Jedno ze spotkań Artystycznego Saloniku zostało w 2018 roku poświęcone filmom krótkometrażowym, o których opowiadali Hania i Szymon, obecnie studenci i aktywni twórcy filmów. Hania przedstawiła liryczny reportaż o ośrodku dla głuchoniemych, a Szymon zaprezentował film o Śródce, utrwalający jej wygląd jeszcze sprzed działań rewitalizacyjnych, a dziś współpracuje z Granatorem – Studio. Produkcja Filmów Reklamowych i Artystycznych. Latem można było oglądać nakręcony przez nich obraz Pandemium, który w kinie Rialto zebrał pełną salę widzów, a potem ich entuzjastyczne oceny. Rok później o filmie radzieckim z pasją opowiadał Janek z zaprzyjaźnionego Liceum św. Marii Magdaleny. W I Festiwalu Filmów Grozy Filmsteria, organizowanym przez XII Liceum Ogólnokształcące im. Marii Skłodowskiej-Curie w Poznaniu we współpracy z Instytutem Filmu, Mediów i Sztuk Audiowizualnych UAM, kinem Muza oraz Estradą Poznańską, w 2019 roku kreatyw-
ni pasjonaci aktorstwa, debiutujący wcześniej w kole teatralnym Proscenium, zdobyli nagrodę „za niebanalną historię i interesującą interpretację filmową dzieła amerykańskiego mistrza horroru” w scenariuszu Dominiki pt. The Tell Tale Heart. I obleka w nadziei złote malowidła Młodzi artyści Ósemki „szaleją”, póki mają czas, pasję i niczym nieograniczone możliwości. Wspomniani w artykule są „gwardią reprezentacyjną” – wszystkich oddanych sztuce wymienić nie sposób. Liceum stara się stworzyć jak najlepszą atmosferę do rozwijania ich talentów. Twórcy dzielą się nimi z rówieśnikami, którzy często widzą ich w nowej roli po raz pierwszy. Pozwala to obu stronom docenić znaczenie sztuki w życiu jednostki, dostrzec, jak przemienia ona i twórcę, i odbiorców jego dzieła. Spotkania Artystycznego Saloniku, spektakle, koncerty, Festiwal Piosenek Anny Jantar umożliwiają utalentowanym uczniom zaprezentowanie umiejętności także przed szerszą publicznością. Zetknięcie z widzami innymi niż koleżanki i koledzy daje młodym artystom szansę na obiektywną ocenę ich wysiłków i zachęca do dalszej pracy oraz dzielenia się talentem z innymi. Powtarzające się co roku koncerty pozwalają młodzieży nie tylko rozwijać zainteresowania, ale i podnosić ich poziom, co przekłada się na dalszy wkład w kulturę. Inspiracja i wsparcie udzielane przez dorosłych procentują w życiu szkoły i środowiska lokalnego, a z czasem miasta. VIII Liceum to przede wszystkim szkoła matematyczno-przyrodnicza, ale i takie otoczenie sprzyja krzewieniu kultury, uczy dla niej szacunku i zachęca do jej współtworzenia. Obserwując uczniów Ósemki, można mieć nie tylko nadzieję, ale i pewność, że wzbogacą swoimi wysiłkami kulturę, staną się częścią artystycznej tradycji szkoły i miasta. A właściwie stają się ciągle. Zdjęcia: Aneta Cierechowicz
57
Potomkowie poznańskich organiczników zawsze na pierwszej linii – czyli wychowankowie Liceum…
Jolanta Błach, Aneta Cierechowicz
Potomkowie poznańskich organiczników zawsze na pierwszej linii – czyli wychowankowie Liceum św. Marii Magdaleny i ich wkład w życie kulturalne Najstarsza szkoła ponadgimnazjalna w Poznaniu – tradycja. Od chwili powstania pokonująca zawsze wszelkie przeciwności losu – kreatywność. Odradzająca się niczym Feniks – wytrwałość. Kolebka tytanów zmieniających oblicze społeczeństwa – odpowiedzialność. Wśród licznych wychowanków Alma Mater z siedzibą przy Garbarach znaleźli się m.in. lekarz Karol Marcinkowski, przemysłowiec Hipolit Cegielski i pisarz Marceli Motty – jak wielu innych wywodzących się z tych murów reprezentujący typ człowieka renesansu, nie tylko pod względem licznych zainteresowań i działań, ale także ze względu na szacunek dla wartości humanistycznych. Każdy z przywołanych podkreślał rolę oświaty i kultury w kształceniu młodych pokoleń Polaków. W dzisiejszym zmaterializowanym i skomputeryzowanym świecie to wartości, które trzeba pielęgnować. Pod opiekuńczym patronatem takich osobowości zmotywowanie przybywających w progi Liceum św. Marii Magdaleny uczniów do wejścia w stały emocjonalny związek ze sztuką i kulturą jest i obowiązkiem nałożonym przez przeszłość, i naturalną wręcz potrzebą przekazania pałeczki kolejnym pokoleniom. Atmosfera Marynki sprzyja romansowi ze sztuką, w końcu tworzą ją dwie klasy humanistyczne skupiające najwrażliwsze i utalentowane jednostki Wielkopolski. Są wśród nich wielbiciele wszystkich dziedzin sztuki, którzy rozwijaniu swojej pasji poświęcają wiele pracy, chętnie dzielą się nią z innymi, współpracują przy jej realizowaniu z rówieśnikami i wzbogacają kulturalną przestrzeń szkoły i miasta.
Rozwój i samorozwój Marynkowicze to tytani zmagań z trudnym przeciwnikiem, jakim jest literatura. 58
Motywują ich do tego nauczyciele, ale także ludzie kultury, którzy dzielą się z młodzieżą swoimi przemyśleniami podczas spotkań autorskich (w tym roku z Elżbietą Cherezińską) albo choćby w ramach współudziału w Poznańskim Festiwalu Kryminału „Granda”. Co roku przedstawiciele klas humanistycznych, ale także i innych profilów przystępują do Olimpiady Literatury i Języka Polskiego, podejmując się napisania prac na bardzo wysokim poziomie. Ich wysiłki interpretacyjne przekładają się na wspaniałe wyniki. Są one nie tylko powodem do dumy, ale i dowodem, że kolejne pokolenia szanują polską tradycję piśmienniczą, dostrzegają w niej ponadczasowe przesłania i potrafią ująć w trafne słowa swoje przemyślenia. Wśród laureatów i finalistów ostatnich lat znaleźli się m.in.: Franciszek Świderski, Jan Banowski (autor najlepszej interpretacji porównawczej w Polsce w 2019 roku), Kamila Malinowska, Emilia Jędroszkowiak, Maya Machota, Karolina Król, Olga Żyminkowska, Julia Sobusiak, Ida Miczke…, a także: Ewelina Falkowska (aż dwa razy), Kornelia Głowacka, Maria Pawełczak, Anna Babst, Olga Drygas (sporo twórców rekrutowało się z profilu biol.-chem.) oraz wielu innych wspaniałych młodych interpretatorów. Nieobce są im zmagania filozoficzne, stąd zwycięzcy w Olimpiadzie Filozoficznej: np. Marta Szpytko (laureatka), Olga Żyminkowska (I miejsce w Polsce) czy Mikołaj Świerczyk
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
(finalista). Zdobywają też podium w Olimpiadzie Wiedzy o Filmie i Komunikacji Społecznej (Pola Bąk, Marta Kaźmierczak, Aleksandra Wituła i inni, w tym roku Tymoteusz Górski – najlepszy wynik w Polsce – i Adrianna Wójkiewicz – godni następcy poprzedników). Chęć poszerzania wiedzy dotyczącej kultury przekłada się na większą wrażliwość społeczną i umiejętność lepszego funkcjonowania w relacjach międzyludzkich. Podnosi też świadomość kulturową i sprzyja promowaniu sztuki w swoim środowisku.
Dzielenie się …słowem Udział w artystycznych zmaganiach sprzyja wymianie pasji. Warto wspomnieć o Dominice Marciniak, która w IV Wojewódzkim Konkursie Literackim „Manufaktura Słowa” organizowanym przez MDK 2 zdobyła nagrodę w kategorii proza za cudowne, metaforyczne opowiadanie. Decyzja o udziale, otwartość na innych, gotowość do dzielenia się swoimi artystycznymi zainteresowaniami zainspirowały jej koleżankę Agatę Rutę, która zdecydowała się wysłać swoje wiersze i zdobyła nagrodę za wiersz miesiąca stycznia 2019 w konkursie przeprowadzanym co miesiąc przez MDK 2. Wspaniałym sukcesem Dominiki było wydrukowanie jej opowiadania pt. Ogród kwitnących słów, stanowiące nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie im. Bolesława Prusa dla młodzieży. Spośród 600 prac nadesłanych z całego kraju jury wybrało 40 i opublikowało w zbiorze prozy młodzieżowej. Dominika nie tylko zainspirowała koleżankę, ale i umiliła wielu czytelnikom czas, który poświęcili na zapoznanie się z jej tekstem. Dziewczyny mają też niezwykłą wrażliwość na kulturę małej ojczyzny i czynnie wspierają Muzeum Bambrów w Poznaniu, co roku promując zwyczaje poznańskich Bambrów podczas czerwcowych obchodów św. Jana – zakładają wtedy odświętne stroje, których elementem jest przepiękny kornet, tj. nakrycie głowy (efekty widoczne na zamieszczonym zdjęciu – zachwycony przechodzień złapał bakcyla) – bądź w Noc Muzeów. W XII Konkursie Literackim o Nagrodę FanFila organizowanym przez
UAM w Poznaniu na bardzo wymagającym poziomie Marta Szpytko zdobyła II miejsce, potwierdzając swoją literacką wrażliwość i kreatywność (nota bene Marta interesuje się też tańcem i występuje z własną grupą).
…obrazem Swoimi pasjami dzielili się też wielbiciele teatru i filmu. W 2002 roku William Mastrosimone napisał niezwykły scenariusz poświęcony zjawisku przemocy wśród młodzieży. Na jego podstawie nakręcono film pod tytułem Pif paf! Jesteś trup!. Wyreżyserował go Guy Ferland, za co dostał nagrodę Amerykańskiej Gildii Reżyserów za film skierowany do młodego widza. Obraz nie udziela odpowiedzi na pytanie o przyczyny, nie kusi się o ocenę bohatera, nie stawia prostych recept na unikanie tego typu sytuacji, inspiruje do zadumy. Inspiruje efektywnie, bo młodzi adepci sceny postanowili napisać scenariusz na motywach filmu i wystawić dla publiczności Liceum św. Marii Magdaleny, a także VIII Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Mickiewicza oraz Liceum Sióstr Urszulanek Unii Rzymskiej. Autorem scenariusza Pif-paf, jesteś trup! był Mateusz Cierechowicz, sztukę wyreżyserował wraz z Mikołajem Świerczykiem, główną rolę wykreował Wiktor Ławicki, w pozostałych rolach pierwszoplanowych wystąpili: Michalina Janas, Julia Mikzińska, Olga Ziuzia, Filip Bestrzyński, Tristan Grądzki i inni. Zaangażowanie młodych aktorów przekuło się na sukces i długotrwały odzew refleksyjno-emocjonalny widzów, którzy po spektaklu analizowali zachowanie głównego bohatera. Jak dobre było to przedstawienie, świadczy nagroda w Konkursie Teatralnym organizowanym przez Coolturalne Szkoły w 2017 roku – zespół „Nihil Novi” zajął III miejsce. Młodzi postanowili spróbować swoich sił w zmaganiach filmowych i wzięli udział w I Ogólnopolskim Festiwalu Filmów Grozy Filmsteria, zorganizowanym przez XII Liceum Ogólnokształcące im. Marii Skłodowskiej-Curie w Poznaniu we współpracy z Instytutem Filmu, Mediów i Sztuk Audiowizualnych UAM, kinem Muza oraz Estradą Poznańską w 2019 roku. Do konkursu przystą59
Potomkowie poznańskich organiczników zawsze na pierwszej linii – czyli wychowankowie Liceum…
piło 20 zespołów z całej Polski, w tym z Łodzi i Warszawy. Profesjonalne jury oceniało w 12 kategoriach. Zwycięzcy otrzymali statuetki i nagrody materialne. Grupa z Marynki za film Pandora również otrzymała nagrodę: za najlepsze zdjęcia wyróżniono Mateusza Cierechowicza, argumentując decyzję następująco: Za szereg adekwatnych i zaskakujących rozwiązań operatorskich (w szczególności początkowa jazda kamery w lesie) oraz przemyślaną kompozycję kadrów, która składa się na interesujące zobrazowanie skomplikowanego mitu o Pandorze. Ujęcie na bohaterkę z drona jury chętnie powiesiłoby w swoich domach na ścianie.
W skład grupy wchodzili: Mateusz Cierechowicz – zdjęcia, reżyseria, scenariusz, Olga Ziuzia – scenariusz, Julia Mikzińska – scenariusz, muzyka, Marta Dostatni, Jan Banowski, Mateusz Majewski, Filip Bestrzyński. Artystów wspierał kolega z VIII LO Bartosz Banachowicz – montaż filmu. Zainteresowania gatunkiem filmowym utrwala projekt „Akademia Filmowa” pozwalający zainteresowanym na śledzenie najnowszych propozycji kina. Filmem pasjonował się także Jan Biedny, który przygotował niezwykły pokaz fragmentów filmów kina radzieckiego i współczesnego rosyjskiego. Ich analizę przedstawił publiczności zebranej w auli VIII Liceum Ogólnokształcącego, wśród której byli uczniowie Marynki i Ósemki, ale także ich znajomi oraz seniorzy z Klubu Seniora 82. Wykład został wygłoszony z taką pasją, że wszyscy odkryli uroki omawianych obrazów.
…muzyką W Marynce jest sporo talentów muzycznych. Dzięki nim co roku odbywa się niezapomniany dla słuchaczy Koncert Zaduszkowy. Biorą w nim udział nie tylko obecni uczniowie liceum, ale także absolwenci (ci zresztą wracają do Alma Mater przy różnych okazjach, np. podczas corocznego wręczania Marianów w kinie Rialto). Między innymi znalazł się wśród nich Mikołaj Kostka – student Akademii Muzycznej w Katowicach, autor dwu płyt jazzowych: Eternal colors – indywidu60
alnie oraz Duo (wraz z Franciszkiem Raczkowskim). Mikołaj gościł na scenie VIII LO, często dawał koncerty dla poznańskiej publiczności w różnych klubach i kafejkach. Jego gra na skrzypcach nikogo nie pozostawia obojętnym. We wspomnianym koncercie śpiewała także Zofia Marcinkowska (studentka Akademii Muzycznej w Poznaniu), brała też udział w Festiwalu Piosenek Anny Jantar w VIII Liceum Ogólnokształcącym i w jednym z organizowanych tam koncertów. Dostała się również do programu Voice of Poland, wzbudzając żywe emocje wśród jurorów. Śpiewa z własnym zespołem Crossing Wires – miłość do muzyki zaszczepiając wytrwale w swoich słuchaczach.
Wyzwania Młodzież jest aktywna, pełna pasji i ambitna. Nie ma dla niej żadnych ograniczeń, dlatego podejmuje też studia za granicą: np. Zuzanna Patryas w University of Oxford; Marta Szpytko – University of Warwick; Olga Ziuzia – Coventry University, a Maria Kopka uzyskała Stypendium Fulbrighta. Wielbiciele kina chętnie uczestniczą jako wolontariusze w festiwalach i konkursach w całej Polsce, np.: Julia Mikzińska w Krakowie wspierała działania projektów artystycznych Etiuda&Anima oraz Conrad Festival, Jan Brzozowski zaangażował się w MFF „Transatlantyk” w Łodzi. Z zapałem współtworzą życie kulturalne Poznania. Wielu z nich było ambasadorami w kinie Muza, promując filmy przeznaczone dla bardziej wymagającej widowni. Odpowiedzialna funkcja Młodych Ambasadorów Kina Muza była nagrodą za zwycięstwo w Wielkopolskim Konkursie Wiedzy o Filmie organizowanym przez Zespół Szkół Ogólnokształcących nr 4 w Poznaniu, a wymagającym od uczestników obszernej wiedzy o kinie współczesnym. Do grona wyróżnionych zakwalifikowali się m.in.: Jan Brzozowski, Mateusz Cierechowicz, Tymoteusz Górski, Aleksandra Szwarc, Olga Ziuzia, Jakub Walkowiak. Fascynacje filmem przekładają się też na dalsze działania pozwalające rozwinąć ich własne umiejętności: np. Olga Ziuzia, Julia Mikzińska i Michalina Janas zaangażowały się w zajęcia
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
aktorskie PAPA (Poznań Academy of Performance and Acting), a efekty ich starań mogli oglądać zaproszeni goście: koleżanki, koledzy i zainteresowani widzowie. Jan Brzozowski i Mateusz Cierechowicz pracowali w Jury Młodych na MFF Młodego Widza „Ale Kino!”. Młodzi pasjonaci sztuki mierzą się z wszelkimi wyzwaniami i nigdy się nie pod-
dają. Poznają przeszłość, kreują teraźniejszość i wpływają na przyszłość świata kultury. Patrząc na ich dzisiejsze osiągnięcia i postawy, można liczyć na to, że w przyszłości będziemy mogli podziwiać ich na wielu scenach, nie tylko teatralnych (np. Emila Owczarka – studenta Akademii Teatralnej w Krakowie).
Mateusz Cierechowicz
Wywiad z zespołem DJIBRIL (przeprowadzony 18 kwietnia 2019 roku przez Mateusza Cierechowicza, dzień po koncercie w Cafe Dylemat, 17.04.2019) życie cenić, bo masz jedno na ziemi [słowa jednej z piosenek] Michał, Kamil i Arian – trzech fanów muzyki, tworzy skład zespołu DJIBRIL (www. djibril.pl). Grają ze sobą prawie dwa lata, ale korzenie ich artystycznych fascynacji są znacznie starsze. Kamil i Arian grywali już w liceum (LO VIII w Poznaniu, matematyczno-przyrodniczym, czyli ścisłym), i to nie tylko na instrumentach (gitary), ale i w kole teatralnym. Licealne kontakty i udział w scenicznych zmaganiach utrwaliły w nich zamiłowanie do sztuki, które przetrwało kolejne lata i zaowocowało trwałym wkładem w kulturalny obraz Poznania, Starego Miasta, liceum. Dziewięć lat po ukończeniu nauki w Ósemce wrócili na scenę z koncertem dla kolejnego pokolenia uczniów. Muzykę komponują sami, słowa pisze Michał. Śpiewają po polsku. Doskonale – ich utwory spełniają antyczne oczekiwania kalokagatii, łączą piękno muzyki i słowa z mądrością przesłania zawartego w tekście. Nie trudno się zatem dziwić, że spodobali się publiczności. Zaprosili na swoje koncerty, zyskali fanów, przekonali idących w ich ślady młodszych artystów, że warto łączyć życie z muzyką. Zaintrygowali na tyle, że postanowiłem zrobić z nimi wywiad, któ-
ry zabrał kilka godzin… Wybrane fragmenty z niego przedstawiam poniżej. To nie są najciekawsze wypowiedzi, bo… wszystkie były ciekawe i ważne.
DJIBRIL (Kamil Pluciński, Michał Masel, Arian Przytocki)
Mateusz: Dlaczego postanowiliście grać w jednym zespole muzycznym? Michał: My nie postanowiliśmy grać ze sobą. To „coś” postanowiło za nas (śmiech). Kamil: Kiedyś przenosiliśmy razem dwa pianina i w trakcie dźwigania powstał pomysł, żeby trochę pograć. Udało nam się spo61
Wywiad z zespołem DJIBRIL
tkać po pięciu latach od tej rozmowy i już tak zostało. Michał: Stało się samo z siebie. I takie rzeczy, które wychodzą same z siebie, są najlepsze. Mateusz: Czy to pierwszy zespół, w którym występujecie? Jeśli nie, co się stało z poprzednimi? Michał: Ja grałem głównie solo, szczególnie gdy wykonywałem rap. Próbowałem założyć zespół, ale nie wyszło, bo do niektórych rzeczy człowiek musi dorosnąć, trzeba się np. obudzić rano i jechać na próbę, czy jest się zmęczonym, czy nie (śmieją się). Ten zespół funkcjonuje, żyje i to jest najlepsze. Arian: Grałem już wcześniej z innym zespołem w czasach licealno-studenckich, a później… zespół się rozpadł. Czasami tak się dzieje. Rozpadł się przez implozję, wewnętrzne napięcia… środowisko artystyczne tak ma. Wtedy byłem jednym z założycieli, miałem wizję grupy i jej charakteru. A do DJIBRIL przyszedłem na materiał, który był już w większości gotowy, więc mam inne podejście. Lepsze, i do muzyki, i w ogóle… Kamil: Musiałeś dojrzeć. Arian: Tak, granie muzyki to też obowiązek. Kamil: Praca, i to ciężka. Arian: Tak (śmieją się), musiałem do tego dorosnąć, żeby mi się lepiej pracowało, bez chaosu, nasze granie jest dopasowane do naszego życia. Michał: Zespół to nie jest sposób na życie. To jest po prostu pasja (pozostali potwierdzają). Kamil: Pierwszy zespół Prosto z Chile i fakt, że inni chcą ze mną grać, to było dla mnie kosmiczne (wymachuje szeroko rozłożonymi rękami), niesamowite doświadczenie. I graliśmy ze sobą pięć lat. W sumie zagraliśmy 50-60 koncertów, w tym na Festiwalu w Jarocinie, w Hanowerze – Jezu, to był wyjazd życia. A później... zespół się rozpadł (śmieją się). Tak to bywa, czasami przychodzi taki moment, że się przestaje grać. Potem miałem 5-6 lat przerwy. Michał: To tak jak ja. Kamil: I każdy wtedy robił coś innego. 62
Kamil Pluciński (gitara)
Arian: Okazyjne granie na gitarze raz na pół roku… Kamil: Tak, tak… Ja nagrywałem do szuflady, ale to było wszystko. Coś się kończy i coś zaczyna. Jestem dojrzalszy. Chociaż teraz mam mniej czasu, to widzę, że inaczej podchodzimy do przygotowań do koncertu, dbamy o szczegóły, o oświetlenie czy nagranie. Kiedyś moje pomysły zostawały w szufladzie, bo nie miałem przebicia i nie umiałem ich przekazać. Tam było nas za dużo, tu mam wpływ na muzykę, jest nas mniej, jest łatwiej podejmować decyzje. Mamy wspólny cel, wiemy, dokąd zmierzamy, mamy wizję. Teksty Michała są świetne, bardzo lubię dobierać partię gitary do tekstu i kiedy widzę, jak Michał podczas śpiewania opuszcza ziemię, to ja chcę ten lot zagrać. Mateusz: Co było inspiracją do założenia zespołu? Michał: Nie ma czegoś takiego. Nie jest tak, że budzisz się z decyzją: muszę założyć
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
zespół. To wychodzi samo z siebie. I po prostu jest albo nie ma. Nie można tego tłumaczyć jakąś chęcią. Kamil: To przypadek, ktoś się z kimś spotkał… Michał: W odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie… z odpowiednią osobą przy odpowiednim instrumencie… Kamil: I było super, i „może spotkamy się za tydzień”, i to „za tydzień” przerodziło się w lata… Michał: Tak było w naszym przypadku. Może to było „przeznaczenie”. Mateusz: Jaki moment uważacie za najtrudniejszy podczas przygotowań utworu? Michał: Chodzi ci o proces tworzenia... Zależy, czy chcesz stworzyć utwór czy piosenkę. Większość z tego, co słyszycie w radio, to są piosenki. To jest jak matematyka – jest schemat, którego używasz do stworzenia tego „dzieła” – jest intro, zwrotka, refren, zwrotka, refren… bridge… znowu refren i outro…
Arian Przytocki (bas)
Kamil: Na zasadzie ronda. Michał: Tak, na zasadzie ronda, trzy razy to samo, aż wszyscy zapamiętają.
Kamil: To jest jak matematyka, dokładanie elementów… Arian: Raczej zastosowanie wzoru… Kamil: Takie obliczenie najlepszego zastosowania dźwięków, brzmienia o odpowiedniej mocy… Michał: Tymczasem utwór to jest rzecz bardziej złożona, on cię może zaskoczyć, bo pojawia się w nim coś, do czego nie jesteś przyzwyczajony i jest inaczej, niż zakładałeś. Arian: To jest artyzm: z małej ilości dźwięków wyciągnąć dużo emocji. Mateusz: Jakie znaczenie ma dla Was granie? Co poświęciliście, aby mieć na nie czas? Kamil: Znaczenie bardzo duże, naprawdę. Raz zrobiłem ten błąd, że przestałem grać, i drugi raz go nie popełnię. Muzyka ma dla mnie ogromne znaczenie, jest odskocznią od tego, co robię na co dzień. Kiedyś myślałem, że nie mam czasu na granie, bo jestem zmęczony po pracy. Teraz jestem zmęczony po pracy, idę na próbę, każda ma cztery godziny i to mi daje dużo więcej energii niż wylegiwanie się. Odpoczywa głowa, psychika. Co musiałem poświęcić – no, w sumie, nie będę o tym mówił, trzeba znaleźć balans między tym, co się robi, i różnie w życiu bywa... Michał: Zawsze jest tak, że robisz coś kosztem czegoś innego, zawsze coś poświęcasz. Nigdy nie dogodzisz każdemu. Plus jest taki, że muzyka nigdy się nie będzie na ciebie złościć (śmieją się). Ona zawsze będzie czekać… Mateusz: Skąd biorą się pomysły na teksty? Czy pojawiają się w nich doświadczenia prywatne? Michał: Pomysły pochodzą z głowy, zawsze odnoszą się do tego, co dotyka mnie. Kiedyś tego unikałem. Nie robię tego bardzo dosłownie, raczej ubieram w jakieś odniesienia do czegoś, staram się, aby nie było banalne czy proste. Chcę, żeby teksty miały drugie dno, żeby każdy odebrał je na swój sposób. To, że ja to napisałem tak, nie znaczy, że ty masz to tak zrozumieć. Kamil: Każdy wyobraża sobie coś swojego. Jak z czytaniem książki, każdy widzi coś swojego… 63
Wywiad z zespołem DJIBRIL
Mateusz: Jeden z Was na profilu napisał: „Miałem karton pod ręką, to pisałem na kartonie”. Pisanie tekstów jest tak łatwe czy po prostu trzeba cierpliwie czekać na natchnienie? Michał: To ja pisałem. Robiłem coś, obok stał karton, który rozkładałem, bo był po lustrze, i zacząłem pisać. Tak wyszło, bo chciałem wtedy o czymś napisać i pisałem. Czy pisanie jest łatwe… Zależy jakich tekstów… zależy, o czym chcesz pisać tę swoją piosenkę czy ten swój utwór. Kamil: Tobie pisanie tekstów idzie bardzo prosto. Weźmy utwór Napis, ostatni wykonany na wczorajszym koncercie, powstał tydzień temu. Nie miałeś tekstu jeszcze na próbie, ale już wiedziałeś, o czym ma być i następnego dnia go napisałeś. Michał: Tak, bo wiedziałem, o czym ma być tekst. Mateusz: W piosence List śpiewasz „Halo! Czy mnie słychać po tamtej stronie?” – czy zmagasz/zmagacie się też z takim problemem? Czy czujecie, że bycie wysłuchanym w dzisiejszych czasach jest trudne? Michał: Uważam, że tak, bo ludzie spłycili bardzo wszystko. Wszystko stało się takie nijakie. Kamil: Ale też powstaje bardzo dużo muzyki. I to jest super, ale przez to, że jest jej tyle, to nie da rady jej wysłuchać. Arian: To pytanie dotyczy sfery muzycznej czy prywatnej? Michał: W moim przypadku nie chodzi o wysłuchanie, ale o zrozumienie. Przez to, że jest tyle muzyki nijakiej, o niczym, zaśpiewanej bez serca, my przestajemy chcieć słuchać tego, co jest wartościowe. Nie twierdzę, że nasza muzyka jest niezwykle wartościowa, ale każda muzyka, która chce coś przekazać, jest warta wysłuchania. W Liście o tym właśnie mówię, jest puenta, która wyjaśnia to z mojej perspektywy.
64
Kamil: Taka myśl, z którą się obudziłem rano: zostawiłem laptopa, ruter w samochodzie po wczorajszym koncercie, zostawiłem w nim ładowarkę, obudziłem się, nie miałem Internetu, telefon się rozładował i to było tyle, jeśli chodzi o słuchanie muzyki. Wtedy zrozumiałem, jak jest mi źle bez słuchania muzyki rano i bez słuchania muzyki w ogóle. Więc zacząłem nucić… Arian: Musiałeś. Kamil: Tak, musiałem… Potrzebowałem i gdyby dzisiaj zabrakło prądu na całym świecie, to my jako muzycy stalibyśmy się superbohaterami. Wyszlibyśmy na ulicę i ludzie przychodziliby słuchać. Istnieje ogromna potrzeba, by czegoś słuchać. Pomyślcie, kiedyś przyjechał bard i dopiero wtedy była muzyka. Ludzie chcieli go słuchać. Arian: Dzisiaj ludzie też chcą nas słuchać. Mateusz: Dziękuję za wywiad.
Michał Massel (wokalista, autor tekstów, gitara)
Zapraszam na koncerty zespołu DJIBRIL – skład: Michał Massel (wokalista, autor tekstów, gitara), Kamil Pluciński (gitara), Arian Przytocki (bas) – nie zawiedziecie się; i na stronę www.djibril.pl (ciągle żyje, można oglądać świetne zdjęcia, obserwować, jak chłopaki tworzą muzyczny obraz Poznania). Zdjęcia: Michał Marciniak
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
Krzysztof Wodniczak
Wielkopolskie Rytmy Młodych i festiwale rockowe w Jarocinie
Krzysztof Wodniczak
Przed dziesięcioma laty w Jarocinie nastąpiło otwarcie Spichlerza Polskiego Rocka – instytucji potrzebnej, by upamiętnić dokonania Wielkopolskich Rytmów Młodych i festiwali rockowych. Kilka osób z tych pierwszych dziesięciu Rytmów zostało dostrzeżonych i zaproszono nas do udziału w tym poszerzonym gremium. Ja wtedy, w latach 70., zapraszałem nie tylko dziennikarzy, w miarę znaczących ze „Sztandaru Młodych” i z „Życia Warszawy”, z tygodnika „Polityka”, „Za i Przeciw”, „Panorama”, ze „Studenta” („Student” był w pewnym sensie pismem drugiego obiegu, tzn. oficjalnie, bo cenzura pozwoliła na jego wydawanie), z magazynu „Jazz”, który miał dodatek „Rytm i Piosenka”. Przyjeżdżali też dziennikarze i z Rozgłośni Harcerskiej, i z Polskiego Radia; wówczas tych programów było niewiele. Telewizja też jakby nie funkcjonowała we właściwym, takim szerszym muzycznym wymiarze. Raz jednak udało mi się zaprosić Bożenę Walter, która prowadziła program Kamerata. Ze Zbyszkiem Filipkiem, który był redaktorem w tym programie, udało mi się to
zorganizować. Coś z tych Wielkopolskich Rytmów Młodych zachowało się zatem w archiwum telewizji. Poza tym artykułów czy omówień po samych Rytmach powstało naprawdę wiele. Znamienny był sam fakt, że w tym czasie w latach 70. było takich przeglądów regionalnych zdecydowanie więcej, kilkadziesiąt może, a uchowały się tylko WRM. W pobliżu Jarocina w Kaliszu organizowano Rytmy nad Prosną. Wcześniej był Festiwal Awangardy Beatowej z zespołami o proweniencji bardzo rockowej i ogólnopolskim znaczeniu. W Chodzieży również odbywał się podobny przegląd, tam nawet – pamiętam – byłem w jury. Zaproszono wówczas bardzo już znany awangardowy zespół Klan, który później występował z Mrowiskiem, ale po dwóch czy trzech edycjach stracił markę. W Olsztynie był festiwal czy przegląd „Antałek”, podobnie w Jeleniej Górze, w Płocku. Naprawdę było tych festiwali wiele. Natomiast mogę powiedzieć, że to, co się udało w Jarocinie, to dzięki temu, że zawsze w jury zasiadało sześciu jurorów, a wśród nich trzech dziennikarzy i trzech muzyków. Przyjeżdżali Jarosław Kukulski, Jerzy Milian, Wojciech Skowroński, Hubert Szymczyński. Oczywiście zdania muzyków zawsze bardziej się liczyły. Dziennikarze, którzy tam byli w jury, zarabiali po 150 zł; można sobie przeliczyć, że w tamtym czasie za 150 zł można było kupić pół litra wódki „Klubowej”. Niemniej jednak ci ludzie nie tyle się poczuwali do obowiązku, co wiedzieli, że to jest fajna impreza. I zawsze odnotowywali ten fakt, czy to w „Świecie Młodych”, czy w „Sztandarze Młodych”, czy w „Życiu Warszawy”. Podobnie w miejscowej prasie, np. w „Ziemi Kaliskiej”, „Gazecie Poznańskiej”, „Expressie Poznańskim”, „Głosie Wielkopolskim” też starałem się chociaż podać listę laureatów, nazwy zespołów, które otrzymały nagrody czy 65
Wielkopolskie Rytmy Młodych i festiwale rockowe w Jarocinie
wyróżnienia. Z upływem lat dopatruję się w tym nie tyle sukcesu, co przetrwania WRM. Doprowadziłem również do tego, że laureaci poszczególnych edycji WRM mogli mieć sesje nagraniowe w Rozgłośni Polskiego Radia w Poznaniu. Miejscowe władze żywo na to reagowały i upoważniły mnie do zapraszania na koncert galowy zespoły i solistów, których uważałem za interesujących, jak np. Niebiesko-Czarni z solistami Adą Rusowicz i Wojtkiem Kordą, Romuald i Roman, Anawa z Andrzejem Zauchą, Niczego Sobie, Irjan itp.
Plakat Wielkopolskich Rytmów Młodych
Po dziesięciu edycjach WRM powstało w Poznaniu Poznańskie Towarzystwo Jazzowe. Szef tego towarzystwa, Henryk Frąckowiak, przekonał władze Jarocina w 1980 roku, żeby na bazie Rytmów powstało coś nowego, większego, ogólnopolskiego i stąd pierwsza edycja Muzyki Młodej Generacji. Ta nazwa pojawiła się w Sopocie na Pop Session. Henryk Frąckowiak zaproponował także, aby organizatorami uczynić warszawski duet – Walter Chełstowski i Jacek Sylwin. I to on ich lansował. Pierwsza edycja w Jarocinie MMG – nie wiem, czy powszechnie wiadomo – zasłynęła z czegoś, co nazwałbym dzisiaj koniunkturalnym. Mianowicie przyjechał z Opola zespół Tajne Stowarzyszenie Abstynentów, czyli TSA, jako kwartet gitarowy, grupa instrumentalna. Natomiast z Bochni przyjechał zespół z wokalistą Markiem Piekarczykiem. Obie grupy się zbratały i od tego pierwszego Jarocina TSA zaczęło funkcjonować jako zespół stricte rockowy. Potem okazało się, już w latach 80., że można trochę więcej, że UB jakoś mocno 66
w to ingeruje. Ale ja nie jeździłem na te Festiwale. Pojechałem dopiero w 1987 roku, kiedy między zespołem Turbo a Armią wystąpił Czesław Niemen. Jeszcze wtedy nie współpracowaliśmy, ale byliśmy w dobrych relacjach. Byłem też na koncercie Irka Dudka, który wystąpił jako Shakin’ Dudi. Jednak nie czułem się komfortowo w sytuacji, w której wtedy się znalazłem. Nie chodzi o to, że się obraziłem. Byłem nadal w branży, robiłem inne, autorskie projekty. Jeśli ktoś prosił mnie o jakieś kontakty, które miałem, to użyczałem, dlaczegóż by nie być przydatnym, a może naiwnym… Przez dziesięć lat od 1970 do 1979 roku prowadziłem Wielkopolskie Rytmy Młodych i późniejsze uwarunkowania personalne nie miały nic wspólnego z moją absencją w Jarocinie. Personalne nie, akurat dobrze znałem Jacka Sylwina, on też był quasi-dziennikarzem w kolorowym piśmie „Czas”, które się ukazywało w Gdańsku i miał rubrykę muzyczną. Zdarzało się, że kilka informacji mu podrzucałem do tej rubryki. Gdy przyjeżdżali jacyś znani wykonawcy do programu telewizyjnego w Poznaniu, to przekazywałem mu teksty lub serwis zdjęciowy. W tych latach 80. miałem inne zajęcia, organizowałem przez siedem lat Reggae na Wartą w Gorzowie Wielkopolskim, uczestniczyłem w wielu imprezach jako juror, obserwator lub recenzent w festiwalach krajowych czy zagranicznych. Nie miałem potrzeby, żeby koniecznie uczestniczyć w tych Jarocinianach. W latach 90. kolejne władze zaproponowały mi podjęcie reanimacji tego Festiwalu. Przedstawiłem wówczas program, ale według własnej wrażliwości rockowej. Jako że muzyka punkowa była mi zawsze obca, poza zespołem Strangers, ponieważ ci punkowcy okazali się potem wspaniałymi muzykami instrumentalistami. Natomiast rock poszedł, szczególnie jego warstwa semantyczna, w kierunku buntu; może nie bardzo był dla mnie zrozumiały, wolałem tłumaczenia Zembatego, nurt piosenki artystycznej czy literackiej z pewnymi uszlachetnieniami. Natomiast to, co proponowały grupy punkowe, wydawało mi się ubóstwem muzycznym. Warstwa tekstowa była taka, że nie czułem tego. W tym czasie, czyli w latach 80., stworzyłem w Gorzowie Reg-
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
gae nad Wartą, gdzie zapraszane były nie tylko zespoły reggae, ale i np. Dżem. Pamiętam, gdy o 4 nad ranem słońce już wschodzi, pada deszcz, a Dżem gra; czuliśmy się wtedy jak na prawdziwym Woodstocku, tym amerykańskim. Później organizowałem też trochę mniejsze imprezy tematyczne, jak „Dobry wieczór Mr Blues”, gdzie występowali czołowi polscy wykonawcy. Sekundowałem Dudkowi przy pierwszych trzech edycjach festiwalu Rawa Blues. W latach 90. organizowałem koncerty w Poznańskiej Farze w ramach Poznańskich Muzykaliów. Potem cykle „Pamiętamy Presleya”, „Urodziny Niemena”. Teraz pracuję nad koncertem poświęconym Krzysztofowi Klenczonowi, który zorganizujemy wspólnie z jego siostrą, Hanią Klenczon. Mam też przygotowaną wersję koncertową pt. Nie lękaj się wspólnie z zespołem Piotra Wizy Sun Flower Orchestra. Ciągle mi się chce, ale twierdzę, że Jarocin i WRM dały mi jakąś pieczątkę i przepustkę do wejścia na parnas muzyczny... Bardzo znaczącym wyróżnieniem dla mnie jest wpisanie mojego nazwiska do grona siedmiu zasłużonych dla historii Jarocina, tym bardziej, że wymieniona też jest tam pieśniarka i sopranistka operowa Elizabeth Schwarzkopf oraz Rudolf Trankner, Johann Hugo Radolin, Emil Loowenthal, ks. proboszcz Edward Degórski, Jan Majerowicz. Miałem nawet taki próżny pomysł – Jarociny Wodniczaka, prezentacja artystów, którzy jeszcze funkcjonują, począwszy od Hanny Banaszak, Małgorzaty Bratek, a skończywszy na Mietku, Blues Band czy Kasie Chorych albo kilku muzykach, którzy zasilają różne zespoły, a przez Jarocin się przewinęli. Zorganizowaliśmy z ówczesną dyrektorką Jarocińskiego Ośrodka Kultury koncert Jarocin come back, który przeszedł niestety bez echa, nie było nim większego zainteresowania wśród mieszkańców. Jako organizator wielu imprez muzycznych, obserwując reaktywowany festiwal, uważam, że nie idzie on w dobrym kierunku i traci szansę, by stać się ważną imprezą w Polsce w kolejnych latach. Być może firma, która go organizuje, zbyt nastawiona jest na zysk. Pojawiają się nawet głosy, że to Węgorzewo mogło zająć miejsce Jarocina. Jeśli porówny-
wać z liczbą ludzi na Przystanku Woodstock lub gdyńskim Openerze, to może właśnie Węgorzewo jest tym miejscem, które też w takim kierunku dryfuje. Obecnym edycjom festiwalu często zarzuca się zaniedbanie Małej sceny, brak promocji młodych, początkujących zespołów. Organizatorzy odpierają zarzuty, że impreza bazująca na Małej scenie nie jest w stanie utrzymać się finansowo. W mojej ocenie w Jarocinie już od kilku lat po prostu brak pomysłu. Dlaczego zrobiono akurat jubileusz Armii, notabene świetnego zespołu, którego płyta Legenda ukazała się 20 lat temu. Dlaczego jednak nie pomyślano o trzech bardzo ważnych rocznicach: jak 10-leciu śmierci Grzegorza Ciechowskiego, 20-leciu Ady Rusowicz, która w Jarocinie wystąpiła i 30-leciu śmierci Krzysztofa Klenczona? Można było interesująco taki wspominkowy koncert zorganizować, chociażby w małym pomieszczeniu, dla rówieśników Klenczona, Rusowicz czy Ciechowskiego. Publiczność z lat 80. można zobaczyć w wielu filmach, ale jeśli chodzi o Rytmy to jest „biała plama”. Nie tańczono pogo, tym bardziej, że te imprezy odbywały się w JOK-u albo kinie Echo. To była publiczność miejska. Dwa lub trzy razy widziałem, jak przyjechała jakaś grupa autobusem, fani któregoś z zespołów, wycieczka z Żar czy z innej miejscowości, bo zagrał ich zespół, który – przypuszczam – działał przy zakładowym domu kultury. Zakład miał swój autokar, który przywiózł ludzi, a po koncercie odwoził. Była to raczej publiczność stricte jarocińska, plus dziennikarze, obserwatorzy, którzy przyjeżdżali do Jarocina. Przyjeżdżali późniejsi menedżerowie Tadeusza Nalepy, Marka Grechuty czy Wojciecha Skowrońskiego, żeby posłuchać tych muzyków i ewentualnie zaproponować im pracę. Frekwencja raczej zawsze była 100%, szczególnie na koncertach galowych, podsumowujących, gdzie byli laureaci i zespół, o którym się mówiło, że był gwiazdą. Nawiązywały się też miłe kontakty. Zawierzono mi i to ja zapraszałem zespoły, aby zagrały na koncertach galowych. Szczególnie dużo osób z Wielkopolski przyjeżdżało na pierwsze Jarociny MMG. Nie 67
Wielkopolskie Rytmy Młodych i festiwale rockowe w Jarocinie
było dobrodziejstwa Internetu, ale pocztą pantoflową docierało, że jest taki festiwal, warto przyjechać. Nie wiem, czy na pierwszym, czy drugim Festiwalu były pola namiotowe. W czasie tych 10 lat WRM nie myśleliśmy, żeby wyjść tak szeroko. Zauważyłem, chyba na drugim podobnym festiwalu w Chodzieży, takie możliwości. Tam były idealne warunki, był amfiteatr (chyba na 300 osób), pole (na co najmniej 200 domków kempingowych), również pole namiotowe, i wszystko przy jeziorze. W sposób naturalny można było to robić. Gdy skończyły się przeglądy, to od razu powstały warsztaty jazzowe, a w Jarocinie raczej wszystkie początkowe imprezy były adresowane do mieszkańców. Gdybym działał przy organizacji festiwali po 1979 roku, to zachowałbym formę eklektyczną. Nie mam zdecy-
dowanego, ulubionego nurtu muzycznego czy konwencji stylistycznej, w związku z czym najbardziej mi odpowiadają formy „urockowione”, ale instrumentowane większymi formami, czy to keyboardami, czy też prawdziwymi smyczkami. Formy połączeniowe: klasyczne z rockowymi. Dopuszczałbym prawie wszystkich, ale chyba dystansowałbym się od punkowych form. Zupełnie nie dopuszczałbym rapu czy hip-hopu. Robiłem festiwale z przesłaniem, festiwale muzyki chrześcijańskiej. Zapraszałem nawet zespoły śpiewające ku chwale Pana. Jestem może ortodoksyjny, jeśli gospel – to w takiej formie „korzennej”, jak reggae – to też w przekazie „korzennym”. Nie byłbym tak otwarty, znając siebie, bo staram się być osobą obiektywną, ale zachowawczą i konserwatywną.
Zespół „Kwiaty” – laureat Wielkopolskich Rytmów Młodych 1970. Od lewej: Lech Stawski, Zbyszek Jankowski, Zbyszek Schaedel, Włodek Jankowski
68
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
REGION DLA MŁODZIEŻY Karolina Kulig
Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu Centrum Sztuki Dziecka już od ponad 35 lat z radością i niezmienną energią dokłada cegiełki do rozwoju artystycznego i edukacyjnego kolejnych pokoleń małych poznaniaków i Wielkopolan. Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu jest samorządową instytucją kultury. Jego głównym celem jest inspirowanie twórczości dla dzieci i młodzieży, promocja nowych, wartościowych zjawisk artystycznych, popularyzacja i wspieranie rozwoju nowych metod edukacji kulturalnej młodego pokolenia oraz kreowanie wydarzeń artystycznych i edukacyjnych, we współdziałaniu z instytucjami kultury, instytucjami oświaty oraz artystami, edukatorami i menedżerami sztuki.
cych dla dzieci, instruktorów artystycznych, pedagogów, naukowców i krytyków. Forum dla nich stanowiły początkowo Konfrontacje Teatralne oraz Przeglądy Filmów dla Dzieci, które w 1973 roku przyjęły kształt wspólnego, interdyscyplinarnego zdarzenia pod nazwą Biennale Sztuki dla Dziecka. Powstaniu tego niezwykłego festiwalu niemal od początku towarzyszyła myśl o utworzeniu instytucji, która stanowiłaby jego bazę organizacyjną, w sposób ciągły i systematyczny zajmowała się sztuką dla najmłodszych, inspirowała oraz upowszechniała wartościowe, nowatorskie postawy artystyczne i edukacyjne, tworząc warunki dla ich społecznego oddziaływania. W 1984 roku Minister Kultury i Sztuki powołał w Poznaniu Ogólnopolski Ośrodek Sztuki dla Dzieci i Młodzieży jako instytucję kulturalną o charakterze narodowym. Ośrodek
Scena Wspólna. Fot. Maciej Zakrzewski
Na kulturalnej mapie Wielkopolski od 1984 roku Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu istnieje od 1984 roku. Jednak już w latach 60. Poznań był miejscem spotkań artystów tworzą-
Festiwal Ale Kino! Fot. Maciej Zakrzewski
69
Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu
stał się uznanym miejscem promocji sztuki oraz konfrontacji dzieł i poglądów, pozyskując szeroki krąg współpracujących twórców i pedagogów. Nowa sytuacja kulturowa najmłodszego pokolenia, związana z przemianami ustrojowymi i ekonomicznymi w Polsce w latach 90., sprawiła, że niezbędna stała się zmiana profilu działania instytucji. Znacznie większy nacisk położony został na tworzenie i realizowanie nowych programów pracy artystycznej bezpośrednio z dziećmi. Program Ośrodka, nastawiony dotąd na twórczość „dla dzieci”, wzbogacony został o tworzenie „z dziećmi”. Aktywność i wspólna kreacja uznane zostały za wartościowy i niezbędny element rozwoju osobowości najmłodszych. W 1996 roku uległo zmianie usytuowanie organizacyjne Ośrodka, który obecnie działa w strukturach samorządowych Poznania, podlegając Wydziałowi Kultury Urzędu Miasta. W roku 1999 Ośrodek zmienił nazwę na Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu.
Wspólne doświadczenia teatralne Scena Wspólna od 17 września 2013 roku uzupełnia kulturową mapę Poznania. To miejsce wyjątkowe, zarządzane – jak sama nazwa wskazuje – wspólnie przez Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu i Zespół Szkół nr 4 „Łejery” w Poznaniu. Obiekt zbudowany został przy ul. Brandstaettera 1, w urokliwym miejscu przy poznańskiej Cytadeli. Jego dwie sale są w stanie pomieścić maksymalnie 220 osób. Nowoczesną przestrzeń budynku wypełniają głównie propozycje teatralne dla dzieci i młodzieży, ale także koncerty, projekcje, czytania, dyskusje, wystawy, warsztaty twórcze. Centrum Sztuki Dziecka realizuje w ramach działalności Sceny program repertuarowy złożony zarówno z produkcji własnych Centrum, jak i ściśle wyselekcjonowanych wydarzeń gościnnych. W ramach stałego repertuaru CSD na Scenie Wspólnej można obejrzeć m.in. sztuki: Chodź na słówko, Chodź na słówko 2 i Chodź na słówko 3 na podstawie tekstu czołowej polskiej dramatopisarki dziecięcej Maliny Prześlugi w reżyserii Jerzego Moszkowicza; Olbrzymek na podstawie dra70
matu kanadyjskiej autorki Suzanne Lebeau w reżyserii Jerzego Moszkowicza; Stopklatka na podstawie tekstu Maliny Prześlugi w reżyserii Łukasza Chrzuszcza; Jeremi się ogarnia. LOL na podstawie tekstu Szymona Jachimka w reżyserii Doroty Abbe; blisko w reżyserii Alicji Morawskiej-Rubczak czy Karmelek na podstawie tekstu Marty Guśniowskiej w reżyserii Bartosza Kurowskiego.
Najstarszy i największy festiwal filmowy w Poznaniu Międzynarodowy Festiwal Filmów Młodego Widza Ale Kino! to odbywające się co roku w Poznaniu grudniowe święto filmu, mające na celu promocję dobrego kina dla młodych widzów. Z radością pokazujemy premiery, z nostalgią przypominamy obrazy klasyczne i zapomniane. Nagradzamy filmy uznane i te, które dopiero wchodzą na ekrany. Zapraszamy nestorów kina i filmowych debiutantów, a przede wszystkim widzów. W świat wysyłamy też Koziołki – nagrody dla najlepszych filmów długiego i krótkiego metrażu. Historia festiwalu sięga lat 60. XX wieku i Przeglądu Filmów Animowanych i Dziecięcych, a obecny, międzynarodowy kształt imprezy wykrystalizował się w latach 90. Od tego czasu Ale Kino! rokrocznie gromadzi w salach Multikina 51 i Kina Pałacowego dziesiątki tysięcy młodych odbiorców, pokazując setki filmów na niezliczonych pokazach. Integralną częścią Ale Kino! jest istniejące od dekady Wędrujące Ale Kino! – festiwal filmowy dla dzieci i młodzieży pragnących dobrego kina i mających do niego prawo, ale ze względu na miejsce zamieszkania wykluczonych z udziału w wielkich imprezach i niemogących zobaczyć pokazywanych tam filmów, nieobecnych w repertuarze kin, telewizji i Internecie. Wędrujące Ale Kino! jest „walizkową” wersją poznańskiego Międzynarodowego Festiwalu Filmów Młodego Widza Ale Kino! Znajdują się tu najciekawsze filmy z jego repertuaru, które rywalizują o nagrodę miejscowej dziecięcej publiczności. Podczas kilkudniowych pobytów w każdej z odwiedzanych miejscowości organizowane są spotkania
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
z twórcami filmów, warsztaty animacji, konkursy i plebiscyty oraz oferta dla nauczycieli sięgających po sztukę filmową w swoich programach nauczania. Filmy wybrane przez widzów Wędrującego Ale Kino! honorowane są nagrodą Wędrujących Koziołeczków na Gali Zamknięcia poznańskiego festiwalu.
Unikalne Biennale Sztuki dla Dziecka Biennale Sztuki dla Dziecka to interdyscyplinarny projekt poświęcony twórczości dla młodych odbiorców. W jego ramach prezentujemy i produkujemy wydarzenia artystyczne oraz – w ramach Obserwatorium Sztuki dla Dziecka – inspirujemy dyskusję na temat twórczości dla młodych. Obecnie realizacja kolejnych edycji projektu trwa lata, a jego momentem kulminacyjnym jest Festiwal Biennale Sztuki dla Dziecka. Projektowi towarzyszy tematyczne wydawnictwo, którego kolejne tomy są wydawane w serii „Sztuka i Dziecko”. Biennale Sztuki dla Dziecka, zainicjowane w 1973 roku, było powodem powołania Ogólnopolskiego Ośrodka Sztuki dla Dziecka (dzisiaj: Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu).
publikowanie utworów dramatycznych dla młodej widowni i promowanie ich wśród twórców i twórczyń teatralnych. W zeszytach publikujemy teksty polskich autorów i autorek, docenione w kolejnych edycjach Konkursu na Sztukę Teatralną dla Dzieci i Młodzieży (organizowanego przez CSD od 1986 roku) oraz tłumaczenia tekstów dramatopisarzy i dramatopisarek zagranicznych. Pierwszy zeszyt ukazał się w 1992 roku, a pomysł jego powstania zrodził się po rozstrzygnięciu trzeciej edycji Konkursu. Przez niespełna trzydzieści lat działalności wydawnictwa powstała szeroka i różnorodna baza tekstów dla scen lalkowych, dramatycznych, radiowych oraz szkolnych. Do końca roku 2019 Centrum zgromadziło już ponad 2350 sztuk teatralnych, zorganizowało 30 edycji konkursu oraz 28 warsztatów dramatopisarskich, wydało 45 zeszytów „Nowych Sztuk dla Dzieci i Młodzieży”. Szereg inicjatyw i projektów Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu uzupełniają m.in.: Letnie i Zimowe Pogotowie Sztuki, teatralne Edu-Akcje, Wielka Przygoda z Filmem z ponad 25-letnią historią czy współorganizowany przez Centrum festiwal Sztuka Szuka Malucha dla najnajów, czyli widzów od 1 roku życia. To one ożywiają kulturalną mapę Poznania i Wielkopolski, oferując mądrą rozrywkę najwyższej jakości i zadumę dla dzieci i młodzieży oraz ich rodziców i opiekunów. Więcej informacji o działaniach Centrum Sztuki Dziecka znaleźć można na stronie csdpoznan.pl i na kanałach social media.
Biennale Sztuki dla Dziecka. Fot. Piotr Bedliński
Każda edycja Biennale Sztuki dla Dziecka przyjmuje i analizuje inny motyw przewodni: w 2019 roku było to hasło „Sztuka jako spotkanie”, w 2017 – „Do śmiechu”, w 2015 – „Ocean dźwięków”, w 2013 – „Słowo na terytorium sztuki dla dziecka”.
Skupienie na młodej widowni teatralnej „Nowe Sztuki dla Dzieci i Młodzieży” to cykliczne wydawnictwo, którego celem jest
Letnie Pogotowie Sztuki. Fot. Piotr Bedliński
71
Licealiści przejęli Bramę Poznania
Agata Kierzkowska, Jan Jaszczak
Licealiści przejęli Bramę Poznania Brama Poznania1 to pierwsze w Polsce centrum interpretacji dziedzictwa. W budynku mieści się multimedialna ekspozycja, która opowiada dzieje Ostrowa Tumskiego. W instytucji organizowany jest szereg programów, projektów, spotkań, zajęć z myślą o różnych grupach odbiorców. Jedną z takich grup jest młodzież. Chcąc lepiej poznać potrzeby młodzieży, ich spojrzenie na kulturę, oprócz standardowej oferty zajęć edukacyjnych czy zwiedzania ekspozycji postanowiliśmy zaangażować się w pewien projekt przy współudziale uczniów i uczennic z IX Liceum Ogólnokształcącego im. K. Libelta w Poznaniu. Przez ponad rok licealiści współpracowali z Bramą Poznania, a efektem finalnym tej pracy było wydarzenie Scary Take Over. Dnia 29 października 2019 roku młodzież przejęła naszą instytucję. Scary Take Over było połączeniem dwóch znanych projektów. Pierwszy z nich to klasa patronacka, która jest popularnym przedsięwzięciem w wielu zakładach pracy czy na uniwersytetach. Firmy nawiązują współpracę z uczelniami, tworząc specjalizacje zawodowe w ramach studiów, a uczelnie wyższe obejmują patronatem klasy już na poziomie szkoły średniej. Dzięki klasie patronackiej młodzi ludzie dostają możliwość zdobycia wiedzy na temat danej firmy na etapie kształtowania swoich planów zawodowych. Takie inicjatywy służą zarówno młodzieży, która może podjąć decyzję o kierunku rozwoju w oparciu o zdobytą wiedzę i praktykę, jak i organizatorom, którzy mają szansę zbudować zainteresowanie swoją branżą wśród młodych. Poprzez udział w projekcie młodzi ludzie sprawdzają, co mogliby robić w przyszłości, poszerzają swoją wiedzę o funkcjonowaniu dorosłego świata, w który
niedługo będą musieli wkroczyć, ale przede wszystkim zdobywają pierwsze, bardzo cenne doświadczenie zawodowe. Drugim komponentem opisanego projektu było Take Over, którego założeniem jest przyjazne przejęcie instytucji kultury przez dzieci i młodzież. Formuła Take Over powstała w Wielkiej Brytanii w ramach działalności organizacji Kids in Museums2. Podczas takiego wydarzenia młodzi przejmują stery w instytucji i zajmują się wszystkim tym, czym na co dzień pracownicy – od obsługi gości po działania promocyjne. Take Over ma na celu zainteresowanie młodych światem kultury oraz pobudzenie ich kreatywności. Dodatkowo może pomóc dorosłym w zrozumieniu sposobu odczuwania i przeżywania kultury przez młodzież i dzieci. We wrześniu 2018 roku Brama Poznania nawiązała współpracę z IX LO w Poznaniu, obejmując patronat nad jedną z klas. Spotkania z uczniami odbywały się w ramach zajęć turystki kulturowej, a cały plan działania był wpisany w dydaktyczny program roku szkolnego. Naszym celem było pokazanie młodzieży codziennego życia w instytucji kultury, które mogło wydawać się mniej oczywiste niż dzień w biurze czy w fabryce, a także przybliżenie tematyki dziedzictwa kulturowego. Przez cały okres trwania projektu odbyło się 10 spotkań z uczniami i uczennicami klasy, podczas których oglądali Bramę Poznania od kuchni, zapoznawali się z codziennymi zadaniami poszczególnych działów oraz zdobyli pogłębioną wiedzę na temat dziedzictwa Ostrowa Tumskiego na naszej ekspozycji oraz w terenie. Następnie licealiści podzielili się na grupy według własnych preferencji i zaintere-
1 Operatorem Bramy Poznania jest Centrum Turystyki Kulturowej TRAKT, instytucja Miasta Poznania, aktywna w obszarach kultury i turystyki. Misją instytucji jest wspólne działanie na rzecz dziedzictwa Poznania oraz inspirowanie codziennego rozwoju społecznego i indywidualnego. 2 https://kidsinmuseums.org.uk/ [dostęp: kwiecień 2020].
72
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
sowań. Zadaniem wszystkich była współpraca oraz przygotowanie się na finał działalności klasy patronackiej, czyli tzw. Take Over. W ramach wspomnianych wyżej grup uczniowie podzielili się na następujące sekcje: promocja, social media, turystyka oraz obsługa klienta. Każda z tych grup była pod opieką pracowników z odpowiednich działów naszej instytucji i z ich wsparciem uczniowie wypracowali ofertę na dzień przejęcia Bramy Poznania. W trakcie przygotowań, kiedy ostatecznie sprecyzowano datę finału całego projektu, przypadającą na koniec października, uczestnicy i uczestniczki programu zdecydowali się nadać wydarzeniu klimat związany z halloween, śmiercią i przesądami. W tym też „strasznym” klimacie starali się utrzymać wszystkie aktywności, które przygotowywali, np. konferencję prasową, na której pojawiły się różne gadżety w odpowiedniej stylistyce i „straszny” poczęstunek dla dziennikarzy. W ramach projektu przygotowana została gra miejska w przestrzeni Ostrowa Tumskiego oraz oprowadzenie z dreszczykiem po ekspozycji Bramy Poznania. Całość wydarzenia relacjonowana była przez uczniów i uczennice na specjalnie przez nich założonym koncie Instagram. W oprowadzaniu po ekspozycji oraz w grze miejskiej brali udział uczniowie i uczennice zaproszonych szkół. Warto dodać, że przez cały czas trwania Take Over Brama Poznania była otwarta również dla innych gości, których młodzież obsługiwała. Uczniowie dzielnie prezentowali całe wydarzenie dziennikarzom, którzy pojawili się w Bramie Poznania, aby relacjonować event. Finalnie, na podstawie 120 ankiet, które przeprowadziliśmy wśród uczestników i uczestniczek oprowadzania i gry miejskiej, możemy stwierdzić, że młodzież wykonała świetną pracę. Wszystkie ankiety zawierały pozytywną ocenę wydarzenia. Poprzez udział w projekcie chcieliśmy pokazać młodzieży, na czym polega praca w instytucji kultury, z jakimi wyzwaniami można się tu zetknąć. Mamy nadzieję, że to zadanie
udało nam się spełnić, o czym świadczyć może wypowiedź jednej z uczennic w wywiadzie dla telewizji WTK: „Mogłam zobaczyć, jak to jest, jak to działa, ile zadań trzeba zrobić. Mając kontakt z moimi rówieśnikami z klasy, którzy robią inne zadania, też widziałam, ile czasu oni na to poświęcali”3. Także w prywatnych rozmowach z naszymi podopiecznymi widzieliśmy, że ten cel udało nam się osiągnąć. Pokazaliśmy im naszą pracę, która bywa niełatwa i stresująca. W całym projekcie istotna była również nauka, którą zaczerpnęli sami pracownicy Bramy Poznania. Młodzież to grupa, która rzadziej odwiedza naszą instytucję samodzielne, z reguły uczestnicząc w zorganizowanych zajęciach czy wycieczkach szkolnych. Z tego powodu zależało nam na tym, aby usłyszeć ich głos, zobaczyć ekspozycję ich oczami oraz dowiedzieć się, w jaki sposób odbierają dziedzictwo Ostrowa Tumskiego. Dzięki temu zdobyliśmy wiedzę o potrzebach i zainteresowaniach młodzieży, która pozwoli nam w przyszłości stworzyć odpowiednią ofertę dla tej grupy docelowej. Cenną dla nas lekcją była obserwacja stylu pracy młodzieży. Zauważyliśmy, że to, co dla nas jest już oczywistym schematem, niekoniecznie zadziała z nimi i trzeba poszukać innej, bliższej im drogi. Wiemy już, że następnym razem będziemy budować szczegółowy program wydarzenia razem z młodzieżą już na etapie tworzenia koncepcji. To pozwoli, że będą czuli się jeszcze bardziej twórcami całości. Z perspektywy czasu wydaje nam się, że można było zacząć pracę w podzespołach dużo wcześniej, młodzież mogłaby się skupić na swoich zadaniach z obszaru, który ich zainteresował. Krótko po Scary Take Over w Bramie Poznania zorganizowano coroczne ogólnopolskie Seminarium Odbiorcy Instytucji Kultury, którego wiodącym tematem była właśnie młodzież. Do udziału w seminarium i warsztacie zaprosiliśmy uczniów i uczennice z naszej klasy patronackiej. Liderka młodzieżowego
M. Menkina, Uczniowie przejęli Bramę Poznania, https://wtk.pl/news/52387-ucznowie-przejeli-brame-poznania [dostęp: kwiecień 2020]. 3
73
Licealiści przejęli Bramę Poznania
zespołu promocji Take Over, jako przedstawicielka swoich rówieśników, wzięła udział w dyskusji o możliwościach angażowania się młodzieży na rzecz działań w instytucji kultury. Pod koniec dnia licealiści oprowadzili uczestników seminarium po ekspozycji scenariuszem wypracowanym podczas przygotowań do Scary Take Over. Oliwia i Filip, którzy byli przewodnikami również w październiku, przyznali, że oprowadzanie dorosłych osób związanych z kulturą było dla nich dużym wyzwaniem, ale wykonanie tego zadania dało im sporą satysfakcję. Podsumowując cały projekt, naszym celem było zarówno pokazanie pracy w Bramie Poznania od kuchni, zaprezentowanie potrzeb i możliwości, jakie wiążą się z pracą w naszej instytucji, ale także rozwinięcie u uczniów i uczennic kompetencji związanych z interpretacją dziedzictwa, edukacją kulturalną i turystyką kulturową. Wszystkie zaplanowane i rozpisane na rok szkolny działania miały przygotować uczniów i uczennice do samodzielnego zorganizowania imprezy Take Over, na którą zaproszą swoich rówieśników i rówieśnice. Licealiści mogli stać się twórcami oferty kulturalnej, a nie tylko jej pasywnymi odbiorcami. W pracy z uczestnikami i uczestniczkami projektu staraliśmy się stawiać na partnerski kontakt, tak aby nie tworzyć dystan-
su. Mieliśmy nadzieję, że to ułatwi im wykonanie powierzonych zadań po swojemu. Efekt finalny rocznej pracy młodzieży przerósł nasze oczekiwania. Czuliśmy się dumni, widząc, jak swobodnie wykonują powierzone im zadania. W myśl interpretacji dziedzictwa Freemana Tildena, która jest filarem działalności naszej instytucji, dążyliśmy do tego, aby nie nauczać, tylko pobudzić uczestników opisanego wyżej projektu do myślenia nie tylko o Ostrowie Tumskim, ale o dziedzictwie w ogóle4. Mamy nadzieję, że cel ten został osiągnięty.
Scary Take Over w liczbach: • • • •
• • • •
14 miesięcy przygotowań; 34-osobowa klasa zaangażowana w projekt; 10 spotkań pracowników/pracowniczek Bramy Poznania z klasą patronacką; 3 propozycje dla rówieśników: oprowadzanie, zwiedzanie ekspozycji z przewodnikiem, zwiedzanie ekspozycji z audioprzewodnikiem; 120 uczestników projektu Scary Take Over; 120 ankiet pozytywnie oceniających wydarzenie; 1 konferencja prasowa; 3 materiały telewizyjne relacjonujące wydarzenie.
F. Tilden, Interpretacja dziedzictwa, przeł. A. Wilga, Poznań‒[Warszawa] 2019, s. 79-91.
4
74
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
Wiesława Grobelna
Działalność Towarzystwa Miłośników Ziemi Śremskiej z dziećmi i młodzieżą Towarzystwo Miłośników Ziemi Śremskiej jest organizacją, która w 2017 roku obchodziła jubileusz 130-lecia. Została założona w 1887 roku pod nazwą Towarzystwo ku Upiększania Miasta Śremu i tym się przez wiele lat zajmowała. Kiedy w 1973 roku poszerzono zakres działalności, zmieniono nazwę na Towarzystwo Miłośników Ziemi Śremskiej. Motywem przewodnim wszystkich poczynań wielu pokoleń działaczy były i są hasła: „Ojczyźnie, Miastu, Sobie” (znajduje się ono również na sztandarze, który otrzymaliśmy w 2010 roku po 123 latach działalności), „Uczymy siebie i innych trudnej sztuki niezapominania” oraz „TMZŚ z młodzieżą dla młodzieży”. Towarzystwo działa na polu kulturalno-edukacyjnym, regionalno-patriotycznym i ekologicznym. Na przestrzeni lat, we współpracy z innymi organizacjami, instytucjami i przede wszystkim placówkami oświatowymi, zorganizowano wiele konferencji, sesji popularnonaukowych, konkursów i spotkań pokoleń. Należy podkreślić, iż większość działań przeznaczona jest dla dzieci i młodzieży. Program pracy z młodzieżą Towarzystwo miało i ma bardzo rozbudowany, zarówno w formie przedsięwzięć cyklicznych, jak i jednorazowych inicjatyw. Uczniowie nie tylko aktywnie w nich uczestniczą, ale często są też współorganizatorami. Od 1993 roku przez 20 lat działał przy Towarzystwie Klub Młodych Miłośników Śremu, kierowany kolejno przez Małgorzatę Czarnecką, Jarosława Malinowskiego, Kingę Szymańską i Adama Krysztofiaka. Z inicjatywy b. prezesa TMZŚ Mariana Dominiczaka członkowie Klubu, a także uczniowie zaprzyjaźnionych z Towarzystwem szkół sami przygotowali wiele interesujących uroczystości, kultywując pamięć o znanych i zasłużonych postaciach dla ziemi śremskiej
i wielkopolskiej. Uczniowie Zespołu Szkół Ekonomicznych w Śremie przekazywali młodym ludziom pamięć o swoim patronie Cyrylu Ratajskim, o Maksymilianie Cygalskim – powstańcu wielkopolskim i śląskim czy Józefie Dowbor-Muśnickim – jednym z dowódców powstania wielkopolskiego, w oparciu o materiały udostępnione przez Muzeum Powstańców Wielkopolskich w Lusowie, a wykorzystane również na wystawie okolicznościowej. O Maksymilianie Cygalskim, urodzonym w pobliskich Zaworach, powstańcu wielkopolskim i śląskim, bohaterskim obrońcy Poczty Polskiej w Gdańsku we wrześniu 1939 roku, rozstrzelanym 5 X 1939 na gdańskiej Zaspie. Co roku wspominają go też uczniowie Szkoły Podstawowej w Konarzycach na mecie rajdów rowerowych Szlakiem im. M. Cygalskiego ze Śremu do Zawór. Uczniowie Gimnazjum nr 1 opracowali piękny montaż słowno-muzyczny o Jakubie Wojciechowskim – synu zie-
3 V 2015, poczet sztandarowy Towarzystwa Miłośników Ziemi Śremskiej
75
Działalność Towarzystwa Miłośników Ziemi Śremskiej z dziećmi i młodzieżą
mi śremskiej, laureacie konkursu literackiego na pamiętnik robotnika, zdobywcy w 1935 roku Złotego Wawrzynu Literackiego za zasługi dla literatury polskiej, przedstawiając go również poza Śremem, na przykład w Gimnazjum w Dolsku. Uczniowie Zespołu Szkół Rolniczych w Grzybnie przygotowali spotkania prezentujące Jana Baiera – byłego dyrektora Kombinatu PGR Manieczki, wspaniałego rolnika, działacza społecznego, poetę i opiekuna Muzeum Józefa Wybickiego w Manieczkach. SP nr 2 często prezentowała swojego patrona, zasłużonego dla Śremu i Wielkopolski – ks. Piotra Wawrzyniaka. Piękne spotkania upamiętniające działalność gen. Władysława Sikorskiego przeprowadzili uczniowie liceum ogólnokształcącego z przedstawicielami śremskiej jednostki wojskowej (co 5 lat przy jednostce wojskowej, gdzie znajduje się tablica upamiętniająca generała, organizowane są uroczystości poświęcone gen. Sikorskiemu).
18 V 2016, Konkurs Pięknego Czytania
Z inicjatywy TMZŚ w wielu szkołach odbyły się spotkania z ciekawymi ludźmi. Gościli m.in. Gerard Górnicki – autor wielu powieści o powstaniu wielkopolskim, Lester C. Baszczyński – autor książki Wielkość zrodzona w cierpieniu, Marek Rezler – historyk i badacz dziejów Polski, popularyzator dziejów Poznania i Wielkopolski, Zdzisław i Bartosz Żeleźni – pasjonaci lokalnej turystyki połączonej z edukacją historyczną, Franciszek Matuszkowiak – absolwent IV promocji Szkoły Podoficerów Piechoty dla Małoletnich nr 2 w Śremie. 76
Młodzież bardzo chętnie uczestniczy w różnego rodzaju konkursach, np. historycznych (wiedzy o Śremie, Wielkopolsce, powstaniu wielkopolskim, ks. P. Wawrzyniaku, M. Cygalskim), literackich czy fotograficznych (na temat ścieżki dydaktycznej historyczno-przyrodniczej w Parku Miejskim im. Powstańców Wielkopolskich, a także interesujących obiektów sakralnych na ziemi śremskiej), corocznych konkursach o zabytkach architektury w Śremie i okolicy, konkursach „Mistrz Pięknego Czytania” w oparciu o utwory takie jak np.: Chłopi Władysława Reymonta, Bitwa szalała do wieczora Gerarda Górnickiego, Monte Cassino Melchiora Wańkowicza, W pustyni i w puszczy Henryka Sienkiewicza. Zainteresowanie regionalno-patriotyczne wykazała młodzież, włączając się do organizacji dwóch ostatnich Zjazdów Małoletniaków z okazji 70. i 75. rocznicy powstania Szkoły Podoficerów Piechoty dla Małoletnich nr 2 w Śremie. Do tradycji weszły też występy okolicznościowe młodzieży Zespołu Szkół Politechnicznych odbywające się 27 grudnia w parku przy Doboszu – pomniku powstańców wielkopolskich, podczas lokalnych obchodów rocznic wybuchu powstania wielkopolskiego. Piękne były i są też występy uczniów i przedszkolaków na corocznych styczniowych spotkaniach pokoleń powstańców wielkopolskich, a gdy ich zabrakło (w 2004 roku zmarł ostatni śremski powstaniec kpt. Czesław Klaczyński), spotkania potomków powstańców wielkopolskich. Na uroczystościach, oprócz przedstawiania postaci śremskich powstańców, przygotowują też programy okolicznościowe. W ostatnich latach wielką popularnością wśród młodzieży cieszyły się Festiwale Pieśni Patriotycznej Powiatu Śremskiego. Podczas dziewięciu edycji wystąpiło ponad tysiąc uczestników (soliści, zespoły i chórki szkolne). Młodzież chętnie też uczestniczy w corocznych rajdach rowerowych do pamiątkowych dębów posadzonych przez TMZŚ przy SP w Dąbrowie i przy leśniczówce w Zaworach (dąb Jana Pawła II – patrona szkoły oraz dąb i kamień z tablicą pamiątkową poświęcone M. Cygalskiemu, urodzonemu właśnie w Zaworach).
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
Dzień Ziemi, 2014
IX 2017, rajd rowerowy, Zawory przy kamieniu M. Cygalskiego
TMZŚ wiele uwagi poświęca ekologii. Szczególną opieką otacza najstarszy śremski park, którego założycielem byli pierwsi członkowie Towarzystwa jeszcze w XIX wieku (1888). Każdego roku z okazji Międzynarodowego Dnia Ziemi organizowane są parkowe spotkania pokoleń, podczas których dorośli, ale przede wszystkim młodzież szkolna wykonują prace porządkowe i nasadzeniowe. Przez wiele lat działał też młodzieżowy Parkowy Patrol Rowerowy, współpracujący ze Strażą Miejską, który miał za zadanie chronić park przed wandalami. W 2004 roku z inicjatywy Towarzystwa otwarta została w parku ścieżka dydaktyczna historyczno-przyrodnicza z 24 obiektami oraz wydano folder do ścieżki. Uroczystego otwarcia dokonali członkowie Klubu Młodych Miłośników Śremu. W ramach działalności ekologicznej młodzież kilku szkół pomogła Towarzystwu przygotować, a później opiekować się swoimi przyszkolnymi dydaktycznymi ogrodami przyrodniczymi. Są one
w kilku szkołach w Śremie, Pyszącej, Dąbrowie i Konarzycach. Chcąc docenić i rozpropagować wśród mieszkańców ziemi śremskiej najzdolniejszych i osiągających największe sukcesy w nauce, sporcie i dziedzinach artystycznych uczniów ze wszystkich szkół powiatu śremskiego, od 2000 roku TMZŚ i Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna, pod honorowym patronatem Starosty Śremskiego, co roku organizują Promocję Młodych Talentów. W ciągu dwudziestu edycji zaprezentowaliśmy osiągnięcia 665 uczniów. Po prezentacji osiągnięć uczniowie otrzymują dyplomy i cenne nagrody rzeczowe, a ich rodzice listy gratulacyjne. Na zakończenie pragnę podkreślić, że dzieci i młodzież są naprawdę doceniani przez Towarzystwo, a praca z nimi jest potwierdzeniem realizacji hasła „TMZŚ z młodzieżą dla młodzieży”.
Promocja Młodych Talentów, 2017
Spotkanie pokoleń, 2019
77
DAJĘ SŁOWO… Błażej Osowski
Gielejza i koledzy Gwary są niezwykle bogate, jeśli chodzi o środki służące do nazywania człowieka wyróżniającego się pod jakimś względem. W specjalnie przeprowadzonej ankiecie odnotowaliśmy z terenu województwa wielkopolskiego ponad 30 określeń osoby niezdarnej, fajtłapowatej, nierozgarniętej. (Teren województwa nie w pełni pokrywa się z zasięgiem gwar Wielkopolski właściwej, jednak podział administracyjny jest wygodny dla określania geografii poszczególnych nazw). Warto nadmienić, że znaczenie ‘być niezdarnym, nierozgarniętym’ bywa łączone z innymi cechami ocenianymi negatywnie, np. ‘mieć problemy z chodzenie, poruszaniem się’, ‘jeść głośno, mlaskać’ czy ‘mieć niechlujny wygląd’. Spośród pojawiających się odpowiedzi kilka należało do zasobu polszczyzny ogólnej, potocznej, np. ciamajda, ciapa, ciućma, fajtłapa, gamoń, łajza, łamaga, niedojda, niezguła. Bliżej zajmiemy się tymi, które mają charakter regionalny lub gwarowy. Pod względem frekwencji wyróżniają się tu dwa słowa – gielejza i guła. Pierwsze z nich przybiera różne realizacje fonetyczne (gielejza, gelejza, gilejza, glejza, galejza). Określenie to można uznać za typowo wielkopolskie, ponieważ znane jest w całym regionie oraz na terenach przyległych Kujaw (pow. sępoleński, nakielski, żniński, mogileński, radziejowski i Bydgoszcz), ziemi lubuskiej (Gorzów i okolice, pow. międzyrzecki i świebodziński). Z rzadka gielejza pojawia się poza tym zwartym obszarem, co może być wynikiem indywidualnych migracji Wielkopolan. Choć wyraz w regionie jest bardzo popularny, trudno ustalić jego etymologię. 78
Guła z kolei jest znana na większym terenie, który można określić jako północno-zachodnia ćwiartka Polski wyznaczona przez takie miasta jak Zielona Góra – Rawicz – Bełchatów – Kutno – Włocławek – Sierpc – Ostróda – Gdańsk. Są to zarówno tereny rdzennych gwar polskich, jak i tzw. dialektów mieszanych na Ziemiach Zachodnich. Poza tym zwartym terenem guła pojawia się jeszcze nieco częściej na Dolnym Śląsku, Mazurach i Mazowszu. Widać tu więc pewną zbieżność pomiędzy występowaniem określenia guła ‘oferma, ciamajda’ a gwarową nazwą indyczki (guła, gułka itp.), która skupia się w gwarach Polski północno-zachodniej. Być może o przeniesieniu nazwy na człowieka zadecydował uległy charakter tego ptaka. Przemawia za tym także występowanie określenia gulorz, które podano w ankiecie (z Konina) jako nazwę osoby niezdarnej, podczas gdy w wielu gwarach jest to nazwa indyka. Kolejne określenie osoby niezdarnej, które jest popularne tylko w Konińskiem, Kaliskiem i pow. tureckim, to olama (łolama). Wyraz znany jest w Polsce środkowej z centrum w Łódzkiem, skąd przedostał się na sąsiednie tereny Kielecczyzny, Mazowsza i właśnie wschodniej Wielkopolski. Również w tym przypadku trudno wskazać źródłosłów. Ze względu na powszechność występowania oraz używanie również przez mieszkańców miast uznać można gielejzę, gułę i olamę za regionalizmy. Pozostałe określenia pojawiają się rzadziej i z tego powodu należałoby uznać je za jednostki gwarowe. Gamza nie zajmuje zwartego obszaru. Odnotowano ją w 14 lokalizacjach w ca-
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
łej Polsce, z czego 5 przypadło na nasz region. Pochodzi od niego wyraz gamzoń, który także występuje w rozproszeniu, lecz o wiele częściej – 109 lokalizacji w całym kraju, z czego 15 w woj. wielkopolskim. Od gamzy pochodzi również gamzeta. Jest to wyraz bardzo rzadki (odpowiedziało tak tylko 7 osób), który można uznać za charakterystyczny dla Konińskiego (4 odpowiedzi). Być może powyższe określenia mają związek z gamga, gamgowaty, gamgowate stworzenie, które podali mieszkańcy okolic Poznania i Jarocina. Pochodzą one od czasownika gamgać (się), który w gwarach ma kilka znaczeń, m.in. ‘poruszać się ociężale, posuwać się z trudem’, ‘robić coś powoli, guzdrać się’ i ‘chwiać się, kołysać, idąc’1. Przekształcenie ogólnopolskiego gamonia doprowadziło do powstania wyrazów gamon (8 lokalizacji, w tym Poznań) i gamuła (pow. średzki). Sam gamoń to być może derywat od gwarowego gamać (się) – ‘o starym, bezzębnym człowieku: jeść powoli, z trudem’ lub ‘posuwać się powoli, ociężale, chwiejąc się’.
Ogólnopolskie, potoczne ciućma, które być może ma związek z gwarowym ciućkać się (‘pracować powoli, niechętnie’, ‘jeść powoli’), przechodzi wiele przekształceń morfologicznych i fonetycznych, tym samym fundując nowe jednostki. Przez dołączenie formantu
-ok powstaje ciućmok (znany w całej Polsce, szczególnie często odpowiedź tę podawali ankietowani z Mazowsza, Łódzkiego, Świętokrzyskiego, Śląska, Małopolski, Podkarpacia; w Wielkopolsce – Kalisz, pow. gostyński, koniński, kościański, leszczyński, międzychodzki i nowotomyski), zaś przez dodatnie sufiksu -ol – ciućmol (pow. nowotomyski). Z gwarowym ciamać (‘mlaskać, jeść głośno lub powoli; być powolnym, guzdrać się’) związany może być ciumok (pow. gostyński), ćmok (pow. chodzieski), ciumćwok (powstaje w wyniku skojarzenia podobnych znaczeniowo i fonetycznie wyrazów ciuma/ciumok i ćwok; Konin), ciamciok (pow. gostyński). Ten ostatni wykazuje związek ze znanym w Wielkopolsce dziamdziać (‘jeść powoli, niechętnie’; jest też dziamdzia – ‘osoba, która je powoli, niechętnie’, ale też ‘osoba powolna, uległa’). Różnica między nimi zasadza się na opozycji dźwięczności ć – dź. Ponadto w ankiecie pojawiły się pojedyncze odpowiedzi wskazujące na występowanie w woj. wielkopolskim wyrazów: ciapciok (powstał w wyniku sufiksacji wyrazu ciapcia, pow. jarociński), glajda (Konin) i glejda (pow. nowotomyski; to zapewne przeniesienie nazwy z ‘osoby niechlujnej’), melepeta (Poznań, ale ponadto wiele poświadczeń z innych regionów Polski, głównie Mazowsza), przychlast (pow. gnieźnieński; ale na Śląsku przychlast i przychlastek to ‘pochlebca; lizus’). Jak widać z powyższego przeglądu, określenia osoby niezdarnej cechuje duża różnorodność i zmienność postaci. Najważniejsza w nich jest bowiem siła ekspresji. Dlatego też sporo w przytoczonym zasobie jednostek rzadkich, o cechach indywidualizmów czy okazjonalizmów. Zdarzają się jednak i słowa częściej używane, jak gielejza i guła. Zna je również pokolenie najmłodszych Wielkopolan (urodzonych po roku 2000), co pozwala przypuszczać, że ta część wielkopolskiego dziedzictwa językowego zostanie zachowana w przyszłości.
1 Znaczenia wyrazów fundujących na podstawie: Słownik gwar polskich, t. 1, z. 1-, Wrocław i in. 1979-.
79
Z PÓŁKI WIELKOPOLANINA Dorota Stürmer
„Dobrze się widzi aby sercym. To co jezd nojwożniejsze, jezd do ócz nie do zobaczynio”. Książę Szaranek, czyli o przekładzie Małego Księcia przez Juliusza Kubla na gwarę poznańską Książę Szaranek to opublikowany w 2016 roku przekład Małego Księcia Antoine’a de Saint-Exupéry’ego na gwarę poznańską, dokonany przez Juliusza Kubla, poznaniaka w ósmym pokoleniu, aktywnego działacza Towarzystwa Bambrów Poznańskich, znawcę i popularyzatora poznańskiej mowy. Kubel jest autorem licznych publikacji pisanych gwarą oraz słuchowisk radiowych, m.in. Blubrów Starego Marycha, programu nadawanego w latach 80. i 90., będącego serią krótkich scenek rodzajowych opowiadających o życiu codziennym typowego mieszkańca Poznania, które zostały później opublikowane w formie papierowej. W 2019 roku nakładem wydawnictwa Media Rodzina został wydany kolejny po Księciu Szaranku gwarowy przekład tłumacza – Misiu Szpeniolek, czyli gwarowy Kubuś Puchatek. Przekład Małego Księcia jest dla Kubla kolejnym przedsięwzięciem mającym na celu popularyzację gwary poznańskiej, jednak tym razem wśród młodszych czytelników. Zasługuje on na szczególną uwagę, ponieważ jest to jedna z nielicznych publikacji napisana niemal w całości gwarą poznańską. To właśnie dzięki niemu nasza mowa znalazła się w centrum 80
zainteresowania czytelników z całej Polski, a także i Europy – Książę Szaranek po raz pierwszy został bowiem opublikowany na początku tego samego roku w Niemczech przez wydawnictwo Tintenfass, specjalizujące się w wydawaniu przekładów Małego Księcia. Na koniec wstępu chciałabym wyjaśnić pewne rozbieżności w określaniu języka, jakim pisany jest Szaranek. Na stronie tytułowej polskiego wydania Kubel podaje informację, iż jest to tłumaczenie na gwarę wielkopolską (co nie jest poprawnym stwierdzeniem). Okładka wydania niemieckiego informuje o przekładzie na dialekt wielkopolski, co jest określeniem zbyt szerokim. Gwara występuje zazwyczaj w obrębie jednej wsi lub miasta, natomiast dialekt obejmuje znacznie większy teren, na którym występują liczne gwary. Sam Kubel w licznych wywiadach mówi, że Książę Szaranek jest przekładem na gwarę poznańską. Zastosowanie w polskim wydaniu określenia „gwara wielkopolska” jest chwytem marketingowym, mającym na celu przyciągnięcie szerszej publiczności. Podanie informacji o tym, że jest to przekład na gwarę poznańską, mogłoby zawęzić grono potencjalnych odbiorców wyłącznie do mieszkańców Poznania, natomiast
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
dzięki wspomnianemu chwytowi Szaranek zyskał czytelników na terenie całej Wielkopolski. Książę Szaranek zapoczątkował w polskiej literaturze nowy trend na tłumaczenie książek dla dzieci, nie tylko Małego Księcia, na gwary i języki etniczne – dzięki jego sukcesowi na polskim rynku wydawniczym pojawiło się kilka kolejnych gwarowych tłumaczeń Małego Księcia1. Do egzemplarzy wydanych przez Media Rodzina (których nakład rozszedł się w ekspresowym tempie i musiano zamówić dodruk) dołączono płytę CD, na której możemy usłyszeć tłumacza czytającego swoje dzieło, co może posłużyć dzieciom jako bajka na dobranoc czy też pozwolić nauczycielom nieznającym gwary na przybliżenie tekstu swoim uczniom. Mówiąc o dziecięcych czytelnikach, należy także zwrócić uwagę na formę graficzną książki. Wszystkie przekłady wydane przez wydawnictwo Media Rodzina wzorowane są na oryginalnym, francuskim wydaniu – zawierają kolorowe akwarele Antoine’a de Saint-Exupéry’ego, które z pewnością przyciągną i zachęcą do lektury najmłodszych. Przełożenie książki na gwarę nie jest zadaniem łatwym. Jak wiemy, zasób leksykalny regionalnych odmian polszczyzny jest ograniczony – gwary miejskie zazwyczaj powstawały w środowiskach robotniczych, dotyczyły bardzo konkretnych, praktycznych sfer życia, często z pominięciem sfery duchowej czy emocjonalnej2. Jest to język z pozoru niepasujący do poetyckiego Małego Księcia. Kubel przed Księciem Szarankiem próbował zmierzyć się z przekładem Biblii na gwarę poznańską3:
Uznałem, że tłumaczenie powiastki filozoficznej, w dodatku z elementami poetyckimi, na gwarę, która jest nacechowana tendencją do zgrubiania, może przynieść efekty zaskakujące, niespodziewane. Kiedyś podjąłem się tłumaczenia fragmentu Biblii i poniosłem porażkę. Naszej gwarze brak jest stosownej delikatności – ale z ciekawości spróbowałem4.
Jednak, jak możemy się przekonać, czytając Księcia Szaranka, Kublowi udało się zręcznie i pomysłowo pogodzić wspomnianą wodę z ogniem, choć oczywiście nie uniknął kilku dość znaczących niedociągnięć. Tłumacz w wyrazach ogólnopolskich, które nie mają gwarowego odpowiednika, dla „ugwarowienia” tekstu zapisywał je z zaznaczeniem gwarowej wymowy. Zdecydował się na to, ponieważ, jak mówi: z gwarą to jest tak, że to nie jest osobny język, kompletny i się zdarza tak, że są niektóre słowa literackie, potocznie używane, które nie mają odpowiedników w gwarze. […] I w związku z tym miejscami książka wydawałaby się pusta, pozbawiona tych gwarowych elementów. Natomiast pozostaje wtedy fonetyka, brzmienie słowa, więc tutaj przełamałem opór, bo nigdy nie zapisywałem swoich gawęd fonetycznie, a w tej książce tak, żeby ona była również tajemnicza, egzotyczna dla ludzi spoza Wielkopolski5.
Jednak należy tu zaznaczyć, iż stosował tę metodę bardzo niekonsekwentnie – na stronie siódmej, już w pierwszym zdaniu rzuca nam się w oczy wyraz sześć, zapisany zgodnie z zasadami polskiej ortografii, a gdy zajrzymy na stronę jedenastą, do rozdziału drugiego, uj-
1 Nakładem wydawnictwa Media Rodzina ukazały się także: Mały Princ (przekład na „ślōnski jynzyk” dokonany przez Grzegorza Kulika) oraz Mały Królewic (tłumaczenie Stanisławy Trebuni-Staszel na gwarę podhalańską). Oprócz tego wydany został też Małi Princ, czyli wersja mazurska przygotowana przez Piotra Szatkowskiego oraz kaszubski Môłi Princ autorstwa Macéja Banjdura. 2 Możemy to zauważyć na przykładzie tak ważnego w powieści wyrazu jak kochać, który nie ma odpowiednika w gwarze poznańskiej – Kubel zapisuje go z podwyższeniem artykulacyjnym jako kochoć. 3 Warto w tym miejscu wspomnieć, iż przełożenie Biblii na gwarę jest jak najbardziej możliwe – w 2000 roku ukazała się Biblia Ślązoka autorstwa Marka Szołtyska. Jednak etnolekt śląski ma znacznie bogatszy zasób leksykalny niż gwara poznańska i być może dlatego przedsięwzięcie to, w przeciwieństwie do zamierzeń Kubla, zakończyło się powodzeniem. 4 https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/317913-takiej-wersji-malego-ksiecia-jeszcze-nie-bylo-ksiaze-szaranek-przetlumaczony-na-gware-wielkopolska-zobacz-fragment [dostęp: 4.09.2020]. 5 Wywiad udzielony w „Poranku WTK” 5.12.2016 roku.
81
Książę Szaranek, czyli o przekładzie Małego Księcia przez Juliusza Kubla na gwarę poznańską
rzymy w nim formę szejś. Takich niezgodności w zapisie znajdziemy w książce znacznie więcej, np. naprzemienne używanie musiołym||musiołem czy cołkiym||cołkiem. Kubel nie zaznaczył także bardzo charakterystycznego dla poznańskiej mowy (z perspektywy językoznawcy) udźwięcznienia międzywyrazowego6, lecz można to tłumaczyć tym, iż są one dość trudne do usłyszenia i przeciętni użytkownicy języka w większości nie są świadomi ich istnienia, więc ich zaznaczanie mogłoby wprowadzić do tekstu zamieszanie. Wybór takiego zapisu z założenia miał ułatwić czytelnikowi nieznającemu gwary prawidłowe odczytanie tekstu. Jednak z rozmów przeprowadzonych przeze mnie z nauczycielkami jednego z poznańskich przedszkoli, które podjęły się przeprowadzenia zajęć z wykorzystaniem Księcia Szaranka wynika, iż niemal wszystkie miały spore problemy z odczytaniem tekstu zapisanego fonetycznie (szczególne trudności sprawiały im wyrazy takie jak zwiyrzok czy uśmiychniynta – większość z nich nie potrafiła sobie nawet wyobrazić, jak przeczytać połączenie iy). Z pomocą przyszła im dopiero płyta CD zawierająca czytany przez Kubla audiobook. Miały też problem ze zrozumieniem niektórych wyrazów – jak się okazało, nie bez powodu. Kubel bowiem w kilku przypadkach, gdy nie odnalazł odpowiedniego wyrazu w gwarze, używał form tak archaicznych lub też stylizowanych na gwarę poznańską, że nie notuje ich żaden ze znanych słowników gwarowych. Z małą pomocą przychodzi tu słowniczek przygotowany przez tłumacza, w którym ten podaje swoje definicje danego wyrazu, często sprzeczne ze znaczeniami rozpowszechnionymi wśród poznaniaków. Do takich gwaryzmów autorskich, jak pozwolę sobie nazwać owe wyrazy, należy m.in. bizmen ‘biznesmen’ czy bedejniek7, do znacze-
nia którego nie udało mi się dotrzeć (Kubel nie uwzględnił go w swoim słowniczku). Z przeprowadzonych przeze mnie badań wynikło, iż Kubel (podobnie jak pozostali „gwarowi” tłumacze), przygotowując swoje tłumaczenie, opierał się na przekładzie Jana Szwykowskiego (jest to chyba najpopularniejszy i najczęściej wydawany przekład owej książki w Polsce). Tłumacz jednak dość luźno podchodzi do polskiego „oryginału”8 – stara się stylizować język na mowę (jak wiemy, gwara to przecież głównie język mówiony9), przez co zdania w Księciu Szaranku są miejscami bardzo długie, nasycone wyrażeniami pełniącymi funkcję fatyczną, jak tej, wej, zaś, które pojawiają się zarówno w narracji, jak i w dialogach. Kubel przekształcił więc ogólnopolski przekład w gwarową gawędę, ułatwił (oczywiście osobom swobodnie posługującym się gwarą) jego czytanie na głos czy nawet recytację. Takie zabiegi możemy zaobserwować także w innych gwarowych przekładach – możemy tu mówić o uoralnieniu tekstu: Przekład: – ogólnopolski: Gdy miałem sześć lat, zobaczyłem pewnego razu wspaniały obrazek w książce opisującej puszczę dziewiczą. Książka nazywała się „Historie prawdziwe”. Obrazek przedstawiał węża boa, połykającego drapieżne zwierzę. Oto kopia rysunku10 . – poznański: Kiedy byłem na sześć lot stary, szpycłem w jednyj knipie ekstra madaiczny obrozek. Knipa była o dżungli i pozywała się „Opowieści po prowdzie”. Na obrozku nagrygolony był wąż boa, jak śrutuje jakiegoś zwiyrzoka. Tej, wyglądało to tak samo, jak na tym obrozku11. – śląski: Jak mi było sześ lot, toch rozwidzioł szumny ôbrozek we ksiōnżce ô niyzbadanym lesie, co miała tytuł „Historie żywobycio”.
Jest to wymowa typu kwiadmamy czy kwiadojca. Wyraz podany w dopełniaczu liczby pojedynczej. 8 Na potrzeby niniejszego tekstu za oryginał uznaję przekład Szwykowskiego – Kubel najprawdopodobniej nie sięgnął do oryginalnej, francuskiej wersji. 9 Wiążą się z tym problemy techniczne, np. zapisanie różnych cech fonetycznych w taki sposób, aby dało się je łatwo rozpoznać i przeczytać. 10 A. de Saint-Exupéry, Mały Książę, przeł. J. Szwykowski, Warszawa 2005. 11 Idem, Książę Szaranek, przeł. J. Kubel, Poznań 2016. 6 7
82
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
To bōł boa dowiciel, co łykoł dziko bestyjo. Wejzdrzijcie się na kopijo tego rysōnku12 . – podhalański: Kie mi było seś roków, uwidziołek ciekawy obrozek w ksionzce, co opowiadała o wielgim, nietykanym lesie. Ksionzka nosieła miano „Opowieści o zýwobyciu”. Na obrozku narysowany był hruby god dusiciel boa, i on połykoł dzikom dźwierzýne. A to jes widok rzeczonego rysunku13. Na podstawie powyższych fragmentów możemy zaobserwować, iż najwierniej tekst polski oddała tłumaczka na gwarę podhalańską – zachowała składnię, a tym samym „pisany” styl, przy równoczesnym nadaniu tekstowi gwarowego kształtu (od czego miejscami odchodzi w dalszej części książki). Natomiast w przekładach poznańskim i śląskim widzimy zwroty do adresata oraz wspomniane wcześniej wyrażenia o funkcji fatycznej (wyrazy pogrubione), które przybliżają tekst czytelnikowi, zmniejszają dystans między nadawcą a odbiorcą przekładu. Dzięki temu dzieci słuchające lub też czytające książkę czują się uczestnikami wydarzeń, zamiast patrzeć na nie z zewnątrz. Takie podejście do tekstu, jakie ukazali Kubel, Kulik i Trebunia-Staszel, dało świetny efekt – wydają się bajkami opowiadanymi dziecku na dobranoc przez rodzica świetnie mówiącego gwarą. Podczas lektury Księcia Szaranka niejednokrotnie, by zrozumieć tekst, musiałam sięgnąć po Małego Księcia w języku polskim. Choć wydaje mi się, że dość dobrze znam gwarę poznańską i posługuję się nią na co dzień, miejscami znaczenia wyrazów były zmienione tak znacznie, że nie dało się ich wywnioskować na podstawie kontekstu. Jednak mimo tego lektura okazała się dość przyjemnym doświadczeniem i wywarła na mnie całkiem duże wrażenie. Szaranek uświadamia nam, że gwara nadal żyje, funkcjonuje w życiu codziennym poznaniaków, mimo powszechnego myślenia
o niej jako o języku osób starszych i niewykształconych. Kubel osiągnął swój cel – Książę Szaranek sprawił, że gwara znalazła się w centrum uwagi osób z niemal całej Polski. Książka zachęciła wielu poznaniaków do pogłębiania swojej wiedzy o Poznaniu i jego gwarze, a co za tym idzie, przyczyniła się do wzrostu lokalnego patriotyzmu nie tylko wśród poznaniaków, lecz wszystkich mieszkańców Wielkopolski. Szaranek dołączył do swoistej gwarowej rewolucji, przebudzenia zainteresowania gwarami. Coraz częściej możemy spotkać się z reklamami napisanymi w całości gwarą (np. reklama piwa Lech Pils w ramach akcji „Lech Pils. Wielko Pils” zawierała hasła takie jak Znany w każdym fyrtlu czy Przy warzeniu się nie bimba). Rosnącą popularnością cieszą się także facebookowe profile o tematyce gwarowej – na fanpage’u Poznańska Gwara podjęto próby przetłumaczenia tytułów filmów na gwarę poznańską, m.in. Hobbit, czyli tam i z powrotem – Kakalud w te i wew te czy Harry Potter i Kamień Filozoficzny – Żgajek w brylach i fifny kamlot. W sklepach możemy zauważyć ubrania czy gadżety w folkowe wzory, a na półkach w księgarniach czy bibliotekach znajdziemy książki, w których wykształceni bohaterowie bez zażenowania używają swojej gwarowej mowy. Zrywamy zatem ze stereotypem starego, niewykształconego użytkownika gwary. Na zakończenie przywołam słowa Kubla, które idealnie podsumowują sens szerzenia świadomości gwarowej wśród najmłodszych, który to przecież przyświecał mu, kiedy podejmował się tłumaczenia: Mimo że tłumaczenie było, moim zdaniem, wierne i piękne, bez żadnego zamiaru satyrycznego i chęci wywołania śmiechu, dzieciaki turlały się po podłodze, śmiejąc się nie wiadomo z czego. To mnie utwierdziło w przekonaniu, że moja praca ma sens14.
Idem, Mały Princ, przeł. G. Kulik, Poznań 2018. Idem, Mały Królewic, przeł. S. Trebunia-Staszel, Poznań 2020. 14 https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/317913-takiej-wersji-malego-ksiecia-jeszcze-nie-bylo-ksiaze-szaranek-przetlumaczony-na-gware-wielkopolska-zobacz-fragment [dostęp: 4.09.2020]. 12
13
83
Summary
Summary Włodzimierz Kaczocha, The young and Wielkopolska work ethos The paper discusses the crisis of work ethos among working and studying youth in Wielkopolska in the 90s of the last century. Then managers, entrepreneurs, and students followed the assumptions of neoliberalism, among others aiming at profit growth or instrumental approach towards employees. The second part of the paper presents organic work ethos developed at the beginning of the 19th century in Wielkopolska region in the course of economic activities. In the third part, the author puts forward a hypothesis that along with the beginning of the 21st century it is possible to notice positive work ethos emerging among the Wielkopolska youth that corresponds to professional and ethical ethos of Poznań organic work activists. Maciej Kokociński, Life plans of youth The article is devoted to the life plans of adolescents, taking into account the results of the conducted research. It refers to plans, aspirations and values that have a direct impact on the life development of every human being, especially contemporary youth. The second part presents the results of the research conducted among teenagers from Greater Poland. These studies were conducted in the form of repeated survey studies. The empirical material collected from three waves of research carried out in the years 2010 to 2020 was selected for the analysis. The study also contains interesting generalizations and conclusions from the research, as well as an attempt to implement the results for the method of interpreting attitudes and behaviors of this social category now and in the future. Katarzyna Zagłoba A few words about the cooperation of dialectologists with school-age youth The article presents the role of school-age students in the preparation of publications on the language of rural residents. The tasks that young people performed as part of the Wielkopolska’s Regional Dictionaries project (especially obtaining material) were discussed. The article also lists the advantages of cooperation between dialectologists and school-age students, and the advantage of young people in obtaining research material over experienced researchers.
84
Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 2(128)
Noty o autorach Jolanta Błach, absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego kierunków: filologia polska oraz prawo autorskie, wydawnicze i prasowe. Zawodowo związana z Liceum Ogólnokształcącym św. Marii Magdaleny w Poznaniu. Magdalena Chrapek-Wawrzyniak, historyk sztuki i archeolog, absolwentka Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznania, z którym przez wiele lat była związana zawodowo. Członek Zarządu Fundacji ICAD i koordynator projektów z obszaru kultury i ochrony dziedzictwa. Aneta Cierechowicz, filolożka języka polskiego, nauczycielka dyplomowana, zawodowo związana z VIII Liceum Ogólnokształcącym w Poznaniu oraz Liceum św. Marii Magdaleny w Poznaniu. Znawczyni literatury, koordynatorka działań teatralnych i artystycznych. Mateusz Cierechowicz, absolwent Liceum św. Marii Magdaleny, student I roku psychologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Wiesława Grobelna, absolwentka Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, nauczyciel dyplomowany (rusycystka i polonistka). Sekretarz w Zarządzie i członek honorowy Towarzystwa Miłośników Ziemi Śremskiej. Joanna Gruszka, polonistka i wicedyrektorka w szkole im. Jana Pawła II w Mroczeniu, opiekunka młodzieży szkolnej (prowadzenie zajęć i reżyseria sztuk) skupionej w grupie teatralnej „Echo Pałacu”. Elżbieta Ilska, polonistka w szkole im. Jana Pawła II w Mroczeniu, opiekunka młodzieży szkolnej (prowadzenie zajęć i reżyseria sztuk) skupionej w grupie teatralnej „Echo Pałacu”. Jan Jaszczak, absolwent Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, członek zespołu ds. obsługi klienta Bramy Poznania w Centrum Turystyki Kulturowej TRAKT. Włodzimierz Kaczocha, profesor filozofii, em. prof. zwyczajny Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Wykładowca w Wyższej Szkole Komunikacji i Zarządzania w Poznaniu. Bartosz Kiełbasa, mgr geografii, regionalista. Redaktor prowadzący dwumiesięcznik „Koniniana”, członek Komisji Rewizyjnej Towarzystwa Przyjaciół Konina. Agata Kierzkowska, absolwentka Wydziału Historycznego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, liderka zespołu ds. obsługi klienta Bramy Poznania w Centrum Turystyki Kulturowej TRAKT. Maciej Kokociński, socjolog, adiunkt na wydziale socjologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewi cza w Poznaniu, zajmuje się przemianami egzystencji współczesnej młodzieży oraz nierównościami społecznymi. Karolina Kulig, rzeczniczka prasowa Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu. Marian Lorenz, historyk, regionalista. Prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Kępińskiej. Błażej Osowski, dr hab., językoznawca, dialektolog. Zawodowo związany z Pracownią Dialektologiczną w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. 85
Noty o autorach
Dariusz Sałata, specjalista w zakresie gospodarki wodnej, prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Chodzieskiej, koordynator i opiekun projektów w ramach Programu „Równać Szanse” i działań własnych TMZCh. Sławomir Smolczewski, uczeń klasy maturalnej, członek Towarzystwa Miłośników Ziemi Chodzieskiej od 2 lat, uczestnik projektów w ramach Programu „Równać Szanse” i działań własnych TMZCh, współautor i koordynator projektu „Debata”, przewodniczący Młodzieżowej Rady Powiatu Chodzieskiego. Dorota Stürmer, absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Korektorka w agencjach reklamowych, zajmuje się także składem i projektowaniem graficznym książek i czasopism. Krzysztof Wodniczak, animator wydarzeń kulturalnych w Poznaniu. Aktywista i społecznik w różnych dziedzinach szeroko pojętej kultury. Organizator licznych koncertów. Martyna Wycisk, mgr informacji naukowej i bibliotekoznawstwa ze specjalizacją edytorstwo współczesne. Zastępca dyrektora Muzeum Ziemi Kępińskiej im. T.P. Potworowskiego w Kępnie. Karolina Zagłoba, mgr, polonistka, dialektolożka, doktorantka na Wydziale Filologii Polskiej i Klasycznej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Informacja dla autorów „Przeglądu Wielkopolskiego” Redakcja przyjmuje do publikacji teksty dotychczas niepublikowane, popularyzujące wiedzę o Wielkopolsce, zwłaszcza jej kulturze, historii, przyrodzie, życiu społecznym i walorach turystycznych. Nasze działy tematyczne: Artykuły, Wielkopolanie (w tym Delegaci na Polski Sejm Dzielnicowy), Z Wielkopolski, Z Korespondencji Wielkopolan, Z półki Wielkopolanina (wybór w z nadesłanych nowości wydawniczych). Orientacyjna objętość – odpowiednio: • artykuły problemowe: do 30 tys. znaków łącznie ze spacjami, • komunikaty, relacje, informacje, recenzje: do 10 tys. znaków, • listy do redakcji: do 5 tys. znaków, • ogłoszenia, zapowiedzi przedsięwzięć: do 1 tys. znaków. Materiały proponowane do publikacji prosimy przesyłać w postaci elektronicznej (preferowany MS Word), na adres: redakcja@wtk.poznan.pl. Więcej informacji: www.e-pw.pl/page.php/1/0/show/68 oraz www.e-pw.pl/page.php/1/0/show/106 Napisanie i zgoda na publikację tekstu odbywa się w ramach wolontariatu (społecznie). Przesłanie do redakcji tekstu spełniającego wymogi rzeczowe oraz formalne nie nakłada na nią obowiązku publikacji, jeśli tekst ten nie był uprzednio zamówiony. Materiałów niezamówionych redakcja nie zwraca.
86