40 LAT KANY
Rafał Foremski
Dźwięki podwodnego dzwonu
W
okół Tradycji to podróż po kolistej strukturze święta, jednak koło to zawiera w sobie pewien paradoks – bo każdy obrót w intrygujący sposób przybliża do centrum. Tradycja to idea, trop, który nieustannie się wymyka i odnajduje w najdziwniejszych miejscach: w besarabskich stepach, zapomnianych rumuńskich wioskach, w wąskiej zonie wokół Dniestru, w ubogich chatach, które otwierają szeroko swe drzwi na dźwięk pieśni, czy tuż obok – w podszczecińskich wsiach pogranicza. Wreszcie w teatrze, we własnym domu. Ucząc się jej na nowo, odkrywam dwie zasadnicze i równoważne podstawy: horyzontalną, którą symbolizuje stół i wszystko co wokół niego, ale i wertykalną, mocno osadzającą w rzeczywistości sacrum. Czym ona właściwie jest? Czemu może służyć współcześnie, jakie pełnić funkcje? Dowiaduję się tego od ludzi, którzy dawno już odeszli lub przychodzą z miejsc odległych, miejsc, których istnienia nawet nie przeczuwałem. To szczególny dialog, prowadzony nieraz wbrew czasom i mimo odległości, w dodatku z perspektywy ośrodka wywodzącego się z teatru alternatywnego, kontrkulturowego. Czy może być w nim miejsce na „pieśni nabożne na rozmaite święta”, śpiewane w wiejskich kościołach, na cmentarzach, w domach?
22 |
Im więcej pracuję z ludźmi, poruszam się w środowisku muzyków „autentycznych”, eksperymentując, spotykając ich z innymi, czasem radykalnymi artystami, balansując na granicy ryzyka, przekonuję się, że jest to sprzeczność tylko pozorna. Rdzeń tradycji, mimo licznych prób jej zawłaszczania, tkwi bowiem w obszarze „na pograniczu”, między indywidualnym, osobistym, a wspólnotowym, między świętym a dzikim, między starym a nowym, utrwalonym a kwestionującym – w niezinstytucjonalizowanym obszarze wolności, do której mocno odwołuje się przecież etos teatru offowego. Dlatego właśnie najciekawsi artyści wiejscy budzą często ambiwalentne uczucia własnej społeczności – żyjąc, myśląc i pracując inaczej, prowokują, budzą wątpliwości, ale i wytyczają nowe kierunki – pozostają na uboczu czy raczej… w offie. Ta dwoistość i przeciwstawny charakter myślenia społeczności/indywidualności wydaje się definiować siłę napędową tradycji, ale i innych kulturowych procesów. Poruszam się więc raczej w sferze przeczuć, pytań niż gotowych odpowiedzi. Uprawiam „alternatywną etnografię”. Zebrane doświadczenia wykorzystuję w praktyce, wychodząc coraz częściej z przestrzeni teatralnych „ku ludziom”, w stronę małych miejscowości, wiejskich klubów i domów, zazwyczaj oddalonych od centrów,