FESTIWALE
Henryk Mazurkiewicz
Miasto o dwudziestu bramach XX Goleniowskie Spotkania Teatralne Bramat, 5-8.09.2019, Goleniów
1. Wcale się nie dziwię Jenny, kiedy podczas finałowego koncertu, w momencie na swój sposób kulminacyjnym, wyraża obawy czy wręcz niechęć wobec określania goleniowskiego festiwalu słowem „tradycja”. Jej diagnoza jest prosta: tradycja, niestety, zbyt często degraduje się do poziomu pustych rytuałów. Czegoś, co się robi, nie do końca wiedząc, dlaczego się to robi. Zapomina się przy tym o ludziach, tych, którzy współtworzą tradycję, przez każdorazową aktualizację nadają jej realność. Jenny mówi o tym wszystkim ze sceny po brzegi wypełnionej takimi właśnie ludźmi: aktorami Teatru Brama i ich licznymi przyjaciółmi. Za chwilę wszyscy razem zaśpiewają piosenkę, którą większość widzów już zna. Pamiętają ją z zeszłego lata, z Mozaiki Ludzkiej, festiwalu festiwali, którego stała się oficjalnym hymnem. Mozaika ludzka, swoją drogą, stanowi wspaniałą metaforę tego wszystkiego, co dzieje się dookoła Teatru Brama. Doprawdy niełatwo o lepszy obraz-symbol. Jednakowoż spróbuje zaproponować swój własny. Przyszedł do mnie akurat wtedy, gdy nad amfiteatrem unosi-
64 |
ły się kolejne zwrotki pieśni. Otóż pomyślałem sobie, że dwadzieścia edycji to właściwie dwadzieścia wzniesionych „bram”. Natychmiast połączyłem to ze wspomnieniami o wielkim koncerto-spektaklu The Wall na podstawie legendarnego albumu zespołu Pink Floyd, które to wspomnienia odświeżyłem sobie w pamięci dzięki nagraniu puszczonemu w ramach Kino Brama. Wydawało się, że na scenie lub na widowni zebrał się wtedy cały Goleniów. Była to rzecz o burzeniu murów. O tym też jest cały Bramat, który obchodzi swój jubileusz. To miasto bez murów, lecz z wielością bram! Miasto na mapie Polski wyjątkowe, o czym wie każdy, kto tam chociażby raz zawitał. Mogłoby nawet śmiało podkraść hasło Wrocławiowi, który nazywa siebie „miastem spotkań”, ponieważ na żadnej z imprez teatralnych nie odczuwam tak wyraźnie, że ludzie się tu właściwie, w najszerszym i najwspanialszym tego słowa znaczeniu, spotykają. Nie jest to ulotna wymiana grzecznościowych formułek, tylko rzeczywiście wspólne spędzenie czasu. Dlatego właśnie odnoszę niekiedy wrażenie, że najważniejsze podczas Bramatu dzieje się gdzieś pomiędzy – pomiędzy spektaklami i koncertami.