ROZMOWY
Od pomysłów puchnie bania Z Kubą Kapralem rozmawia Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski: Wyreżyserowałeś właśnie Ostatni spektakl grupy Circus Ferus, z którą pracujesz od lat. Czy to twoje pożegnanie z teatrem? Kuba Kapral: Wygląda na to, że nie... Chociaż na wielu płaszczyznach mamy poczucie schyłku, na ten tytuł trzeba patrzeć w szerszym kontekście. Globalna świadomość zbliżającego się końca – w wymiarze ekologicznym czy ekonomicznym – zbiegła się w naszym odczuciu z postępującym kryzysem teatru offowego. Coraz trudniej o dotacje, coraz mniej zaproszeń na festiwale, coraz mniej też samych festiwali. Na to wszystko nałożył się wewnętrzny kryzys i problemy organizacyjne w grupie. Wszyscy gonią, żeby zarobić na chleb. Nawet umówienie się w większym gronie, tylko po to, żeby pogadać, stało się ostatnio trudne. Kiedy Teatr Ósmego Dnia zaproponował nam zrobienie spektaklu [przy okazji obchodów 55. rocznicy swojego istnienia – przyp. P.D.], zabraliśmy się do pracy w składzie pięcioosobowym (jeszcze niedawno w naszych plenerach brało udział nawet piętnaście osób), stawiając sobie twarde warunki. Zdecydowaliśmy, że wszyscy będziemy spotykać się regularnie na próbach, chyba, że sytuacja będzie absolutnie wyjątkowa – komuś zachoruje dziecko albo wpadnie mu robota za 1500
78 |
złotych. Po raz pierwszy też zdecydowaliśmy się na pracę z reżyserem (sam zaproponowałem, że wystąpię w tej roli).Wcześniejsze nasze spektakle były wynikiem kreacji zbiorowej i wymagały wyrąbania jednego stanowiska pomimo różnorodności tworzących je jednostek, co zazwyczaj pochłaniało dużo czasu i energii. Na koniec postanowiliśmy spróbować czegoś innego, a tryb naszych prób przypominał teatry repertuarowe. Nadal jednak wszystko robiliśmy sami, bez scenografów, techników i warsztatu. Realizacja spektakli, kiedy wszystko jest w naszych rękach, to orka, po której nawet nie wiesz, czy będzie okazja pokazać je ponownie. Problemy, o których mówisz, są codziennością większości teatrów offowych. Oczywiście, chociaż wiem, że jest w offie kilka grup, które mają się dzisiaj nie najgorzej. My też jeszcze kilka lat temu graliśmy całkiem sporo, ale około roku 2016 to zaczęło się zmieniać. Być może nasze problemy wynikają z faktu, że jako grupa nie wykształciliśmy organu promocyjnego? Pewnie tak. Poza tym im mniej jeździsz, tym mniej masz kontaktów, a im mniej masz kontaktów, tym mniej jeździsz… Istotne jest to, że wszystkie te myśli o końcu spotkały się w pomyśle na spektakl i doprowa-