134
Nie ma czegoś takiego jak wieś po prostu Wyobrażenia na temat wsi biorą się z kultury popularnej, z przekazu medialnego, z badań statystycznych, które mówią, że wieś jest raczej religijna, rolnicza, konserwatywna albo że ta na wschodzie jest uboższa niż na zachodzie. To wszystko opowieści tworzone w centrum.
Z Agnieszką Pajączkowską rozmawia Zofia Sikorska Andrzej Dębowski
Od lat prowadzisz działania na wsi – jako animatorka, twórczyni, badaczka. Czy rzeczywistość kiedykolwiek zweryfikowała twoje wyobrażenie o wsi?
Ale o jakiej wsi rozmawiamy? Nie ma czegoś takiego jak wieś po prostu – mogę porozmawiać o konkretnej wsi na Mazowszu, o wiosce przy granicy na Podlasiu czy na Dolnym Śląsku i o wioskach wokół Warszawy. W rozmowie o wsi jest taka sama pułapka, jak w rozmowie o każdej innej dużej kategorii – jest na tyle pojemna i szeroka, że mieści w sobie bardzo wiele historii, których nie umiem i nie chcę uogólniać. Ale uogólnienia i stereotypy jednak funkcjonują powszechnie – czy towarzyszyły ci w trakcie podróży?
Oczywiście, łapałam się na tym, że kiedy jechałam do wioski przygranicznej na wschodzie, raczej zakładałam, że będzie tam biednie w sensie ekonomicznym. Gdy na miejscu zdarzyło mi się widzieć nowe domy, zadbaną przestrzeń publiczną, dobre samochody i maszyny rolnicze – było to dla mnie zaskoczeniem. Z kolei nie wyobrażałam sobie w ogóle wsi na Dolnym Śląsku, bo to region, który mi kojarzy się bardziej industrialnie, ewentualnie małomiasteczkowo. Skąd według ciebie biorą się te wyobrażenia?
W moim wypadku – i pewnie wiele osób ma podobnie – na pewno z zapasu doświadczeń osobistych. Ale
także z kultury popularnej, literatury, przekazu medialnego. Taki przekaz budują też badania statystyczne, ilościowe, które zamieniają się w obiegowe opinie o wsi – na przykład, że wieś jest raczej religijna niż niereligijna, raczej konserwatywna niż postępowa, że jest rolnicza albo że ta na wschodzie jest uboższa od tej na zachodzie. To wszystko opowieści tworzone w centrum.
Sposób myślenia o wsi w głównej mierze idzie z miasta. Mieszkańcy tak zwanej prowincji mają mniej narzędzi do tego, żeby oddolnie, a przy tym skutecznie tworzyć swój wizerunek w wyobrażeniach ogółu społeczeństwa i zabierać głos we własnej sprawie. To, co ja jako mieszkanka miasta wyobrażam sobie na temat wsi, jest konstruowane w dużej mierze przez uniwersytety, teksty kultury, gazety, media informacyjne. To częściej my z centrum decydujemy o tym, jaka jest prowincja. Czy oddolne działania mają szansę budować wspólną tożsamość wsi?
Myślę, że wsi jako takiej – nie. W ogóle nie sądzę, żeby zasadnym było pytanie o to, czy wieś konstruuje jakąś wspólną tożsamość – miasta przecież też takiej nie mają. Krążąc po różnych rejonach Polski, spotkałam się z tym, że wieś sama o sobie nic nie wie – ludzie ze wsi nie mają wyobrażenia o tym, jak się żyje