31
Czas na zieloną zmianę w Kościele Już czas, żeby polski Kościół zaczął wspierać inicjatywy związane z ochroną klimatu. Najlepszym początkiem będzie zaprzestanie wspierania produkcji energii z paliw kopalnych.
Z Julią Keane rozmawia Ignacy Dudkiewicz Viktar Aberamok
Co – jako działaczka Młodzieżowego Strajku Klimatycznego i katoliczka – poczułaś, kiedy dowiedziałaś się, że polski episkopat posiada udziały (choć, przyznajmy, niewielkie) w funduszu Pocztylion–Arka PTE, który inwestuje między innymi w firmy z przemysłu paliw kopalnych?
Wzburzenie oraz rozczarowanie. Miłość Boga i bliźniego – czyli najważniejsze przykazanie chrześcijaństwa – opiera się między innymi na wzajemnym zaufaniu. Bez niego trudno mówić o prawdziwej relacji, będącej podstawą miłości. Zaufanie do samego Kościoła jest wpajane wiernym przez całe życie. Jak jednak możemy ufać tym, którzy kierują naszą wspólnotą, skoro Kościół, będący w polskiej rzeczywistości jednym z głównych wyznaczników wartości, postępuje wobec nas, wiernych, nieuczciwie i tym samym wzbudza nieufność? Wszystkie te zarzuty wynikają z poznania faktów o związkach między Kościołem a firmami energetycznymi?
Tak, uważam to za niedopuszczalne. I mówię to jako osoba młoda, zaangażowana w sprawy zmian klimatu, z generacji, która najmocniej odczuje
brak odpowiednich działań i zaniechania pokolenia naszych rodziców i dziadków – również tych jego przedstawicieli, którzy noszą sutanny i biskupie szaty. Duchowni przekonują, że dzięki zaangażowaniu we wspomniany fundusz mogą nadzorować jego działania w taki sposób, żeby polityka inwestycyjna Pocztylionubyła etyczna i zgodna z doktryną Kościoła.
To niezrozumiałe tłumaczenie. Dlaczego?
Papież Franciszek głosi, że aby stawić czoła nadchodzącemu niebezpieczeństwu, jakim jest kryzys klimatyczny, należy jak najszybciej zrezygnować z wykorzystywania paliw kopalnych do produkcji energii. Takie jest obecne nauczanie Kościoła, z którym trudno pogodzić choćby ograniczone inwestowanie przez episkopaty w ten segment gospodarki. Nauczanie będące zresztą rozwinięciem tez stawianych przez poprzednich papieży.
Otóż to. Już święci Paweł VI oraz Jan Paweł II zdawali sobie sprawę z problemu,
jakim jest degradacja środowiska naturalnego. Karol Wojtyła w encyklice „Redemptor hominis” podkreślał chociażby, że „człowiek zdaje się często nie dostrzegać innych znaczeń swego naturalnego środowiska, jak tylko te, które służą celom doraźnego użycia i zużycia”. Te tezy rozwijał najpierw Benedykt XVI, a następnie papież Franciszek, który w encyklice „Laudato si’” jasno stwierdza, że drapieżny, materialistyczny system można naprawić tylko poprzez gruntowne „zmiany stylów życia, modeli produkcji i konsumpcji, utrwalonych struktur władzy, na których opierają się dziś społeczeństwa”. Zamiast wspierać swoimi pieniędzmi firmy zarabiające na paliwach kopalnych, dobrze byłoby, żeby Kościół był w awangardzie tych zmian. Po to, by pociągnąć za sobą innych?
Tak. W sprawie klimatu powinniśmy działać razem. Nie przez przypadek na demonstracjach Młodzieżowego Strajku Klimatycznego skandujemy między innymi hasło „Nauka z nami, religia z nami, walka o życie ponad podziałami”. By sojusz mimo różnic był →