80
Biedni katolicy patrzą na siebie Gdybym miał wskazać pojęcie, którego akcje w polsko-katolickiej debacie publicznej będą systematycznie rosnąć, postawiłbym na „przemoc symboliczną”.
Misza Tomaszewski Stanisław Gajewski
O
przemocy symbolicznej zaczęło się w polskim Kościelemówić głośniej minionego lata. Dziennikarze wydawanych przez diecezje tygodników „Niedziela” i „Gość Niedzielny” pisali o niej w kontekście kilku happeningów, w tym przede wszystkim Tęczowej Matki Boskiej oraz Królewskiej Waginy z Tęczowymi Madonnami. Przypomnijmy. W ostatnich dniach kwietnia wokół jednego z płockich kościołów – tego samego, w którym kilka dni wcześniej na instalacji Grobu Pańskiego obok haseł „pogarda”, „nienawiść” i „hejt” pojawiły się „homozboczenia”, „gender” i „LGBT” – ktoś rozwiesił plakaty z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej z tęczową aureolą. Miesiąc później na trójmiejskim Marszu Równości pojawiła się grupa aktywistek niosących transparent z waginą w koronie, który budził skojarzenia z monstrancją z procesji Bożego Ciała. W odpowiedzi dziennikarze tygodników katolickich ostrzegali przed „przemocą symboliczną”, która polega na „profanowaniu największych chrześcijańskich świętości” („Niedziela”)
i „szarganiu świętości osób wierzących” („Gość Niedzielny”). O „akcie przemocy symbolicznej” mówiła także niekojarzona raczej z prawicą prezydentka Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz. Głos zabrał wreszcie Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, arcybiskup Stanisław Gądecki, który w liście do pobitego księdza napisał: „Ze smutkiem dostrzegam eskalację wrogich zachowań wobec ludzi wierzących, w tym stosowanie przemocy symbolicznej i fizycznej”. W podobnym tonie utrzymane było sierpniowe „Stanowisko biskupów diecezjalnych w sprawie aktów przemocy motywowanych nienawiścią wobec Kościoła katolickiego i jego wiernych”. W ciągu raptem kilku miesięcy ukute przez francuskiego socjologa Pierre’a Bourdieu pojęcie przemocy symbolicznej zaczęło robić coraz większe zasięgi w polsko-katolickiej bańce informacyjnej. Jak to wytłumaczyć? Biskup i prokurator Mniej interesująca odpowiedź na to pytanie byłaby taka, że język nauk społecznych stopniowo przesiąka do języka publicystyki (w tym także do języka publicystyki katolickiej), a ten wymaga uproszczeń. I tak oto pojęcie pierwotnie opisujące subtelne formy