96
Wszystko, tylko nie cisza. O słuchaniu codziennym Przed dźwiękiem nie można uciec. Natura nie wyposażyła nas w dodatkową fałdę, która zatykałaby nam uszy. Jeśli widzę coś okropnego, mogę zamknąć oczy; kiedy coś mi nie smakuje, to tego nie jem. Zatkanie uszu dłońmi nie wystarczy, dźwięki odbieramy całym ciałem.
Marta Michalska Paula Kaniewska
Z
acznijmy od eksperymentu: wyobraźmy sobie, że jedziemy porannym autobusem do pracy. Niezrozumiały początkowo ambient rozpada się na poszczególne głosy codzienności: praca silnika szum klimatyzacji ostrzegawczy sygnał zamykanych drzwi suche „krst” kasowanego biletu psyk wyrównywanego ciśnienia po każdym przystanku wznoszący się i opadający szum innych pojazdów na jezdni jednostajny komunikat o kolejnych przystankach jęk i pisk przegubu przy każdym zakręcie (pamiętacie „Petycję, by przegubowe autobusy na zakrętach grały jak akordeon”?) radio, którego słucha kierowczyni (a radio to piosenki, które wszyscy znamy, radosny głos spikera lub spikerki, dżingle i reklamy) stłumiony dźwięk muzyki w czyichś słuchawkach denerwujące dudnienie basu w czyichś słuchawkach dźwięczny sygnał przychodzącej wiadomości jeden z trzech znanych dzwonków w telefonie, „halo? jestem w autobusie, jadę, co? nie mogę teraz rozmawiać” sapanie, kasłanie, chrząkanie.
Być może usłyszymy też jakieś rozmowy, choć w porannych, zatłoczonych autobusach szczególnie uderza mnie cisza braku rozmów, zwłaszcza w pochmurne, deszczowe dni, kiedy wszyscy nieco zaspani, może już zdenerwowani, obojętni albo czymś zatroskani jedziemy do pracy, na uczelnię czy do szkoły. Otaczają nas odgłosy ciała, technologii, maszyn oraz muzyka – a mimo to ktoś mógłby powiedzieć, że w porannym autobusie zazwyczaj jest cicho. Nasz eksperyment pokazuje dwie rzeczy – to, że otaczająca nas tkanka dźwiękowa jest bardzo gęsta, oraz to, że zazwyczaj nie jesteśmy świadomi różnorodnych warstw, z których się składa. Dźwięk, a konkretniej – fala dźwiękowa, porusza się w przestrzeni, ale też w czasie. Dlatego mówimy, że dźwięk jest efemeryczny, pojawia się i znika. Jeśli huknę otwartą dłonią w blat stołu, to w tym samym momencie huk już stanie się przeszłością, to nie fotografia, która łapie moment i utrwala go na kliszy. Oczywiście, mogę dźwięk nagrać, ale technologia przetwarzania i utrwalania dźwięku jest bardzo młoda w porównaniu z technikami utrwalania obrazu i pisma. Znamy pismo starożytnych kultur, ale nie znamy brzmienia ich głosu. Przeszłość gra melodię, której fizycznie nigdy nie usłyszymy, ale która wraca echem odbitym w tekstach kultury czy architekturze. Jak często zwracamy uwagę na otaczające nas dźwięki, czyli innymi słowy – na pejzaż dźwiękowy, w którym jesteśmy zanurzeni? Przypuszczam,