Zygmunt Konieczny Rozmawia: Julia Liszewska
MUZYKA W TEATRZE
Julia Liszewska: Teatr to przede wszystkim słowo i obraz... Zygmunt Konieczny: Ja też tak uważam. Słowo jest najistotniejsze. Ale muzyka też jest bardzo ważna. Kiedy jakiś reżyser proponuje mi współpracę, zawsze najpierw pytam, czy dla niego muzyka jest w teatrze ważna. Bo tak naprawdę w dużej mierze od reżysera zależy, czy muzyka staje się istotną częścią przedstawienia. Miałem kiedyś zajęcia ze studentami i opowiadałem im, jaka muzyka może być ważna, co muzyka może zdziałać, stworzyć. Bo w teatrze (i w filmie) muzyka ma dwie takie podstawowe funkcje: działania formalnego i semantycznego. Muzyka to nie tylko struktura i ładna melodia, lecz także wiele różnych znaków niosących treść. Kilkukrotnie pracowałem nad muzyką do Wesela. I co zauważyłem w tym naszym narodowym dramacie? Pewne nieporozumienie natury formalnej. Na ogół Wesele jest tak robione, że tam w tle, „za ścianą” coś gra, a na przedzie sceny, na proscenium aktorzy mówią tekst. Zawsze mnie to drażniło, że ta muzyka jest osobna, a nawet czasem przeszkadza tym mówionym tekstom. Zastanowił mnie pomysł Dejmka, który zrobił kiedyś Wesele bez muzyki. Ja myślę, że on miał podobny problem, jaki ja miałem, pracując nad tym tekstem. A znowu Grzegorzewski wcisnął muzykę między wiersze – jakby przypominając, że jest wesele, zabawa. Zawsze mi to przeszkadza, kiedy aktorzy są obok muzyki. W moim odczuciu w teatrze nie powinno być muzyki przypadkowej wobec tekstu, wobec obrazu, wobec rytmu i frazy wiersza. Muzyka to złożona sprawa – to nie tylko ładna melodyjka, którą można gdzieś upchnąć. Ona ma tworzyć dramaturgię. Ma te możliwości. Zaprzeczam tezie, że muzyka jest z natury asemantyczna. J.L.: Muzyka ma dopełniać tekst? Z.K.: Raczej integrować się z nim. Wesele jest doskonałym przykładem na to, że synteza, ta integracja dźwięku ze słowem jest szalenie ważna. Ale – jak już niejednokrotnie podkreślałem – znaczenie, które wnosi muzy-
42
ka, nie może się dublować ze znaczeniami w danym spektaklu, bo to jest ilustracja, czyli błąd. Czasem jest to sprawa dyskusyjna, bo jeżeli jest np. scena militarna i w tle słychać werble, to nie zawsze stanowią one ilustrację, ponieważ może to wynikać z potrzeby artystycznej, kiedy jest konieczna większa ekspresja. Jako ewentualny przykład może posłużyć muzyka do Dwóch teatrów Szaniawskiego, które robiłem w Teatrze Bagatela [premiera 1986 – przyp. red.]. Wymyśliłem do tej sztuki (której pierwsza część dzieje się przed II wojną światową, a druga po wojnie) specyficzną muzykę. Pod sam koniec pierwszego aktu, kiedy wyczuwa się już narastające zagrożenie, wprowadziłem temat delikatny, prawie liryczny. Coś jakby taka kantylena ciągła. Muzyka ta towarzyszy publiczności nie tylko na widowni, lecz słychać ją także na foyer, kiedy widzowie wychodzą na przerwę. Jest to ciągle ta sama kantylena, ale puszczana coraz głośniej i głośniej i po jakichś 5–10 minutach muzyka jest już tak głośna, że ludzie nie mogą rozmawiać. Crescendo muzyki sprawia, że emo-
ZYGMUNT KONIECZNY –
kompozytor filmowy i teatralny. Studiował w krakowskiej Akademii Muzycznej na Wydziale Kompozycji. Jeszcze w czasie studiów zadebiutował w Piwnicy pod Baranami. Skomponował ogromną liczbę piosenek, wypracowując oryginalny styl piosenki, w której muzyka interpretuje poetycki tekst, wydobywa znaczenia, wzbudza emocje. Tworzył muzykę do tekstów wybitnych poetów polskich i obcych, interpretowanych przez wielu wykonawców m.in. Ewę Demarczyk. Za swoją pracę otrzymał wiele nagród i wyróżnień. Od początku drogi twórczej współpracuje z teatrem. Napisał muzykę do przedstawień takich reżyserów, jak: Konrad Swinarski, Andrzej Wajda, Jerzy Jarocki, Tadeusz Łomnicki, Jan Englert, Mikołaj Grabowski. Jest stałym współpracownikiem Jana Jakuba Kolskiego.