w przygotowaniu tego wznowienia czy raczej wszystko było w rękach wytwórni? Tak, to było bardzo emocjonalne. Słuchaliśmy starych rzeczy, oglądaliśmy wiele zdjęć i nagrań z czasów młodości. Naprawdę było co oglądać! Dużo tego się nazbierało… Nagrywaliśmy praktycznie każdy koncert. Dalej często się spotykamy, wypić kilka czy kilkanaście piw i powspominać stare dobre czasy!
Nie graliśmy dla kariery Bardzo miło było wysłuchać wspomnień gitarzysty Exploder, Uli Priesera. Zadziwiające jest to, że taka muzyka jak "Pictures Of Reality" leżała tyle lat gdzieś zakurzona. Chwała Neudiemu z Golden Core, że zauważył temat i wyciągnął z odmętów historii. Na totalny rozgłos już chyba za późno, jednak jak można wywnioskować z wypowiedzi, robienie kariery to nigdy nie był dla niego priorytet - Uli chciał po prostu grać bo uwielbiał heavy metal. Zapraszam do przeczytania szczerej rozmowy, z której dowiecie się coś więcej o tej intrygującej grupie… HMP: Dzień dobry! Przyznam, że to prawdziwa przyjemność móc zadać parę pytań. Przed posłuchaniem reedycji albumu "Pictures Of Reality" myślałem trochę inaczej… (śmiech). A, sądziłem, że to będzie kolejna recenzja, kolejny zespół z otchłani przeszłości. Okazało się jednak, że Exploder po latach brzmi kapitalnie! Od razu pytam czemu tak długo trwało solidne wydanie Waszego debiutu na kompakcie? Uli Prieser: Przez ostatnie 25 lat każdy z nas
w ogóle móc wypuścić swoją muzykę. Rockwerk był zależny od niemieckiego Rockmusic Gewerschaft. Było to pewnego rodzaju zrzeszenie dla muzyków rockowych. Spodobał nam się ten pomysł, więc pomagaliśmy im projektując ich logo, a nawet zdarzało nam się zajmować księgowością. Jednak w sprawie albumu musieliśmy wszystko robić sami. Nasz menedżer, zmarły, Reinhlod, razem z wokalistą Andreasem Gabrielli, jeździli do największych niemieckich miast. Często spali w baFoto: Exploder
Czy jakaś inna firma oprócz Golden Core Records była brana pod uwagę w kontekście przygotowania wznowienia "Pictures Of Reality"? Tak, mieliśmy propozycje z Greckiej wytwórni kilka lat temu, ale to chyba byłoby na tyle. Zaintrygował mnie zestaw utworów pod tytułem "Sanguineo Sessions" z 1993 roku. Czy możesz opowiedzieć, czym było Sanguineo i dlaczego nie wyszedł z tego kolejny album? "Sanguineo" było jedynym utworem z innym wokalistą. Zagraliśmy z nim kilka koncertów. Odbyliśmy nawet kilka wspólnych sesji u Ralfa Bogatu. W zamian za promocje jego studia dawał nam nagrywać. Więc w ciągu siedmiu dni nagraliśmy podkład rytmiczny w stylu AC/DC, ale chłopak potrzebował kolejnych pięciu tygodni, ponieważ żadna jego partia nas po prostu nie zadowalała. Nawet jego nauczyciel musiał z nim pracować nad niektórymi frazami. Sporo też się kłóciliśmy i w końcu uznaliśmy, że nie ma to sensu. Zakończyliśmy współpracę. Mimo wszystko wynikło też kilka dobrych rzeczy z tego okresu, bo napisaliśmy parę dobrych kawałków i razem z Andre (perkusistą) nauczyliśmy się wiele o mixowaniu i masteringu przesiadując w studiu do piątej rano. Trudno było odszukać te wszystkie taśmy demo, które można posłuchać na reedycji? Schorsch, nasz basista jest swoistą bazą danych Explodera! Ma wszystkie stare nagrania i zdjęcia. Dodatkowo skontaktowaliśmy się, z wtedy jeszcze żyjącym Reinholdem, który odnalazł wiele materiałów. Pamiętam też jak w studiu zapytali nas czy chcemy kupić nowe taśmy czy użyć tych samych, co w tamtych czasach było bardzo powszechne. Na nasze nieszczęście zdążyliśmy kupić już świeże rolki.
pogrywał w innych zespołach, a niektórzy odeszli/zeszli ze sceny, bo przecież rozeszliśmy się w roku 1996. Nagle rok temu zadzwonił do nas Neudi z Golden Core i powiedział, że są zainteresowani naszym starym materiałem. Zostaliśmy więc odkryci dopiero po 30 latach od wydania naszego debiutanckiego, a zarazem jedynego krążka, "Pictures Of Reality". Pierwsze bicie albumu wyszło w 1989 roku nakładem Rockwerk Records na winylu. Jak wspominasz tamten czas - czy ludzie z wytwórni byli chętni do tego, żeby wesprzeć zespół w tym temacie? Właściwie nikt nam wtedy nie pomagał. Umowa z wytwórnią była zawarta tylko w celach rejestracyjnych, ponieważ w tamtych czasach potrzebowałeś jakiegokolwiek wydawcy, aby
116
EXPLODER
gażniku naszej ciężarówki, tylko po to, by sprzedawać naszą płytę w lokalnych sklepach. Powiem ci, że to był prawdziwy rock'n'roll. Pytam, bo teraz reedycję przygotowało Golden Core Records. Ich dwupłytowe wydawnictwo robi wrażenie. Zwłaszcza objętością materiału. Czy możesz w jakiś sposób porównać tamte czasy, jeśli chodzi o wydanie muzyki z obecnym zaangażowaniem firmy? Lata 80. to były zupełnie inne czasy. Wtedy nie było takich rzeczy jak ponowne wydania. To był okres nowości, większość tego materiału była z połowy tamtej dekady. Dwa dyski, sporo utworów. Już pomijając właściwy album - "Pictures Of Reality" - to można dowiedzieć się muzycznie sporo o Exploder. Były wzruszenia i bagaż wspomnień
Jak wyglądały początki Exploder? Zespół stworzyłem ja razem z Schorschem i synem naszego menadżera na początku 1985 roku. Kolejnych muzyków szukaliśmy wśród naszych rówieśników z liceum Bremen. Tak trafiliśmy na Andre, naszego perkusistę, który miał wtedy tylko 15 lat. Andreas dołączył do nas po tym jak Reinhold usłyszał jak śpiewa na jednej ze szkolnych imprez. Pierwsze próby graliśmy właśnie w naszej szkolnej salce. Można nas było wtedy nazwać zespołem szkolnym. Możesz przybliżyć, jeśli pamiętasz, sesje nagraniowe "Pictures Of Reality" i czy była to dla grupy pierwsza tego typu wizyta w pro fesjonalnym studio? Pierwsza wizyta w profesjonalnym studiu była przy okazji nagrywania naszego demo "King Of The Sky", a "Pictures Of Reality" jest miksem wtedy nagranych partii, z nowymi sekcjami. Wszytsko działo się w tym samym studiu. Zawdzięczam dużo Jorgowi Siemereowi, właścicielowi i inżynierowi tej miejsców-