HMP: Zaczęliście grać wspólnie jako Obsession. Co zadecydowało o tym, że zmieniliście nazwę zespołu (pewnie miało to też związek z waszym kawałkiem, Vicious Nights)? Chcieliście pójść o krok dalej, a może otworzyć zupełnie nowy rozdział? Harvester: Chcieliśmy zmienić nazwę, bo zależało nam, by nasz zespół nosił taką, której nikt wcześniej nie wykorzystał. Zainspirowaliśmy się więc naszym własnym kawałkiem, "Vicious Nights", który pojawił się naszym pierwszym demo, wydanym jeszcze jako Obsession. Zmieniliśmy słowo "nights" na "knights", żeby brzmiało to bardziej agresywnie.
Foto: Lynx
ciekawe, luźne opowieści? Teksty są oparte na podobnej koncepcji. Te piosenki to krótkie opowiadania, wizje, wspomnienia, które przeżywamy z naszym protagonistą. Ale są one częścią całej struktury albumu, powiązane z muzyką tworzą pewną całość i dochodzą do wspólnego zakończenia. Będę szczery - nie mając specjalnej wiedzy o symbolach którymi operujecie, trudno jest mi je w pełni zrozumieć. Dajcie trochę podpowiedzi - gdzie doszukiwać się ich znaczenia? Co chcecie nimi opowiedzieć? Myślę, że powinniśmy zostawić miejsce na interpretację. Myślę, że symbolika każdej z piosenek zmienia się wraz z jej konkretnym tematem, ale ostatecznie jest to i tak epizod, przygodowa opowieść o odejściach i marzeniach o nowych lądach. Debiutujecie w bardzo trudnych czasach dla muzyki. Siłą i ważnym elementem promocji dla młodego zespołu są koncerty, czego zostaliście prawie całkiem pozbawieni. Odnotowałem właściwie tylko jeden koncert z Hamburga (fesitwal Defenders of the Faith) - czy występowaliście jeszcze wcześniej lub później? To był nasz pierwszy koncert, a od tego czasu nie mogliśmy grać. Jak go wspominacie? To był po prostu wspaniały wieczór. Dziś uczestnictwo w takim wydarzeniu wydaje się trochę szalone, ale zagranie show, na którym z jednej strony otaczają Cię przyjaciele, a z drugiej ludzie, których widujesz tylko na scenach koncertów i festiwali, było po prostu odlotem! Zespoły, z którymi dzieliliśmy scenę, były świetne i wszyscy po prostu dobrze się bawili. Czy jest szansa na trasę promującą "Watcher of Skies"? Planujecie koncerty w najbliższym czasie, jeśli warunki na to pozwolą? Mamy w planach jeszcze tylko kilka koncertów i festiwali. Wszystko wydaje się jeszcze bardzo niestabilne, ale mamy nadzieję, że w niedalekiej przyszłości może wyruszymy w trasę. Na razie planujemy sesję nagraniową w studio. Zaprosiliśmy do niej nawet kilku przyjaciół którzy z nami zagrają, więc będzie przynajmniej coś do obejrzenia na ekranie. Skoro o przyszłości mowa - nasza rozmowa
122
LYNX
przypada na szczególny czas początku nowego roku. Macie jakieś oczekiwania wobec niego? Pytam zarówno o działalność Lynx, jak o całokształt sceny, np. wyczekiwane przez Was nowości płytowe. Byłoby miło gdyby wróciły koncerty! Ale szykuje się też sporo zabójczych albumów. Już niedługo pojawi się nowy Wiegedood, może nawet przed opublikowaniem tego wywiadu (tak się stało. Album "There's Always Blood at the End of the Road" ujrzał światło dzienne 14 stycznia 2022 roku - przyp. red.). Hallas też ma lada moment wypuścić nowy utwór. Założę się, że Elder i King Gizzard and the Lizard Wizard w swoim zwyczaju opublikują niedługo coś nowego (wciąż czekamy na Elder, zaś co do drugiej nazwy, album "Made in Timeland" faktycznie wyszedł 11 lutego przyp. red.). A nie zapominajmy że jeszcze głębsze zakamarki undergroundu wciąż się rozwijają. Jeśli idzie o nas - robimy wciąż to samo. Piszemy nową muzykę i staramy się kontynuować tę opowieść, a jeśli będzie okazja, żeby pokazać to gówno ludziom, będziemy to robić. Nowy rok to też czas podsumowań. Opowiedzcie o swoich tegorocznych odkryciach i ulubionych albumach 2021 roku. Ja odkryłem w tym roku na nowo Super Tramp, solowego Erica Bourdona i Petera Greena. Nie słuchałem ich od wieków. Odkryłem też zespół Comus z wczesnych lat 70tych i muszę przyznać że zwalili mnie z nóg. Jakim cudem przeszli bez echa? Kilka zaprzyjaźnionych zespołów też wydało prawdziwe strzały! Szczególnie Knife, Vulture i The Night Eternal - rozdali karty w tym roku! Cóż, to tyle ode mnie! Bardzo dziękuję za świetną rozmowę, a jeśli macie coś do powiedzenia fanom z Polski - teraz jest ten moment! Pokażcie się, gdy Potężny Ryś zawita na waszych ziemiach i uchlejemy się wspólnie! (śmiech) I kopcie głęboko, w poszukiwaniu dobrej muzyki! (śmiech) Również dziękujemy za rozmowę! Piotr Jakóbczyk
Wasz self-titled, "Vicious Knights", pojawił się na waszej najnowszej płycie, "Alteration Through Possesion". To zdecydowanie jeden z najlepszych, postrzegacie go, ze względu na tytuł i zawartość jako najlepszą reprezen tację waszej muzyki? Ten kawałek to jeden z pierwszych, jakie napisaliśmy, więc postrzegamy go jako oldschoolowy element naszej twórczości. Tak więc nie uważamy, że stuprocentowo oddaje nasz styl muzyczny, ale jest mu i tak bardzo bliski. Pierwsze demo nagraliście już w 2016, ale wasz pierwszy album długogrający został wydany dopiero w tym roku. Co wam tyle zajęło, czekaliście, aż będziecie gotowi na ten krok, na współpracę z większą wytwórnią czy chcieliście po prostu dopracować wszystkie detale? Nasze pierwsze oficjalne wydawnictwo zostało wydane w 2018, dwa lata po nagraniu demo. Pierwotny plan zakładał wypuszczenie albumu w 2020, ale gdy w świat uderzyła globalna pandemia, napotkaliśmy opóźnienia w kwestii sesji nagraniowych i prób. Zdecydowaliśmy więc, by wydać ponownie naszą EP-kę, tym razem pod szyldem wytwórni. Gdy zakończyliśmy nagrania w 2021, zwróciliśmy się do wytwórni z prośbą o współpracę i w końcu ustaliliśmy datę wydania na wczesny 2022. Miałam pytać o ponowne wydanie waszej EP-ki, "Malevolent Spirits" w 2020. Zastanawiałam się, czy była to decyzja wyłącznie wasza, czy waszej ówczesnej wytwórni, World War Now, a może również fanów, domagających się swojej kopi? Nie chcieliś cie skupić się w tamtym okresie na pisaniu nowego materiału? Jak już wcześniej powiedziałem, 2020 był jednym z najgorszych okresów dla muzyki w skali globalnej i ponieważ studia nagraniowe i sale prób były zamknięte, nie mieliśmy możliwości ukończyć płytę w należyty sposób. Zdecydowaliśmy się na ponowne wydanie tej EPki, po pierwsze dlatego, że nie została nam już ani jedna kopia, a po drugie w końcu mieliśmy możliwość pierwszy raz współpracować z wytwórnią. Do tego faktycznie wiele osób pytało nas, czy nasza EP-ka jest jeszcze dostępna, co też skłoniło nas do tego, by zrealizować ten pomysł. Nowa płyta powstała za to już pod szyldem Dying Victims, gratulacje! To znacząca wytwórnia, więc zastanawiam się, jak doszło do waszej współpracy. Bardzo dziękujemy! Wysłaliśmy im efekty naszej pracy i ich odpowiedź już od początku była pozytywna, bo słyszeli już wcześniej próbkę