Uszate sowy w locie Bobby Blitz Ellsworth z Overkill pytany, jak nazwałby swój zespół, gdyby Motörhead nie wydało nigdy swej trzeciej płyty, zwykł odpowiadać, że może Bomber? Nastała nowa epoka, przyszło młode pokolenie, aby obalić stary porządek i faktycznie, Bomber w końcu został założony. Akurat nie przez Amerykanów, a przez Szwedów, którzy dodatkowo deklarują, że niewiele mają wspólnego z Lemmy'm, gdyż on grał rock'n'roll, a oni więcej. O wybuchowych występach, dualizmie nocy, podziwianiu sów na wolności, pokonywaniu depresji dzięki irańskim prorokom oraz debiutanckiej płycie "Nocturnal Creatures", dowiecie się od młodziutkiego Antona Skölda - gitarzysty, wokalisty i założyciela Bomber. HMP: Co dokładnie macie na myśli, gdy przedstawiacie Bomber jako głośny, dumny i piękny zespół? Anton Sköld: Myślimy, że ten opis dobrze pasuje do Bomber. Hałasujemy w najlepsze głośna perkusja wraz z ryczącymi na maksa Marshallami stanowią podstawę naszego brzmienia. Bez wątpienia jesteśmy z siebie dumni. A co do piękna... To rozumie się samo przez się, przecież prawda? Ktoś z zewnątrz mógłby sobie pomyśleć, że Bomber pojawił się znikąd i znienacka, naty-
törhead, ale nigdy nie uważaliśmy ich za inspirację dla naszej twórczości. Może intensywność i postawa nie przejmowania się - tylko to nas łączy. Zweryfikujmy przypuszczenie: nazwaliście się po tytule trzeciego albumu Motörhead, bo Overkill osiągnęło sukces, nazywając siebie po tytule ich drugiego? Może kogoś zaskoczę - nie chcę, żeby to było odebrane jako afront wobec wielkiego Motörhead - ale nazwa naszego zespołu nie ma z nimi nic wspólnego. O ile pamiętam, wymyśli-
Ostatnio doszło do roszad w składzie Bomber: Rasmus przestawił się z gitary na perkusję, a Max przejął po nim funkcję gitarzysty. Jak do tego doszło? Ja i Rasmus zrobiliśmy sesję (pracując nad tym, co będzie "Zarathustrą", nowym singlem z naszego nadchodzącego albumu) tylko we dwójkę. On musiał grać na perkusji, bo nie było nikogo innego, kto by to robił. I byłem po prostu zdumiony tym, jak dobrze brzmieliśmy! Okazało się, że przez cały czas był perkusistą rockowym. I był głośny, naprawdę głośny. I dobry Boże, dotarło do mnie, jak on potrafi sprawić, że utwory się kołyszą - w tym momencie nie miałem już wątpliwości. Nie potrafię sobie wyobrazić, żeby jeden z najlepszych perkusistów w okolicy pojawił się w moich drzwiach, a ja bym mu powiedział: "nie, dziękuję". Zupełnym przypadkiem Max, doświadczony gitarzysta wielkich zespołów, takich jak Atlas Losing Grip, widział nasz koncert i najwyraźniej zachwycił się naszym występem. Zaczęliśmy rozmawiać i wkrótce został naszym nowym gitarzystą. Zawsze niechętnie przyjmuję nowych wiosłowych. Sam będąc całkiem niezłym gitarzystą prowadzącym, nie zadowoliłbym się nikim, kto nie byłby przynajmniej tak dobry jak ja. Na szczęście spotkałem jednego z najlepszych w okolicy. Bomber przybierał formę zarówno power trio jak i kwartetu... Zaczynaliśmy jako power trio, w trzyosobowym składzie nagraliśmy EP "Arrival" (2017), ale już od czterech lat jesteśmy kwartetem. Zawsze zależało nam na podwójnym ataku gitarowym, nie wystarczała nam jedna gitara.
Foto: Bomber
chmiast zaznaczając swą obecność na heavy metalowej scenie za sprawą dobrego marketingu. Ale to nie tak - musieliście latami ciężko pracować nad własnymi pomysłami? Zdecydowanie. Zacząłem grać z naszym basistą Love Andersson'em w wieku około piętnastu lat. Od tego momentu konsekwentnie rozwijamy nasz styl. Max Huddén (gitarzysta i wokalista Bomber - przyp. red.) i Rasmus Grahn (perkusista i wokalista Bomber przyp. red.) od lat koncertują po całym świecie w ramach różnych zespołów i projektów. Wobec tego można spokojnie uznać, że nie jesteśmy gołowąsami. Działamy od lat. Jak bardzo inspiruje Was Motörhead? Szczerze mówiąc, wszyscy uwielbiamy Mo-
162
BOMBER
łem to sam, gdy miałem szesnaście lat. Nagle znikąd nawiedził mnie taki pomysł. Spodobało mi się, bo brzmi prosto i chwytliwie. Coś jak Kiss, przecież prawda? Love skomentował: "ale to utwór Motörhead", na co ja: "któż by się tym przejmował?". Zostaliśmy przy tym. Później zdarzyło nam się zagrać cover Motörhead. A jednak? Ale tylko podczas PA, przed kilkoma koncertami. Często zespoły puszczają przez głośniki jakiś utwór zanim rozpocznie się właściwe intro. Iron Maiden np. zawsze "Doctor Doctor" z repertuaru UFO. Chodzi o to, żeby rozgrzać publiczność. My zrobiliśmy tak kilkukrotnie z "Bomber", po prostu żeby było fajnie.
Żaden utwór z EP "Arrival" nie załapał się na LP "Nocturnal Creatures". Na ile aktu alne są te starsze numery? Dopiero okaże się, ile starszych utworów będziemy wykonywać na żywo, zwłaszcza że album "Nocturnal Creatures" (2022) stoi na zupełnie innym, lepszym poziomie. Jako trio byliśmy zupełnie inną kapelą, nie czuliśmy się zbyt pewni siebie, także te starsze kawałki napisane przez trzyosobowy Bomber brzmią stosunkowo kiepsko. Od tego czasu przeszliśmy jednak bardzo długą drogę rozwoju. W jakich okolicznościach dołączyliście do Napalm Records? Wysłaliśmy demo z czterema utworami na ich skrzynkę mailową, tak jak robi to każdy inny zespół. Byliśmy pewni siebie, ale z drugiej strony musisz zdać sobie sprawę, że tysiące zespołów robi to samo każdego dnia. W ciągu 20 minut dostaliśmy maila z informacją, że im się podoba. Jeszcze tej samej nocy odbyliśmy długie, osobiste rozmowy telefoniczne z sze-