Tony Martin Muzyka jest światłem Bohatera niniejszego tekstu określam mianem legendy. Jeżeli się z tym nie zgodzicie, trudno, to ja w podstawówce odkrywałem czym jest muzyka metalowa, słuchając płyty "Cross Purposes" zespołu Black Sabbath. Chociaż okres historii grupy, w którym obowiązki wokalisty dzierżył Tony Martinnie cieszył się uznaniem takim, jak ten pionierski z Ozzym czy drugi, nawiązujący dialog z nową falą światowego heavy metalu, z Dio, to po latach płyty nagrane z Tonym bronią się zadziwiająco dobrze. Choć Tony, jak sam mówi, zaśpiewał w sumie na kilkudziesięciu albumach czy pojedynczych utworach, jeżeli chodzi o pełnoprawne płyty solowe to publikuje dopiero swoją trzecią. "Thorns" to kawał świetnego materiału i dobra okazja do zapytania co tam słychać w świecie Tony'ego Martina. HMP: Utwór "As the World Burns" rozpoczynający twój nowy album kreśli przerażający, ale do pewnego stopnia fascynujący obraz chaosu. Co skłoniło cię do jego napisania? Tony Martin: Moje teksty i w ogóle utwory, opowiadają jakąś historię. Każda ma swoją strukturę i musi coś dla mnie znaczyć. Nie zapominajmy o tym, że powinna tworzyć całość z muzyką gdyż gatunek, którym się posługuję, jest dość oldskulowy. Nie jestem zbyt religijny, bóg czy diabeł to postaci literackie - bohaterowie opowieści. Pojawiają się zresztą w niezliczonej ilości utworów innych zespołów. W moim utworze diabeł jest kimś znudzonym, zmęczonym tym co widzi. Miał świadomość tego, jak okropne rzeczy będą się działy na świecie i jakby sugerował, "a nie mówiłem?". Nie potrzebuje pożerać naszych dusz, bo wie, że będzie przybywać ich całe mnóstwo. Widziałeś teledysk do tego utworu?
pokazuje swoją siwą brodę - przyp. red.) Właściwie to muszę ją już farbować, aby wyglądała lepiej. (śmiech) Pamiętam czasy, kiedy nie dostrzegałem fanatyzmu w swoim środowisku. Nastąpiła zmiana w tym, jak wygląda nasze życie. Na pewno wpłynęła na to rewolucja technologiczna. Coraz większą rolę w naszym życiu odgrywają media społecznościowe gdzie ludzie oglądają naprawdę głupie rzeczy. Kiedyś nie mieliśmy komputerów i telefonów komórkowych a większy wpływ na nas mieli rodzice i nauczyciele a nie Google i YouTube. Dostrzegasz jakieś pozytywne procesy w tym wszystkim, co ma miejsce na świecie? Myślę, że musisz w siebie wierzyć. Trzeba też
mierzyć się z rzeczywistością. Nie powinniśmy ciągle tkwić w fantazji. To może zabrzmieć dziwne, bo my, muzycy i wokaliści ciągle czerpiemy z fantazji, to co tworzymy jest fikcją. Śpiewamy o czymś, co na ogół nie istnienie. Czasem mówimy o czymś prawdziwym, ale głównie uciekamy od rzeczywistości. Świat wystarczająco daje nam w kość. Czasem trzeba jednak się z nim zmierzyć i na tym budować swoje życie. Widzę nadzieję w tym abyśmy się uczyli i wierzyli, że możemy zbudować coś opartego na prawdzie a nie fantazji. Inaczej będzie to jak dom na piasku. Album "Thorns" powstawał bardzo długo, pierwsze newsy na jego temat publikowane były już wiele lat temu. Dlaczego zajęło to tak dużo czasu? Moje życie toczy się w studiu nagraniowym. Od dwudziestu pięciu lat nie mam stałego zespołu, wszystko, co robię związane jest z pracą studyjną. Mój głos pojawił się na jakichś siedemdziesięciu pięciu albumach i projektach, czy jak tam chcesz to nazwać. Kiedy biorę udział w sesji nagraniowej i pracuję dla kogoś, mój album solowy musi zejść na drugi plan. Następnie do niego wracam, dopóki nie dostanę kolejnego zlecenia. I tak w kółko. To moje życie i jest mi z nim dobrze. Jednak opóźniało to wydanie "Thorns". Do tego pandemia nie pozwalała nam na regularne spotkania. Najczęściej nagrywaliśmy więc osobno w domach i materiał wysyłany był do producenta, który sklejał to w całość. Oczywiście pochłaniało to mnóstwo czasu, w sumie zajęło to prawie dzie-
Tak. Nie ma nic wspólnego z tym, co chciałem opowiedzieć. (śmiech) To jak wygląda nie było moim pomysłem ale interpretacją ludzi, którzy go przygotowali. Byli przekonani, że tekst traktuje o tym, co pokazali na ekranie. Natomiast ja chciałem pokazać diabła, który jest zmęczony ludźmi, mówi nam, że umrzemy, jeżeli nie przestaniemy rozpieprzać wszystkiego wokół siebie. Wokół nas nie brakuje tragedii. Może zbyt długo żyliśmy w błędnym przekonaniu, że większe problemy tej części świata już nie zagrażają? Któż to wie, wszystko może się wydarzyć. Coraz bardziej przekonuję się o tym, w jak bardzo podzielonym świecie żyjemy. Dostrzegamy wyłącznie swoje indywidualne sprawy, stawiamy żądania dla korzyści samych siebie. Kiedyś ludzie działali bardziej wspólnotowo i czuć było między nimi większą więź. Dziś chodzi o natychmiastową gratyfikację, wszystko musisz dostać od razu. Jak w grach wideo, gdzie ciągle otrzymujesz jakąś nagrodę. Życie tak nie wygląda - potrzebujesz rodziny oraz innych członków społeczności, którzy będą cię wspierać. Wspomniałeś o tym, że nie jesteś religijny. Dostrzegasz to, że trudne czasy mogą powodować wzrost fanatyzmu i fundamentalizmu religijnego? Zgadzam się z tym, fanatyzm żywi się cierpieniem. Nie mogę przewidywać tego, co przyniesie przyszłość. Widzisz ten kolor? (Tony
Foto: Savage Photography
TONY MARTIN
51