10. jak to nazywamy na blokach W pewną majówkę wybrałam się ze znajomymi na żagle. Pływaliśmy i pływałyśmy, aż w końcu dobiliśmy do portu, a że w porcie była impreza, to jazda. Więc tańczyłyśmy sobie z Martą na kei, która, byłam pewna, zaraz się zawali i wszyscy zginiemy, a tyle rzeczy do zrobienia, miejsc to zwiedzenia, użycia twoja stara do, paradoksalnie, wcale nie obrażania twojej mamy! No i tak tam się bujałyśmy, aż wyszło dwóch bardzo obleśnych i bardzo pijanych typów z żaglówki, z koszulami na zewnątrz, na zewnątrz też językami, kawałki śliny oblepiły im brody, obrzydlistwo. No i wyszli i zaczęli nas obejmować, więc ja na to, że proszę przestać, a on na to, że:
22
co, lesby, a ja, że nie, po prostu nam się nie podobasz, na co odpowiedź brzmiała: NO TAKIEGO CHAMST WA TO JA JUŻ DAW NO NIE SŁYSZAŁEM, WRACAJCIE DO TEJ SWOJEJ PIPIDÓWKI — co, proszę ja Was, bardzo mnie rozzłościło, bo jestem lokalnie patriotyczna i moja pipidówka jest najpiękniejszą i najlepszą ze wszystkich pipidówek, moja pipidówka jest najpipidówsza, więc uwolniłam moją wewnętrzną Ulę z blokowiska i zaczęłam agresywnie mówić: Kim ty jesteś kim ty jesteś, ale Marta mnie odciągnęła i tym samym ocaliła przed kryminałem. Co ciekawe, nie była to jedyna taka sytuacja tego wieczoru. W pewnym momencie jakiś czas