Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 4(130)
Anna Budzyńska-Cicha, Danuta Dolacka-Kledzik, Małgorzata Czerniak-Disterheft, Ruta Zylberberg-Kraus
Ten nasz dobry rocznik 1964-1969 Anna Budzyńska-Cicha Mój studencki rocznik Ruta to nasze najbardziej odległe, nostalgiczne, w pewnym sensie do niedawna zapomniane wspomnienie z polonistycznego światka. Opuściła nas po trzecim chyba roku studiów, po prostu nie pojawiła się na zajęciach po wakacjach, nie pożegnała z nikim i zdawać by się mogło, że ślad po tej ciągle żywej jednak w naszej pamięci istocie zaginął. Szczęśliwie została odnaleziona po latach, gdy organizowaliśmy w maju 2019 koleżeński zlot po 50 latach od ukończenia studiów, szumnie zatytułowany „Ta nasza młodość... Po 50 latach... Tacy byliśmy, tacy jesteśmy”. Okres studiów (prawiek), czas piękny, niepowtarzalny. Dla mnie, dziewczyny z domu, gdzie książka była sacrum, naturalnym stało się, że wybrałam polonistykę, chociaż 10 dni wcześniej nie dostałam się na ASP. Ten czas pochłaniało więc to, co najbardziej kochałam, czyli czytanie, czytanie... Na kontakty koleżeńskie nie było za bardzo czasu, bo w domu czekał młodszy brat i obowiązki – rodzice pracowali. Wyjątkiem jest przyjaźń do dziś z Renatą Prager z d. Kosmacz. Nie byłam odludkiem, lubiłam i potrafiłam porozmawiać z każdym, bywałam też w „Od nowie” na spotkaniach z ciekawymi ludźmi, i na potańcówkach także. Chodziłam dość regularnie na Czwartki Literackie. Poznałam tam swoją pierwszą miłość. Na roku moją uwagę przykuwała Ruta Zylberberg. Wiedziałam, że jest poetką. Była też kolorowym ptakiem w tej szarej rzeczywistości. Wspominam też z uśmiechem Marka Kirschke, z którym po latach miałam częsty kontakt. Z wykładowców ze szczególnym sentymentem wspominam prof. Jarosława Macie-
jewskiego, promotora mojej pracy magisterskiej, zawsze szarmanckiego. To on zachęcał mnie do pisania magisterium na temat Gustawa Ehrenberga. Leciałam nawet po raz pierwszy starym „Antkiem” do Warszawy i szukałam materiałów w Bibliotece Krasińskich. Oczywiście na roku estymą cieszył się Staszek Barańczak, Teatr Ósmego Dnia – ostatni raz z przyjaciółmi z tego zespołu i z Lechem Raczakiem żywy kontakt w październiku 2019 roku, parę tygodni przed śmiercią Leszka. Kilka dni temu przyglądałam się, jak przechodnie zatrzymywali się i czytali wiersz Staszka Barańczaka na muralu, niedaleko zbiegu ulic Garbary i Estkowskiego. Pomyślałam sobie, że to najlepszy dowód na to, jak wspaniały był nasz rok, a tę „porcelanę” Barańczaka to wyślę do Ruty – ciekawe, czy zna ten wiersz... Jeżeli porcelana to wyłącznie taka Której nie żal pod butem tragarza lub gąsienicą czołgu, Jeżeli fotel, to niezbyt wygodny, tak aby Nie było przykro podnieść się i odejść; Jeżeli odzież, to tyle, ile można unieść w walizce, Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci, Jeżeli plany, to takie, by można o nich zapomnieć gdy nadejdzie czas następnej przeprowadzki na inną ulicę, kontynent, etap dziejowy lub świat Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać? Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze? Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy w świecie czuł się jak u siebie w domu?
45